piątek, 25 kwietnia 2008

Dobrymi checiami pieklo jest wybrukowane czyli jak zrobic szkode majac najlepsze zamiary


Pare dni temu dwaj najwieksi w USA minihurtownicy: Wal Mart i Costco zdecydowali sie ograniczyc sprzedaz ryzu w swoich sklepach czy raczej minihurtowniach do pary opakowan przy jednym zakupie. Jak pewnie wielu czytelnikom wiadomo oba te sklepy roznia sie od tradycyjnych hurtowni tym, ze w zasadzie dopuszczaja tez duze transakcje detaliczne. Oznacza to, na przyklad, ze kupujacy musi zgodzic sie na zakup duzych opakowan towarow przekraczajcy typowy zakup na biezace potrzeby jaki by zrobil w supermarkecie. Duze opakowania cechuje nizsza cena jednostkowa tak, ze na ogol takie transakcje sa oplacalne nawet dla detalicznego odbiorcy pod warunkiem, ze ma gdzie przechowywac wzglednie duze ilosci towarow oraz, ze towar ten nie zepsuje mu sie przed wykonczeniem zapasu. Sa to bowiem ilosci, ktore dla przecietnego nabywcy reperezentuja kilku miesieczny zapas. Glownymi klientami tych minihurtowni sa jednak wlasciciele restauracji i malych przedsiebiorstw zywieniowych. Decyzja o ograniczeniu sprzedazy na pewno utrudni im zycie i operacje zakupow. Niewatpliwie tez pokonaja oni te restrykcje wysylajac, na przyklad , kilku pracownikow w miejsce jednego badz dokonujac zakupow w wiekszej liczbie sklepow. W przeciwienstwie bowiem do indywidualnego odbiorcy wlasciciele malych przedsiebiorstw zywieniowych po prostu musza dostac towar, ktory jest im potrzebny do prowadzenia interesu. Inaczej zbankrutuja. Uzasadnieniem restrykcji byla wygloszona przez zainteresowanych hurtownikow opinia, ze ograniczajac wielkosc zakupow chca oni zmniejszyc popyt a tym samym uzyskac obnizenie cen hurtowych ryzu. Tak sie bowiem zlozylo (patrz rysunek) ze w ostatnim roku cena ryzu wzrosla ponad dwa razy co spowodowalo kleske glodu w mniej zamoznych panstwach jak Haiti itp gdzie ryz stanowi podstawowy artykul spozywczy. Czy istotnie obzarstwo amerykanow powoduje nadmierny wzrost cen tego podstawowego artykulu spozywczego? I czy wspomniane restrykcje wywolaja odwrot wysokich cen? I wreszcie czy te ceny istotnie sa spowodowane brakiem towaru na rynku? Odpowiedz na wszystkie te pytania jest negatywna. Spojrzmy bowiem na wykres (kolor niebieski), na ktorym cena ryzu wyrazona jest w zlocie po aktualnym kursie zlota dla danego okresu czasu. Jak widac z owego wykresu zmiany realnej ceny ryzu sa minimalne w okresie lat 1999-2008. Cena realna cwt ( 1cwt= 200 000 lb)ryzu waha sie pomiedzy0.00012 a 0.00028 ozt/cwt i wynosi przecietnie 0.0002 ozt/cwt. Faktycznie cena realna ryzu byla znacznie wyzsza niz obecnie w roku 1998. Tego rodzaju wahania wskazuja, ze producenci bez trudu adaptuja sie do wymagan rynku. Wzrosty ceny nie sa spowodowane obiektywnymi trudnosciami w rodzaju ograniczongo arealu upraw czy braku ziarna na rynku. Sa one spowodowane wylacznie dewaluacja walut, a w pierwszym rzedzie dewaluacja USD bo to jest waluta, w ktorej przeprowadzane sa transakcje na gieldzie surowcowej. Wina za glod w krajach, ktore bezmyslnie utrzymywaly swoj kapital rezerwowy w dolarach , ponosi amerykanska finansjera i Federal Reserve Board. Nikt inny. Kryzys zywnosciowy jest pochodna inflacjogennych decyzji rzadu USA, ktory finansuje swoja awanturnicza polityke zagraniczna przez drukowanie pieniedzy nie posiadajacych stalego parytetu w zlocie. W ostatnich dniach bylem swiadkiem smialych wypowiedzi amerykanskich prominentow w rodzaju G. Schultza , bylego sekretarza stanu, czy J. Stiglitza laureata nagrody Nobla w ekonomii. Obaj prominenci za obecny kryzys , ktory nazywaja slusznie najwiekszym w historii, winia wszystkich z wyjatkiem jego rzeczywistych sprawcow. Czyzby to co tu pisze bylo istotnie tak obce wielkim umyslom amerykanskiej polityki finansowej? A moze wygodniej jest po prostu zrzucac wine na obiektywne trudnosci liczac, ze przecietny czytelnik czy sluchacz nigdy nie zada sobie wysilku by przeanalizowac zagadnienie?
Jesli jednak wypowiadaja sie oni w dobrej wierze to sytuacja jest powazniejsza niz moze sie wydawac. Obecnie Fed. Res. usiluje spacyfikowac smialo rozwijajacy sie kryzys przez dalsze powiekszenie podazy pieniadza. Stad dotacje popodatkowe prez. Busha oraz dalsze obnizenie stop procentowych. Nasi drodzy decydenci wydaja sie nie rozumiec, ze ich lekarstwa tylko poglebia kryzys. Jestesmy w pewnym sensie w sytuacji pasazerow ekonomicznego Titanica. Widzimy gore lodowa na kursie i wykonujemy dwa kolejne, fatalne posuniecia : rozkaz cala wstecz, co zrujnowalo sterownosc statku oraz ostry skret, ktory spowodowal, ze zamiast wzmocnionym dziobem statek zderzyl sie z gora lodowa stosunkowo slaba burta. Powaznie radze, aby kazdy zaczal myslec o przygotowaniu wlasnej tratwy ratunkowej bo na rozsadek naszych drogich kapitanow ekonomii nie ma co liczyc.

1 komentarz:

Mieczsilver pisze...

Nie tylko dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane,ale i patrząc na trudności w adsorbcji funduszy unijnych można powiedzieć,że piekło jest wybrukowane politycznymi szulerami.Czas mija,a przepisy z zakresu choćby i ochrony środowiska nadal nie są dostosowane do unijnych.Mogę to sobie wyobrazić mając za sobą utarczki w zakresie efektywności inwestowania,co ma bezpośredni związek ze strukturą własnościową i funkcjonującymi układami państwowo-samorządowymi.