sobota, 25 marca 2017

Dlaczego wlasciwie pozwalamy sie okradac ?

   Mam wrazenie, ze wielu z moich czytelnikow nie przejmuje sie specjalnie polityka pieniezna panstwa . U ludzi zamoznych jest to zreszta zrozumiale. Aby tylko miec jak najwiecej gotowki na wszystkie potrzeby - to calkowicie wystarcza do szczescia i zadowolenia. A czy jest to gotowka "twarda" czyli majaca swoj odpowiednik w kruszcu, wyplacanym na kazde zyczenie posiadacza banknotu przez bank centralny czy tez nowoczesna gotowka tzw pieniadz fiducjarny, dla ktorej zloty standard pieniadza oraz monety kruszcowe sa tylko przezytkiem lat dawno ubieglych,  o to malo kto sie troszczy. Owszem, niektorzy moze jeszcze pamietaja, ze system "twardego" pieniadza byl niegdys nawet gwarantowany zapisem w Konstytucji USA a praktykowany na calym swiecie ale to przeciez tylko przeszlosc. My jako ludzie nowoczesni i postepowi w papierze sie kochamy!
    Ja jako
Dewaluacja PLN w III RP

czlowiek nie-dzisiejszy mam zdanie odmienne i uwazam, ze bez powrotu do systemu klasycznego nie jest mozliwa racjonalna gospodarka. Co wiecej uwazam, ze powrot do systemu pienieznego opartego na kruszcu jest mozliwy w kazdej chwili. Ze nikt o tym nie mowi tak jest dlatego, ze pieniadz fiducjarny  daje elicie panstwa niebywala szanse okradania rzadzonego przez nich spoleczenstwa - kradzierzy zuchwalej ale dla wiekszosci rzadzonych matolkow calkiem niewidocznej. Inaczej niz to jest na przyklad z podatkami czy oplatami skarbowymi. Pieniadz bowiem pelni specyficzne funkcje w spolecznej aktywnosci. Po pierwsze jest on wygodnym posrednikiem wymiany towarow czy uslug. Na przyklad zamiast zastanawiac sie ile gesi czy gomolek masla musze dostarczyc lekarzowi aby zechcial mnie leczyc daje mu zadana przez niego kwote i sprawa jest zalatwiona. Ten zas lekarz bierze papierowa gotowke i idzie do sklepu aby kupic stosowna ilosc drobiu czy nabialu.
    Druga rola pieniadza jest jednak takze przechowanie miary naszej zamoznosci. Ta zas jest wynikiem naszej pracy, umiejetnosci zlodziejskich badz szczesliwego trafu - wygranej gry hazardowej lub nabycia spadku. Jesli zbieramy srodki na zakup jakiejs wiekszej inwestycji (np zakup samochodu lub domu), jesli chcemy zgromadzic pewien majatek  dla dzieci czy kogos bliskiego w postaci spadku czy tez w formie darowizny co zabiera nam pewien czas na zgromadzenie, to istotna dla nas cecha tej czynnosci- cecha, ktora wlasciwie decyduje o sensownosci calej operacji- jest to aby owa zbierana kwota utrzymywala swoja wartosc nabywcza w czasie.  Jesli srodki pieniezne dewaluuja sie w czasie to proces gromadzenia kapitalu jest uszczuplany przez zmniejszanie sie jego wartosci. Ten proces jest jednak sterowany przez czynnik zewnetrzny - czynnik, ktory decyduje o wielkosci podazy banknotow. Jest nim bank emisyjny, ktory realizuje cele elity finansowej kraju. Jak latwo zrozumiec, jakiekolwiek oszczedzanie moze stracic sens jesli pieniadz fiducjarny traci swoja wartosc nabywcza tak szybko, ze straty spowodowane dewaluacja grubo przekraczaja oprocentowanie wkladu bankowego . Jesli zas ludnosc nie ma oszczednosci to banki nie sa w stanie prowadzic polityki kredytowej bez wsparcia nowa emisja banknotow badz po prostu udzielenia im kredytu przez bank centralny. To zas automatycznie zwieksza ilosc pieniedzy w obiegu a tym samym wspiera proces dewaluacji.
     Malo kto zdaje sobie sprawe z tego, ze obecny system platniczy obowiazujacy w III RP powstal w poczatkach PRLu - rok 1948. Owszem, jak pokazalem w poprzednim wpisie, wzor i rozmiar banknotow obiegowych sie zmienial (patrz http://banknotypolskie.pl/banknoty/ ) ale ciagle mamy do czynienia z ta sama komunistyczna, "mieka" zlotowka. Obecnie poslugujemy sie od 1995 roku zdenominowanymi banknotami i 1 PLN = 10^4 zl. Ale jest to tylko zmiana kosmetyczna. Jak bardzo posunela sie dewaluacja  tej waluty pokazuje na przyklad fakt, ze w latach gomulkowskich przecietne
Dewaluacja USD
wynagrodzenie wynosilo okolo 600 zl. Obecnie wynosi zas okolo 3000 PLN = 30 000 000 zl.  Otrzymujacy je jest wiec PRL-owskim  milionerem ale czy istotnie zyje mu sie wygodniej?

   Na rysunkach wyzej podalem wartosci nabywcze PLN i USD w zaleznosci od czasu. Prawidlowosci latwiej jest zauwazyc na wykresie "amerykanskim" gdyz mamy tam dane z dluzszego przedzialu czasu. Jedno jest bezdyskusyjne- prawidlowoscia jest zmniejszanie sie wartosci nabywczej z uplywem czasu. Owszem zdarzaja sie fluktuacje rewaloryzujace dolar ale nie trwaja one dlugo. W czasach gdy USA stosowaly zasade zlotego standartu waluty okresy stabilnej wartosci nabywczej (czyli odcinki o trendzie horyzontalnym) trwaly dluzej i przejawialy mniejsze fluktuacje niz te w czasach gdy dolar mial wartosc nabywcza "plynna" czyli ustalana rynkowo (okres 1980-2001).
Teraz znowu istnieje szansa na kilka lat stabilnosci ale jak sie sprawy potocza trudno jest przewidziec. Okresy stabilnosci wartosci nabywczej sa okresami, w ktorych ekonomia kraju dziala wzglednie prawidlowo. Katastrofy ekonomiczne poteznej skali wystepuja wtedy gdy uklad pieniezny doznaje raptownego skoku spowodowanego nadmierna generacja gotowki przez bank emisyjny. Pamietajmy bowiem, ze kryzysy ekonomiczne spowodowane np nadprodukcja czy strajkami albo wojna wymagajaca nadzwyczajnych srodkow na jej prowadzenie same z siebie nie powoduja zwiekszonej emisji srodkow platniczych. Do tego aby taka rzeka pieniedzy ruszyla konieczna jest zgoda i wspolpraca banku emisyjnego. I to wlasnie ten bank i ludzie nim kierujacy decyduja o tym czy historycznie drobna gospodarcza potrzeba zmieni sie w absolutny potop zatapiajacy cale zycie gospodarcze. Moim zdaniem zamiast usilowac przeciwdzialac normalnym obciazeniom ekonomii panstwowej jak te wywolane nadprodukcja czy kosztami tego czy owego nieudanego przedsiewziecia gieldowego bankierzy centralni lepiej by zrobili koncentrujac sie na utrzymaniu stalej wartosci nabywczej waluty panstwowej. Bylo to calkiem naturalne gdy poslugiwalismy sie pieniadzem kruszcowym gdyz wartosc monet byla wtedy zdeterminowana iloscia zlota w nich zawartego. Tu jedynym niebezpieczenstwem bylo falszowanie nominalu monet przez manipulowanie skladem stopu menniczego (prawo Kopernika - Gorszy pieniadz wypiera lepszy) . Zwiekszanie ilosci gotowki w obiegu - w odpowiedzi na irracjonalne postulaty "mas ludowych"- nie uratowalo sytemu politycznego PRLu  chociaz moglo niepotrzebnie przedluzac agonie systemu.  Gotowko-tok towarzyszyl nam takze przez caly okres III RP  i tylko ostatnio i zapewne na krotko pokazuje on pewna nadzieje stabilizacji waluty.
Spojrzmy jak nasze zasoby gotowkowe reaguja na akcje banku centralnego (czyli NBP). Zalorzmy, ze w roku 1996 zostalismy szczesliwym posiadaczem sumy 100 000 PLN (np w wyniku sprzedzay nieruchomosci). W tym czasie cena uncji zlota wynosila okolo 1000 PLN a zasob pieniezny ludnosci M1 = 67866 x10^6 PLN. Nasz kapital wynosil wiec  100 uncji zlota. Wierzac jednak NBP i pieniadzom fiducarnym - jako czlowiek "dzisiejszy" wlozylismy caly kapital w paczkach banknotow do walizki (materaca lub sejfu) i zajelismy sie innymi sprawami pozostawiajac cala sume odlozona "na emeryture". Obudzilismy sie 10 lat pozniej, juz jako emeryt, i postanowilismy "poszalec". Nasz kapital przetrwal bezpiecznie w walizce i wynosil nadal 100 000 PLN. Ale przy blizszym sprawdzeniu pojawil sie problem. W miedzyczasie cena uncji zlota wzrosla do  okolo 5000 PLN a wiec wartosc nabywcza naszego kapitalu "na czarna godzine" zmalala do 20 uncji zlota. Kto nam ukradl 80 uncji?  Winny jest znany - jest nim nasz drogi rzad oraz NBP. Jednoczesnie zas zasob gotowki  w kraju ojczystym wzrosl:  M1 = 815310x 10^6 PLN -  czyli 12-krotnie- Nowa fala zamoznosci wspolobywateli zostala czesciowo sfinansowana kradzieza moich oszczednbnosci.  Moglismy oczywiscie zostawic caly kapital w banku na rachunku a'vista badz oszczednosciowym.Wtedy czesc straty bylaby zmniejszona o oprocentowanie wkladu. Te jednak byly niewysokie.
Moneta carska z czasow  pierwszej okupacji rosyjskiej oraz moneta zlota II RP

     Rozwiazaniem znacznie lepszym i w zasadzie jedynym biorac pod uwage zlodziejskie tendencje naszych "rzadzacych" i ekonomistow panstwowych byloby zakupienie w momencie poczatkowym owych 100 uncji zlota i schowanie ich do walizki. W roku 2016 obudzilibysmy sie szczesliwi nadal  ze 100 uncjami zlota  o wartosci lacznej wynoszacej 500 000 PLN . Mielibysmy wiec znaczny zysk ale oczywiscie wyrazony w mniej wartosciowych PLN-ach. Ale poczatkowa wartosc nabywcza oszczednosci bylaby zachowana.

     Podobnie , ale jeszcze gorzej wypada jednak sytuacja naszego kolegi, ktory w roku 1996 poszedl na emeryture, ktora to ZUS ustalil na "krolewska" sume 5000 PLN = 5 uncji Au miesiecznie. Od tego czasu dostaje on regularnie ta sume  od czasu do czasu zlekka rewaloryzowana o 100 czy 200 PLN.  Nie mniej wartosc nabywcza tej emerytury ciagle maleje i w roku 2016 wynosi  obecnie rownowaznosc juz tylko 1 uncji zlota  na miesiac. Czy potrzeby emereyta istotnie maleja z wiekiem? Moje doswiadczenie mowi mi co innego.

      Dewaluacja waluty zarzadzana przez rzad naszej Umeczonej Ojczyzny w koluzji z NBP eroduje systematycznie takze pobierane wynagrodzenia. O ile oczywiscie nie mozemy sobie zapewnic -jak nasi parlamentarzysci czy rzadowcy- regularnych podwyzek przekraczajacych poziom dewaluacji. Jest to i niemoralne i nieuczciwe. Ale to wlasnie jest powod dla ktorego rezim to czyni. Nasi "okupanci" oddaja sie tyradom potepiajacym wszystkich, ktorzy usiluja uniknac podatkow przez ucieczke do rajow podatkowych czy wyludzania VAT-u  ale sami bezczelnie kradna nam nasze ciezka praca  zapracowane  wynagrodzenie.

    Proponowana przezemnie indeksacja wzgledem zlota ( http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html ) zaradzilaby wiekszosci powyzszych przykrosci z wyjatkiem wypadku  przechowywania pieniedzy w walizce.  Jest to bowiem sposob na usuniecie uzytecznosci dewaluacji gotowki dla "wlascicieli kraju".  Ale istnieje takze jeszcze skuteczniejsza metoda ograniczenia zapedow konfiskacyjnych rezimu. Mozemy bowiem latwo powrocic do pelnej wymienialnosci waluty na zloto w oparciu o istniejace zapasy zlota w NBP . Jak w USA przed 1970r i w Rosji carskiej przed 1917 r. w obiegu bylyby  monety kruszcowe obok gotowki papierowej.
Ta ostatnia bylaby wymieniana w NBP po stalym kursie na zlote monety na kazde zyczenie posiadacza banknotu .

   Jak nas zapewniaja obecne zapasy zlota w NBP wynosza 103 tony metryczne zlota czyli 3 311 527 uncj trojanskich zlota. Uncja kosztuje obecnie 1240 USD/ozt a wiec posiadamy w NBP rezerwe wynoszaca 4 106 293 589 USD (z grubsza 4 miliardy USD). Przyjmijmy, ze pozadana relacja pomiedzy nowa twarda zlotowka (zlt)  a USD powinna byc aktualnie ustalona na  1 USD = 10 zlt.
Mamy zatem aktualnie 40 106 293 589 zlt w zlocie znajdujacych sie w dyspozycji NBP . Ilosc gotowki M1 w obiegu wynosi obecnie 815 310 x 10^6 PLN . Mozemy wiec zastapic obecne "miekie" zlotowki przez nowe "twarde" wymieniajac pieniadze w relacji 20.0 PLN = 1 zlt.  Kazda zas twarda zlotowka ma swoj rownowaznik w 8.3 x 10^(-5)  uncji trojanskiej zlota = 0.0026 g Au.  Cena uncji zlota jest w takim systemie ustalona na 12 400 zlt/ozt  i bedzie juz niezmienna przez caly czas trwania nowego systemu pienieznego w Polsce. Bez wzgledu na to ile bedzie wynosic cena uncji zlota w USD w przyszlosci na rynku metali kolorowych. Kazdy obywatel bedzie wtedy mogl przyniesc 12 400 zlt do NBP i uzyskac zlota monete 1 uncjowa. Bank zas bedzie musial uzupelniac ubytki zlota w skarbcu wywolane takimi ubytkami. Polska podobno produkuje obecnie okolo 300 kg zlota rocznie a wiec uzupelnienie tych ubytkow z wlasnych zrodel nie powinno stanowic problemu.

Polska zas zaslynie nie tylko z tego, ze bedzie pierwszym krajem, ktory powroci do uczciwej polityki pienieznej ale takze z tego, ze wszystkie pozyczki panstwowe beda miely gwarantowane zachowanie kapitalu oraz uczciwe i ustalone w obligacji oprocentowanie. Rzecz nie do pogardzenia dla inwestorow polskich i zagranicznych.

poniedziałek, 20 marca 2017

Strategia "podsrywania"

    W ostatnim czasie obserwuje powrot znanej mi z czasow mlodosci strategii nekajacej w zastosowaniu do politykow, ktorzy odwazaja sie odchylic od powszechnie przyjetej w spoleczenstwie mentalnosci. Czyli faktycznie zaproponowac nieco odmienne od dotychczasowego spojrzenie na bieg spraw aktualnych. W USA ofiara tej strategii padl swiezo wybrany prezydent Donald Trump, ktory usiluje wprowadzic calkiem rozsadne ograniczenia w polityce imigracyjnej , opiece zdrowotnej i polityce inwestycyjnej produkcji towarow masowego uzytku.
      Jak juz wielokrotnie pisalem Ameryka Polnocna jest obecnie co najmniej dwa razy przeludniona  (patrz http://www.footprintnetwork.org/content/documents/ecological_footprint_nations/ ) i potrzebuje nowej fali emigracyjnej jak pies piatej nogi. Deindustrializacja kraju spowodowana globalizacja ograniczyla powaznie ilosc dostepnych stanowisk pracy a nadmiar juz istniejacej sily roboczej powoduje stopniowe obnizanie sie realnego wynagrodzenia (patrz http://bobolowisko.blogspot.com/2012/02/status-unii-amerykanskiej-czyli.html ). W tej sytuacji sprowadzanie z zewnatrz rak do pracy ma sens wylacznie jesli chodzi o wysoko wyksztalconych specjalistow a i to tylko  w tych dziedzinach, ktore ich brak odczuwaja. Zupelnie zas niepotrzebni sa biedni i slabo wyksztalceni kandydaci do prac manualnych pochodzacy z ras kolorowych. W USA jesli chodzi o potrzeby zatrudnieniowej egzotyki w zupelnosci wystarczaja obecne  rezerwuary Indian, lokalnych metysow oraz murzynow i mulatow, ktorzy obecnie sa zreszta glownymi biorcami pomocy socjalnej i do pracy sie nie kwapia. Popieraja za to "wolny rynek" narkotykow i innej aktywnosci kryminalnej. Niestety demokratyczne remanenty po Obamie rzucaja klody pod nogi prezydenta i utrudniaja jak moga wprowadzenie jego nowych przepisow imigracyjnych.  Chodzi o przeciagniecie calego procesu i przeniesienie go na forum sadowe gdzie latwo jest szermowac argumentami emocjonalnymi.
Patrzac na problem racjonalnie widzimy, ze prezydent ma pelne prawo wprowadzenia kontroli imigracyjnej w celu ochrony interesow i zycia obywateli USA. Tak orzekl swego czasu Sad Najwyzszy.  Ale chodzi o spowolnienie zmian i zajecie prezydenta walka o przeprowadzenie swojej woli.
    Drugim aspektem polityki kontroli ruchu granicznego jest budowa plotu na granicy z Meksykiem wzdluz "krwawego poludnika". Znowu jest to decyzja w pelni uzasadniona chociaz kosztowna. Ja radzilbym raczej zaminowanie pasa granicznego czyli bardziej aktywna obrone przed nielegalnymi przekroczeniami. No ale na przeszkodzie znowu staja krwawiace serca Amerykanow! Gdzie sie podzialy te generacje, ktore wiedzialy , ze "nie mozna zrobic jajecznicy nie rozbijajac jaj" i ze "dobry Indianian to martwy Indianin" ( gen. Shermann) ?

    W chwili obecnej nasila sie tez negocjacja i praca umyslowa nad likwidacja ACA (plan Obama-care). Jest to kolejna kwadratura kola bowiem plan ochrony zdrowotnej ma byc tak zmodyfikowany aby wiekszosc ludzi, ktorzy na planie Obamy zyskali nie stracila po jego ustapieniu szansy na dostep do jakiejs sluzby zdrowia. To bowiem stworzyloby armie liczaca okolo 20 milionow niezadowolnych wyborcow - pasozytow ubezpieczen medycznych.  Inaczej mowiac istnieje palace pytanie kto wlasciwie ma placic za obsluge medyczna ludzi, ktorzy sami za nia placic nie moga badz nie chca a wiec stanowia gwarantowana strate dla kazdej kompanii ubezpieczeniowej.  Moim zdaniem rozwiazaniem - zreszta takze kosztownym- bylaby panstwowa sluzba zdrowia podobna do tej jaka serwuje Administracja Weteranow.  Tak czy inaczej musialaby byc to istotnie sluzba zdrowia dla ubogich ze wszystkimi konsekwencjami- reglamentacja poziomu obslugi, ograniczeniem wysokosci szkod jakie kazdy pacjent bedzie mogl zrobic w jej finansach itp cechy znane nam zreszta w Polsce z dzialania Narodowego Funduszu Zdrowia czy z  NHS w Kanadzie albo w GB. No i nawet taka przasna sluzba zdrowia nie jest za darmo i ktos , a wiec wszyscy placacy podatki , beda musieli pokryc jej koszty. Inaczej mowiac Obama i demokraci tacy jak Clintonowa "wpuscili caly kraj w maliny" bowiem latwo jest dac populacji uprawnienia do czegos nie zastanawiajac sie skad beda pochodzic fundusze na taki "darmowy" serwis . Trudno jest zas odebrac takie uprawnienia bez narazenia sie na polityczna niepopularnosc. Mysla przewodnia demokratow jest oczywiscie to, ze za wszystko maja zaplacic beneficjenci systemu w postaci owego  1% ludzi najzamozniejszych. Ci robia jednak wszystko co mozliwe aby takiego zaszczytnego obowiazku uniknac. A moga duzo bo wlasciwie sa oni wlascicielami calego USA i dyktuja co i jak ma byc przeprowadzone. Osobiscie uwazam, ze zdrowa polityka wewnetrzna polega na tym aby holubic warstwe zamozna i opiniotworcza a lud prosty trzymac na krotkiej smyczy i nie rozpieszczac swiadczeniami. Lower the expectations (czyli zmniejsz oczekiwania )  ludnosci i kraj bedzie jako tako dzialal. Inna polityka zakonczy sie "podgrymaszaniem" ludu i katastrofa systemu. Pamietajmy, ze nikt nam latwego zycia nie obiecywal i slowa dotrzymal.
   Dobrym przykladem strategii"podsrywania" jest takze dokuczanie Trumpowi wykorzystujac jego niekiedy nieprzemyslane oskarzenia. Mam na mysli nielegalne glosy wyborcze skladane na korzysc demokratow czy uwaga o podsluchu jego prywatnych rozmow telefonicznych w "Trump Tower". Niestety prezydent najpierw mowi a potem mysli co moze sie smutno skonczyc ale tez dostarcza amunicji jego wrogom. Czy jest mozliwe dokonywanie falszerstw w procesie glosowania? Oczywiscie tak! Zalezy to od ekwipunku jaki maja do dyspozycji lokale wyborcze oraz od uczciwosci monitorujacych caly proces. Dawniej mowiono : "Glosuj wczesnie i czesto" bo przy odrobinie przedsiebiorczosci glosujacy mogl oddac glos w kilku miejscach. Podobno celowalo w tym Chicago ale zdarzalo sie to i gdzie indziej. Czy jednak jest latwo udowodnic takie falszerstwa? Oczywiscie nie! Wiec rozsadek radzi nam aby nie wysuwac oskarzen powaznych bez sladow niezbitych dowodow.
    Podobnie jest z podsluchem. Jak sie wydaje na swiatlo dziennikarskie wyszly rozmowy jakie prowadzil byly doradca prezydenta gen. Flynn z ambasadorem Rosji w czasie kampanii wyborczej. Rozmowy takie nie sa zakazane ale Flynn zapytany czy mial jakies kontakty z Rosjanami zaprzeczyl bedac pod przysiega. Oczywiscie myslal, ze nikt o tym nie wie - bo niby skad - ale okazalo sie, ze jakas agencja rozmowy ambasadora monitorowala i udostepnila ten fakt dziennikarzom. Co zreszta bylo takze przestepstwem ale o tym oczywiscie prasa nie trabi. Podobne klopoty ma inny dygnitarz nowej administracji - obecny minister sprawiedliwosci czy tez prokurator generalny. Trump rzecz jasna polaczyl te fakty wnioskujac, ze ktos podsluchiwal rozmowy prowadzone z jego rezydencji .
Czy jest to mozliwe? Oczywiscie ! Obecne techniki podsluchiwania elektronicznego sa wystarczajaco bogate. Problem jest w tym, ze tajne operacje tego typu, a wiec nielegalne badz na granicy legalnosci, rzadko zostawiaja "papierowy slad" w postaci rozkazu czy wniosku. Swego czasu mielismy przyklady takiego dzialania w Polsce np w aferze morderstwa ks. Popieluszki. Nie pamietam zeby kiedykolwiek wyplynal na swiatlo dzienne podpisany przez przelozonych sprawcow rozkaz egzekucji. Mozemy sie co najwyzej domyslac, ktory to z "wlascicieli PRLu" stal za tym poleceniem. Dowodow nie ma i raczej nie bedzie.

   Podobne wojny podjazdowe toczone sa obecnie w Polsce pomiedzy bedacym przy wladzy PiS-em i PO oraz innymi partiami opozycji. Jest to zrozumiale ale dla kraju raczej szkodliwe. Czas ucieka a spraw do zalatwienia jest wiele. Najwazniejsza zas sprawa, o ktorej nikt nie wspomina ani w USA ani w Polsce, jest koniecznosc przywrocenia "twardego" pieniadza opartego o standard zlota. Bez powrotu do polityki racjonalnego pieniadza bedacego nie tylko ulatwieniem wymiany ale takze narzedziem przenoszenia wartosci w czasie nie jest mozliwa zdrowa ekonomia panstwa i jego obywateli.



czwartek, 16 marca 2017

Apokalipsa wedlug Bozyka


   Ostatnio wpadla mie w rece ksiazka prof. Pawla Bozyka- pod tytulem "Apokalipsa wedlug Pawla - Jak zniszczono nasz kraj" , wyd. Wektory , wydanie II  poprawione, 2015. Wlasciwszym podtytulem bylby " Jak utytulowani ekonomisci polscy i zagraniczni zniszczyli polska gospodarke" ale najwidoczniej Szanownemu Profesorowi nie wypadalo umieszczac tak wyraznego oskarzenia. Zwlaszcza, ze i on sam jako wielki mufti  marksistowskiej ekonomii i byly ekonomiczny doradca bylego pierwszego sekretarza PZPR - Edwarda Gierka-  nie jest  calkiem bez winy.  Jest to ksiazka wspomnieniowo-plotkarsko-merytoryczna co nie jest jej zaleta. Autor jest w dalszym ciagu apologeta polityki gospodarczej Gierka, ktorej realizacja byla bezposrednim powodem podminowania ekonomii kraju w latach 1970-1980 i destabilizacji komunistycznego systemu wladzy. W ostatecznym rozrachunku spowodowala ona zas posrednio - bo zmuszajac do akcji Amerykanow- bankructwo ekonomiczne i ideowe calego Imperium Radzieckiego. Polska byla w pewnym sensie tym ziarnkiem piasku, ktory zlamal grzbiet sowieckiego wielblada.
     Katastrofy ekonomiczne towarzyszyly zreszta polskiej ekonomii od chwili powstania Polski Ludowej w 1945 roku pojawiajac sie z grubsza co piec lat. Co dziesiec lat pojawialo sie zas wieksze "tapniecie" ekonomiczne prowadzace do wymiany ekipy sterujacej krajem czyli najwyzszego poziomu komunistycznej nomenklatury. W nastepstwie takiej zmiany mielismy
 pewne, chwilowe
Rewersy banknotow pokazanych obok

zreszta, rozluznienie politycznego, informacyjnego i gospodarczego jarzma w stopniu niezbednym dla rozbrojenia spoleczenstwa oraz wyludzenia pomocy ekonomicznej w formie kredytow czy pozyczek z krajow "reakcyjnego" Zachodu. Polska ekonomia byla przez caly czas funkcjonowania PRLu zintegrowana czescia ekonomii Obozu Krajow Socjalistycznych - czyli faktycznie wielkiego obozu koncentracyjnego zarzadzanego z Moskwy i w interesie ZSRR. Caly Oboz Socjalistyczny byl  idelanym terenem do eksperymentu z socjalistyczna ekonomia. Eksperymentu, ktory sie nie powiodl ani w przedwojennym ZSRR ani w Socjalistycznym Sowieckim Imperium po roku 1945 .Nie mniej  uczestniczenie w nim dla Polski oznaczalo  zmarnowanie czterdziestu pieciu lat rozwoju ekonomicznego na marsz do komunistycznego raju, zniszczenie rodzimej struktury spolecznej oraz wiele wyrzeczen, ktore nie musialy byc ponoszone. Oznaczalo to takze rujnujacy kraj "awans spoleczny " tej czesci ludnosci, ktora w normalnych warunkach nigdy by nie miala szansy na to aby tak zdewastowac gospodarke i kulture narodowa jak to mialo miejsce po 1945 roku. Jesli obecnie nie mamy szansy na ujrzenie inteligentnej twarzy wsrod naszych przedstawicieli w rzadzie czy parlamencie, jesli czlonkowie elity politycznej nosza co najmniej dziwaczne lub komiczne  nazwiska to mamy to do zawdzieczenia wlasnie owej wczesnej fali "awansu spolecznego" . Polska nadal bowiem rzadzi "Trumna Bieruta"  czyli  niebezpieczny konglomerat "Zydow" i "Chamow".
Banknoty ludowej Polski w latach 1948-1974

    Byl to tez interesujacy przypadek proby odizolowania czesci swiata od jego naturalnego cywilizowanego zaplecza. Ludnosc zostala oderwana od swojej przeszlosci, ktora w krajach przylaczonych do Sowieckiej Rosji byla calkowicie odmienna niz w Rosji Radzieckiej jesli chodzi o tradycje, strukture spoleczenstwa i system gospodarczy.
      Dla polskiej gospodarki socjalistycznej tak jak i dla gospodarek krajow podobnie dotknietych sowiecka doktryna gospodarcza i polityczna oznaczalo to pelna kontrole panstwa nad sfera wytwarzania, handlu i zatrudnienia. Ruch ludnosci byl scisle reglamentowany nawet jesli dotyczylo to podrozy wewnatrz calego obozu koncentracyjnego narodow podbitych. Nadzorowany byl tez ruch ludnosci w obrebie kraju.
Panstwo mialo  monopol na handel zagraniczny oraz przeplyw informacji. Zagraniczne stacje , takie jak Wolna Europa czy Glos Ameryki byly starannie zagluszane a ich sluchanie mogla ciekawemu przyniesc powazne przykrosci.
Zagraniczne gazety i czasopisma byly dostepne tylko osobom "zaufanym " w sali prohibitow bibliotek publicznych.  Kwitlo tez donosicielstwo i terror UB .  Ten brak informacji o "zyciu normalnym" nie byl zreszta dokuczliwy dla wiekszosci polskiej populacji, ktorej poziom umyslowy obrazowal radiowy program "Matysiakowie"  rownie typowy dla mentalnosci naszego ludy wtedy jak serial "Ranczo" obecnie.
Rewersy banknotow  czasu bierutowszczyzny i gomulkowszczyzny

    Bezposrednio po zakonczeniu wojny swiezo usadawiajacy sie w kraju rezim komunistyczny byl w luksusowej sytuacji politycznej. Jego bezpieczenstwo gwarantowala obecnosc garnizonow wojsk radzieckich , braki gospodarcze mozna bylo bez specjalnego wysilku polozyc na karb zniszczen wojennych oraz dywersji reakcyjnego podziemia  a "kielbasy wyborczej" dostarczalo ukradzione mienie polskich ziemian, handlowcow i przemyslowcow. Pazerne chlopstwo zostalo przekupione ziemia z "reformy rolnej" , ktora to rezim przejal prawem kaduka oraz perspektywa awansu spolecznego do zycia miejskiego.  Robotnicy zas juz widzieli siebie w roli nowych wlascicieli jednostek przemyslowych . Ten rozkoszny stan zadowolenia i entuzjazmu ze swiezo odzyskanego narodowego smietniska nie mogl jednak trwac wiecznie.  Ped do kolektywizacji indywidualnych gospodarstw rolnych za czasow bierutowszczyzny szybko wywolal bierny opor chlopstwa a relatywnie niska wydajnosc produkcyjna polskiego rolnictwa indywidualnego a takze PGR-ow - czyli odpowiednikow wielkich gospodarstw ale zarzadzanych przez panstwo- spowodowal tradycyjne dla komunizmu klopoty z wyzywieniem spoleczenstwa. Podobnie bylo z produkcja artykulow przemyslowych. Jednostki produkcyjne pozbawione ich prywatnych  wlascicieli i spetane centralnym planowaniem nie byly w stanie zapewnic najprostszych towarow potrzebnych w
Banknoty lat 1974-1989 czyli gierkowszczyzny i jaruzelszczyzny
odbudowujacym sie kraju.
Pozory postepu mogla zapewnic tylko stara metoda powiekszania masy pienieznej . Wzrastalo wiec wynagrodzenie oraz ceny towarow powszechnej konsumpcji. Tanialy zas lokomotywy , czolgi i armaty.
Taka zabawa mogla trwac tylko przez czas ograniczony. Po wstrzasie i odwilzy wywolanej smiercia Stalina (r.1953) i Bieruta (r.1956) na fali rozruchow o podlozu ekonomicznym (ale nie tylko) do wladzy doszla szajka Gomulki - bylego pierwszego sekretarza KC PPR dyskretnie reedukowanego w stanie uwiezionym przez UB a podejrzanego o nieufnosc do wlasnie zmarlego Chorazego Pokoju. Postawiony przed kwadratura gospodarczego kola Gomulka odwolal kolektywizacje rolnictwa i dopuscil do powstania produkcji rzemislniczej w malej skali (z wyjatkiem przedsiebiorstw katolickich komunistow z  organizacji PAX - te na ograniczenia nie cierpialy ) . Przez krotki czas nastapila tez "odwilz" prasowo-literacko-filmowa ale ta trwala krotko. Sytuacje ekonomiczna kraju, ktora byla po Bierucie w stanie oplakanym , uratowala pozyczka amerykanska. Dzieki temu "poprawilo sie widocznie" - powstalo przedsiebiorstwo "Delikatesy", ktore jak sama nazwa wskazuje , oferowalo towary, ktore na Zachodzie byly w kazdym sklepie, przedsiebiorstwo "Gallux" zaopatrujace lud w nieco mniej siermiezne odzienie , pojawily sie tez w wiekszej liczbie na ulicach miast samochody "Warszawa" i "Syrena".  Pozyczki starczylo jednak na z grubsza polowe kadencji Gomulki i od 1965 roku rozpoczely sie problemy. Zawieszano inwestycje , podnoszono ceny a po 1968 roku "pogoniono Zyda z kraju" pod haslem "Syjonisci do Syjonu" . Byl to zreszta jedyny rozsadny ruch polityczny jakiego dokonal rezim w tym czasie. Ruch, ktory jak widzimy rezim aktualny stara sie odwrocic. Komfort psychiczny spoleczenstwa ratowaly podwyzki plac czyli wzrost masy gotowki. Niestety byl to "pusty" pieniadz bo coraz trudniej bylo cos za te pieniadze kupic. W roku grudniu 1970 roku rezim Gomulki upadl z trzaskiem  w wyniku pacyfikacji zbrojnej strajkow na Pomorzu. Pacyfikacja sie powiodla ale rezim musial byc zmieniony ze wzgledow kosmetycznych.  Przypominam tu przeszlosc, ktora nie jest omawiana w ksiazce Bozyka gdyz bez tej informacji trudno jest zrozumiec dlaczego losy Polski ludowej potoczyly sie tak jak to bylo pozniej za rezimow Gierka czy Jaruzelskiego. Podszewke tych nastepnych  czasow opisuje autor i do jego ksiazki odsylam ciekawych

Banknoty lat 1990-1993 czyli III RP

   Jak nas uczy marksistowska ekonomia polityczna kryzysy ekonomiczne sa typowe dla ekonomii kapitalizmu. W gospodarce planowej oraz kontrolowanej miesca miec nie moga. Nie mniej doswiadczenie mowi nam cos innego. Ekonomisci traktuja Wielkie Kryzysy ekonomii polskiej czasow socjalizmu jako konsekwencje ruchow politycznych. Jest to nonsens. Nasz wierny lud nigdy nie interesowal sie losem kraju czy polityka narodowa. To co wywolywalo opor to proby popedzenia go do pracy (np bodzce Kliszki) czy tez braki w zaopatrzeniu. Kryzysy jakie obserwowalismy byly spowodowane nierownowaga pomiedzy sila nabywcza ludnosci a zaopatrzeniem rynku. Lud polski mogl bez trudu przetrwac brak wolnosci slowa i publikacji, niemoznosc wyjazdow zagranicznych czy monopol rzadzenia spawowanego przez PZPR w interesie Sowietow. To na co reagowal to "pusty zoladek" i wymog wiekszej wydajnosci pracy ("Chytrze bydla Pany Kmiecie" - satyra na leniwych chlopow).
     Kryzysy ekonomii socjalizmu byly, moim zdaniem, zemsta papierowego pieniadza, za ktorym nie stalo zloto czyli realna miara wartosci o ograniczonych wymiarach. Nie sa one rozne od kryzysow kapitalizmu jakie pojawily sie , z tego samego powodu, w USA po roku 1970.  Rezimy socjalistyczne nawet w wydaniu aktualnym w III RP oszukuja ludnosc manipulujac masa pieniadza w obiegu. Pieniadza za ktorym nie stoja realne postepy zamoznosci gospodarki kraju. Co nalezy zrobic w sytuacji gdy kraj nie posiada wystarczajacej rezerwy zlota aby zapewnic pelna wymienialnosc pieniadza po jego aktualnej cenie swiatowej o tym pisalem juz dawno: http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html
Nie widze jednak jakos by ta propozycja byla przez czytelnikow zauwazona. Niestety jesli jednak jej nie posluchaja to w najblizszym czasie, zapewne okolo roku 2018 czeka nas nowa, potezna ruchawka.
Chwilowo zas szczerze polecam lekture "Apokalipsy..." nie dlatego, ze jest to ksiazka madra czy gleboka ale dlatego ze daje ona pewien obraz umyslowosci czolowych ekonomistow polskich  iraz czasow w jakich przyszlo nam zyc.

sobota, 4 marca 2017

Ile wlasciwie powinni nam placic

     Analize podazy pieniadza podobna do tej dokonanej w uprzednim wpisie  -http://bobolowisko.blogspot.com/2017/02/ile-wlasciwie-powinno-byc-gotowki-w.html mozemy powtorzyc dla Naszej Umeczonej Ojczyzny. Jak juz pisalem pieniadze czy to prawdziwe, oparte o standard zlota, czy tez zlodziejskie  - czyli papierowe szmaty banku centralnego zwane elegancko pieniadzem fiducjarnym, - pojawia sie w naszym zyciu deus ex machina. Uzywamy ich "bo inaczej zyc nie mozna" ale nie zastanawiamy sie glebiej jaka role spelniaja one w ekonomii kraju i jak ich uzywaja  nasi politycy - podobno nasi sludzy (public servants)- aby zamienic obywateli w swoich niewolnikow. W zasadzie pieniadz spelnia role posredniczaca w kazdej transakcji jaka przeprowadzamy z innymi podmiotami gospodarczymi. Kazdemu z nas chodzi bowiem o nabycie jednego z dostepnych na rynku towarow czy uslug bez koniecznosci wymiany bezposredniej (czyli jednego towaru na drugi badz towaru na usluge). W ostatecznosci mozemy obejsc sie bez pieniadza i wymieniac np zlote kolko na bochenek chleba (patrz http://slomski.us/2017/03/03/placidlo/?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+slomski+%28Doxa+-+Przemys%C5%82aw+A.+S%C5%82omski%29 )
ale nie jest to rozwiazanie wygodne ani tez popierane przez organy majace monopol emisji pieniadza. Na rysunku ponizej widzimy ilosc gotowki bedaca obecnie w rekach obywateli  IIIRP . Jak widzimy z uplywem czasu jej ilosc rosnie co oznaczaloby albo wzrost liczbowy zarabiajacej populacji, albo jej stopniowe bogacenie sie w wyniku wzrostu dochodow.

Ilosc gotowki w rekach obywateli -M1
                                                 
Tak jednak nie jest. Populacja Polski zwolna maleje - chociaz ciagle jest zbyt wysoka- a postepujaca dewaluacja zlotowki eroduje jej faktyczna wartosc nabywcza. Widzimy to na nastepnym wykresie pokazujacym realna sile nabywcza ludnosci.  Maksima na krzywej pokazuja czasy faktycznej zamoznosci spolecenstwa (lata 2005- 2007) oraz "zapasci finansowej kraju (lata 2008- 2012) .

Realna sila nabywcza ludnosci

Obecnie realna zamoznosc obywateli znowu rosnie ale pojawila sie linia oporu.  Czy bedziemy mieli do czynienia z kolejnym kryzysem - trudno powiedziec ale to zdaje sie sugerowac wskaznik ilosci gotowki czyli stosunek M1 do GNP pokazany nizej:
Wskaznik ilosci gotowki

Wskaznik ten jest obecnie w historycznie (czyli od roku 1996) w najwyzszym polozeniu. Ilosc gotowki osiaga poziom 40% GNP  co sugeruje nadejscie etapu inflacyjnego. Potwierdzaja to ostatnie decyzje NBP, ktore sugeruja zaniechanie obrotu monetami najnizszej wartosci (1 gr i 2 gr) oraz wprowadzenie nowego banknotu wartosci 500 zl. Sa to typowe oznaki  przed-kryzysowe. Masa pieniadza w obiegu i fakt stopniowego wypierania nizszych nominalow monetranych  sugeruje, ze koszty produkcji tych monet przewyzszaja ich wartosc nominalna. Dla porownania : w USA wartosc wskaznika w stanie rownowagi rynkowej wynosi okolo 15%.

     Mozemy sie tez zapytac jakie sa szanse na wprowadzenie "twardej zlotowki". W roku 2016 wartosc realna gotowki w rekach ludnosci wynosila okolo 159 mln uncji trojanskich zlota co odpowiada 4946 tonom metrycznym zlota. To wszystko przy zalozeniu aktualnej ceny zlota rzedu 5133 zl/uncje.  Jak wiemy rezerwy zlota w NBP wynosza okolo 103 ton zlota  co jest zdecydowanie zbyt mala liczba aby zapewnic wymienialnosc PLN na takim poziomie. Inaczej mowiac w obiegu znajduje sie masa "pustego" pieniadza papierowego bez realnego pokrycia. Polacy sa nominalnie zbyt bogaci i stan ten nie moze trwac wiecznie. Z drugiej strony 103 tony zlota to ilosc pokazna. Przed II Wojna Swiatowa premier Grabski wprowadzil w pelni wymienialna zlotowke posiadajac wszystkiego 29 ton zlota (patrz http://bobolowisko.blogspot.com/2010/01/czy-zlota-zlotowka-jest-istotnie.html ). Sytuacje mozemy uratowac podwyzszajac odpowiednio oficjalna cene zlota do wielkosci, w ktorej ilosc wyemitowanych zlotowek bedzie miala realne pokrycie w zlocie. Jezeli obecnie mamy w obiegu okolo 820 x 10 ^9  PLN to  zlotowki w M1  maja pokrycie w   103 tonach  Au czyli:  3311527 oz Au / 820x10^9 PLN= 0.000004 oz/PLN .  Tak wiec jedna uncja trojanska zlota ( ~31.1 g) powinna kosztowac faktycznie okolo 247 620 PLN. Jak widac cena zlota jest w Polsce zbyt niska  i powinna wzrosnac znacznie jesli mamy urealnic sytuacje monetarna kraju. Nie obedzie sie zapewne bez nowej "wymiany" pieniadza w relacji  10 000PLN = 1 ZL (twarda)  co bedzie odpowiadalo cenie 1 uncji zlota wynoszacej  okolo  25 ZL . Im predzej taka operacje przeprowadzimy tym lepiej. Bez realnego pieniadza nie jest mozliwe bowiem prowadzenie zdrowej polityki gospodarczej.

   Najwieksza wada systemu politycznego zwanego demokracja parlamentarna jest uzaleznienie politykow od oczekiwan masy wyborczej. To zas oznacza, ze podejmowane sa decyzje, ktore sa popularne w rzadzonym spoleczenstwie a nie te jakich kraj istotnie potrzebuje. Obecne spoleczenstwo polskie (ale nie tylko polskie) oczekuje od panstwa coraz wiekszej ilosci "datkow". Bezplatne lecznictwo, bezplatne szkolnictwo, "parasol socjalny " w formie rent dla bezrobotnych czy leniwych itp swiadczenia nie sa bowiem w gruncie rzeczy  bezplatne. Domagajacy sie ich chca po prostu aby ktos inny za nich  zaplacil rachunek. Niestety! Ten inny to my wszyscy. W efekcie mamy wzrost podatkow i innych danin na rzecz skarbu panstwa, ewentualny dodruk "pustego" pieniadza - a wiec inflacje rowniez naszych wlasnych oszczednosci badz wzrost narodowego zadluzenia - jesli braki w skarbie panstwa uzupelnimi wplywami z obligacji. Nie majac wiekszych nadzieji na wysluchanie postuluje wprowadzenie polityki "zaciskania pasa": likwidacje wiekszosci "bezplatnych" swiadczen , reindustraializacje kraju prowadzaca do powstania nowych stanowisk pracy w sektorze wytwarzania dobr powszechnego uzytku i powrot do protekcyjnej polityki celnej tak aby sprowadzano towary tylko takie, ktorych z powodow zasadniczych nie mozna wytwarzac w kraju .  Jest to tendencja, ktora obecnie w USA usiluje, przy wielkim oporze entuzjastow i beneficjentow idei wolnego rynku, wprowadzic nowy prezydent . Czy bedzie to kampanie obdarzona sukcesem - tego nie wiem bo wiekszosc naszego wiernego ludu obstaje przy starym rzymskim hasle "chleba i igrzysk".