środa, 17 czerwca 2009

To relatywne wyczucie czasu




Kiedy rozmawiam ze znajomymi lub czytam wpisy Szanownych Blogerow "Polityki" przychodzi mi na mysl, ze wiekszosc moich szanownych rozmowcow nie zdaje sobie sprawy z szybkosci uplywu czasu mierzonego dokonaniami czy to osobistymi czy tez historycznymi. Nasza dziarska mlodziez, wynosi ze szkoly przekonanie, ze wszystko jest dla niej mozliwe w dowolnym etapie ich zycia. Z tego biora sie owe studia na wielu kierunkach bedace glownie marnowaniem czasu i pieniedzy rodzicow, odkladanie macierzynstwa i zakladania rodziny ad calendas grecas czy usilowania rozpoczecia nowej kariery zawodowej w czasie gdy idacy normalnym biegiem kolega znajduje sie juz blisko szczytu swojej kariery. Mlodziez mysli, ze bedzie zyla wiecznie i ze wieczne byly i beda granice panstw i stosunki spoleczne w ktorych sie urodzili. Rzecz jasna wyjatki sie zdarzaja ale w wiekszosci sytuacji czas stracony na wielokierunkowe studia , czy latwe zycie nie jest do odrobienia.
Gdzies w swiatowej kulturze popularnej zagubilo sie wyczucie tego, ze zycie indywidualne jest krotkie i ze na wszystko jest w nim stosowny czas. Jak mawial moj znajomy: "Zycie jest jak koszulka dziecka. Krotkie i zasrane". Z drugiej zas strony czytajac wypowiedzi passencistow z "Polityki", ktorzy uwazaja sie, calkiem bezpodstawnie, za intelektualna elite kraju, zauwazam, ze tak jak niedoceniana jest krotkosc zycia indywidualnego, tak tez i niedoceniana jest powolnosc i systematycznosc procesow politycznych. Dotyczy to zwlaszcza zmian granic Naszej Umeczonej Ojczyzny, ktora zmienia swoje ksztalty geograficzne jak zle napompowana pilka futballowa poddawana energicznym kopniakom rozgrywajacych ze wschodu i zachodu. Ten brak ograniczen z obu stron Chrystusa Narodow powoduje, ze nie posiada on w umysle przecietnego Polaka dobrze zdefiniowanego srodowiska naturalnego czyli terytorium rezerwatu polskiej sily zywej.
Pokolenia powojenne uwazaja za polska ziemie obiecana teren znajdujacy sie w obrebie obecnych granic. Ziemie od lat nalezace od 600-700 lat do Krolestwa Prus uwazane sa przez nich jako odzyskane sprawiedliwie w wyniku kary nalozonej na Niemcy za wywolanie II Wojny Swiatowej. Nie rozumieja bowiem, ze interesy polskie miela marginesowe znaczenie dla Wielkiej Trojki. Istotne bylo oslabienie Niemiec i zaspokojenie ambicji Stalina jak tworcy nowego ladu europejskiego. Nie bez znaczenia byla takze zgoda Stalina na rezygnacje z odszkodown wojennych z terytorium trizonii. Natomiast nalezace do Polski ( a przedtem do Litwy) Kresy Wschodnie sa oni gotowi uznac za sprawiedliwie przylaczone do Rosji, Litwy, Ukrainy i Bialorusi mimo, ze byly one pod wladaniem polskim co najmniej 600 lat jesli nie dluzej. Fakt, ze to wlasnie Polska wniosla na te tereny, pograzone w ciemnocie poganstwa i schizmy, administracje i formy cywilizacji nigdy nieznane kozackiemu "towarzystwu" przedtem i potem umyka jakos uwagi zwolennikom wielokulturowosci i spoleczenstwa empatycznego. Co jednak jest bardziej niepokojace to fakt, ze dla przecietnego polskiego intelektualisty (przez co rozumiem tak zwana ciemny motloch wyksztalcony, ktory podobnie jak "biedna ale uczciwa" stanowi mozliwie najgorsze polaczenie), zupelnie jest niezrozumiale, ze skala czasowa zmian politycznych na mapie swiata jest bardzo dluga. Przypomina ona niemal skale czasu uzywane dla okreslenia zmian geologicznych. Nie mniej, gdy patrzymy na zdarzenia z historycznej perspektywy mozemy wyroznic trendy, ktore utrzymuja sie przez dlugie, wielopokoleniowe okresy czasu. Jesli spojrzymy na pierwsza plansze od gory to zauwazymy, ze likwidacja Chrystusa Europy postepowala etapami. Zdrada Chmielnickiego i bunt ukrainskiej czerni kosztowaly Rzeczpospolita Ukraine Zadnieprzanska, ktora ugrzezla w chaosie typowym dla tych tertoriow gdy zabraknie na nich silnej reki pana. Wkrotce tez zaznaly one carskiego knuta znacznie bolesniejszego od polskiego bata. Rozbiory Polski trwaly przez lat dwadziesci dwa. Widac wyraznie jak na oslabione umyslnie przez dyplomacje panstw osciennych cialo Rzeczpospolitej rzucily sie trzy wilki i powoli skonsumowaly cale terytorium. To wszystko zreszta przy wielokrotnych zapowiedziach o wiekuistej przyjazni i pomocy dla Polski tego Chorego Czlowieka Europy. Jak slusznie mowil kardynal Richelieu "Panie Boze chron mnie od przyjaciol bo z wrogami sam sobie poradze!". Jak zwykle w takich przypadkach oslbienie panstwa wywolano przez zewnetrzny ( w tym wypadku rosyjski) nadzor nad polskim prawodawstwem, kontrole polskich finansow i emisji pieniadza, otwarcie granic ("wolny rynek") do tego stopnia, ze armia pruska rekrutowala zolnierzy na terytorium Polski, oraz przekupienie polskiej elity politycznej zaszczytami i pieniedzmi. Gleboko negatywna role w kawalkowaniu panstwa polskiego odegraly tez hordy mniejszosci narodowych, glownie zas mniejszosc zydowska, ktora dzialala jako szpiedzy-dywersanci panstw zaborczych i stanowila faktycznie panstwo w panstwie. Wolnosc Polski przyszla przypadkiem, po 124 latach okupacji i egzystencji jako element malo pozadany w wielkich cesarstwach wielonarodosciowych.
II Rzeczpospolita usilowala i zdolala zbrojnie odzyskac tylko mala czesc pierwotnego polskiego terytorium. Jak widac na dolnej planszy granice zachodnie w zasadzie pokrywaja sie z granicami jakie miala Polska w roku 1772. Granice wschodnie ustalone zostaly traktatem ryskim po zwycieskiej wojnie z Rosja Radziecka. Pozostawily one poza polskimi granicami ziemie od wielu wiekow polskie ale wowczas juz zalane ukrainskim motlochem (patrz "Slawa i Chwala" Iwaszkiewicza). Byla to wielka i niepotrzebna strata, ktora zawazyla fatalnie na losach Polski w II Wojnie Swiatowej. Zbyt male terytorium II RP nie pozwalilo bowiem na strategiczny odwrot wojska polskiego w glebokie zaplecze. Posiadanie duzego terytorium ma swoje dobre strony przy prowadzeniu wojny obronnej. Bylo ono jedynym powodem tego, ze ZSRR nie zostal rozbity calkowicie w operacji Barbarossa. Historyczne rozwazania pokazuja, ze Nasz Umeczona Ojczyzna jest pod stalym parciem terytorialnym naszych dwoch sasiadow. Jesli by im na to pozwolic to wszystko co zostanie z Polski ( o ile nie nastapi calkowita absorpcja) to terytorium Generalnej Guberni. Polska, jesli ma przetrwac jako panstwo niepodlegle musi przyjac wobec sasiadow pozycje agresywna i wroga. Wszelkie kompromisy i przylaczenia musza skonczyc sie fatalnie. Taktyka europejskiej przyjazni i wspolpracy juz raz doprowadzila do calkowitego rozbioru Polski. Obecnie jestesmy na tej samej fatalnej drodze gdyz uczestnictwo w UE pozwala naszym niemieckim wrogom na wiele posuniec, ktorych nie mogliby wykonac w stosunku do w pelni niezaleznego panstwa.

Wszystkie mapy pochodza z ksiazki A. Zamoyski "The Polish Way".


12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Najsensowniejsze byłoby reaktywowanie Rzeczypospolitej jako związku czterech narodów, Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy. Tyle, że takie działanie przeraża Rosje i Niemcy oraz wymaga rezygnacji z łapówek i kasy płaconej agentom przez Rosje, Niemcy i USA.

Bobola pisze...

To bylo dobre rozwiazanie przed przystapieniem do UE. Teraz sytuacja jest inna. Zreszta nie widze w Polsce polityka majacego dosyc sily charakteru aby stanac na czele frondy. W tej chwili jedyna nadzieja dla Polski to rozpad Unii wywolany albo kleska militarna w starciu z Rosja albo wewnetrznymi sprzecznosciami panstw do niej nalezacych. Inaczej mowiac potrzebny jest kolejny cud. Byc moze pomocny bedzie kryzys gospodarczy, ktory jeszcze naprawde do Polski nie dotarl. Z biegiem czasu fatalny interes jaki zrobila polska elita dotrze do tepego ogolu. Nie po to bowiem opanowuje sie terytorium aby nie czerpac z tego zyskow. W pewnym momencie stanie sie to jasne i dotkliwe ale ile to zabierze czasu to trudno przewidziec. Osobiscie przewiduje wielki kryzys polityczny gdzies w roku 2010.

Anonimowy pisze...

Jakoś jestem dziwnie spokojny. Oznaczać to może, że nasz kryzys polityczny z pewnością będzie znikomy w porównaniu z innymi krajami.

Unknown pisze...

"czerń"
"ukraiński motłoch"
"knut"
"bat"
Uważam, że te słowa - symbole stanowią wręcz idealne wytłumaczenie dlaczego losy Polski potoczyły się tak, a nie inaczej od XVII w.
Być może żylibyśmy w innym państwie gdyby:
na rozległych kresach nadano chłopom ziemię na własność za służbę wojskową
likwidowano pańszczyznę i przywiązanie chłopa do ziemi,
rozwijano szkolnictwo.

Bobola pisze...

Te stare i dobre okreslenia stosuja sie doskonale do wspolczesnych rusinow. A obyczaje tych ludow bynajmniej nie zlagodnialy od czasow Chmielnickiego. Ale jak kazdy zywiol tak i ten mozna kontrolowac silna reka i to wlasnie (a nie wspolpraca) powinno byc esencja urbasizmu. Tereny ukrainskie , zwlaszcza zadanieprzanskie kwitly cywilizacyjnie i wytworczo wlasnie wtedy gdy chlopstwo bylo zapedzone do pracy panszczyznianej w dobrze zorganizowanych latyfundiach ksiazat kresowych. Jako prawdziwy polak czytal Pan pewnie "Ogniem i mieczem" i zna Pan historie latyfundii ks. Wisniowieckich. To wszystko zniknelo bezpowrotnie po powstaniu Chmielnickiego kiedy wlasnie ludnosc (czyli czern) zostala wyzwolona i uzbrojona. To bowiem dalo jej mozliwosc pojscia za swoja wrodzona tendencja do powiekszania entropii terytorium , ktore zamieszkuje.

mizio pisze...

Zadziwiające jak niewiele uczy Pana Panie Andrzeju historia. Wszak nie wielkością terytorium mierzy się dziś potęgę państw czy krajów, tylko zamożnością i zadowoleniem obywateli, a te biorą się ze stanowienia i przestrzegania prawa. Wolałbym być obywatelem małej Szwajcarii czy Luksemburga niż wielkiej Rosji. USA nie są potęgą dlatego(jak długo jeszcze to odrębna kwestia) , że mają duże terytorium , ale dlatego, że potrafiły zapewnić jej mieszkańcom i emigrantom warunki rozwoju ekonomicznego i osobistego. I dlatego Pierwsza Rzeczpospolita upadła, że nie potrafiła zapewnić powyższych warunków większości jej obywateli, i nie widzieli oni żadnego osobistego interesu , obronie status quo. Tu zgadzam się z opinią P. Urbasia. I każda polityka silnej ręki kończy się albo jej odrąbaniem-jeśli nie jest dość silna , albo gułagiem jeśli jest wystarczająco silna. Obie te sytuacje nic nie mają wspólnego z pomyślnością i rozwojem obywateli. Bunty kozackie zaczęły się od tego , że polski król zalegał z wypłatą żołdu a panowie kresowi przesadzali z wyzyskiem i popychali ludność w stronę buntu. Po prostu nie dawali ludziom wyboru...Takie postępowanie przez wieki dało wykształcenie swoistej mentalności na tych terenach.
Kampania Wrześniowa potrwałaby może 2 tygodnie dłużej w granicach przedrozbiorowych. Przyczyną klęski była dysproporcja sił wynikająca z naszej słabości(militarnej, politycznej,intelektualnej) a nie brak terytorium. Zawsze najłatwiej zrzucić winę na mniejszości narodowe zwłaszcza Żydów, ale uważam , że za upadek I/II Rzeczpospolitej znacznie większa winę ponoszą Polacy, czyli my. Nie potrafimy się pogodzić i zorganizować dla wspólnego dobra i organizujemy się zbrojnie , gdy jest już za późno.
Hans! Nie da się reaktywować I Rzeczpospolitej, bo sąsiednie narody, o których wspominasz tego nie chcą, tak jak my nie chcieliśmy zjednoczenia w ramach ZSRR. Gdy tworzymy praworządne , bogate, silne państwo to obywatele z sąsiedztwa sami będą do nas emigrować.

mizio pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
mizio pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Bobola pisze...

@mizio,
Zadowolenie obywateli to sprawa istotna ale nie decydujaca o sile panstwa. ZSRR czy III Rzesza byly potegami europejskimi mimo stosunkowo niskiej stopy zyciowej ludnosci. Dopiero okres podbojow i masowego rabunku ziem przylaczonych podnios nieznacznie standard zycia w tych krajach. Luxemburg jest milym miejscem do zamieszkiwania ale byl zajety przez Niemcow w ciagu kilku godzin. Szwajcaria utrzymala niezaleznosc tylko dlatego, ze tak bylo Hitlerowi wygodnie. Duze terytorium wszystkiego nie zalatwi ale przynosi ze soba wieksze zasoby rolne, kopaliny itp oraz daje mozliwosc wycofywania wojsk na z gory upatrzone pozycje w razie takiej potrzeby. Ponadto, jesli nie mowimy o pustyni to duze terytorium oznacza tez wiecej rekrutow czyli wieksza ilosc miesa armatniego.

Bobola pisze...

Musze tez dodac, ze powstanie Chmielnickiego bylo nie tyle spowodowane niewyplaconym zoldem co przekroczeniem przez Wladyslawa IV dozwolonej przez Sejm liczby registrowych kozakow (12tys zamiast 6tys) . Na taki kontyngent Sejm nie uchwalil funduszy i wobec tego nie mozna bylo im owego zoldu wyplacic. Co wiecej kozacy byli jako wojsko mieszanym blogoslawienstwem. Niekarni, sklonni do bandyckich napadow na prowincje tureckie i kogo sie dalo stanowili oni raczej klopot niz zysk dla Polski jako sila bojowa. Ich zold byl raczej oplata za dobre sprawowanie niz zaplata za sluzbe. Tego typu zywioly musza byc trzymane silna reka a nie rozpieszczane pochlebstwami i podarkami.

Unknown pisze...

Winą za upadek I Rzeczypospolitej obarczam, nie Rosję, nie Prusy, nie Austrię, ale nas samych. To koncepcje polityczne, społeczne i gospodarcze ówczesnych elit doprowadziły do słabości Polski, a w konsekwencji do wymazania naszej państwowości z map świata. Samo nic się nie dzieje. A twierdzenia o złym losie, fatum, agresywnych sąsiadach, czerni, motłochu to samousprawiedliwianie się. Ówczesne elity popełniły drastyczne błędy, które spowodowały katastrofę.

Bobola pisze...

Niewatpliwie ogolne nastawienie szlachty polskiej, ktora byla zdania ze niczego od obcych nie potrzebuje i zada podobnego nastawienia od nich, bylo przyczyna tego, ze polska sila militarna podupadla a kraj przestal rosnac terytorialnie kosztem swoich sasiadow.Kraje sasiadujace stanowia cos w rodzaju systemu zbiornkow z ruchomymi scianami. Jesli w jednym ze zbiornikow cisnienie spada to objectosc jego maleje. Tym cisnieniem jest potega wojskowa kraju. Obecnie Pln Korea, kraj ubozszy znacznie od Polski, ma wieksze znaczenie miedzynarodowe niz Nasza Umeczona Ojczyzna. Polska, jesli chce przetrwac jako organizacja terytorialno -polityczna musi wywierac sile odpychajaca na swoich sasiadow. Obecna polityka rzadu polskiego jest zgubna dla kraju gdyz oddaje go pod calkowita kontrole sil zewnetrznych. Jest to polityka Poniatowskiego w wersji w ktorej dominujacym krajem jest nie Rosja ale Niemcy.