Niekiedy odnosze wrazenie, ze pewne calkiem podstawowe pojecia ekonomii nie sa wystarczajaco utrwalone w spolecznej swiadomosci. Dotyczy to nawet osob prowadzacych blogi ekonomiczne. Korzystajac wiec z okazji, ze zajmowalismy sie ostatnio kwestia wartosci pieniadza chcialbym sprecyzowac co wlasciwie sie kryje pod tymi okresleniami. Co to jest wiec wartosc waluty? Jest to miara wiazaca nominal waluty z wybranym na calym swiecie towarem odniesienia. Tym towarem odniesienia jest tradycyjnie zloto a to dlatego, ze metal ten jest latwo odroznialny, trwaly, i o niewielkim znaczeniu przemyslowym. Tam gdzie stanowi on surowiec produkcyjny, jego cena jest nieznacznym wkladem do ceny pelnego wyrobu lub uslugi. W wypadku gdy waluta oparta jest o standard zlota, banknoty papierowe moga byc wymienione na zyczenie okaziciela na stosowna ilosc kruszcu. Monety zas zawieraja po prostu pewna ustalona ilosc kruszcu proporcjonalna do wybitego nominalu. Jesli zas, tak jak obecnie, wiekszosc walut posiada plynny kurs w stosunku do zlota, wartosc waluty zmienia sie w czasie i przedstawia aktualny zwiazek nominalu z pewna iloscia kruszcu ustalona rynkowo. W praktyce najwiekszym posiadaczem zlota jest bank centralny i to on ustala cene po jakiej ludnosci sprzedaje i za jaka skupuje od niej zloto. Zmiana relacji pomiedzy nominalem i iloscia kruszcu jakiej nominal odpowiada zalezy wylacznie od banku centralnego. Jesli zmiana nastapi w gore, co jest rzadkim ale mozliwym przypadkiem, to mowimy o rewaloryzacji waluty. Zmiana w dol nazywa sie zas dewaluacja. Dewaluacja znana jest nam z prawa Kopernika, ktory slusznie zaobserwowal, ze "gorszy pieniadz wypiera lepszy". Zauwazyl on bowiem, ze wladcy maja tendencje do zmniejszania ilosci zlota i srebra w bitych przez siebie monetach przetapiajac bardziej bogate w kruszec monety na nowe edycje zawierajace mniej szlachetnego materialu, przy pozostawieniu ich nominalu. Byl to prosty, choc niezbyt uczciwy sposob na ilosciowe ale nie jakosciowe wzbogacenie skarbca panstwowego. Sposob ten zreszta jest nadal stosowany przy czym formalne zejscie ze zlotego standardu uczynilo go nawet mniej pracochlonnym. W jaki sposob mozemy dokonac rewaloryzacji waluty? Jest to oczywiscie pytanie stanowiace odmiane interesujacej wszystki kwestii kiedy to nastapi koniec kryzysu. W zasadzie istnieja dwie metody na przerwanie trendu spadkowego waluty , takiego jaki widzimy na przyklad na zamieszczonej planszy. Rysunek ten przedstawia historie obecnej waluty Naszej Umeczonej Ojczyzny, czyli PLN , polskiej nowej zlotowki. Trend spadkowy jest tu opisany wzorem interpolacyjnym przedstawionym takze na planszy. Aby go zahamowac mozemy albo obnizyc cene zlota w banku centralnym czyniac sztabki czy monety bulionowe dostepnymi dla ludnosci po cenie, ktora jest albo stala w czasie (czyli przejscie na standard pelnej wymienialnosci na pewnym poziomie), albo nawet ta cene obnizyc w stosunku do aktualnej. W pierwszym wypadku wartosc waluty sie ustali i dalszy trend bedzie horyzontalny , w drugim wzrosnie do ktoregos z historycznie juz przekroczonych poziomow. Inna metoda jest podniesienie oprocentowania podstawowego oraz oprocentowania obligacji panstwowych do poziomu wyzszego niz obecny stopien dewaluacji. Podstawowe oprocentowanie stanowi faktycznie cene waluty i jesli bedzie mozna zarobic na obligacjach wiecej niz sie traci na dewaluacji to pewna ilosc kapitalu odejdzie od zlota (sprzedajac go i obnizajac tym samym jego cene) i ulokuje sie w obligacjach. Zauwazmy, ze obecny stopien dewaluacji PLN wynosi okolo 12% rocznie ( przecietna od roku 2005). Oznacza to, ze skladajac te pieniadze na rachunek oszczednosciowy czy inna forme lokaty, ktora daje nam oprocentowanie nizsze od stopnia dewluacji (czyli od tych 12%) faktycznie tracimy kapital. Tyle, ze w mniejszym stopniu niz by to bylo gdybysmy pieniadze trzymali po prostu w szufladzie. Zauwazmy tez, ze gdybysmy lokowali nasze oszczednosci w zlocie poczynajac od roku wprowadzenia naszej obecnej waluty to, liczac w PLN, zarabialibysmy przecietnie 12% rocznie bez najmniejszego ryzyka. Jest to zysk trudny do przebicia w spekulacjach gieldowych czy w formie obligacji. Dewaluacja waluty niweczy takze bankowa polityke kredytowa w wyniku czego nikt nie moze uzyskac kredytu. Aby odzyskac swoj kapital i wypracowac nadwyzke bank musi bowiem wymagac oprocentowania pozyczki w wysokosci wiekszej niz stopien dewaluacji. Inaczej bedzie faktycznie tracil kapital i w koncu zbankrutuje. Wysokie oprocentowanie powoduje jednak, ze nawet klienci zamierzajacy inwestowac w uruchomienie wlasnego przedsiebiorstwa beda sie nad tym powaznie zastanawiac gdyz moga miec trudnosci w wypracowaniu zysku na poziomie pozwalajacym na obsluge dlugu. Konsekwencja takiej sytuacji jest brak generacji nowych miejsc pracy. Zauwazmy takze, ze dewaluacja jest zwykla kradzieza owocow pracy wszystkich obywateli. Rodzajem nie ogloszonego podatku liniowego jaki elita naklada na wszelkie zasoby pieniezne ludnosci. Kazdy kto nie dostaje corocznej podwyzki w wysokosci rownej stopniowi dewaluacji staje sie z uplywem czasu pracownikiem coraz tanszym. Uzbierany ciezka praca kapital rozplywa sie jak snieg na sloncu zamiast stanowic rezerwe inwestycyjna badz oszczednosci na stare lata. Zahamowanie dewaluacji wymagaloby zbilansowania budzetu panstwowego oraz bilansu handlowego. Nie jest to niemozliwe i zostalo raz juz w Polsce dokonane w czasie II RP ale nie wydaje mi sie zeby byli to w stanie uczynic ludzie sterujacy obecnie nawa panstwowa. Tak wiec mozna oczekiwac, ze obecny trend spadkowy sie utrzyma a z nim faktyczne ubozenie populacji gdyz mamy co prawda rynek zrownowazony ale towary "luksusowe" stana sie coraz mniej dostepne dla ludnosci, ktorej po prostu nie bedzie na nie stac. Zauwazmy, ze nie mowie tu o inflacji cen. Inflacja jest bowiem cech rynku niezrownowazonego, w ktorym popyt przewyzsza podaz towarow. Mielismy jej przedsmak za czasow poznego Gierka i jego nastepcow kiedy wprowadzono sklepy komercyjne i kartki na zywnosc a wiekszosc towarow mozna bylo dostac tylko za podwyzszone ceny "na lewo" lub za waluty wymienialne. Odwrotna sytuacja, takze charakterystyczna dla rynku niezrownowazonego jest deflacja wywolana przewaga podazy towarow nad popytem. Jest to cecha rynku w ktorym istnieje nadprodukcja towarow, na ktore albo nie ma zbytu (bo np. ludnosci nie stac na zakupy) albo tez pojemnosc rynku jest wyczerpana. Bywa tak z produkcja artykulow zywnosciowych (kleska urodzaju) ale takze w innych dziedzinach (np obecny rynek nieruchomosci). Oczywiscie ceny wyrobow moga spadac tylko do pewnego poziomu gdyz zawsze sa pewne koszty wytwarzania i gdy ten poziom sie osiagnie dalsze kontynuowanie produkcji jest bez sensu ekonomicznego (patrz slynne palenie kawy w USA w latach 50-tych dla utrzymania cen czy niszczenie niezasiedlonych osiedli w Teksasie w latach 80-tych). W wiekszosci wypadkow zarowno inflacja jak i deflacja ustanie samorzutnie jesli zwolni sie pewne "wiezy ekonomiczne" ukladu, ktore sa narzucone ze wzgledow politycznych. Natomiast przeciwdzialanie dewaluacji wymaga decyzji elity politycznej aby zaprzestac tego, co wlasnie robi i co sprawia jej dochod i przyjemnosc. Zauwazmy bowiem, ze elita zawsze skoryguje swoje uposazenia tak aby nie odczuwac niewygody, ktora jest udzialem mniej ustosunkowanych wspolobywateli. Zgodnie ze slusznym stwierdzenie red. Urbana "Rzad sie zawsze wyzywi!". Czasami jednak napiecia spoleczne wzrastaja do tego stopnia, ze przelamanie barier porzadkowych panstwa jest nieuniknione i efektem tego jest rewolucja. Pamietajmy wiec aby nie powtorzyc w przyszlosci bledu rewolucji solidarnosciowej i po dojsciu do wladzy pamietac o tym aby zlikwidowac personalnie elite, ktora do kryzysu doprowadzila oraz ich poplecznikow. Zaniedbanie tej prostej reguly zaowocowalo bowiem tym gigantycznym niewypalem polskiej panstwowosciu jaki wlasnie teraz obserwujemy.
Uzupelnienie:
Jak obliczamy stopien dewaluacji:
Jak wiadomo NBP produkuje i sprzedaje ludnosci ( a takze skupuje od niej) monety bulionowe "Orzel Bielik" zawierajace 1 uncje czystego zlota . W 3 stycznia 2005 roku moneta taka kosztowala 1505.71 PLN.
Ta sama moneta 4 stycznia 2010 kosztowala juz 3617.99 PLN (obecnie, kiedy to pisze , cena wzrosla juz do 4395.88 PLN). W ciagu tych pieciu lat nie powstaly jakies nowe zastosowania dla zlota, nie uzywamy go do produkcji energii (jak uran) ani tez nie wzroslo zainteresowanie wyrobami jubilerskimi (faktycznie to ostatnie nawet spadlo). Zloto nie ma wiec wiekszego zapotrzebowania przemyslowego niz uprzednio. Dlatego zreszta uzywamy je jako miare wartosci. Miara bowiem nie jest nikomu do niczego przydatna z wyjatkiem sytuacji gdy chcemy cos zmierzyc. Dotyczy to rownie dobrze zlota jak linijki. Tak wiec mozemy obliczyc stopien dewaluacji PLN w ciagu pieciu lat ze wzoru
[PLN(4.I.2010) -PLN(3.I.2005)]/PLN(3.I.2005) = [0.000276 - 0.000664]/0.000664 = -0.584 = -58.4%
na piec lat czyli -58.4%/5 = -11.7% rocznie.
Mozemy sie oczywiscie pocieszac, ze zlota nie jemy a inne towary powszechnego uzytku podrozaly mniej. Zazwyczaj sa to nieokreslone blizej towary, znane wylacznie ekonomistom panstwowym, specjalistom od okreslania poziomu inflacji. O dewaluacji nie wspomina nikt! Niestety, wszelkie transakcje pieniezne sa tylko srodkiem do wymiany jednych towarow na inne towary lub uslugi. To zas oznacza, ze dewaluacja predzej czy pozniej odbije sie na cenach towarow powszechnego uzytku chyba, ze rzad powroci do ekonomii nakazowo-rozdzielczej wprowadzajac kontrole cen i kartki na zywnosc.
6 komentarzy:
Pozostaje tylko podziekowac za skrocona i skondensowana informacje na temat finansow i mechanizmow rzadzacych ekonomia krajow.
Mozna by jeszcze dodac, ze dewaluacja jest skierowana glownie przeciwko wierzycielom zewnetrznym, i poczatkowo to w nich uderza. Niestety, wbrew zapewnieniom rzadow, ministrow finansow, oraz "niezaleznych ekspertow ekonomistow" bedacych na utrzymaniu bankow narodowych, badz rzadu, bardzo szybko obraca sie przciw wlasnym obywatelom.
Tym pracujacym, bo tych zyjacych z kapitalu, a bedacym przytomnymi, omija...
Jeśli chodzi o przechowywanie wartości, to poza nielicznymi okresami,złoto do tego się świetnie nadaje, jesli chodzi o inwestycje, to już różnie bywa, zależy, czy ktoś woli świety spokój, czy nieco adrenaliny;-)
@Hans Kloss
Inwestujac w zloto , bez wzgledu na to czy jest to metal czy akcje kopalni zlota zawsze tylko usilujemy spekulowac na fluktuacjach stopnia dewaluacji danej waluty. W dlugiej skali czasowej, od czasu zejscia ze zlotego standartu przez USA, zloto zawsze drozeje gdyz taka jest natura obecnej ekonomii. Banki centralne i rzady zyja dewaluacja i przy jej pomocy usiluja ozywiac gospodarke a kazde "rozluznienie" polityki emisyjnej powoduje nieodwracalny wzrost pieniadza w obiegu. Jest to efekt wolnego rynku oraz spekulacyjnego trendu w ekonomii -kapitalizmu ruletkowego, ktory zeruje nie na wartosci produktow wytwarzanych ale na ich reklamie.
A ja, adwokat diabła, jak zwykle spytam: czemu arbitralnie do złota, a nie srebra, palladu albo rodu? I czy dobrze rozumiem z przedstawionego wywodu, że Fed prowadził w latach 1981-2000 politykę rewaluacji ("umacniania") dolara?
@panika2008,
Zloto ma kilka dobrych cech jako pierwiastek, ktore predystynuja go do roli miary wartosci. Istnieje tez tradycja siegajaca paru tysiecy lat.
Ma Pan tez racje co do okresu 1981-2000. Rewaloryzacje rozpoczal prez. Reagan podnoszac stopy procentowe, Dalej kontynuowaly to banki Fed.Rez oraz banki zagraniczne , ktore sprzedaly sporo zlota (i pewnie teraz pluja sobie w brode). Jednym z celow tej polityki pienieznej bylo zakonczenie depresji , na ktorej przejechal sie prez. Carter. Drugim, nie mniej waznym, bylo zbankrutowanie uprzednio wciagnietych w pulapke zadluzenia rezimow komunistycznych. Ten prosty trick w zasadzie spowodowal obalenie obozu panstw socjalistycznych i obecny stan geopolityczny w Europie.
@panika2008
czemu arbitralnie do złota, a nie srebra
Historycznie to monety były głównie bite w srebrze, a nieliczne "oszczędnościowe" w złocie. Zostało to w nazwach, rubel (odrąbany kwałek srebrnej sztaby), funt (srebra), marka (miarka srebra) itp. Srebrne były grosze i talary, a złote dukaty i oczywiście złote polskie (też dukaty;-)
Prześlij komentarz