Ostatnie wydarzenia na polwyspie koreanskim przypominaja mi do zludzenia sytuacje polsko-niemiecka z roku 1939. Tak jak owego czasu preludium do rozwiniecia dzialan wojennych na skale swiatowa stanowil konflikt o Wolne Miasto Gdansk oraz korytarz eksterytorialny laczacy obie czesci Panstwa Pruskiego tak i obecnie oskarzenie jakie wytacza USA w stosunku do Korei Polnocnej maja rownie surrealistyczny charakter. W 1939 roku bylo jasne, ze III Rzesza moze sie doskonale obejsc bez korytarza czy wlaczenia, uprzednio niemieckiego Gdanska. Potrzebny byl jej jednak pretekst do zaostrzenia sytuacji w celu albo zgaszenia mocarstwowych ambicji Polski albo tez do zbrojnej rewindykacji straconych po I Wojnie Swiatowej ziem uwazanych za rdzennie niemieckie. Ziemie te byly bowiem we wladaniu Niemiec badz Austrii co najmniej od czasow rozbiorow (czyli okolo 150 lat) a niekiedy i dluzej (np Slask od ponad 600 lat). W dalszym planie byl oczywiscie Drang nach Osten - czyli odebranie Rosji (czy ZSRR) reszty dawnych, przedrozbiorowych ziem Rzeczpospolitej Szlacheckiej.
Podobnie jest teraz z rozdmuchiwanym przez USA konfliktem koreanskim. Oczywiscie , tak jak to bylo w sytuacji NRF i NRD, istnieje pewne dazenie do polaczenia obu czesci dawnego Imperium Korei. Panstwa traktujace siebie powaznie nigdy bowiem nie rezygnuja z odzyskania terytorium, ktore stracily w wyniku przegranej wojny czy innych dopustow bozych. Nie mniej wystarczy porownac tylko wielkosc ekonomii oraz liczebnosc obu panstw koreanskich aby widziec, ze zagrozenie ze strony Korei Polnocnej jest malo realne. Poludniowa Korea jest krajem liczebniejszym o populacji okolo 50 milionow i zdolnosci mobilizacyjnej wynoszacej 13 mln zolnierzy. Jest to tez kraj bogatszy z GDP/ glowe wynoszacym okolo 24 tysiecy USD czyli 15.8 uncji zlota/ na glowe/rok . Jak widac jest to kraj znacznie zamozniejszy od wspolczesnej Polski. Polnocna Korea jest ubozsza, jak to bywa zazwyczaj z krajami o gospodarce socjalistycznej, z GDP/glowe = 1800 USD = 1.2 uncji zlota/glowe/rok. Ma ona tez mniejsza populacje bo wynoszaca tylko 25 mln ludnosci. Jej zdolnosc mobilizacyjna to okolo 6 500 000 zolnierzy. Jak wynika z prostego porownania to raczej Polnoc powinna obawiac sie Poludnia niz odwrotnie. I to zreszta czyni rozwijajac sily nuklearne i inna bron masowego razenia. Oczywiscie obecne mocarstwa dysponujace bronia jadrowa usiluja zachowac swoj monopol w tej dziedzinie gdyz uzbrojenie panstw malych w bron masowego razenia spowodowaloby zniesienie mozliwosci szantazu jadrowego jakim sie posluguja wspolczesni prominenci swiata. Nie ma jednak najmniejszej szansy na to aby Polnocna Korea mogla stanowic jakiekolwiek powazne zagrozenia dla USA czy Rosji. Kraje te maja bowiem przewage w ilosci atomowek oraz w srodkach ich dostarczenia. Bron atomowa jest jedynie dla panstw malych bronia "ostatniej szansy" pozwalajaca na zadanie ewentualnego ciosu odwetowego ale nie wystraczajaca do tego aby pokonac silniejszego przeciwnika. Osobiscie uwazam zreszta bron jadrowa za "papierowego tygrysa" sil zbrojnych gdyz celem wojny jest zawladniecie kapitalem (czyli wartosciowymi nieruchomosciami i ruchomosciami) przeciwnika a to nie jest mozliwe jesli skazimy teren radiaktywnymi odpadami i spalimy te ruchomosci, ktore pragniemy posiasc. Bardziej skuteczna strategia jest obezwladniania przeciwnika "od wewnatrz" i taka strategie stosuja Niemcy odbudowujac IV Rzesze pod przykrywka Unii Europejskiej.
Nie jest wiec wykluczone, ze USA zdajac sobie sprawe z tego, ze nie maja realnej mozliwosci wyjscia z obecnego kryzysu ekonomicznego , planuja nowa wojne swiatowa z punktem zapalnym w Azji. Jest bowiem calkiem mozliwe, ze napad na Koree Polnocna sprowokuje konflikt z Chinami Ludowymi. Te bowiem maja dlugowieczne zobowiazania w stosunku do Korei jako niegdys panstwa lennego wobec Cesarstwa Chin i raz juz ruszyly jej z pomoca w czasie wojny koreanskiej. Wojna USA z Chinami pozwolilaby zas zlikwidowac zaciagniete wobec nich dlugi a takze wprowadzic tam marionetkowy rezim byc moze rodem z Taiwanu.
2 komentarze:
Dla Ameryki wojna byłaby świetną okazją na wzmocnienie dolara, sprzedaż broni i osłabienie konkurencji z branży elektronicznej, samochodowej , przemysłu ciężkiego.
Myślę, że zbrodniarzom amerykańskim trudno będzie odpuścić taką okazję. O ile poszybują akcje Apple w razie ataku na zakłady Samsunga?
Nie koniecznie w wojnę muszą zaangażować się Chiny. Raz że nie są w stanie prowadzić równorzędnej wojny z USA, dwa inwestycje koreańskie, japońskie i amerykańskie stanowią trzon chińskiej gospodarki. Wspomniane posiadanie bondów również nie zachęca Chin do wzięcia udziału w tej możliwej wojnie.
Usunięcie państwa Kima może być jeszcze korzystne dla Chin z co najmniej dwóch powodów. Powstaje Korea z gospodarką narodową, nie będąca lennem USA i stająca się przeciwwagą do Japonii. W Japonii i Korei nie będzie już przyzwolenia dla baz USA, bo czemu miały by służyć w nowej rzeczywistości, a więc i odejście Japonii ze ścisłej strefy wpływów USA.
Prześlij komentarz