piątek, 23 sierpnia 2013

Strach ! Strach rany boskie!

    Przegladajac zbiory biblioteczne natrafilem na glosna niegdys prace Jana T. Gross'a pod tytula "Fear -Anti-semitism  in Poland after Auschwitz" , Random House , New York 2006 ("Strach- antysemityzm w Polsce po Oswiecimiu") . Ksiazka ta miala tez swoje polskie wydanie, ktore jak pamietam,  spotkalo sie z dosc zimnym przyjeciem Moich Szanownych Rodakow.  Ja jej wtedy nie przeczytalem gdyz sam problem nie wydawal mi sie godny uwagi. Glowna czesc tej pracy to opis pogromow jakie dokonano w roku 1946 w Kielcach, Krakowie i jeszcze paru innych miastach czy miasteczkach Polski. Praca ta jest praca historyka i jako taka jest zaopatrzona w wielka liczbe odnosnikow i przypisow a takze w opis ogolny sytuacji politycznej, ktory o ile moge to ocenic, jest poprawny chociaz nieco stronniczy i  ktory jest zapewne przydatny dla nie-polskiego czytelnika. Ta fachowosc pracy powoduje jednak takze i to, ze jest to lektura dosyc nuzaca. Nie mam jednak watpliwosci, ze fakty jakie Gross podaje sa prawdziwe - autor byl co prawda dzieckiem  jeszcze nienarodzonym w czasie gdy one zaszly a wiec czerpie swoje informacje ze zrodel wtornych. Sa nimi glownie dokumenty wladz dochodzeniowych oraz relacje swiadkow zlozone w Zydowskim Instytucie Historycznym. Jak zawsze w takich wypadkach nie mozemy miec pewnosci, ze nie zostaly one przeinaczone czy uksztaltowane celowo ale sa to jedyne dokumenty, na jakich autor mogl sie oprzec. To no i oczywiscie wlasne obserwacje i doswiadczenia z okresu kiedy jeszcze mieszkal w Polsce [ J.T. Gross ur. 1947 wyemigrowal z Polski w r. 1969  jako osoba zamieszana w tak zwane wydarzenia marca 1968].
    Byla to nieudana proba  gen. Mieczyslawa  Moczara przejecia wladzy przez tak zwanych "partyzantow " czyli w gruncie rzeczy przez oficerow MSW. Proba sie nie powiodla, Gomulka utrzymal sie przy wladzy jeszcze przez dwa lata a cala prowokacja byla zorganizowana z pomoca i udzialem mlodzierzy zydowskiej (tzw komandosow lub bananowej mlodzierzy) o orientacji trockistowskiej,  w wiekszosci potomkow odsunietych przez Gomulke od wladzy bylych stalinowskich dygnitarzy znanych jako "pulawianie". ]

    Samo jednak wymienienie faktow roznego rodzaju zbrodni morderstwa popelnionych na przedstawicielach ludnosci zydowskiej przez ich polskich wspolobywateli nie czyni jeszcze ksiazki dzielem wartosciowym i wartym przeczytania. Byly to bowiem czasy burzliwe, w ktorych wiele osob uwazalo za calkiem mozliwe i prawdopodobne odwrocenie sowieckiej dominacji w Polsce i innych krajach za "zelazna kurtyna". Jako czlowiek starszy od autora bylem, jako dziecko, swiadkiem likwidowania zydow ale takze oficerow LWP i milicji i czlonkow PPR na Podhalu. Pociag, ktorym jechalem wraz z matka i jej siostra do Zakopanego zostal zatrzymany przez bande, zapewne Ognia. Partyzanci przejrzeli pociag, zatloczony zreszta w niemozliwym stopniu, wyprowadzili pare osob i rostrzelali ich zaraz przy torze. Czlonkowie PPR musieli przedtem zjesc swoje legitymacje co sprawialo im pewna trudnosc. Konsumpcja byla zawsze bowiem achilesowa pieta socjalizmu. Pare dni pozniej, kiedy bylismy juz na kwaterze u gazdy, ktory zreszta musial sie ukrywac przed UB gdyz nalezal do goralenfolku i zamierzal uciec do Austrii przez zielona granice, partyzanci Ognia zrobili zasadzke na oddzial MO i UB, ktory jechal na oblawe kolejka linowa na Gubalowke. Moglem sobie obejrzec ostrzelany wagon a cale Zakopane mowilo o tej smialej akcji. Byly wiec to czasy niestabilne, pelne nadzieji i bogate w zbrojna dzialalnosc patriotycznego podziemia.

   Znajac moich mlodych czytelnikow wiem, ze uwazaja oni owych opozycjonistow za idiotow, ktorzy nie zdawali sobie sprawy z tego, ze sytuacja jest juz przesadzona- Stalin nigdy nie odda swoich zdobyczy a Amerykanie nie zdecyduja sie na interwencje zbrojna. W  tym czasie jednak nikt tak nie myslal. Kwaterujace we Wloszech dowodstwo II Korpusu wysylalo swoich emisariuszy z bronia i pieniedzmi dla wsparcia PSLu oraz wicepremiera Mikolajczyka a takze dla podsycania i wpierania zbrojnego podziemia (tak zwanego reakcyjnego podziemia). Byla to tak zwana opreacja "Most" , ktorej jednego z uczestnikow poznalem znacznie pozniej w Minneapolis (s.p. prof. Jozef. Tylko) . Ow czcigodny starzec, zolnierz II Korpusu,  ktory jak mi mowil pracowal przez jakis czas w osrodku szyfrow w Bletchley park, byl tez bezposrednio zamieszany w operacje likwidacji gen. Swierczewskiego. Jak to ma miejsce zazwyczaj z wspomnieniami bylych uczestnikow tych czy innych wydarzen, ich wiarygodnosc nie jest calkiem pewna bowiem trudno jest znajomego prosic od jakies dowody na prawdziwosc jego stwierdzen. Pisze to dlatego, ze w podobnej sytuacji sa takze historycy, tacy jak Gross, ktorzy fakty opisywane nie znaja z autopsji ale przekazu osob trzecich.

   Tak wiec nie dziwie sie pogromom, o ktorych zreszta dowiedzialem sie znacznie pozniej, juz w wieku dojrzalym. Losy Zydow bowiem czy to w czasie okupacji czy tez wkrotce po niej nie stanowily jakiegos szczegolnie interesujacego tematu w moim srodowisku. W dodatku umacniajacy sie stopniowo rezim komunistyczny nie naglasnial, zapewne celowo, tego typu kompromitujacych wladze a spontanicznych zachowan naszego dzielnego ludu. Wszedzie zreszta bylo pelno hasel braterstwa narodow i ras a wiekszosc kierowniczych stanowisk o kluczowym dla kraju znaczeniu (resorty "silowe" - czyli UB , MO i wojsko, ekonomia, prasa , nauka)  obejmowali wlasnie wyprobowani towarzysze zydowskiego pochodzenia [ np
J. Berman, H. Minc, J. Cyrankiewicz, R. Zambrowski, A. Schaff  i wielu, wielu innych]. Polska Ludowa byla w tym czasie niebezpiecznie zazydzona i to glownie materialem importowanym z ZSRR. Jak sie domyslam, stopniowe osuwanie sie w objecia komunistycznego prostactwa bylo widoczne i dokuczliwe dla wiekszosci doroslego polskiego spoleczenstwa. Stad zapewne agresja skierowna zreszta nie tylko w kierunku Zydow ale takze i calego owczesnego porzadku. Ja jednak z tego co sie dzialo widzialem tylko nieznaczne fragmenty gdyz jako dziecko nie sledzilem swiadomie politycznej sytuacji tuz po-wojennej.
  Wiem, ze wsrod moich bylych czytelnikow sa osoby, ktore autorytatywnie wiedza jak i co bylo w okresie gdy w Polsce panowal system panszczyzniany (panszczyzne zniesiono z grubsza w roku 1864) a Pan Dziedzic i Pleban uciskal chlopa i wiesniaczki. Niestety  moja pamiec osobista z wydarzen siega wyrywkowo czasow gdy mialem lat piec czy szesc. A wiec o tym co sie dzialo w czasach walki o umocnienie wladzy ludowej wiem niewiele i wyrywkowo z wlasnych obserwacji.
  Calkowity obraz powstal w moim umysle na podstawie lektur, filmow oraz nielicznych wspomnien osob mi najblizszych, ktore byly faktycznymi uczestnikami zdarzen. Warto pamietac, ze nawet obecnie prawda o tamtych czasach dociera do spoleczenstwa sporadycznie i trafia z reguly na grunt umyslowo do tego nie przygotowany. Widze to po reakcjach moich czytelnikow czy na przyklad po reakcjach na publikacje Grossa. Problem polega bowiem na tym, ze wiekszosc wspolczesnych Polakow przyklada wspolczesna miare do tego co zdarzylo sie dawno przed ich narodzeniem kiedy to swiadomosc narodu byla zupelnie odmienna a zdarzenia, ktorych przebieg i wynik jest obecnie znany, byly jeszcze nieznana nikomu przyszloscia. Patrzac z obecnej perspektywy na przebieg historii widzimy oczywiscie najrozmaitsze bledy i alternatywne a lepsze rozwiazania. Ten komfort wiedzy nie byl jednak dostepny aktualnym uczestnikom wypadkow.  Trzeba tez pamietac, ze po krotkim okresie rzadow Rzadu Tymczasowego RP i po referendum na wiekszosc zdarzen wojennych i powojennych spadla zaslona milczenia. Nie mowilo sie o zbrodni katynskiej ani w szkole ani tez w prasie. Oficjalna wersja skladala cala odpowiedzialnosc na Niemcow. Zabor polskich Kresow okreslano jako humanitarna akcje laczenia rozdzielonych narodow rusinskich. Panstwo podziemne i AK zostalo praktycznie relegowane ze swiadomosci Polakow a Powstanie dostalo standartowa propagandowa ocene, ktora , jak widze przetrwala w stanie niezmienionym w umyslach moich czytelnkow. Pamiatki przeszlosci dwudziestolecia II RP, takie jak Zamek i pare innych znaczacych gmachow nie zostaly jeszcze odbudowane ze wzgledu na "imperialna" konotacje. Niektore z tych pamiatek zreszta  dotad nie zostaly odbudowane (odbudowa Zamku Krolewskiego byla dopuszczona dopiero w roku 1970 jako wyraz dobrej woli Gierka). Tak na przyklad w dalszym ciagu nie jest odbudowany gmach Sztabu Glownego WP (Palac Saski) a zabudowa mieszkalna okupuje miejsce po dawnym Glownym Inspektoracie Sil Zbrojnych, ktorego ruiny ja jeszcze widzialem. Te wszystkie symbole zwycieskiej Polski zniknely ze swiadomosci "tutejszych". Praktycznie nikt nie jest obecnie wskazac na mapie stolicy gdzie owe obiekty znajdowaly sie przed wojna. Podobnie jest zreszta z innymi pomnikami polskiej kultury i wielkosci na dawnych Kresach.

   Wracajac jednak do ksiazki Grossa to, poza nieznana ogolowi warstwa faktograficzna, jedyne istotne pytanie na jakie ow autor staral sie odpowiedziec to to skad wlasciwie wziela sie owa dosyc powszechna nienawisc do Zydow tuz po wyzwoleniu ale takze podczas okupacji. W koncu liczba Zydow, ktorzy istotnie stanowili wielki problem jako uciazliwa mniejszosc w II RP, po wojnie szczesliwie zmalala przy czym sam udzial Polakow w tej operacji byl znikomy. Glowny wklad organizacyjny oraz ideowy pochodzil od niemieckiego okupanta.
    Autor rozwaza rozne mozliwosci. W tym wplyw kleru katolickiego, ktory istotnie byl w okresie II RP oraz tuz po wojnie bardzo negatywnie nastawiony do zydostwa. To mowie tez z wlasnego doswiadczenia gdyz mialem przyjemnosc poznac na Podhalu ksiedza pralata (juz w latach 60-tych), wtedy staruszka, ktory byl jednak w czasie wojny kapelanem Nardowych Sil Zbrojnych (czyli polskich faszystow) i ktory wypowiadal o Zydach sady bardzo ostre. Podobnie zreszta jak mieszkajacy w tym samym domu co ja w Warszawie ks. Oraczewski. Rozwaza tu on takze mozliwosc niecheci tlumu wynikajacej z przeswiadczenia o powszechnosci mordow rytualnych dokonywanych na dzieciach chrzescijanskiech i obecnosci ich krwi w macy. Jak sie wydaje podzielone zdanie na ten temat mialo takze wyzsze duchowienstwo katolickie.

    Inna mozliwoscia byl nadmiar Zydow na stanowiskach panstwowych i politycznych w organizujacej sie dopiero Polsce Ludowej. Nachalna propaganda i aktywne krzykactwo stanowiace typowa dla zydostwa forme aktywnosci spolecznej mogla irytowac spolecznosc polska wychowana w bardziej powsciagliwej kulturze. Gross nie uwaza nad-obecnosci "waznych zydow" w kierownictwie tworzacego sie panstwa za czynnik decydujacy. W tym wypadku stara sie on zreszta pomniejszyc wplyw owej mniejszosci na aktualny bieg zdarzen w Polsce. Moim zdaniem nieslusznie bo wystarczy troche zaglebic sie w zyciorysy prominentow komunistycznych tego czasu aby zauwazyc, ze teza o wszechobecnosci zydostwa we wladzach panstwa a zwlaszcza w aparacie represji nie byla przesada.

  To co podaje Gross jako glowna przyczyne konfliktu pomiedzy polska wiekszoscia a zydowska mniejszoscia jest zrozumienie wlasnej korzysci przez ta pierwsza. Jest bowiem prawda, ze polski lud doznal wielkiego awansu materialnego i spolecznego kosztem mienia i usuniecia konkurencji ze strony Zydow. Rabunki, wymuszenia okupow oraz przejecia na wlasnosc opuszczonego w wyniku likwidacji przez Niemcow badz ludnosc miejscowa zydowskich wlascicieli byly czestym zdarzeniem za czasow okupacji. Tu polscy chlopi, ale nie tylko, wspolpracowali zgodnie z niemieckim okupantem.  Gross podaje liczne tego przyklady wraz ze stosowna dokumentacja. Po wyzwoleniu w polskim spoleczenstwie zapanowala psychoza strachu, ze Zydzi, teraz u wladzy, beda starali sie odebrac zagrabiony im przez Polakow majatek.  Ta psychoza utrzymuje sie zreszta do chwili obecnej o czym latwo sie przekonac odwiedzajac blog gajowego Maruchy (http://marucha.wordpress.com/ ), ktory odwiedzam zawsze gdy chce sie utwierdzic w prawdziwie polskim i katolickim nastroju.

    Osobiscie uwazam, ze autor myli sie pod tym wzgledem popelniajac blad nadmiernego zawezania analizy sytuacji. Byc moze dla niego problem zydowski jest pepkim swiata ale faktycznie jest on tylko drobnym i nic nieznaczacym przykladem ogolnej prawidlowosci dotyczacej natury ludzkiej w ogole. Wsrod pokrzywdzonych zmianami i przesladowanych przez tych czy innych zbrodniarzy byli bowiem nie tylko Zydzi czy Cyganie. Twarda reka ludowej sprawiedliwosci ograbila polska elite II RP z mienia i zycia w podobnie brutalny i nieuzasadnony prawnie sposob jaki zastosowali polscy chlopi w stosunku do zydowskich sasiadow. Podobnie postepowali  zajmujacy Kresy Rosjanie czy bialoruscy i ukrainscy chlopi w stosunku do swoich polskich wspolobywateli na Kresach. Do dzisiaj jesli tylko porusze temat naleznych odszkodowan dla ktorejs juz generacji dziedzicow posiadlosci czy przedsiebiorstw ukradzionych w wyniku roznych dekretow o nacjonalizacji tego czy owego widze, ze Moi Szanowni Czytelnicy maja na ten temat opinie delkiatnie mowiac podzielone. Lata komunistycznej propagandy zrobily swoje! Rzecz w tym, ze ludzie z natury (patrz badania na dzieciach i zwierzetach) toleruja dobrze tylko tych, ktorzy sa do nich podobn: rasa, wyksztalceniem, pochodzeniem , sposobem wyrazania i religia. W sytuacji stabilnej , kiedy nasz wierny lud jest trzymany krotko silna reka wladcy agresywnosc wobec "odmiencow" ma zakres ograniczony. Ale gdy reka prawa ulegnie oslabieniu a poprzednie autorytety sa w trakcie wymiany na nowe naturalna dzikosc i prymitywizm polskiego ale nie tylko polskiego ludu bierze gore. I wtedy daja o sobie znac te cechy, o ktorych na ogol wolimy nie myslec albo nawet zapomniec.


9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wydaje mi się że niechęć do 'innych' zależy przede wszystkim od sytuacji materialnej społeczeństwa a nie od siły reżimu. Rozmaite poglądy rasistowskie, religijno-ortodoksyjne czy nacjonalistyczne rozkwitają gdy bieda zagląda w oczy i trzeba 'coś' z tym zrobić, tj znaleźć winnych i ich ukarać. Motyw powtarza się w wielu krajach, różni się tylko obsada ról 'ubermenschen' i 'untermenschen'...
Ale tak w ogóle podoba mi się Pana recenzja książki Grossa, tzn to że docenił Pan jego pracę nawet nie zgadzając się z interpretacją niektórych zdarzeń. Polska historia to temat chyba zbyt złożony nawet dla Polaków więc dyskutujemy o jakichś strywializowanych mitach, walczymy na opinie nie znając nawet faktów. Nie czytałem żadnej książki Grossa ale mam wrażenie że to co opisał to takie gorzkie lekarstwo którego nikt nie chce wypić ale wiadomo że bez niego nie da się wyzdrowieć.

Bobola pisze...

@figi
Z pewnoscia wzgledy materialne odgrywaja pewna role ale badania nad psychologia dziecka wykazaly, ze rozroznienie swoj-obcy jest cecha wrodzona. To raczej tolerancja jest czyms co musi byc wytrenowane przez wychowawce a wiec cos co nie wyplywa z natury ludzkiej.
Latwo sie o tym przekonac obserwujac dzieci w wieku szkolnym. Zawsze znajda one sobie jakas kolege czy kolezanke -oferme klasowa, ktora z uporem maltretuja. Tu nie ma mowy o jakiejs materialnej satysfakcji. Po prostu daja one upust naturalnemu sadyzmowi. Gross pisze zreszta o tym jak trudno czy nawet niemozliwe bylo zydowskim dzieciom uczeszczac do szkoly o mieszanym rasowo skladzie. Mysle, ze mial tego typu doswiadczenia sam i stad pewne uprzedzenie do Polakow, ktore zreszta jest w ksiazce mitygowane lagodzacymi komentarzami jakie "wypadalo mu zrobic".
Podobnie znane zjawisko tak zwanej "fali" czyli sekowania mlodych rekrutow przez zolnierzy starszych rocznikow wskazuje na wrodzony sadyzm i potrzebe dominacji.

Inspektor Lesny pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

Na pozór sensowne to Pana wytłumaczenie ale nie sposób się z nim zgodzić. Zarówno od strony logiki jak i etyki.
Jeśli chodzi o logikę to widzę słabość w tym podziale 'swój-obcy'. Nie ma obiektywnego podziału na swoich i obcych, na początku życia 'swoi' są tylko rodzice, później cała rodzina, jeszcze później sąsiedzi i znajomi, dalej szkolni koledzy, mieszkańcy tego samego osiedla/miasta itd. Nie ma żadnej odgórnie ustalonej granicy podziału. Więc nie może być wrodzone rozróżnianie czegokolwiek co nie istnieje.
Po drugie twierdzi Pan że wszyscy ludzie mają wrodzoną, instynktowną chęć dominacji i przemocy. Nie wiem na jakiej podstawie uznał Pan że wszyscy mają te cechy- czy może sądząc wg siebie? Nie wszystkie dzieci w klasie są sadystami, większość nie jest - ale rzeczywiście w każdej prawie klasie trafiają się bezrozumni oprawcy.
Od strony etyki zaś widzę ten problem że stwierdzając że wszyscy ludzie są zamaskowanymi oprawcami czyni Pan podwaliny pod kolejny krok: skoro okrucieństwo i przemoc nad 'innymi' są instyktowne i wrodzone to są zgodne z ludzką naturą, czyli nie mogą być grzechem. Bo czy lew grzeszy gdy rozszarpie głupiego turystę? Raczej turysta sam jest sobie winien. Zatem przykładowe ofiary przemocy też same są sobie winne bo mogły np nie osiedlać się w Polsce. Idąc dalej, zgwałcone kobiety mogły ubrać się w czarny worek zamiast zakładać sukienkę z dekoltem. Itd. Czyli ma Pan wygodne usprawiedliwienie dla bezrozumnej przemocy, jednocześnie zasłaniając się Bogiem i prawdziwie chrześcijańskimi zasadami którymi się Pan podobno kieruje.

Bobola pisze...

@figi
Opieram sie tylko na badaniach nad dziecmi w wieku wczesnym. Pisalem nie tak dawno o tych obserwacjach.
Czytalem tez troche o tym co jest wrodzone a co nabyte w oprogramowaniu umyslu czlowieka. Ogolnie mowiac jest tak jak pisze. Kultura bytowania jest cecha , ktora narzuca spoleczenstwo pod grozba kary. Jesli tylko grozba znika (jak wtedy gdyz zniszczono jedna administracje a nie zalozono jeszcze innej) to ludzie bardzo szybko powracaja do swoich najprymitywniejszych instynktow -takich jak mordowanie, grabiez czy gwalty. Widzielismy to ostatnio podczas wojny w,Jugoslawi czy walk plemiennych w Ruandzie. Ale to samo bylo podczas II WS w Polsce ale takze na Rusi czy w innych krajach lezacych w pasmie walk.

Bobola pisze...

@figi
Co zas tyczy sie rozpoznawania swoich od obcych to byly takie badania na dzieciach jeszcze nie mowiacych (a wiec czysto behawiorystyczne). Okazalo sie ze juz praktycznie niemowlaki rozpoznaja rasy I wiedza, ktore dzieci naleza do ich rasy, a ktore do innej.
W swiecie doroslym takze istnieje rozpoznawanie swoich I obcych po odziezy , sposobie mowienia czy innych oznakach przynaleznosci. Gangi mlodocianych - plaga Ameryki operuja wlasnie na tej zasadzie.

Anonimowy pisze...

Myślę że gangi młodocianych to nie jest najlepszy przykład do wyciągania wniosków o ludzkiej naturze, chyba że chodzi nam o patologie. I nie widzę nic odkrywczego w tym że niemowlę odróżnia 'rasy' (cokolwiek to oznacza). Niemowlę odróżnia to na co pozwalają mu zmysły, może więc rozróżnić kolory, zapachy, temperaturę i tak dalej. Rozróżnia również ludzi, np mamę od taty, rozpoznaje znajome osoby i i zwykle boi się nieznajomych. To że rozróżnia 'rasy' to tylko konsekwencja w/w faktów, nie żadne wrodzone rasistowskie przygotowanie ideologiczne. Hehe, chyba badania naukowe na które Pan się powołuje powstały w przedwojennych Niemczech, to był piękny przykład harmonii nauki i polityki.

Bobola pisze...

@figi

Jesli chce sie badac odruchy wrodzone to trzeba je badac tam gdzie nie sa one tlumione prawem czy wychowaniem. Stad znaczenie badanie reakcji niemowlakow ale takze kultor gangow.

PawelW pisze...

Mylse ze wiele w tym wzgledzie wyjasnia lektura ksiazki https://en.wikipedia.org/wiki/The_Lucifer_Principle.