niedziela, 31 stycznia 2010

Czy zlota zlotowka jest istotnie mrzonka?



Jak od dawna pisze, podstawowym warunkiem zdrowej gospodarki jest pieniadz w pelni wymienialny na zloto. Wszelkie inne rozwiazania daja politykom zbyt duza szanse oszukiwania spoleczenstwa i rabowania owocow jego pracy aby mogly zaistniec w panstwie prawidlowe procesy inwestowania i oszczedzania zarobionego kapitalu. Nic tu nie zmieni przyjecie euro gdyz jest to rowniez waluta nie oparta na realnym standarcie odniesienia. Przejscie na euro zlikwiduje ostatnia mozliwosc regulacji procesow ekonomicznych w Polsce pozostawiajac cala strefe finansowa w obcych rekach. Pamietajmy jednak, ze polityczni oszusci UE nie sa niczym lepszym od oszustow rodzimych. W obu wypadkach pozwalamy osobom nieupowaznionym trzymac reke w naszej kieszeni i bezkarnie krasc owoce naszej pracy. Czesto czytam i slysze, ze nawet jesli mam racje to obecnie Naszej Umeczonej Ojczyzny nie stac na to aby wprowadzic "ciezkiego" zlotego posiadajacego pelna wymienialnosc na zloto. Warto wiec spojrzec jak ta sprawa zostala rozwiazana w II Rzeczpospolitej, panstwie ktore tylko co zakonczylo ciezka wojne z komunistyczna Rosja i musialo uporac sie z scaleniem systemow finansowych trzech panstw rozbiorowych. Operacja zastapienia silnie zinflowanej marki polskiej kierowal premier Wladyslaw Grabski (http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Wladyslaw_Grabski.jpg&filetimestamp=20080123145947 ). Operacja ta rozpoczeta zostala w roku 1924 , w czasie swiatowej depresji lat 1920-1930 a wiec w okresie wydaloby sie malo sprzyjajacym eksperymentom ekonomicznym. Grabski zadecydowal wtedy o utworzeniu Banku Polskiego - prywatnego banku emisyjnego, ktorego akcje wykupila ludznosc (Skarb panstwa mial tylko symboliczny 1% akcji). Kapital zakladowy BP wynosil 100 milionow zlotych w zlocie co odpowiadalo takiej samej liczbie frankow szwajcarskich. Ow kapital zakladowy stanowilo zatem wszystkiego 29 ton zlota (obecnie III RP posiada podobno ponad 100 ton zlota rezerw). Byla to suma olbrzymia jak na warunki polskie w tym czasie i calkiem powazna jak na panstwo europejskie. Zlotowka Grabskiego byla rownowazna 0.1687 g zlota i w momencie swego wprowadzenia byla rownowazna 1 frankowi szwajcarskiemu . Jeden dolar USA byl wart wtedy 5.18 zl. Pamietajmy bowiem, ze byl to dolar w pelni wymienialny na zloto w relacji jedna uncja trojanska zlota (31.1 g zlota) kosztowala $35.59 . Tak wiec jesli chodzi o zapasy zlota to w obecnym czasie powinnismy bez trudu byc w stanie zapewnic pelna wymienialnosc PLN. Wartosc uncji zlota wynosi obecnie okolo 3137 PLN co oznacza, ze PLN jest rownowazne okolo 0.01g. zlota. Znacznie mniej niz za Grabskiego ale moglibysmy przyjac to za standard odniesienia. Nie wiem ile obecnie mamy PLN-ow w obiegu ale wydaje mi sie, ze 100 ton zlota powinno pokryc bez trudu 40 % tej emisji co bylo regula w okresie gdy wszystkie powazne kraje miale w pelni wymienialny na zloto pieniadz papierowy. Zreszta jak podaja dane Chrystus Narodow wytwarza (zapewne przy rafinacji miedzi) okolo 1 tony zlota rocznie co powinno pokryc ewentualny wzrost liczby pieniadza w obiegu spowodowany wzrostem populacji czy innymi potrzebami. Co by oznaczalo posiadanie w pelni wymienialnego pieniadza w sytuacji gdy inne kraje nie powrocily jeszcze do standartu zlota? Po prostu waluta polska miala by stala wartosc wzgledem zlota (uncja zlota kosztowalaby ciagle tyle samo w PLN) ale relacje wymiany PLN na inne "slabe " waluty oscylowalyby zgodnie z aktualna cena sprzedazy zlota przez banki centralne tych panstw. W roku 1939 zapasy zlota w BP wynosily okolo 38 ton czyli wzrosly powaznie od chwili wprowadzenia przed 15 laty ciezkiej zlotowki. W chwili wybuchu II Wojny Swiatowej Polska miala jedna z najstabilniejszych walut na swiecie i zadnego zadluzenia (http://www.ipn.gov.pl/portal.php?serwis=pl&dzial=345&id=5518&poz=2). Pamietajmy jednak takze, ze reformy Grabskiego nie ograniczyly sie do wprowadzenia pieniadza opartego o zloto. Zreformowal on tez finanse publiczne wyprowadzajac je na zdrowe tory. Nie ma jednak powodow aby przypuszcac, ze i inne elementy jego planu gospodarczego nie bylyby wprowadzalne w w obecnej Polsce. Potrzeba tylko woli i odpowiedniego czlowieka u steru. Z tym ostatnim jednak moze byc ciezko.
Na planszach: Znaczki II RP bezposrednio przed i po reformie Grabskiego. Cena listu zwyklego. Obligacje II RP z 1931 roku. Pozyczka dolarowa. Relacja 5 USD = 44.57 zl


sobota, 30 stycznia 2010

Zycie pedala czyli "Bruno"


Obejrzalem wczoraj nowy film rezyserii Larry Charles'a (rok produkcji 2009) pod tytulem "Bruno".
Rezyser ten jest nam juz znany jako apostol wesolego braterstwa roznych narodow z wczesniejszego dziela "Borat" opisujacego wrazenia kazachskiego dziennikarza podczas jego oficjalnej wizyty w USA. Ta pelna cieplego humanitaryzmu opowiesc konczy sie prawdziwym happy endem w stylu hollywoodskim. Nasz bohater po pokonaniu wielu kulturowych barier poslubia slusznej wagi murzynke i wraca wraz nia do rodzinnej jurty. Rowniez i "Bruno" nie zawodzi nas pod wzgledem miedzynarodowej multikulturowosci. Bohaterem jest tu znowu dziennikarz i recenzent mody pochodzenia austriackiego (grany przez Sasze barona Cohena). Jest on dobitnym przykladem wysokiej kultury i wrazliwosci austriakow a szerzej europejczykow kochajacych inaczej. Caly film jest wielka ballada propagujaca kulture utalentowanych srodowisk artystycznych. Dobra, delikatna i inteligentna twarz glownego bohatera jest najlepsza wizytowka tych srodowisk nawet jesli nie ta wlasnie czesc ciala gra najwazniejsza role w akcji. Nasz bohater szuka swego artystycznego spelnienia sie w USA gdzie, jak wiekszosc emigrantow, jest on niezrozumiany ze wzgledu na wysoki poziom swoich artystycznych produkcji. Po prostu nie przystaje on do prostackiej amerykanskiej pop-kultury, ktorej brak europejskiego wyrafinowania. Nie bede tu streszcal filmu aby nie psuc moim czytelnikom bajecznej zabawy gdy osobiscie obejrza to dzielo, ktore niewatpliwie wkrotce uzyska wszystkie mozliwe nagrody. Wspomne tylko o niezapomnianym przezyciu artystycznym jakim jest egzotyczny taniec penisa w wykonaniu anonimowego (czyzby Bruno osobiscie?) artysty czy niezwykly sposob wykonania lewatywy przy uzyciu butelki szampana. Skutki tej operacji to prawdziwa fontanna nie tylko smiechu na widowni. Miejmy nadzieje, ze wlasciciele polskich kin nie omina okazji aby udostepnic ten film naszej widowni. Jest to bowiem film bardzo aktualny w obliczu nadchodzacych Wszechpolskich obchodow kultury homoseksualnej i tak zwanego wyjscia z klozetu (parada gejow). Pora aby Nasz Zasciankowy Lud otworzyl sie szeroko na Nowa Europejska Kulture!

czwartek, 28 stycznia 2010

Prawo i sprawiedliwosc w III RP

Czytuje od czasu do czasu "Nasz Dziennik" gdyz jest to jedyna polska gazeta, ktora dba jeszcze o narodowe interesy i rozumie istote polskiej panstwowosci. Dzisiaj jednak z pewnym zdziwieniem przeczytalem artykul (Z. Baranowski "Kasacja w sprawie Smolinskiego", ND 2010,Nr 23 (3649)) atakujacy ostatnie decyzje sadow, ktore wydaly wyroki korzystne dla bylych czy nawet i aktualnych obywateli polskich, ktorzy w latach 70-tych zdecydowali sie wyemigrowac do NRF pozostawiajac w kraju urodzenia swoje nieruchomosci. Nieruchomosci te z biegiem czasu zostaly prawem kaduka zasiedlone przez lokalnych rodakow. Teraz kiedy wszyscy jestesmy w Unii prawowici wlasciciele zadaja zwrotu pozostawionego majatku a polskie sady, na szczescie, rozumiejc istote prawa, wydaja decyzje korzystne dla powodow. Co mnie zdziwilo to fakt, ze rozwiazanie to spotyka sie z dezaprobata organu Ojca Odkupiciela. Przypominam wiec, ze podstawowa zasad prawna jest to, ze nikt nie moze przekazac nikomu wiekszych praw do przedmiotu transakcji niz te jakie mial w momencie jego uzyskania. Jesli wiec Ksiegi Wieczyste mowia, ze wlascicielem nieruchomosci jest emigrant, ktory jednak nigdy nie przekazal badz nie sprzedal swojej posiadlosci Panstwu Polskiemu to ani Skarb Panstwa ani Urzad Gminy nie mogl nikomu tej wlasnosci przekazac lub sprzedac. Sam fakt wyjazdu za granice nie powoduje automatycznej utraty prawa do nieruchomosci bedacej wlasnoscia podroznika i nie daje tez nikomu prawa do tego aby tym mieniem dysponowal. Panstwo Polskie moze zadac zaplaty zaleglych podatkow od zapominalskiego emigranta ale jego wlasnosc pozostaje jego wlasnoscia.
Te same zasady odnosza sie do mienia ziemian i przemyslowcow polskich, ktore zostaly bezprawnie zawlaszczone przez wladze komunistyczne po roku 1945. Nieruchomosci te juz dawno powinny zostac im badz ich spadkobiercom zwrocone a tam gdzie nie jest to mozliwe Skarb Panstwa powinien wyplacic odszkodowanie w pelnej wysokosci wraz z zadosc uczynieniem za straty wywolane niemoznoscia cieszenia sie ze swojej prawowitej wlasnocsi az do momentu jej zwrotu.

środa, 27 stycznia 2010

Wiele halasu i nic...

Swiat staje sie coraz osobliwszy. Jak mi sie wydaje glownym powodem tego jest dotkliwy brak rzeczowosci i logiki juz nie tylko w wypowiedziach ale takze i w glowach Moich Drogich Wspolobywateli. Dzisiaj wieczorem miale przyjemnosc wysluchania oredzia prezydenta Obamy wygloszonego w siedzibie amerykanskiego Kongresu. Obama jest czlowiekiem o duzym uroku osobistym i wielkim talencie oratorskim. Sa to jego mocne strony, byc moze jedyne. Niestety cale przemowienie bylo wlasnie popisem krasomowstwa nie okraszonego sladem rzeczowosci. Nasz Szanowny Prezydent wie bowiem jak powiedziec ale niestety nie ma wiele ciekawego do powiedzenia. Jest to prezydent "zielono-srodowiskowy" wiec wspomnial o milionie stanowisk pracy jakie wytworzy w przyszlym roku produkcja nowych baterii oraz innych przyjaznych dla srodowiska zrodel energetycznych (pamietajmy , ze ok. 750 tys/miesiecznie pracownikow traci prace obecnie). Wedlug prezydenta owe "czyste" zrodla energetyczne nie beda produkowaly zanieczyszczen i dostarcza nam wszystkim taniej (ale czy tanszej niz metody tradycyjne?) energii.
Jak wie wiekszosc ludzi, ktorzy sie zajmowali tym problemem jest to oczywiscie nieprawda. Produkcja energii bez zanieczyszczen jest zdarzeniem rzadkim. Moga ja produkowac np hydroelektrownie (chociaz nie obejdzie sie tu bez zaburzenia biegu rzek) albo wiatraki (ale te nie sa w stanie zapewnic jej na kazde zadanie - wiatr wieje nie zawsze). Wszystkie inne zrodla produkuja pewne, niekiedy znaczne zanieczyszczenia wynikajace z samej istoty procesu energetycznego. Moga to byc zanieczyszczenia inne niz CO2 ale niejednokrotnie znacznie od niego grozniejsze (np odpady promieniotworcze w wypadku energetyki jadrowej czy zuzyte baterie elektryczne zawierajace metale ciezkie). Biopaliwa , o ktorych tez wspomniano, sa rowniez zrodlem CO2 a co gorsza praktycznie odbieraja czesc produktow jadalnych aby przerobic je na surowce energetyczne. To zas podraza koszty zywnosci. W dodatku biopaliwa sa oplacalne tylko dzieki subwencji panstwowej. Jesli zas wziasc pod uwage wszystkie koszty ich wytwarzania (lacznie z cenami nawozow sztucznych jakie zostaly zuzyte do produkcji roslin) to sa to paliwa silnie deficytowe pod wzgledem i finansowym i energetycznym. Cale takie przedsiewziecie byloby oplacalne wylacznie wtedy gdyby do ich produkcji uzywano olejow jadalnych po ich zuzyciu (np w smazalni frytek). To jednak jest pracochlonne i niewygodne w produkcji przemyslowej tak jak niewygodny jest skup np butelek w celu ich umycia i ponownego uzycia. W Polsce tego problemu nie udalo sie rozwiazac od poczatku PRLu i nie nie wskazuje na to aby w USA mialo sie to cieszyc wiekszym powodzeniem. Obama obiecal takze zmniejszenie deficytu i zwiekszenie liczby nowych miejsc pracy zwiazanych z planowanym wzrostem eksportu. I znowu jest to pomysl nierealny. Jedyna metoda rozwoju przemyslowego USA jest albo powrot do ekonomii protekcyjnej albo wprowadzenie zasady, ze ilosc towarow importowanych przez dana firme z jej zakladow umieszczonych poza granicami USA musi odpowiadac dokladnie tej samej ilosci identycznych towarow wyprodukowanych przez ta firme na terenie USA. Na przyklad VW moglby sprowadzic powiedzmy milion samochodow Passat z zagranicy pod warunkiem ze drugi milion Passatow zostanie wyprodukowany w amerykanskich fabrykach. Pozwoliloby to firmie cieszyc sie obnizeniem kosztow produkcji na terenach azjatyckich przy jednoczesnym wzroscie zatrudnienia w tym samym przemysle w USA. W efekcie firma mialaby obnizke kosztow produkcji (srednio) a jednoczesnie robotnik amerykanski mialby szanse zatrudnienia. Pisze tu o produkcji bo glownym zrodlem amerykanskich ( i nie tylko amerykanskich) klopotow gospodarczych jest to, ze eksport stanowisk pracy do krajow o niskiej cenie pracy oraz niskich kryteriach ochrony srodowiska (Meksyk, Chiny itp) spowodowal, ze kraj ten zaprzestal wytwarzania kapitalu na miejscu. Caly nacisk jest obecnie polozony na spekulacje finansowe i bankowosc. Banki niewatpliwie sa koniecznym elementem rozwoju kraju ale trzeba pamietac, ze sektor finansowy jest z natury sektorem pasozytniczym. Sam kapitalu nie generuje a jedynie podwyzsza koszty jego pozyskania. I nic tu nie pomoze oblozenie bankow podatkami wyrownawczymi (mysl prezydenta) gdyz podatki te beda automatycznie przeniesione na klientow banku. Ameryka byla wielkim krajem wtedy gdy produkowala towary i zdobywala nowe tereny podporzadkowujac sobie rasy i ludy nizsze w czym mialy swoj udzial jednostki wybitne i przedsiebiorcze ale takze tak zwane "szare masy" kolonizujace interior. Teraz podboj gospodarczy zostal skierowany na terytoria zamorskie i jego beneficjentami jest tylko waska garstka finansowej elity kraju. Nie wydaje mi sie aby Nasz Uroczy Prezydent zdawal sobie z tego sprawe albo tez , sam nalezac do tej elity, zamierzal nawet niesmialo "pokiwac lodka" wielkiego kapitalu.

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Zloto, dlaczego wlasnie zloto!





Spotykam sie niekiedy z pytaniem dlaczego stosuje zloto jako miare wartosci walut i przedmiotow. Moi nowoczesniejsi rozmowcy uwazaja, ze jest to relikt przeszlosci, ktory moze byc zastapiony z powodzeniem roznego rodzaju koszykami (walut, towarow czy nawet wskaznikow ekonomicznych). Oczywiscie, postepy inflacji czy deflacji moga byc mierzone w rozmaity sposob przez rozmaite gremia. Tam jednak gdzie chodzi o wydobycie prawdy pracowicie zakopywanej przez politykow i ekonomistow w stosach trudnych do rozszyfrowania papierow, wlasnie zloto jest niezastapione. Jest to zreszta glowny powod, dla ktorego ta miara wartosci znana ludziom od paru tysiecy lat jest obecnie deprecjonowana w oficjalnych wypowiedziach tak zwanych miarodajnych autorytetow. Aby nie byc goloslownym przytocze pismo jakie ostatnio dostalem z Social Security Administration (czyli amerykanskiego ZUS) mowiace, ze w zwiazku z tym, ze w roku ubieglym nie zanotowano inflacji powyzej pewnej wartosci progowej, moja i innych biedakow rencistow, renta nie ulegnie rewaloryzacji. Moglbym to traktowac powaznie, mimo licznych obserwacji zakupowych mowiacych cos innego, gdyby nie fakt, ze dewalacja dolara wedlug kryterium zlota wynosila w ubieglym roku ponad 10%. Jak widac rzadowi ekonomisci znalezli wygodny "koszyk" o nieznanej mi zawartosci, ktorego wartosc nie ulegla zmianie. Ta wlasnie wygoda dla jednych a niewygoda dla drugich powoduje, ze patrze na "nowoczesne " metody pomiaru wartosci jako na zreczny sposob nabijania spoleczenstwa w butelke. Zauwazmy bowiem, ze rencisci sa jedna z tych grup, ktora wymusila stosowanie rewaloryzacji emerytur w miare postepu dewaluacji. Ale inne grupy spoleczenstwa nie zdaja sobie sprawy z tego, ze jako na przyklad pracownicy pobierajacy ustalone wynagrodzenie sa w miare postepu dewaluacji parcownikami coraz tanszymi. Ich pracodawcy wyceniaja oczywiscie ceny swoich produktow stosownie do aktualnych cen zakupu surowcow. Natomiast wynagrodzenia pracownikow albo nie ulegaja podwyzce albo tez podwyzki sa znacznie mniejsze niz poziom dewaluacji. Moze to nie dotyczyc bankierow czy menadzerow ale "szary" pracownik moze byc zadowolony jesli w drodze specjalnej laski dostanie 4% podwyzki co pare lat. Tak wiec jesli kilka lat temu zgodzilismy sie pracowac za wynagrodzeniem, powiedzmy 80 tys dolarow rocznie co bylo rownowazne wtedy okolo 200 uncjom zlota, to obecnie ta sama pensja jest juz warta tylko okolo 80 uncji zlota rocznie czyli 2.5 raza mniej. Jesli nie dostajemy corocznie podwyzki rownej stopniowi dewaluacji to oczywiscie systematycznie biedniejemy a nasz wklad wartosci robocizny do ceny produktu systematycznie maleje. Moze to pozwolic na konkurencyjna obnizke ceny produktu sprzedawanago przez naszego pracodawce ale najczesciej taka obnizka nie nastepuje. Po prostu firma przynosi wieksze zyski (albo mniejsze straty). Dlatego tez politycy i ekonomisci odzegnuja sie obecnie od "zlotej" miary wartosci jak diabel od swieconej wody. Z koszykami o na ogol nieznanej zawartosci mozna jeszcze cos zrobic ale jak tu dyskutowac z oficjalna cena zlota sprzedazy i kupna podawana przez bank centralny. Pamietajmy bowiem, ze kazda transakcja kupna/sprzedazy jest w gruncie rzeczy wymiana barterowa (towar za towar). Papierowy pieniadz to tylko forma dlugoterminowej opcji na zakup dowolnego towaru po nieustalonej z gory cenie. W transakcji pelni on role pomocnicza ale w gruncie rzeczy jest kolosalnym oszustwem, ktore wspolczesne panstwo bezkarnie popelnia w stosunku do swoich obywateli. Jest to tez wygodny srodek do nakladania podatku liniowego (w wysokosci stopnia dewaluacji) na zasoby pieniezne wszystkich bez wyjatku obywateli. Jest to podatek, ktory nie wymaga zatwierdzenia przez parlament ani opublikowania w ustawie a wiec jest idelanym narzedziem w rekach poslow, ktorzy na ogol unikaja odpowiedzialnosci za swoje wyczyny. Oczywiscie aby pelnic role standartu wartosci metal wybrany musi miec stosowne wlasciwosci mechaniczne. Zloto jest metalem latwym do odroznienia, nie podlegajacym korozji i o stosownych wlasnosciach mechanicznych. Wzorzec taki musi byc tez towarem pozadanym powszechnie ale o malym znaczeniu przemyslowym. Prawda, ze jak podaja rozne zrodla na internecie pomiedzy 40 a 80% zlota na rynku idzie na potrzeby jubilerskie, ale ten uplyw "przemyslowy" jest praktycznie bez znaczenia. Wyroby jubilerskie maja bowiem duza narzut "artystyczny", ktory najczesciej grubo przekracza wartosc samego kruszcu oraz sa to towary nie-powszechnego uzytku czyli towary, bez ktorych mozna sie obyc (inaczej niz np cukier czy pszenica). Ponadto na rynku pojawia sie tylko czesc wydobycia, ktora nie zostala wczesniej zakontraktowana przez rzady czy banki centralne. Te zas uzywaja zloto wlasnie w celu manipulacji wartoscia papierowej waluty. Bank centralny panstwa jest bowiem najwiekszym dysponentem zlota w kraju i od tego za ile zdecyduje sie sprzedawac ( czy kupowac) zloto od obywateli zalezy jej wartosc w stosunku do innych walut na tym samym rynku. Czesto spotykana opinia, ze o relacjach wymiany pomiedzy walutami decyduje "rynek walutowy" nie ma nic wspolnego z prawda. Chyba, ze mamy do czynienia ze spekulantem, ktorego zasoby sa porownywalne z zasobami banku centralnego. Czesto tez spotykam sie z twierdzeniami, ze obecna depresja ma sie ku koncowi dzieki dziarskiej akcji Naszego Drogiego Prezydenta Noblisty oraz tej Fontanny Bankowej Wiedzy jaka jest prezes Banku Rezerwy Federalnej. Nic bardziej mylnego! Kryzys w dalszym ciagu sie poglebia i osiagnie dno zapewne w ciagu najblizszych dwoch lat. Podawalem juz uprzednio rozne wskazniki ekonomiczne wiec aby sie nie powtarzac podam tutaj tylko wykres mediany ceny przecietnego domu jednorodzinnego w USA w latach 1940-2009. Jak widzimy w tym okresie byly dwa katastrofalne "bable" nieruchomosciowe. Jeden o maksimum w roku 1970 (kiedy USA zeszla z zlotego standartu) drugi o maksimum w roku 2002. W tym ostatnim tkwimy obecnie. Jak widac mediana aktualna wynosi okolo 160 uncji/dom. Natomiast poziom odbicia (jesli taki nastapi ) od dna lezy przy wartosci okolo 80 uncji/dom. Mozemy wiec oczekiwac, ze ceny domow spadna jeszcze o polowe obecnej wartosci. To oczywiscie jest tylko mediana ale jak dotad nie widac nawet aby spadek byl wolniejszy. Jesli Obama chce zapobiec katastrofie to powinien zastosowac zasade, ze wartosc domu jest taka w danej chwili jaka jest aktualnie czyli zamrozic ceny domow na obecnym poziomie oraz zabronic bankom przejmowania nieruchomosci z rak nie placacych za swoje dlugi hipoteczne wlascicieli. To przynajmniej zatrzyma wzrost podazy na rynku nieruchomosci.
Warto tez zauwazyc (rys. 2), ze ceny nawet bardzo poszukiwanych towarow sa praktycznie stale jesli wyraza sie je w zlocie. Na rysunku przedstawilem liczbe barylek ropy jaka mozna bylo dostac za jedna uncje zlota w latach 1940-2009. Istnieja oczywiscie fluktuacje na ogol wywolane celowym dzialaniem politycznym a nie brakiem towaru (np kryzys OPEC lat 70tych). Ale przecietnie dostajemy 14.6 barylki za uncje zlota i nie ma mowy o jakims trendzie wzrostowym wywolanym wyczerpywaniem sie tego surowca. Sytuacja jest podobna jak z globalnym ociepleniem, ktorego nie ma i ktorego takze nie widac na wykresach temperatury. Te ostatnie podawalem w jednym z poprzednich wpisow.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Antyamerykanska metempsychoza

Udalem sie wczoraj na film produkcji amerykanskiej "Avatar". Film ten byl juz na ekranach od pewnego czasu ale zakwalfikowalem go do bajek dzieciecych i wobec tego chcialem go pominac. Jak sie okazalo byla to decyzja niesluszna. Jest to bowiem dzielo bardzo interesujace technicznie. Widz zostaje zaopatrzony w specjalne okulary, ktore pozwalaja mu odbierac film trojwymiarowo. Zupelnie niebywala jest dokladnosc z jaka rezyser i scenarzysta potraktowali rosliny i zwierzeta zamieszkujace nieznana nam obecnie planete "Pandora", ktora w przyszlosci podbijaja ziemskie korporacje. Doskonale sa komputerowe grafiki i bardzo drobiazgowa pod wzgledem biologicznym fantazja z jaka przedstawione sa plenery. Gorzej moze jest ze zrozumieniem fizyki ale dziarskie tempo akcji nie pozwala na zastanawianie sie nad roznymi niekonsekwencjami fabuly. Nie to jednak jest interesujace dla mnie. Jak wiemy avatar czyli metempsychoza jest hipoteza buddyjsko-hinduistyczna, w mysl ktorej zycie kazdego stworzenia sklada sie z szeregu cykli inkorporacyjnych. Niesmiertelna dusza wciele sie w stopniowo zmieniajace sie obiekty w zaleznosci od rozwojowego postepu jaki poczynila w trakcie poprzedniego wcielenia. Przypominam, ze z tego wlasnie powodu po smierci Dalej Lamy prowadzone sa poszukiwania dziecka, w ktorego wcielila sie dusza tego dostojnika. Uczynki dobre i zycie zgodne z zasadami oferuja nam szanse na lepsze wcielenie. Zle postepowanie gwarantuje dotkliwy regres w postaci wcielenia sie w zwierze badz nawet przedmiot nieozywiony. Polecam to zwlaszcza uwadze ateistow, pogan oraz heretykow i schizmatykow . Osoby, ktore doznaly laski olsnienia, zwane niekiedy buddami, moga udac sie droga skrocona do Nirwany. O tym zreszta nie ma mowy w filmie, ktory jest typowym komercyjnym kogelmoglem informacji w przypadkowym posiadaniu rezysera (James Cameron). To co jest interesujace w przeslaniu filmu to jego podstawowa anty-amerykanstwowosc ubrana w oslonke ochrony srodowiska oraz multikulturolowosci. Faktycznie taki film moglby byc z czystym sumieniem finansowany na przyklad przez Al Kaide. Coz bowiem widzimy? Przedsiebiorcy ziemianie po zdewastowaniu zasobow rodzimej planety wyruszaja a Kosmos aby wydobywac wartosciowe mineraly. Celem jest oczywiscie zysk, na ktory czekaja stesknieni inwestorzy co wyjasnia nam sprezysty menadzer tej operacji. Niestety "Pandore" zamieszkuja niebieskie malpy o ogonie posiadajacym wlasnosci wieloczynnosciowego kabla elektronicznego. Malpy te chodza na golasa ale jezdza tez na dinozaurach i lataja na pterodaktylach. Wszystko to oczywiscie za zgoda zainteresowanych i przy pelnym blogoslawienstwie poteznych drzew, ktore spelniaja role boska. Niestety swiete drzewa rosna na pokladach wartosciowej rudy i powstaje potrzeba aby dzikusow oraz niepotrzebne rosliny z tego terenu usunac. Do zadania zostaja zaangazowani naukowcy (nazywani przez dowodce eskorty calkiem trafnie "rzygowinami"), ktorzy opracowuja metode szpiegowania dzikusow poprzez transpozycje dusz stosownie dobranych szpiegow na specjalnie skonstruowane (inzynieria biologiczna) ciala przypominajace ciala dzikusow. Tak przebrani maja oni zasiegnac informacji, ktora pozwoli okpic tych ostatnich jesli chodzi o wlasnosc wartosciowej nieruchomosci. Przypominam znowu, ze w swojej orginalnej wersji wedrowka dusz nie pozwala zabierac wedrujacemu swojej pamieci jesli chodzi o zycie przeszle. To oczywiscie nie jednak nie przeszkodzilo rezyserowi. Problem pojawia sie wtedy gdy naukowe rzygowiny tubylcowieja ( gone native) i powstaje potrzeba rozwiazania silowego, ktore zreszta i tak jest preferencja brutala - dowodcy eskorty. W filmie nie oszczedzono niczego aby pokazac cala glebie podlosci amerykanskiej cywilizacji oraz wypunktowac wilcze zasady kosmicznego globalizmu. Zapomniano jednak dodac, ze cala obecna i najwyrazniej rowniez i przyszla cywilizacja jest wlasnie efektem dzialania niezlomnej woli bialego czlowieka, ktory podporzadkowal sobie przyrode i rasy nizsze co w efekcie pozwolilo mu na inwazje w skali kosmicznej. Jest znakiem czasu to, ze jeszcze paredziesiat lat temu pozytywnym bohaterem bylby wlasnie ow zmilitaryzowany twardziel czy moze przedsiebiorczy szef ekspedycji. Pamietajmy bowiem, ze postep i lepsze zycie wymaga zdecydowania i poswiecen. W tym rowniez woli przeksztalcania rzeczywistosci w taki sposob jaki uznamy za konieczny.

piątek, 15 stycznia 2010

Czasy, w ktorych zyjemy...





Nasza Droga Planeta staje sie powoli ale pewnie miejscem coraz bardziej ekscentrycznym. Stwierdzam to z pewnym rozgoryczeniem bowiem wolalbym osobiscie miec starosc nieco spokojniejsza i moc patrzec z wieksza wiara w przyszlosc jaka mi jeszcze pozostala. Niestety! Prawo wzrostu entropii ma najwyrazniej niekorzystne rozszerzenia na spoleczno-polityczne i gospodarcze aspekty naszej rzeczywistosci. "Malpy nie powinny opuszczac klatki"- tak swego czasu pisal znany pisarz polski Kornel Makuszynski w ksiazce "Bezgrzeszne lata". Co jednak zrobic gdy malpy nie tylko zostaly z klatki wypuszczone ale na dodatek zasiadly u sterow swiatowej gospodarki? Gdy zajmuja naczelne stanowiska panstwowe? W USA dziennikarze i politycy trabia o wyjsciu z recesji w sytuacji gdy przecietnie 750 tysiecy miesiecznie pracownikow traci prace. Okolo 200 tys miesiecznie nowo-wchodzacych na rynek pracy nie moze jej wogole znalezc ale nigdy nie wchodzi do statystyki gdyz nie mozna utracic czegos czego sie nigdy nie mialo. Tylko konsekwentne falszowanie statystyk zatrudnienia ukrywa przez spoleczenstwem fakt, ze w chwili obecnej 25% "sily roboczej" w USA nie ma pracy i ma dosyc nikle szanse na jej dostanie w ciagu najblizszych kilku lat. Jednoczesnie widzimy w pelnej akcji marksistowskie prawo koncentracji kapitalu oraz pauperyzacji proletariatu (czyli jak teraz uprzejmie mowimy -klasy sredniej). Wielka kompania ubezpieczeniowa AIG , ktora praktycznie zmartwychwstala dzieki pokaznej infuzji gotowki z Departamentu Skarbu USA , wyplacila wlasnie swoim dyrektorom 165 mln USD jako bonus za dobrze wykonana prace w roku 2009. Goldman i Sachs przeznacza na tenze cel az 16.9 miliarda USD. Podobnie postepuja inne banki, ktore zreszta mimo panstwowego zasilku sa nadal faktycznie bankrutami. Ich plynnosc finansowa jest spowodowana wylacznie kreatywna buchalteria, na ktora pozwolil im rzad USA, a ktora pozwala im liczyc wartosc ich inwestycji nie podlug ich aktualnej wartosci rynkowej a wedlug wielkosci inwestycji poczatkowej. Jak sie wydaje rok biezacy bedzie jeszcze gorszy gdyz predzej czy pozniej musi nastapic dalszy ciag krachu na rynku nieruchomosci. Oczekuje sie, ze okolo 10 mln domow zostanie odebranych ich wlascicielom, ktorzy nie sa w w stanie podolac splacie pozyczki zabezpieczonej hipotecznie. To zas oznacza dalszy spadek cen nieruchomosci spowodowany nadmierna podaza sprzedawanych na licytacji domostw. Podobnie tragiczna sytuacja istnieje na rynku nieruchomosci przemyslowych. Dzieki roznego rodzaju sztuczkom prawnym i falszowaniu danych statystycznych mozna jeszcze przez jakis czas robic dobra mine do zlej gry. Ale kiedys ten domek z kart musi sie rozsypac. Sytuacja w USA przypomina mi ostatnie lata rzadow Gomulki a potem koniec epoki Gierka kiedy media byly jedynymi organizacjami, ktore widzialy jeszcze przyszlosc w kolorze rozowym. Co najgorsze nie jestem pewny czy Nasi Szanowni Politycy to idioci, ktorzy wierza w zafalszowane dane podawane przez ich oficjalnych statystykow czy tez zreczni oszusci starajacy sie utrzymac w ciemnocie swoje spoleczenstwa. Oni sami oczywiscie zadbaja o to aby Najwartosciowsi Synowie Narodu przezyli komfortowo mozliwe "przejsciowe zaburzenia amerykanskiego Edenu". Nie inaczej wyglada tez sytuacja w Naszej Umeczonej Ojczyznie chociaz skala problemu jest mniejsza. Takze i tu glownym winowajca jest nadmierne rozpowszechnienie sie demokracji co pozwolilo na awansowanie na stanowiska decyzyjne ludzi, ktorzy mieli co najwyzej kwalfikacje na stanowiska menadzerow niskiego szczebla. Zbyt duza liczba tego typu awansow spolecznych musiala sie zle skonczyc! Jest swoista ironia losu, ze owo prawo wzrostu entropii spolecznej zadzialalo niemal w tym samym czasie destrukcyjnie w obu konkurencyjnych systemach polityczno-gospodarczych: kapitalizmie i socjalizmie doprowadzajac oba do kompletnego upadku. Aby jednak nieco oddalic sie od jalowizny rozwazan humanistycznych spojrzmy jak wyglada prawo wzrostu entropii ze strony technicznej. Pojecie entropii pojawilo sie w naukach fizycznych wraz z poczatkami termodynamiki (czyli w wieku 19-nastym).W tym czasie zauwazono bowiem, ze energia wewnetrzna dowolnego ukladu fizycznego moze byc zawsze przedstawiona jako suma energii swobodnej (czyli takiej, ktora w trakcie procesow termodynamicznych moze byc zuzyta na wykonanie pracy) oraz energii termicznej czyli ciepla. Jednoczesnie pojawilo sie w termodynamice pojecie procesow odwracalnych i nieodwracalnych. Podczas procesow odwracalnych praca wykonywana (izotermicznie) przez uklad jest rowna dokladnie stracie energii swobodnej. Podobnie, gdy otoczenie wykonuje (izotermicznie) prace nad ukladem to faktycznie cala wytworzona wtedy energia powoduje zwiekszenie energii swobodnej ukladu. Uklad dziala wiec jak akumulator energii wymienianej w trakcie swojego oddzialywania z otoczeniem. Tak samo wyglada sprawa z odwracalna (izotermiczna) wymiana ciepla pomiedzy ukladem i otoczeniem. Wielkoscia, ktora ulega wowczas zmianie jest energia termiczna ( energia zwiazana) ukladu . Inaczej sprawa wyglada gdy, jak zazwyczaj w praktyce, wymiana energii czy to w postaci pracy czy tez ciepla przebiega w sposob nieodwracalny. Wowczas mamy z reguly do czynienia z nieproporcjonalnym wzrostem energii termicznej i stosownym zmniejszeniem energii swobodnej. Inaczej mowiac dostajemy mniej energii uzytecznej (swobodnej) a wiecej energii termicznej w porownaniu z takim samym procesem przeprowadzonym w sposob odwracalny. W ujeciu globalnym wyraza sie to w obserwacji, ze wszystkie naturalne procesy termodynamiczne prowadza w ostatecznym rezultacie do smierci cieplnej Wszechswiata czyli zamianie calej energii swobodnej na energie termiczna. Energia termiczna jest zdefiniowana jako iloczyn temperatury i entropii ukladu. Ta ostatnia sluzy w termodynamice jako ekstensywna miara randomizacji energii. Nie chce tu wchodzic w szczegoly podstaw termodynamiki gdyz zaprowadziloby to nas w zbyt dalekie i mimo ponad 200-letniej historii, jeszcze nie calkiem rozwiazane zagadnienia tej dyscypliny nauk scislych. Tak czy inaczej w trakcie rozwazan termodynamicznych narosla potrzeba zdefiniowania takiej wielkosci, ktora moglaby opisac zjawisko wzrastajacego nieuporzadkowania ukladu. Podstawowa byla tu propozycja Ludwika Boltzmanna ( w r.1877), ktory zaproponowal zdefiniowanie entropii poprzez jej zwiazek z prawdopodobienstwem wystapienia roznych stanow danego ukladu. Mysl te podjeli ochoczo statystycy i elektronicy-specjalisci od przekazywania sygnalow jak Claude Shannon (teoria informacji) i inni w wyniku czego uzyskalismy nastepujaca definicje entropii ukladu, ktory moze znajdowac sie w szeregu dyskretnych stanow z prawdopodobienstwem p(i) (Wzor 1). Entropia informacyjna Shannona rozni sie od termodynamicznej brakiem mnoznika k- tak zwanej stalej Boltzmanna, ktory jest wprowadzony po to aby dostac odpowiednia jednostke fizyczna dla procesow wymiany energii (czyli J/stop.). Entropia informacyjna jest bowiem wielkoscia bezwymiarowa. Przykladem takiego systemu moze byc , na przyklad, kostka do gry zawierajaca szesc oznaczonych scianek. Mowimy, ze uklad jest na przyklad w stanie piatym gdy scianka z pieciu kropkami znajduje sie na gorze. Ogolnie kostka do gry ma szesc stanow. Rozszerzenie tej definicji na uklady o ciaglej dystrybucji zmiennej losowej "i" , zreszta rowniez zaproponowane przez Boltzmanna (jego H-theorem) rodzi pewne trudnosci, ktore maja jednak zbyt techniczny charakter aby stanowily interesujaca lekture. Jak latwo sprawdzic tak zdefiniowana entropia osiaga wartosc maksymalna gdy wszystkie stany ukladu maja identyczne a'priori prawdopodobienstwo wystapienia. W naszym przykladzie odpowiada to sytuacji "uczciwej kostki" , dla ktorej prawdopodobienstwo wyrzucenia dowolnej wartosci dyskretnej zmiennej losowej "i" jest takie samo i wynosi p(i) = 1/6. Podstawowym przekonaniem termodynamikow bylo to, ze dowolny uklad fizyczny pozostawiony sam sobie zmienia sie az do momentu gdy jego entropia osiagnie wartosc maksymalna. Nie oznacza to, ze mamy do czynienia tutaj z ekstermum w sensie matematycznym chocaz tak jest to formulowane w wielu podrecznikach. Spojrzmy bowiem na nastepujacy przyklad bedacy uproszczona wersja modelu zaproponowanego niegdys przez znanego fizyka nazwiskiem Ehrenfest. Zalozmy, ze mamy dwa psy i jedna pchle znajdujaca sie w chwili poczatkowej na psie numer 1. Przedsiebiorczy insekt zmienia jednak swoja lokacje przeskakujac od jednego nosiciela do drugiego z prawdopodobienstwem przejscia danym wzorem 2 czyli proporcjonalnym do odstepu czasu dt. Prawdopodobienstwo znalezienia owada na psie nr 1 w czasie t, oznaczone przez p(t), moze byc znalezione przy pomocy rownania stochastycznego (wzory 3 i 4). Rownanie to ma rozwiazanie dane wzorem 5. Jak latwo zauwazyc prawdopodobienstwo to osiaga asymptoptyczna wartosc p= 0.5 po czasie nieskonczonym. To oczywiscie odpowiada sytuacji gdy pchla moze znajdowac sie na kazdym z psow z rownym prawdopodobienstwem. Jest to stan rownowagi termodynamicznej. Jak widac rozklad prawdopodobienstwa poszerza sie z biegiem czasu. W chwili poczatkowej p(t=0)=1 ale z biegiem czasu prawdopodobienstwo to maleje az do wartosci asymptotycznej . Dyspersja rozkladu rosnie ( od wartosci zero) osiagajac po nieskonczenie dlugim czasie wartosc 0.25. Podobny przebieg ma entropia , ktora rosnie do wartosci ln2 ale ktorej wartosc w chwili pocztkowej wynosila zero (wiemy bowiem, ze pchla siedziala na psie nr 1 w chwili poczatkowej). Co jest powodem wzrostu nieuporzadkowania naszego systemu? Jak latwo zauwazyc za wzrastajaca niepewnosc co do lokacji pchly mozemy winic stochastyczna dynamika ukladu. Fakt, ze nie wiemy dokladnie jaki stan nastapi po tym, ktory znamy w chwili wczesniejszej implikuje to, ze z biegiem czasu mamy coraz mniejsza pewnosc co do tego z jakim stanem mamy do czynienia. Gdyby dynamika ukladu byla w pelni deterministyczna czyli gdybysmy mogli zawsze powiedzie ze 100% pewnoscia co zrobi w chwili pozniejszej pchla spoczywajaca aktualnie na jednym z psow to entropia ukladu bylaby stala ruchu. Kwestia wyjasnienia tego w jaki sposob mozemy obserwowac wzrost entropii w ukladach mechanicznych, ktorych ewolucja opisana jest deterministycznymi rownaniami ruchu (jak rownania Newtona czy, w mechanice kwantowej, rownania Schroedingera) nie zostala jak dotad w pelni rozwiazana mimo, ze problem ten jest z nami od czasow Boltzmanna. Osobiscie uwazam, ze uklady bezwzglednie izolowane , o stalej energii calkowitej maja entropie stala. Wzrost entropii jest mozliwy wylacznie w ukladach wzglednie izolowanych, ktore moga miec stala srednia energie calkowita ale ktore poddane sa specyficznym losowym zaburzeniom z zewnatrz. Inaczej mowiac tylko uklady o stochastycznej dynamice wykazuja wzrost entropii z biegiem czasu. Inna mozliwoscia jest takze obecnosc ukrytych oddzialywan wewnatrz ukladu. Sa to oddzialywania, ktore z niewiedzy badz dla wygody pomijamy przy formulowaniu rownan ruchu. Wowczas wzrost entropii mialby swoje zrodlo w uproszczeniu jakiemu poddalismy model naszego ukladu. Wydaje mi sie, ze bez specjalnego wysilku moglibysmy rozszerzyc teorie termodynamiki na procesy zachodzace w ukladach ludzkich. W kazdym zas razie mozna mowic o entropii takich ukladow w sensie rozwarstwienia spoleczenstwa i prawdopodobienstwa tego, ze dowolny obywatel bedzie zajmowal taka a nie inna pozycje w danym spoleczenstwie. Na przyklad ukladami wysoko uporzadkowanymi, o niskiej entropii, sa monarchie absolutne i ogolnie spoleczenstwa o strukturze stanowej. Z postepem demokracji roznice stanowe ulegaja zatarciu dobrowolnie lub nie a entropia ukladu spolecznego wzrasta. Jest to czynnikiem erodujacym spoistosc i efektywnosc operacji spoleczenstwa co w efekcie prowadzi do kompletnego chaosu. Stan ten obserwujemy wlasnie obecnie. Co nastapi dalej zalezy od tego czy uklady spoleczne sa periodyczne czy tez nie. Przyklady historyczne wydaja sie sugerowac, ze istnieje cos w rodzaju periodycznosci. Jesli tak to zapewne przyszlosc nalezy do wojskowych jako jedynej sily, ktora moze zachowac zdolnosc dzialania i posiada srodki aby przywrocic konieczne rozwarstwienie spoleczne i niezbedna do funkcjonowania panstwa dyscypline.

Ilustracja u gory przedstawia aktualnego prezydenta Republiki Poludniowej Afryki w trakcie rytualnych zuluskich zaslubin jego piatej zony haremu. Tylko patrzec a zobaczymy tam-tamy na frontowym trawniku Bialego Domu.

piątek, 8 stycznia 2010

"Ziemia Obiecana" - z perspektywy lat

Obejrzalem ostatnio ponownie dzieki uprzejmosci Netflixu film Wajdy "Ziemia Obiecana" oparty na powiesci S. Reymonta pod tym samym tytulem. Film powstal w polowie lat 70-tych i wtedy tez ogladalem go po raz pierwszy. Jest to film bardzo dobry technicznie i chociaz scenariusz obejmuje tylko fragment poczatkowy i zakonczenie powiesci jest on takze wierny mysli pisarza. Przy pierwszym ogladzie odebralem go jako film historyczny opisujacy ksztaltowanie sie wczesnego kapitalizmu w Lodzi czyli stolicy wlokniarstwa w Kongresowce. Byl to dla mnie film fabularny odnoszacy sie do przeszlosci, ktorej prawdopodobienstwo powtorzenia sie bylo wtedy niezmiernie male. Przypominam, ze byla to zgrubsza polowa epoki gierkowskiej i sytuacja gospodarcza kraju wygladala calkiem obiecujaco. Przynajmniej tak bylo dla mnie jako czlowieka nie zaglebiajacego sie wtedy w analize gospodarcza systemu. Po latach dopiero widze, ze przeslanie tego filmu jest glebsze i w pewnym sensie ponadczasowe. Jest to bowiem rowniez film o erozji i korupcji zasad stanowiacych niegdys istote polskiego charakteru narodowego pod wplywem ideologii chciwosci, amoralnosci i bezwzglednosci zaszczepianych na polskim terytorium przez inwazje zywiolu zydowskiego i niemieckiego. Film ten zapewne nie moglby powstac obecnie gdyz mimo a moze wlasnie z powodu swojej wiernosci historycznej, bylby nazwany filmem o silnym wydzwieku antysemickim. Taka zreszta jest tez i ksiazka czemu zapewne zawdzieczamy, ze nie nalezy juz ona do kanonu lektur obowiazkowych. Widz obserwujac niezliczone oszustwa, spekulacje i roznego rodzaju zydowskie koterie w dzialaniu przedstawionym na ekranie nie moze sie po prostu oprzec wrazeniu, ze w gruncie rzeczy Wielki Wodz Narodu Niemieckiego wyrzadzil nam wszystkim niechcacy kolosalna przysluge gdy przykrocil nieco ow zywiol, ktory byl a moze i jest nadal prawdziwym rakiem toczacym narod, ktory go gosci. Paradoksalnie, nieoczekiwany powrot ustroju kapitalistycznego na tereny niegdys zsocjalizowane przywrocil, chociaz na wyzszym stopniu zaszyfrowania, te same wady i te same problemy jakie byly tematem dziela Reymonta.
Moze pora byloby sie zastanowic czy istotnie bieg wydarzen musi byc az tak podobny do literackiego pierwowzoru. W kazdym razie goraco polecam kazdemu obejrzenie tego dziela, ktore niestety az za dobrze przetrwalo probe czasu.

wtorek, 5 stycznia 2010

Ja bajki tak lubie ogromnie...


Zyjemy coraz bardziej w swiecie iluzji, ktore zreszta sami tworzymy i ktore podajemy naiwnym do wierzenia. Przekonalem sie o tym ponownie gdy zajrzalem lekkomyslnie dzisiaj na internetowa witryne "Polityki". Znalazlem na niej artykul red. Anny Dabrowskiej pt. "Prognozy 2009-pudlo czy bingo". Autorka zapewnia nas, ze optymistyczne prognozy ekonomistow co do stanu polskiej gospodarki w roku ubieglym byly trafne i przekroczone w dobrym kierunku. Polska rosla w sile a ludzie zyli dostatniej! Wzrosl PKB ,inflacja byla niemal niedostrzegalna a Nasza Umeczona Ojczyzna byla oaza dobrobytu wsrod innych, mniej uprzywilejowanych krajow Europy. Jak juz wspomnialem w poprzednim eseju jest to poglad mowiac delikatnie, znacznie odbiegajacy od prawdy a jego uzasadnienie tkwi w dewaluacji PLN w stopniu tak wysokim, ze maskuje on calkowicie realny stan polskiej gospodarki. Najwyrazniej pod strzechy nie dotarla jeszcze obserwacja, ze podawanie danych ekonomicznych w jednostkach, ktorych standard odniesienia zmienia sie w czasie jest bezsensowne. Ma rownie malo sensu jak podawnie odleglosci w metrach, ktorych realna wartosc czy tez wzorzec zmienia bezustannie swoja dlugosc. Na rysunku podaje wiec dane dotyczace dewaluacji podstawowych walut (USD, EC, PLN) od 1995 roku do chwili obecnej. Jak latwo obliczyc nasza zlotowka od 2005 roku stracila na wartosci nabywczej az 58% (czyli okolo 12% rocznie). Amerykanski dolar spadl w ciagu tych 5 lat o 51% (ok. 10% rocznie) a euro spadlo na wartosci rowniez 58% ( 12% rocznie). Warto wiec pamietac o tym, ze obecne papierowe pieniadze maja praktycznie taka wartosc za jaka banki centralne zgodza sie nam sprzedac zloto w sztabkach czy monetach. Jesli chcemy wiedziec czy kraj sie rozwija czy tez raczej zapada gospodarczo trzeba wszystkie wskazniki przeliczac wedlug aktualnych cen zlota panujacych w danym okresie. Obecnie praktycznie caly nominalny wzrost gospodarczy w Polsce ( i w USA) jest wynikiem oszustwa polegajacego na traktowaniu waluty krajowej jako miernika wartosci opartego o staly standard odniesienia. Tak bylo w USA do roku 1970 a w II RP do r.1939. Teraz jednak drukowanie papieru zastapilo rzeczywisty wzrost kapitalu narodowego i opieranie sie na oficjalnych danych statystycznych sluzy wylacznie pokrzepieniu serc.

sobota, 2 stycznia 2010

Lecz zaklinam! Niech zywi nie traca nadzieji...






Poczatek nowego roku sklania do zastanowienia sie nad zaszlosciami lat ubieglych oraz nad tym co nas moze spotkac w najblizszej przyszlosci. Z pewnym wiec niepokojem zauwazam znaczna liczbe wypowiedzi politykow i ekonomistow gloszacych, ze kryzys gospodarczy sie wreszcie zakonczyl i ze nadchodzacy rok bedzie poczatkiem odnowy gospodarczej swiata. Jest to poglad do glebi falszywy a sam fakt, ze jest gloszony przez tak zwane zrodla dobrze poinformowane ( w tym przez Wielkiego Czarnego Ojca z Waszyngtonu) dowodzi albo piramidalnej lekkomyslnosci albo wielkiej woli oszukiwania i tak juz nabijanych od lat w butelke obywateli. Aby nie byc goloslowny zamieszczam tutaj wykres realnego (tj wyrazonego w aktualnych dla danego okresu cenach zlota) indeksu gieldowego S&P500, ktory daje obraz ogolny rynku amerykanskiego oraz wykres indeksu NASDAQ Composite, ktory reprezentuje zachowanie sie glownych amerykanskich firm wysokiej technologii. Rozowym kolkiem zaznaczony jest obszar wplywu interwencji Obamy. Czerwona linia kropkowana reprezentuje stan podstawowy ukladu , ktory musi byc osiagniety zanim moze nastapic stabilizacja gospodarki badz odbicie sie od dna. Jest to poziom odpowiadajacy z grubsza racjonalnej wartosci P/E czyli stosunku cena akcji do przychodu. Obecnie akcje sa w dalszym ciagu nieracjonalnie drogie i tylko spekulacje bankow, ktore zuzywaja przyznane im dotacje rzadowe powoduja , ze rynek pozornie (tj w USD) idzie w gore. To co obserwujemy i interpretujemy jako koniec depresji jest faktycznie wynikiem niesamowitej dewluacji dolara ( i innych walut swiatowych). Jak widac z wykresow olbrzymie sumy rzucone przez rezim Obamy amerykanskim instytucjom finansoym dokonaly niemal niewidocznego podwyzszenia kursu realnego akcji. Stosunkowo najlepiej wyszedl na tym indeks NASDAQ. Abysmy mogli istotnie osiagnac punkt zwrotny amerykanskiej gospodarki cena zlota powinna osiagnac poziom 2000-2500 USD/oz. Inaczej mowiac mozemy oczekiwac jeszcze z grubsza 50% spadku realnych wartosci akcji. Osobiscie radzilbym Naszemu drogiemu O'Bambo aby przywrocil natychmiast pelna wymienialnosc USD na zloto na poziomie 2500USD/oz i skrocil w ten sposob czas dochodzenia do stanu rownowagi oraz ustabilizowal rynek walutowy. Moja druga rada to jak najszybsze przywrocenie protekcyjnej polityki rynkowej co pozwoli na odbudowanie amerykanskiego przemyslu. Im szybciej zdecyduje sie on na te posuniecia tym szybciej mozemy miec nadzieje na odnowe gospodarcza. Oczywiscie moich Szanownych Czytelnikow bardziej interesuje sytucja w Chrystusie Narodow. Niestety i tu nie mam dobrych prognoz. Jak widac realny PKB Naszej Umeczonej Ojczyzny nadal szybko spada. Od czasu objecia rzadow przez premiera Tuska PKB spadl o 36% czyli do poziomu z roku 1997. Podobnie szybko spadaja place realne. Te pod rzadami Tuska spadly az o 56% i powrocily do poziomu z roku 1995. Utrzymanie ekipy PO przy wladzy badz powierzenie stanowiska Ojca Narodu Tuskowi (na co sie zanosi) byloby kleska. Niestety Nasz Drogi Narod nie zdaje sobie sprawy z tragicznej sytuacji kraju tak pod wzgledem ekonomicznym jak i politycznym. Dlatego zamieszcam tez rysunek Durera " Blazen kierujacy rozpadajaca sie lajba" polskiej panstwowosci.