czwartek, 25 listopada 2010

O uniwersalnym znaczeniu Swieta Indyka

Dzisiaj mamy kolejne Swieto Dziekczynienia, wydarzenie ktore dla Prawdziwych Amerykanow jest najwazniejszym swietem panstwowym roku. Rownym znaczeniem cieszy sie tylko 4 lipca czyli rocznica Deklaracji Niepodleglosci.  Swieto Dziekczynienia ma na celu upamietnienie ocalenia od smierci glodowej pierwszych pielgrzymow z kolonii w Plymouth , Nowa Anglia, przez dzikich tubylcow , ktorzy lekkomyslnie zlitowali nad desantem przybyszow zza morza. Indyk, wtedy dziki, byl jednym z darow, ktorymi Indianie podratowali glodujacych Purytanow. Mial on stac sie nawet panstwowym symbolem Stanow Zjednoczonych gdyz taka byla propozycja kilku Ojcow Zalozycieli. Z perspektywy czasu trudno wyobrazic sobie trafniejszy symbol Amerykanow, niz ow tlusciutki i glupiutki ptak najlepiej w postaci juz upieczonej z obecnie coraz powszechniejsza w populacji, brazowa skorka. Niestety propozycja ta przegrala w walce z imperialnym orlem.
Tylko Indianie maja mieszane uczucia co do Swieta Dziekczynienia gdyz przyjazd gosci co prawda otworzyl im perspektywy na osiagniecie takich dobrodziejstw wyzszej cywilizacji jak woda ognista i zelazne siekiery wojenne ale dobra te niecalkowicie rownowazyly strate pokazniej nieruchomosci, ktora przeszla w rece Wielkiego Bialego Ojca z Waszyngtonu oraz jego wspolplemiencow. Zastanowmy sie zatem czego uczy nas historia tego wydarzenia. Po pierwsze, zauwazmy ze nie ma takiego dobrego uczynku, ktory by nie zostal wykorzystany przez ofiarobiorce aby pognebic wspanialomyslnego gospodarza jesli tylko ten ostatni posiada cos wartosciowego. Po drugie, zauwazmy, ze gdyby zamiast pomoc potrzebujacym najezdzcom dzikusy sprawily im krwawa laznie korzystajac ze swojej ulubionej rozrywki w postaci pala tortur, to byc moze inwazja uleglaby pewnemu zahamowaniu. Po trzecie zas zauwazmy, ze podboj terenu bedacego w posiadaniu slabego wlasciciela nigdy nie ulega zatrzymaniu mimo wszelkich umow o wiecznym pokoju i przyjaznej wspolpracy. Tylko sila i uciazliwosc w obcowaniu moze zatrzymac ow marsz. Inaczej gwaltem lub sposobem wszelkie dobra slabszego stana sie wlasnoscia silniejszego, a podbity narod co najwyzej bedzie mogl sobie pogratulowac jesli pozwoli mu sie zyc w roli sluzacego we wlasnym niegdys kraju.

24 komentarze:

Anonimowy pisze...

@Autor:"Swieto Dziekczynienia ma na celu upamietnienie ocalenia od smierci glodowej pierwszych pielgrzymow z kolonii w Plymouth , Nowa Anglia, przez dzikich tubylcow , ktorzy lekkomyslnie zlitowali nad desantem przybyszow zza morza."

Jest takie powiedzenie, które pasuje jak ulał do tej historii."Każdy dobry uczynek zostanie kiedyś ukarany"

Inspektor Lesny pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Inspektor Lesny pisze...

Ja bym raczej powiedzial, ze na dobre, altruistyczne uczynki mozna sobie pozwolic z pozycji silniejszego. Ci nieszczesni Indianie nie zdawali sobie sprawy z kim maja do czynienia.
Jeszcze gorzej, i glupiej uczynili nasi przodcy. Przyjmujac Zydow, wypedzonych z kazdego owczesnego panstwa. Indianie moga sie tlumaczyc, ze-nie wiedzieli.
A jakie wytlumaczenie maja nasi ojcowie i dziadowie, w tym nasza sarmacka elita, udzielajaca schronienia Zydom, wiedzac co to za jedni. Bo wiedzieli, jak poszlo w Hiszpanii, czy Francji.
O czym myslal Kazimierz Wielki, osadzajac wielka populacje Zydow pod Krakowem? I nadajac im ekskluzywne prawa? Za pieniadze...

2mk pisze...

Ha !! … @Inspektor Lesny – widać że już Kazimierz Wielki jak przystało na Polaka był łasy na mamonę, zwykłym łapówkarzem :) I za takich sprzedajnych, pozbawionych Honoru ludzi – łajdaków, uważają nas od wieków od zawsze Rosjanie.
Bolesna prawda.

2mk pisze...

A jak rządzące naszymi politycznymi marionetkami „szare eminencje” postanowią, to Polski Żołnierz w ekwipunku NATO będzie bronił Rosyjskiej Ziemi przed Chińczykami na dalekim Wschodzie. To by była siurpryza „powrotu z polskim orężem na kresy” …
>> http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/article/2010/11/22/AR2010112206403.html

Anonimowy pisze...

@2mk
To by była siurpryza

Wszystko zależy od wykonania tej idei. Twór państwa narodowego nie jest tak uniwersalny jakby się co niektórym zdawało. Jeśli by oznaczało to, iż Pax Americana zostałby zastąpiony Pax Europeana, wzorowany na Pax Romana, to nie byłoby to złe rozwiązanie. Ucywilizowanie Rosji, związanie ręce Niemcom jest i w polskim interesie narodowym i w interesie poszczególnych ludzi - żyć w dostatnim państwie o ogromnych możliwościach rozwoju, które daje ogromne możliwości osobistego i społecznego rozwoju.

Tym nie mniej, realnie oceniając, nie ma już na takie działanie czasu. To trzeba było zacząć realizować tak ze 20-30 lat wcześniej. Teraz Chiny są gospodarcza i militarna potęgą, która jest gotowa dokonać uderzenia wyprzedzającego i to w ciągu najbliższego roku, dwóch. W efekcie można spodziewać się, że w zależności od rozwoju sytuacji USA staną w końcu po stronie Rosji, ale Rosja będzie już wtedy raczej bez Syberii. Dla USA już nie ma szans, ponieważ USA w zasadzie straciła już Amerykę Łacińską, a po utracie przez Rosji Syberii cała Azja, wcześniej czy później stanie się łupem Chin. Szansą dla EUropy, o ile dokona tego szybko, jest wchłonięcie Rosji, Ukrainy, Turcji i zwasalizowanie Arabów oraz Iraku. Tyle, że ja nie widzę polityków, którzy są w stanie taką wizję zrealizować w przeciągu roku, dwóch. Oznaczałoby to przyjęcie Turcji do UE już w tym roku, a najpóźniej do końca 2011 przyjęcie do UE Ukrainy, Rosji i Białorusi.

Podsumowując - czas Rosji i USA już się skończył.

Inspektor Lesny pisze...

Celem EU nie jest stworzenie panstwa na wzor Austro-Wegier.
W EU wiodaca, jesli nie jedyna sila sa Niemcy. Pragna one nadrobic zaleglosci w stosunku do Francji i Anglii. Nie zwazajac na to, ze te panstwa juz to stadium opuscily. W swiadomosci Niemcow egzystuje "prawo krwi" a nie "prawo ziemi" jak u Francuzow.
Oznacza to, ze Niemcy potrzebuja ziemi, terytorium, ale nie mieszkancow tam dzis zyjacych.

Trudno bowiem uwierzyc, ze Niemcy (a wczesniej ksiestwa niemieckie) kierowaly sie ta zasada przez przez wiele stuleci, a tu nagle, po roku 2000 zmienily swiatopoglad...

Anonimowy pisze...

@Inspektor Lesny
Trudno bowiem uwierzyc, ze Niemcy (...) nagle, po roku 2000 zmienily swiatopoglad.

Niemcy nie zmieniły i brak dostosowania oznacza zagładę. Zwykła ewolucja;-)

Bobola pisze...

@Hans Kloss
Drogi Oberlejtnant wydaje sie przeceniac zdolnosci Chinczykow. Jest to narod usluzny i kopiujacy cudze rozwiazania, ktorego po prostu nie stac na cos orginalnego. Spojrzmy na asortyment towarow wychodzacych z Chin. Owszem Chinczycy maja orginalne wlasne rozwiazania ale te nie znajduja zbytu w reszcie swiata . Wyjatkiem sa drobiazgi z laki, porcelana i sztuki egzotyczne. Jesli amerykanski taipan przestanie kupowac chinskie towary albo dostarczac wzorow i technologii to Chiny zatrzymaja sie w rozwoju i zaczna sie cofac cywilizacyjnie. Historycznie Chinczycy mieli wieksze szanse na podboj Syberii czy Europy za czasow Tamerlana niz obecnie.

Anonimowy pisze...

@Bobola
Drogi Oberlejtnant wydaje sie przeceniac zdolnosci Chinczykow

A Waść ich raczej nie doceniasz. czas pokaże kto miał racje.

Bobola pisze...

@Hans Kloss
Przewidywanie przyszlosci jest zajeciem o duzym stopniu ryzyka. Nie mniej historia czegos nas uczy. Jesli wiec zastanowimy sie nad tym co powoduje, ze pewne panstwa , w pewnym okresie , maja tendencje do wzrostu terytorialnego i cywilizacyjnego to widzimy, ze najwazniejszym elementem powodujacym ow wzrost jest zadza zysku oraz obecnosc indywidualnosci, ktore nic cofna sie przed niczym aby osiagnac sukces osobisty. Za takim osobistym sukcesem idzie rozwoj calej reszty narodu. Tymczasem Chiny wielkich osobowosci nie maja i im nie holduja. Jest w tej rasie i narodzie dazenie do jednorodnosci, ktore niegdys owocowalo jednolitym ubiorem "maoistowskim". Dla Chinczykow glowna role gra panstwo, ktore ma im zalatwic recepte na zycie. Panstwo jednak jest zwlaszcza obecnie instytucja nieruchawa i zbiurokratyzowana. To wystarcza aby paralizowac wszelkie przedsiewziecia indywidualne. To samo zreszta pro-panstwowe nastawienie powoduje zmierzch wynalazczosci i indywidualnej inwencji w USA (nie mowiac juz o Polsce czy Rosji). Ale jednak to ciagle w USA dziala Apple Company, ktora przynosi na rynek nowe, zupelnie niepotrzebne gadzety, ktore jednak podbijaja rynki swiatowe mimo, ze sa produkowane w Azji. Jakos tak sie sklada, ze ani Chiny Ludowe czy nie , ani Indie czy Japonia ani Indonezja ani cala Arabia czy Afryka nie wnosi nic nowego do cywilizacji i kultury tylko co najwyzej kopiuje gdzie indziej wymyslone produkty i trendy kulturalne.

Unknown pisze...

Krótka piłka: czym mają Chińczycy wykonać uderzenie wyprzedzające? Jeśli ktoś zdaje się na klasyczne dywizje pancerne zdobywające 3 do 5 tys km zanim ofiara sie zorientuje, to bredzi. Rosja tak dziabnieta może przywalić atomem. Może się też okazać, że nagle z Chin zrobi się III Rzesza i cały "wolny świat" stanie z nimi do boju konwencjonalnego, którego Chiny wygrać nie mają szans. Tacy głupi by łykać podobne haczyki o0ni raczej to nie są.

Jedyna niesamobójcza dla Chińczyków możliwość to jakościowe zdystansowanie przeciwnika. Jakościowe w sensie nawet nie generacji broni, ale nowych rodzajów broni. Na to za wcześnie.

Tylko po co? Armia Chinom służy do obrony. Do ataku mają ekonomię i dyplomację.

Unknown pisze...

@Inspektor Lesny

Może Niemcy, a może ci których zaprosił Kazimierz Wielki...Kierownictwo Unii Europejskiej przejawia osobliwą obesesję na punkcie etnicznego wykończenia Starego Kontynentu. Do Niemców mi to nie pasuje, bo ich się również wykańcza. Do tych co chca dzielić i rządzić - tak. Z resztą niektorzy z tych zaproszonych przez K.Wielkiego mówią o tym wprost. Wystarczy posłuchac.

Unknown pisze...

jeszcze co do militarnych Chin. Na razie uzbrojenie chińśkie jakościowo stoi niżej od rosyjskiego, europejskiego i amerykańskiego. np. silniki do licencyjnych SU dostarczają Rosjanie, bo chińskie mają złe paramery. Arsenał atomowy - podobnie. Sytuacja strategiczna - zależnie od rozwoju wypadków, ale raczej fatalna dla Chin bo są generalnie okrążone przez potencjalnych przeciwników.

Tym bardziej ta chińska panika nie ma sensu. Spokojnie, spokojnie...
zamiast odstawiać chore pomysły z Pax Romana lepiej uciec do przodu inwestując w edukację i technologie pokojowe np. energetykę.

Anonimowy pisze...

@Bobola
Przewidywanie przyszlosci jest zajeciem o duzym stopniu ryzyka

Jak najbardziej;-) Nie mam monopolu na prawdę.

@frasobliwy
Na razie uzbrojenie chińskie jakościowo stoi niżej od rosyjskiego, europejskiego i amerykańskiego

Nie jest to prawdą. Jedynym problemem Chin jest Tajwan. W momencie kiedy sprawa Tajwanu zostanie rozwiązana Chiny będą gotowe do ataku wyprzedzającego. W zasadzie Tajwan dla kontynentalnych Chin, to jak Austria i Czechy dla Hitlera.

Unknown pisze...

Rozumiem facynację Chinami. Krzysztof Rybinski nawet posyła swoje dzieci na lekcje chińskiego. W przeciwieństwie do Boboli mam spory szacunek dla innowacyjności Chińczyków i przypuszczam, że po tym małym zaburzeniu od XV do XX, zajmą z powrotem należne sobie miejsce. IQ conajmniej jak u rasy białej, ludność znaczna, polityka świadoma kwestii innowacyjności i strategii.

Jednak zamiast się przekomarzać, skonfrontuj tezę z faktami.

Jak ma się Type 99 do Abramsa, Leclerca, K2, Leoparda 2?
jak ma się kopia S300 do oryginalnego S400?
Czemu Chiny kupują silniki z Rosji?
Compass - chiński GPS, jeszcze nie jest gotowy.
Okręty podwodne - to jeszcze nie to.
Lotniskowece - też
Sama Skandynawia ma rzeczy, ktorych Chiny się jeszcze nie dorobiły.
Niemcy - najlepsze na świecie okręty podwodne o napędzie klasycznym.

itd.

Potencjał jądrowy nie jest dokładnie znany, ale nie sądze by nastukali tyle co USA i ZSRR w czasach swojej świetności. Niedanow mieli jeszcze rakiety zupełnie do kitu, niezdolne do szybkiej reakcji. I co, ot tak w 10 lat zrobili 40 lat zimnej wojny?

Chiny osiągnęły zdolność zadania bardzo bolesnych strat każdej armii świata, ale wojnę totalną mają na razie przegraną jak w banku.

Poza tym znaczna część przemyslu chinskiego działa na japońskich skomputerozywanych obrabiarkach. Już ja widzę jego pracę w razie wojny.

Fakty, fakty, Hans. Od histerii to masz Nostradamusa i babę Wangę.

Unknown pisze...

PS. poza tym przy tym tępie biotechnologii i nanotechnologii, uderzenie wyprzedzające może przyjść z miejsca dysponującego armią małą "objętościowo" i nawet nie będzie wiadome kto uderzył. Np. wirus żyjący miesiąc, dwa w uspieniu a zabijający w 3 dni z P=100%, a naszych z P=10%. Zanim wróg się skapuje, że to od nas, że u nas podejrzanie łagodnie, będzie po nim. Na takie uderzenie liczę. Głupio byłoby robić End Game technika z XX wieku.

Anonimowy pisze...

@frasobliwy
Fakty, fakty
Poczytaj sobie, ot chocby raport raport Technology Collection Trends in the US Defence Industry.
Rok temu w USA był popłoch, bo sądzono, że Chiny dopiero w 2020 roku będą w stanie wyprodukować pociski samosterujące, ale okazało się, ze nie dość, że produkują, to jeszcze uzbroili w nie 3/4 swojej armii. Tak więc nie wiadomo czym tak naprawdę dysponują Chiny

Unknown pisze...

Tego nie neguję :)

Na pewnych polach Chiny osiągnęły poziom pierwszej ligi, na innych jeszcze trochę zostalo do zrobienia.

Być może kiszą coś w tajemnicy, ale tak na oko nie widzę szans by zakisili tajne nieznane nam samoloty i całe dyzwizje pancerne z nieznanymi nam czołgami. Szybkie koleje budują u nich Niemcy, linie technologiczne są z Japonii, Francuzi nadskaują bo też chcą coś zbudować. Skoro Chiny nadal potrzebują cudzych inwestycji i know how, to najwyrażniej jeszcze nie osiągneły przewagi. Intuicja.

Co do popłochu Jankesów. Trzeba brać poprawkę, ze ich kompleks zbrojeniowy kierując sie swoim interesem lubi siać panikę. W zimnej wojnie każdy nowy SUchoj albo Mig był dużo lepszy niż broń amerykańska. Tak będzie z Chinami. Poza tym Amerykanie przywyczaili się, że wojnę toczą na pół gwizdka, leniwie, bez ryzyka. jak grę komputerowa. Myślę, że nie są mentalnie przygotowani na trudności i stąd ta panika.

Unknown pisze...

pardon! Zle się wyraziłem. Zbudowanie przez zagraniczniaków fabryki, która i tak należy do Chin to nie jest obca inwestycja. jest chińska. Chodziło mi tylko o fakt, że poki muszą polegać na zagranicy w tej kwestii, puty jest przesłanka, że świata technicznie nie zdystansowali.

Inspektor Lesny pisze...

, że świata technicznie nie zdystansowali.

Nie, ale nie maja ochoty wywazac otwartych dzwi.
Kilka lat temu, gdy zona pisala doktorat, w Szwecji przy Karolinska Institutet, to na jednego Szweda, badacza, przypadalo dwoch Chinczykow. Trudno uwierzyc, ze po skonczonych badaniach i ew. powrocie do Chin, "zapomnieli" wszystko i zaczeli od nowa.
Ponoc w innych dziedzinach jest podobnie. O determinacji i wytrwalosci tych ludzi w dazeniu do celu mozna by jeszcze wiele powiedziec. Jako przyklad, opwiadala mi zona, ze jak Szwed, Polak, Niemiec czy Rosjanin nie dostal stypendium na czas pisania doktoratu, to zwyczajnie rezygnowal, i szedl do pracy. Niewielka ilosc kontynuowala kariere naukowa obok swej pracy.
Gdy sie to przytrafialo Chinczykowi, to siedzial tam za darmo, bez stypendium. Mieszkal katem u rodziny, badz ziomka, zawsze dostal zupke chinska od swoich, i kontynuowal badania. Chetnie mu na to pozwalano, bo robil czarna robote, za darmo.
Z tego co wiem, wiekszosc doczekala sie az sie jakis etat zwolnil...
Tak wytrwalego dazenia do celu nie spotkalem u zadnej innej nacji.

Unknown pisze...

Nie neguję możliwości awansu Chin, a tylko za mało prawdopodbne uważam by już teraz dystansowali reszte świata. Można ukryć pojedyncze technologie, ale nie zaawansowanie całej cywilizacji.

Z tymi studentami to też trzeba wziąć poprawkę, że efekt nie rośnie liniowo od nakładów pracy. Człowiek uczący się 10 godzin dzienne jako dzieciak, a potem tyrający 14 godzin dzienne jako inżynier, wcale musi być wydajny. Ważny jest też jego talent, organizacja pracy i filozofia życiowa oraz jakość życia (szcześliwy, wysypia się?). To jest szczególnie istotne w miejscach gdzie trzeba zadziałać twórczo.

Inspektor Lesny pisze...

Mysle, ze czesto przywiazujemy nadmierna wartosc do talentu, kreatywnosci.
Stalo sie to usprawiedliwieniem dla lenistwa, wygodnictwa oraz bezzasadnego poczucia wlasnej wartosci. Nie musi sie tyle uczyc, bo taki zdolny...
Mam na mysli, ze przecietny Chinczyk robi to, co jest konieczne dla osiagniecia celu.
Raczej unika argumentu, ktory znam z Polski. Ze jak sie smacznie je i dlugo spi To sie madrze mysli.

Dobrym przykladem jest wojna wietnamska. Wypoczeci,najedzeni i uzbrojeni Amerykanie nie sprostali glodnym, zmeczonym i ubogim, ale zdeterminowanym Wietnamczykom.
Ktorzy robili to, co bylo konieczne, a nie to co bylo komfortowe dla nich.

Unknown pisze...

Zgoda. Diamenty należy szlifować i nie dopuszczać by się marnowały.
Jednak od samego szlifowania diament nie urośnie, a z łajna nawet najlepszy spec, diamentu nie ulepi.

Co i tak nie zmienia obrazu sytuacji, bo Chiny od kilkunastu lat szlifują na potęgę. Cóz...zobaczymy. Japonczycy też byli bardzo zdeterminowani a zderzyli się z sufitem, mowiąc brzydko nie podskoczyli wyżej własnego tyłka. W przypadku Chin dochodzi jeszcze co prawda problem skali.