Udalem sie dzisiaj na wyswietlany na Starym Miescie w kinie Alchemia film rosyjski Aleksieja Popogerbskiego "Jak spedzilem koniec lata" wyprodukowany w roku 2010. Jest to kolejny film rosyjski jaki ogladalem (http://bobolowisko.blogspot.com/2010/10/potega-rosyjskiej-kultury.html) w ostatnim czasie. Dzielo ciekawe, nie tyle ze wzgledu na fabularna strone zagadnienia co na towarzyszacy mu w tle obraz wspolczesnej Rosji ( w tym wypadku Syberii) oraz mentalnosci ludzi jacy ja zamieszkuja. Akcja rozgrywa sie na jednej z wysp rosyjskiej arktyki gdzie znajduje sie prymitywna stacja meteorologiczna obslugiwana przez starszego meteorologa (bo trudno powiedziec, ze naukowca) oraz mlodego studenta czy tez praktykanta. Stacja istnieje w tym miejscu od lat 30-tych ale jej wystroj i wyposazenie wyglada jakby od czasow stalinowskich nic w niej sie nie zmienilo. Wyjatek stanowi maly reaktor atomow, ktory stanowi najwyrazniej zrodlo energii dla stacji. Obskurnie pomalowane wnetrze z odpadalacym tynkiem i walace sie sciany pomieszczen oraz wiekowa aparatura pomiarowa i srodki lacznosci daja swiadectwo temu, ze badania tam prowadzone maja dosyc niski priorytet. Warunki zycia zalogi i jej wyglad przypominaja bytowanie naszych nurkow smietnikowych. Brud, smrod, ubostwo oraz konserwy i ryby jakie uda sie zlapac starszemu meteorologowi. Przy tym wszystkim miedzy bohaterami opowiesci narasta wewnetrzny konflikt spowodowany glownie roznica wieku. Starszego meteorologa drazni wyglad praktykanta (kolko w uchu i stale sluchawki na uszach) oraz sposob w jaki ten spedza wolny czas (grajac w gry komputerowe) . To jednak byloby nawet do zniesienia gdyby nie fakt, ze "narybek meteorologiczny" przejawia pewna indyferencje jesli chodzi o dokladnosc pomiarow. Co gorsza ma on dodatkowa, powazna wade polegajaca na tym, ze nie jest w stanie wykonac prostych ale istotnych polecen jakie wydaje mu starszy kolega na miejscu a takze, pozniej, odlegly przelozony, komunikujacy sie ze stacja droga radiowa. W efekcie dochodzi do zaostrzenia sytuacji, ktora zaczyna wymykac sie spod kontroli w zasadzie obu czlonkow zalogi. Nie bede tu opowiadal tresci filmu gdyz byc moze ktorys z czytelnikow zechce ow film obejrzec. Mnie natomiast ow opis i scena zdarzenia skojarzyla sie z niedawnym wypadkiem prezydenckiego samolotu. Byc moze otchlanie prymitywizmu i niekompetencji jakie pokazano na filmie maja zasieg szerszy i wlasnie im mozna przypisac, ze mimo najlepszych checi wszystkich uwiklanych w cala sprawe koncowy wynik dzialan byl tak zalosny.
4 komentarze:
a jaki jest filmu tego tytuł?
przypisac, ze mimo najlepszych checi wszystkich uwiklanych w cala sprawe koncowy wynik dzialan byl tak zalosny.
Na temat filmu i dobrych checi jego bohaterow powiedziec nic nie moge. Bo go nie widzialem. Jednak jesli chodzi o katastrofe smolenska, to nie sadze zeby tam bylo zbyt wielu o dobrych checiach. Znakomita wiekszosc zamieszanych miala wlasne (i swoich mocodawcow) pieczenie do upieczenia.
Nie wyklucza to oczywiascie glupoty i niekompetencji.
@Mr XYZ
Istotnie, zapomniale podac tytul :"Jak spedzilem koniec lata" jest to najwyrazniej tytul opowiadania jakie praktykant ma przedstawic jakim autorytetom.
@inspektor lesny
Czy wypadek smolenski byl zamachem czy tez konsekwencja niesamowitego balaganu jaki obecnie panuje w Rosji tego nie wiem. To co przychodzi mi na mysl to mozliwosc niekompetencji osob uwiklanych w proces ladowania oraz niepewna jakosc sprzetu jaki mieli do dyspozycji. To wszystko w polaczeniu z checia "wykazania sie" oraz przemilczenia niewygodnych faktow moglo lezec u zrodel katastrofy oraz zachowan pozniejszych. W filmie , o ktorym wspomnialem, glowny bohater mowi na koncu do praktykanta, ze nikt nie musi wiedziec co sie tu wydarzylo. To jest wlasnie ta niebezpieczna postawa, ktora wydaje sie byc typowa dla Rosjan. Czy mowimy o zbrodni katynskiej czy o tych czy innych wypadkach.
Prześlij komentarz