piątek, 16 grudnia 2011

"Inside job" czyli sabotaz systemowy

  Dzieki Netfilxowi mialem okazje obejrzec interesujacy film rezyserii Charles'a Ferguson'a p.t. "Inside job " . Jest to film nowy, ktory wszedl na nieliczne ekrany w USA w roku biezacym a stanowiacy polaczenie dokumentu filmowego z dziennikarstwem zaangazowanym. Ferguson podobnie jak Micheal Moore jest wlasciwie filmowcem-politykiem, ktorego celem jest naglosnienie i udokumentowanie licznych nieprawosci stanowiacych esencje ustroju kapitalistycznego. W tym wypadku w "ogniu" kamery postawiono architektow obecnego kryzysu finansowego a zwlaszcza finansistow i bankierow, administartorow swiata finansowego oraz ekonomistow uniwersyteckich. Niezwykle cenna czescia struktury filmu sa autentyczne wywiady z niektorymi z kluczowych postaci systemu finansowego. Mimo, ze glowni gracze i funkcjonariusze administracji federalnej odmowili wystapienia przed kamerami i ich decyzje mogly byc przedstawione tylko posrednio, na podstawie wczesniej zarejestrowanych na tasmie relacji dziennikiarskich, to i tak w filmie wystepuje wystarczajaco duzo "wielkich serow" polityki finansowej abysmy mogli rozpoznac z jakiego typu ludzmi mamy do czynienia i jakich to ludzi system demokratyczny powoluje na stanowiska publicznego zaufania.  Jezyk angielski uzywa pojecia "integrity" , ktore w jezyku polskim nie ma bezposredniego odpowiednika a znaczy mniej wiecej tyle co czlowiek posiadajacy poczucie odpowiedzialnosci za obowiazki mu powierzone i honor nie pozwalajcy mu na odejscie od obowiazku dla wlasnych korzysci. Jesli mozna wyniesc, poza samymi faktami, cos z wymowy filmu Fergusona to wlasnie fakt, ze niemal nikt z osob zajmujacych sie finansami i polityka finansowa na dowolnym szczeblu sektora finansowego i politycznego nie posiada cech charakterologicznych, ktore sa do tego konieczne. Istnieja wyjatki, i te sa pokazane w filmie ale wyjatki te nie znajduja sie na stanowiskach decyzyjnych a ich interwencje sa z reguly paralizowane przez osoby stojace wyzej w hierarchii sluzbowej. I nie mowimy tutaj o jakis szefach biur czy brokerach ale o kierownikach banku centralnego (Fed. Rez.) , prezydencie USA i ministrach finansow kolejnych administracji. Wydawaloby sie, ze osoby tak wysoko postawione i doskonale wynagradzane (mowimy o pensjach rzedu setek tysiecy a nawet dziesiatkow milionow dolarow) nie powinny ulegac pokusom  i dac sie korumpowac mogulom swiata finansowego. Co wiecej mamy prawo oczekiwac, ze osoby tak dobrze poinformowane o tajemnicach dzialania ekonomii na szczeblu panstwowym posiadaja takze wystarczajaca wiedze o tym co moze a co nie moze byc dozwolone jesli mamy uniknac juz nawet nie kryzysu ale katastrofy finansowej o zasiegu swiatowym. Tymczasem niz z tego. Z wlasnych slow osob zainteresowanych zapisanych na tasmie filmowej wynika, ze roznia sie oni od polskich zlodzieji przewodow trakcji elektrycznej tylko skala dokonanych zniszczen, z ktorych oni sami ciagna finansowe korzysci niewspolmierne zreszta do szkod jakie wyrzadzili wlasnemu narodowi. Mamy wiec finansowych doradcow (bankierow inwestycyjnych), ktorzy sprzedaja inwestorom obiekty finansowe, co do ktorych wiedza doskonale, ze sa one niebezpieczne i niemal napewno bezwartosciowe. Mamy tez zawodowych analitykow rynku (S&P czy Moody) , ktorzy sporzadzaja oceny firm i innych nosnikow inwestycyjnych tak jak to sobie zycza zamawiajacy owe oceny. Mamy handlarzy nieruchomosciami, ktorzy swiadomie zawyzaja ceny sprzedawanych nieruchomosci jednoczesnie obnizajac kryteria przyznawania kredytow hipotecznych aby tylko zagarnac prowizje od transakcji. Widzimy tez mocarzy rynku ubezpieczen, ktorzy sprzedaja ubezpieczenia na obiekty nie znajdujace sie w posiadaniu ubezpieczajacego pozwalajac w ten sposob na gre " na upadek" chronionej ubezpieczeniem inwestycji. I nie mowimy tu o jakis odosobnionych odchyleniach sektora finansowego. W gre wchodza bowiem dzialania najpowazniejszych bankow USA: Goldman Sachs, Chase, Merill Lynch, Morgan Stanley, Bank of America , Citi Group i wiele innych znanych na calym swiecie firm brokerskich. Przygnebiajacy jest tez obraz akademii wylaniajacy sie z wywiadow z profesorami ekonomii czy finansow najpowazniejszych amerykanskich uniwersytetow. Ludzie ci nie tylko pisza swiadomie oceny sytuacji ekonomicznej takie jakie oczekuja od nich zamawiajacy i placacy im za te analizy ale, gdy sytuacja ulega zmianie, falszuja tytuly swoich publikacji podane w spisie osiagniec (np "Stability of Island ekonomical situation..."  na " Instability of Island ..."). Przylapani zas przez rezysera tlumacza sie rozbrajajaco acz z widocznym zaklopotaniem bledem typograficznym. I nie jest to jakis nikomu nieznany profesor- ekonomista ale byly gubernator banku  Rezerwy Federalnej! Moje osobiste  doswiadczenie z pracy w dziedzinie nauk scislych dostarczylo mi wielu powodow do gleboko negatywnej oceny jakosci kadry naukowej zarowno w Polsce jaki i w USA. Ale to co sie dzieje w naukach ekonomicznych naprawde przekracza wszystkie granice. Wydawaloby sie, ze od osob doskonale wynagradzanych i praktycznie nieusuwalnych ze stanowiska mozna by oczekiwac pewnej uczciwosci i obiektywnosci ocen zwlaszca wtedy gdy dotycza one spraw finansowych kraju jako calosci. Ale nic z tego! Chciwosc i glupota to cechy, ktore charkteryzuja caly system rzadzenia w USA i nie tylko tam niestety.
Na zakonczenie rezyser wyraza nadzieje, ze finansowy kryzys w USA zmierza ku koncowi. Mam wrazenie, ze jest on optymista. W tej chwili dotarlismy co prawda do jednej z linii oporu i jak widze po ustalonej od poczatkow pazdziernika cenie zlota, ktos, zapewne rzad czy tez bank centralny USA , sprzedaje duze ilosci zlota po cenie obnizonej, w celu stabilizacji dolara, to jednak nie wydaje mi sie aby wysilek ten zostal uwienczony trwalym powodzeniem. Jak dowodzi wykres dewaluacji dolara zamieszczony w http://bobolowisko.blogspot.com/2011/10/poczatek-konca.html
aby zobaczyc poczatek konca kryzysu musimy przywrocic pelna wymienialnosc dolara na zloto po aktualnej cenie rynkowej. Obnizenie i pozorna stabilizacje ceny USD juz raz osiagano droga wyprzedazy rezerw bankowych zlota w USA i w Europie w latach 1980-2000. Istotnie przyniosla ona stabilizacje waluty ale wyczerpala powaznie rezerwy i obecnie taka "rynkowa wymienialnosc" raczej nie ma szans na dluzsza mete.
Aby przywrocic normalne funkcjonowanie pieniadza w systemie konieczne jest zapewnienie pelnego buforowania cen zlota przez banki centralne co zapewne bedzie wymagac poziomu rynkowego ceny zlota w wysokosci okolo 3000 do 4000 USD/ uncje. Im szybciej zdadza sobie z tego sprawe "czynniki miarodajne" tym lepiej dla nas wszystkich.
    Na zakonczenie szczerze polecam wszystkim czytelnikom obejrzenie "Inside job" gdyz zawiera on takze wiele praktycznych informacji co do techniki, przy pomocy ktorej sektor finansowy doprowadzil swiat do ruiny z rozmiarow ktorej jeszcze niemal nikt nie zdaje sobie sprawy. Ja zas po raz kolejny podkresle, ze jest to wlasnie efekt wolnego rynku czyli globalizacji ekonomii, ktora czyni w swiecie finansowym to co dla czlowieka robi wirus Ebola. Przerywa bowiem ona granice miedzy-komorkowe powodujac ze byle infekcja nie jest zdarzeniem lokalizowalnym ale zagrozeniem dla calego organizmu. Jesli chcemy miec do czynienia z ukladem stabilnym i odpornym na infekcje musimy powrocic do samowystarczalnosci lokalnej i wzglednej izolacji systemow panstwowych.

17 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ogladalem film jakis czas temu wiec nie pamietam szczegolow ale pamietam iz wrazenie mialem takie iz facet upraszcza.Chciwosc i glupota bankierow to tylko jeden z objawow ale wcale nie najwazniejszy.O ile pamietam to nic tam nie bylo o kreowaniu paierowego pieniadza z niczego przez FED i inne banki centralne,nic o globalizacji i dezindustrializacji Zachodu oraz nic o upadku moralnym Zachodu ktory przyczynil sie do wykreowania tej chorej ekonomii.Film wiec slizga sie tylko po powierzchni zjawiska-ale w sumie co ja Panu tlumacze-przeciez Pan wie to wszystko lepiej niz ja.Ogolnie jednak warto obejrzec.

Anonimowy pisze...

Swietny link znaleziony u SIPa ktory dosc odbrze wyjasnia jak dzialaja obecnie gospodarki Zachodu.

http://tiny.pl/hjmw7

Takie Jeden Łoś pisze...

@Bobola

Wydawaloby sie, ze osoby tak wysoko postawione i doskonale wynagradzane (mowimy o pensjach rzedu setek tysiecy a nawet dziesiatkow milionow dolarow) nie powinny ulegac pokusom i dac sie korumpowac mogulom swiata finansowego.

Prawdopodobnie jest na odwrot tzn. najpierw zaprzedaja dusze finansjerze, a dopiero potem finansjera obsadza ich na dobrze platnych stanowiskach, gdy juz ma na nich "haki". A jak zaczynaja brykac, to sie pojawia artykulik w prasie, w ktorym autor zaczyna rozwazac, czy ten Barak Barakowicz to sie urodzil w USA, czy moze jednak nie w USA...

Bobola pisze...

@piotr34

Film dokumentalny jak kazda forma skonczonych wymiarow czasowych czy przestrzennych wymaga uproszczenia gdyz omowienie wszystkich aspektow sprawy przekroczyloby zakres czasu jaki widz czy czytelnik moze na nia poswiecic. Rezyser chcial pokazac, ze kryzys jakiego doswiadczamy i ktorego ofiara padniemy nie byl skutkiem pomylki "w dobrych intencjach" (np w celu ulatwienia nabycia domu ubozszej warstwie ludnosci) ale swiadomym oszustwem dokonanym przez ludzi, ktorym powierzono stanowiska publicznego zaufania i ktorzy byli informowani przez ekspertow o mozliwych skutkach ich dzialanosci. Inaczej mowiac , tak jak w przypadku Madoffa, wiekszosc finansistow i administratorow panstwowych USA (i nie tylko) to zwyczajni kryminalisci, ktorzy dla wlasnego wzbogacenia sprzeniewierzaja sie powierzonym im obowiazkom.

Anonimowy pisze...

@TJŁ:"Prawdopodobnie jest na odwrot tzn. najpierw zaprzedaja dusze finansjerze, a dopiero potem finansjera obsadza ich na dobrze platnych stanowiskach, gdy juz ma na nich "haki"."

To nie tak. Przeczytałem właśnie "Walkę o pieniądz 2" i tam jest pobieżnie wyjaśniony ten mechanizm. Nie ma żadnych "haków", ani podobnych, prymitywnych mechanizmów. Rody bankierskie wyszukują obiecujących młodych ludzi (czasem już na studiach), z którymi się zaprzyjaźniają i pomagają w karierze. Jak taka osoba dochodzi do wysokich stanowisk (nie zawsze:), to naturalne, że jest życzliwie nastawiona do swoich przyjaciół nie mówiąc, że ma jeszcze dług wdzięczności. Stąd już krótka droga do wspierania w interesach, polityce, ... To jest masowy proceder. Można wspierać na raz kilkanaście osób wierząc, że dojdą do władzy i się odwdzięczą. To jest zwykła inwestycja, tylko w ludzi.

Takie Jeden Łoś pisze...

@hes2

Tylko "haki" daja gwarancje lojalnosci. Zyczliwosc - podobnie jak laska panska - na pstrym koniu jezdzi.

@Bobola

Na blogu obok, w komantarzach (drugi pod wpisem), zostal Pan wywolany do tablicy przez niejakiego Johna Rambo.

Takie Jeden Łoś pisze...

Umknal mi link do bloga obok.

Bobola pisze...

@TJL
Z zasady nie odpowiadam na komentarze zamieszczone w innych blogach gdyz moj nie ma zadnych ograniczen. Jest otwarty i absolutnie anonimowy a komentarzy nie usuwam bez wzgledu na nastawienie autora.

Dla wyjasnienia zas dodam, ze rozumiem wolny rynek w znaczeniu klasycznym czyli jako wymiane towarowa nie regulowana polityka celna chroniaca wlasna wytworczosc.
Inaczej mowiac jestem zwoelnnikiem protekcjonizmu handlowego i ekonomii autarkicznej. Sprowadzamy tylko te towary, ktorych nie potrafimy czy nie mozemy wytworzyc lokalnie. Inne towary sa dopuszczone do sprzedazy tylko dla wzbogacenia oferty czyli po cenach wyzszych badz zblizonych do tych produkowanych w kraju.

adam00 pisze...

@Bobola

Postawa preferowania lokalnej produkcji jest bardzo chwalebna, może Pan robić ze swoimi pieniędzmi co tylko zechce, tak samo jak inni powinni móc... dlatego można się zastanawiać dlaczego uważa Pan, że może zmuszać wszystkich innym do postępowania tak jak Pan uważa za stosowne?

Takie Jeden Łoś pisze...

@Bobola

Tez mnie troche zdziwil sposob polemiki z Pana tezami przez Johna Rambo, ale widac gosc jest niesmialy ;-)

> Sprowadzamy tylko te towary, ktorych
> nie potrafimy czy nie mozemy wytworzyc
> lokalnie.


Ale w skali wlasnego gospodarstwa domowego Pan juz tej zasady pewnie nie stosuje i telewizor Pan pewnie "zaimportowal" zamiast samemu zrobic z czesci? A przeciez wlasciwie to moglby go Pan sam wyprodukowac. Kupic troche czesci, lutownice, troche schematow, troche samemu poprojektowac, douczyc sie i juz po 10-15 latach mialby Pan wspanialy telewizor ;-) Swieci garnkow nie lepia, wiec nie ma rzeczy, "ktorych
nie potrafimy czy nie mozemy wytworzyc
lokalnie". Wszystko mozemy i potrafimy, jesli chcemy i jesli poniesiemy koszty konieczne do tego, zeby to wytworzyc. Problem w tym, ze nie zawsze ma to ekonomiczny sens. Przyklad Smitha z hodowla winogron w Szkocji jest znakomity.

Bobola pisze...

@adam00 %TJL

Nie mowie o chalupniczej produkcji na wlasne potrzeby ale o polityce panstwowej, ktorej celem jest danie szansy zatrudnienia i zarobku wszystkim obywatelom chcacym pracowac. W tej chwili nie ma towaru, ktorego by nie mozna bylo produkowac w dowolnym punkcie globu. Zaden jednak kraj nie wytrzyma finansowo tego by sprowadzac wszystko tylko dlatego, ze gdzies koszty produkcji sa nizsze. A sa nizsze ze wzgledu na wyzysk pracownikow i ignorowanie zasad bezpieczenstwa ekologicznego. Oczywiscie sa produkty, ktore jak owoce , przyprawy itp sa typowe dla pewnych miejsc na Ziemi ze wzgledow klimatycznych. Takie towary mozna sprowadzac albo sie bez nich obejsc. Ale wiekszosc towarow przemyslowych od warunkow klimatycznych nie zalezy. Jeszcze PRL mial znacznie wiekszy stopien samowystarczalnosci gospodarczej niz III RP. Obecnie tracimy cale dochodowe galezie gospodarki (przemysl maszynowo-samochodowy, okretowy, rybolowczy, cukrowniczy, elektroniczny)czyli miejsca zatrudnienia i ofert, ktore obnizylyby lub zastapily calkowicie towary importowane. Dzieki temu jest bezrobocie i ujemny bilans handlowy i budzetowy. Nawet USA nie sprzedaja tyle produktow wysoko technologicznych zeby moc zrownowazyc bilans handlu zagranicznego. Zawsze bowiem bedzie tak, ze mozna sie obyc bez uslug finansowych czy wysokiej technologii ale nie bez artykulow powszechnego uzytku.

Anonimowy pisze...

@TJL,@Bobola

Nie wiem czy PRAWDZIWY wolny handel jest dobry czy zly(potrafie sobie wyobrazic jego rozne strony)ale ta polemika jest w gruncie rzeczy bez sensu.Z jednej strony BYC MOZE PRAWDZIWY wolny handel bylby lepszy ale z drugiej storny NIE istnieje i NIGDY nie istnialo cos takiego-pieniadz ZAWSZE laczy sie z wladza-to co mamy obecnie NIE jest wolnym handlem tylko imperializmem gospodarczym kilku panstw(jak chocby USA)-powiem wiecej w zwiazku z powyzszym system wolnego handlu NIDGY nie zaistnieje.Wiec chociaz BYC MOZE wolny handel bylby lepszy(troche watpie ale niech bedzie)to krytyka obecnego systemu przez Pana Profesora jest sluszna-tak jak nie istnial socjalizm a tylko realny socjalizm tak tez nie istnieje zaden wolny rynek tylko REALNY wolny rynek ktory polega na niszczeniu slabszych gospodarek(takich jak Polska)i drenowaniu ich z zasobow.PRAWDZIWY wolny handel-niezbyt potrafie sobie wyobrazic jego ROZNYCH konsekwencji(bo sa pewnie dobre i zle)bo taki system NIGDY nie istnial chocby w PRZYBLIZENIU-ZAWSZE sakiewka byla w sojuszu z armatami.A to zanczy iz jak ktos nam opowiada o dobrodziejstwach wolnego handlu to jest albo idealista ktory wierzy w byty niemozliwe do zaistnienia albo to glupiec ktory nie rozumie natury ludzkiej(czlowiek to zwierze polityczne a nie ekonomiczne-blad korwinistow)albo tez OSZUST(to przypadek elit)ktory chce nas w taki czy inny sposob okrasc.


A co do bankierow-pewnie stosuje sie ROZNE metody-na jednego lepiej dziala marchewka(poczucie przynalzenosci do elity itp)a na innego kij(haki itp)-no bo dlaczego z jakiejs metody rezygnowac jesli na kogos to dziala?A ich wysokie pensje jak sadze nie maja ZADNEGO zwiazku z wydajnoscia pracy-jako byly HRowiec wiem iz czy kij czy marchewka to sa metody skuteczne na nizszych szczeblach drabiny pracowniczej-na wyzszych szczblach powinno stosowac si inne metody nagradzania i karania-niestey znacnzie bardziej skomplikowane i trudne do wdrozenia(ale ta wiedza to taboo dla HRowcow)-warto tu poczytac niejakiego Richarda Wisemana i jego ksiazki jak "Dzwinologia" czy "59 sekund"-wiedza tam zawarta moze przewrocic do gory nogami pare sektorow gospodarki(w tym rynek pracy,sektro ubezpieczeniwoy czy medyczny ale i pare innych)-ale do mainstreamu ta wiedza to pewnie trafi za 10 lat).

Takie Jeden Łoś pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Takie Jeden Łoś pisze...

@Piotr34

To, ze pojecie calkowiecie wolnego rynku jak i pojecie rynku calkowicie kontrolowanego, sa pojeciami idealnymi i nieosiagalnymi to jest banal. Chodzi jednak o to, zeby sobie odpowiedziec na pytanie o to, ktory ideal wolimy, i do ktorego idealu chcemy dazyc. W zaleznosci od odpowiedzi albo staramy sie obnizac cla, albo je podwyzszac. Poniewaz zas idealy oceniamy mowiac np. ze wolny rynek sie nie sprawdza bo ... i tu walimy cala fura argumentow zaczerpnietych z naszej realnej rzeczywistosci, to dobrze jest sobie zadac pytanie, czy to co mamy obecnie rzeczywiscie jest wolnym rynkiem. No i Johnowi Rambo wyszlo, ze nie jest. Wrecz przeciwnie, wyszlo mu, ze jest to rynek blizszy rynkowi kontrolowanemu, niz wolnemu. A to jest droga do podwazenia sporej czesci antywolnorynkowej argumentacji Pana Profesora. Bo skoro rynek kontrolowany wpedza nas w nedze, to moze nalezy go uwolnic?

Bobola pisze...

@TJL

Od lat 70-tych czyli od wprowadzenia GATT i dalszych umow typu NAFTA mamy praktycznie wolny przeplyw towaru i kapitalu. To zas jest przyczyna obecnego kryzysu. Gdyby ludzie mieli prace we wlasnym kraju nie musieliby emigrowac zarobkowo. Gdyby nie zaprzestano wytwarzania w krajach rozwinietych likwidujac wysokoplatne miejsca pracy nie byloby potrzeby stymulacji koniunktury przez ryzykowne kredytowanie. Gdyby byly dochody z cel to nie byloby potrzeby wprowadzac czy podnosci podatkow od wynagrodzen. Itp itd..
To czy mamy do czynienia z idelnym wolnym rynkiem czy nie nie jest istotne. Tak dlugo jak dlugo istnieja roznice poziomu zycia w roznych czesciach globu tak dlugo trzeba utrzymywac "blony miedzykomorkowe" w swiatowej gospodarce. Inaczej palce w krajach rozwinietych beda dazyc do granicy wyznaczonej przez place w krajach trzeciego swiata.

Anonimowy pisze...

@TJL

Lata powiedzmy 1950-1980 to lata znacznie wiekszego protekcjonizmu i wyzszych podatkow(szczegolnie dla wyzszych klas spolecznych i firm)niz lata 1980-2010.Obecnie juz tazke widac ze lata 198-2010 to calkowita porazka-przeciez nawet dlug masowo zaczal rosnac dopiero w tym okresie,to takze w tym czasie pojawilo sie masowe bezrobocie oraz rozbuchane rynki finansowe ktore wlasnie rozwalaja to co jeszcze zostalo z zachodniej cywlizacji.Globalizacja sie nie sprawdzila w zadnym aspekcie-no to dla mnie jest jasne w ktorym kierunku powinnismy isc(przeciwnym).Choc oczywiscie wybor nie jest taki prosty bo tu jeszcze dochodza takie sprawy jak nadmieran biurokratyzacja gospodarki,konstrukcja systemow emerytalnych itp.

Gina pisze...

Witam,

pozwolę dorzucić i swoje trzy grosze w tym temacie. Wczoraj przeszukując sieć, natknęłam się na kolejną dokumentalną odsłonę kryzysu: "Krach. Kulisy globalnego kryzysu." Dokument jest świetnym uzupełnieniem filmu "Inside job". Podzielono go na 4 odcinki. Z tego co widzę ktoś go wrzucił na YT dopiero wczoraj, wcześniej można było go znaleźć w wersji francuskojęzycznej. Linkuję, bo być może komuś się to przyda.

część 1:
http://www.youtube.com/watch?v=PvE9WkoHzK4

część 2:
http://www.youtube.com/watch?v=sFOQ8ByWO2k&feature=relmfu

część 3:
http://www.youtube.com/watch?v=HuAy4jsydfo&feature=relmfu

część 4:
http://www.youtube.com/watch?v=lYIqV5a1238&feature=relmfu