Dzieki uprzejmosci autora p. Mariusza Polinskiego dotarla do mnie jego powiesc a moze raczej paflet polityczny p.t. "Blidafikacja- Wladcy Lemingow" (dostepna w internecie http ://wydaje.pl/show/304/blidafikacja). Jest to sfabularyzowany opis slynnej przed paru laty afery weglowej oraz dalszych losow ludzi w nia zamieszanych. Nie znam autora wiec nie moge powiedziec czy jest on w rekonstrukcji zdarzen wiedziony wylacznie natchnieniem literackim czy tez moze z jakis powodow zna on wiecej nieujawnionych badz obecnie juz zapomnianych podtekstow owego wydarzenia. Nie jest to jednak istotne. Czytelnik moze traktowac jego dzielo jako nowelke kryminalno-polityczna z prawdopodobna fabula i smialymi scenami erotycznymi. To co zwrocilo moja uwage, to podstawowe przeslanie ksiazki polegajace na obserwacji zycia w Umeczonej Ojczyznie glownych bohaterow. Zycia, ktore ma wszelkie znamiona platonskiego modelu cieniow w jaskini. Wedlug autora, zycie polityczno-gospodarcze na opisywanym obszarze, ktory mozna chyba zidentyfikowac mimo licznych zapewnien autora co do absolutnej fikcji opisywanych w ksiazce sytuacji, jest calkowicie sterowane przez publicznie nieujawnione organizacje. Organizacje te podejmuja wszystkie wazkie decyzje i posluguja sie kanalami medialnymi oraz pionami silowymi panstwa w celu osiagniecia swoich celow poza badz za posrednictwem oficjalnie istniejacych osrodkow decyzyjnych. Jest to swiat orwellowski cos w rodzaju swiata z "1984" z elementami "Animal Farm". Rzecz jasna takie przekonanie mogloby byc objawem tak zwanej schizofrenii bezobjawowej (nie liczac ksiazki, ktora moze byc zakwalfikowana w ten sposob) gdyby nie to, ze autor nie jest jedynym literatem, ktory takowe przekonanie zywi. Nie tak dawno nabylem droga kupna zbior felietonow znanego dziennikarza, Stanislawa Michalkiewicza , pod tytulem "Najnowszy Testament" , ktory to zbior dostarcza podobnych wrazen. Potwierdzaja to zreszta i moje prywatne obserwacje jesli tylko przypomne sobie niezwykla ilosc roznego rodzaju afer jakie pojawily sie i zniknely bez zadnych konsekwencji w III RP. Tylko bowiem w ostatnich latach bez konkluzji (ze wzgledu na przypadkowe zniszczenie dowodow oraz tragiczna smierc swiadkow w wiezieniu) pozostala sprawa Olewnika, umorzona zostala z powodu braku dowodow afera hazardowa a ostatnio, jak dowiedzialem sie przypadkiem z telewizji, bezskutecznie poszukuje sie dokumentacji, na podstawie ktorej prezydent Kaczynski, ulaskawil osobe posadzana o sprzeniewierzenia czy cos w tym rodzaju. Nie wspominam juz nawet o zagadkowym i do dzis niewyjasnionym zgonie samego prezydenta oraz jego gosci, ktorego to ofiara padl ( chwilowo na szczescie tylko sluzbowo) zbyt dociekliwy prokurator. Do spraw rownie interesujacych ale takze nigdy nie naswietlonych jest kwestia istnienia czy tez zaginiecia akt jakie musialo posiadac MSW a dotyczacych przesluchan i rozmow jakie wlasciwe organy PRLu prowadzily z czolowymi dzialaczmi ultra-marksistowskiej opozycji. Przeciez takie akta albo przynajmniej ich fragmenty bylyby swiadectwe "burzy mozgow", ktora doprowadzila do powstania "Solidarnosci". Jesli znalezione fragmenty akt posluzyly jako kanwa dwoch interesujacych choc nieautoryzowanych biografii Lecha Walesy to ile wdziecznego i wartosciowego ze wzgledow historycznych materialu moglyby dostarczyc akta przesluchan tworcow ideowego kregoslupa samego ruchu!
4 komentarze:
Istotnie, ale podobnie jest i w innych krajach. Istotne decyzje zapadaja niejako "pod powierzchnia" zycia publicznego. W Szwecji jest podobnie, z tym, ze mniej osenstacyjnie. Ale to dlatego, ze wlasciwie wszystko, a wiec i zycie polityczne, jest tam o wiele lepiej zorganizowane. W Polsce rzuca sie to w oczy, z powodu nieudolnosci zainteresowanych. Wywoluje to absurdalne, zywcem z Kafki przeniesione wrazenie. Jest to widoczne nawet dla zwyklego, srednio rozgarnietego obywatela.
I to jest jedyna roznica. Mysle ze dawniej tez tak bylo, (na calym Swiecie)tylko ze wykonanie bylo i lepsze jakosciowo, i toczylo sie w zamknietych kregach.
Do ktorych ani chlopi, ani robotnicy, ani pomniejsi urzednicy dostepu nie mieli. I interesowali sie co najwyzej cena zboza, i czy Jego Cesarska Mosc wlaczy sie do wojny , czy nie.
To, ze podobnie jest i w innych krajach nie znaczy, ze jest to rozwiazanie optymalne. Mnie najbardziej dziwi, ze ludzie formalnie sprawujacy funkcje kierownicze czy kontrolne nie ukroca tego drugiego nurtu rzadzenia ale raczej mu ulegaja. Przypadki takie jak nieposluszny prokurator w sprawie sledztwa wypadku smolenskiego czy smierc szefa NIKu w przypadku afery FOZZ wskazuja, ze ci, ktorzy ida pod prad moga sie spotkac z represjami. Ale czy to wystarczy by wszystkich zastraszyc? W koncu ta "druga sila" musi byc znana marionetkom. Te zas moga wykonac uderzenie wyprzedzajace. Maja przeciez do tego przydzielone srodki.
ludzie formalnie sprawujacy funkcje kierownicze czy kontrolne nie ukroca tego drugiego nurtu rz
Mysle, ze tak w Polsce jak i gdzie indziej ci ludzie sa czescia tej nieformalnej wladzy. Czasami sie rozne nurty ze soba kloca, a wtedy, zaleznie jak sprawny jest aparat wladzy, co nieco wycieka na zewnatrz. Najczesciej jednak figuranci ktorzy maja swymi ustami obwiescic wole wladzy i ja odpowiednio do umyslowych mozliwosci ludu dostosowac, wiedza , skad im nogi wyrosly. Przy sprawnym zalatwieniu sprawy niewiele widac, i ma sie wrazenie, ze decyzje, wyroki zapadaja zgodnie z prawem i w interesie wiekszosci wyborczej, tzn. zgodnie z zasadami demokracji.
W Polsce przebiega to niesprawnie, bo fachowcy dopiro co wyszli z czworakow, i do tego sa przestraszeni. Dlatego widac.
@Inspektor Lesny:"Istotnie, ale podobnie jest i w innych krajach. Istotne decyzje zapadaja niejako "pod powierzchnia" zycia publicznego."
Jest zasadnicza różnica. W Polsce toczy się walka "na noże" o przejęcie kontroli nad Polską przez ogólnie mówiąc "obce służby". W innych krajach europejskich walka o władzę się zakończyła i szeroko rozumiane elity w ten czy inny sposób mają kontrolę nad państwem. U nas sytuacja polityczna jest niestabilna, a do tego nakłada się walka "biznesu" o państwowe pieniądze.
Prześlij komentarz