poniedziałek, 30 marca 2009

Pecunia non olet


W Naszej Umeczonej Przez Spekulantow Ojczyznie wrze dyskusja na temat opcji walutowych i kwestii odpowiedzialnosci za finansowo niekorzystne decyzje podjete przez kilku czy kilkunastu polskich przedsiebiorcow. Owi tytani polskiej finasjery zakupili jedne opcje walutowe i sprzedali drugie aby obnizyc koszty operacji. Niekorzystny dla nich zwrot na rynku walutowym spowodowal, ze opcje sprzedane staly sie wartosciowe do tego stopnia , ze przedsiebiorstwom w ten sposob inwestujacym zagrozilo bankrutstwo. Domorosli specjalisci i politycy ( w tym wicepremier) winia banki i brokerow za manipulacje gieldowe i niekorzystne dla przedsiebiorcow porady finansowe. Wtoroje zas im opinia publiczna tym glosniejsza im mniej poinformowana na temat problemow, na ktore zabieraja glos. Czym wiec sa owe opcje? Jest to instrument finansowy, ktory pozwala jego posiadaczowi na zakup (call) lub sprzedanie (put) okreslonej jednostki finansowej ( np. 100 akcji firmy albo okreslonej ilosci waluty) w sprecyzowanym okresie czasu i po okreslonej cenie (strike price). Ze wzgledu na to, ze cena opcji zalezy od wartosci odpowiedniej podstawowej jednostki finansowej opcje sa instrumentem finansowym "pochodnym" (derivative) do owej podstawowej jednostki. Na przyklad jesli wezmiemy firme Google o symbolu gieldowym GOOG i wykresie przedstawionym na rysunku 1 to widzimy, ze w niedziele 29 marca jedna akcja tej firmy kosztowala 347.7 USD. W ciagu ostatniego tygodnia akcje tej firmy zwyzkowaly ale przedstawiony ponizej wskazniki szybkich i wolnych przebiegow mowia nam, ze zapewne bieg ten odwroci sie w ciagu najblizszych dni. W nomenklaturze gieldowej nazywa sie to, ze akcje firmy sa "overbought" (nad-kupione) i ich wartosc jest nadmierna. Wkrotnce nastapi wyprzedaz ( i istotnie tak sie dzieje w chwili gdy to pisze ale tej danej jeszcze nie ma na wykresie). W tej sytuacji gracz gieldowy moze albo dokonac sprzedazy zaliczkowej akcji firmy (short sell) albo tez kupic opcje sprzedazy czyli put. Jak wybrac stosowna opcje to osobny temat. Ja osobiscie zakupilbym put majowy "in the money" o wartosci realizacyjnej 400 USD i cenie 53.8 USD /share tzw. GOOG May 400 P o symbolu GOPQT. Ze wzgledu na to, ze opcje odnosza sie do standartowego kontraktu akcji wynoszacego 100 akcji cala ta pozycja kosztowalaby mnie 5380 USD. W zwiazku z tym, ze obecna wartosc akcji GOOG jest nizsza (341.7 USD) moja opcja ma w chwili obecnej wartosc wewnetrzna 52.3 USD i wartosc czasowa 1.5 USD. Posiadajac taka opcje kontroluja przychody (ale moge tez cierpiec straty) jakie przynosi sprzedanie 100 akcji GOOG o wartosci 34170 USD. Inaczej mowiac moglbym sprzedac zaliczkowo (short) 100 akcji GOOG ale wtedy musialbym posiadac kapital ponad 34 tys. USD, ktory bylby "zamrozony" jako zakladnik na moim rachunku u brokera. Natomiast ten sam zysk ze spadku wartosci akcji moge osiagnac kupujac jeden put za 5380 USD. Co wiecej , nie mam tego ryzyka, ze w wypadku gdyby GOOG nieoczekiwanie poszedl w gore musialbym doplacic brokerowi (w wyniku tzw "margin call") aby utrzymac pozycje badz odkupic 100 akcji ze strata. Maksymalna strata jaka moze poniesc wlasciciel opcji wynosi tyle ile wynosi cena jaka za nia zaplacil. Z wykresu GOOG wynika, ze zapewne cena akcji spadnie do okolo 300 USD co rokuje potencjalny zysk rzedu 41.7 USD/ akcja czyli 4170 USD per pakiet 100 akcji. Oznacza to zysk 77.5% zrealizowany w czasie nie dluzszym niz 1.5 miesiaca (czyli ok. 620% rocznie). Na tym wlasnie polega zaleta spekulowania opcjami. Identyczny wynik mozna osiagnac laczac sprzedaz zaliczkowa ("short sell") z ubezpieczeniem w formie zakupu opcji call "at the money" czyli tuz przy aktualnej cenie akcji. GOOG May 340 C o symbolu GGDQE kosztuje 25.99 USD a wiec pozycja taka kosztowalaby mnie mniej niz put wyzej wspomniany. Call zabezpieczylby mnie przed niekorzystnym wzrostem ceny GOOG w wypadku gdyby rynek nie poszedl zgodnie z moimi oczekiwaniami . Nie mniej wymagany bylby pewnien poziom kapitalu na rachunku zaliczkowym. Poziom ow zalezy od naszej wiarygodnosci finansowej oraz wymagan brokera.
Bledem jaki zrobili polscy przedsiebiorcy byla proba obnizenia kosztow operacji przez sprzedaz opcji o dzialaniu przeciwnym niz te, ktore kupujemy. Na przyklad dla operacji, ktora opisalem wyzej moglbym obnizyc koszty ustawiania pozycji sprzedajac jednoczesnie na przyklad GOOG May 400 C o cenie 5 USD albo May 340 C o cenie 25.99 USD. Gdybym , na przyklad sprzedal dwie takie opcje Call to w zasadzie ustawilbym pozycje bez kosztow wlasnych. Sprzedaz opcji to jednak wielkie ryzyko jak sie o tym przekonali polscy "geniusze finansowi". Dla kazdej bowiem operacji gieldowej czy to kupna czy sprzedazy istnieje inny uczestnik rynku, ktory liczy na odwrotny niz my przebieg wydarzen. Opcje, ktore nie maja szansy realizacji maja zbyt niska wartosc aby oplacalo sie nimi handlowac. Te zas, ktore moga byc przydatne dla nas pod wzgledem finansowym maja szanse na pozytywna realizacje. Jesli sie wiec ryzykuje ustawiajac "krotkie (short)" pozycje to trzeba bardzo pilnie sledzic to co sie na rynku dzieje aby w pore odkupic sprzedane opcje i nie dopuscic do tego aby osiagnely one wartosc wewnetrzna przekraczajaca poziom straty jaki jestesmy gotowi poniesc. Kazdy spekulant musi bowiem pamietac, ze ustawiamy pozycje opierajac sie na danych z przeszlosci. Natomiast gielda to jest ukad dynamiczny otwarty, na ktory wplywaja zaburzenia w formie akcji politykow, terorystow czy decyzji bankow centralnych. Tych zas nie mozemy przewidziec. Paradoksalnie glownym winowajca i przyczyna kleski polskich spekulantow jest Narodowy Bank Polski , ktory zmienil swoja polityke zakupow i sprzedazy zlota powodujac zmiane trendu wartosci PLN.

środa, 11 marca 2009

Rada malpa gdy sie smieli kiedy mogla udac czleka...




Materializm historyczny i jego tworcy oraz ich epigoni zadali sobie wiele trudu aby ustalic prawa rzadzace rozwojem wielkich ukladow spolecznych. Uwazali oni bowiem, ze duze populacje wykazuja regularnosci w ewolucji, z ktorych pojedynczy obywatele tychze moga sobie nawet nie zdawac sprawy. Poglad ten wydaje mi sie byc nie pozbawiony sensu gdyz podobne zasady obowiazuja w systemach nieozywionych co jest, miedzy innymi, przedmiotem zainteresowania fizyki statystycznej. W trakcie swoich analiz marksisci sformulowali prawo postepujacego rozwoju sil wytworczych bedace wersja pierwszego prawa dialektyki dostosowanego do ukladow wielo-osobowych oraz prawo koniecznej zgodnosci stosunkow produkcji z charakterem sil wytworczych. To prawo nazwano pierwszym podstawowym prawem socjologii. Ta ostatnia obserwacja, do rozpropagowania ktorej przyczynil sie Najwiekszy Nauczyciel Calej Postepowej Ludzkosci, ma w gruncie rzeczy wydzwiek pesymistyczny. Oznacza ona bowiem, ze kazda formacja spoleczno-ekonomiczna nosi w sobie zalazki swojej destrukcji. Postepujacy rozwoj sil wytworczych powoduje bowiem, ze predzej czy pozniej stosunki produkcji znajda sie w sytuacji zbyt ciasnych bryczesow na tlustym tylku. To zas konczy sie rewolucja i stosowna modyfikacja systemu. Inaczej mowiac, pierwsze podstawowe prawo socjologii podaje nam warunek rownowagi ukladu natomiast teza o postepujacym rozwoju sil wytworczych upewnia nas, ze nie istnieje nic trwalego jesli chodzi o wielkie systemy ludzkie. Historia dostarcza nam sporo przykladow, ktore moga sluzyc za uzasadnienie tych praw. Gorzej jest jednak z ich zdolnoscia przewidywania przyszlosci. Oczywiscie moglo sie zdarzyc, ze ewolucja spoleczna bedzie miala jakis stan asymptotyczny do ktorego swiat bedzie zmierzal w drodze stopniowo malejacych "kryzysow zaufania". Poczatek XX wieku przyniosl w zasadzie dwa podstawowe rozwiazania teorii ewolucji systemow spolecznych. Jednym z nich byla ideologia komunistyczna, ktora widziala postep w postaci fizycznej likwidacji wlascicieli prywatnych srodkow produkcji i przejecia calego procesu wytwarzania czegokolwiek pod kontrole biurokracji partyjnej. Drugim, nieco bardziej humanitarnym, bylo rozwiazanie 1000-letniej Rzeszy ("Dzis naleza do nas Niemcy, a jutro caly swiat...") , ktore pozostawialo prywatna wlasnosc srodkow produkcji w rekach prywatnych ale rowniez poddawalo sam proces wytwarzania partyjnej kontroli biurokratycznej. Wielki Wodz Narodu Niemieckiego widzial czynnik kontrolujacy w swoich wiernych zastepach gwardii SS. Obecnie ta sama idea jest wcielana w mniej zmilitaryzowany sposob ale na podobnych zasadach przez administracje Unii Europejskiej czy aktualne administracje USA. W zamieszaniu jakie nastapilo po zalamaniu sie Obozu Panstw Postepu i Sprawiedliwosci Spolecznej malo kto jesli wogole zdaje sobie sprawe, ze system kapitalistyczny w zasadzie zalamal sie w Europie z koncem II Wojny Swiatowej a w USA od czasow New Deal. Jego nastepca nie byl ustroj socjalistyczny (narodowy czy internacjonalny) ale ustroj, ktory nazwe biurokratyzmem (patrz Dzilas "The New Class"). Jest to nowa, wyzsza forma wyzysku ogolu populacji polegajaca na tym, ze dysponenci kapitalu narodowego wynosza z tego korzysci nieproporcjonalne do wiedzy i wkladu swoje pracy a jednoczesnie sa calkowicie zwolnieni od odpowiedzialnosci finansowej za ewentualnie bledne skutki swoich decyzji. W ustroju feudalnym wlasciciel majatku musial zadbac o to aby zmusic swoich chlopow do pracy (patrz "Satyra na leniwych chlopow") a takze obronic swoje posiadlosci przed najazdem czy zajazdem sasiadow. Jesli tego zaniedbal albo nie byl w stanie uczynic (patrz kniaz Jarema Wisniowiecki czy hrabia Potocki, wlasciciel Lancuta w 1945 r) to majetnosc jego mogla przepasc a on sam ulegal pauperyzacji. Podobnie w ustroju kapitalistycznym wlasciciel przedsiebiorstwa byl bezposrednio zainteresowany w powodzeniu swojego przedsiewziecia. Jesli sie powiodlo i udalo mu sie utrzymac w ryzach finansowe zadania pracownikow, to jego fortuna rosla a z nia wplywy polityczne. Jesli nie, to cierpial zarowno on jak i jego pracownicy (patrz Reymont "Ziemia Obiecana") . Inaczej jest w biurokratyzmie. Tutaj wiez miedzy kompetencja decyzji a wynagrodzeniem decydenta zostala calkowicie przerwana co zreszta jest jednym z czynnikow, ktore doprowadzily do obecnego swiatowego kryzysu gospodarczego. Spojrzmy bowiem na losy czlonkow nomenklatury bylego PRLu i ich najblizszej rodziny. Zamiast zawisnac wraz z czlonkami rodziny na latarniach, jak by to sie im to slusznie nalezalo za doprowadzenie calego kraju do ruiny, uwlaszczyli sie oni pogodnie na dawnym majatku spolecznym i szukaja teraz, jakzeby inaczej, dochodowych stanowisk w biurokratyzmie krajowym i unio-europejskim.
Podobnie jest zreszta we Wiodacym Kraju Wolnego Swiata czyli w USA. Wiele fatalnych decyzji zlozylo sie na obecna sytuacje gospodarcza w USA. Byly to decyzje powziete przez kilka roznych administracji (republikanskich i demokratycznych) oraz "generalow" przemyslu i bankowosci. Jakkolwiek wszekie koszty kryzysu, lacznie z nieudolnym zreszta, ratowaniem systemu spadaja
na "szarych" amerykanow to sprawcy kryzysu maja sie doskonale i pobieraja nadal wielo-milionowe wynagrodzenia i premie za dobra prace. To rozdzielenie kompetencji od konsekwencji jest widoczne takze w naszych polskich warunkach w sposobie w jaki dobierani sa nasi przywodcy polityczni. Nikomu o zdrowych zmyslach nie przyszloby do glowy aby powierzyc stery samolotu wartosci wielu milionow zlotych oraz zycia ponad setki pasazerow w rece stewardessy powodujac sie argumentem, ze i tak obiekt ow bedzie sterowany automatycznie. Natomiast nikt nie wymaga od premiera 40 milionowego kraju z dostepem do morza aby uprzednio wykazal sie chociazby tak nieznaczna kompetencja jak zarzadzanie np szkola. Nasz proces demokratyczny specjalizuje sie w natychmiastowych awansach kaprali na stanowisko Wodza Naczelnego. Jakie tego sa wyniki wystarczy popatrzec. Ten kult amatorszczyzny nie bylby tak dotkliwy dla gospodarki krajowej gdyby do rzadzenia powolywano by ( jak za II RP) ludzi pochodzacych z klasy "posiadaczy". Ci bowiem musieli miec umiejetnosci wystarczajace dla utrzymania w stanie operacyjnym przynajmniej majatku wlasnego badz tez byli czlonkami rodziny, w ktorej takie umiejetnosci byly z koniecznosci kultywowane. Teraz jednak mamy do czynienia ze srodowiskiem pracownikow najemnych dla ktorych kazde rozwiazanie jest dobre o ile nie trzeba sie specjalnie wysilic a pensja przychodzi regularnie. A jesli jeszcze da sie cos ukrasc (poczynajac od sluzbowych pior i gumek) to radosci nie ma konca.
Na ilustracji : Wyniki ekonomiczne przedsiebiorstwa Ford od lat 80-tych do chwili obecnej, ikona amerykanskiej motoryzacji General Motors (co jest dobre dla GM to jest dobre dla Ameryki), firma softlerowa Emulex.

piątek, 6 marca 2009

Kobieto, kobieto choc tyle masz wad...



Nadchodzaca rocznica Miedzynarodowego Dnia Kobiet nasunela mi mysl aby sprawdzic jak czesto lepsza polowa populacji doznaje dowodow powszechnego uznania poza zdawkowymi prezentami z okazji owego dnia pamietnego. Jak wiadomo w Polsce, ale nie tylko tam, czlowiek wie, ze doszedl do czegos wtedy gdy pojawiaja sie znaczki pocztowe z jego wizerunkiem. Analogicznie powinno tez byc z cala niewiescia populacja. Jak wiec to jest? Czy Nasza Umeczona Ojczyzna oddaje hold swoim kobietom? Odpowiedz na to pytanie jest niepokojaca. Okres miedzywojenny kobiet jako takich wogole nie dostrzegal. W ciagu calego dwudziestolecia nie wydano ani jednego znaczka z wizerunkim wybitnej lub nawet jakiejkolwiek kobiety. W najlepszym wypandku pojawiaja sie kobiece postacie alegoryczne (Germania na znaczkach przedrukowych czy nieznana niewiasta na wydaniu Litwy Srodkowej, obecnie pod tymczasowa administracja litewska). Sytuacja nie poprawila sie widocznie po tak zwanym wyzwoleniu. W Polsce Ludowej wydano w 1952 roku dwa znaczki przedstawiajace anonimowe babusy z choragwia i dzieckiem specyficznie dla uczczenia dnia 8 Marca. Ciezko pracowal tez wizerunek Marii Sklodowskiej-Curie wystepujac (niewiadomo dlaczego, bo z kultura polska znakomita uczona wiele wspolnego nie miala) jako ikona kultury oraz , z wiekszym sensem, jako polski naukowiec. W tej samej serii kultura polska , zawierajacej ogolem 16 postaci, pojawia sie jeszcze Halina Modrzejewska (aktorka). Jak sie wydaje, brak kobiet wartych upamietnienia jest dotkliwy do chwili obecnej. Oprocz bowiem postaci generycznych , jak owa anonimowa niewiasta w pochodzie 1-wszo Majowym pojawia sie jeszcze Malgorzta Fornalska, meczennica PPRu oraz z lat ostatnich nasza nowa noblistka poetka o dziwacznym imieniu. Sa oczywiscie znaczki zawierajace niewiasty w trakcie czynnosci sportowych itp. Faktem jest jednak, ze latwiej na polskiej poczcie o znaczek z foksterierem, zubrem czy kotem niz o znaczek przedstawiajacy wybitna rodaczke. Zaniepokojony nieco ta obserwacja, ktora mowi nam w koncu, ze lepsza polowa polskiej populacji siedzi na rekach zamiast zrobic cos istotnie uzytecznego, postanowilem sprawdzic jak sprawa wyglada na znaczkach innych krajow. Niestety podobny wniosek, jak sie wydaje, stosuje sie dla produkcji pocztowej reszty swiata. Jedynie w ZSRR znalazlem jeden znaczek poswiecony Bohaterce Zwiazku Radzieckiego z okresu II Wojny Swiatowej wymienionej z nazwiska i imienia (mnie nieznanej ale to nic nie znaczy). Oprocz tego widac wylacznie kobiety, ktore na swiecznik dostaly sie z racji przypadku szczesliwego urodzenia jak np Krolowa Wiktoria czy nieznana mi krolowa Hawajow. Wyjatkiem jest urocza Ewita Peron, ktora jednak zawdziecza pojawienie sie na argentynskich znaczkach stanowisku swojego kochanka i meza. Ten ostatni nigdy nie pojawil sie zreszta na znaczkach pozostawiajac Ewicie ten zaszczyt w calosci.
Poslugujac sie metoda naukowa nalezaloby ta obserwacje uogolnic i wyciagnac wnioski co do sensu wydawania pieniedzy na ksztalcenie kobiet. Byc moze istotnie powinny one byc wylacznie strazniczkami ogniska domowego i przechodzic swoj zyciowy cykl Afrodyta-Demetris-Hekate bez koniecznosci wystawiania tego na widok publiczny. W kazdym innym wypadku nie zawahalbym sie przed zrobieniem takiego uogolnienia, bez wzgledu na cala polityczna niepoprawnosc takiej obserwacji. Co mnie wstrzymuje to fakt, ze w swoim zyciu napotkalem kilka kobiet o inteligencji bardzo wybitnej i nie mniej wybitnej urodzie. Statystycznie biorac byly to moze wyjatki ale podobna statystyka stosuje sie takze w odniesieniu do meskiej czesci moich znajomych. To zas nasuwa mi przypuszczenie, ze byc moze nie oddajemy Naszym Paniom calej sprawiedliwosci na jaka ich praca zawodowa i domowa moze zaslugiwac. Tak wiec z okazji Dnia Kobiet apeluje do gorszej polowy populacji ludzkiej aby przyznala ona zaslugi tam gdzie sa one nalezne a tam gdzie one nie sa przyznala chociaz, ze bez nich i nas by nie bylo.

czwartek, 5 marca 2009

Kobiety sikaja nam do zupy...


Pare dni temu bylem na filmie produkcji polsko-czeskiej pt. "Zamiana" rezyserii Konrada Axinowicza. Nazwisko to nic mi nie mowilo, i slusznie bowiem film jako komedia jest solidnie sknocony. Akcja jest dosyc monotonna a gagi raczej malo zabawne. Jako rozrywki filmu nie polecam. To jednak nie znaczy, ze nie posiada on przeslania, nad ktorym nie warto by sie bylo zastanowic. Akcja filmu rozgrywa sie w polskich sferach rzadzacych a sekwencje koncowe wskazuja, ze rezyser mial na mysli prezydenture Kwasniewskiego, na ktorej to przygodach oparte sa perypetie glownego bohatera- kowboja Rzeczpospolitej i jego popularnej malzonki. Idea przewodnia filmu jest obserwacja, ze w dzisiejszych czasach kobiety i mezczyzni upodobniaja sie do siebie pod wzgledem zachowania i umyslowosci. Istotnie, jest to obserwacja sluszna gdyz i mnie wydaje sie, ze mezczyzni sa coraz bardziej zniewiesciali a kobiety coraz bardziej horpynowate zarowno z zachowania jak i wygladu. Widzialem nawet na scianie warszawskiego domu rozwieszony olbrzymi plakat przedstawiajacy ubikacyjny rzad pisuarow, do ktorych zalatwia sie dwoch mezczyzn oraz stojaca przodem do sciany istota w sukni - nie wiadomo kobieta czy zboczeniec. Napis glosil ze nigdy nie wiesz co moze cie spotkac i byl zapewne reklama firmy ubezpieczeniowej. To co jednak stanowilo naukowe jadro przekazu to pojawiajacy sie na krotko fragment wykladu jakiegos szacownego profesora, ktory wyjasnial obserwowane zaburzenia plciowe tym, ze popularnosc wsrod kobiet srodkow kontroli zaplodnienia (tzw pigulek) , zawierajacych hormony plciowe powoduje, ze wydostaja sie one droga naturala do zapasow wody. Tak wiec kobiety w wieku rozplodowym przy kazdym spuszczeniu wody zanieczyszczaja akwostan kraju. Konsekwencja tego jest systematyczne podtruwanie populacji co pociaga za soba zaburzenia seksualne oraz wzrost chorob nowotworowych. Jak widac nie bez powodu Pismo Swiete przedstawia Ewe jako glowna sprawczynie przerwania rajskiego zycia. Widac tez gleboka madrosc jaka lezy u podstaw naturalnego kalendarzyka zalecanego przez Nasz Swiety Kosciol Katolicki.

wtorek, 3 marca 2009

Niemiecka dziewczynka do bicia


Erica Steinbach jako przewodniczaca Zwiazku Wypedzonych (Niemcow z Polski) ma ostatnio fatalna prase w Naszej Umeczonej Ojczyznie. Najwieksze autorytety polityki zagranicznej wypowiadaja sie ogniscie przeciwko jej udzialowi we wladzach fundacji "Ucieczka, Wypedzenie , Pojednanie". Musze przyznac, ze sama nazwa fundacji wydaje mi sie idiotyczna. Ale idiotyzmem jest tez utrudnianie dostepu do niej osobie, ktora polozyla najwieksze zaslugi aby naglosnic sprawe przymusowych wysiedlen Niemcow z terytoriow przekazanych Polsce decyzja mocarstw sprzymierzonych. Przesuniecie granic Rzeczpospolitej bylo byc moze aktem sprawiedliwosci dziejowej albo tez sprytnym politycznym posunieciem Generalissimusa ustawiajacym domek z kart powojennej Europy Wschodniej. Nie w tym jednak rzecz. Sam fakt rozpoczecia i przegrania wojny przez III Rzesze Niemiecka nie oznacza bowiem automatycznie tego, ze zamieszkujaca tereny Krolestwa Prus populacja niemiecka powinna byc pozbawiona praw do swoich majatkow, domow i mieszkan. Granice mozna przesuwac jesli ma sie sile militarna i wole do zakladania wlasnej administracji na podbitym terenie. To jednak nie upowaznia do wywlaszczenia mieszkajacej tam ludnosci przeciwnika z posiadanego majatku. Skarzymy sie, i slusznie, ze Niemcy stosowali taka taktyka w podbitej Polsce (np na zamojszczyznie). To co jednak bylo nieprawoscia ze strony wroga nie staje sie automatycznie dobrem gdy czyni to Panstwo Polskie. Obywatelom polskim nalezalo sie odszkodowanie za straty majatkowe poniesione w wyniku dzialan wojennych. Sam mam w domu archiwialne druki wypelnione przez czlonkow mojej rodziny a oszacowujace straty jakie poniesli. Nie wiem czy Niemcy jako NRD czy NRF kiedykolwiek takie odszkodowania zaplacily. Wiem natomiast z cala pewnoscia, ze nikt z mojej rodziny nie dostal ani grosza. Czy pieniadze te nigdy nie zostaly odzyskane przez nieudolny rezim komunistyczny czy tez ow rezim najspokojniej je ukradl tego nie wiem. Nie bylby to pierwszy wypadek, kiedy to ludowy rzad polski w majestacie prawa okradl swoich obywateli. Mysle tu o dekretach PKWN czy konfiskatach zlota posiadanego przez obywateli bierutowskiego RP. Nie mniej wiem, ze bylbym zachwycony majac tak skuteczna i elokwentna obronczynie moich interesow jaka jest pani Steinbach. Polska jako panstwo i jej obywatele poniesli rowniez powazne straty majatkowe tracac nasze kresy wschodnie. We wladaniu obcym znajduja sie odwieczne centra polskiej kultury (Wilno, Lwow oraz wiele majatkow ziemskich bedacych niegdys wlasnoscia obywateli II RP). Zamiast wspanialomyslnie i cudzym kosztem ukladac sie z ukrainska, litewska i bialoruska dzicza (czy tez czernia jak chcial Sienkiewicz) chcialbym widziec akcje polskiego podobno rzadu zmierzajaca do wyplacenia odszkodowania badz zadajace zwrotu tych posiadlosci ich prawowitym wlascicielom od aktualnej administracji naszych bylych ziem wschodnich. Jest to tym bardziej uzasadnione, ze to wlasnie polscy obywatele byli strona niewinnie pokrzywdzona przez najazd ZSRR , Litwy i Slowacji w 1939 roku , ktore to panstwa dokonaly go w sojuszu z niemieckimi faszystami. Pani Steinbach zasluzyla sobie swoja aktywnoscia do zasiadania we wladzach fundacji. Ja natomiast nie widze zadnego rozsadnego powodu, dla ktorego mieliby w niej uczestniczyc przedstawiciele Polski.
Jako ilustracja: przyklad jednego z wielu formularzy o rejestracji szkod wojennych bedacych w moim archiwum, wspolczesny znaczek Ukrainy wydany dla uczczenia pamieci Stefana Bandery znanego zbrodniarza wojennego i przywodcy UPA, znaczki radzieckie wydane przez ZSRR w 1939 roku dla upamietnienia odebrania Polsce jej kresow wschodnich.

niedziela, 1 marca 2009

Slychac dobrze tylko widac coraz gorzej...






Za ciemnych czasow komuny, ktore do dnia dzisiejszego wspominane sa z rozrzewnieniem przez niektorych na lamach "Polityki" na standardowe pytanie przywitalne "Co slychac ?" padala standartowa odpowiedz : "Slychac dobrze, tylko widac coraz gorzej." Byla to po prostu forma krytyki uprawnionej wtedy "propagandy sukcesu". Niestety moda retro zawsze wraca i teraz wlasnie mamy szanse przezyc ponownie , a niektorz zapoznac sie po raz pierwszy z realiami kryzysu konca lat 70-tych w gierkowskim PRL-u i zreszta nie tylko tam. Moi znajomi czesto pytaja mnie (znajac moje zainteresowania) kiedy to wszystko sie skonczy. Odsylam ich do moich poprzednich wykresow z marca i grudnia 2008 ale to ich na ogol nie zadawala ze wzgledu na stracona przez wielu umiejetnosc prognozowania na podstawie wykresow wskaznikow ekonomicznych. Ja zas bedac z ponowna pielgrzymka w Naszej Umeczonej Ojczyznie nie moge zaktualizowac, przy pomocy nowych, krzepiacych danych, moich ekonomicznych prognoz z precyzja taka jakiej bym sobie zyczyl. Aby jednak nie pozostawic bez odpowiedzi pytan przytaczam tutaj wykres Indeks Dow Industrial wykonany w marcu i uzupelniony w grudniu ubieglego roku (koniec czarnej krzywej na rysunku). Stan obecny zaznaczony jest czerwona kropka. Jak widac z wykresu, mimo wszystkich staran, czesciowej nacjonalizacji bankow i innych desperackich krokow czynionych przez bylego i obecnego prezydenta USA indeks Dow spokojnie spada zgodnie z przewidywaniami Boboli i bedzie tak spadal az do momentu kiedy osiagnie poziom wartosci okolo 2 uncji trojanskich zlota. Jaka bedzie wtedy wartosc indeksu w USD to zalezy od ceny zlota na rynku. Obecnie Miedzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Banki Rezerwy Federalnej usiluja ustabilizowac cene zlota na poziomie 760 do 960 USD. Przyjmujac przecietna wartosc 800 USD/oz oznacza to, ze Dow zacznie sie odbijac od dna na poziomie 1600 USD. Obecnie zas wartosc tego indeksu wynosi okolo 7100 USD. Mamy wiec jeszcze sporo spadku przed soba i zapewne okolo dwoch lat poglebiajacego sie stopniowo kryzysu. Przebieg kryzysu moznaby skrocic gdyby nasi i amerykanscy politycy zostawili ekonomie wlasnemu losowi zamiast powiekszac straty finansowe wyrzucajac pieniadze na zazegnanie kryzysu, ktory byl spowodowany wlasnie tym problemem czyli nadmiarem "pustego", spekulacyjnie generowanego pieniadza. Dolewanie benzyny do ognia oczywiscie nie moze zrobic nic innego jak tylko przedluzyc gospodarczy pozar czego politycy najwyrazniej nie rozumieja. To czy kryzys w ogole zostanie zakonczony i nastapi "odbicie od dna" zalezy od tego czy i kiedy nasi europejczycy i amerykanscy kowboje zrozumieja, ze wolny i wspolny rynek bez regulacji przeplywu towarow i kapitalu oraz regulacji przeplywu sily roboczej jest podstawowa przyczyna obecnej katastrofy . Jest to sytuacja analogiczna do eksperymentu, w ktorym dla zamanifestowania wolnosci zeglugi kapitan statku wyrzuca mapy, kompas i demontuje ster po czym wydaje rozkaz "cala naprzod" . Dla kazdego jest jasne, ze takie zeglowanie musi skonczyc sie kraksa. Niestety podobne postepowanie w ekonomii ma wielu obroncow, ktorzy obecnie steruja nie tylko polska nawa panstwowa. Wiele tez slysze w radiu i czytam w polskiej prasie alarmistycznych wypowiedzi dotyczacych ataku walutowych spekulantow na polska zlotowke, czemu przypisuje sie spadek jej wartosci wobec walut zachodnich (USD, EC, SF). Oczywiscie , spekulacje walutami sa celem rynku Forex, ktory jest zreszta najwiekszym rynkiem gieldowym swiata. Na to jednak aby wplynac na kurs waluty, nawet tak marginesowej jak PLN, potrzeba znacznie wiekszych srodkow niz te, ktore posiadaja nawet najzamozniejsi spekulanci. Goldman i Sachs jako makler gieldowy stoi na progu bankrutstwa i jest uratowany chwilowo w zasadzie przez interwencje rzadu USA. Oczywiscie w takiej sytuacji stara sie on zabrac kapital zainwestowany w filiach europejskich ale nie to jest przyczyna spadku wartosci PLN. Przytaczam tutaj wykres funkcji USD/PLN pochodzacy z www.barchart.com. Jak widac wzrost wartosci USD rozpoczal sie w sierpniu 2008 (poziom okolo 2 PLN=1 USD) i ma wyrazny trend wzrostowy trwajacy do chwili obecnej (1 USD= 3.65 PLN). Oczywiscie na krzywej widzimy fluktuacje reprezentowane przez towarzyszace trendowi maksima lokalne. Te istotnie sa dzielem spekulantow. Natomiast sam trend jest autorstwa naszego poczciwego scichapeka czyli Narodowego Banku Polskiego, ktory najwyrazniej skupuje zloto. Byc moze jest to potrzeba uzupelnienia uprzednio wydanych zapasow albo odpowiedz na zadanie zagranicznych inwestorow, ktorzy domagaja sie wymiany PLN na zloto po kursie. Wartoby dokonac inspekcji zasobow zlota NBP aby przekonac sie czy polskie zloto, zakupione ze skladek narodu w okresie II RP , jeszcze tam jest.