środa, 23 lutego 2011

Obok Orla znak Pogoni...


 Niekiedy zastanawiam sie nad tym jak szybko zmienia sie z czasem mentalnosc Polakow oraz ich zdolnosc odbierania siebie samych jako elementow wspolnoty narodowej i panstwowej. Dzisiaj mija kolejna, 180-ta,  rocznica bitwy pod Olszynka Grochowska. Byla to jedna z najwazniejszych bitew powstania listopadowego. Bitwa wygrana, ktorej strategiczne znaczenie nie zostalo pozniej wykorzystane dla stabilizacji odzyskanej na krotko niepodleglosci. Przyczyna bylo dazenie owczesnych elit powstaniowych do znalezienia sposobu na pokojowe wspolistnienie z Rosja i pozostalymi mocarstwami rozbiorowymi. Tymczasem ani wtedy ani teraz pokojowe wspolistnienie Panstwa Polskiego ani z Rosja ani z Niemcami nie jest mozliwe. Polska jesli ma istniec jako panstwo musi uczynic wszystko aby obaj nasi niebezpieczni sasiedzi byli permanentnie oslabieni, zamieszani w konflikty wewnetrzne albo fizycznie zlikwidowani. Wszelkie orientacje polityczne, ktore propaguja wzajemne wspolistnienie Polski i Niemiec czy Rosji w ramach tej samej geo- politycznej organizacji w Europie sa faktycznie zdrajcami Narodu i powinne byc wyeliminowane permanentnie z polskiej sceny politycznej. Pierwszym krokiem w celu odzyskania znaczenia Polski w Europie i na politycznej mapie swiata musi byc powiekszenie i modernizacja polskiego wojska oraz aktywizacja i unowoczesnienie narodowego przemyslu zbrojeniowego. Krokiem nastepnym jest odzyskanie odwiecznych ziem polskich na Wschodzie a zwlaszcza opanowanie Litwy, Ukrainy i Bialorusi. Polska przegapila niezwykla szanse jaka miala bezposrednio po rozpadzie Imperium Radzieckiego kiedy to obaj nasi sasiedzi pograzeni byli w chaosie spowodowanym polityczna zapascia ZSRR oraz przejeciem przez Niemcy Zachodnie administracji na dawnym terytorium NRD. W dodatku powstanie nowych rezimow w Europie Wschodniej o nominalnie antykomunistycznym charakterze na terenach Litwy Srodkowej, i Zachodniej Bialorusi i Ukrainy wprowadzilo tam zamieszanie polityczne i gospodarcze, ktore powinien byl wykorzystac rzad Wolnej Polski dla przywrocenia tych odwiecznie polskich ziem Macierzy. Przegapienie tej szansy dowodzi piramidalnej glupoty elit okraglostolowych  badz tez ich swiadomej zdrady. Bylo to zamieszanie tej samej klasy jak to, ktore wykorzystali Polacy tuz po zakonczeniu I Wojny Swiatowej. Wtedy pozwolilo ono na reaktywazje prawdziwego Panstwa Polskiego. Tej niezwyklej politycznej koniunktury nie wykorzystaly elity o rodowodzie ubecko-solidarnosciowym a prowadzona przez nie polityka wewnetrzna nie oczyscila panstwa z elementow narodowo i politycznie patologicznych. Brak dekomunizacji oraz samobojcza polityka ludnosciowa doprowadzila obecna Polske na krawedz nastepnej katastrofy polityczno-gospodarczej. Miejmy nadzieje, ze zdrowe elementy narodowe nie przegapia szansy jaka nasuwa sie teraz, kiedy to praktycznie caly swiat pograzy sie wkrotce w chaosie gospodarczym i politycznym. Pamietajmy, ze stare polskie przyslowie mowi: "Nie mozna zrobic jajecznicy bez rozbijania jajek". Bez oczyszczenia Narodu i Europy z elementow wrogich daleko nie zajdziemy!


Na planszy : Moneta wydana przez rzad Krolestwa Polskiego w czasie powstanie listopadowego. Zauwazmy jak wygladalo wtedy godlo panstwowe. Jest to moneta srebrna o ciezarze 9.1 g identycznym jaki miala moneta o tym samym nominale bita w Krolestwie Polskim przez cara Mikolaja I. Pozniejsze edycje polskie okresu powstania utrzymywaly ten sam nominal ale o zmnieszonej juz zawartosci srebra ( ciezar monety 8.9g)  W ten sposob przewjawiala sie epoce pieniadza kruszcowego dewaluacja waluty.  Jak widac korzenie nabijania populacji w butelke finansowa sa w Polsce calkiem dlugie.
Ponizej: Aluminiowa zlotowka PRL z roku 1986 (wieksza) i z roku 1989 (mniejsza) z charakterystycznym wylenialym orlem . Pierwasza zlotowka o tym wzorze pojawila sie z data 1949 roku i byla wykonana z zelazo-niklu. Z tego samego stopu byly tez wykonane mniejsze nominaly 10gr, 20 gr, 50 gr.. Moneta 5 gr byla poczatkowa wykonana z stopu miedzi. Tylko monety 1 i 2 gr byly aluminiowe. Ogolnie biorac widzimy, ze sytuacja gospodarcza kraju jest tragiczna wtedy gdy nawet stosunkowo tanie metale, z ktorych bito obecne nadwartosciowe monety , staja sie wiecej warte niz wybity w nich nominal.

 

czwartek, 17 lutego 2011

O aktualnym stanie Naszej Umeczonej Ojczyzny


  Mniej wiecej raz do roku powracam do problemow ekonomicznych Naszej Umeczonej Ojczyzny aby sprawdzic to co amerykanscy doktorzy medycyny nazywaja "vital signs" panstwowego organizmu. Jest to rodzaj kontroli zdrowia a raczej postepujacej zapasci polskiego rezerwatu ekonomiczno-panstwowego, w ktorym sie znajdujemy. Niestety nie jest to rezerwat scisly i to co sie dzieje na szerokim swiecie ma pewien wplyw rowniez na bieg wydarzen w Polsce. Na przyklad odstrzelenie wiodacego jelenia spowodowalo niezasluzone wywyzszenie gajowego. Dlatego tez spojrzmy najpierw na wykres przedstawiajacy ceny zlota od roku 1920 do chwili obecnej. W tym okresie czasu mielismy tylko trzy wielkie swiatowe depresje gospodarcze. Ta, ktora wszyscy wspominaja czyli Wielka Depresje konca lat 20-tych, ta o ktorej jeszcze nikt, przynajmniej w USA, nie odwazal sie napomknac czyli Wielka Katastrofe lat 70-tych oraz aktualnie pieknie sie rozwiajaca Gigantyczna Depresje poczatku XXI wieku. Oczywiscie byly takze mniejsze kryzysy w tak zwanym midzyczasie ale te stanowily tylko fluktuacje na ogolnym przebiegu zycia gospodarczego. Kazda z tych depresji cechowala gwaltowna dewaluacja waluty (na rysunku USD ale podobnie bylo i w innych krajach). Zakonczenie kryzysu bylo mozliwie dlatego, ze w pewnym momencie czynniki decydujace o biegu wydarzen ekonomicznych decydowaly sie na stabilizacje wartosci waluty. Czynily to albo przez buforowanie ceny zlota albo przez podniesienie podstawowego oprocentowania. Z reguly probie stabilizacji systemu ekonomicznego towarzyszyla wojna, ktora pozwalala na wieksze zdyscyplinowanie buntujacego sie spoleczenstwa oraz na pobranie mlodych mezczyzn-naturalnego materialu pednego rewolucji, do wojska gdzie rygory zycia oraz dzialnosc nieprzyjaciela pozwalala na eliminacje i pacyfikacje elementu ludzkiego.  Wojna na ogol niosla tez z soba poprawe popytu na prace co po pewnym czasie rozladowywalo sytuacje. Jesli spojrzymy na rysunek przedstawiajacy ceny zlota w zaleznosci od czasu to dla najbardziej nas interesujacego, ostatniego odcinka czasu t>2000 widzimy kilkakrotne proby stabilizacji przejawiajace sie stosunkowo niewielkimi zmianami ceny zlota w przeciagu roku . Sa one zaznaczone strzalkami. Jak widac proby te nie skonczyly sie powodzeniem gdyz ilosci metalu rzucone dla stabilizacji ceny nie wystarczyly na pokrycie popytu i po zuzyciu zasobow przeznaczonych na sprzedaz cena zlota wznowila swoj marsz do gory. Wzrost popytu na zloto oznacza takze, ze wiekszosc inwestorow nie widzi obecnie zadnej dziedziny ekonomicznej dzialanosci, ktora moglaby przyniesc znaczacy dochod we wzglednie bliskiej przyszlosci. Stad troska o zabezpieczenie posiadanego kapitalu. Mozna to bylo zreszta przewidziec gdyz tylko wojna i masowe zatrudnienie ludzi w przemysle zbrojeniowym i wojsku moze uratowac sytuacje. Na rysunku drugim zamiescilem porownanie zachowania sie roznych walut w okresie nam blizszym czyli w latach 1996- obecnie.  Jak latwo zauwazyc dewaluacja byla wlasciwie zaniedbywalna do roku 2002. Zarowno USD jak euro i PLN wykazywaly dostateczna stalosc wartosci nabywczej, ktora w zasadzie pozwalala na normalny bieg zycia gospodarczego poddanych eksperymentowi spoleczenstw. Nastepnie ekonomie dojrzale powoli a ekonomia polska gwaltownie ulegly zapasci systemu finansowego, ktora to zapasc trwa do chwili obecnej. Wartosc nabywcza walut spada monotonicznie przy czym USD dewaluuje sie z szybkoscia 14.1% rocznie, EC z szybkoscia 11.7% rocznie a PLN z szybkoscia 9.0% rocznie. Zauwazmy, ze NBP dba bardziej niz Fed. Rez. czy ECB o utrzymanie wartosci nabywczej waluty panstwowej  ale mimo to kazdy Polak, ktory nie dostal w ubieglym roku podwyzki wynagrodzenie przekraczajacej 9% badz nie zainwestowal w cokolwiek przynoszacego dochod wyzszy niz ta  stopa dewaluacji  faktycznie tracil pieniadze. Spojrzmy teraz na realne (t.j. w zlocie) wynagrodzenie roczne w Naszej Umeczonej Ojczyznie. Przedstawione jest ono na planszy. Jak widzimy od roku 2007 to wynagrodzenie spada monotonicznie i obecnie jest ono nizsze niz wynagrodzenie w roku 1995. Oznacza to, ze cena pracy polskiego pracownika maleje ale takze to, ze maleje takze pojemnosc nabywcza polskiego rynku. Nadmierne oszczednosci  na wynagrodzeniu powoduja, ze rynek krajowy przestaje byc rynkiem chlonnym mimo, ze jest on daleki od stanu nasycenia dobrami powszechnego uzytku. Odbija sie to oczywiscie na  PKB (produkt krajowy brutto)  co widzimy na nastepnym rysunku. Ten ostatni liczony w liczbach absolutnych (czyli w zlocie) spadl od roku 2007 z poziomu 700 mln uncji zlota do poziomu 300 mln uncji zlota czyli o 14.3% rocznie. Jest on obecnie na poziomie z 1994 roku. Spadek PKB jest widoczny takze jesli wyrazimy go w USD. Jest to zrozumiale gdyz niewielkie zasoby pieniezne ludnosci (czyli jej pauperyzacja) nie moga podtrzymac popytu na towary i uslugi. To zas owocuje takze zmniejszeniem zatrudnienia i zamykaniem zakladow pracy. Nic nie wskazuje na to, zeby proces degradacji polskiej gospodarki ulegal spowolnieniu. Raczej przeciwnie. Wreszcie spojrzmy na polski dlug zagraniczny. Jak widac z wykresu, dlug ten, wyrazony w zlocie od 2007 roku systematycznie maleje ale obecnie wydaje sie zdazac do asymptotycznej wartosci 250 mln uncji zlota czyli do stanu z roku 2000-nego. Dlug wyrazony w USD nadal rosnie. Przy slabnacej gospodarce a jednoczesnie wolnej w stosunku do EC i USD dewaluacji waluty nie rokuje to zbyt dobrze. W tej chwili Polska spalaca dlug korzystajac z dewaluacji USD i EC a nie dzieki wzrostowi produkcji na eksport czy wzroscie zatrudnienia. Inaczej mowiac stosujemy spekulacje finansowe zamiast rozwoju rzeczywistego gospodarki krajowej.


poniedziałek, 14 lutego 2011

Jaka jest wlasciwie temperatura jadra Ziemi?

 Sferyczno-warstwowy model Ziemi przedstawiony na na rysunku sugeruje, ze skorupe ziemska od goracego jadra dzieli warstwa izolacji termicznej w postaci mineralu zwanego oliwinem. Nie wiem niestety skad geolodzy sa pewni, ze to wlasnie ten mineral stanowi 3000 km grubosci plaszcz Naszej Drogiej Planety. W koncu najglebsze odwierty nie przekraczaja glebokosci 3 km a wiec nie przeszly nawet przez grubosc skorupy (grubosc 30 km). Przyjmujac jednak za dobra monete owa propozycje mozemy postarac sie pojsc w slady lorda Kelvina i zapytac o rozklad temperatur wewnatrz plaszcza Ziemi. W krotkiej skali czasowej (to jest 10000 lat) mozemy przeplyw ciepla w Ziemi traktowac jako stacjonarny. To zas oznacza, ze chcemy poznac rozklad temperatur w warstwie sferycznej o wspolczynniku przewodnictwa cieplnego k odgraniczajacej jadro o temperaturze wyzszej (powiedzmy 3000-6000K) od skorupy  zbudowanej z granitu i bazaltu (15 km warstwa granitu na 15 km warstwie bazaltu) . Gradient temperatury (tzw stopien geotermiczny) w skorupie wynosi od 0.03 do 0.05K/m.
Strumien ciepla przechodzacy przez skorupe i usuwany przez promieniowanie i konwekcje do atmosfery wynosi zas 0.08W/m^2. Strumien ciepla jest zdefiniowany jako  j= - k dT/dr . To pozwala nam wyznaczyc wspolczynnik przewodnictwa cieplnego k= 0.08 W/m^2 / 0.03 K/m = 2.63 W/(mK). Jest to wielkosc bliska przewodnictwu termicznemu skal takich jak granit (k=3 W/(mK) ) , magnezyt ( k=2.68 W/(mK) ) czy bazalt (k= 1.44 W/(mK) ). Jesli wiec chodzi o skorupe to dane empiryczne sa zgodne z oczekiwaniami. Przewodnictwo ciepla opisane jest rownaniem rozniczkowym Fouriera identycznym zreszta z rownaniem dyfuzji. Zarowno przewodnictwo cieplne jak i dyfuzje traktujemy na ogol jako procesy nieodwracalne chociaz nie jest to calkiem sluszne we wszystkich okolicznosciach.  Dla problemu stacjonarnego rozkladu temperatury w warstwie sferycznej mozemy taka, sferycznie symetryczna funkcje wyznaczyc (patrz plansza). Znajac wartosc strumienia ciepla przeplywajacego przez powierzchnie zewnetrzna Ziemi mozemy na tej podstawie wyznaczyc roznice temperatur pomiedzy powierzchnia i jadrem zewnetrznym. Wzor podany jest na planszy ale w zasadzie  wyglada on nastepujaco   : Roznica temperatur = [532363 /k] W/m . Dla granitu k= 3 W/(mK) , lawa ma przewodnictwo 0.84 W/(mK) , piaskowiec k= 4.44 W/(mK) a oliwin 2.5 W/(mK).  Jesli wstawimy te wartosci do wzoru podanego wyzej to okaze sie, ze aby uzyskac przeplyw ciepla taki jaki jest podobno mierzony przez geologow  potrzebna jest roznica temperatur rzadu 200-500 tysiecy stopni. Wydaje sie to byc wartoscia zbyt wysoka zwlaszcza jesli jadro wewnetrzne jest cialem stalym ( Wolfram ma np temperature topnienia rzedu 3695 K).  Mozemy wiec spytac jaka wartosc powinno miec przewodnictwo cieplne plaszcza (efektywnie) aby roznica temperatur pomiedzy powierzchnia a jadrem zewnetrznym miescila sie w granicach 3000-6000K. Okazuje sie, ze aby osiagnac takie parametry musimy miec przewodnictwo termiczne plaszcza w granicach 89- 178 W/(mK).  Takie przewodnictwa maja jednak tylko metale. Oznacza to, ze plaszcz Ziemi nie moze skladac sie wylacznie z oliwinu, ale ze jest zapewne materialem zlozonym stanowiacym rownolegle polaczone przewodniki ciepla. Zapewne sa to "zyly" metalu otoczone warstwa oliwinu. Takie zyly zwiekszylyby przewodnictwo cieplne plaszcza pozwalajac na utrzymanie obserwowanego przeplywu energii cieplnej przy nizszym gradiencie temperatury. Obecnosc zyl, ktore zreszta sa obserwowane rowniez w materiale skorupy (np zyly zlota czy srebra) moze miec nastepujaca geneze. W odleglej przeszlosci potezny asteroid  uderzyl w skorupe Ziemi i rozbil przy tej okazji rowniez jej oliwinowy plaszcz. W powstale w owej rozbitej "szklanej kuli"  szczeliny wdarl sie bedacy w jadrze pod sporym cisnieniem stopiony metal, ktory te pekniecia uszczelnil tworzc jednoczesnie kanaly lepszego przewodnictwa cieplnego. W wyniku efektywne przewodnictwo cieplne plaszcza wzroslo a my uzykalismy okazje do znajdowania w skorupie takich ciekawych ale ciezkich metali jak zloto, srebro, platyna i uran, ktore normalnie jako elementy ciezkie powinny znajdowac sie w jadrze. Co wiecej, istnienie takich metalicznych zyl, ktorych konce znajduja sie w osrodkach o bardzo roznych temperaturach sugeruje mozliwosc wystapienia efektu termo-elektrycznego czyli powstania gradientu potencjalu elektrycznego pomiedzy obu koncami przewodnika znajdujacymi sie w duzej odleglosci od siebie. To zas moze posluzyc do wyjasnienia zrodla pola magnetycznego Ziemi gdyz owe przewodniki, ktorych konce znajduja sie w roznych temperaturach beda stanowic obracajace sie wraz z Ziemia  dipole elektryczne. Te zas wyprodukuja wewnatrz-ziemski prad elektryczny  generujacy z kolei dipolowy skladnik ziemskiego pola magnetycznego. Jest to oczywiscie tylko hipoteza gdyz bezposrednich wiadomosci o skladzie i budowie plaszcza Ziemi nie mamy. Wiemy tylko, ze gestosc plaszcza rosnie w miare zblizania sie do centrum Ziemi i ze waha sie ona w granicach 5700- 9400 kg/m^3  To zas oznacza, ze jest on znacznie gesciejszy od granitu , bazaltu czy oliwinu (gestosci rzedu 3000 kg/m^3) a takze od wiekszosci innych termicznych izolatorow (glina, piasek azbest itp), ktorych obecnosci moglibysmy tam oczekiwac. Jak juz uprzednio pisalem, pomiary przeplywu ciepla nie wykazuja roznicy w natezeniu przeplywu ciepla w warstwach skorupy ziemskiej o roznej grubosci ( mysle o pomiarch przewodnictwa cieplnego na ladach, gdzie skorupa jest gruba , rzedu 30 km, i pod oceanami gdzie jest ona znacznie ciensza - rzedu kilku kilometrow bazaltu). Klasyczna geologia utrzymuje, ze wplyw goracego jadra na gospodarke energetyczna skorupy ziemskiej jest znikomy (wklad strumienia ciepla z jadra jest wg geologow rzedu 0.0008 W/(m^2 K) podczas gdy pierwiastki promieniotworcze znajdujace sie w granicie i bazalcie produkuja stumien ciepla 100 razy wiekszy (czyli 0.08 W/(m^2K)). Jak jest naprawde, tego pewnie sie tak szybko nie dowiemy. Moja hipoteza stara sie tylko polaczyc i wyjasnic rozne, pozornie niezwiazane fakty (oscylacje glacjologiczne, "dziwne " rozklady gestosci, rownomierny wyplyw ciepla czy zjawiska magnetyczne). Gdybysmy wiecej czasu i pieniadzy poswiecali na studiowanie naszej wlasnej planety zamiast trwonic fundusze na badania kosmiczne to prawdopodobnie przyniosloby to nam wszystkim wiecej uzytecznych natychmiast informacji zamiast generowania kolejnych spekulacji naukowych na temat genezy Kosmosu i obiektow w nim istniejacych. No, ale to juz zupelnie inna historia.

piątek, 11 lutego 2011

Awantury arabskie

Tyle interesujacych wydarzen na swiecie, ze wypadaloby skomentowac chociaz te najbardziej rzucajace sie w oczy. Ostatnim przebojem sezonu sa rewolty w Afryce polnocnej. Zwlaszcza w Tunisie i Egipcie  mamy w pewnym sensie powtorzenie zamieszek Solidarnosci z lat 80-tych oraz obalenia caratu w 1917 roku. Sa to tragiczne przyklady dokumentujace teze, ze wszelkie starania o poprawe sytuacji tak zwanych "szerokich mas" powoduja w swojej konsekwencji tylko dalsze pogorszenie ich stanu. Wielka Socjalistyczna Rewolucja Pazdziernikowa obalila co prawda autokratyczne rzady cara Mikolaja oraz patriarchalny system wlasnosci prywatnej ale rezim komunistyczny wprowadzony po obaleniu monarchii i systemu parlamentarnego czasow Kierenskiego, byl nieskonczenie bardziej zbrodniczo-kryminalny niz najbardziej nawet represyjne okresy rzadow carskich.  W wyniku masowego awansu prostactwa na stanowiska decyzyjne nie poprawila sie tez jakosc gospodarki dotknietych rewolta krajow. Podobnie, na polskim podworku, zamieszki soldarnosciowe w niczym nie poprawily jakosci zycia Polakow. Dziesiec zmarnowanych lat dyktatury Jaruzelskiego oraz dwadziescia lat PRL bis rzadzonej przez uklad okraglostolowy doprowadzilo kraj na prog kolejnej katastrofy gospodarczej i unicestwilo faktycznie polska panstwowosc. Podobnie bedzie ze skutkami rewolucji arabskiej. Jesli sie powiedzie to juz za piec lat tubylcy beda ze lzami zalu wspominac lad i dobrobyt jaki mieli za czasow faraona Mubaraka. Jesli nie lub dojdzie do kompromisu typu okraglostolowego, to okaze sie, ze caly wysilek byl na nic (tak jak teraz w Polsce) i wszystko trzeba zaczynac na nowo tylko przy znacznie gorszych warunkach poczatkowych. Trzeba bowiem pamietac, ze powodzenie operacji przejecia wladzy jest mozliwe tylko wtedy jesli zlikwiduje sie fizycznie i ekonomicznie przedstawicieli poprzedniej klasy rzadzacej.  Tego nie zrobia uklady kompromisowe czy atlasowe rewolucje. Wszystkie rewolty, ktore zakonczyly sie sukcesem o zasiegu wieloletnim (np Rewolucja Amerykanska, Protestancka Rewolucja Angielska, Wielka Rewolucja Francuska, Wielka Socjalistyczna Rewolucja Pazdziernikowa czy Rewolucja Faszystowska w Niemczech i  Wloszech) wymagaly likwidacji uprzedniej elity oraz srodowisk ja wspierajacych. Patrzac zas z perspektywy historycznej mozemy smialo powiedziec, ze zadne z tych wydarzen nie zakonczylo sie widocznym i trwalym sukcesem w skali dlugoczasowej. Takie tez sa moje przewidywania co do biegu zdarzen w Afryce Polnocnej. Mozemy sie co najwyzej zastanawiac jakie sily usiluja zdestabilizowac ten region i zapewne przeprowadzic tam zmiany o charakterze antyamerykanskim. Kto finansuje i wspiera organizacyjnie to zamieszanie i dla jakich celow? Rosjanie, Persowie czy jeszcze jakies inne sily? A moze jest to proba niejawnego powrotu dawnych kolonialnych wlascicieli tych terytoriow?

wtorek, 8 lutego 2011

Drugi Szopen?

  W ubiegla niedziele (6 luty) mialem okazje aby wysluchac koncertu naszego mlodego pianisty, Rafala Blechacza, ktory pojawil sie w Minneapolis na zaproszenie "The Frederic Chopin Society". Organizacja ta dzialajca w Minnesocie juz dobre pare lat zostala zalozona z inspiracji innego znanego pianisty, Tadeusza Majewskiego. Koncert odbyl sie w siedzibie Szkoly Muzycznej Hamline University w Sundin Music Hall, ktory okazal sie zbyt maly aby pomiescic wszystkich chetnych. Szkoda, ze organizatorzy nie postarali sie o wynajecie wiekszej sali koncertowej gdyz pianisci klasy Blechacza nie pojawiaja sie czesto na tym padole. Blechacz jest wirtuozem o wspanialej technice pianistycznej, dzieki ktorej sluchalem z przyjemnoscia utworow Debussy i Szymanowskiego, ktore na ogol sa rownie trudne do sluchania jak i do wykonania. Utwory Szopena zostaly wykonane perfekcyjnie co zreszta nie bylo objawieniem gdyz uprzednio technike i interpretacje mlodego (25 lat) artysty zaaprobowali juz sedziowie  15-stego Miedzynarodowego Konkursu Szopenowskiego, na ktorym Blechacz zdobyl pierwsza lokate i szereg nagrod dodatkowych. Jesli moge powiedziec cos krytycznego jesli chodzi o wykonanie, to tylko to, ze techniczna doskonalosc nieco przewaza nad emocjonalna interpretacja dziel. Byc moze namietnosc przyjdzie z czasem. A byc moze tez jest to znak czasow, w ktorych zyjemy "Nothing personal, it is only a job". Pod tym wzgledem Majewski, technicznie gorszy, ma jednak przewage nad ta nowa edycja Szopena.  W informacjach o artyscie nic nie napisano o tym, czy jak jego pierwowzor, zajmuje sie on tez komponowaniem. Jesli nie to mysle, ze Blechacz powinien o tym pomyslec. Aby zostac wielkim pianista potrzebna jest bowiem nie tylko technika ale i znajomosc "bolu tworzenia". Druga rzecza, ktora zauwazylem z pewnym niesmakiem jest to, ze Nowy Wielki Polak ma wylaczny kontrakt z Deutsche Grammophon. Oczywiscie niemiecka firma zapewne dysponuje wiekszymi funduszami niz, nie wiem czy istniejace jeszcze, Polskie Nagrania ale wypadalo by raczej aby polski pianista popieral i byl popierany przez rodzimy przemysl muzyczny. A moze tez jak to czesto bywalo wczesniej, Nasza Umeczona Ojczyzna i jej energiczni dysponenci obrocili sie zadem do nowej polskiej szansy?

poniedziałek, 7 lutego 2011

Genesis czyli wiek Ziemi



Jak juz uprzednio pisalem, powstanie naszego ukladu planetarnego owiane jest mgielka tajemnicy. Istnieja zasadniczo dwa konkurencyjne poglady. Wedlug zwolennikow geznezy "zimnej" planety powstaly wokol Slonca w wyniku kondensacji pylu kosmicznego nieznanej proweniencji. Pyl ow skleil sie spontanicznie w planety te zas  zaczely krazyc wokol centrum grawitacyjnego jakim jest Slonce. W wyniku zderzen gruzelkow pylu powstala wysoka temperatura, ktora spowodowala stopienie sie konglomeratu w zalazek planetarny. Ten zas z biegiem czasu zbieral coraz wiecej kosmicznego smiecia i rosl az osiagnal stan obecny. Hipoteza ta nie wyjasnia dlaczego wszystkie (z wyjatkiem Plutonu, ktorego orbita nieco odstaje) planety naszego ukladu kraza w jednej plaszczyznie ani tez tego dlaczego planety maja strukture "cebulowa " czyli zbudowane sa z warstw sferycznych o gestosci malejacej w kierunku promienia obiektu. Nie jest tez oczywiste dlaczego kierunek obrotu planet wokol ich osi jest w wiekszosci zgodny z kierunkiem obrotu Slonca. Niewiadomo rowniez dlaczego na Ziemi wystepuja tak duze ilosci pierwiastkow ciezkich, ktorych jest stosunkowo niewiele w meteorytach i kurzu kosmicznym. Ja osobiscie jestem zwolennikiem genezy "goracej" w postaci przedstawionej wczesniej. Uwazam, ze nasz uklad planetarny jest wynikiem zderzenia nieelastycznego i fragmentacji pocisku kosmicznego, ktory zapewne powstal w wyniku wybuchu supernowej, ze Sloncem. Poczatkowy pocisk zawieral duze ilosci pierwiastkow ciezkich , ktore pozniej weszly w sklad Naszej Drogiej Planety a takze, do pewnego stopnia, w sklad pozostalych planet Ukladu. Przechodzac przez Slonce ulegl on "szrapnelizacji" (zdarzenie czeste rowniez wtedy gdy pocisk karabinowy przechodzi przez tarcze ludzka) oraz pobral ze Slonca otoczke materii slonecznej zlozona z pierwiastkow lzejszych. Szrapnele te, roznej wielkosci, ogrzaly sie tam takze  do temperatury tak wysokiej, ze odchodzace od Slonca zalazki planetarne byly juz calkowicie lub czesciowo kroplami plynu. Mowi nam o tym ich kulisty ksztalt bedacy konsekwencja napiecia powierzchniowego na granicy faz plyn planetarny- proznia kosmiczna. Takie rozgrzane krople materii mialy tylko jedna mozliwosc zchlodzenia- poprzez promieniowanie w przestrzen kosmiczna. Przyjmujac za poczatek formowanie sie planety w stanie stalym temperature, w ktorej rozpoczelo sie formowanie zalazkow ciala stalego w owej kosmicznej kropli, z ktorej uformowala sie Ziemia, mozemy spytac sie ile czasu musialo uplynac aby plyn ow zastygl i osiagnal temperature stacjonarna. Ziemia jest oczywiscie ukladem wieloskladnikowym. Aby jednak oszacowac rzad wielkosci czasu potrzebnego do zestalenia Ziemi mozemy rozwazyc obiekty o identycznych parametrach geometrycznych ale zbudowane z materialu jednorodnego. Na przyklad z zelaza, wolframu, zlota, krzemu czy krzemionki (SiO2). Zakladamy oczywiscie, ze obiekty te beda umieszczone w identycznej odleglosci od Slonca co nasza wieloskladnikowa planeta tak, ze beda one zasilane ta sama iloscia energii slonecznej.Calkowite cieplo utajone przemiany fazowej ciecz/cialo stale jest w istocie energia wiazania atomow lub molekul tworzacych cialo stale. Jest ono dane wzorem (1) na planszy. Przez L oznaczamy tu cieplo topnienia/krzepniecia danego materialu liczone na jednostke masy , V to objetosc (rowniez Ziemi bo zakladamy identyczne wymiary geometryczne) a d to gestosc materialu. Szybkosc utraty ciepla przez promieniowanie do Kosmosu jest dana wzorem Stefana-Boltzmanna (wzor (2) na planszy). Ziemia zyskuje tez pewna ilosc energii w wyniku naswietlenia promieniowaniem slonecznym. Moc dostarczana przez Slonce na jednostke powierzchni wynosi okolo 1353 W/m^2. Zakladajac calkowita absorbcje tej energi i jej transformacje w cieplo uzyskujemy calkowity doplyw energi slonecznej w postaci danej wzorem (3). Przez S oznaczamy tu powierzchnie Ziemi. Calkowita szybkosc utraty ciepla przez Ziemie (albo raczej przez obiekt ja reprezentujacy) stanowi roznice pomiedzy strata energii przez promieniowanie a zyskiem energii w wyniku aktywnosci slonecznej (wzor (4)). Czas niezbedny do zestalenia kuli mozemy wiec oszacowac dzielac calkowita wielkosc ciepla utajonego (pojemnosc ciepla utajonego Ziemi)  przez szybkosc utraty energii (wzor (5)). Wyniki takich obliczen dla roznych materialow przedstawione sa w Tabeli. Jak widac nie przekraczaja one 3000 lat. Przez caly czas krzepniecia temperatura obiektu utrzymuje sie na tym samym poziomie. Przemiana fazowa pierwszego rodzaju dziala jako bufor temperatury. Jak dlugo istnieje rownowaga pomiedzy faza stala i ciekla zmianie moga ulegac co najwyzej ilosci poszczegolnych faz. Dopiero w momencie gdy cala ciecz zostanie zastapiona cialem stalym (mowimy o materiale chemicznie jednorodnym)  dalsza starta energi w drodze promieniowania w proznie kosmiczna spowoduje ochlodzenie ciala stalego. Aby ocenic ile czasu potrzeba aby zchlodzic obiekt do zadanej temperatury posluzymy sie uproszczonym rownaniem bilansu cieplnego w postaci danej wzorem (6). Dla uproszczenia pomijamy zaleznosc ciepla wlasciwego oraz gestosci  od temperatury. Z wzoru wynika natychmiast, ze stan stacjonarny osiagniemy wtedy gdy strata energii przez promieniowanie bedzie zrownowazona przybytkiem energii w wyniku naswietlenia przez Slonce. Stacjonarna temperatura Ziemi (pozbawionej atmosfery, oceanow i biosfery) wynosilaby wiec 394K czyli 120 stopni Celsjusza. Jest to temperatura powierzchni znacznie wyzsza niz moglibysmy zniesc i niz ta jaka znajdujemy obecnie (przecietnie okolo 12 stopni Celsjusza). Powodem jest oczywiscie fakt, ze obecnie znaczna czesc promieniowania slonecznego ulega absorpcji przez rosliny, ktore uzywaja ja do fotosyntezy, oraz zuzywana jest na odparowanie wody jaka pokrywa 70% powierzchni globu. Mozemy tylko byc wdzieczni Najwyzszemu, ze w madrosci swojej, nim umiescil  On korone stworzenia na Ziemi w szostym dniu genezy, zadbal On o to aby srodowisko uzyskalo uprzednio przyjazna dla zycia ludzkiego  i zwierzecego temperature srodowiska. Mozemy teraz wyznaczyc czas potrzebny dla osiagniecia owej finalnej temperatury poslugujac sie wzorem (7).  Wyniki, dla roznych materialow, podane sa w Tabeli. Jak widac calkowity czas zchlodzenia nie przekracza 100 tysiecy lat, po ktorych to latach obiekt naszego zainteresowania powinien osiagnac rownomierna w calej objetosci temperature stacjonarna. Oczywiscie Ziemia rzeczywista jest materialem niejednorodnym, zlozonym z wielu pierwiastkow i molekul o roznych wlasnosciach kalorymetrycznych.  Zawsze jednak pierwszym skladnikiem plynu planetarnego, ktory ulegnie krzepnieciu bedzie ten o najwyzszej temperaturze topnienia. Jest z nim na ogol  (ale nie zawsze)  metal. Ze wzgledu na to, ze gestosc metalu w stanie stalym jest wieksza niz gestosc jego w stanie stopionym, powstajacy zalazek metalicznej fazy stalej stanie sie lokalnym centrum sily grawitacji, ktora spowoduje uporzadkowanie pozostalych skladnikow pod wzgledem gestosci. W ten sposob powstaje struktura "cebulowa" budowy planety. Wnioskiem jaki nasuwa sie z powyzszych kalorymetrycznych rozwazan jest to, ze w stanie rownowagi termodynamicznej Ziemia powinna posiadac jednolita w calej objetosci temperature rowna temperaturze stacjonarnej. Istnienie plynnego jadra zlozonego ze stopionego metalu bedacego byc moze w rownowadze z odpowiednia faza stala stanowiaca jadro wewnetrzne  swiadczy jednak o tym, ze Nasza Planeta nie znajduje sie w takiej rownowadze. Nie jest to mozliwe bez istnienia w jadrze Ziemi pierwiastkow, ktore produkuja energie termiczna w ilosci wystarczajacej do utrzymania stanu plynnego metalow tam sie znajdujacych . Takimi pierwiastkami sa uran, tor i byc moze inne pierwiastki radioaktywne. Pomiary kalorymetryczne ciepla wytworzonego przez kilogram uranu w rownowadze z produktami swojego rozpadu mowia nam, ze moc cieplna takiej ilosci materialu radioaktywnego daje nam 9.68x10^-5 W/kg uranu. Natomiast obecnie calkowity doplyw energii termicznej do powierzchni Ziemi wynosi pomiedzy 5.074x10^12 a 7.611x10^12 W. Oznacza to, ze Ziemia zawiera w jadrze pomiedzy 5.241x10^13 a 7.863x10^13 ton uranu. Zauwazmy jak dowcipnie Najwyzszy rozwiazal tu problem centralnego ogrzewania Naszej Drogiej Kolyski Ludzkosci. Jadro Ziemi sluzy bowiem jako gigantyczny bufor temperaturowy, w ktorym role stabilizujaca odgrywa przemiana fazowa pierwszego rodzaju. Rownowaga  faz ciecz -cialo stale utrzymuje stala temperature "pieca", rowna temparaturze topnienia/krzepniecia wchodzacego w gre metalu a rozpad promieniotworczy dostarcza energii na miejsce tej, ktora wyplywa na zewnatrz jadra i dalej jest tracona przez promieniowanie z powierzchni Ziemi w Kosmos. Jak pokazalem uprzednio, bez obecnosci radioaktywnej "maszyny cieplnej" Ziemia potrzebowala by tylko okolo 100 000 lat aby kompletnie wystygnac. Ziemia zas, bez owego centralnego ogrzewania nie nadawalaby sie do podtrzymania istnienia biosfery ze wzgledu na zbyt duze roznice temperatury powierzchni w dzien i w nocy.