niedziela, 1 marca 2009

Slychac dobrze tylko widac coraz gorzej...






Za ciemnych czasow komuny, ktore do dnia dzisiejszego wspominane sa z rozrzewnieniem przez niektorych na lamach "Polityki" na standardowe pytanie przywitalne "Co slychac ?" padala standartowa odpowiedz : "Slychac dobrze, tylko widac coraz gorzej." Byla to po prostu forma krytyki uprawnionej wtedy "propagandy sukcesu". Niestety moda retro zawsze wraca i teraz wlasnie mamy szanse przezyc ponownie , a niektorz zapoznac sie po raz pierwszy z realiami kryzysu konca lat 70-tych w gierkowskim PRL-u i zreszta nie tylko tam. Moi znajomi czesto pytaja mnie (znajac moje zainteresowania) kiedy to wszystko sie skonczy. Odsylam ich do moich poprzednich wykresow z marca i grudnia 2008 ale to ich na ogol nie zadawala ze wzgledu na stracona przez wielu umiejetnosc prognozowania na podstawie wykresow wskaznikow ekonomicznych. Ja zas bedac z ponowna pielgrzymka w Naszej Umeczonej Ojczyznie nie moge zaktualizowac, przy pomocy nowych, krzepiacych danych, moich ekonomicznych prognoz z precyzja taka jakiej bym sobie zyczyl. Aby jednak nie pozostawic bez odpowiedzi pytan przytaczam tutaj wykres Indeks Dow Industrial wykonany w marcu i uzupelniony w grudniu ubieglego roku (koniec czarnej krzywej na rysunku). Stan obecny zaznaczony jest czerwona kropka. Jak widac z wykresu, mimo wszystkich staran, czesciowej nacjonalizacji bankow i innych desperackich krokow czynionych przez bylego i obecnego prezydenta USA indeks Dow spokojnie spada zgodnie z przewidywaniami Boboli i bedzie tak spadal az do momentu kiedy osiagnie poziom wartosci okolo 2 uncji trojanskich zlota. Jaka bedzie wtedy wartosc indeksu w USD to zalezy od ceny zlota na rynku. Obecnie Miedzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Banki Rezerwy Federalnej usiluja ustabilizowac cene zlota na poziomie 760 do 960 USD. Przyjmujac przecietna wartosc 800 USD/oz oznacza to, ze Dow zacznie sie odbijac od dna na poziomie 1600 USD. Obecnie zas wartosc tego indeksu wynosi okolo 7100 USD. Mamy wiec jeszcze sporo spadku przed soba i zapewne okolo dwoch lat poglebiajacego sie stopniowo kryzysu. Przebieg kryzysu moznaby skrocic gdyby nasi i amerykanscy politycy zostawili ekonomie wlasnemu losowi zamiast powiekszac straty finansowe wyrzucajac pieniadze na zazegnanie kryzysu, ktory byl spowodowany wlasnie tym problemem czyli nadmiarem "pustego", spekulacyjnie generowanego pieniadza. Dolewanie benzyny do ognia oczywiscie nie moze zrobic nic innego jak tylko przedluzyc gospodarczy pozar czego politycy najwyrazniej nie rozumieja. To czy kryzys w ogole zostanie zakonczony i nastapi "odbicie od dna" zalezy od tego czy i kiedy nasi europejczycy i amerykanscy kowboje zrozumieja, ze wolny i wspolny rynek bez regulacji przeplywu towarow i kapitalu oraz regulacji przeplywu sily roboczej jest podstawowa przyczyna obecnej katastrofy . Jest to sytuacja analogiczna do eksperymentu, w ktorym dla zamanifestowania wolnosci zeglugi kapitan statku wyrzuca mapy, kompas i demontuje ster po czym wydaje rozkaz "cala naprzod" . Dla kazdego jest jasne, ze takie zeglowanie musi skonczyc sie kraksa. Niestety podobne postepowanie w ekonomii ma wielu obroncow, ktorzy obecnie steruja nie tylko polska nawa panstwowa. Wiele tez slysze w radiu i czytam w polskiej prasie alarmistycznych wypowiedzi dotyczacych ataku walutowych spekulantow na polska zlotowke, czemu przypisuje sie spadek jej wartosci wobec walut zachodnich (USD, EC, SF). Oczywiscie , spekulacje walutami sa celem rynku Forex, ktory jest zreszta najwiekszym rynkiem gieldowym swiata. Na to jednak aby wplynac na kurs waluty, nawet tak marginesowej jak PLN, potrzeba znacznie wiekszych srodkow niz te, ktore posiadaja nawet najzamozniejsi spekulanci. Goldman i Sachs jako makler gieldowy stoi na progu bankrutstwa i jest uratowany chwilowo w zasadzie przez interwencje rzadu USA. Oczywiscie w takiej sytuacji stara sie on zabrac kapital zainwestowany w filiach europejskich ale nie to jest przyczyna spadku wartosci PLN. Przytaczam tutaj wykres funkcji USD/PLN pochodzacy z www.barchart.com. Jak widac wzrost wartosci USD rozpoczal sie w sierpniu 2008 (poziom okolo 2 PLN=1 USD) i ma wyrazny trend wzrostowy trwajacy do chwili obecnej (1 USD= 3.65 PLN). Oczywiscie na krzywej widzimy fluktuacje reprezentowane przez towarzyszace trendowi maksima lokalne. Te istotnie sa dzielem spekulantow. Natomiast sam trend jest autorstwa naszego poczciwego scichapeka czyli Narodowego Banku Polskiego, ktory najwyrazniej skupuje zloto. Byc moze jest to potrzeba uzupelnienia uprzednio wydanych zapasow albo odpowiedz na zadanie zagranicznych inwestorow, ktorzy domagaja sie wymiany PLN na zloto po kursie. Wartoby dokonac inspekcji zasobow zlota NBP aby przekonac sie czy polskie zloto, zakupione ze skladek narodu w okresie II RP , jeszcze tam jest.

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ma Pan świetne analizy, ale zastanawiam się, kiedy dotrze do Pana, że obecne waluty (fiat money) nie sa oparte na złocie i NIKT nie może zarządać, tak jak to było przed wojną wymiany złotych na złote, czy wymiany dolarów na złoto. Po prostu takie żądanie zostanie, jako pozbawione podstaw prawnych, zignorowane;-)

Co zas się tyczy spekulacji walutowej, to niejaki Soros ograł był bank Anglii na kilka miliardów. Twierdzenie, że teraz tacy ludzie mie nają kasy na spekulacje jest oczywistą nieprawdą, ponieważ mogą taką operacje skredytować. A że kredyt powstaje z niczego, to już taka cecha pieniądza bez oparcia w złocie.

Bobola pisze...

Istotnie pieniadz obecny to papier bez gwarancji, ze cos za nim stoi. W tym lezy jego pieta achillesowa. Nie mniej w Polsce (i w innych krajach) bank centralny jest najwiekszym w kraju handlarzem zlota i w ten sposob ustala relacje wymiany (kazdego dnia) waluty lokalnej na waluty takie jak USD i EC , w ktorych to jest denominowane zloto na gieldzie towarowej. Prosze pojsc na witryne www,nbp.pl i tam kliknac na znaajdujacy sie w prawej kolumnie napis "Ceny zlota (i monet) w NBP". To mowi nam za ime NBP zgodzi sie sprzedac i za ile kupic zloto w postaci monet i sztabek. To zupelnie wystarcza aby ustalic relacje wymiany. Jezeli NBP nie ma zlota to podwyzsza cene skupu i to wystarcza aby obnizyc wartosc PLN w stosunku do EC i USD. To wlasnie ma miejsce obecnie.
Jesli chodzi i Sorosa to nie "ogral" on Banku Anglii ale zmusil go do zrewaloryzowania funta. Zrobil to zreszta poslugujac sie opcjami walutowymi co dalo mu spora dzwignie. Nie mniej BoA mogl sie bronic poswiecajac , tak jak USA teraz, swoje zapasy zlota. Zdecydowal jednak, ze utrzymywanie stalej relacji z DM nie jest warte pozbywania sie realnej fortuny w tym co sie istotnie liczy tj w zlocie. Podobnie zreszta ma sie sytuacja obecnie w NBP. Utrzymanie relacji 1 USD =2 PLN byloby mozliwe pod warunkiem wysprzedawania zlota po stosownej cenie. Najwyrazniej NBP nie ma takich zapasow a skup ich nie dostarcza w wystarczajacej ilosci po wzglednie rabunkowych cenach jakie NBP oferuje.

Anonimowy pisze...

"To mowi nam za ile NBP zgodzi sie sprzedac i za ile kupic zloto w postaci monet i sztabek. [...]Jezeli NBP nie ma zlota to podwyzsza cene skupu i to wystarcza aby obnizyc wartosc PLN w stosunku do EC i USD."

Cena sprzedaży złota w NBP nijak się ma do rzeczywistości, a może się Pan o tym przekonać idąc do oddziału NBP i chcąc kupić dla przykładu niewielką 1kg sztabkę;-) Inna sprawą jest cena skupu, równie nierealna. No bo po jakiego grzyba mam sprzedawać złoto do NBP, skoro mogę go opchnąć drożej w kantorach lub w innym banku, a obowiązku odsprzedaży złota do NBP nie ma? Kolejki do NBP są tylko gdy sprzedają tam cokolwiek.

Wysuwanie wniosków odnośnie waluty na podstawie publikowanej ceny złota w NBP jest po prostu nielogiczne;-) NBP ma szereg instrumentów służących do wpływania na kurs PLN bez uciekania się do złota (którego, jak mniemam NBP niewiele posiada ~3.5% rezerw). NBP handluje na Forexie walutami, tak jak każdy inny bank, może on też ograniczyć podaż złotego, np wprowadzając obowiązek zwiększenia rezerw itp. Podawana w NBP cena złota jest pochodna, a nie źródłowa w stosunku do Forexu. Zresztą działa tak obecnie kazdy bank tzw. centralny. Proszę poszukać, jakich to sztuczek kuglarskich i za pomoca jakich instytucji FED wpływa na cenę złota;-)

Bobola pisze...

Nie wiem jak to jest dzisiaj bo Fed.Rez. wlasnie jest w trakcie pozbywania sie nastepnej porcji zlota aby doprowadzic cene uncji do okolic 800USD/oz ale jeszcze pare dni temu kiedy cena zlota byla w maksimum w Oddziale warszawskim NBP byly kolejki sprzedajacych zloto w sztabkach i monetach. Ceny w kantorach byly wtedy nizsze. Co do cen zlota w NBP to sa one uzaleznione od tego czy bank zamierza skupowac czy raczej chce uplynnic zloto. Kurs jest zmienny z dnia na dzien ale bank nie moze odmowic sprzedazy bez narazenia sie na wyrzucenie PLN z Forexu. Wtedy zlotowka bylaby niewymienialna jak za PRLu co nie znaczy, ze nie znalezionoby jakiegos standartu wymiany. W PRL byla nim wodka sprzedawana w Pewexie za dewizy a na rynku za zlotowki.
Istnieja oczywiscie inne metody sterowania kursem waluty ale zadne z nich nie sa niezwiazane ze zlotem. Mozna operowac podstawowym oprocentowaniem albo istotnie sprzedawac inne waluty na Forexkie. Jak bardzo jest to skuteczne moze sie Pan przekonac po ostatnim eksperymencie sprzedazy EC przez min. finansow.
Aby zrozumiec jak to dziala prosze postawic sie w roli malutkiego banku centralnego, ktory posiada pewna ilosc powiedzmy monet uncjowych i chce ustalic relacje wymiany dla swoich papierowych pieniedzy. Niech Pan tez pamieta, ze nie jest Pan jedynym graczem na rynku i ze reguly gry zobowiazuja pana do gwarantowania tego, ze bedzie Pan sprzedawal na zadanie zloto ale po kursie jaki Pan ustali.

Anonimowy pisze...

Forex jest zdecentralizowanym rynkiem typu OTC (ang. Over The Counter)bez pojedynczej globalnej jednostki nadzorującej obrót i jeśli NBP odmówi sprzedaży złota, to nikt go z tego rynku nie wygoni.

Wymienialność złotego oparta jest o zalecenia Międzynarodowego Funduszu Walutowego i dotyczy braku restrykcji dewizowych w transakcjach zarówno jeśli chodzi o rezydentów, jak i nierezydentów oraz stosowania się do polityki jednolitego kursu walutowego. NBP działa w ramach polskiego prawa i podpisanych umów i NIGDZIE nie zobowiązał się do sprzedaży złota nawet po ustalonej przez siebie cenie;-) Prosze ten element wziąć pod uwage. Jesli jednak odnajdzie gdzieś Pan takie zobowiązanie, to chętnie je przeszpieguje.

"W NBP byly kolejki sprzedajacych zloto w sztabkach i monetach" - to ciekawe zjawisko, bo ja takiego nie spotkałem, ale mnie łatwo można zadziwić. Kolejkę kupujących to i owszem. Podobne opowieści o sprzedających słyszałem również o ProAurum w Berlinie, ale jak tam zajrzałem, to były tylko puste półki;-)

zoska pisze...

http://tinyurl.com/yh9h8x

czy Panowie mowia o firmie ktorej prezesem jest ten pan ?

Bobola pisze...

Istotnie prezes NBP nie zaprezentowal sie z najlepszej strony. Moze obecnie jego wiedza troche wzrosla. Od "politycznego" kandydata trudno zreszta oczekiwac posiadania wystarczajacego zasobu informacji aby mogl on istotnie rozwiazywac problemy gospodarcze stojace przed bankiem. Karuzela kadrowa nie jest zreszta wylaczna cecha polskiego swiatka politycznego. W USA tez istnieje plaga CEO do wszystkiego, ktorymi sa absolwenci z MBA (master of bussines administration). Oczywiscie moga oni sobie dobrac stosowna ekipe ale nieznajomosc przedmiotu dzialan kompanii czesto daje o sobie znac w sposob dla przedsiebiorstwa tragiczny (np Enron).
Co do kolejek osob sprzedajacych zloto w warszawskim oddziale NBP to widzialem ja na wlasne oczy gdy bylem tam 19 lutego wlasnie wtedy gdy cena zlota osiagnela maksimum lokalne a NBP placil za nie wiecej niz jakikolwiek kantor w Warszawie. Bedac spekulantem-praktykiem nie znam przepisow w oparciu, o ktore dziala Forex. Tak jak zreszta nie znam podstaw administracji gield towarowych czy rynku akcji. Wydaje mi sie jednak, ze tak jak na gieldach towarowych i akcji role sprzedawcy i kupujacego "ostatniej szansy" graja tak zwani "market makers" - praktyczni wlasciciele gield, tak na rynku walutowym podobna role graja banki centralne. W zwiazku z tym nie moga one odmowic wymiany waluty krajowej na zagraniczna lub zloto i na ogloszeniach witryny NBP nie ma zadnych ograniczen wymienionych co do ilosci czy typu pobieranych z banku dobr. Wszystko co bank moze zrobic to operowac kursem, ktory wolno mu ustawiac tak jak mu sie podoba. Jest to przywilej "market makera".

Anonimowy pisze...

Jedna jaskółka, czy nawet Skrzypek na dachu NBP wiosny nie czyni

Bobola pisze...

Wracajac zas do przewidywan przyszlosci to mimo pewnego zametnienia mojej krysztalowej kuli wydaje mi sie (z analizy spadku ) ze w ciagu najblizszych dwoch lat Fed.Rez . zorientuje sie, ze nie oplaca sie poswiecac zlota na utrzymywanie ceny uncji na poziomie obecnym 800 +- 100 USD i pozwola na wzrost cen zlota do poziomu 1200- 1800 USD/oz. bedzie to gdzies w okolicach konca roku 2010 kiedy indez DJI osiagnie poziom okolo 4000 USD (obecnie 6900USD). Nie znaczy to zreszta, ze rynek gieldowy odbije sie w tym momencie. Jezeli wolny rynek zostanie utrzymany na obecnych zasadach to przebieg DJI bedzie z grubsza horyzontalny. Nie ma wiec mowy o szybkim odzyskaniu zmarnowanych kapitalow. Zanim to jednak nastapi obawiam sie, ze bedzie doslownie krew na ulicach i bardzo watpie aby obylo sie bez powaznych wstrzasow politycznych.

Bobola pisze...

Polecam artykul, ktory uzywajac innej metodyki badan rynku dochodzi do podobnych wnioskow co ja.
http://finance.yahoo.com/techticker/article/197344/How-Low-Can-the-Market-Go

Anonimowy pisze...

W mojej szpiegowskiej ocenie dwa lata USA nie wytrzymają. Na ta chwilę zobowiązania AIG sięgają ponad 860 mld $, wiec ten kolos warty mniej niz zero i tak padnie, a to wywoła lawinę, bo ktoś przyobiecanej góry kasy nie dpstanie, itd.
Jak Amerykanie radza sobie w kryzysie było widac w Orleanie i tego nalezy sie spodziewać w Stanach. Mozliwe rozwiązanie tej kwestii to albo wojna światowa, albo totalny chaos w USA i byc może jego rozpad.

Bobola pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Bobola pisze...

To wszystko jest mozliwe ale trzeba tez pamietac stare polskie przyslowie: "Zanim tlusty schudnie to chudego diabli wezma".
Ekonomisci, ktorych wypowiedzi niekiedy czytam twierdza, ze panstwa Unii Europejskiej znajduja sie w znacznie gorszej sytuacji finansowej niz USA obecnie.