poniedziałek, 30 marca 2009

Pecunia non olet


W Naszej Umeczonej Przez Spekulantow Ojczyznie wrze dyskusja na temat opcji walutowych i kwestii odpowiedzialnosci za finansowo niekorzystne decyzje podjete przez kilku czy kilkunastu polskich przedsiebiorcow. Owi tytani polskiej finasjery zakupili jedne opcje walutowe i sprzedali drugie aby obnizyc koszty operacji. Niekorzystny dla nich zwrot na rynku walutowym spowodowal, ze opcje sprzedane staly sie wartosciowe do tego stopnia , ze przedsiebiorstwom w ten sposob inwestujacym zagrozilo bankrutstwo. Domorosli specjalisci i politycy ( w tym wicepremier) winia banki i brokerow za manipulacje gieldowe i niekorzystne dla przedsiebiorcow porady finansowe. Wtoroje zas im opinia publiczna tym glosniejsza im mniej poinformowana na temat problemow, na ktore zabieraja glos. Czym wiec sa owe opcje? Jest to instrument finansowy, ktory pozwala jego posiadaczowi na zakup (call) lub sprzedanie (put) okreslonej jednostki finansowej ( np. 100 akcji firmy albo okreslonej ilosci waluty) w sprecyzowanym okresie czasu i po okreslonej cenie (strike price). Ze wzgledu na to, ze cena opcji zalezy od wartosci odpowiedniej podstawowej jednostki finansowej opcje sa instrumentem finansowym "pochodnym" (derivative) do owej podstawowej jednostki. Na przyklad jesli wezmiemy firme Google o symbolu gieldowym GOOG i wykresie przedstawionym na rysunku 1 to widzimy, ze w niedziele 29 marca jedna akcja tej firmy kosztowala 347.7 USD. W ciagu ostatniego tygodnia akcje tej firmy zwyzkowaly ale przedstawiony ponizej wskazniki szybkich i wolnych przebiegow mowia nam, ze zapewne bieg ten odwroci sie w ciagu najblizszych dni. W nomenklaturze gieldowej nazywa sie to, ze akcje firmy sa "overbought" (nad-kupione) i ich wartosc jest nadmierna. Wkrotnce nastapi wyprzedaz ( i istotnie tak sie dzieje w chwili gdy to pisze ale tej danej jeszcze nie ma na wykresie). W tej sytuacji gracz gieldowy moze albo dokonac sprzedazy zaliczkowej akcji firmy (short sell) albo tez kupic opcje sprzedazy czyli put. Jak wybrac stosowna opcje to osobny temat. Ja osobiscie zakupilbym put majowy "in the money" o wartosci realizacyjnej 400 USD i cenie 53.8 USD /share tzw. GOOG May 400 P o symbolu GOPQT. Ze wzgledu na to, ze opcje odnosza sie do standartowego kontraktu akcji wynoszacego 100 akcji cala ta pozycja kosztowalaby mnie 5380 USD. W zwiazku z tym, ze obecna wartosc akcji GOOG jest nizsza (341.7 USD) moja opcja ma w chwili obecnej wartosc wewnetrzna 52.3 USD i wartosc czasowa 1.5 USD. Posiadajac taka opcje kontroluja przychody (ale moge tez cierpiec straty) jakie przynosi sprzedanie 100 akcji GOOG o wartosci 34170 USD. Inaczej mowiac moglbym sprzedac zaliczkowo (short) 100 akcji GOOG ale wtedy musialbym posiadac kapital ponad 34 tys. USD, ktory bylby "zamrozony" jako zakladnik na moim rachunku u brokera. Natomiast ten sam zysk ze spadku wartosci akcji moge osiagnac kupujac jeden put za 5380 USD. Co wiecej , nie mam tego ryzyka, ze w wypadku gdyby GOOG nieoczekiwanie poszedl w gore musialbym doplacic brokerowi (w wyniku tzw "margin call") aby utrzymac pozycje badz odkupic 100 akcji ze strata. Maksymalna strata jaka moze poniesc wlasciciel opcji wynosi tyle ile wynosi cena jaka za nia zaplacil. Z wykresu GOOG wynika, ze zapewne cena akcji spadnie do okolo 300 USD co rokuje potencjalny zysk rzedu 41.7 USD/ akcja czyli 4170 USD per pakiet 100 akcji. Oznacza to zysk 77.5% zrealizowany w czasie nie dluzszym niz 1.5 miesiaca (czyli ok. 620% rocznie). Na tym wlasnie polega zaleta spekulowania opcjami. Identyczny wynik mozna osiagnac laczac sprzedaz zaliczkowa ("short sell") z ubezpieczeniem w formie zakupu opcji call "at the money" czyli tuz przy aktualnej cenie akcji. GOOG May 340 C o symbolu GGDQE kosztuje 25.99 USD a wiec pozycja taka kosztowalaby mnie mniej niz put wyzej wspomniany. Call zabezpieczylby mnie przed niekorzystnym wzrostem ceny GOOG w wypadku gdyby rynek nie poszedl zgodnie z moimi oczekiwaniami . Nie mniej wymagany bylby pewnien poziom kapitalu na rachunku zaliczkowym. Poziom ow zalezy od naszej wiarygodnosci finansowej oraz wymagan brokera.
Bledem jaki zrobili polscy przedsiebiorcy byla proba obnizenia kosztow operacji przez sprzedaz opcji o dzialaniu przeciwnym niz te, ktore kupujemy. Na przyklad dla operacji, ktora opisalem wyzej moglbym obnizyc koszty ustawiania pozycji sprzedajac jednoczesnie na przyklad GOOG May 400 C o cenie 5 USD albo May 340 C o cenie 25.99 USD. Gdybym , na przyklad sprzedal dwie takie opcje Call to w zasadzie ustawilbym pozycje bez kosztow wlasnych. Sprzedaz opcji to jednak wielkie ryzyko jak sie o tym przekonali polscy "geniusze finansowi". Dla kazdej bowiem operacji gieldowej czy to kupna czy sprzedazy istnieje inny uczestnik rynku, ktory liczy na odwrotny niz my przebieg wydarzen. Opcje, ktore nie maja szansy realizacji maja zbyt niska wartosc aby oplacalo sie nimi handlowac. Te zas, ktore moga byc przydatne dla nas pod wzgledem finansowym maja szanse na pozytywna realizacje. Jesli sie wiec ryzykuje ustawiajac "krotkie (short)" pozycje to trzeba bardzo pilnie sledzic to co sie na rynku dzieje aby w pore odkupic sprzedane opcje i nie dopuscic do tego aby osiagnely one wartosc wewnetrzna przekraczajaca poziom straty jaki jestesmy gotowi poniesc. Kazdy spekulant musi bowiem pamietac, ze ustawiamy pozycje opierajac sie na danych z przeszlosci. Natomiast gielda to jest ukad dynamiczny otwarty, na ktory wplywaja zaburzenia w formie akcji politykow, terorystow czy decyzji bankow centralnych. Tych zas nie mozemy przewidziec. Paradoksalnie glownym winowajca i przyczyna kleski polskich spekulantow jest Narodowy Bank Polski , ktory zmienil swoja polityke zakupow i sprzedazy zlota powodujac zmiane trendu wartosci PLN.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ciekawy byłbym Pańskiego komentarza na te rewelacje.

http://urbas.blog.onet.pl/

Bobola pisze...

Obserwacje p. Urbasa sa nieco alarmistyczne. Istotnie, w przeszlosci znane byly katastrofy bankowe (np Barings Bank) spowodowane nadmierna spekulacja opcjami. Fakt upadlosci banku nie oznacza jednak natychmiastowej katastrofy finansowej panstwa. Obecny rzad USA zadecydowal, ze bedzie pomagal bankom przezwyciezyc skutki braku finasowej plynnosci spowodowane stratami czy to w wyniku spekulacji czy tez w wyniku zapasci rynku nieruchomosci. Jest to moim zdaniem decyzja bledna gdyz lepiej bylo pozwolic bankom upasc niz je praktycznie znacjonalizowac i obciazyc konsekwencjami tego kroku skarb panstwa. Przy upadku straciliby posiadacze dochodowych opcji, ktorzy dostaliby zapewne w wyniku postepowania upadlosciowego tylko ulamek swoich naleznosci. Przejecie bankow przez panstwo oznacza, ze ono przejmie obciazenia bankow na siebie. To zas jest nie najlepsza wiadomoscia dla podatnikow. Jesli to prawda co pisze p. Urbas to wiele bankow jest praktycznie juz wlasnoscia wielkiego X-a. Ja osobiscie optowalbym za kapitalem zydowskim a nie chinskim z tego wzgledu, ze chinczycy zarabiaja wystarczajaco w sposob klasyczno-kapitalistyczny to jest produkujac towary powszechnej potrzeby. Natomiast specjalnoscia zydowska jest unikanie uczciwej pracy na korzysc spekulacji kapitalem. Z drugiej jednak strony chinczycy to urodzeni hazardzisci wiec moze i oni sa w takie spekulacje zamieszani. Tak czy inaczej, straty bankow nie musza sie stac stratami skarbu panstwa i w gruncie rzeczy nie powinno byc tak, ze zyski bankow sa prywatne natomiast straty sa uspolecznione.
Inna sprawa jest to czy i kiedy USA a takze kraje UE wyjda z kryzysu. Moim zdaniem odbicie od dna nie nastapi o ile rzad USA bedzie nadal buforowal cene zlota na obecnym poziomie. Zloto powinno byc z grubsza biorac 2 do 3 razy drozsze. Wreszcie, powodem amerykanskiej goraczki spekulacyjnej byl fakt, ze wolny rynek uniemozliwil zarabianie w sposob klasyczny, czyli przez wytwarzanie kapitalu droga produkcji towarow powszechnego uzytku. Jesli nie powroci sie do polityki ochrony wlasnego rynku droga polityki celnej to Ameryka (i inne kraje wolnego rynku) zubozeja do tego stopnia , ze splacenie zadluzenia nie bedzie mozliwe. Wtedy zas rzad bedzie musial oglosic upadlosc finansowa. Historia zna juz takie przypadki.

Anonimowy pisze...

Dziękuję za opinię. Ja powoli, acz systematycznie skłaniam się ku temu, że straty oceniane na ok 700 bilionów dolarów zostaną posprzątane albo poprzez hiperinflacje, albo poprzez wojnę. Pan sugerujesz jako rozwiązanie wojny handlowe - trzeba i nad tym się zastanowić.

Bobola pisze...

Jak widac G20 znalazl metode na uratowanie bankow droga "creative accounting" czyl przez zmiane sposobu wyceny dobr posiadanych. Przypomina to przypadek ENRONu gdzie takze buchalteria (Anderson Accounting) nadmuchiwala wartosc dobr posiadanych przez kompanie, ktora w koncu spektakularnie zbankrutowala. Rzadowi ekonomisci ciagle mysla, ze obecny kryzys jest kwestia percepcji.Inaczej mowiac propaganda sukcesu ma zastapic rzeczywiste reformy. Rynek zareagowal pozytywnie na te propozycje co pokazuje jak trudne jest przewidywanie przyszlosci przy tak wielu czynnikach zaburzajacych.

zoska pisze...

tzn co ? kupowc juz kilka hektarow ziemii czy jeszcze poczekac ?

Bobola pisze...

Radzilbym raczej zakup zlota ze wzgledu na przenosnosc. Nigdy bowiem niewiadomo kiedy naszym politykom zaswita idea nacjonalizacji majatkow rolnych.

zoska pisze...

http://goldprice.org/gold-price-euros.html

zoska pisze...

chwilowo zdaje sie cena zlota spada ?