niedziela, 12 maja 2019

Wsi spokojna , wsi wesola... 2019

  Dokonalem ostatnio inspekcji podwarszawskiej wsi lezacej kolo Sochaczewa. Sa to tereny wiejskie, z ktorych pochodzila moja zmarla juz zona, niegdys kustosz Uniwersytetu Harvarda w Cambridge, MA i osoba zasluzona dla polskiej kultury w kraju i na obczyznie.
                                                                                                                                                              Zdjecie ponizsze pokazuje ja w towarzystwie odwiedzajacego Harvard owczesnego prezydenta RP

Jak wynika z notatki jaka Alicja zrobila po uroczystosci, byla ona rozczarowana poziomem wypowiedzi i zachowaniem sie Walesy. Nie byla zreszta odosobniona w tej opinii. Ja zas jadac na jej grob nie moglem sie powstrzymac od refleksji jak bardzo w czasie mojego zycia zmienila sie polska wies. Gdy poznalem Alicje i jej najblizsza rodzine, Nowa Wies i Rybno byly malymi zapyzialymi siolami w znacznej czesci obsadzonymi sadami owocowymi czy polami truskawek. Bylo to "zaglebie owocowe" , z ktorego produkty zaopatrywaly Warszawe i inne wieksze miasta  a czesciowo , gdy sie udalo, wyjezdzaly takze na eksport  do ZSRR .  W stosunku do mieszczan wiesniacy byli zamozni chociaz zalezni od popytu na owoce. Drogi wewnetrzne byly na ogol piaszczyste , zaopatrzenie w mieso i artykuly przemyslowe dosyc kiepskie - trzeba bylo wiele rzeczy dowozic z Warszawy- spozycie alkoholu bylo duze a czesc chalup miala slomiene dachy i klepiska zamiast podlogi. Ja osobiscie lubilem taka egzotyke ale zycie codzienne wiesniakow bylo dosyc malo komfortowe.
Stopniowa poprawe obserwowalem jeszcze za czasow gierkowszczyzny ale prawdziwe zmiany jakosciowe rozpoczely sie po roku 1990. Obecnie mamy tam asfaltowe drogi dojazdowe, sklepy spozywcze i przemyslowe z prawdziwego zdarzenia i znacznie lepiej wyposarzone domy ludnosci tubylczej. Stosowne tablice nie omieszkaja informowac mieszkancow, ze wszystkie te blogoslawienstwa cywilizacji zawdzieczaja funduszom unijnym.  Jest lepiej ale tez inaczej. Dochody z rolnictwa i ogrodownictwa spadly do poziomu, na ktorym praktycznie nie oplaca sie nic uprawiac.
Mlodsza generacja szuka wiec dochodu poza rolnictwem. Popularne jest budowanie hurtowni, reperacje budowlane, naprawa samochodow itp. Jak mowia mi pozostali czlonkowei rodziny, kazdy kto chce pracowac jakas prace znajdzie byle nie w tradycyjnym rolnictwie. Jak wyglada zycie na prowincji kazdy moze zobaczyc tutaj https://sochaczew24.info/ Jest to lokalna gazetka, ktorej redaktorem naczelnym jest siostrzeniec mojej zony.  Niegdys inzynier, potem nauczyciel a teraz dziennikarz lokalny.

   Obecnie polska wies przezywa okres nadprodukcji zywnosci. Ze wzgledu na to, ze konsumpcja krajowa jest z grubsza stala konsekwencja nadprodukcji jest obnizka cen skupu. W ubieglym roku, jak mi powiedziano, cena kilograma gruszek deserowych w skupie wynosila 2 gr/ kg. Jest to cena stawiajaca pod znakiem zapytania zwrot kosztow wytwarzania.  Jedynym wyjsciem jest ograniczenie produkcji. Czyni to UE wyznaczajac poziom produkcji towarow rolnych. Interesujacym faktem jest to, ze mimo zawalenia sklepow w miescie doskonalymi wedlinami czy miesem (malo jest tylko wolowiny) ceny tych towarow powoli rosna. Jest to zapewne wynik inflacji wywolanej rozdawnicza polityka PiS.  Mnie zas nasuwaja sie tylko mysli gdzie te wszystkie dobra byly przez polowe mojego zycia spedzona w PRLu.  Oczywiscie swoj wklad maja takze towary importowane z innych krajow ale gdyby tylko PZPR pozwolila na takie zaopatrzenie rynku zywnosciowego to rzadzilaby spokojnie do dnia dzisiejszego. Wszytkie bowiem powazniejsze zamieszki w Polsce po roku 1945 byly "rewolucjami kielbasianymi" . Nasz wierny lud ma bowiem w glebokim powazniu suwerennosc kraju, Nasz Swiety Kosciol czy straty terytorialne spowodowane przez ZSRR. Ale braku wedlin, miesa i wodki nie toleruje.
           .                                                                                                                                                             

Brak komentarzy: