wtorek, 5 sierpnia 2014

Niewiasta z ptaszkiem w reku

    Oderwalem sie ostatnio od dzialanosci literackiej z powodu nieoczekiwanego powiekszenia sie mojej najblizszej  rodziny.  Mniej wiecej miesiac temu udalem sie na spacer wokol jeziorka Kornelia,  ktory to spacer wykonywalem zazwyczaj w towarzystwie mojego pieska. Tym razem, a bylo to po burzy, ktorej towarzyszyl sily wiatr, znalazlem na sciezce gniazdo o ksztalcie skarpetki, wykonane z szargo wlokna wraz z odlamana galezia lipy, do ktore bylo zapewne uprzednio umocowane. W gniezdzie byly trzy piskleta  opierzone tylko czesciowo. Dwa z nich zmarly na miejscu zapewne od uderzenia lub z zimna ale jedno z nich, zreszta najmniejsze, rokowalo nadzieje a przezycie. Zabralismy go wiec do domu gdzie znajdek zostal zidentyfikoway jako samiczka ptaszka oriolka (Icterus galbula). Ptaszki te przebywaja zazwyczaj w gornej strefie drzew i tam buduja swoje charaktrystyczne gniazda. Ich pozywienie to owady i owoce. Jak sie z biegiem czasu okazalo nasz ptaszek lubi owoce miekie i slodkie (np mango czy gruszke) oraz gasiennice jakiegos zuczka, ktore szczesliwie mozna nabyc pod nazwa milkworm. Jesli nam sie uda zlowic jakiegos innego owada to ptaszek jest otwarty na eksperymenty kulinarne. Niestety nie jest tak latwo zdobyc takie pozywienie i zaczynam innym okiem patrzec na mysliwych.



    Ptaszek rozwija sie pomyslnie i jest  juz z nami ponad poltora miesiaca. Opierzyl sie a wczoraj dokonal pierwszego samodzielnego lotu startujac z trawnika. Byl z tego niezmiernie zadowolony i dumny ale wlasciwym promotorem jego umiejetnosci latania byl nasz kotek Molly, ktory sfingowal szarze drapieznika na ptaka i tym umotywowal pierwszy dlugodystansowy i samodzielny lot oriolka na trasie jakis trzech metrow. Od tego czas ptak wkonal juz pare innych samodzielnych lotow wykazujac sie umiejetnoscia sterowania w powietrzu oraz ladowania na trawniku, galeziach a takze na parapecie okna.

   Ze wzgledu na to, ze to ja najczesciej karmie ptaszka i spedzam z nim czas na swiezym powietrzu uczac latania i znajdowania pokarmu wsrod trawy Oriolka uwaza mnie najwyrazniej za swojego ojca i stara sie podazac za mna gdziekolwiek sie udaje. Jest to nieco klopotliwe gdyz ptaszek potrafi sie pojawic nieoczekiwanie w najblizszej odleglosci od mojego buta i boje sie, ze przez nieuwage na niego nadepne. Mamy dla niego klatke ale osobiscie nie lubie go zamykac bo jest to w koncu dziki ptak, ktory mam nadzieje poczuje jeszcze "zew krwi" i powroci do swego naturalego srodowiska. Zreszta ptaszek zawsze bardzo sie cieszy gdy podchodze do klatki. Terkocze wtedy najwyrazniej dajac znak, ze tu jest (to samo zreszta jest gdy podchodzi sie do niej wtedy gdy spaceruje na trawniku). Wyjmuje ja z klatki i sadzam na galezi, na ktorej ona siedzi do czasu gdy jej sie to znudzi i sfrunie a trawniki.

   Nigdy uprzedio nie mialem hodowanego ptaka i bylem wobec tego uderzony jego inteligecja przejawiana w rozwiazywaiu problemow. Na przyklad Oriolka potrafi sobie ustawic, poslugujac sie  dziobem, najdogodniejsza odleglosc od pojemnika , w ktorym serwuje jej robaczki. Pojemnik jest plastikowy i lekki wiec moze go popchnac , sama siedzac na poprzeczce, tak aby mogla wygodnie wybierac z niego pokarm.
Nie wiem jak dlugo jeszcze bedzie mogla byc z nami bo umiejetnosc latania powoduje, ze bedzie pozostawiac dowody swojej bytnosci nie tylko na podlodze jak to czynila dotychczas ale i wyzej. Jesli ktorys z moich czytelnikow ma jakies doswiadczenie w


rehabilitacji dzikich ptakow to prosze o sugestie.

6 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

Nie chce byc przykry, ale powyzsze nie sluzy nikomu,ptakowi tez nie.
Lechce to jedynie ego Gospodarza.
Jest to rowniez w wielu krajach zabronione, nie wiem jak w USA.
Gdy mamy nadmiar uczuc, nalezy je skierowac na wlasny gatunek.
I, jedynie to, jest zgodne i z Natura, i z rozumem.

Bobola pisze...

W USA oswajanie dzikich ptakow jest tez zabronione. Ale gdybym gniazda nie podniosl to piskle zmarlo by tak jak jego braciszkowie.Ja zas im bardziej poznaje zwierzeta tym mniej cenie ludzi.

Robert pisze...

Ładny ptaszek:) Jestem przekonany ,ze z czasem sprawa rozwiąże się sama to znaczy ....rozwiąże ją NATURA.Ptak pewnie sam odleci.Ciekawe,że natura człowieka (normalnego czlowieka) nie pozwala przejść obojętnie obok potrzebującego pomocy przedstawiciela innego gatunku.Ciekawe czy istnieją poza człowiekiem inne gatunki,które postępują tak samo?

Bobola pisze...

Istotnie ptaszek robi olbrzymie postepy w lataniu. Obawiam sie tylko, ze zbytnio sie przyzwyczail do tego, ze dostarczam mu robaczki (pieczone robaczki sae wpadaja do gabki). Widze jak dziobie cos w trawie i skubie listki ale czy jest to pozywne nie jestem w stanie ocenic.

testujemy pisze...

@Robert, znane są podobne przypadki u innych gatunków. Niedawno w sieci furorę zrobił film, na którym niedźwiedzica z ogrodu zoologicznego wyjmuje z wody jakiegoś przedstawiciela krukowatych. Delfiny są też w tym dobre, potrafią one być równie okrutne i równie empatyczne jak ludzie. Wiele ssaków i ptaków posiada w mózgu struktury adekwatne do ludzkich, odpowiedzialne choćby za empatię.

@Bobola: dawno temu czytałem o przypadku, gdy samica, nie pamiętam już jakiego gatunku ptaka, tak oswoiła się z podobnym Panu "oswobodzicielem", że uznała go za dobry materiał na partnera i zaczęła przynosić mu gąsienice w prezencie, próbując wkładać je do jego ucha ;)

Bobola pisze...

Istotnie widzialem pare filmow opisujacych uczuciowe wiezi pomiedzy ptakamii ludzmi. Ostatnio program Nova pokazal ges dzika tak przywiazana do swojego pana, ze leciala obok niego gdy ten jechal na rowerze.

Wracajac zas do opieki dzikich zwierzat na ludzkimi niemowlakami to znam tylko legende mowiaca, ze zalorzyciele Rzymu : Romulus i Remus byli wykarmieni przez szara wilczyce. Bylo to utrwalone na znaczkach Wloch epoki imperialnej.