poniedziałek, 20 grudnia 2010

Jeszcze raz o katastrofie w Smolensku

Nie wypowiadalem sie dotad na temat katastrofy prezydenckiego samolotu w Smolensku. Nie jestem lotnikiem , w samolocie pojawiam sie wylacznie jako pasazer i podrozy tych specjalnie nie lubie. Nie znam sie tez na samolotach z punktu widzenia technicznego. Do tego aby zabrac glos sklonila mnie krotka wymiana zdan jaka mialem na blogu red. Passenta w "Polityce", a ktora wyniknela z ostatniej zmiany w ocenie analizy sytuacji wypadkowej w raporcie MAK jaka przedstawil ostatnio premier. Moim zdaniem jest to taktyka znana jako "Lapaj zlodzieja!" kiedy to osoba winna usiluje odwrocic uwage od siebie. Tak czy inaczej chcialem przedstawic tutaj moim zdaniem podstawowe fakty, ktore jak dotad nie znajduja szerszego omowienia w znanych mi artykulach prasowych czy tez raporatach oficjalnych jakie mialem okazje poznac. W pierwszym rzedzie chcialbym aby Szanowni Czytelnicy zadali sobie trud odwiedzenia witryny internetowej http://www.flickr.com/photos/digitalglobe-imagery/4515204703/sizes/o/ gdzie umieszczona jest satelitarna fotografia lotniska w Smolensku w dniu wypadku. Prosze ustawic najpierw wielkosc na Medium 640x630 aby zorientowac sie gdzie polozone jest miejsce wypadku a nastepnie przejsc do rozmiaru orginalnego, ktory zawiera znacznie wiecej detali. Zauwazmy , ze widoczny na zdjeciu pas ladowania znajduje sie w kierunku rownoleglym do prawego boku zdjecia (zapewne kierunek Pln-Pld) . Po lewej stronie widac tez zaparkowana eskadre rosyjskich strategicznych bombowcow "Niedzwiadek". Szczatki samolotu sa rozrzucone na polnoc od szosy ale przed terenem dworca lotniczego (trojkatny obszar koloru jasnego mniej wiecej w centrum fotografii.  Trajektoria, wzdluz ktorej poruszal sie samolot po zderzeniu z Ziemia jest  w kierunku rozbieznym od kierunku pasa ladowania i znajduje sie jakies 30 stop. od osi pasa. Na zdjeciu widac  fragmenty samolotu wlaczajac kabine pilotow (ktorej podobno Rosjanie nie byli w stanie odnalezc) . Wyznaczaja one trajektorie samolotu poruszajacego sie przed katastrofalnym ladowaniem podobnie jak slady kol samochodu przed zderzeniem wyznaczaja droge jaka poruszal sie pojazd, na przyklad przed wpadnieciem do rowu. Pierwszym pytaniem jakie sie nasuwa w zwiazku z tym obrazem jest to jak byla mozliwa tak duza rozbieznosc trajektorii samolotu od prawidlowego toru powietrznego w sytuacji gdy w dostarczonych przez MAK transkryptach rozmow pilot-kontroler ten ostatni przez caly czas zapewniea pilota, ze jest on "na sciezce" przez co rozumiem, ze mowi on iz nadlatujacy samolot jest w przewidzianym korytarzu powietrznym. Tymczasem nawet gdyby Tupolew dotknal pasa ladowania to natychmiast zsunalby sie z niego na lewo (o ile pilot nie skorygowalby bledu ). Najwyrazniej albo kontroler celowo podawal mylace informacje albo tez nastapil sabotaz badz awaria radarow lotniskowych oraz/czy przyrzadow nawigacyjnych w samolocie. Zdarzaja sie bowiem katastrofy samolotow ladujacych za wczesnie (np Boston-Logan a latach 80-tych) badz za pozno (Waszyngton) i wpadajacych do rzeki., badz tez ladujacych zbyt gwaltownie i rozbijajacych sie na pasie. Ale nie pamietam abym kiedykolwiek czytal o samolocie pasazerskim, ladujacym na lotnisku w warunkach trudnych ale kontrolowanych, ktory by wyszedl tak znacznie z przewidzianego toru powietrznego. Z analiz wypadku, ktore czytalem, a ktore pisane byly przez ekspertow wypadkowosci lotniczej wynikalo tez, ze samolot obnizal sie ("tracil wysokosc") zbyt szybko (okolo 3 x) niz bylo to wskazane. Ekspert powiedzial, ze praktycznie samolot spadal. Co spowodowalo taki bieg wydarzen? Jak dotad nie widzialem naswietlenia tych aspektow, ktore nie mniej wydaja mi sie kluczowe dla zrozumienia przyczyn katastrofy. Wedlug transkryptow piloci najwyrazniej do ostatniej chwili nie zdaja sobie sprawy ani z nienormalnie duzej szybkosci obnizania ani tez z faktu, ze sa daleko poza pasem ladowania.  Byc moze Szanowni Czytelnicy maja jakies sugestie badz wiedza wiecej o lotnictwie aby wyjasnic te watpliwosci. Dla mnie wyglada jednak to wszystko podejrzanie. Byc moze zaowocowalo tu niedostateczne wyszkolenie pilotow (ale kto ich wybral do przewozenia najwazniejszych osob w panstwie?). Moze mamy tez do czynienia z glupota typowa dla kacapow bez wzgledu na to jakie zajmuja stanowisko. Nie mniej sprawa ta wymaga wyjasnienia bo w chwili obecnej najbardziej prawdopodobna, wedlug mnie , hipoteza jest celowy sabotaz ladowania zmierzajacy do usuniecia osob niewygodnych dla Rosji i POlszewikow. Wypadaloby tez aby liczne organizacje sledzace wazne wydarzenia miedzynarodowe upowszechnily wiecej bardziej szczegolowych zdjec satelitarnych byc moze nawet wykonanych w momencie ladowania. W porownaniu z katastrofalnym oziebieniem, o ktorym pisalem uprzednio  i do ktorego jeszcze wroce,  usuniecie przeszkody w zblizeniu polsko-rosyjsko- niemieckim jest smiesznym drobiazgiem. Nie mniej pewne sprawy nie powinny czekac z wyjasnieniem tak dlugo jak to bylo z kwestia odpowiedzialnosci za morderstwo katynskie.

21 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

("tracil wysokosc") zbyt szybko (okolo 3 x) niz bylo to wskazane. Ekspert powiedzial, ze praktycznie samolot spadal. Co


Podobnie jak Pan Profesor znam lotnictwo tylko od strony pasazera.
Jednak, przypominam sobie, ze gdy samolot traci wysokosc przy ladowaniu, to sie czuje to "w zoladku" podobnie jak w windzie.
Skoro to bylo trzykrotnie szybsze, to kto jak kto, ale piloci powinni to poczuc. Przeciez zwyczajni ludzie czuja acceleracje i deceleracje w np. samochodzie, pociagu...

Bobola pisze...

Ale sadzac z zapisu rozmow piloci nie komentowali wydarzenia. O ile zapisy nie zostaly ocenzurowane to do ostatniej chwili byli oni przekonani, ze wszystko jest w najlepszym porzadku (dziwne bo jak Pan slusznie zauwazyl powinni czuc efekt spadajacej windy). Dopiero po zderzeniu z drzewem pozegnali sie z nami staropolskim okrzykiem "Awruk" (wg Lema). Cala ta sprawa jest smierdzaca na mile.

Bobola pisze...

W "Bibule" znalazlem interesujacy artykul na temat katastrofy napisany przez osobe znacznie lepiej niz ja poinformowana w sparwach nawigacji lotniczej. Polecam http://www.bibula.com/?p=29545

Anonimowy pisze...

Problem z tym jest taki że dla każdego możliwego wariantu wydarzeń znajdzie się ekspert który będzie twierdził ze tak właśnie było. "Piloci powinni czuć efekt spadającej windy" - no cóż, z podstaw fizyki wynika że jeśli nie ma przyspieszenia to nie czujemy efektu spadającej windy, nawet jeśli prędkość opadania jest bardzo duża. Tak więc ten argument nie tłumaczy niczego.
Osobiście nie sądzę zeby to było zmontowane, zbyt karkołomne są te teorie o naprędce zmontowanym rusko-polskim spisku mającym na celu wyeliminowanie polskiego Mesjasza. Wystarczy proste wytłumaczenie - lądowanie w takich warunkach jakie tam panowały było skrajnie niebezpieczne a prawdopodobieństwo wypadku duże. No i właśnie ten wypadek zaszedł, na skutek kumulacji kilku niekorzystnych zdarzeń. Na temat samego śledztwa się nie wypowiadam - tu mogły być duże nieprawidłowości znając sposób funkcjonowania ruskich i polskich organów śledczych. Ale to było już po katastrofie.

Inspektor Lesny pisze...

że jeśli nie ma przyspieszenia to nie czujemy efektu spadającej windy, nawet jeśli prędkość opadania jest

No, ja czuje. Efektem jest uczucie zmniejszonego ciazenia ziemskiego.
Ja to czuje, ze bebechy, zoladek "podchodzi do gory"

Zgadzam sie zas, ze rutyny sa do bani. Przykladowo, ponoc w szwedzkich samolotach rzadowych zadnego poufalenia sie pasazerow z zaloga nie ma. I nikt sie, w normalnych warunkach nie wchrzania w kompetencje zalogi. Nie lazi po cockpit´ie.

Inspektor Lesny pisze...

Moim zdaniem, wytlumaczeniem moze byc determinacja zalogi, aby wyladowac, w polaczeniu z analfabetyzmem technicznym. Czesto obserwowanym u starszych wiekiem technikow. Pomimo ze maja komputery, mierniki, oscyloskopy, to ignoruja ich wskazania, zdajac sie na wlasne doswiadczenie i zmysly. I to czesto funkcjonuje, oczywiscie do pewnej granicy.
Podobnie jest ze starymi lekarzami.
Nie rozumia oni czesto rezultatow nowoczesnych systemow diagnostycznych i podejmuja decyzje na bazie swego doswiadczenia. I zadziwiajaco czesto jest to trafne.

Anonimowy pisze...

Poproś pana Profesora o wyjaśnienie że ruch jednostajny niczym się właściwie nie różni od pozostawania w spoczynku i gdyby Twoja winda poruszała się w górę lub w dól ze stałą prędkością to nie był byś w stanie w jakikolwiek sposób (bez wyglądania na zewnątrz) stwierdzić czy się porusza czy nie.

Bobola pisze...

Ladowania w warunkach braku widocznosci nie sa lotniczym ewenementem. Kazde nocne ladowanie jest zdarzeniem tego rodzaju. Co ratuje sytuacje to przyrzady nawigacyjne oraz sygnaly swietlne. Oczywiscie jest bezpieczniejsze gdy laduje sie przy dobrej widocznosci wzrokowej ale to nie jest warunek konieczny. W Smolensku byly stosowne sygnaly swietlne i radiolatarnie. Dlatego jest nienormalne tak drastyczne odsuniecie trajektorii samolotu od kierunku ladowania.

Bobola pisze...

@nightwatcher

Kazdy kto lecial samolotem pasazerskim, ktory trafil w "powietrzna dziure" wie, ze odczucie niewazkosci nieprzyjemnie odbija sie na organizmie nie mowiac juz o tym, ze mozna wzniesc sie do sufitu (lecac bez zapietych pasow). W przypadku kiepskiego uszczelnienia samolotu czujemy utrate wysokosci takze w uszach. Tu mielismy do czynienia tylko z zbyt szybka jak na schodzenie do ladowania utrata wysokosci. To gwarantowalo twarde ladowanie i byc moze krakse. Co do ekspertow to wyjasnienia nie sa opiniami. Oczekiwalbym stwierdzenia ze, na podstawie tych a tych wskazan zapisu przyrzadow nawigacyjnych stwierdzono, ze piloci obrali zly kierunek nalotuna ladowisko. Jak dotad niczego rownie konkretnego nie widzialem. Cytowany wczesniej ekspert jest jedynym, ktory opiera swoje wnioski o pewne wyliczenia.

Inspektor Lesny pisze...

Polecam http://www.bibula.com/?p=29545

Przeczytalem polecany artykul. Istotnie, tlumaczy on przebieg katastrofy i to przy minimum srodkow.
Jednak zastanawiam sie, czy to nie zbyt ryzykowne, dla ew. sprawcow. Nie mogli oni wliczyc kolizji skrzydla z drzewem, a to ponoc przesadzilo sprawe. Nie mozna wykluczyc, ze udalo by sie lepiej lub gorzej wyladowac, lub poderwac samolot. Lub tez, mogla by byc luka w mgle/dymie, no i wtedy piloci by sie zorientowali w sytuacji. Chodzi mi o konsekwencje dyplomatyczne. Ale moze nie zdaje sobie sprawy , ile rzeczy moze przejsc, na ile Swiat moze przymruzyc oko.

Takie Jeden Łoś pisze...

@Bobola

Tak na moj nos to piloci nie kontrolowali maszyny i stad takie rozbieznosci miedzy kierunkiem pasa i torem lotu. Albo mieli awarie silnikow, albo systemu sterowania.

Gdyby w transkrypcji mialo sie znajdowac dokladnie to, co na czarnych skrzynkach, to Ruskie oddali by nam czarne skrzynki, a nie transkrypcje.

Bobola pisze...

Obejrzalem pare symulacji komputerowych z przebiegu katastrofy na UTube. Odchylenie toru samolotu tlumacz one zderzeniem lewego skrzydla z drzewem. W zasadzie zderzen z drzewami jest tam wiecej ale wg ludzi, ktorzy te symulacje zrobili tylko ostatnie zawazylo na zmiane kierunku lotu bo ucielo kawal skrzydla. O ile dobrze pamietam pisano takze o przecieciu linii wysokiego napiecia. Ten element nigdzie sie nie pojawil. Ogolnie biorac uderzenie w lewe skrzydlo moglo spowodowac obrot i zmiane toru z prostego na skrecony w lewo. Wszystk zalezy od grubosci drzewa i jego odpornosci mechanicznej na sciecie a takze od miejsca uderzenia o skrzydlo. Im dalej tym wiekszy moment obrotowy. To powinno byc do obliczenia przez ekspertow. Osobiscie wolalbym analizowac sytuacje na trojwymiarowej mapie plastycznej miejsca zdarzenia. Takiej jaka robia w wojsku dla obrazowania planowanych dzialan bojowych. Wtedy moznaby umiescic wszystkie obiekty w skali jakiej wystepuja i naniesc modele samolotu na stosownych wysokosciach aby zorientowac sie co moglo zajsc i jakie czynniki wplynely na przebieg. Osobiscie mam trudnosci aby zobaczyc caly problem na symulacjach komputerowych bo widac tam tylko fragmenty biegu wypadkow.

Inspektor Lesny pisze...

Patrzac na zdjecie satelitarne Trudno sobie wyobrazic tak gwaltowna zmiane kursu tylko z powody uderzenia skrzydlem w drzewo.
Przy zalozeniu, ze samolot byl na wlasciwym kursie, (na pas, o wysokosci nic nie mowiac) musialby uderzyc lewym skrzydlem (do kier.lotu) spory kawalek przed widoczna na zdjeciu droga.
Inaczej, na krotkim odcinku musialby skrecic o prawie 90 stopni. To jest chyba niemozliwe.

Inspektor Lesny pisze...

Supplement

musialby skrecic o prawie 90 stopni. To jest chyba niemozliwe.

A potem 60 stopni z powrotem. Inaczej nie zgadzalyby sie katy, albo odleglosci. To wiec niemozliwe.

Ciekawe, gdzie to drzewo bylo. Moze w ktore miejsce na skrzydle uderzylo, trudno teraz ustalic. Ale reszta drzewa powinna stac dalej w tym samaym miejscu.

Bobola pisze...

Ma Pan racje. Na symulacjach uderzenia pnia w skrzydlo i jego uciecie odbywa sie wzglednie blisko kadluba. Takie miejsce zderzenia nie wywoluje wielkiego momentu obrootowego.

Bobola pisze...

W dodatku transkrypcje rozmow pilotow umieszczone w Naszym Dzienniku (http://www.naszdziennik.pl/ ) na lewej kolumnie nie wskazuja na zadne zaniepokojenie pilotow do momentu zderzenia z drzewem (?). Cos tu nie gra i mapa plastyczna mogla by tu pomoc w zobrazowaniu sytuacji i ocenie tego co moglo i nie moglo sie wydarzyc.

Takie Jeden Łoś pisze...

@Bobola

Na co komu mapa plastyczna? Przeciez nie wyobraza Pan sobie chyba, ze polski kontrwywiad moglby nie nasluchiwac i nie nagrywac wszystkiego co sie dzieje w kabinie pilotow. Wystarczy odsluchac i wszystko bedzie jasne. Nic nie bedzie trzeba rekonstruowac.

Bobola pisze...

Odsluchiwanie rozmow oraz odkodowanie danych to jedna rzecz a odwzorowanie ostatnich 20 minut lotu tak aby bylo widac gdzie sie znajdowal samolot w danym momencie i kiedy dochodzily i odchodzily z niego jakies informacje, to druga. Wiele rzeczy wyglada ladnie na papierze ale pada w zetknieciu z topograficznym obrazem sytuacji. Dlatego, przynajmniej za moich czasow w wojsku, wiele operacji treningowych rozgrywano z uzyciem mapy plastycznej. To pozwalalo lateiej ocenic jakie posuniecia mialy racjonalne szanse powodzenia. Osobiscie nie pokladam wielkiej wiary w analizy wywiadu gdyz wiekszosc ludzi tam pracujacych nie grzeszy inteligencja. To zreszta mozna latwo sprawdzic czytajac, na przyklad, wspomnienia Zacharskiego ( o ktorych niegdys pisalem).

Unknown pisze...

Hipoteza zamachu stanu przemawia do osób:

wierzących w autentyczność wojny między PIS a PO oraz autentyczność sceny politycznej ogólnie.

Wierzących w marginalność wpływów niemieckich, amerykańskich, izraelskich, zachodnioeropejskich w Polsce (można je wyelimonować jednym zamachem!).

negująych fakt, że Polska jest prownicją Unii Europejskiej (komentarz j.w).

W takim układzie, faktycznie opłaca się dokonać zamachu by np. wyrwać Polskę z NATO, UE, przejąć od "zachodu" banki, media oraz cały przemysł z usługami. Oczywiste jest, że układ tych warunków nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Osób oderwanych od rzeczywisotości trochę jednak jest. Pani Fotyga stwierdzila na przykład, że rezygnacja budowy tarczy antyrakietowej w Polsce to decyzja Tuska a nie Amerykanów. Amerykanie nie mieli tu nic do gadania :). Spokojnie. Im większa będzie tu samowolka imperium atlantyckiego, tym zjadlej będsą tropione "szpiony" chińskie, irańskie, rosyjskie, a jak Brazylia urośnie w siłę, to i brazyslijksie. Wraz z rozwojem rewolucji walka klasowa zaostrza się.

Bobola pisze...

@frasobliwy
Osobiscie nie jestem przekonany, ze mamy tu do czynienia z walka PiSu i PO. Kaczynski przeszkadzal Rosji i to rosyjskie sluzby mialy najwieksze mozliwosci aby usunac przeszkode dla dobro-sasiedzkich stosunkow. Pozwolilo to takze na przechwycenie pelni wladzy przez POlszewikow co zadowolilo i Niemcy i Rosje. Powtarza sie tu rozgrywka wstepna pierwszego rozbioru Polski gdzie Prusy i Rosja wspoldzialaly zgodnie aby utrzymac przy wladzy Stanislawa Augusta i jego klike.

Inspektor Lesny pisze...

Ciekawe, moim zdaniem uzupelnienie.
Zdjecia tych nieszczesnych drzew i kawalek mapy topograficznej z narysowanym kursem.
Prawa autorskie kie pozwalaja powielac calosci, badz fragmentow, ale mozna dac lonk, co niniejszym czynie.

http://www.blogpress.pl/node/6862