czwartek, 9 stycznia 2014

Przed nami -dwadziescia lat "tlustych"?

   Jak to zazwyczaj czynie na poczatku roku tak i obecnie postanowilem przedstawic Moim Szanownym ale nadmiernie  biernym czytelnikom to co wyczytalem na wielkiej krysztalowej kuli amerykanskiej ekonomii. Jest to analiza techniczna gdyz jako nie-ekonomista pozostawiam fundamentalna analize sytuacji fachowcom w tej dziedzinie. W przeciwienstwie do lat uprzednich mam wrazenie, ze przed USA i reszta swiata pojawia sie  w roku biezacym szansa na poprawe sytuacji ekonomicznej. Jest to wniosek obarczony zastrzezeniami gdyz obecne dane moga tez dopuscic pojawienie sie tylko nowego maksimum lokalnego dobrobytu, po ktorym nastapi nowy okres spadkowy. Ale szansa na wyjscie z recesji istnieje
Rys. 1 : PKB USA jako funkcja czasu. 
.
Aby zobaczyc dlaczego to mowie prosze spojrzec na wykres pierwszy, na ktory pokazany jest przebieg PKB Stanow Zjednoczonych jako funkcja czasu w latach 1930-2013. Na wykresie zaznaczone sa wszystkie wielkie kryzysy gospodarcze jakie wystapily w tym czasie. Jest ich wszystkiego trzy : Wielki Kryzys lat 1924-1934, Wielki (i prawie nieobecny w swiadomosci wiekszosci ludzi) Kryzys lat 1970-1980 oraz obecny Wielki Kryzys lat 2000-2010 , ktory byc moze wlasnie ulegl zakonczeniu ale ktory rownie dobrze moze byc tylko lokalna poprawa ekonomii- podobna do lokalnego maksimum wystepujacego podczas Wielkiego Kryzysu lat 1970-1980. Warto tez zauwazyc, ze wszystkie te wielkie katastrofy ekonomii swiatowej maja wspolna przyczyne. Byl nia nadmiar pieniadza w ekonomii swiata wywolany spekulacjami finansowymi, za ktorymi nie staly faktyczne postepy w generacji towarow czy w rozwoju produkcji. Jesli wiec chcemy wyciagnac jakies wnioski z tych doswiadczen to jednym z glownych jest koniecznosc ograniczenia obecnej swobody rynkow wtornych instrumentow finansowych czy sa nimi akcje przedsiebiorstw, opcje czy tez bardziej skomplikowane pakiety finansowe w formie  zgrupowanych dlugow itp. Najrozsadniejszym posunieciem, moim zdaniem,  byloby calkowite zamkniecie gield i pozostawienie firmom  oraz bankom interakcji z inwestorami. W ten sposob kazdy kto chcialby uczestniczyc w zyskach przedsiebiorstwa moglby nabyc jego akcje bezposrednio ze zrodla (co jest zreszta mozliwe i teraz)   po zapoznaniu sie z jego finansowym statusem i perspektywami a banki inwestycyjne, posiadajace specjalistow w danej dziedzinie ekonomii moglyby inwestowac w takie czy inne projekty produkcyjne czy uslugowe biorac pod uwage racjonalnosc projektu i jego perspektywy rozwojowe. Niestety jestesmy obecnie w epoce "ekonomi hazardowej" , w ktorej celem jest nie tyle inwestowanie w rzeczywiste osiagniecia przemyslowe i rozwoj kraju co spekulacyjny wzrost prywatnego kapitalu droga nie rozniaca  sie wiele od gry hazardowej, takiej jak poker czy ruletka. Przyczyna jest takze nastawienie na szybki zysk bez ogladania sie na konsekwencje jaki dominuje w swiadomosci wiekszosci populacji w USA i nie tylko tam.

     Okresy zapasci gospodarczej o znamionach depresji charakteryzuja sie wielka dewaluacja walut- w USA dolara a w gospodarce swiatowej innych istotych walut rezerwowych (takich jak funt brytyjski, jen japonski czy euro).Zauwazmy takze, ze okresy ekonomicznej prosperity przypadaja na czasy zimnej badz nawet goracej wojny, kiedy to wydatki na zbrojenia napedzaja zatrudnienie a zaszcztna sluzba wojskowa likwiduje nawis bezrobotnych . Okresy wzglednego spokoju w stosunkach miedzynarodowych powoduja zas kryzysy i masowe bezrobocie. W chwili obecnej czyli na koncu wykresu PKB(t=2013) widzimy wyjatkowo wzrost PKB, ktory jest spowodowany innym czynnikiem. Jest nim celowa wyprzedaz rezerw zlota w celu rewaloryzacji dolara. Obecna sytuacja jest jedyna w swoim rodzaju. Mamy bowiem polityke latwego pieniadza - Banki Rezerwy Federalnej w dalszym ciagu dostaraczaja ekonomii USA od 85 (uprzednio) do 75 mld USD na miesiac (droga wykupu obligacji panstwowych) a jednoczesnie organizacja kontrolujaca rynek zlota wyprzedaje zapasy aby zbic jego cene.  Jest to cos porownywalnego do czynnosci gotowania wody przy jednoczesnym dorzucaniu lodu do czajnika. Oczywiscie zakonczenie dewaluacji jest koniecznym warunkiem stabilizacji systemu. Nie mniej logiczna droga do tego celu byloby podniesienie oprocentowania podstawowego - czyli kosztu pozyczki dolara. Tak postapila administracja prezydenta Reagana w roku 1980 po czym dostarczyla silnego bodzca rozwojowego w postaci "technologii wojen gwiezdnych" i ogolnego ekonomicznego podminowania krajow obozu socjalistycznego. Tymczasem administracja prez. Obamy postepuje w sposob wewnetrznie sprzeczny  redukujac amerykanskie rezerwy zlota aby obnizyc jego cene na rynku utrzymujac jednoczesnie niska cene (oprocentowanie) pozyczek nominowanych w USD. To nie moze trwac dlugo i podstawowym pytaniem teraz jest to jaka wojna ekonomiczna czy militarna i z kim moze uratowac przed powtorna recesja gospodarke USA a z nia gospodarke swiatowa. Wykres PKB (GNP) mowi nam takze, ze w chwili obecnej gospodarka USA nie doszla jeszcze do mozliwego poziomu oporu wynoszacego okolo 17 x 10^9 uncji Au a wiec jest jeszcze prawdopodobny wzrost PKB w ciagu najblizszego polrocza.
Rys.2 : DJI jako funkcja czasu

To samo mowia nam wykresy realnych  (czyli w zlocie) indeksow DJI (Dow Jones Industrial) oraz S&P 500 przedstawionych na rys. 2 i 3.  Jezeli nastapi powrot depresji to pojawi sie ona w drugiej polowie obecnego roku a moze nawet dopiero w roku 2015. Z drugiej strony mozna miec nadzieje, ze wojna w pore rozpoczeta w roku obecnym moze zapewnic dalszy ciag ekonomicznego rozwoju USA. Rozwazaniem mozliwych i korzystnych konfliktow miedzynarodowych zajmiemy sie osobno. Tu zas zanalizujmy jeszcze jeden aspekt ekonomii USA a mianowicie efekt jaki wywiera na zamoznosc kraju liczebnosc jego populacji.
Rys.3 : S&P index jako funkcja czasu



   Rysunek 4 przedstawia wzrost populacji USA w zaleznosci od czasu w latach 1935-2013. Jest on niemal liniowy.
Rys.4 : Populacja USA

PKB  (GNP) jest oczywiscie zalezny od liczebnosci populacji . Ogolnie wieksza liczba obywateli oznacza takze wieksza liczbe transakcji przez nich zawieranych oraz na ogol takze wzrost liczby miejsc pracy i powiekszenie ilosci produkowanych towarow. Zgadza sie to z grubsza z przebiegiem PKB na rysunku 1 jesli wezmiemy pod uwage to, ze okresy recesji oznaczaja takze okresy zwiekszonego bezrobocia oraz zmniejszenie zakupow towarow i ilosci dobr produkowanc na obsluge potrzeb tejze populacji.
Rys.6

Rys.7
 Aby zredukowac ilosciowy wplyw wzrostu populacji na PKB mozemy postapic podobnie jak w termodynamice i wprowadzic wielkosc  pkb= PKB na glowe populacji. Jest to analog potencjalu chemicznego. Wielkosc ta przedstawiona jest na rysunku 5. Pokazuje on nam dwie interesujace cechy ekonomii USA. Po pierwsze w latach 1935-1970 wzrost populacji powodowal takze wzrost PKB na glowe obywatela. Maksymalne pkb(1970)  wynioslo wtedy 140 oz Au. Po tym nastapil okres depresji i oczywiscie zmniejszonego pkb. Kolejny wzrost pojawil sie w latach 1980-2000 z tym jednak wyjatkiem, ze osiagniete maksimum pkb(200) wynioslo okolo 135 oz Au na glowe a wiec bylo nizsze od poprzedniego mimo tego, ze populacja wzrosla. Mozemy to wytlumaczyc tym, ze wiekszosc dobrze platnych miejsc pracy wyniosla sie w latach 1980-2000 z USA  najpierw do Meksyku (dzieki NAFTA) a teraz do Azji.
Rys.5

 Natomiast wzrosly obciazenie socjalne spowodowane naplywem zupelnie obecnie zbednych emigrantow ekonomicznych. Pamietajmy bowiem, ze liczba miejsc pracy w kazdym okresie ekonomii kraju jest skonczona. Jesli podaz pracy jest wieksza od popytu to maleje wynagrodzenie a pojawia sie takze aspekt wypierania kandydatow miejscowych przez element naplywowy, ktory godzi sie na mniej korzystne  warunki pracy. Potwierdza to wykres 6 gdzie mamy przedstawione realne srednie wynagrodzenie roczne jak funkcje czasu.
Rys.8

Wolny rynek i globalizacja wytwarzania praktycznie zdemolowala amerykanski poziom zycia. Proces te zreszta postepuje nadal gdyz kontrolowane przez elite media oraz ekonomisci- zwolennicy wolnego rynku glosza wszem i wobec zalety takiego systemu nie wspominajac nic o kosztach jakie placi za ten eksperyment cale spoleczenstwo. W latach 1980-2013 amerykanska mysl techniczna zrobila olbrzmi skok wprowadzajac do produkcji artykuly powszechnego pozadania: urzadzenia gospodarstwa domowego, telewizory, sprzet wideo, komputery i wiele wiele innych. W normalnych warnkach towary te bylyby produkowane w USA i sprzedawane z zyskiem na calym swiecie. Dzieki globalizacji niemal zaden z tych obiektow powszechnego uzytku nie jest produkowany w USA i tym samym nie daje zatrudnienia i zarobku amerykanskiemu pracownikowi. Poczynajac od odzienia przez gwozdzie i zarowki do komputerow i sprzetu lacznosci obywatele USA sa zmuszeni do importu towarow azjatyckich, meksykanskich czy poludniowo amerykanskich.
Rys.9

 Efektem tego jest kolosalny deficyt  handlu zagranicznego (- 742 x10^9 USD) i spadek wplywow podatkowych, ktory wymusza kolejne pozyczki dla utrzymania rosnacej liczby socjalnych programow finansowanych z budzetu panstwa (ostatni idiotyzm finansowy to tzw Obama-care czyli niemal powszechne ubezpieczenie medyczne).W chwili obecnej liczba osob w wieku produkcyjym w USA wynosi okolo 150 mln. Teoretycznie poziom bezrobocia wynosi 8.1% co oznacza jedynie, ze taki jest procent ludzi szukajacych pracy, ktorzy pobieraja zasilek dla bezrobotnych. Zasilek ten jest jednak wplacany tylko przez czas okreslony. Po jego uplywie osoba go pobierajaca jest usunieta ze spisu jako dobrowolnie unikajaca zatrudnienia. To poprawia statystyke bezrobocia ale utrudnia  rzeczywista ocene wagi problemu.
Rys.10

 Jest tez cala masa ludzi mlodych, ktorzy po skonczeniu szkoly czy uniwersytetu nigdy nie byli w stanie znalezc pracy w swoim zawodzie. Ci wymykaja sie takze statystyce bezrobocia gdyz warunkiem otrzymania zasilku jest uprzednia praca. Wysokosc zasilku dla bezrobotnego jest zreszta zwiazana z wysokoscia ostatnio pobieranego wynagrodzenia. W czasie prezydentury Obamy liczba osob otrzymujacych kartki na dozywienie (food stamps) wzrosla dwukrotnie i wynosi obecnie 47 mln. Sa to zasilki zywnosciowe wydawane ludzim o zbyt niskich dochodach, ktorzy moga byc albo zatrudnieni na bardzo nisko wynagradzanych stanowiskach pracy badz zyja z renty nie wystarczajacej na zycie. Lagodnie szacujac obecny procent osob bezrobotnych badz zatrudnionych przy pracach niezgodnych z kwalfikacjami (underemployed) lub niskoplatnych wynosi okolo 30%. Ludzie ci, nie ze swojej zreszta winy, stanowia obciazenie dla jeszcze pracujacej czesci spoleczenstwa drenujac budzet panstwa oraz poszczegolnych stanow na cele charytatywne. Racjonalna reakcja na ten stan rzeczy byloby zlikwidowanie imigracji oraz powrot do ekonomii protekcjonistyczej, ktora zreszta zbudowala niegdys potege USA. Jak dotad jednak nie widac zadnych wysilkow aby to zrobic. Tymczasem Stany Zjedoczone mimo znacznego terytorium i wielkich zasobow naturalnych sa juz przeludnione okolo 1.75 raza (patrz http://www.footprintnetwork.org/en/index.php/GFN/page/trends/united_states_of_america/  ) i czas najwyzszy aby temu przeciwdzialac zanim  nasze srodowisko naturalne zostanie ostatecznie zdewastowane w sposob nieodwracalny. Zyjemy w nowych czasach, kiedy wielka liczba ludnosci jest raczej obciazeniem dla panstwa niz motorem jego rozwoju. W tej sytacji epidemie, choroby,  glod i wojny sa preferowanymi przez nature srodkami kontroli liczby ludnosci, ktorym przeciwdzialac nie nalezy. Stanowia one bowiem naturalne sprzezenie zwrotne gwarantujace homeostaze  biosfery.

45 komentarzy:

mariusz pisze...

Zgadzam się ze redukcja wpływu lub nawet zamkniecie giełd poprawiłoby sytuacje nie tylko w USA ale i w Polsce. Kapitalizm hazardowy niszczy tylko realna gospodarkę, hazard dla przyjemności można uprawiać w kasynie, gra zerojedynkowa nigdy nie przysłuży się gospodarce, która jest gra z natura o sumie niezerowej.
Jednak tym tokiem myślenia kolejna wojna która także jest gra zerojedynkowa i hazardem z życiem („człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi” – Okudżawa niestety nie ja to napisał). Z tego powodu opieranie się na historycznej ekstrapolacji przyczyn i skutków i z tego tytułu wysuwanie wniosków ze kolejna wojna przyczyni się do rozwoju gospodarki jest wg. mnie podstawowym błędem myślowym każdego prognozującego przyszłość ekonomii.
Jeszcze jedno już na przełomie lat 80/90 XX wieku przeczytałem książkę Mishama „Spor o wzrost gospodarczy” tam bardzo trafnie opisano jakim błędnym miernikiem jest PKB i jak w coraz bardziej znikomy sposób wpływa na poprawę jakości życia całych społeczeństw.

Bobola pisze...

@mariusz

Wojna to jedyny sposob na poprawienie koniunktury wytwarzania. Powoduje ona wzrost zatrudnienia - bo znaczna czesc mlodej meskiej populacji jest wyslana na front i tym samym opuszcza rynek pracy, wymusza produkcje lokalna- bo przerywa lub utrudnia komercjalne oddzialywania z zagranica, wywoluje produkcje sprzetu bojowego i amunicji- czyli towarow szybko zuzwalnych bez znaczenia dla szerokiej populacji- a wiec nie grozi kryzysem nadprodukcji wreszcie pomaga realizoawc plany imperialne czyli nabycie kapitalu (nieruchomosci i ruchomosci) bez koniecznosci zaplacenia za nie. Usuwa ona takze konkurencje polityczna czy ekonomiczna ze strony rywala czy rywali. Nie znam zadnego innego lekarstwa na klopoty ekonomiczne tego typu jakie USA ma obecnie. Ale chetnie poslucham Panskiej propozycji w tej sprawie.

Jesli chodzi o znaczenie PKB (czy GNP) to jest to tylko jeden ze wskaznikow mowiacych nam jak funkcjonuje panstwo jako system gospodarczy. Jest to analog obrotu w skali firmy. Duzy PKB nie oznacza zdrowej ekonomii tak jak wielo-milionowy obrot firmy inwestycyjnej Murdoch'a nie ozaczal tego, ze firma ta istotnie generowala jakis kapital. Przedsiebiorstwo moze miec olbrzymi obrot i mimo tego stac na krawedzi bankructwa.Polska jest wlasnie w takiej sytacji. Na to aby sie dowiedziec "jak dobrze sie zyje" musimy uzyc albo wyzszych momentow rozklad danych PKB albo tez wskaznikow wyspecjalizowanych w tym celu.

myszkin pisze...

Jest mi bardzo smutno ze nazywa mnie Pan biernym..polemizowac bowiem z Panem niesamowicie trudno.

Bobola pisze...

@myszkin
Nie zgadzam sie z ta opinia. Odpowiadam na wszystkie pytania i komentarze czytelnikow co jest wyjatkiem w blogosferze. W dodatku wszystkie stwierdzenia staram sie poprzec dowodami- stad zreszta tyle wykresow w ostatnim wpisie.Wszystkiego co oczekuje w zamian to pewnej kultury wypowiedzi-takiej jaka pojawia sie w wiekszosci dyskusji naukowych.

Bobola pisze...

@ mariusz
errata

Mialem na mysli Berni Madoffa , wlasciciela i dyrektora funduszu investycynego typu hedge, ktory zastosowal piramide Ponzziego aby ominac trudnosci wyboru zwiazane z iwestowaniem na gieldzie. Po prostu splacal aktualnych inwestorow z depozytow skladanych przez nowych.
Schemat Ponzziego stosowany jest obecnie przez wszystkie panstwowe fundusze emerytalne takie jak Social Security w USA czy ZUS w Polsce.

mariusz pisze...

Wiem , do tej pory wojna była bardzo skutecznym mechanizmem rozruchowym gospodarek światowych i bardzo często zostawała w tym celu wywoływana , zawsze jak najdalej od tych którzy o tym decydowali (ostatnio Irak , Afganistan , wcześniej była Jugosławia, jeszcze wcześniej Wietnam no i oczywiście wojny światowe), zawsze były oficjalne obiektywne przyczyny polityczne gdzie znajdowano tych złych przeciwników. Pański opis ekonomiczny jest typowym opisem z książek ekonomicznych, z których uczą się przyszli decydenci, którym nie przyjdzie do głowy myśleć samodzielnie tylko powtarzają przeczytane stereotypy. Zresztą jako klasa polityczna są całkowicie wyalienowani z rzeczywistości swoich krajów i w większości żyją w swoim administracyjnym świecie , bojąc się o utratę swoich profitów nigdy nie mogą pójść „pod prąd” bowiem efekt stadny „elitarnego pastwiska” wykluczyłby ich ze swego grona, co zmusiłoby ich do uczciwej pracy, a to nie leży w ich interesie.
Z tego powodu książki się przepisuje i coroczni absolwenci uczą się tego samego, że wojna to najlepszy sposób na gospodarkę. Spirala hipokryzji i cynizmu przyczynia się , że nikt już nie myśli o tych „prymitywach” żyjących „gdzieś tam” gdzie sterowane zdalnie drony dokonują swoich zniszczeń, to przecież nie równi nam ludzie, stojący na drobinie ewolucyjnej poniżej nas, jak uczy kolejna „niezależna” nauka czyli biologia.
Wiem na czym opiera się schemat piramidy finansowej, opisałem go w Internecie na salonie 24, jak również ekonomii oszustwa stosowanej przez systemy emerytalne.
Paradoksalnie zarówno wojny jak i przymusowe piramidy finansowe mają te samo źródło, czyli przymus ich finansowania ze swoich prywatnych dochodów bez względu na swoje poglądy. Społeczeństwa są zastraszane, pod groźbą wiezienia oraz utraty majątków muszą je finansować ażeby ci co tworzą prawo mogli z ich dochodów uzyskiwać swoje dochody i jeszcze decydować kto może coś z nich „uszczknąć”.
Są to typowe przykłady jak działa monopol siły, to co prywatnie jest zakazane i karalne to tzw. ”publicznie” czy instytucjonalnie jest nie tylko dopuszczalne jest wręcz obligatoryjne i jest nagradzane profitami materialnymi i niematerialnymi (np. najwięksi bohaterowie w historii to najwięksi zbrodniarze, którzy maja na rękach niekiedy miliony ludzi i o takich ludziach trzeba uczyć i powtarzać daty historyczne największych zbrodni przeciw ludzkości).

Bobola pisze...

@mariusz
Oczywiscie ciesze sie, ze moje propozycje sa znane obecnie zawodowym ekonomistom (chociaz nie bylo tak, gdy zdawalem konieczny egzamin z ekonomii politycznej przed doktoratem z termodynamiki). Nie mniej mialem wrazenie, ze chcialby Pan zaproponowac jakis alternatywny bodziec odmienny od stosowanego tradycyjnie. Prosze sie nie krepowac. To i tak sa tylko rozwazania teoretyczne.

mariusz pisze...

Po pierwsze nie istnieje jedna gospodarka światowa, tylko różne odmienne stadia rozwoju gospodarczego. Jednakże to że niektóre gospodarki są uważane za znajdujące się w wyższym stadium rozwoju to nie oznacza że te będące o innej strukturze są gorsze i mają naśladować gospodarki uważane za te, które są w innych stadiach rozwoju gospodarczego. Przykładem jest cała Europa Wschodnia, która pod koniec XX wieku miała naśladować etap pierwotnej akumulacji kapitału odbywający się na zachodzie najintensywniej w XIX wieku (lecz nie tylko) a następnie przeskoczyć w wiek XXI czasu deindustrializacji i "nowej" ekonomii , bez wielkiego przemysłu. Całkowita bzdura.
Z odmienności stadiów gospodarczych wynika, że należy każdą gospodarkę traktować indywidualnie czyli nie ma uniwersalnych rozwiązań dla wszystkich w jednym czasie.
Jeżeli potraktujemy gospodarkę nie jako element bezwzględnej walki o kolejne wzrosty gospodarcze tylko jako ekonomie w sensie „arystotelowskim” czyli jako wiedzę o celach i sposobach zaspokajania potrzeb ludzkich to należy zastanowić się nad naturalnymi i autentycznymi potrzebami ludzi. Tutaj wiele opisuje psychologia, zaczynając od Maslowa i jego hierarchii potrzeb. Potrzeby ludzi materialne można próbować zaspokoić, jednak nie wszędzie na najwyższym poziomie technologicznym, przy tym nie można zapominać o potrzebach niematerialnych i cofać się w hierarchii potrzeb do podstaw czyli podważania zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa, a do tego zawsze przyczynia się wojna i to nie tylko po stronie defensywnej lecz także ofensywnej (trauma powojenna jest zazwyczaj prawie nieuleczalna).
Jeżeli będziemy rozwijać sferę niematerialną potrzeb ludzi to tutaj posiadamy nieskończony potencjał rozwoju bowiem one są nieskończone tak jak nieskończony w sensie policzalnym jest ludzki mózg i jego możliwości. Rozwój potrzeb niematerialnych generuje niestety nie wymierne materialnie produkty, które są niepoliczalne w obecnym systemie rachunków ekonomicznym, bowiem wymagają więcej czasu tzw. nieproduktywnego a mniej czasu tzw. produktywnego, natomiast generują nieskończoną ilość możliwości wymiany i powiązań międzyludzkich, co niestety musi się przełożyć na ilość pieniędzy w obiegu i to pieniądza nie opartego na funkcji długu, tak jak jest obecnie.
Z powyższego wynika , że cały system ekonomiczny musi ulec wielkiej zmianie a to jest niemożliwe bez zmiany świadomości ludzkiej, która obecnie opiera się na materialnej konkurencji i kasynie rynków finansowych, które sterują realną gospodarką a powinny jej służyć jako sfera wtórna.

Inspektor Lesny pisze...

Wojna nie jest juz rozwiazaniem na nadmiar ludnosci w USA. Demokracja wymusila( spoleczenstwo zaczyna protestowac, gdy wracaja w workach amerykanskie trupy)rozmaite , techniczne rozwiazania, by tylko chornic zycie amerykanskich zolnierzy. Tu-samoloty bezzalogowe, zdalnie sterowane rakiety, bombardowania se stratosfery, itp.
To funkcjionuje, ginie wielokrotnie wiecej wyzwalanych i demokratyzowanych, niz amerykanskich wyzwolicieli.

Bobola pisze...

@mariusz
To wszystko ladnie brzmi ale nic nie znaczy. Ma Pan konkretny problem: zostal Pan Ojcem Narodu i musi Pan rozwiazac kwestie bezrobocia jakie panuje wsrod poddanych. Jesli sa niezatrudnieni to nie zarabiaja - wiec tez nie kupuja- ale wypadaloby ich utrzymywac przy zyciu a to kosztuje.To ze import zaspokoi ich potrzeby jest oparte a zalozeniu, ze beda oni w stanie na te towary obce pozwolic finansowo.

Bobola pisze...

@inspektor lesny
Istotnie rozwiazania Obamy sa nielogicze. Ma problem nadmiaru ludosci w wieku produkcyjnym a jedoczesnie rozwija automatyzacje i robotyzacje, ktora eliminuje miejsca pracy.

mariusz pisze...

Pan naprawdę wierzy, że decyzja jednego człowieka, czy też niewielkiej grupy osób można rozwiązać problemy pozostałej części społeczeństwa. Właśnie współczesne problemy świata wynikają ze zbytniej koncentracji dochodów przez niewielką części populacji ludzi, około 300 najbogatszych osób posiada dochody porównywalne z 3mld najbiedniejszej części populacji ludzkości, i tutaj jest największy problem, problem podziału a nie wytwórczości.
Na studiach MBA robiłem badanie korelacji pomiędzy stopą bezrobocia a usługami gastronomicznymi, czy istnieje zależność niskiego współczynnika bezrobocia i wysokiego nasycenia rynku tymi usługami. Wyszła bardzo wysoka korelacja w miastach o wysokim współczynniku nasycenia usług gastronomicznych i niskim bezrobociem . Najwyższy stopień bezrobocia miał Sopot i oczywiście wysoką ilość takich usług, nie trzeba pisać dlaczego. Jednakże usługi gastronomiczne są nisko płatne i nisko cenione pomimo , że wymagają dużych zdolności interpersonalnych i dużej odporności na stres , a przez to nie przez wszystkich są akceptowalne, są bardziej postrzegane jako ostateczność. Usługi gastronomiczne są w końcu ostatnim etapem konsumpcji , bowiem przecież nie konsumujemy produktów w hipermarketach tylko je tam kupujemy natomiast konsumpcja zostaje dokonana w samotności w domu. W Polsce są jeszcze gnębione wysokimi stawkami VAT (23%) w porównaniu do usług finansowych zwolnionych z tego podatku, które to usługi nie wnoszą nic do realnej gospodarki, co sam Pan pisał, są jałowym obiegiem gospodarczym połączonym z ryzykiem poprzez system odsetkowy.

Bobola pisze...

@marisz
Historia wskazuje, ze to jednoosobowe decyzje osob w pozycji autorytetu decydowaly o ekonomii panstwa. Hitler wyprowadzil Niemcy z depresji jaka trapila rep. weimarska, Lenin uratowal rewolucje wprowadzajac NEP a Stalin zorganizowal schemat pracy ekonomii socjalistycznej po obaleniu NEP. W Polsce decyzja Gierka o europeizacji polskiej gospodarki zaowocowala zadluzeniem kraju poza mozliwosci splaty i doprowadzila do rozruchow, ktore w koncu spowodowaly zmiane PRLu na PRL-2 czyli III RP.

mariusz pisze...

Czy Hitler , Lenin, Stalin przyczynili się do pozytywnego rozwiązania problemów społeczeństw, którymi zarządzali czy tylko pogłębili i zwielokrotnili problemy społeczeństw, którymi uważali że rządzą i maja decydujący wpływ na ich losy.
Uważam, że wszyscy powyżej wymienieni tylko pogłębili te problemy a nie je rozwiązali a ich celem była wyłącznie ich osobista korzyść materialna (w postaci nieproporcjonalnych zysków ze swoich czynów będących w innym wypadku zwykłym przestępstwem i czynem karalnym) oraz niematerialna w postaci uwidocznienia w podręcznikach historii jako „wybitne” postacie historyczne mające wpływ na losy świata, niekoniecznie pozytywne, a tak naprawdę negatywne a wg. mnie będące zwykłymi mordercami.
Za to koszt jaki został poniesiony przez każde ze społeczeństw żyjące w tym czasie liczy się nie w wartościach pieniężnych lecz w ilości ludzkich żyć i ich cierpień. To samo z gospodarką można było zrobić bez ofiar ludzkich tylko, że wtedy wielkość „władzy” nie przeszłaby do historii o ile by przetrwała.
Moje pytanie dotyczyło czy pojedyncze osoby mogą pozytywnie poprzez decyzje polityczne wpłynąć na losy całych swoich społeczeństw. Uważam, że nie „każda władza deprawuje a władza absolutna deprawuje absolutnie” co wykazali powyżej wymienieni przedstawiciele gatunku „polityków”.
Jeżeli ktoś za pozytywne uważa zabijanie innych ludzi to niestety ale mówimy w innym języku.
Co do Gierka to był on marionetka w rękach ZSRR i tak naprawdę to długi, które zrobił przyczyniły się do wyjścia polskiej gospodarki z XIX wieku, a jednocześnie umożliwiły bezprecedensową kradzież majątku przez tzw. elity postkomunistyczne i ich pierwotną akumulacje kapitałów dzięki procesowi tzw. prywatyzacji. Jednocześnie aktywa te pozwoliły przez ćwierć wieku na finansowanie wydatków budżetowych poprzez wyprzedaż majątku i jego deprecjację , który w okresie „gierkowskim” został zakumulowany.

Janusz Gorzów pisze...

@ IMO, trzy generalne uwagi:
1. zarobki wyrażone w złocie nie są dobrym miernikiem oceny jak nam się powodzi pod względem materialnym.
2. PKB jako wskaźnik jest kompletnie bezużyteczne dla oceny dobrobytu Ludzi w danym kraju.
3. Wydatki na armię mogą być sensowe, ale i odwrotnie. W USA te wydatki są w większości bezsensowne, bo armia USA nie zdobyła dóbr o większej wartości niż sama kosztuje.

Ad 1. Posiadanie Au jest dobre jako sposób gromadzenia wartości na starość i minimalizowanie ryzyka dużych perturbacji gospodarczych. Znacznie lepszym wskaźnikiem pomiaru dobrobytu w spokojnych czasach jest ilość masła, czy jaj jaką można kupić za pensję.
W USA dobrobyt do 1990 wzrastał (jak jest teraz nie znalazłem)
http://usa.usembassy.de/etexts/his/e_prices1.htm

Ad 2 Nie trzeba znać ekonomii, aby zrozumieć, iż poszczególny Człowiek nie jest w stanie sprawić, czy nie jest manipulowany przez Osoby zatrudnione przez złodziejski Rząd via wskaźniki. (Ile potrzebnych dóbr może sobie kupić dana Osoba za swoją pensję może sprawdzić Każdy, kto ma dochód).
Dla bardziej ambitnych podaję link do artykułu z banalnymi prawdami, których Większość sobie nawet nie uzmysławia:
http://www.szewczyk.net.pl/assets/files/pliki/Panstwo.pdf

Ad 3 We współczesnym świecie dobrobyt buduje się poprzez wiedzę i przedsiębiorczość, a nie rabunek. Nie wykluczam próby powrotu, lecz jest tyle bomb atomowych..., że wojna jako sposób wzbogacenia raczej się nie sprawdzi.

Jeśli chodzi o przyszłość USA to i Ja postawię swoją prognozę.
Symptomów jest masa, podam jeden dla Pana:). Chińczycy kupili JP Morgan, który zmienił pozycje na złocie z krótkich na długie (chcą kupować Au licząc na wzrost ceny). Pozostałe duże banki ogólnie są na pozycjach krótkich, przewidując, że zarobią, jak to w przeszłości bywało, skubiąc mniej sprytnych Spekulantów generując falę wyprzedaży (poprzez "papierowe" złoto) i uruchamiając stop loss'y. Taki mechanizm działał b. dobrze. lecz OBECNIE to Chiny mają olbrzymie rezerwy fizycznego złota
i prą do przewodzenia Światu, czyli między innymi chcą detronizacji USD na rzecz Yuana. (Obecnie Yuan to druga waluta na Świecie pod względem wolumenu transakcji międzynarodowych). Yuan oparty na złocie to znacznie lepsza opcja niż erodowane w ekspresowym tempie USD upadającego Kolosa.

USA są na przegranej pozycji. Stopy na rekordowo niskich poziomach a ich podniesienie to pewny kryzys nadmiernie zadłużonego Rządu i gospodarki.
Kapitalizm jest raczej w Chinach i Rosji, które sobie nieźle radzą gromadząc zasoby i unikając USD jak zarazy.
To Chińczycy wysyłają różne dobra do USA (jak kiedyś koraliki dla Indian) uzyskując w zamian kompetencje w różnych dziedzinach i olbrzymie rezerwy kapitału.
Obecnie się toczy gra, nie o to Kto więcej zarobi, to gra o to Kto zarobi więcej kosztem USA.
USA, które pod przywództwem Pięknoduchów, przy wsparciu socjalistycznej Elity zrujnowały wspaniałe Mocarstwo, niegdyś oazę wolności i drogowskaz dla innych Państw i Narodów.

Bobola pisze...

@mariusz

W dalszy ciagu czeka na odpowiedz dotyczaca Panskiej rady na problem bezrobocia i nadmiaru populacji. Latwo jest deklarowac dobra wole ale trudniej poradzic cos praktyczine stosowalnego.

Jest tez kwestia pogladu to jak oceniamy tych czy innych Wodzow Narodu zwlaszcza jesli robimy to z perspektywy historyczej. Nie ulega natomiast watpliwosci, ze to wybitne jednostki decyduja o rozwoju panstwa w tym czy innym kierunku. Masy sa bierne, bezsilne i podatne na propagande gloszona przez elite. Jak juz pisalem panstwo jest to projekt mniejszosciowy - wiekszosc populacji po prostu "idzie z pradem".

Bobola pisze...

@janusz
Nie zgadzam sie z tym. Zloto moze nie byc subiektwnym miernikiem dobrobytu (np dzikus w Afryce moze byc calkiem zadowolony ze swego bytowania na poziomie malpy) ale jest jedynym miernikiem wartosci pieniadza. Jest tak dlatego, ze nie jest ono towarem powszechnego uzytku a nawet niezbednym surowcem przemyslowym wiec popyt na nie jest nie wywolany koniecznoscia zycia. Tej cech nie ma maslo, kartofle itp, ktorych wartosc -cena moga osiagnac wysoki poziom wtedy gdy ich brakuje na rynku.

PKB jest tym wskaznikiem jaki ekonomisci stosuja do charakteryzowania gospodarki a nie dobrobytu obywateli. Nie mniej jesli powodzi sie nam dobrze to kupujemy wiecej i to obiektow nie niezbednych. Nasze osobiste pkb jest zatem wieksze niz wtedy gdy nie starcza nam na zycie i niezbedne wydatki. PKB jest to odpowiednik obrotu firmy w skali panstwowej. To ze PKB jest duze nie oznacza, ze firma jest zyskowna bo mozna miec duze obroty i okazac sie niewyplacalnym ale jesli obroty sa male to znaczy, ze firma robi bokami.

Armia USA nie sluzy obecnie wylacznie do wypraw rozbojniczych chociaz ten aspekt tez wystepuje (np w Iraku USA wymusila korzystny wieloletni kontrakt dostaw ropy a wczesniej wojny indianskie i zwiazane z nimi przesiedleia dzikich oraz pacyfikacje spowodowaly nabycie wielkich nieruchomosci ladowych , podobnie wojna z Meksykiem) .
Glowna rola sil zbrojych USA (ale nie tylko) jest obrona terytorium wlasnego oraz wplywow swiatowych danego panstwa. Jest to rola zachowawcza ale nie mniej wazna od podbijania kolonii czy tworzenia rezimow lennych (co zreszta tez ma miejsce np Irak, Afganistan).
W tej chwili potencjalnymi tarczami do uderzenia dla USA sa kraje konkurencyjne na arenia swiatowej. Takie jak Chiny Ludowe, Unia Europejska czy moze nawet jeszcze Rosja.

Janusz Gorzów pisze...

"... ale jest jedynym miernikiem wartosci pieniadza"
Złoto jest pieniądzem, zresztą najlepszym. Chodzi o to, że jego wartość nie jest stała i tak samo jak wartość każdego innego pieniądza, takiego jak srebro, ulega zmianie zgodnie z prawem podaży i popytu. Jeśli co miesiąc mogę kupić więcej towarów, które zużywam to moja sytuacja się poprawia bez względu na to ile zarabiam w uncjach złota. To chyba oczywiste!

"PKB jest tym wskaznikiem jaki ekonomisci..."
To żaden argument, większość Ekonomistów to durnie, a Ci na stanowiskach ministrów finansów w rozwiniętych krajach to durnie i łajdacy. Większość z Nich nie poprowadziłby prawidłowo warzywniaka nie mówiąc o większej firmie.
Przeczytał Pan "linkowany" artykuł?
Jaki sens ma wliczanie do PKB bezsensownych działań Państwa?
Masła i jajek w mojej lodówce od tego nie przybędzie.

"Glowna rola sil zbrojych USA (ale nie tylko) jest obrona terytorium wlasnego"
Główna rolą armii USA jest danie pretekstu do rabowania Obywateli USA! Jedna armia USA to bodajże suma wydatków 35 armii kolejnych Państw.

"W tej chwili potencjalnymi tarczami do uderzenia dla USA sa kraje konkurencyjne na arenia swiatowej. Takie jak Chiny Ludowe, Unia Europejska czy moze nawet jeszcze Rosja."
I co z tego skoro posiadanie kilkuset głowic atomowych przez Chiny czyni nieopłacalnym użycie 7,7 tys głowić USA.
Atak na Rosję przy 8,5 tys. rosyjskich głowic nuklearnych to pewny koniec Świata, a nie zarobek. To chyba oczywiste!

USA nie mogą być zniszczone przez żadne inne Państwo. USA podzieli losy starożytnego Rzymu, z podobnych powodów:
demoralizacja Elit,
rozrastająca się biurokracja,
cieczka legislacyjna,
niszczenie waluty,
bezsensowne rozdawnictwo,
łupienie podatkami tych, którzy robią coś pożytecznego.

mariusz pisze...

Dałem Panu opis teoretyczny rozwiązania problemu jak i realne przykłady związane z usługami poparte badaniami statystycznymi, jeżeli to za mało to trudno, chyba nie oczekuje Pan, że rozpiszę pracę dla każdej jednostki zamieszkałej czy to w Polsce czy to w USA.
Inaczej postrzegamy wielkość człowieka to co dla Pana jest wielkością dla mnie jest zwykłym przestępstwem a osoba wykonująca czyn w imieniu tzw. narodu jest zwykłym morderca kiedy dokonuje czynów zabierających życie innym ludziom, bez względu na jej status społeczny.
Tak liderzy, prekursorzy, wielkie osobowości, wizjonerzy wytyczają drogę dla innych, jednak dopiero wtedy i tylko wtedy kiedy ci pozostali są w stanie to zaakceptować w sposób pokojowy o tych osobistościach możemy powiedzieć , że są wielcy w każdym innym przypadku nie. Zresztą nawet wtedy te wielkie osobistości nie na wiele się przydadzą jeżeli ich pomysł, idea zostanie źle zrozumiana lub niezakceptowana, bowiem nie będzie odpowiadać na potrzeby jakie dana społeczność w danym czasie i miejscu okazuje w procesach wymiany. Co po np. komputerach społeczeństwu, które będzie wolało liczyć na palcach i pisać własną ręką (bez względu na środek tego pisma). Pomiędzy wizjonerami a odbiorcami musi zachodzić efekt sprzężenia zwrotnego akceptowalny przez obydwie strony, bez tego pozostaje jedynie konieczność użycia siły w taki sposób w jaki dokonali to Hitler, Lenin, Stalin, a wtedy to już jest publiczna zbrodnia, a jednak zbrodnia.

Bobola pisze...

@janusz
Nie chce przedluzac dyskusji ale gwoli prawdy musze zauwazyc, ze wartosc zlota jest stala - jako wzorzec. Zmienia sie wartosc pieniadza papierowego (w zaleznosci od wielkosci emisji) i dlatego warto jest wszystkie wielkosci ekonomicze wyrazac w zlocie. Jedna ucja zlota jest zawsze warta jedna uncje zlota ale moze byc rownowazna cenie 20 USD papierowych albo 1200 USD w zaleznosci od czasu.

Bobola pisze...

@mariusz
Rozumiem wiec, ze proponuje Pan aby gospodarka oparta byla o uslugi a nie o wytwarzanie. Nie jest to propozyca dobra gdyz jak wiele razy podkreslalem ( nawyraziej na prozno) uslugi nie generuja kapitalu narodowego tylko powiekszaja koszty wszystkich operacji. Jedyna droga aby zebrac kapital oferujac wylacznie uslugi jest sytuacja gdy oferujemy uslugi miedzynarodowe. Ale jest trudno w ten sposob zarobic wystarczajaco aby zapewnic wygodne zycie calej populacji kraju. W PKB USA uslugi stanowia 79 % calosci a jak wglada tatejsza gospodarka pisalem nie tak dawno.

Anonimowy pisze...

Rozumiem ze owa prognoza 20 tlustych lat wynika z "analizy technicznej".Ale czy to aby nie za malo?-jakie fundamenty owych 20 tlustych lat Pan widzi?Bo chyba jakies Pan widzi skoro publikuje Pan taka dosc odwazna prognoze kiedy ZADNE strukturalne problemy zachodnich gospodarek nie zostaly rozwiazne.

Piotr34

mariusz pisze...

Pan nie rozumie albo nie chce zrozumieć.
Pytanie Pana od którego zaczęła się ta dyskusja brzmiało jak zagospodarować nadwyżki ludzi pozostających bez pracy a nie jak zlikwidować przemysł czy czymś innym go zastąpić.
Nigdzie nie napisałem ze należy likwidować przemysł tylko ze wzrastająca wydajność produkcji związana z postępem technologicznym nie musi generować wysokiego bezrobocia bowiem maszyny, które zastępują pracowników nie konsumują produktów tylko je wytwarzają z szybkością większą niż ludzie przez co powstaje nadprodukcja. Natomiast konsumpcja ostateczna dokonywana jest przez ludzi i dla ludzkich potrzeb należy prowadzić politykę gospodarcza oparta nie na wojnie, czyli grze zerojedynkowej tylko na grze natura.
Problemem jest jak zapewnić prace użyteczną i dającą wynagrodzenie pozwalające na uczestniczenie w życiu społecznym bez poczucia gorszej wartości samego siebie tej części populacji, która nie jest zatrudniona w sferze czystej produkcji czy rolnictwa. Dotychczasowy model społeczny oparty na wyższości produkcji nad usługami tego nie pozwala, przy jednoczesnym generowaniu usług typu finansowego, które poprzez system odsetkowy doprowadzają do zadłużenia realnej części gospodarki.
Obecnie właśnie usługi finansowe są odpowiedzialne za ostatni kryzys ekonomiczny, doprowadziły one do sytuacji ze miliony (podobno) amerykanów są bezdomne a jednocześnie banki posiadają miliony domów, które są pustostanami bowiem nie ma nich kopców a poprzedni właściciele stali się nie wypłacalni, ze względu właśnie na system odsetkowy i silę procentu składanego.
Tak wiec same usługi oczywiście nie wystarcza jeżeli nie doprowadzi to do lepszej dystrybucji dochodów i eliminacje pustego obiegu pieniężnego generującego jedynie dług w postaci odsetek bez realnego wzrostu sfery realnej.

Bobola pisze...

@piotr
20 lat tlustych bylo zaopatrzone w znak zapytania bowiem nie jestem wcale pewien czy nie mamy do czynienia z tyczasowym chociaz duzym maksimum lokalnm po ktorym nastapi dalszy spadek do poziomu podstawowego. Ale jesli istotnie uda sie Obamie ustabilizowac dolara to wnioskujac przez podobienstwo mozemy oczekiwac ze po 10-letnim spadku nastapi 20-letnie drapanie sie pod gore. Po czym bedziemy mieli nastepny kryzys (ktorego ja juz nie doczekam).
Ma Pan racje w tym, ze nie zrobiono niczego aby naprawic strukturalne wady systemu ekonomicznego USA (i swiata) wiec jesli nie bedzie wojny swiatowej to zapewne zobaczymy za rok nastepna noge kryzysu.

Bobola pisze...

@mariusz
Nie wiem co Pan ma na mysli piszac o grze natura. Wiem natomiast, ze uslugi byc moze ulatwiaja zycie ale nie generuja kapitalu narodowego o ile nie sa to uslugi miedzynarodowe, ktore pozwalaja sie jednemu krajowi wzbogacic kosztem drugiego (tak np dziala Szwajcaria).

mariusz pisze...

Teoria gier dzieli sposoby w jaki ludzie dokonują pomiędzy sobą wymianę na grę z sumie zerowej i nie zerowej inaczej mówi się na to grę z naturą.
Gry o sumie zerowej polegają na tym , że jedna strona zyskuje kosztem drugiej strony, takim przykładem są wszystkie rynki finansowe zwłaszcza giełdy papierów wartościowych, gdzie suma wszystkich zysków i strat graczy się bilansuje, a właściciel giełdy tylko na tym korzysta za pomocą prowizji pobieranych od każdej ze stron, nie zależy mu na tym kto i ile zyska czy starci on zawsze bierze prowizję. Z tego tytułu wszystkie rynki finansowe tworzą jałowy obieg w gospodarce bowiem ich obrót nie wnosi kompletnie nic do realnej gospodarki.
Gra o sumie niezerowej czy inaczej gra z naturą polega na tym że zysk jednej strony nie jest równoważny ze stratą drugiej strony. Takim przykładem jest realna gospodarka gdzie właściciel np. kopalni sprzedaje węgiel do koksowni, z czego otrzymuje zyski, koksownia po przerobie węgla w koks sprzeda go hucie , z czego otrzymuje zyski itp. Aż np. do wytworzenia samochodu, który nabywa ostatecznie np. górnik z czego producent i dealer samochodów otrzymują zyski a górnik przyjemność z konsumpcji tegoż samochodu. Tym jest w ekonomii gra z naturą.
W dużej części się zgadzamy, co do rynków finansowych, jedynie ja nie widzę rozwiązania w kolejnej wojnie która miałby przynieść profity np USA jako mocarstwu a straty np. w Iranie jako kolejnemu „terroryście” bowiem to jest gra zerojedynkowa, której nie akceptuję.
Rozwiązanie jest inne dla np. USA z dużym potencjałem wytwórczym i dużym sektorem usługowym a inne dla Polski, z mniejszym potencjałem produkcyjnym i mniejszą sferą usług.
Czy usługi nie są kapitałem. Jeżeli wiemy jak naprawić dane urządzenie, które jest unikalne w jego nowy zakup jest równoważny 1000-krotności naprawy tegoż urządzenia to nie kapitał. W innym wypadku musielibyśmy ponieść koszt 1000 razy wyższy , gdyby nikt nie umiał naprawić tegoż urządzenia. Żyjemy nie tylko w ograniczonym świecie zasobów lecz także i informacji jak również i czasu, zwiększona konsumpcja wymusza potrzeb wygospodarowania tegoż czasu na wyższy poziom konsumpcji.


Bobola pisze...

@mariusz

Nie calkiem rozumiem dlaczego lancuch kolejnych produkcji mialby zalamac zasade ze zysk jednego kontrahenta jest strata drugiego. Jesli kopalnia sprzeda wegiel koksowni to w cene musza byc wliczone koszty produkcji oraz zysk. Kopalnia nie moze sprzedawac ponizej kosztow produkcji bo zbankrutuje. W jej interesie jest wypracowanie mozliwie najwiekszego zysku. To jest ograniczone wylacznie konkurencja na tym samym rynku. W interesie koksowni jest zminimalizowanie wysokosci zaplaty. Najchetniej kupilaby wegiel ponizej kosztow produkcji ale jesli tak sie nie da to usiluje zminimalizowac zysk kopalni. Tak samo bedzie w kolejnych etapach lancucha produkcji. Moim zdaniem nie istnieje w ekonomii nic takiego jak gra o sumie niezerowej.

mariusz pisze...

Podstawowa różnica pomiędzy tymi schematami polega na tym, że na rynkach finansowych, które są modelowym przykładem grze o sumie zerowej nie dochodzi do wytworzenia żadnego realnego produktu, obecnie nawet nie dochodzi do wymiany papierów jako ekwiwalentów realnej gospodarki, bowiem wszystko jest zapisywane i księgowane w „świecie wirtualnym”. Dlatego też w ostatnim kryzysie ekonomicznym w USA „wyparowało” (podobno, wiem to z wywiadu z byłym członkiem Rady Polityki Pieniężnej w Polsce, moim ex wykładowcą) ok. 4 bilionów dolarów, które nigdzie faktycznie nie istniały, oprócz wirtualnych zapisów księgowych generujących dług za pomocą mechanizmu procentu od zobowiązań.
W Pańskiej analizie myli Pan zyski z przychodami oraz wydatki ze stratami. Faktycznie wszystko w gospodarcze jest łańcuchem powiązań i każdy wydatek jest czyimś przychodem, ale to nie oznacza że każdy zysk jest czyjąś stratą, dlatego wszystkie firmy nie upadają bowiem w innym wypadku wszystkie zostałyby nie wypłacalne w powodu braku środków pieniężnych.
Wyższe przychody jednych faktycznie mogą generować wyższe ich zyski natomiast w długim okresie nie mogą generować wyższych strat u odbiorców bowiem odbiorcy przestaną istnieć a wtedy też dostawca przestanie istnieć bowiem nie będzie miał komu sprzedać swojego produktu. Zazwyczaj tak zaczyna się każda recesja , poprzez zerwanie łańcucha produkcji z powodu zachłanności jakiegoś monopolu.
Jednak w takiej wymianie , jak to nazywa teoria gier , grze z naturą , jak napisałem wcześniej powstaje realny produkt (sumą tego jest właśnie PKB) , który w końcu może zostać realnie skonsumowany przez wszystkich członków wymiany, poprzez ekwiwalentną wymianę pieniężną za pośrednictwem środka wymiany czyli pieniądza.
Podstawową różnicą jest ten właśnie realny towar lub usługa zaspokająca potrzeby ludzkie, bez konieczności strat którejś ze stron, co nie oznacza braku poniesienia wydatku pieniężnego w postaci zapłaty za dokonana konsumpcje, tak jak obecnie ja płacę cenę w postaci swojego czasu, energii i amortyzacji laptopa, za przyjemność dyskusji z Panem, co nie jest moją stratą, bowiem poznaje pana opinię, jednak ponoszę z tego tytułu określone wydatki, nie koniecznie pieniężne.
W przypadku wojny nie dochodzi do wymiany tylko do zawłaszczenia siłą mienia i życia.

Bobola pisze...

@mariusz
To wszystko bardzo ladnie brzmi ale nic nie znaczy. Rynek finansow nie operuje stricte towarami (chociaz juz nie jest tak na gieldzie towarowej)ale sprzedajac instrumety finansowe w postaci akcji czy opcji takze mozemy poniesc straty ( np jesli sprzedamy ponizej ceny naszego zakupu tej samej akcji) albo zysk jesli sytuacja jest odwrotna.Ale wracajac do przykladu kopalnia-koksownia nie widze sposobu aby ominac problem ten, ze zysk jednej jednostki gospodarczej jest strata drugiej. Jest to cos w rodzaju zasady zachowania pieniadza.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Moim zdaniem nie istnieje w ekonomii nic takiego jak gra o sumie niezerowej. "

No to już kompletny odjazd. Przecież zwykła transakcja kupna-sprzedaży dokonywana bez przymusu jest grą o sumie niezerowej, bo obydwie strony uznają, że na tym zarobiły. Kowalski kupił DOBROWOLNIE od Malinowskiego kilo śledzi za 5 złotych, to oznacza, ze wyżej ceni kilo śledzi od 5 złotych i odwrotnie. Malinowski woli 5 złotych od kilograma śledzi. Obydwaj zyskali.

Bobola pisze...

@hes
Nie mowie o subiektwnych odczuciach ale o obiektwej rzeczywistosci. M. sprzedaje sledzie bo kupil je lub zlowil. Te operacje mialy pewna wartosc (czasu i wysilku przy polowie wlasnym, cene zakupu od rybaka w przypadku posrednictwa). Jesli sprzeda te ryby K. to bedzie chcial uzyskac za nie co najmiej tyle ile go kosztowaly (wtedy nie ma zysku, i malo kto to robi bo jest to tylko strata czasu) albo za cene wieksza i wtedy ma zysk na transakcji. M. z reguly chce miec zysk jak najwiekszy i jedyne co moze go umiarkowac to konkurenca na rynku lub zasobosc portfela K.
Natomiast K chce kupic ryby jak najtaniej (nikt z nas nie oferuje w sklepie aby zaplacic wiecej za towar niz zada sprzedawca).Wszystko co utarguje K. jest strata M.. Gra prostego zakupu jest zawsze gra o sumie zerowej.
Jak to sie dzieje , ze Moi Szanowni Czytelnicy nie rozumieja jak dziala ekonomia mimo, ze maja podobno wyksztalcenie w tym kierunku?

Anonimowy pisze...

@Bobola:"Wszystko co utarguje K. jest strata M.. Gra prostego zakupu jest zawsze gra o sumie zerowej."

Hmm, to nie tak. Pan pisze, że jak ktoś w grze nie uzyskał wartości "minimax" (pojęcie z teorii gier), to jest "stratny". Utracone (lub zmniejszone) zyski, to nie strata. To, że na transakcji ze śledziem któraś ze stron być może zyskała więcej od drugiej, to zgoda (cena nie była minimaxowa), ale moja teza jest taka, że obydwie zyskały. Może M. mógł zyskać więcej (kosztem K.), ale to nie zmienia faktu że obydwaj są "do przodu" (śledzie zostały zjedzone, a 5 zł. trafiło do skarbonki:). Pan traktuje jako stratę jednej ze stron odstępstwo jego strategii od tej optymalnej (która do tego zwykle nie jest znana, więc trudno oceniać).

Bobola pisze...

@hes
Pisze jak jest. Kazdy z nas stara sie dostac za swoje produkty/prace tyle ile rynek wytrzyma. Jesli sprzedam ponizej kosztow wlasnych to faktycznie dofinansowuje kupujacego. Jest to pewna droga do bankructwa. Jesli zmniejszamy zysk dobrowolnie to zmniejszamy tez nasza akumulacje kapitalu- a wiec rezerwy oraz mozliwosc wzrostu firmy. Tak nikt nie robi jesli chce byc kapitalista.Z reguly marza jest tak duza (okolo 300% ceny hurtowej), ze mozliwe sa wyprzedaze 50%-70% i w dalszym ciagu mamy zysk tyle, ze mniejszy. Ale to robimy to tylko wtedy gdy chcemy sie juz pozbyc starego produktu bo przychodzi np nowy sezon czy model. Celem ekonomii kapitalistycznej nie jest zaspakajanie potrzeb ludnosci ale wypracowanie zysku. Np Apple sprzedaje IPhony za pare setek dolarow (400-500$) od sztuki podczas gdy koszty wlasne wynosza okolo $7/sztuke (produkowana w Chinach). Gdyby chodzilo tylko o zadowolenie klientow to mozna by cene jednostkowa obnizyc powiedzmy do $21.Nie ma mowy o tym aby sprzedawac IPhone po kosztach wlasnych czy ponizej.
Ekonomia to nie psychologia spoleczna. Zadowolenie klienta ma wartosc wylacznie reklamowa.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Ekonomia to nie psychologia spoleczna. Zadowolenie klienta ma wartosc wylacznie reklamowa."

I tu się Pan myli. Właśnie oglądnąłem program o "ekonomii behawioralnej". Fachowcy twierdzą, że klasyczna ekonomia ze swoim "prawem popytu i podaży", to trochę fikcja (sci-fi:). Ludzie w swoich decyzjach kierują się psychologią nie tylko klientów ale i handlowców. Dobrze rozpoznane mechanizmy wpływu na uczestników rynku (czy to indywidualnych czy też instytucjonalnych) to podstawa sukcesu ekonomicznego. Ta (mikro)ekonomia o której Pan pisze to chyba nadaje się tylko do optymalizacji procesów produkcji, w których nie uczestniczą klienci (odbiorcy towarów i usług).

Bobola pisze...

@hes
"Ogladalem program..." czyli ulegam propagandzie sukcesu. Oczywiscie opinie klientoe (rzeczywiste albo rezyserowane) sa uzywane w reklamie a lizydupny sprzedawca ma wieksze szanse wcisniecia towaru (zwlaszcza drogiego jak samochody)niz sprzedawca obojetny (chociaz w SA teraz taki jest modny- tzw bez stresowy handel). Ale ekonomia to rachunek strat i zyskow- nie ma w tym miejsca na sentymenty.

mariusz pisze...

Jeżeli uważa Pan, że każda wymiana międzyludzka to gra o sumie zerowej, czyli aby ktoś zyskał to ktoś musi równowartość tego zysku stracić, to jak w taki razie może się gospodarka rozwijać i produkować coraz więcej dóbr (czego wyrazem są wzrosty PKB), które ktoś musi skonsumować w ostatnim etapie bowiem tylko wtedy ten zysk jednej strony zostanie „zagarnięty”, a procesy wymiany będą trwały nadal i nie ustają się po jednej transakcji.
Jednocześnie przy wzrostach produkcji dochodzi do wzrostu ilości populacji, co Pana i neomaltuzjański Klub Rzymski bardzo niepokoi, która jednocześnie wykazuje coraz dłuższe trwanie życia na tym padole, na którym istnieją tylko gry o sumie zerowej.
Rzeczywistość jest sprzeczna z Pana tokiem rozumowania.
To, że Apple przekonała ludzkość iż I phone to nie telefon tylko I phone to mistrzowskie zagranie marketingowe, ale to nie oznacza, że każdy chętnie kupi produkt wart 7$, za 400$.
Fakt akumulacja kapitału wymusza sprzedaż z jak największym zyskiem, ale stron transakcji jest co najmniej dwie i jeżeli nie istnieje monopol, albo przymus związany albo z ingerencją państwa w postaci prawa albo z takąż agresywną ingerencją w postaci zachwalanej przez Pana wojny, to strony muszą odnieść obopólną korzyść co nie oznacza równomiernej korzyści, bowiem faktycznie prawie zawsze występuje przewaga któreś ze stron.

Anonimowy pisze...

@Autor:""Ogladalem program..." czyli ulegam propagandzie sukcesu."

Hmm. Przeczytałem książkę, wysłuchałem wykładu, ... ,(niepotrzebne skreślić) czyli ulegam propagandzie sukcesu? Ciekawe. W tym przypadku rzeczywiście uległem "sile argumentów". Główną tezą tego programu było stwierdzenie, że "żaden" uczestnik rynku (producent, konsument) nie działa racjonalnie i to w/g mnie prawda. Owszem można "racjonalizować" swoje działania wysuwając różnorakie argumenty, ale przecież pierwotnym powodem zakupu jest chęć a ludzkie chęci i potrzeby są często nieracjonalne (to chyba nie podlega dyskusji:). To zresztą jest zgodne z moim doświadczeniem jako uczestnika rynku.

Bobola pisze...

@hes

To ze ludzie czesto nie dzialaja racjonalnie nie tylko jako jednostki ekoomiczne ale i politycze nie jest niczym nowym. Nie tak dawno umiescilem nawet stosowny cytat z Mein Kampf. Mas niewiescieja glownie zreszta pod wplywem mediow. Obecnie jest on silnieszy niz kiedykolwiek wiec tez i skutki sa wieksze. To jest jednak problem psychologii spolecznej a nie ekonomii. Ta, jesli chce byc nauka, musi badac swoje problemy obiektywnie.

Bobola pisze...

@mariusz
Nie chce przedlzac dyskusji bo jak dotad nie przedstawil Pan zadnego racjonalnego modelu transakcji "zgodnej z natura" cokolwiek to jest.

Ale podam jeszcze jeden przyklad, ktory ma znaczenie rozszerzone czyli mozna go reinterpretowac w wiekszej skali ekonomicznej:

Jest koniec 19 wieku i mamy slynny "Gold Rush" w Kaliforni. USA ma jeszcze porzadny pieniadz- w obiegu sa monety zlote i srebrne ale takze banknoty. "Dollar is as good as gold" a jedna moneta 20 dolarowa zawiera 1 uncje zlota. Zlote monety jednodolarowe zawieraja oczywiscie 1/20 uncji zlota. Powiedzmy, ze prospektor-gornik wydobyl ze strumienia zloty piasek o wadze jedej uncji. Zloty piasek byl w tym czasie przyjmowany w sklepach zaopatrujacych gornikow ale nie byl on wygodny jako srodek platniczy.Tenze piasek skupowaly banki i przesylaly do mennicy. Dla uproszczenia przymijmy, ze gornik sprzedal swoj piasek bezposrednio do mennicy. Kwestia jest ile monet 1-dolarowych dostal on za swoj surowiec i jakie byly zyski obu stron transakcji. Oczwiscie ze zlota o wadze jednej uncji mozna wybic 20 monet jednodolarowych. Przyjmijmy, ze koszty produkcji tych 20 monet wynosza dla mennicy 1 dolar. Podobnie koszty produkcji 1 uncji zlotego piasku wnosza dla gornika takze 1 dolar (jedzenie, narzedzia, czas spedzony na plukaniu itp). Jest zrozumiale, ze gornik nie sprzeda swojego towaru ponizej ceny 1 dolara bo inaczej rzucilby cale zajecie lub umarl z glodu. Podobnie jest z mennica. Musi zatrzymac co najmniej 1 dolara aby jej sie wogole oplacilo bicie monet. Tak wiec z 20 monet jednodolarowych pozostaje nam tylko 18 na to aby podzielic pomiedzy kontrahentow. Mennica chcialaby zatrzymac je wszystkie i podobnie gornik. Jak je podziela zalezy od negocjacji i konkurencji innych mennic. Jesli mennica zatrzyma powiedzmy 10 monet to gornik dostanie 8. To sa zyski obu uczestnikow z danej transakcji. Jakiekolwiek przesuniecie podzialu tego wytworzonego kapitalu odbywa sie droga strat jednej ze stron a identyczych zyskow drugiej.Kwestia zadowolenia jest tu bez znaczenia. Decyduje sila ekonomicza czyli zdolnosc odrzucenia proponowanyc warunkow transakcji przez kazda ze stron. Gornik nie moze tez zadac wiecej niz 20 monet za swoj zloty piasek a mennica nie moze mu zaplacic wiecej niz 19 monet za ten surowiec.

Jest to prosty przyklad ale w ten sposob dziala cala ekonomia. Istnieja ograniczenia w podziale kapitalu narodowego wywolane jego skonczoa wielkoscia oraz istnieja pewne wartosci minimalne tego podzialu, zejscie ponizej ktorych spowoduje rewolucje proli.

mariusz pisze...

Przecież opisał Pan typowy model gry o sumie niezerowej, bowiem do momentu nie wydobycia złota istniało ono wyłącznie jako pierwiastek naturalny, nie istniało w świadomości ludzkiej jako minerał użyteczny do rożnych wyrobów lub jako pieniądz. Dopiero praca górnika, za którą on żąda określonej ceny jak również praca mennicy, za która ona również żąda określonej ceny, ze złota w postaci naturalnej czyni produkty będące w świadomości ludzkiej użytecznymi produktami zaspokajanymi ich potrzeby.
W ramach opisanej pracy powstają dochody które są dzielone w sferze finansowej a w sferze rzeczowej powstał realny produkt. Obydwie strony zatrzymują tylko cześć produktów reszta jest wymieniana na inne produkty, w kolejnym etapie można wydobyć więcej surowca i zarobić więcej jeżeli będzie na to popyt. Sugeruje Pan ze w przeciągu np. ostatnich stu lat ludzkość jako ogól nie produkuje coraz więcej żywności , domów, samochodów itp
, które są nabywane przez coraz większą ilość konsumentów. Oczywiście produkuje się tez rzeczy snobistyczne, drogo je wyceniając bowiem ludzie w ramach swojej piramidy potrzeb chcą okazywać swoja przewagę nad innymi, tymi których na dobra luksusowe nie stać i te dobra są wyceniane o wiele powyżej swojej wartości użytkowej ale zaspokoją inne potrzeby, potrzeby statusu społecznego, tak jak w nauce zdobywa się tytuły naukowe, które pozwalają następnie na epatowanie swoim autorytetem w każdej sytuacji, bowiem to „profesor”, a do czego prowadzi potęga autorytetu to można przeczytać opis z eksperymentu Milgrama.
Gra finansowa nie tworzy żadnych produktów, tylko dla jednych straty a dla innych zyski tak jak wojna, a wojna co wyprawia z ludźmi tzw. cywilizowanymi to można nawet tutaj szybko przeczytać: http://zmianynaziemi.pl/wideo/tylko-dla-doroslych-us-marines-palilo-ciala-irackich-powstancow-resztki-dojadaly-psy.
Wiem , ze Pana nie przekonam bowiem zmiany sposobów myślenia są najbardziej trudnymi zadaniami jakie można sobie postawić w interakcji pomiędzy ludźmi, doświadczałem to wielokrotnie, biologia nawet znalazła na to słowo: wdrukowanie zachowań. Zawsze będzie Pan bronił swojej pozycji i to jest dla mnie całkowicie niezrozumiale jak ludzie są trudni do zmiany swoich przekonań.

Bobola pisze...

@mariusz
Wszystko co pokazuje ten przyklad, ktory podalem wyzej to to, ze zysk jednej strony (np mennicy) jest strata drugiej (gornika) i odwrotnie. Inaczej mowiac jest to proces , w ktorym calkowity kapital jest zachowany. Nazwie to Pan zapewne gra o sumie zero. To co sie dzieje z surowcem, o ktorym nikt nic nie wie nie ma znaczenia dla ekonomii.
Obecnie USA odkrylo u siebie najwieksze na swiecie zasoby paliw plynnych (w Dakocie i Montanie) o czym nikt uprzednio nie wiedzial. Byc moze bedzie to czynnik ratujacy gospodarke USA bo szczesliwie zasobow naturalnych nie mozna wyeksportowac do Azji i musza byc wydobywane silami amerykanskich robotnikow.Nie jest natomiast pewne czy np Chinczycy ich nie wykupia obnizajac zadluzenie Amerykanow ale zgarniajac zyski z produkcji.

mariusz pisze...

Gra sumie zerowej zachodzi wtedy i tylko wtedy kiedy jedna strona zawłaszcza cały dochód drugiej strony, czyli strona pokonana nie otrzymuje nic jak np. w sporcie bokser jeden nokautując drugiego zwycięża bezapelacyjnie.
W każdej wymianie rynkowej zachodzi wymiana za pomocą środka wymiany czyli popularnie mówiąc pieniądza.
Jednak muszę powołać się na potęgę autorytetu i nazwisko Johna Nasha , który za prace nad teorią gier o sumie niezerowej, tzw. teorię równowagi korporacyjnej, dostał nagrodę Nobla.
Istnieją jeszcze inne szczególne gry o sumie niezerowej, które opisuje m.in. P. Young w swojej książce „Sprawiedliwy podział”, ja sam tego nie wymyśliłem, jednak obserwując życie gospodarczej i sam w nim uczestnicząc dostrzegam podobne zachowania na rynku, jednak nie identyczne, bowiem matematyka jako sfera abstrakcji operuje modelami idealnymi, nieistniejącymi w rzeczywistości.

Bobola pisze...

@mariusz
Nie zajmuje sie teoria gier ani etyka procesow ekonomiczych. Nie znam tez zadnego procesu ekonomicznego, w ktorym zysk jedej strony transakcji nie byl strata drugiej.

Inspektor Lesny pisze...

ktorym zysk jedej strony transakcji nie byl strata drugiej.
---------------------------
Jesli ja zakupie jedna ksiazke autorstwa P. Adama Mickiewicza pt. "Pan Tadeusz" to , jesli dla czystosci odliczymy koszt druku, zysk wydawcy, ksiegarni, ew. podatek, i zostanie P. Mickiewicz vs. ja, czyli Inspektor Lesny, to kto zyska, a kto straci, i ile?

Tomik kosztowal mnie 60zet. 40 zet poszlo na fizyczne powolanie ksiazki do zycia; wydawca, transport, ksiegarz, farba drukarska introligator, ew. posrednik, itp.
20zet jest cena "ducha" ksiazki. Co ja trace na rzecz P. Mickiewica, placac 20 zl?
Co stracilby P. Mickiewicz, rezygnujac z praw autorskich?
Zeby stracic, trzeba wpierw wszystko miec, niczego nie potrzebowac, a jednak kupic. Jakze zakup chleba przez glodnego moze byc strata?

Bobola pisze...

@inspektor
Po to pisze od lat o ekonomii zeby pewne sprawy staly sie jasne. Ale skutek jest zaden.
Kupil Pan ksiazke za 60 zl . Wycenil Pan koszty produkcji (a wiec materialy, farba drukarska, oprawa oraz wynagrodzenie autora oraz wszystkich pracownikow produkcji) na 40 zl. Zysk wydawcy wynosi wiec 20 zl. To jest caly margies do negocjacji. Ksiegarz moze zrobic wyprzedaz i sprzedac ksiazke powiedzmy za 50 zl majac wtedy nadal zysk 10zl. Pan kupujac na wyprzedazy oszczedza 10 zl. Pana korzysc (zysk) jest strata ksiegarza, ktora on ponosi "bo ksiazka nie idzie". Aby jej sie pozbyc ksiegarz moze nawet sprzedac ksiazke za 40zl. Wtedy zysku nie ma ale przynajmniej nie ponosi straty no i zwalnia miejsce na nowy towar. Pana zysk jest wtedy wiekszy o tyle ile wynosi stata ksiegarza. Zbycie ksiazki po cenie nizszej od kosztow produkcji to droga do bankructwa dla ksiegarza gdyz doplaca on do kazdego egzeplarza sprzedanego po cenie nizszej niz koszty produkcji.
Wprzedaz moze byc tez zreszta trickiem reklamowym . Kupilem obecnie wspomnienia R. M. Gates'a "Duty". Gates byl sekretarzem "War Department" USA . Recenzje jeszcze napisze. Ale sama ksiazka ukazala sie na rynku pare dni temu juz opatrzona znaczkiem wyprzedazy "Sale 30% off" . Nie chce mi sie wierzyc aby pare dni powiedzilo juz ksiegarzom, ze ksiazka "nie idzie". 30% dyskonta oznacza, ze sprzedaja ksiazke po cenach hurtowych bez zysku ksiegarni.