czwartek, 22 września 2011

W brzuchu europejskiego Lewiatana

Przez jakis czas zajalem sie problemami fizyki raczej niz polityki czy ekonomii co spowodowalo pewna przerwe w mojej blogowej aktywnosci. Tak juz bowiem jest, ze latwiej jest pisac na tematy mniej precyzyjne intelektualnie a i zabiera to mniej czasu. Zreszta nic specjalnie nowego nie mam do oznajmienia. Kryzys gospodarczy trwa od roku 2001, recesja sie poglebia a konca problemu nie widac. Nie dlatego, ze sytuacja jest nie do rozwiazania ale dlatego, ze wyjscie z kryzysu wymaga zaprzestania kontynuacji polityki wolnego rynku i gospodarczej globalizacji. Na to zas nie wyraza zgody elita, ktorej takie wlasnie rozwiazanie, z wolnym przeplywem towarow, kapitalu i sily roboczej pomiedzy granicami odpowiada i przynosi lube sercu i kieszeni zyski. Swego czasu (http://bobolowisko.blogspot.com/2011/07/dlaczego-jest-jak-jest-i-co-robic-aby.html ) podalem pare recept, ktore w wypadku ich realizacji gwarantowaly by stabilizacje ekonomiczna systemu. Jest tez stosunkowo latwo wydostac Nasza Umeczona Ojczyzne z finansowych tarapatow w jakie wpedzila ja gospodarka III RP pod wodza premiera Tuska i jego druzyny (http://bobolowisko.blogspot.com/2011/06/jak-znalezc-wyjscie-z-sytuacji-bez.html ). Niestety lekarstwa te nie znajduja laski nawet w oczach moich czytelnikow. A co dopiero mowic o decydentach, ktorzy owych zlotych mysli wogole nie sa swiadomi! "W tej sytuacji trudnej kazdy gdzies sobie lezy. Ja z ksiazka na kanapie. Wy z wdziekiem w trawce swiezej. " - pisal Boy i to chyba tylko mi pozostalo. Mamy obecnie okres przedwyborczy i ogladajac "Wiadomosci" telewizyjne ma wrazenie, ze zycie polityczne w Polsce skoncentrowalo sie na wyscigu do koryta. Moze jestem uprzedzony ale nie widze nikogo, po obu stronach barykady, kto mialby jakikolwiek rozsadny program polityczny czy gospodarczy. Jesli chodzi o PiS czy PO to oba te ugrupowanie stanowia skladniki Nowej Europejskiej Konfederacji  "Targowickiej" i graja wobec spoleczenstwa role znana jako "good cop- bad cop".  Tego typu konfiguracje byly zreszta juz szeroko stosowane wczesniej na przyklad przy kreowaniu  przez policje ugrupowan opozycyjnych  z mysla o infiltracji i kanalizacji sil opozycyjnych wobec panujacego rezimu. Stosowala ta taktyke carska Ochrana (patrz Azef), brytyjska SIS czy polskie UB. Obecnie mamy partie krancowo pro-europejska (PO) otwarcie mowiaca o tym, ze jesli zostanie przedluzona jej czas rzadow, to UE zaplaci (tylko komu!) za ta przysluge oraz partie narodowo-europejska w postaci PiS dajaca masom zludzenie, ze istotnie moga o czyms zadecydowac ale w gruncie rzeczy rowniez odpowiedzialna za niefortunne decyzje po-okraglo-stolowe, ktore w zasadzie pozbawily Polske niepodleglosci politycznej i samorzadnosci gospodarczej. Tymczasm niewielu zdaje sobie sprawe z tego, ze w momencie obalenia muru berlinskiego upadl takze europejski porzadek ustalony w umowach Teheran-Jalta-Poczdam. Granice sa znowu plynne i negocjowalne a niemiecki Drang nach Osten jest obecnie realizowany metodami ekonomicznymi. Aby osiagnac stare cele niemieckie realizowane w pierwszej i drugiej wojnie swiatowej wystarczy jeszcze tylko odbic obwod kaliningradzki oraz dystrykt Ukraina i nieopanowane jeszcze czesci dystryktu Ostland (czyli w praktyce Bialorus). Kolorowe rewolucje jakie tam organizowano doprowadzily chwilowo do sytuacji patowej z Rosja, ktora broni resztkami sil zachodnich prowincji swojego imperium. Ogolnym celem UE jest doprowadzenie granic wschodnich do linii granicznej sprzed pierwszego rozbioru Polski. Jest to bowiem granica naturalna swiata cywilizownego stykajacego sie ze wschodnim barbarzynstwem. Czy tak daleki zabor terytorialny powiedzie sie Niemcom przy uzyciu wylacznie metod pokojowych  i komercyjnych - tego nie wiem. Zwlaszcza, ze jak niegdys moc zbrojna tak teraz ich moc finansowa wydaje sie tracic na sile. Jak zwykle w sytuacji gdy nasi najwieksi wrogowie ze wschodu i zachodu znajduja sie w konflikcie i wyczerpuja swoje sily finansowe i organizacyjne na walke o terytoria, ktore w gruncie rzeczy do Polski a nie do nich naleza, istnieje szansa aby Nasza Umeczona Ojczyzna odzyskala nalezna jej pozycje w Europie Wschodniej. Do tego jednak potrzeba mocniejszych umyslow i woli niz ta jaka dysponuja obecne elity naszego marionetkoweg panstwa.

15 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

czytelnikow. A co dopiero mowic o decydentach, ktorzy owych zlotych mysli wogole nie sa swiadomi

Wydaje mi sie , ze sie Gospodarz myli. Decydenci na ogol sa ludzmi nadprzecietnie inteligentnymi. Nie maja wprawdzie sumienia, nie lubimy ich, i jest nam nie po drodze z nimi. Najprawdopodobniej to im odpowiada, lub tez, co jest bardziej prawdopodobne, ich wolnosc decyzji jest mocno ograniczona. Jednak , ze sa po prostu glupi, i sami piluja galaz na ktorej siedza, to nie wierze.

Bobola pisze...

@inspektor lesny

Szanowny czytelnik myli spryt z inteligencja. Przypominam sposob dyskusji Michnika z Rywinem, wyznania Oleksego czy rozmowy Zdzicha i innych, ktore zostaly opublikowane. Jest wielu zlodzieji i oszustow, ktorzy zawioda publiczne zaufanie za grosze ( wstosunku do wartosci transakcji), ktore dostana od zewnetrznego kontrahenta. To jest wlasnie problem z ktorym mamy do czynienia przy umowach miedzynarodowych czy transakcjach handlowych.
Nie jest tak tylko w Polsce ale u nas liczba idiotow przekroczyla prog katastrofy. Przypominam "finansiste" Madoffa, ktory majac wszystkie mozliwosci do spekulacji zdecydowal po prostu krasc wplaty.

mariusz pisze...

Gwoli ścisłości to regres gospodarczy, spowolnienie wzrostu połączone z częstymi recesjami, które w sumie dają co najwyżej zerowy wzrost trwa od początku lat 70-tyc XX wieku. Wywołany został pośrednio raportami Klubu Rzymskiego, zresztą jego niektórzy współautorzy kilka lat po opublikowaniu przyznali, że większość modeli matematycznych była oparta o błędne założenia. Bezpośrednim czynnikiem recesji od lat 70-tych są liniowe i nieliniowe wzrosty cen surowców, w tym przede wszystkim ropy naftowej, choć nie tylko.
Wszytko to jest skorelowane ze spadkiem realnego popytu w krajach zachodnich, spowodowane spadkiem realnych wynagrodzeń i wzrostem bezrobocia (4% miało być naturalnym poziomem bezrobocia, o których już dzisiaj nikt nie pamięta) a to jest przyczyną pogłębiającego się rozwarstwienia społecznego (coraz mniej ludzi ma coraz więcej, a coraz więcej ludzi ma coraz mniej), co skutkuje wspominanym spadkiem realnego globalnego popytu, bez którego w dzisiejszych czasach nie ma podaży a przez to odpowiednich inwestycji realnych (nie finansowych) czyli stałych miejsc pracy i płacy.
Gospodarka to cały system zależności opartych na schemacie naczyń połączonych. Opisuje to m.in: M. Husson w "Kapitalizmie bez znieczulenia".
A Polska.
Wszystkie rentowne inwestycje z lat PRL zostały rozdane i rozkradzione przez obecną tzw. klasę polityczną. Opisuje to m.in: Poznański i Tinnebraun. Sam również byłem świadkiem takiego procesu. Dzięki czemu żyjemy w kraju, gdzie prawie nic istotnego (oprócz niektórych kopalin) nie jest już własnością polskich obywateli, a całe społeczeństwo posiada dług zagraniczny, do końca nieokreślony, jednocześnie następuje spadek populacji Polski, mający za cel ok. 20mln obywateli (spadek o ok. 50%), przy wzroście populacji świata o ok. 25%, od lat 90-tych XX wieku.

mariusz pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Bobola pisze...

@mariusz
Szanowny Kolega stawia konia za wozem piszac o przyczynach recesji. Wzrost cen surowcow jest spowodowany dewaluacja waluty. Ceny towarow (commodities) wyrazone z zlocie wahaja sie stosunkowo niewiele. Dewaluacja sopowodowana byle zejsciem dolara amerykanskiego z pelnej wymienialnosci. Odbicie w latach 80tych bylo spowodowane wzrostem stop procentowych w USA (popityka Reagana). Od 2001 roku mamy trwajacy ktyzys czesciowo maskowany dewaluacja walut. Glowna przyczyna wzrostu bezrobocia i ubozenia ogolu spoleczenstwa jest wolny rynek.

mariusz pisze...

Dewaluacja jednej waluty w stosunku drugiej jest jednocześnie aprecjacją tej drugiej. Dualność gospodarek to jedna z podstawowych przyczyn kryzysu globalizacji opartego schemat domina, dla jednego koszt dla drugiego zysk, ujemny bilans płatniczy bilansuje dodatni bilans płatniczy drugiego państwa.
Postrzega Pan wszystko wyłącznie z perspektywy USA, które oczywiście systematycznie dokonują dewaluacji swojej waluty w stosunku do walut państw surowcowych, bowiem niestarcia im własnych surowców na zaspokojenie popytu. W USA mieszka 5% populacji świata, a konsumują 25% dostępnej na rynku ropy naftowej, która jest podstawowym surowcem dzisiejszego przemysłu. Na pogłębiający się kryzys cywilizacji zachodu ma potężny wpływ rozwój gospodarek azjatyckich, które podążając ścieżką uprzemysłowienia znaną z zachodu, wykupują dostępne zasoby surowcowe i wpływają na wzrost cen. Ceny ropy naftowej są regulowane przez OPEC właśnie od początku lat 70-tych XX wieku i jest to znany fakt. Ma to na celu rozwój społeczeństw dysponujących tymi nieodnawialnymi zasobami, co nie jest na rękę USA, która przekupstwem i militarnie sięga po te zasoby (Kuwejt, Irak, Iran, Afganistan). Jest nawet książka i dokument byłego ekonomisty amerykańskiego specjalizującego się w przekupstwach i korupcjach w krajach zasobnych w ropę.
Jednocześnie porównuje Pan obecny system pieniężny do cen złota, co jest całkowicie nieuzasadnione, bowiem jak już pisałem bez złota można żyć i zaspokajać prawie wszystkie swoje potrzeby, a bez wody, energii nie jest już to możliwe. Od słynnego Bretton Woods, nie istnieje żadne powiązanie systemów pieniężnych ze złotem i dobrze, bowiem to złoto najczęściej przyczyniało się historycznie do coraz gwałtowniejszych rozlewów krwi, a nie jest ono niezbędne.
Tak przyczyną bezrobocia i ubóstwa jest rynek, chociaż nie jest on wolny bowiem jest oligopolistyczno-monoplistyczny, jest konsekwencją nieustającej akumulacji kapitałów, do coraz mniej licznej rzeszy ludzi (ok. 1%), którzy zaczęli się poczuwać całkowicie bezkarni i niezależni od wszystkich pozostałych.

Bobola pisze...

@mariusz

Nie tylko USA dewaluuje swoja walute. Czyni to takze np Polska (ale i UE) , ktora od momenty wprowadzenia PLN obniza jego wartosc systematycznie z predkoscia okolo 9% rocznie. W porownaniu z tymi walutami USA mialy nawet nie tak dawno okres rewaloryzacji waluty (w latach 1980-2000). To, ze bez zlota zyc mozna jest wlasnie powodem, dla ktorego jest ono dobra miara wartosci waluty papierowej. Nie mamy tu wahan zwiazanych z popytem czy podaza zwiazana z rynkiem przemyslowym czy zywnosciowym. Zloto jest taka miara uzywana od poczatku istnienia pieniadza i zadne argumenty zwolennikow "koszykow" tego nie zmienia.

Inspektor Lesny pisze...

). Niestety lekarstwa te nie znajduja laski nawet w oczach moich czytelnikow. A co dopiero mowic o

Ach, niezupelnie. Ja, np. mysle ze recepta Gospodarza jest calkiem niezla. Ale ja tego lekarstwa polykal nie bede, bo zyje i mieszkam, podobnie jak Gospodarz, poza granicami Polski.
Natomiast Rodacy zyjacy w Polsce zareagowali oburzeniem, a i niekiedy zloscia.
I to powinno mam dac cos do myslenia...

Inspektor Lesny pisze...

Dewaluacja jednej waluty w stosunku drugiej jest jednocześnie aprecjacją tej drugiej

Tu sie Pan myli. To zludzenie.
To , ze dollar np. traci 20% w stosunku do zlotowki, nie znaczy ze zlotowka jest"warta" 20% wiecej. Przeciez przejazd tramwajem dalej kosztuje 1zl.
A nie 80 groszy...

mariusz pisze...

Jeżeli ja się mylę (a mogę, papieżem nie jestem) to mylą się również wszystkie podręczniki do makroekonomii i finansów międzynarodowych, w taki sposób opisując wymianę międzynarodową za pomocą odrębnych systemów pieniężnych. Niewłaściwe jest porównywanie wymiany zachodzącej na rynku wewnętrznym, do procesów zachodzących w wymianie na rynkach międzynarodowych w odrębnych systemach pieniężnych. W przypadku spadku wartości pieniądza na rynku wewnętrznym proces zakupu tego samego towaru w innych cenach jest nazywany inflacją, przeciwny proces to deflacja.
Procesy rozliczeniowe zachodzące w wymianie międzynarodowej są o wiele bardziej skomplikowane i rzadko kiedy opierają się na strategiach „wygrany-wygrany” a bardziej o schemat gry zero jedynkowej, gdzie silniejsze państwo narzuca sposoby wymiany państwu słabszemu, obecnie nie za pomocą wojska tylko sterowania miernikami wartości.
Jeżeli największe obroty Polska posiada z Niemcami, a w strukturze tych obrotów dominujące są nieodnawialne surowce i półprodukty (np. węgiel, koks) to przy kursie 1:4 np. węgiel w cenie 400zł kosztuje 100 euro, ale już po dewaluacji złotówki w stosunku do Euro o 10% ten sam węgiel kosztuje już 90,9 euro. I jeżeli z Niemiec najczęściej importujemy samochody to jest sytuacja odwrotna. Wymiana tych samych towarów przy odmiennych kursach skutkuje sprzedażą większej ilości np. surowców za mniejsza ilość np. samochodów.
Jak np. przebiega proces wzrostu księgowego zadłużenia Polski obecnie przy spekulacyjnym wzroście kursu euro w stosunku do złotówki opisuje na portalu Nowy Ekran Tomasz Urbaś.
Gospodarka to wymiana za pomocą akceptowalnego środka wymiany, ten kto decyduje o tym jaka jest wartość tego środka wymiany posiada największą władzę, a władza zawsze działa z pozycji dominującej.
Złoto jest miarą wartości tylko i wyłącznie w naszych stereotypowych przyzwyczajeniach i oczywiście może powrócić standard złota jako recepta na kolejny kryzys ale nie będzie to oznaczało iż jakość życia ludzkiego się polepszy, wręcz przeciwnie. Wymiana gospodarcza to nie tylko potrzeby i dobra materialne ale również niematerialne, których rozwój jest właściwie nieograniczony, a złoto jest jak najbardziej ograniczone.

Bobola pisze...

@mariusz
Osobiscie nie przywiazuje wiekszej wagi do podrecznikow ekonomii. Jak dotad nie udalo mi sie znalezc ekonomisty, w ktorego wiedze o polityce pienieznej moglbym zawierzyc. W obecny kryzys wprowadzili nas ekonomisci i finansjerzy, ktorzy pisali owe podreczniki. Jeszcze nie tak dawno noblisci z ekonomii zapewniali, ze w latach 70-tych zadnego kryzysu nie bylo. Teraz twierdza ze recesja sie skonczyla w 2008 roku. Zadne z tych stwierdzen nie ma oparcia w faktach.
A co do przywrocenia pelnej wymienialnosci to rzecz jasna, zadnej zmiany poziomu zycia nie bedzie. Skonczy sie natomiast mozliwosc pozaparlamentarnego opodatkowania obywateli droga dewaluacji waluty oraz mozliwosc obrabowania obywateli przez wymiane waluty. Bowiem jesli pieniadz ma wartosc wewnetrzna w postaci kruszcu to ta wartosc pozostaje nawet jesli panstwo upadnie. Zlota 20sto zlotowka II RP w dalszym ciagu ma wartosc okreslona iloscia zlota w niej zawarta i tego jej nikt nie odbierze. Natomiast banknot 20 sto zlotowy wowczas jej rownowazny jest obecnie tylko obiektem kolekcjonerskim.

Inspektor Lesny pisze...

noblisci z ekonomii zapewniali, ze w latach 70-tych

Pragne doniesc, ze Nagrody Nobla z Dziedziny Ekonomii nie ma. Nigdy nie bylo.
Ta, co jest , jest lekko sfalszowana. Ustanowil ja, bodajse w 1967 roku, "Sveriges Riksbank" (Szwedzki Bank Narodowy) pod naciskiem zydowskich geszefciarzy, ktorzy chcieli sie "podlaczyc" pod autoryret tej nagrody.


A wiec, wyplaca Sv. Riksbank, nazywa sie " Nagroda ku pamieci Alfreda Nobla". Roznica jest to "ku pamieci".
Roznice mozna porownac do roznicy jaka jest miedzy przedmiotem wykonanym ze zlota, a przedmiotem, ktory stoi obok przedmiotu ze zlota...

mariusz pisze...

Oczywiście nikt nie musi ufać żadnym podręcznikom, nie tylko z ekonomii również z fizyki, która zasadą nieoznaczoności dowiodła iż przedmiot badania i obserwacji zmienia się w przypadku procesu samej obserwacji badacza. Wynika z tego iż każdy eksperyment fizyczny jest tylko poprawny w danym czasie i miejscu badania z punktu widzenia tegoż eksperymentatora. A fizyka kwantowa wręcz twierdzi, iż świat nas otaczający jest tylko pewna formą prawdopodobieństwa i jego natura jest wielowymiarowa, wręcz nieskończona.
Również żaden podręcznik z matematyki nie będzie pełny i zupełny jak dowiódł to Godl, swoim twierdzeniem o niepełności i niezupełności każdego systemu matematycznego.
Ekonomia uniwersytecka w tym wypadku, jako nauka bardzo młoda (ok. 250 lat) w porównaniu do poprzednich, jest bardziej obiektywna bowiem nie mówi z całą pewnością iż jej wiedza jest całkowicie uniwersalna i że jej twierdzenia są zawsze i wszędzie słuszne. Jako nauka opisowa a nie deklaratywna, powinna być traktowana z pewnym dystansem, bowiem jej opisy są konstruowane ex post, jednak to nie oznacza, że te opisy fałszują rzeczywistość tylko ich subiektywność jest o wiele bardziej większa niż nauk przyrodniczych.
Jednak chcąc czy nie chcąc żyjemy w środowisku zarówno przyrodniczym jak i ekonomicznym, który również jest zależny od środowiska przyrodniczego.
Podstawowym powodem, według mnie, obecnych kryzysów jest zwykła chciwość ludzka, która nie ma granic a połączona z władzą jaką stanowi możliwość manipulowania innymi za pomocą elektroniki, prawa i wiedzy psychologicznej daje wręcz nieograniczone możliwości.
Przekonanie o szczególnych właściwościach złota, z którym nie sposób polemizować, jest podobne do przekonania iż diamenty są bardziej wartościowe od wody, ale przebywając na pustyni możemy świecić brylantami i umrzeć z pragnienia. To potrzeby ludzkie, różnorodne w odniesieniu do miejsca i czasu, decydują o wartościach poszczególnych produktów, a technologia wyznacza granice zaspokojenia tych potrzeb.

Inspektor Lesny pisze...

powinna być traktowana z pewnym dystansem, bowiem jej op

A traktowanie ponoc obiektywnych zdarzen, pewnego obiektywnego(ponoc) porzadku z... dystansem.
A co to takiego? Jakie to jest, to podejscie "z dystansem"?

mariusz pisze...

Czepia się Pan słów wyrwanych z kontekstu. To nie jest praca naukowa aby umiejętniej dobierać słowa i w każdej wypowiedzi dbać o wykazanie źródeł lub związków przyczynowo-skutkowych.
Co do zrozumienia pewnych zależności i innych sposobów postrzegania rzeczywistości społeczno-ekonomicznej to polecam prace takich autorów jak np. J. Stacewicz, Z.Czerwiński albo T. Mayer czy E.J. Mishan.
Każdy ludzki opis rzeczywistości, a już na pewno opis społeczny jest opisem z jakieś perspektywy, z jakiegoś punktu widzenia, również podobnie dowodzi to psychologia badając ludzkie zmysły i sposób ich percepcji.