czwartek, 4 lipca 2013

Porozmawiajmy o niczym czyli "gazowa" socjologia Baumana



 Nie tak dawno ( http://bobolowisko.blogspot.com/2013/06/upiory-przeszlosci-nadal-popularne.html ) powiedzialem pare negatywnych opinii zwiazanych z popularna sylwetka Nowej Lewicy jaka jest prof. Zygmunt Bauman. Jak juz kilka razy pisalem,  ogolnie nie daze estyma przedstawicieli nauk humanistycznych ze wzgledu na relatywnie niski poziom umyslowy wiekszosci przedstawicieli tych dyscyplin. Mam na mysli to, ze sa to erudyci, ktorzy sami z siebie nie maja na ogol nic ciekawego do powiedzenia. Ich zycie zawodowe to swiecenie swiatlem odbitym czyli zdobyczami intelektu wczesniejszych badz wspolczesnych im myslicieli, ktorzy w srodowisku osiagneli pewna prominencje. Owe znaczenie moze byc zasluzone lub nie ale nie w tym rzecz. Od naukowca oczekuje bowiem tego by mial on do powiedzenia cos z wlasnych przemyslen czy doswiadczen a nie tylko podawal podobnym mu jalowym umyslom papke intelektualna przetrawiona przez innych. Bauman jest niestety jednym wlasnie ze wspolczesnych komentatorow nowoczesnego talmudu.


   Ze wzgledu na to, ze glos podniesiony w dyskusji oskarzyl mnie o to, ze krytykuje owego tworce nie znajac jego dziel najnowszych sprowadzilem z biblioteki "Does Ethics Have a Chance in a World of Consumers" - Institute for Human Sciences - Vienna Lecture Series (2008), ktora to ksiazka winna stanowic efekt przemyslen "dojrzalego" Baumana. Niestety po lekturze tej niemal 300 stronnicowej i szescio rozdzialowej ksiazki z przyjemnoscia stwierdzam, ze w mojej ocenie Baumana nie omylilem sie pod zadnym wzgledem. Jest to typowy dla swojej epoki hochsztapler intelektualny o dobrym warsztacie literackim, ktory jednak nie sluzy mu do niczego innego jak do bezkomentarzowego przedstawienia stanowisk tego czy innego socjologa, filozofa czy nawet zoologa.

     Czy etyka ma szanse w swiecie nastawionym na konsumpcje? - Tego nie dowiemy sie od Baumana mimo, ze taki jest tytul jego wykladow. Oczywiscie akademickie "gas-bags" zdarzaja sie we wszystkich dyscyplinach ale co sadzic o srodowisku, ktore uwaza taka osobe za kogos wartego akademickiego wyroznienia albo nawet tylko pojdzie na jego wyklad? Aby dac tu probke baumano-mowy:  "As Alain Ehrenberg convincingly argues, most human sufferings tend to grow nowdays from surfeit of possibilities, rather than from profusion of prohibitions as they used to in the past" (Jak Alain Ehrenberg przekonywujaco argumentuje, obecnie najczesciej ludzkie cierpienie wyrasta z powodu nadmiaru mozliwosci niz z powodu ograniczen, ktore dominowaly w przeszlosci)  (str. 51) .  Czyzby istotnie przeklenstwem naszych czasow byl nadmiar mozliwosci nie skompensowany restrykcjami dla ruchu osob lub ideii?

    Istotnie trudno znalezc strone owych wykladow, na ktorej autor nie cytowalby dwoch czy trzech "klasykow" od Arystotelesa po Sorosa. ale tez rownie trudno by znalezc nawet jedna strone na ktorej Bauman przedstawilby jakas wlasna opinie lub zaproponowal swoje wlasne rozwiazanie problemu.
Jest to taktyka akademicka wyksztalcona zapewne w czasie calej kariery zawodowej, w ktorej to ze powie sie cos kontrowersyjnego moglo stanowic o jej naglym zakonczeniu. Dlatego szczerze odradzam kazdemu czytanie dziel tego autora gdyz jest to strata czasu. 

Na zakonczenie zas zamieszczam recenzje owego dziela napisana przez zapewne fachowca w tej dziedzinie:

Immanuel Kant extrapolated the trajectory of eighteenth-century history into a future that would demand a universal morality. That future, Bauman announces, has now arrived. But serious thinkers must proceed with the Kantian project in circumstances more difficult than the German philosopher could ever have anticipated, as traditional, locally grounded absolutes dissolve in the flux of twenty-first-century lifestyle consumerism. Tragically, some uprooted groups have tried to recreate the reassuring ethical order of a monolithic community, even when doing so has meant unleashing genocidal violence against outsiders (as in Cambodia, Rwanda, and Kosovo). Doubtful that an American superpower that excels only in military technology will offer better cultural options, Bauman adumbrates a hopeful orientation inspired by the transnational aspirations of Europeans. These aspirations are already restraining profit-seeking global capitalism while advancing a progressive code of planetary responsibility. Some readers may suspect that the very different universalism of a resurgent Islam deserves more attention that it receives, but Bauman poses questions deserving attention from anyone trying to understand our rapidly globalizing society. --Bryce Christensen  
  
Jest to dobry przyklad belkotu jaki panuje w obrebie tej dziedziny.

17 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

O co Gospodarzowi idzie? Nie wydawac, czy nie czytac? Czy tez wydac ustawe, ze tylko nowatorskie, wartosciowe dziela wolno pisac, pod kara administracyjna?
Wiele jest "dziel" bezwartosciowych, nie tylko prac naukowych, podobnie jest z poezja , ba, nawet z literatura faktu. Nie inaczej jest z muzyka badz malarstwem.
Jednak laczenie pogladow politycznych, pogladow na stosunki spoleczne, religie, autora z wartoscia i jakoscia jego dziel, jest naduzyciem.
Mam spore zastrzezenia co do pogladow Kena Loacha, jednak wartosci artystycznej jego filmom nie odmawiam.
Leni Riefensahl byla bez watpienia wielkim artysta. Choc przekaz jej dziel mnie przeraza.

Bobola pisze...

Napisalem recenzje ksiazki, ktora istotnie na wydanie nie zasluguje. To jednak nie moja sprawa. Natomiast uwazam za niepokojace, ze tego typu gnioty intelektualne moga byc akceptowane przez wydawcow i tolerowane a moze nawet chwalone przez czytelnikow. Dowodzi to bardzo niskiego poziomu umyslowego polskiego i nie tylko polskiego spoleczenstwa.

Inspektor Lesny pisze...

Czyzby istotnie przeklenstwem naszych czasow byl nadmiar mozliwosci nie skompensowany restrykcjami dla ruchu osob lub ideii?
Jesli chodzi o spoleczenstwo polskie, to tak.
Potomkowie chlopow panszczyznianych maja dzis o wiele wiecej mozliwosci zagospodarowania swego zycia. Nie bardzo potrafia z tego korzystac, dziesiatki pokolen w niewoli robi swoje. Znana jest rzecza, ze wolne z natury, dzikie zwierze, gdy jest burodzone w niewoli, wolnosci nie rozumie i nie pragnie. Musi znow minac wiele pokolen. Tesknia, byc moze, za PRL-em, bo mieli co jesc i gdzie mieszkac. Jakos jednak nie tesknia za panszczyzna, choc trwala o wiele dluzej, niz PRL...
I, nad tym faktem, Gospodarz powinien sie zastanowic. A nie martwic sie, ze amerykanski wydawca wydaje glupie ksiazki...

Bobola pisze...

Jak zawsze Szanowny Inspektor nie rozumie tematu, na ktory zabiera glos. Stan spoleczny nie ma dziedzicznych uwarunkowan. Potomkowie chlopow panszczyznianych nie maja nawet pojecia czym byla panszczyzna (znaja ja tylko z opisu osob zainteresowanych w tym by ten system przedstawiac negatywnie)- dla ich przodkow byl to naturalny tryb zycia, ktory mial wiel stron dodatnich. Prosze poczytac pare ksiazek (fabularnych, fabularnych!) np Rodziewiczowny czy Walerego Lozinskiego, ktore ow stan opisuja oczyma ludzi z tym systemem osobiscie zapoznanych. Czy byli buntowniczy chlopi? Oczywiscie! Ale czy w panstwie robotniczo-chlopskiem to nie proletariat protestowal wielokrotnie przeciwko ustrojowi sprawiedliwosci spolecznej?
Obecnie w Polsce mamy znacznie wezsza klase wyzyskujaca (ponizej 1% populacji) niz kiedykolwiek w historii. Czy ktos o tym pisze czy nawet zdaje sobie z tego sprawe?

Inspektor Lesny pisze...

wyzyskujaca (ponizej 1% populacji) niz kiedykolwiek w
Pewnie ze tak. Dzis duzo ludzi to wie.
Trzeba bylo te madrosci oglosic 1980 roku.
A nie siedziec jak mysz pod miotla.
------------------------------------------
. Potomkowie chlopow panszczyznianych nie maja nawet pojecia czym

potomkowie czerpia ta wiedze z pprzekazu miedzypokoleniowego. Tak samo, jak wiedze o uprawie roli. I spluwaja, jak o tym mowia. Za to, za PRL-em niektorzy tesknia.

Bobola pisze...

Jak zwykle Inspektor jest na bakier z logika. Bez jasnowidzenia nikt w r. 1980 nie mogl wiedziec jak bedzie wygladal stan obecny.

A przekaz miedzypokoleniowy to jak zabawa w gluchy telefon. Od czasu zniesienia panszczyzny (w 1864) uplynelo juz 6 pokolen!

Inspektor Lesny pisze...

Jest rzecza wywolujaca zdziwienie, ze Gospodarz, urodzony w polowie ub. wieku, potrafi stworzyc sobie prawdziwy, poprawny obraz czasow z przed roku 1864, zas milionom chlopow, tej zdolnosci, mozliwosci odmawia.
Sa zreszta badania naukowe na ten temat. Sa i szwedzkie, prowadzone pzrzez szwedzkich autorow.

Co zas do roku 1980, to skoro niet ylko pospolstwo, ale i elita gowno wie i potrafi, to do niczego potrzebna nie jest.

Co zas do wiedzy, lub przeczucia, podejrzenia, to dla ludzi pojmujacychjako tako rzeczywistosc, jawilo sie to jako oczywiste. Proponuje obejrzec film Krzysztofa Kieslowskiego z roku 1987 pt "Przypadek". Rok 1987, tak, ale inspiracje musial juz miec wczesniej. Zreszta rok 87, to nie bylo za pozno. Kto jak kto, ale taki madrala jak Gospodarz, przeslanie odczytac powinien. Bylo ich wiecej, zreszta.
Gdzie wtedy Gospodarz byl? Marzyl o dworku i cycatych wiesniaczkach?

Inspektor Lesny pisze...

Inaczej:
-Skoro Gospodarz twierdzi ze stosunki spoleczne opisane z punktu widzenia ziemianina nalezy uznac za obiektywne, zas opisane z punktu chlopa, badz kogokolwiek innego za tendencyjne, to to jest falsz. Grubymi nicmi szyty.
Przy nim, kot Schrödingera, to pikus...

Bobola pisze...

Dyskusja z Inspektorem jest bezcelowa. Oczywiscie nie znam stosunkow z okresu panszczyzny z autopsji. Odsylam tylko do dziel pisarzy spolecznie zaangazowanych i opisujacych polskie chlopstwo raczej z nadmierna sympatia niz krytyka. Sami chlopi zas "nieczytaty i niepisaty" zadnego przekazu nie zostawili.
Co zas sie dzieje z przekazem ustnym mozna zobaczyc po tym co obecne pokolenie wie o czasach Gomulki czy Gierka a nawet o czasach Solidarnosci. A co to bedzie dopiero za szesc generacji zwlaszca jesli cala wiedze beda czerpac z dziel "historykow" zagranicznych w rodzaju Normana Daviesa!

Inspektor Lesny pisze...

ie dzieje z przekazem ustnym mozna zobaczyc po tym co obecne pokolenie

A coz to za bzdury? I dzisiejsze, i poprzednie pokolenie potrafi czytac. Oczywiscie, wiekszoscma w nosie. Jednak nie o to chodzi. Gdy kogos "Solidarnosc" interesuje, to nie ma problemu ze znalezieniem zrodel. Ani ustnych, ani pisanych. Ba, sa i filmowane. Ja sam, poniewaz nie bylem obecny przy tym, czerpalem z tych zrodel. I musze powiedziec, ze prawie nigdy nie byly one sprzeczne. Opowiadania roznily sie, w zaleznosci od pozycji obserwatora, lecz w ten sposob sie jedynie uzupelnialy.
Gospodarz zas, wpycha nam "dziela" egzaltowaych pan dziedziczek, jako dokument.
Ciekawe, czemu prace naukowe, pisane w szwedzkich szkolach tego nie potwierdzaja. Czy tez Gospodarzowi wydaje sie, ze poza granicami Polski nigdy nie napisano rzetelnych prac traktujacych o stosunkach spolecznych w Polsce?

Bobola pisze...

Prosze zwracac uwage na forme wypowiedzi. Nie mam zwyczaju dyskutowac z byle kim.
Jesli chodzi o zrodla historii najnowszej to istotnie sa dostepne ale to nie znaczy, ze wiekszosc mlodego pokolenia jest nimi zainteresowana ani poinformowana o tym co sie dzialo. Ale czasy G&G to juz dla mlodego pokolenia legenda i prehistoria. Udalo sie wychowac juz co najmniej jedno a moze i dwa pokolenia kompletnych tumanow.

Inspektor Lesny pisze...

Co do formy, to pragne Gospodarzowi przypomniec, ze nie nalezy do dobrego tonu bezzasadne, i bez zwiasku z trescia insynuowanie ze ktos jest "bolszewikiem", "nie umie myslec" itp.Nie przedstawiajac na to jednoznacznych dowodow. W poprzednich wpisach, w ktorych niechce mi sie grzebac,Gospodarz wielokrotnie nazywal mnie "produktem komunizmu". Coc sam jest takim samym bekartem PRL-u jak ja.Jesli ktos sie czuje lepszym-to sie czuje. Jesli zada zeby inni to uznali-to musi tego dowiesc.
Ot, kilka mniejszych "kwiatkow"Gospodarza. I nic, procz ironii przedrostki typu:szanowny,mily itp nie zmieniaja.
zawsze Szanowny Inspektor nie rozumie tematu
zwykle Inspektor jest na bakier z logik

Czym sie to rozni od stwierdzenia,ze Gospodarz argumentuje w sposob nonsensowny (inaczej-bzdura) gdy mowa otym, czy istnieje mozliwosc uzmyslowienia, wyobrazenia sobie, przy pomocy dostepnych materialow (w tym przekazu miedzypokoleniowego, uznanego przez rzesze naukowcow, nie koniecznie kommunistycznych) warunkow zyciowych ludzi ktrorzy zyli raptem dwiescie lat temu.
I twierdzi,(Gospodarz) ze kilka sentymentalnych powiesci, splodzonych przez niedoruchane ziemianki, oraz, sic!,
przekaz miedzypokoleniowy w jego wlasnej/innych bylych ziemian, rodzinie, wazy wiecej niz praca kilkuset historykow, antropologow .
Tu mozna dodac, ze szwedzcy badaczeroznia sie naturalnie w opiniach na ten temat, jednak wylania sie caly ich wspolny obraz:
Panszczyzna w Polsce byla forma wynajmu niemal calkowicie tozsama z niewolnictwem.
W zwiazku zas z niska kompetencja warstwy nadrzednej, oraz komiczna wprost jej licznoscia, (ca 10%) destrukcyjna wrecz nie tylko dla owczesnego panstwa polskiego lecz i dla jego zasobow biologicznych. A to z powodu negatywnej selekcji materialu ludzkiego przez wiele pokolen.

Tu wypada dodac, ze podnoszone przez Gospodarza sukcesy Polski miedzywojennej stworzone zostaly przez ludzi wyksztalconych i wyselekcjonowanych przez naszych zaborcow. Wszyscy bowiem,bez wyjatku byli urzednikami, oficerami, lekarzami pruskimi,austryjackimi, lub rosyjskimi. Ci ostatni tez zreszta byli najczesciej wyedukowani przez Niemcow.
A i Sz. Gospodarz tez zreszta zdobyl wiedze na kommunistycznym uniwerstecie.
Co to ma do rzeczy? A no to, ze ciezko ich nazwac Polakami, bez zadnej rezerwacji.
Podobnie jak Marie Curie-Sklodowska polskim naukowcem. Bo w tym czasie, to zadne wyksztalcenie dla kobiet w Polsce dostepne nie bylo.I cala wiedze wraz z bledami i watpliwosciami, Sorbonie i swemu mezowi, Francuzowi zawdziecza.
Ta wiec, przypisanie miedzywojennych sukcesow polskich, polskiemu ziemianstwu i szlachcie, to bzd... oj, przepraszam!
Nonsens lub/i klamstwo. Wiekszosc nalezy przypisac naszym sasiadom.


Inspektor Lesny pisze...

okolenia jest nimi zainteresowana ani poinformowana
e i dwa pokolenia kompletnych tumanow.

I coz to ma wspolnego z nasza dyskusja?

Zawsze tak bylo, ze wiekszosc populacji intersuje sie np. aktualnymi cenami nieruchomosci. Ja zas, juz moje sprawy ekonomiczne mam zabezpieczone. W sposob nie typowy, bo wlasna praca. Trzeba miec czas, i mozliwosci,by drazyc sprawy, ktore przeciez nie przyniosa mi zysku.
pomijajac juz niegrzecznosc wypowiedzi,
jak to tumanstwo odnosie sie do mnie?
Zdobylem wiedze w duzej czesci na ten temat u szwedzkich zrodel.Czyzby Szwedzi tez mieli na pienku z polskimi ziemianami? O co?
Ags

Bobola pisze...

Nie znam szwedzkich szkol i nie mam pojecia w jakim wieku Pan do nich chodzil. Ale jedno wiem. Gdybym powiedzial Szwedowi z urodzenia, ze wspolczuje doli szwedskiego chlopa na podstawie tego czego sie nauczylem na ten temat w Polsce (w szkole czy z literatury) to by chyba pekl ze smiechu. Na ogol bowiem tubylcy znaja swoja historie i jej podteksty lepiej niz ludzie nawet dobrej woli (jak Norman Davies) ale urodzeni w odleglym kraju i znajacy przedmit z drugiej czy trzeciej reki.
Jesli zas chodzi o to jakie byly stosunki dwor-wies to prosze przeczytac zyciorys Rodziewiczowny oraz pare jej ksiazek http://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Rodziewicz%C3%B3wna

Inspektor Lesny pisze...

Drogi Gospodarzu,
przykro mi, lecz Gospodarz w ogole nie nadaje sie do tego, do czego wydaje mu sie,ze jest urodzony.Mianowicie do zarzadzania grupa/grupami ludzi. Byciem ich glowa. Wnosze to m.inn.z powyzszej wypowiedzi:
Szwedowi z urodzenia, ze wspolczuje doli szwedskiego chlopa na podstaw
Szwed/Szwecja ma w nosie uczucia i losowych ludzi. Rzecz idzie o analize, z kim ma sie do czynienia,czego mozna sie spodziewac, w jaki sposob kierowac, zarzadzac nimi. Jak sie przed nimi bronic. Na wypadek wojny. Konfliktu.Na wypadek, gdyby trzeba z nimi wspolpracowac. Gdyby oni(Polacy)pracowali i mieszkali w Szwecji. Co z ich lojalnoscia.Czy mozna ich dopuscic do wyzszych stanowisk. Czy mozna dopuscic do decydowania. I, wiele innych.
Gospodarz zas, wyznaczyl sobie ramy, i zyje w nich, nie zwracajac uwagi na otoczenie.
Niczem ziemianin w swym dworku.Dworek sie wali, chlopi uciekaja, dochodow nie ma, systemy sie zmieniaja, a ow ziemianin chodzi po brudzie i nedzy w bryczsach, i poklepuje wiesniaczki po posladkach...

Inspektor Lesny pisze...

Mowiac zas krotko i wezlowato, Szwed by sie z niczego nie smial, tylko by sie zastanowil, po co Polakom ta analiza.
Swoje zas badania, analizy stosunkow spolecznych w obcych krajach roba ze wzgledow praktycznych.Ta baza wiedzy ma byc , najchetniej wykorzystana, i przyniesc profit.
Ot, dla przykladu, gdyby planowano jakies operacje, (wykup,sprzedaz,otwarcie produkcji,zamkniecie jej,itp) ktore by byly negatywne dla chlopstwa Polskiego, uznali by, iz z powodu ze nie istnieje lojalnosc bylych ziemian w stosunku do swych dawnych poddanych, mozna zaproponowac Gospodarzowi zatrudnienie przy tym projekcie. I ze bedzie to wylacznie kwestia finansowa. Czy umiejetnosci i mozliwosci Gospodarza odpowiadaja jego wymaganiom finansowym.

Inspektor Lesny pisze...

Nie znam szwedzkich szkol i nie mam pojecia

...ale za to, znam wysmienicie szkoly PRL-owskie. Gdzie sam pobieralem nauki. I nie poprzestalem na stopniu magistra, lecz robilem kariere naukowa. No, i tam chyba nie tylko o fizyce i chemmi mowiono,prawda?

A innym wytykam na potege, ze w komunistycznych szkolach pilni byli,ze na pamiec dziela Stalina znaja,ze nasiakli kommunizmem, jak grzyb woda...