
W obecnych ciezkich dla ekonomii swiatowej czasach nasza dzielna prasa i telewizja przedstawia pieknie rozwijajacy sie kryzys jako zdarzenie majace cechy katastrof naturalnych. Cos w rodzaju finansowego huraganu czy trzesienia ziemi. Czegos co byc moze wywolane bylo nieswiadoma dzialalnoscia ludzka (jak efekt cieplariany), ale ktore jest raczej efektem nieswiadomego przeliczenia sie niz swiadomej dywersji. Sluchajac wypowiedzi ekonomistow mozna by pomyslec, ze pieniadze, ktorych obecnie brak w sejfach bankow i kasach przedsiebiorstw i instytucji finansowych zaginely przypadkowo i wszelki slad po nich zaginal. W oczach wiekszosci ludzi to rynek, ten mocarny i nieprzewidywalny rynek powoduje zawirowania, ktorych przyczyny sa niejasne natomiast przykre skutki spadaja na wszystkich jednakowo. Czyzby? Nikt jakos sie nie dziwi, ze najzamozniejsi ludzie USA, ci prawdziwi generalowie i marszalkowie gospodarki wygladaja pogodni i zadowoleni i jakos nie robia uzytku z szelek czy skacza na ulice z nowojorskich penthousow. Jako czysto teoretyczne rozwazanie sprobujmy sie postawic w roli takiego tytana przemyslu. Zalozmy, ze zrzadzeniem losu czy tez w drodze zalozenia wlasnej firmy stal sie on posiadaczem wielkiej liczby akcji jakiegos przedsiebiorstwa. Przedsiebiorstwo moze nawet cos produkowac ale efekty tej dzialanosci nie sa specjalne. Moze tez byc to wielka obietnica duzych zyskow w blizej nieokreslone przyszlosci (jak to bylo z wiekszoscia przedsiebiorstw .com).
Tak czy inaczej nasz bohater nie chce czekac czy jego inwestycja odpali kiedys czy nie. Pieniadze sa mu potrzebne w relatywnie krotkim jak na inwestycja czasie, powiedzmy 10 lat. Co zatem trzeba zrobic to zwrocic uwage naiwnych inwestorow oraz funduszy powierniczych na kompanie, ktorej akcji chcialby sie pozbyc? Robimy to przy pomocy kampanii reklamowych w postaci broszur inwestycyjnych podnoszacych walory produktow jakie nasze przedsiebiorstwo wytwarza (badz bedzie wytwarzac) oraz wspanialych perspektyw rynkowych. W tym samym czasie kupujemy tez znaczna ilosc akcji naszej firmy pozostajaca w rekach zewnetrznych inwestorow. Dobrze by tez bylo miec znajomych w specjalistow w funduszach inwestycyjnych , ktorzy doradza menadzerom funduszu nasza firme jako doskonala inwestycje. O tym wszystkim powinna oczywiscie poinformowac prasa. W efekcie cena akcji naszej firmy rosnie a to przyciaga losowych inwestorow, ktorzy licza na szybki wzrost kapitalu. Pamietajmy bowiem, ze nasza firma albo niczego nie produkuje jeszcze (lub nigdy) albo wyniki nie sa w istocie zaslugujace na uwage. To jednak nie jest potrzebne. Rynek gieldowy dziala na zasadzie jeszcze wiekszego idioty (tj kupujemy papier bez wartosci liczac na to, ze wkrotce odsprzedamy go z zyskiem jeszcze wiekszemu ryzykantowi). Wieksza liczba kupujacych powoduje stopniowy wzrost ceny akcji. Znajdujemy sie wiec na wznoszacej czesci krzywej cena akcji jako funkcja czasu. W czasie tego procesu, ktory moze , na przyklad trwac 10 lat odsprzedajemy powoli zainteresowanym inwestowrom bezwartosciowe akcje w naszym posiadaniu zamieniajac je na bardziej wiarygodna walute albo zloto.
Wreszcie nadchodzi czas realizacji planu odwrotowego. Oglaszamy , ze rynek padl ofiara, na przyklad "irrational exuberance"( bezmyslnego entuzjazmu) (Greenspan) albo po prostu sprzedajemy na raz wieksza liczbe posiadanych jeszcze akcji. To powoduje spadek ich wartosci i lawinowa wyprzedaz akcji naszej (nominalnie) firmy przez reszte inwestorow . Mamy wiec kryzys , ktory moze tez rozciagnac sie na akcje innych firm oraz spowodowac tak zwana collateral damage ( przypadkowe straty) w innych dzialach gospodarki. To nas nie jednak nie obchodzi. Zarobilismy bowiem na sprzedazy akcji podczas wzrastajacej czesci piku , sprzedlismy tez korzystnie reszte akcji w maksimum a teraz mozemu grac na znizke ( short selling, czy opcje put) aby w minimum odkupic za grosze akcje naszej drogiej firmy o ile chcemy ja miec nadal. Jesli nie wierzymy w stabilnosc waluty narodowej to oczywiscie kapitaly stopniowo lokujemy w zlocie czy walorach, ktore nie ulegaja rynkowym fluktuacjom. W efekcie , tak zwane "fat cats" czyli grube koty maja niczym nie zaklocony dobry humor i sporo kapitalu, ktory przeplynal do nich z kieszeni drobnych inwestorow. Swego czasu multi milioner Morgan powiedzial, ze kryzysy na gieldzie sa po to aby akcje mogly wrocic do rak swoich prawowitych wlascicieli. I tak jest i w obecnym kryzysie, ktory zostal celowo wywolany przez amerykanska finansjere (lub przynajmnie przez jej dominujaca czesc) , i ktory przynosi jej nieslychane zyski kosztem mniej zamoznych wspolobywateli.