czwartek, 22 listopada 2012

Mile zlego poczatki...

   Dzisiaj mamy w USA Swieto Dziekczynienia, ktore to swieto doskonale ilustruje zasade walki o byt pomiedzy populacjami oraz fakt niezwyklej szkodliwosci emaptii wobec organizmow inwazyjnych.  Moi znajomi czesto sie dziwia gdy slysza czy czytaja moje opinie na temat szkodliwosci emigracji do w zasadzie dowolnego kraju przeznaczenia. Nie chce im sie wierzyc, ze ja bedac sam emigrantem mam tak ksenofobiczny stosunek do nowych nabytkow populacyjnych. Tymczasem nie ma w tym niczego dziwnego. Moje wlasne doswiadczenie jest tu nawet pomocne bo widze sytuacje z obu punktow widzenia.

    Spojrzmy jednak na Ameryke Polnocna we wczesnym etapie jej podbijania przez Niezwyciezonego Bialego Czlowieka. Zamieszczony odnosnik do witryny pokazuje jak wygladal Nowy Swiat przed  epoka kolonialna: http://www.emersonkent.com/images/maps/native_american_map.jpg   . Nazwy plemion sa naniesione na obecna administracyjna strukture USA.  Wedlug szacunkow podawanych przez Indian cale terytorium zamieszkiwalo okolo 30 milionow tubylcow podzielonych na plemiona i wieksze organizmy narodowe. Nawet jesli wezmiemy pod uwage cala niepewnosc tych oszacowan to i tak mamy do czynienia z imponujacym holokaustem gdyz obecnie czystych rasowo Indian prawie nie ma a do przynaleznosci do jednego z nadal istniejacych narodow indianskich przyznaje sie okolo 3 miliony osob. Zmniejszyl sie tez wyraznie ich stan posiadania. W rekach Indian/Metysow jest tylko znikoma czesc terytorium posiadanego niegdys http://en.wikipedia.org/wiki/File:Bia-map-indian-reservations-usa.png .  Jest oczywiscie watpliwe aby Indianie, ktorzy na wczesnym etapie spotkania z biala emigracja byli na bliskim gruncie pod wzgledem technologii wojennej, mogli dlugo wytrzymac zbrojne starcie z niezlomna wola bialego czlowieka i jego bojowym ekwipunkiem. Ale jak donosza historycy, poczatkowe fazy zanieczyszczenia terenu biala emigracja byly w wiekszosci pokojowe. Przybysze przywiezli bowiem ze soba interesujace produkty wysokiej technologicznej cywilizacji w postaci paciorkow, siekierek, kocow oraz alkoholu. Za nie to zakupowali spore ale zupelnie bezwartosciowe w oczach tubylcow  nieruchomosci  np w postaci wyspy Manhattan. Obie grupy wymienily pomiedzy soba takze interesujace choroby przy czym biala emigracja zaspokoila zapotrzebowanie  tubylcow na gruzlice a ci zas zrewanzowali sie kilku chorobami wenerycznymi. Moge sobie latwo wyobrazic jak owczesni kacykowie plemienni przekonuja swoich dzikusow do korzysci jak beda ich udzialem dzieki kooperacji z nieproszonymi ale dobrze wyposarzonymi przybyszami: poznamy nowe technologie, bedziemy im sprzedawac ofiary naszych polowan i praktycznie za nic dostaniemy rozne subwencje i fundusze wyrownawcze.... Co szczesliwsi tubylcy odwiedza zas wspaniale siedziby zamorskie naszych nowych przyjaciol a zwlaszcza poznaja Wielkiego Bialego Ojca z Londynu. Juz sama taka perspektywa mogla przekonac najbardziej zdecydowanego tubylczego ksenofoba! Kto mogl przypuszcac, ze "biala" inwazja jak rak zje cale, tak w koncu duze terytorium zamieszkane przez miliony czerwonoskorych a resztki dawnych "dziedzicow" Ameryki zamknie sie w miejscach kulturalnego odosobnienia.
   Warto jednak pamietac, ze foruna kolem sie toczy i obecnie to wlasnie "Biala Ameryka" jest populacja zagrozona rekonkwista dzikusow. Mysle tu nie tylko o inwazji metysow latynoskich ale takze o coraz wiekszym zagrozeniu "zoltym niebezpieczenstwem" oraz eksplozja populacji murzynsko-arabskiej.  Jak zwykle lokalni kacykowie usiluja rozbroic populacje  ideologia wielokulturowosci, ktora zastapila w sposob niewidoczny zasade "amerykanskiego tygla". Znowu trabi sie o empatii, wystarczajacej powierzchni, zapotrzebowaniu na tania sile robocza itp. Wszytko to sa oczywiscie nonsensy gdyz eksport miejsc pracy do Azji oraz automatyzacja produkcji tych towarow, ktore jeszcze sie w USA produkuje spowodowaly, ze rak do pracy jest nadmiar nawet bez ich doplywu z zewnatrz. Dodatkowy doplyw zdesperowanych emigrantow powoduje wylacznie obnizenie poziomu wynagrodzen  dla wszystkich Amerykanow bedacych jeszcze na rynku pracy.  Juz obecnie stany lezace na pograniczu z Meksykiem skarza sie na deficyt finansowy w sluzbie zdrowia i szkolnictwie a trakze wzrost kryminalnosci wywolany naplywem nielegalnych emigrantow. Obecnie mowienie o tym nie nalezy do dobrego tonu ale inaczej bylo jeszcze nie tak dawno czego odbiciem sa filmy takie jak seria "Death Wish" z Bronsonem czy "Live and Die in LA".  W dodatku blok glosow "kolorowych" zaczyna wplywac w sposob decydujacy na przebieg procesow politycznych w USA rozbrajajac kraj od wewnatrz.  Dlatego tez nie widze dobrej przyszlosci dla USA gdyz biala cywilizacja najwyrazniej ustepuje wielorasowemu balaganowi a ekonomiczni ignoranci znajdujacy sie obecnie u steru nawy panstwowej sa najwyrazniej ideologicznie inklinowani by wprowadzic ja na rafy. Dobrze, ze ja juz tego chyba nie doczekam.

26 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

kolem sie toczy i obecnie to wlasnie "Biala Ameryka" jest populacja zagrozona rekonkwista dzikusow. Mysle tu nie tylko o inwazji metysow latynoskich ale takze o coraz wiekszym zagrozeniu "zoltym niebezpieczenstwem" oraz eksplozja populacji murzynsko-arabskiej.

Jest to naturalnie prawda. Ale3 nie jest to spowodowane demokracja, oddaniem wladzy masom.
Lecz falszerstwem. Stworzeniem "demokracji fasadowej". Wiekszosc ludzi jakich spotykam jest opisanym zjawiskiem zaniepokojona. Gdyby ich opinie w koncu mialy wplyw na polityke, zjawisku by przeciwdzialano. Podobnie z kara smierci w Polsce czy Szwecji.
Z tego zas wyciagam wniosek, ze dalej mamay wladcow absolutnych, jak za czasow panszczyznianych, czy antycznego niewolonictwa. Dlaczego tak robia-nie wiem. Ale na pewno sami maja, lub spodziewaja sie miec jakies korzysci.

Kamil pisze...

Indianie mieli szanse pokonac bialych do 1700 moze nawet do 1750 roku mieli szanse, wystarczylo wypowiedziec wojne totalna i krasc wszystkie mozliwe technologie. W XVIII rewolucja przemyslowa dopiero ruszala, a biali jeszcze nie byli dosc mocno okopani na wschodnim wybrzerzu. Na ich nieszczescie obudzili sie zbyt pozno.

Inspektor Lesny pisze...

Dobrze, ze ja juz tego chyba nie doczekam.

To gratuluje uczuc wyzszych.
A potomni Gospodarza nie interesuja?

Bobola pisze...

Alez obchodza! Dlatego pisze to co pisze aby podac moje przemyslenia pod powszechna i miazdzaca krytyke Moich Szanownych i Postepowych Czytelnikow.

Inspektor Lesny pisze...

Alez obchodza! Dlatego

To przepraszam.
To, co Gospodarz pisze, to moze i prawda. Ale tzw. "zwyczajni ludzie" nie moga nawet udawac, ze pragna takich zmian, bo nie ma nawet sladu takiej partii (Ani w Polsce, ani w Szwecji ani, przypuszczam ,w Ameryce)ktora by to miala na programie. Rewolucji tez sie nie da zrobic, bo nie ma taliego "zaczynu" rewolucyjnego, z takimi celami. Sa rozne inne, w tym zeby zawierac zwiazki malzenskie z kozami i psami, ale wywrotowcow chcacych w3prowadzic clo, kontrole graniczne, przykrocic wloczege bezdomnych i najwyrazniej beznarodowych, tam i mz powrotem, to nie ma...
Wiec, co, mamy zrobic? Konkretnie , juz jutro?


Bobola pisze...

Szanownego Inspektora ponosi mlodziencza niecierpliwosc! Tymczasem do wszystkiego trzeba dojrzec. Sytuacja musi sie stac nie do zniesienia zanim masy zorientuja sie, ze ida niewlasciwa droga. Wiele zlego robi tez idea demokracji sterowanej czy rzeczywistej bo madre decyzje nie sa wynikiem przemyslen plebsu. Wielu z moich polskich znajomych jest zwolennikami PO oraz Obamy a takze entuzjastami wielokulturowosci. Az do punktu akceptacji malzenstw mieszanych, o ktorych nietrwalosci wiele razy im wspominalem. Takze i Szanowny Inspektor , o ile pamietam, nie tak dawno glosil sie przeciwnikiem elitaryzmu. Moze sie tez okazac, ze sytuacja nie jest do uratowania bo glos rozsadku jest odosobniony a ryk oslow przemozny. Wszystko co mozna zrobic z mojej strony to przeciwstawiac sie owczemu pedowi. Praktyczne kroki takie jak Dr Brunona Kwietnia tez prowadza we wlasciwym kierunku wskazujac masom, ze nie wszystko idzie istotnie tak dobrze jak to glosza media.

mariusz pisze...

Po pierwsze to historia: dlaczego zaczął się w wieku XV tak zwany podbój kolonialny przez świat europejski czego skutkiem bezpośrednim była kolonizacja obu Ameryk prowadząca do olbrzymiego holocaustu (ponad 90% populacji autochtonów). Bodźcem do tego był brak złota, które służyło do połowy wieku XX jako miernik wartości czyli pieniądz, w sposób bezpośredni lub pośredni poprzez parytet. Deficyt pieniądza, czyli złota, wymusił na tzw. elitach (jak już dłużej nie mogli więcej wycisnąć od swoich poddanych) poszukiwanie alternatywnych miejsc jego eksploatacji i przyczynił się do masowych śmierci mieszkańców obu Ameryk.
Pisze o tym m.in.: Lands, Galbraith, Toynbee, oraz Chomsky (zwłaszcza w „Rok 501. Podbój trwa”).
Po drugie obecny system władzy to tzw. demokracja teatralna sterowana przez dwa główne czynniki, tj. zasoby finansowe, które umożliwiają dostęp do mediów i ich skali oddziaływania na odbiorców oraz marketing polityczny, który traktuje politykę jako zwykły rynek rządzący się tymi samymi prawami jak inne, a wyborców traktuje jako zwykłych konsumentów, biernych w odbiorze, którzy mają jedynie wybór pomiędzy „coca cola” a „pepsi” . De facto np. w USA ( z tego co tylko czytałem u np. też Chomskiego w „Interwencje” i „Hegemonia albo przetrwanie” oraz „Zysk ponad ludzi”) ludzie którzy startują do wyborów są ze sobą powiązani nie tylko poprzez „zawód” polityka lecz także przez wiele różnych konotacji rodzinnych. Nikogo spoza swojego grona nie wpuszczają do realnego wpływu na politykę całych stanów, nie tylko ze względów finansowych

Inspektor Lesny pisze...

ile pamietam, nie tak dawno glosil sie przeciwnikiem elitaryzmu. Moze

Jestem osoba targana ambiwalentnymi uczuciami. Gdyby wiedzial, z cala pewnoscia, jaka droge nalezy wybrac, zostalbym, byc moze, prorokiem gloszacym jedyne sluszne poglady. Jednakze zauwazam, ze Swiatem targaja niskie uczucia. Demokratycznie wybrani reprezentanci "z ludu" blyskawicznie sie korumpuja, maja swych wyborcow i , do niedawna braci w tzw. "wiekszym powazaniu".
Czlonkowie zas elity, buzie pelna frazesow,, o Ojczyznie i obywatelach, zas rychlo i jednych i drugich sprzedaja za garsc srebrnikow. I jakze tu miec jasne i skrystalizowane poglady?

Bobola pisze...

@mariusz
Podaje podboj Ameryki jako przyklad walki populacji. W tym wypadku czerwonoskorych z bialymi (glownie Anglikami i Francuzami). Myli sie pan zreszta co do poczatkowych intencji ekip podbijajacych Nowy Swiat. Kolumb mial za zadanie przelamanie monopolu na dostarczanie przypraw z Azji. Purytanie zas szukali terenu, na ktorym mogli by praktykowac swoje herezje bez obawy przed slusznym gniewem Swietego Biura. Nie o historie podboju Ameryki jednak chodzi tylko o to,ze walka pomiedzy roznymi populacjami jest wieczna i odwieczna. Obecnie USA stoja przed wojna "bialego rdzenia" z "dzicza naplywowa". Wiekszosc populacji nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy bo widzi wylacznie fragmenty sceny bitwy: degradacja szkolnictwa aby pozwolic na awans spoleczny mniej inteligentnej a kolorowej czesci spoleczenstwa, parytet kolorowych i kobiet w mediach, stosowne tresci programow telewizyjnych, w ktorych kobiety i kolorowi stawiani sa w pozycjach dominujacych itp. Nie ma mowy o pokojowym rozwiazaniu tego konfliktu. Tylko jedna strona moze wyjsc zwyciesko i obawiam sie, ze nie rokuje to niczego dobrego dla "bialych". Podobnie nonsensem jest oczekiwanie na pokojowe rozwiazanie konfliktu palestynskiego. Mozna co najwyzej dokonac "rollover" konfliktu. Faktycznie byloby lepiej gdyby to zderzenie kultur dokonalo sie szybciej i jeden z antagonistow zostal wyeliminowany w sposob ostateczny. Ale to oczywiscie idzie wbrew powszechnej tendencji do przeciagania stanu trudnego az stanie sie on zupelnie nie do wytrzymania. Podobna sytuacja miala miejsce w Europie za poczatkowych lat III Rzeszy. Ustepowano, ustepowano az wreszcie zniknely wszystkie szanse powstrzymania Hitlera z wyjatkiem wojny.

Bobola pisze...

@inspektor lesny
Nikt nie ma pewnosci, ze jego propozycje sa absolutnie sluszne i w przyszlosci przyniosa skutki, do ktorych zmierzal. Ale czlowiek inteligentny powinien byc w stanie powiedziec dlaczego zaleca taki a nie inny tok postepowania

mariusz pisze...

Nie jestem w stanie teraz odszukać źródła informacji w swoich książkach o prawdziwych przyczynach podbojów, jednak przy ich czytaniu utkwiło mi że bezpośrednią przyczyną, co nie oznacza jedyną, był brak złota jako środka wymiany.
Czy nauka naprawdę nie widzi innego rozwiązywania konfliktów tylko poprzez wzajemną agresję, co Pan ładnie nazywa „walką o byt”. Cała jedna nauka szczegółowa tj. biologia opiera się na tym założeniu i hipotezie darwinowskiej zasady doboru naturalnego, która jest tautologią. Twierdzi się, że zasada ta głosi przeżycie najstosowniejszych w populacji lecz nie ma innego sposobu zdefiniowania co oznacza „najstosowniejszy” jak właśnie utożsamianie go z tym , który przeżył. Bowiem te osobniki, które nie zaadaptowały się nie przeżyły czyli nie mogą być „najstosowniejsze” i tylko te, które przeżyły są nimi, czyli muszą spełniać zasadę doboru naturalnego.
Stosownie to tego można jej zarzucić brak możliwości falsyfikacyjności tej hipotezy zgodnie z popperowską zasadą weryfikacji hipotez naukowych.
Tak jak już pisałem matematyka ze swoją teorią gier wypracowała mechanizm prawie bezkonfliktowego rozwiązywania problemów poprzez teorię zwaną grą z naturą o sumie niezerowej.

Anonimowy pisze...

@mariusz:"Czy nauka naprawdę nie widzi innego rozwiązywania konfliktów tylko poprzez wzajemną agresję"

Nauka ma dosyć ograniczone możliwości analizy realnego swiata. Zwracam uwagę, że mnóstwo obszarów badań nie ma nic wspólnego z nauką (ang. science). Psychologia, socjologia, ekonomia, historia, archeologia, ... to są dziedziny, w których jest trudno lub wręcz niemożliwe zastosowanie typowych metod naukowych (powtarzalne eksperymenty w kontrolowanym środowisku). To że każda z tych dziedzin aspiruje do bycia nauką o niczym nie świadczy. Oczywiście to wcale nie znaczy, że te obszary badań są nieważne czy "niepoważne". Wręcz przeciwnie. Uważam, że są ważniejsze niż typowe dziedziny nauki jak fizyka czy chemia. Uważam naukę za jedną z wielu metod poznawania świata i to wcale nie najważniejszą. Nauka jest przereklamowana.

Bobola pisze...

@mariusz
Nauki przyrodnicze nie tworza rzeczywistosci tylko ja opisuja i szukaja powtarzalnych zaleznosci o charakterze przyczynowym. Ogolnie zas jest wiadomo, ze dwa obiekty nie moga osiagnac jednoczesnie sprzecznych celow (np miec ciastko i je zjesc).

mariusz pisze...

Zgadzam się z Panem , że zwłaszcza nauka ekonomii to nauka zwłaszcza o sprzecznościach występujących w naszych społeczno-gospodarczym otoczeniu. Jednak czy zawsze musimy widzieć sprzeczne interesy w relacjach międzyludzkich. Otóż ja miałem ambicje napisać prace, która starała by udowodnić, że nie zawsze tak jest. Nash otrzymał za matematyczny wywód jak, ogólnie, pogodzić sprzeczności Nagrodę Nobla.
Nie można zjeść ciastka i go zjeść, jeden z podstawowych przykładów na wielu kursach ekonomii. Jednak jeżeli zapytamy się kiedy chcemy zjeść to ciastko w pełni świadomie, to jemy je ze świadomością iż ono służy do zjedzenia a nie do posiadania go, bowiem za x czasu będzie już nie do zjedzenia, bowiem się popsuje. Jest to oczywiście metafora a nie realna sytuacja, jednak w realnym świecie znalazłem wiele podobnych przykładów. Przykładem są nieodnawialne w ludzkim pojęciu zasoby ziemi czyli np. węgiel i ropa. Wiemy, że kiedyś się skończą, tak naprawdę już od roku 2010 miał następować drastyczny spadek wydobycia ropy a tak nie jest. Żyjemy w świecie z bardzo ograniczoną możliwością gromadzenia wiarygodnych i sprawdzalnych w czasie informacji. Komputery jej nie tworzą pomimo swoich olbrzymich już obecnie mocy jedynie przetwarzają to co wrzuci do nich człowiek, a ludzie posiadają ograniczoną i wiedze i zwłaszcza informację a także wzajemnie się oszukują oraz pomijają to co jest dla nich albo ważne albo nieistotne z ich punktu widzenia.
Jeżeli np. zaprzestajemy wydobywania ropy albo nigdy byśmy nie „wpadli” na pomysł jako ludzkość do jej wykorzystania jako źródło energii to co wtedy. Czy na pewno ludzkość była by bogatsza i bardziej rozwinięta. Nie , siła zwierząt jest bardzo ograniczona i nigdy by ich nie wystarczyło dla powiększającej się populacji. Oczywiście Pan napisze to dobrze bowiem ludzi jest za dużo. Ja się cieszę ze swojego życia (chociaż nie zawsze) znam bardziej pokrzywdzonych przez los, którzy także się cieszą.
Możliwość wykorzystania paliw kopalnych przyczyniła się do tego, że większy odsetek ludzi był w stanie zająć się ogólnie nauką, w tym i przyrodniczą czyli odkrywaniem praw zachodzących wokół nas, a to pozwoliło na rozwój innych alternatywnych źródeł energii. Bez masowego wykorzystania łatwo dostępnych paliw kopalnych nie nastąpił by taki rozwój innych nauk pozwalających na inny ogląd naszej rzeczywistości.
To jest odmienne spojrzenie na „zjedzenie ciastka” i posiadanie też ciastka ale innego. Wymiana pozwala na posiadanie i jednego i drugiego. Wszystko płynie, stagnacja nawet w naszym życiu osobniczym kończy się śmiercią . Życie to ruch, zmiana, masy w energię i odwrotnie. W skali kosmosu odbywa się to np. przez przebiegunowanie Słońca czy też Ziemi

Przepraszam trochę się rozpisałem, już kończę.

Bobola pisze...

@mariusz

Nowe zasoby ropy i innych surowcow strategicznych istotnie sa ciagle odkrywane co przedluza (ale nieznacznie) ich oczekiwany czas wyczerpania. Ale jednoczesnie wzrastaja takze ceny wydobycia. Na przyklad ropa arabska znajduje sie w formie plynnej w podziemnych jeziorach. Ale juz ropa kanadylska w Albercie jest zaabsorbowana w piaskach roponosnych i wymaga ekstrakcji. To kosztuje. Podobnie latwiejszy do uzyskania jest gaz naturalny niz gaz lupkowy. To ze pewnych surowcow jest duzo nie oznacza, ze beda one tansze w przyszlosci. No i nie ma ucieczk przed tym. ze te zasoby sa skonczone i kiedys ich zabraknie.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Nowe zasoby ropy i innych surowcow strategicznych istotnie sa ciagle odkrywane co przedluza (ale nieznacznie) ich oczekiwany czas wyczerpania. "

Jesteśmy na początku nowej rewolucji energetycznej. Ta cała ropa, gaz czy węgiel spalane w celu uzyskiwania energii to "już" przeszłość. Właśnie niejaki A.Rossi podpisał duży kontrakt z (niestety nie wiadomo którą:) korporacją międzynarodową na wdrożenie jego urządzenia E-Cat. Pomimo kontrowersji w tym temacie (zimna fuzja) wierzę, że facet ma działające urządzenie. W ciągu miesiąca będzie opublikowany raport z testów wykonanych przez niezależny ośrodek naukowy (instytut lub universytet). Testy są zakończone, trwa pisanie raportu. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do 'www.e-catworld.com' lub do serwisu w którym komentuje i odpowiada na pytania A.Rossi (http://www.journal-of-nuclear-physics.com/). Myślę, że dożyję czasów, w którym spalanie węgla czy ropy (w celach energetycznych) będzie takim samym anachronizmem jak spalanie drewna.

Bobola pisze...

@hes2
Zimna fuzja interesowalem sie dobre pare lat temu, po opublikowaniu artykulu Ponsa I Fleishmana. W tym czasie tez ich eksperymenty probowal odtworzyc Prof. Oriani z Wydzialu Inzynierii i Nauki o Materialach Universytetu Minnesoty, w ktorym pracowalem. Wtedy uwazal on, ze istotnie elektroda palladowa produkuje "nadmiarowe cieplo", ktore wiazal z zajsciem w niej reakcji syntezy helu z deuteronow. Zrobilem nawet obliczenia, ktorych konkluzja bylo to, ze taka reakcja jest mozliwa jesli przyjmiemy, ze odpychanie kulombowskie pomiedzy jadarami D+ bedzie ekranowane przy uzyciu wszystkich (a nie tylko walencyjnych elektronow )jakie posiada pallad. Takie zalozenie jest jednak trudno akceptowalne przez grona fizykow bowiem nie oczekuje sie tego aby caly atom palladu mogl utworzyc kompletna plazme (inaczej mowiac pallad zostalby zamieniony w plyn plazmy neutralnej przy zachowaniu struktury ciala stalego calej elektrody). Inaczej ekranowanie ladunkow bylo zbyt slabe aby zaszedl efekt tunelowy pozwalajacy na zblizenie sie jader D+ na odleglosc zasiegu sil przyciagania jadrowego.
Bylbym wiec ostrozny z nadziejami na tania energie jadrowa z zimnej fuzji. Juz kilku naukowcow narazilo sie na kompromitacje z tej okazji a i interpretacja danych doswiadczalnych jest tu dosyc trudna.

mariusz pisze...

„No i nie ma ucieczki przed tym. ze te zasoby sa skończone i kiedyś ich zabraknie”.
A co my, tak naprawdę, wiemy o Ziemi. Prawie nic, wszystko jest to tylko przepisywanie tych samych podręczników z geofizyki. Natomiast o tym jak wygląda Ziemia w przekroju, czyli i to co w sobie kryje, można miedzy bajki włożyć. Człowiek chyba dotarł najdalej 2-3 km w głąb Ziemi a promień Ziemi ma ok 6848 km. Jest też hipoteza pustej Ziemi, a także Ziemi z dwoma otworami na biegunach. A jeżeli ropa jest powoli wypychana ze środka Ziemi w miejsce już wydobytej dostaje się następna będąca wynikiem procesów we wnętrzu Ziemi (wiem jaka jest hipoteza powstania organicznej ropy). Żadne dotychczasowe badania naukowe ani nie potwierdzają ani nie zaprzeczają hipotezie, że wnętrze Ziemi jest lub nie jest zamieszkane
Co by było gdyby na początku tzw. ery przemysłowej zadawano sobie pytanie, o realnej skończoności paliw kopalnych?
Zresztą węgiel można upłynnić do postaci ropy a węgla jest kilka rzędów wielkości więcej niż znanych nam zasobów ropy.
Pytaniem jest jak rozsądnie gospodarować tymi zasobami i tutaj można napisać tysiące stron.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Bylbym wiec ostrozny z nadziejami na tania energie jadrowa z zimnej fuzji."

"Zimna fuzja" to mój skrót myślowy. A.Rossi nie twierdzi, że to fuzja jądrowa. Udowadnia tylko, że gęstość i pojemność energii nie odpowiada żadnej ze znanych reakcji chemicznych (jest kilkadziesiąt razy większa od tej zawartej w najbardziej wydajnym paliwie; skroplonym wodorze). Jest wysyp różnych teorii, skąd się bierze to nadmiarowe ciepło i co go powoduje. A.Rossi ma teorię na ten temat, ale pisze, że na razie, dopóki nie uzyska patentu nie może jej przedstawić, bo konkurencja łatwo uzyska podobny efekt. Może to jakiś nowy rodzaj reakcji chemicznej??

Bobola pisze...

@hes2
Nie znam kulis odkrycia wiec nie moge ocenic propozycji R. Ale mowimy o reakcji zachodzacej w srodowisku metalicznego palladu, ktory pozwala na wysokie zatezenie wodoru (czy Deuteru ) w ciele elektrody.Jesli zna Pan zsczegoly procesu to prosze je podac albo skierowac mnie do zrodla. Istnieja reakcje o bardzo wysokim cieple syntezy ale ciepla tworzenia sa wiele rzedow wielkosci nizsze do ciepla syntez jadrowych. Aby cokolwiek powiedziec musimy znac substraty i produkty reakcji. Inne rozwazanie sa bez sensu.

Bobola pisze...

@hes2
Tutaj jest odnosnik do artykulu w prasie popularnejna temat maszyny R. :http://www.msnbc.msn.com/id/45153076/ns/technology_and_science-science/t/italian-cold-fusion-machine-passes-another-test/#.ULJVnXlO8qA

Niestety nie znajduje w nim wystarczajacych danych abym mogl ocenic sensownosc projektu.

Bobola pisze...

@hes2
Tutaj jest nieco wiecej info. ale w dalszym ciagu wiem zbyt malo o reakcji aby miec jakie poglad http://pesn.com/2012/10/15/9602206_Penon_High-Temperature_E-Cat_Test-Results_Posted/
Bede szukal nadal.

Bobola pisze...

@hes2
I finally found rozmowe z R na temat wynalazku. Niestety i tu brak konkretow ale ze slow R. wnosze, ze nie ma on przygotowania naukowego i nie rozumie jaki jest mechanizm dzialania jego maszyny cieplnej. Ze wzgledu na to, ze nie widzialem osobiscie takiej maszyny w czasie pracy nie chce odzrucac z gory samej mozliwosci. Ale odnosze wrazenie, ze jest to jeszcze jeden z wielu licznych oszustw naukowych.
http://andrearossiecat.com/andrea-rossi-interview

Anonimowy pisze...

@Autor:"Ale odnosze wrazenie, ze jest to jeszcze jeden z wielu licznych oszustw naukowych."

Też biorę to pod uwagę.

Jeśli chce Pan inne odsyłacze na temat badań "zimnej fuzji", to jeden eksperyment jest w trakcie. Co ciekawe jest robiony on-line" (właśnie trwa:). Ma na celu replikację eksperymentu prof. Celani z włoskiego instytutu fizyki jądrowej, który twierdzi, że uzyskał nadwyżkę ciepła. Jego badania są jawne, dobrze udokumentowane i nawołuje do replikacji swojego eksperymentu. Grupa inżynierów właśnie "w tej chwili" to robi. Mają portal internetowy (http://www.quantumheat.org) na którym nie tylko opisują urządzenie, ale w czasie rzeczywistym można odbierać dane z czujników działającego reaktora. To pierwszy eksperyment naukowy robiony "na oczach świata". Projekt jest poświęcony pamięci Pons'a i Fleischmann'a.

Anonimowy pisze...

@Autor:"replikacja reaktora prof. Celani"

Tak przyszło mi do głowy, że z racji zawodu mógłby Pan zaglądnąć na ten portal i włączyć się do badań (http://www.quantumheat.org/index.php/replicate/progress-blog) o ile interesuje Pana temat i ma Pan czas. Można tam komentować i poddawać pomysły na modyfikacje metod pomiarowych czy przeliczania wyników. Celem tego eksperymentu nie jest powstanie urządzenia komercyjnego, ale dowód na zjawisko "nadwyżkowego" ciepła.

Bobola pisze...

@hes2
Rozejrze sie w tym temacie. Musze zebrac dane na temat tego co zostalo osiagniete od czasow Ponsa. Teraz, jak widze, wodor (a nie D) jest zageszczany w niklu (zamiast w Pd) i w dalszym ciagu widac generacje ciepla wskazujaca na zajscie jakiegos , nieznanego chyba eksperymentatorom , procesu. Ogolnie rzecz biorac potrzebne jest wyjasnienie 1)jaki proces zachodzi 2) jaka role gra metaliczne srodowisko 3) dlaczego nie widac twardego promieniowania jesli mamy do czynienia z procesem fuzji jader lekkich.