środa, 1 sierpnia 2012

Realisci przeciwko marzycielom

   Jak zwykle z okazji kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego w prasie i blogosferze pojawiaja sie rozmaite komentarze oraz opinie o racjonalnosci tej operacji wojskowej. Dla mnie osobiscie samo powstanie stanowi przyklad ogolniejszej reguly mowiacej o nieprzewidywalnosci koncowych efektow najbardziej nawet przemyslanych strategii. Amerykanie mowia: "It is a military operation. Nothing goes as planned" (To operacja wojskowa. Nic nie idzie tak jak zaplanowano.). Mowi sie tez, ze  pierwsza ofiara wojny sa plany sztabu generalnego. Ta zasada niepewnosci skutkow dotyczy zreszta szerszej sfery dzialnosci ludzkiej.

    Moim zdaniem Powstanie mialo sens polityczny i moglo byc takze udana operacja wojskowa gdyby wszystkie zalozenia sztabu Naczelnego Wodza w Kraju spelnily sie zgodnie z jego przewidywaniami. Armia Radziecka dzieki Powstaniu uzyskala wyjatkowa szanse przekroczenia powaznej przeszkody terenowej jaka byla Wisla ale tej okazji nie wykorzystala.  Stanie z bronia u nogi na prawym brzegu Wisly kosztowalo Rosjan 5 do 6  miesiecy zwloki w marszu na Zachod. Gdyby skorzystali z okazji to do ZSRR nalezalyby cale Niemcy i Austria a moze takze Belgia i Holandia. Stalin zas, jak jego wielki poprzednik, moglby odebrac zwycieska defilade w Paryzu. Jesli ktos zrobil w tym momencie kolosalny blad strategiczny to tym kims byli wlasnie Rosjanie!

     Rzad Mikolajczyka dzieki Powstaniu uzyskal powazny argument w ewentualnych negocjacjach ze Stalinem w sprawie odsuniecia zdrajcow z PKWN ale Stalin tego argumentu nie pozwolil mu wykorzystac. Wiedzial on  bowiem, ze kwestia przyszlosci Polski oraz jej przyszlych granic  na wschodzie zostala juz mu pozostawiona przez naszych zdradzieckich sojusznikow : Anglie i Ameryke  na konferencjach o przyszlym podziale swiata w Teheranie i Jalcie. O tych ustaleniach Mikolajczyk i Rzad Londynski nie byli poinformowani i wobec tego robili wszystko co bylo w ich mocy aby ocalic Polske w jej granicach sprzed 1939 roku. Czy mieli racje? Oczywiscie! Gdyby tok rozumowania Polakow zostal podjety i zrozumiany przez aliantow to oszczedzili oni by sobie kosztow i wysilkow calego okresu zimnej wojny a Polska nie spedzilaby 45-ciu lat w marszu  ekonomiczna i polityczna droga donikad, na ktorej zreszta nadal sie znajduje.

    Glosy krytyczne z reguly biczuja patriotyzm owczesnych Polakow i ich brak realizmu politycznego. Czy jednak wady te nie nikna w porownaniu z osiagnieciami Niemcow ? W koncu to wlasnie oni rozpoczeli wojne majac oczywiscie nadzieje i przeslanki ekonomiczne mowiace im, ze wojne ta wygraja. Czy nie dokonali oni wielkiego bledu strategicznego, przy ktorym bledna konsekwencje zniszczenia , obrabowania i spalenia Warszawy przez hordy zolnierzy niemieckich oraz ich pomagierow z SS pochodzacych z dystryktu Ost ( Bialorusi) (Brygada Kaminskiego) czy  dystryktu Ukraina ( Brygada Dirlewangera), z samej Rosji (tzw wlasowcy) oraz Wegier?

   Nie blysneli tez inteligencja  nasi sojusznicy z USA. Dysponujac w tym czasie, jako jedyni na swiecie bronia atomowa , mogli wlasciwie zignorowac wczesniejsze ustalenia i podyktowac Stalinowi warunki takie jakie by im odpowiadaly. Jedna bomba atomowa i wrocilibysmy do Lwowa, jeszcze jedna ale silna i wrocilibysmy do Wilna- tak brzmiala popularna wtedy piosenka. Amerykanie mieli realne szanse na uzyskanie tego stanu terytorialnego jaki jest obecnie juz w roku 1945. Ale tej niezwyklej okazji nie wykorzystali!
     Dlaczego?  Bo zarowno pierwsza jak i druga wojna swiatowa toczyla sie w gruncie rzeczy o wladanie nad terytorium Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Ani Amerykanie ani Anglicy ani Francuzi- ktorzy byli w zasadzie sojusznikami III Rzeszy nie oczekiwali dla siebie zadnych korzysci terytorialnych w tej czesci swiata. Stad wszystko co ich interesowalo to ukrocenie wplywow niemieckich oraz ograniczenie ZSSR stosownym kordonem sanitarnym. Terytorium Naszej Umeczonej Ojczyzny bylo i jest zetonem przetargowym w starciu pomiedzy faktycznymi wspolzawodnikami o dominacje tego terenu.


  To czego jednak najbardziej mi brakuje we wszystkich wypowiedziach o Powstaniu i Armii Krajowej to nieobecnosc woli pomszczenia doznanych przez Polske upokorzen oraz odebrania ziem polskich znajdujacych sie obecnie pod okupacja litewska, bialoruska czy ukrainska. Zamiast placzu i ubolewan powinnismy zrobic wreszcie naszym sasiadom to co robili meksykanie podczas oblezenia Alamo. Zagrac im melodie piesni o podrzynaniu gardel i przystapic do dziela. 
 

16 komentarzy:

Mordimer pisze...

Fajnie się Pana czyta, nie powiem, ale tylko i wyłącznie jako political fiction....
Po kolei.....
1. Stallinowi stłumienie powstania przez Niemców było jak najbardziej na rękę - bez wysiłku pozbył się elementów zdecydowanie wrogich i niebezpiecznych. Jeśli narzeka Pan słusznie na dzisiejszą jakość Narodu, miękkość, bylejakość i psie kupy - to w sporej części dzięki stracie elity, która mogłaby "podciągnąć" masy.
2.Armia czerwona po rajdzie przez całą Białoruś byłą naprawdę wyczerpana, Niemcy ściągnęli nad Wisłę silne rezerwy, na północy cały czas silna Grupa Armii w Kurlandii, na Bałkanach również.
3.Jakim cudem sowieci mieliby zająć Holandię i Belgię, jeśli już we wrześniu byli tam Amerykanie i Anglicy. A większą część Niemiec (z Austrią) i tak zajęli. Z Austrii sowieckie czołgi wyjechały w latach 50-tych.
4.Co do chęci rewanżu -tym właśnie kierował się Najwybitniejszy wódz Narodu Niemieckiego- tylko że nie zmierzył sił na zamiary. I niemieckie frau zapoznały się bliżej z armią czerwoną. Sukces jak cholera....

slav pisze...

Co do korzyści odniesionych przes Stalina wile powiedziano, ale ciekawe jest tez podsumowanie korzyści niemieckich z jego wybuchu wypunktowane przez Waldemara Łysiaka w Uważam Rze oraz podanie faktów o tym , ze powstanie nie zaskoczyło Niemców zupełnie i było im na rękę i pod ich kontrolą:

http://www.uwazamrze.pl/artykul/766446,920083-Lysiak--Infiltracja--2-.html

Unknown pisze...

Witam

Ja w temacie filatelistyki.
Jak widzi Pan jej przyszłość w kontekście zastępowania usług pocztowych pocztą elektroniczną i prywatnymi usługami kurierskimi?
Informacji tradycyjną drogą przesyła się coraz mniej, gros przesyłek to paczki, które przejmują firmy kurierskie. Ze względu na słabą jakość usług klienci poczty polskiej obchodzą przepisy przesyłając drobne listy poprzez firmy kurierskie z ciężarkiem wewnątrz przesyłki. Państwo polskie już zdecydowało o likwidacji niektórych oddziałów pocztowych w mniejszych miasteczkach i wsiach. W przyszłości zapewne zjawisko się nasili i nie ma przed tym ucieczki, bo to moim zdaniem tendencja światowa.
Czy w przyszłości będzie istnieć w ogóle coś takiego jak minimalny standard komunikacji i przesyłek (za który uznaję usługi pocztowe) zapewniany i gwarantowany przez państwo? Jaką miałby mieć rację bytu? W przyszłości zapewne państwo sfinansuje wszystkim (z naszych podatków) dostęp do internetu, co dobije usługi pocztowe. Czy filatelistyka miałaby istnieć dla samej siebie - jako hobby? To bez sensu. Nie wątpię, że dotychczasowe kolekcje będą nabierać wartości, ale jaki sens w przyszłości sztucznego zjawiska?

Pozdrawiam
Księżak

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Unknown pisze...

Jeśli pisał Pan w tym temacie już wcześniej to będę wdzięczny za przekierowanie do odpowiedniej notki.

Anonimowy pisze...

Pytanie do gospodarza:
Czyim sukcesem było odrzucenie niemieckiej propozycji kapitulacji
z 18 sierpnia?
I dlaczego ją odrzucono?

Gospodarzowi polecam:
http://powstanie.pl/

Bo opowiada Pan (łagodnie mówiąc) fantazje, których fantazyjność znana jest od dawna...

Bobola pisze...

@mordimer
Nie zamierzalem tutaj analizowac sytuacji politycznej w roku 1944 ale zwrocic tylko uwage na nieprzewidywalnosc konsekwencji roznych ludzkich decyzji. Bledy strategiczne, o ktorych nikt jakos nie wspomina, popelnili takze Niemcy, Rosjanie, Francuzi, Amerykanie i wielu innych. W porownaniu z konsekwencjami jakie te bledy przyniosly Powstanie Warszawskie jest drobiagiem.
Wsrod wpisow o PW, z ktorymi sie zgadzam wymienie artykul Szermietiewa http://www.bibula.com/?p=59365 gdzie problem Powstania jest widziany okiem stratega po Akademii Sztabu Generalnego.
Istnieja tez pamietniki gen. Bor-Komorowskiego gdzie rozne decyzje podejmowane przez Wodza Naczelnego w Kraju sa naswietlane z jego punktu widzenia.

Bobola pisze...

@slav
Decyzja o rozpoczeciu Powstania byla odkladana przynajmniej dwa razy i jednym z powodow, dla ktorych nastapila bylo to, ze stopniowo dekonspirowaly sie zasoby bojowe AK i ludzie. Nie bez znaczenia byla tez praca agentur sowieckich i niemieckich w szeregach AK. Co do tego czy PW bylo Niemcom na reke to uwazam, ze nie mozna takiej tezy brac powaznie. Zadna linia frontu nie jest wzmocniona przez to, ze na jej tylach wybucha powstanie czy nawet tylko dzialnosc dywersyjna.

Bobola pisze...

@Kamil Ksiezak
Filatelistyka to hobby dzentelmenow a tych jest w dzisiejszych czasach coraz mniej. Zapewne z czasem dolaczy do innch namietnosci kolekcjonerskich takich jak numizmatyka czy filumenistyka jako dyscyplina pomocnicza nauki historii.
Co prawda panstwo w dalszym ciagu czerpie pewne zyski ze sprzedazy tych malych dziel sztuki graficznej ale znaki pocztowe stracily to co bylo ich istota w czasach gdy rola panstwa byla istotnie brana powaznie przez samych decydentow. Zauwazmy, ze zniknela calkowicie tradycja umieszczania na znakach pocztowych glow wodzow narodu. Ostatnim polskim wodzem upamietniajacym sie swoim obywatelom byl Bierut. Od tego czasu- cisza. Mozna powiedziec, i nawet to poprzec argumentacja, ze Polska jako Panstwo i Narod nie ma nikogo, kto jest za te , w koncu najwazniejsze cechy, w jakis sposob odpowiedzialny.
W USA obecnie USPS wydrukuje mi na zyczenie znaczek o dowolnym nominale w formie zakodowanej. Jest to wygodne dla elektronucznych czytnikow ale nie ma tej wartosci kolekcjonerskiej co stare znaczki. W USA nie bylo w calej historii panstwa wymiany pieniadza i dlatego znaczki o wartosciach przebrzmialych nadal moga byc uzywane. Ale w PL to jest niemozliwe. Niegdys znak pocztowy byl drukiem wartosciowym i mogl sluzyc w zastepstwie banknotow. Teraz nikt nie zaakceptuje znaczka jako nominalu zastepczego pieniadza. Eliminacja panstwowych sluzb pocztowych jest zreszta jednym z srodkow na odnarodowienie kraju i pozbawienie go i jego obywateli suwerennosci na wlasnym terytorium. Prywatne sluzby pocztowe wystepowaly i wczesniej , drukujac wlasne znaki. Teraz jednak chodzi o wpojenie idei globalizacji masom. Jest to dzialanie swiadome, ktore jest skierowane przeciwko populacjom narodowym.

Bobola pisze...

@miroslaw maczka

Kapitulacja po 18 dniach walki bylaby bez sensu jako narzedzie polityczne. Prosze zajrzec do pamietnikow gen. Bora pt" Armia Podziemna" aby dowiedziec sie dlaczego z tej oferty AK skorzystac nie mogla. Prawa kombatanckie Niemcy przyznali zolnierzom AK na pare dni przed kapitulacja. Wczesnie schwytani jency byli rozstrzeliwani na miejscu jako bandyci. Bylo to zreszta zgodne z konwencja genewska gdyz kombatanci cywilni nie byli w swietle prawa niczym innym niz tylko bandytami. Ten sposob rozumowania zastosowali Niemcy takze w stosunku do obroncow poczty gdanskiej.

Unknown pisze...

Nie jestem w tej chwili hobbystą filatelistyki, ale interesuje mnie to zjawisko. Można powiedzieć, że szukam hobby, które uznam za wartościowe i warte poświęcenia czasu i pieniędzy, jak również będzie zgodne z moimi zainteresowaniami. W mojej ocenie obecny okres w dziejach usług pocztowych i ogólnie komunikacji też jest wart zainteresowania hobbystów. Znaczki to zawsze była i będzie propaganda państwowa. Ci, którzy je kolekcjonują biorą to pod uwagę i kolekcjonują je by udokumentować właściwą dla danych czasów politykę propagandową państwa.

Znaczki drukowane współcześnie przez Pocztę Polską też są swoistym znakiem czasów, pochodną tego co się dzieje w tej chwili z naszym państwem. Tendencja zrzekania się suwerenności na rzecz UE (znaczki o tematyce zjednoczonej Europy), wpływy globalizacji (znaczki o tematyce organizacji globalnych i ich działalności; znaczki niezwiązane w żaden sposób z Polską), słabość militarna państwa (praktyczny brak znaczków o tematyce współczesnych sił zbrojnych), brak współczesnych osiągnięć w nauce i kulturze (duża liczba znaczków o tematyce przyrodniczej, sportowej, znaczki okolicznościowe), utrata autorytetu urzędu państwowego (znaczki o tematyce dziecięcej, bajkowej), brak wyraźnej doktryny państwowej (unikanie współczesnej tematyki politycznej w znaczkach).

Uważam , że wszystkie te zjawiska nie są zagrożeniem dla filatelistyki polskiej. Jest nim natomiast niska jakość usług poczty państwowej, jak to ma miejsce w Polsce, a w konsekwencji jest nim zastąpienie państwowych usług pocztowych prywatnymi. W moim rozumieniu idea państwowych usług pocztowych jest taka, żeby każdy obywatel mógł w jednej, niewygórowanej cenie przekazać informację na obszarze całego kraju, bez względu na miejsce nadania i dostarczenia przesyłki, tzn. bez względu na to czy jest to miasto czy najmniejsza, niedostępna wieś. Nieważna jest opłacalność usługi, ważna jest idea wymiany informacji i utrzymania wspólnoty obywateli danego państwa. Teraz to zanika, dlatego likwidowane są małe urzędy pocztowe w Polsce.

Sens filatelistyki jest także podkopywany przez serie znaczków specjalnie kierowane do kolekcjonerów. Dla mnie jest to zarabianie państwa na niegdyś szlachetnym hobby. Kolekcjonowanie takich serii mija się moim zdaniem z celem, ponieważ przedmiotem kolekcjonowania ma być rzecz w danym okresie powszechnie używana, która z czasem nabierze (lub nie) wartości. Serie dla kolekcjonerów to nic innego jak naciąganie i reperowanie budżetu Poczty Polskiej. Wobec powyższego wydaje mi się, że obecnie jest sens zbierać jedynie znaczki będące w powszechnym obiegu (nakłady wielomilionowe).

Z tego co Pan pisze wynika, że ideałem dla filatelisty jest taka treść znaczka, jaka znajduje się na monetach (godło, głowa państwa). Może więc to numizmatyka jest tym ideałem (hobby dżentelmenów), a filatelistyka tylko naśladuje i depcze tej pierwszej po piętach. Ponadto numizmatyka odznacza się dużo większą stałością. Monopolowi państwa w dystrybucji pieniądza niewiele zagraża, w przeciwieństwie do usług pocztowych.
Co Pan o tym sądzi?

Bobola pisze...

@Kamil Ksiezak

Filatelistyka jest ludzkim odpowiednikiem psiego obsiusiwania wszystkich slupow i hydrantow w okolicy jego mieszkania. Znaczy teren nalezacy do pewnej administracji panstwowej. Dlatego przy zmianach wladzy panstwowej pojawiaja sie natychmiast wydania przedrukowe i znaczki upamietniajace takie wydarzenie mimo, ze uslugi moglyby byc dokonywane przy uzyciu "oddziedziczonych" znakow. Panstwa, ktore traktuja siebie powaznie traktuja tez powaznie swoj pieniadz oraz znaki pocztowe. Przykladem tego byla II RP czy USA do lat 70-tych. Wtedy znaczki byly wykonywane starannie, drukiem stalorytowym i przedstawialy sceny czy osoby powazne ze wzgledu na historie kraju. Obecnie zyjemy w okresie dekadenckim. I to odzwierciedlaja znaki pocztowe i ciagla dewaluacja waluty. Monety psuc jest trudniej ale i to robiono.
Numizmatyka jest hobby kosztowniejszym i w przypadku monet o wartosci historycznej takze niepewnym jako inwestycja. Kiedy system swiatowy sie zapadnie w potrzebie mozna jeszcze liczyc na wartosc zlota zawartego w monetach. Na to aby znalezc kolekcjonera czasu nie bedzie.
Co sie tyczy jakosci uslug pocztowych to monopol panstwowy powinien byc moim zdaniem przywrocony a sama usluga zorganizowana tak aby przebiegala rownie sprawnie jak to robi UPS czy Federal Express. Wyscig na coraz tansze uslugi pocztowe jest ekonomicznym nonsensem bo odbywa sie kosztem wynagrodzen i swiadczen pracowniczych. Panstwo powinno dbac o swoich pracownikow w rownym stopniu jak o ministrow czy poslow. Jesli gdzies robic oszczednosci to raczej na przepychu kancelarii tych ostatnich. Nie przypominam sobie okazji aby "moj posel" i jego biuro do czegos mi sie przydalo.

Unknown pisze...

@Bobola

Bardzo dziękuję za wyjaśnienie moich wątpliwości.

Co do monopolu państwa na usługi pocztowe, to zgadzam się z Panem. Ciekaw jednak jestem jakie są Pańskie argumenty za jego wprowadzeniem. Ja to widzę mniej więcej tak jak w ostatnim moim komentarzu, czyli podatnicy dopłacają do cen usług pocztowych, żeby były one na terenie całego kraju równe i bardzo tanie (idea łatwej wymiany informacji w celu pogłębienia więzi łączących obywateli całego państwa). Oferta prywatnych firm, nawet gdy są one dopuszczone do rynku nie ma szans na bycie bardziej konkurencyjną przy takim systemie.

Czy może Pan polecić jakieś dobre strony lub fora hobbystyczne (polskie, ew. anglojęzyczne), na których można znaleźć informacje na temat stopniowania różnych rodzajów znaczków według ich wartości kolekcjonerskiej?
Chciałbym gdzieś znaleźć informacje jak filateliści kolekcjonują nowe roczniki znaczków.
Czy kupują wszystko jak leci rocznikami? Czy zbierają serie znaczków przeznaczone wprost dla kolekcjonerów (nakłady kilkudziesięciotysięczne)? Czy takie serie nie są dla nich wypaczeniem idei filatelistyki?
Jaką wartość w stosunku do tych pierwszych mają znaczki ostemplowane i będące w prawdziwym obiegu.
Skąd się biorą znaczki sprzedawane już ze stemplami?

Wiem, że to dużo pytań i pewnie nie będzie miał Pan czasu na nie odpowiadać, ale może jakiś wartościowy link pomógłby mi wejść w świat filatelistyki.

Pozdrawiam
Księżak

Bobola pisze...

@Kamil Ksiezak
Obecna tendencja jest samofinansowanie sie uslug swiadczonych przez panstwo- w tym pocztowych. Przy postepujacej dewaluacji pieniadza oraz roszczen pracownikow oraz zakupie nowoczesnego sprzetu do sortowania listow i przesylek oznacza to koniecznosc postepujacego wzrostu cen uslug pocztowych. Na przyklad w USA US Mail wlasnie jest bankrutem, ktorego panstwo bedzie musialo uratowac. Powod jest prosty. Ceny podstawowych uslug pocztowych powinny byc mniej wiecej dwukrotnie wyzsze od obecnych aby te uslugi byly oplacalne. Mowie tu o First Class Mail czyli typowym liscie o wadze do 1 uncji.
Listy specjalne maja porownywalne ceny z uslugami prywatnych poczt i zapewne nie sa deficytowe.
Przypuszcam ze w Polsce sytuacja jest podobna gdyz mechanizacja poczty faktycznie nie poprawia jej oplacalnosci a nawet wrecz przeciwnie gdyz sprzet skomplikowany wymaga bardziej wykwalfikowanego personelu.
Nie jestem jednak pracownikiem poczty ani poczmistrzem wiec to co powinno byc zrobione aby jej dzialanie usprawnic jest nieco poza moimi zainteresowaniam.
Mam wrazenie, ze decyduja to wzgledy pozamerytoryczne gdyz poczta dzialala lepiej, dostarczajac listy pare razy na dzien jeszcze w latach 70-tych.
Co do zbierania znaczkow jako hobby to o ile wiem regularni zbieracze prenumeruja cale biezace roczniki. Tak jest w Polsce i USA.
Znaczki starsze lub rzadke sprzedaja sklepy filatelistyczne i aukcje. W USA dziala American Philatelic Society oraz Polonus Philatelic Society (www.polonus.org). W Polsce dzialalo niegdys Polskie Stowarzyszenie Filatelistyczne.
APS nowym czlonkom wysyla ksiazeczke na temat zbierania znaczkow.
Ceny znaczkow podaja katalogi: w USA Scott'a w Polsce Fishera. Inne kraje takze posiadaja wlasne katalogi zawierajce takze ceny znakow krajow innych. Ceny te trzeba traktowac orientacyjnie gdyz nie zawsze instytucje produkujace te katalogi faktycznie posiadaja dane znaki w sprzedarzy.
Znaczki stemplowane mozna takze prenumerowac na poczcie czy w Zwiazku Filatelistow. Na ogol ich cena jest nizsza i nie sa one ostemplowane dzieki uzyciu ich w obiegu pocztowym. Poczta po prostu je stempluje "uprzejmosciowo".
Niekiedy jednak znaki stemplowane sa drozsze od niestemplowanych jesli nie byly one w obiegu dlugo albo nawet wcale. Dotyczy to jednak sytuacji wyjatkowych.
Jesli chce Pan zaczac zbierac znaczki to radzilbym zapisac sie do jednego ze stowarzyszen kolekcjonerskich. Jesli napisze Pan do mnie na adres bobola.a@gmail.com i poda Pan swoj adres to wysle Panu "Guide to Stamp Collecting" by Janet Klug.
Katalogi takie jak Scott czy Fisher zawieraja takze obszerne wstepy, ktore wyjasnia terminy rodzaje drukow itp.

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

Agata Borowska pisze...

Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.