piątek, 19 kwietnia 2013

Szybkowary w ataku

Zyjemy w ciekawych czasach, ktore staja sie stopniowo coraz ciekawsze.  Niestety wydarzenia urozmaicajace nam nude zycia codziennego nie sa w istocie rzeczy znaczace.  Ogladam wlasnie raport telewizyjny z aresztowania drugiego zamachowca z Bostonu. Zostal on schwytany, prawdopodobnie ranny, w Watertown, jednym z suburbii Bostonu. Jest to mlody naturalizowany amerykanin, Dzafar Sarmajew,  z pochodzenia Czeczen, ktory w wieku lat 19 jest aktualnie studentem jednego z mniejszych uniwersytetow czy tez koledzy w jakie obfituje Boston i okolice. Jego starszy brat, o wiele mowiacym imieniu Tamerlen, zostal juz zastrzelony  wczesniej podczas poscigu jaki nastapil na terenie Cambridge i Somerville. Jest zagadka co spowodowlo atak obu braci na mete maratonu bostonskiego gdzie podlozyli oni dwie dosyc prymitywne bomby. Bomby zawieraly proch dymny oraz materialy rozpryskowe zawarte w objetosci szybkowara kuchennego czyli domowego autoklawa sluzacego do przyspieszonego przygotowywania posilkow. Tym razem posilek serwowany przy Boylston St, w Bostonie byl niestrawny dla zebranego tam  tlumu entuzjastow wentylacji sportowej i pociagnal za soba chyba trzy ofiary smiertelne. Co bylo zabawne to histeryczna reakcja miejskich i panstwowych wladz policyjnych, ktore praktycznie zastosowaly prewencyjny areszt domowy wobec mieszkancow Bostonu i okolicznych miejscowosci.  Pozwolilo to policji na nieograniczone polowanie na obu braci, ktorych zidentyfikowano w wyniku analizy zdjec z kamer, ktore jak sie wydaje, sa zamontowane niemal wszedzie w celu szpiegowania obywateli  stolicy stanu Massachussets.

    Kontrast miedzy dwoma mlodymi chudziakami uzbrojonymi w pare prymitywnych garnkow wypchanych materialem wybuchoym uzywanym przez 19-sto wiecznych anarchistow a poteznie zbudowanymi grubasami, czlonkami sil policyjnych wzmocnionych samochodami pancernymi , zolnierzami Gwardi Narodowej oraz helikopterami byl zabawny i wiele mowiacy. Swiadczy on bowiem o krancowej panice amerykanskich decydentow, ktorych reakcja wykraczala daleko poza realia wyzwania, jakie rzucili Ameryce dwaj emigranci ze  znanej z bandytyzmu Czeczenii.

   Jakie byly motywy ataku dowiemy sie zapewne niedlugo po intensywnym przesluchaniu jenca przez FBI i policje stanowa. Jak mysle jest nim rozczarowanie amerykanska rzeczywistoscia wzmocnione przez podklad wiary mahometanskiej, ktora nakazuje wiernym tepienie giaurow. Wskazuje to jednak na czynnik, o ktorym pisalem juz wielokrotnie, jakim jest glupota otwartej polityki imigracyjnej USA (ale nie tylko tego kraju) powodujaca wprowadzanie do i tak niezbyt skonsolidowanegom spoleczenstwa  elementow obcych mu kulturowo, jezykowo i religijnie. W sytuacji gdy w kraju istnieje wysokie bezrobocie i wyrazny nadmiar rodzimej populacji a pespektywy wzrostu gospodarczego kraju sa raczej nierealne,  zwiekszanie populacji przez sprowadzanie Czeczencow , Somalisow czy Hmongow oraz Chinczykow jest niebezpiecznym idiotyzmem. W miare pograzanie sie kraju w ekonomicznej depresji napiecia spoleczne beda narastac i zadne srodki zaradcze  nie zapobiegna dalszej degradacji spoleczenstwa amerykanskkiego.

3 komentarze:

Inspektor Lesny pisze...

Z punktu widzenia wladz jest to zdarzenie pozyteczzne . Vilka ofiar,a ktoz bedzie teraz krytykowal np. kamera? Dzieki ktorym zidentyfikowano zloczyncow?

Zenek pisze...

Czy to nie jest dziwne, że ten domniemany zamachowiec ma poważne obrażenia szyi i gardła? że być może nie będzie mógł mówić, a co za tym idzie - odpowiadać na pytania śledczych? A przecież poddał się on po strzelaninie i negocjacjach z policją, więc chyba do tamtej chwili nie miał problemów z mową.

Po drugie dlaczego śledczy mają zamiar przesłuchać go bez obecności adwokata oraz bez respektowania jego praw? witam demokracjo...

Po trzecie poniżej fragment wypowiedzi ojca Anzor Carnajew w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji stwierdził, że "jest pewien swoich dzieci" i nie wierzy w ich winę. Matka braci - Zubejdat oświadczyła, że jej synów "wrobiono" w wydarzenia, w Bostonie.

Jak dla mnie sprawa jest delikatnie mówiąc bardzo niejasna...

Bobola pisze...

@Zenek
Sadzac z tego co widzialem podczas raportu "na zywo" to Dzafar byl juz solidnie poraniony wtedy gdy dostal sie do swojej kryjowki w lodzi. Nikt z nim nie rozmawial tylko wrzucono do lodzi granat ogluszajacy , byc moze na niego, po czym zaatakowali go komandosi policji. Podczas pogoni obaj bracia mieli okazje aby sie poddac ale wymieniali ogien z poscigiem i na jakis czas Dzafar uciekl od bezposredniego kontaktu.Podczas strzelaniny na ulicy zginal Tamerlan.
Nikt w USA nie musi odpowiadac na pytania policji bez obecnosci adwokata z urzedu badz wlasnego prawnika ale policja moze mu zaproponowac ugode na lepsze warunki zatrzymania czy wysokosc wyroku jesli zgodzi sie on odpowiadac na pytania wczesniej.
W przypadku Dzafara jest on obecnie w szpitalu i tam mu nic nie grozi. Po wyjsciu ze szpitala ma natomiast niemal pewna perspektywe kary smierci. Ta moze byc zamieniona na dozywocie jesli bedzie kooperowal z policja przy identyfikacji i schwytaniu innych czlonkow jaczejki (jesli tacy istnieja).