czwartek, 14 stycznia 2016

Dawnych wspomnien czar... (czesc II)

    Ostatnio wpadl mi w rece zbior wspomnien i essejow autorstwa Profesora Jana Steckiego (Jan Stecki, Wspomnienia, Zapiski..., Wyd. DIG , Warszawa 2014). Ksiazka ta jest do nabycia w ksiegarni internetowej  poczytaj.pl w cenie 34 PLN. Wydana starannie, na dobrym papierze chociaz niestety bez fotografi jest absolutnie warta przeczytania.  Sa to bowiem wspomnienia i obserwacje poczynione przez
Prof. Jan Stecki




















potomka rodziny arystokratycznej (herbu Radwan), ktory mial pecha urodzic sie w roku 1930 i w zwiazku z tym przebywac jednoczesnie w "prawdziwej Polsce " - jako dziecko i nastolatek oraz w "ludowej Polsce" lat biezacych.

     Poprzednia ksiazka wspominkowa, ktora recenzowalem (http://bobolowisko.blogspot.com/2014/06/dawnych-wspomnien-czar.html ) byla  "Na skraju Imperium" autorstwa  Mieczyslawa Jalowieckiego. Tam opisany byl okres koncowy Imperium Romanowych i powstanie wolnej Polski okresu miedzywojennego. Wspomnienia Steckiego sa w pewnym sensie kontynuacja tematu asymilacji przedstawicieli polskiej elity majatkowej do nowej i niezbyt im przyjaznej rzeczywistosci. Arystokracja polska byla i jest zreszta nadal srodowiskiem towarzysko dosyc hermetycznym. Z tego chociazby wzgledu jej poglad na lata przed i powojenne jest warty uwagi. Nie tak czesto bowiem czytelnik bedzie mial moznosc poznac w obcowniu towarzyskim  "prawdziwa twarz" ojcow chrzesnych narodu polskiego. Dla mnie zas profesor Stecki jest osoba znana z oddzialywania bezposredniego. Byl on bowiem w okresie lat 1968 -1980 moim bezposrednim przelozonym w Instytucie Chemii Fizycznej PAN a takze promotorem mojego doktoratu.  W tym czasie zreszta nie bylem swiadom spolecznej pozycji Profesora. Byl on po prostu jednym z nielicznych w Polsce naukowcow, ktorzy zajmowali sie przedmiotem mojego owczesnego zainteresowania czyli mechanika statystyczna.

   Profesor Stecki jest starszy ode mnie o 12 lat. Jesli chodzi o znajomosc "zycia dworskiego" w okresie przedwojennym  jest on wiec znacznie lepiej poinformowany niz ja. To co ja moge pisac o okresie dwudziestolecia miedzywojennego jest oparte o zaslyszane wspomnienia starszych krewnych czy czlonkow rodziny ( jeden z moich kuzynow napisal zreszta pare slow na ten temat: Lech Jedrzejczak "Burzliwe lata" , Wyd. Edytor , Legnica) oraz na niepelnych zachowanych dokumentach rodzinnych. Podobnie zreszta jest z okresem okupacji i latach tuz po okupacji niemieckiej  w trakcie jej zastepowania przez okupacje rosyjska. Stecki zas zna te czasy z autposji - jako obywatel Polski wyrzucony z majatku  rodzinnego Miedzyrzecze (obecnie pod tymczasowa administracja biloruska), pol-sierota - ojciec uwieziony i zamordowany przez Rosjan po inwazji 17 wrzesnia 1939 , - matka zeslana do Kazachstanu (zmarla w 1949 roku po powrocie z ZSRR). Dlatego to co pisze mozemy traktowac jako swiadectwo osoby inteligentnej i swiadomej tego co sie wtedy dzialo. Jesli wiec pisze on o tym jak po wejsciu "wladzy ludowej" polskie chlopstwo rzucilo sie na zamieszkale jeszcze przez rodziny ziemianskie dwory i rabowalo osobiste mienie mieszkancow to widze w tym wirygodne potwierdzenie obrazu mentalnosci naszego wiernego ludu tego czasu a zapewne i obecnego.
Podobna opowiesc przekazuje zreszta i moja historia rodzinna, ktora ja znam jednak wylacznie z przekazu.
Taka przeszlosc zycia w pierwszych latach powojennych nie mogla nie wplynac na charakter mlodego czlowieka wyrastajacego w warunkach komunistycznej opresji. Stad zapewne brala sie pewna ostroznosc Profesora jeslli chodzi o otwarte angazowanie sie po tej czy innej orientacji politycznej. Jako polski arystokrata nie dazyl sympatia "ludowego porzadku" ale jako czlowiek inteligentny staral sie tego nie okazywac zbyt wyraznie.Otwarci wrogowie ludu nie mieli bowiem wiekszych szans na kariere zawodowa.
Moj ojciec, ktory byl znanym okulista i profesorem Akademii Medycznej w Warszawie mawial zreszta, ze rezim toleruje naukowcow nie bedacych czlonkami PZPR tylko do czasu gdy uda mu sie wyksztalcic wlasne, partyjne kadry.  I na to zreszta sie zapowiadalo. W Instytucie Chemii Fizyczej, w ktorym pracowal Profesor Stecki do emerytury formowal sie juz w czasie mojej tam pracy komunistyczny "gabinet cieniow", ktory z uplywem czasu mial przejac kierownictwo naukowe i administracyjne Instytutu. Co zabawne, to to, ze juz po "przemianie " roku 1990 owi spadkobiercy pracuja nadal i to na odpowiadajacych ich naukowej pozycji stanowiskach w instytutach PAN-owskich. Dekomunizacja nie dotknela w wyrazny sposob polskich srodowisk naukowych czego nie uwazam zreszta za specjalnie pozytywna ceche "Nowej Polski".

   Wspomnienia Profesora sa niestety nieco wybiorcze. Stosunkowo malo uwagi poswiecil on istotnemu w koncu etapowi jakim bylo uformowanie jego wczesnej grupy naukowej poswieconej tematyce teoretycznej.
Ja stalem sie jej czlonkiem w roku 1968 kiedy pierwszym doktorantem Szefa byl juz mgr  Piotr Wielopolski, moj kolega zreszta z Katedry Chemii Jadrowej  Uniwersytetu Warszawskiego. Z biegiem czasu doszli do nas : mgr Michal Narbutowicz , moja byla zona  mgr inz. Aldona Altenberger, mgr Katarzyna Lipszyc-Axt - moja kolezanka z liceum i najlepszy matematyk w grupie, mgr inz. Ryszard Wojnar (ktory pracowal w Instytucie Podstawowych Problemow Techniki ) oraz mgr inz. Jacek Dudowicz. Dojezdzali do nas takze dwaj koledzy z Lublina, ktorych nazwiska niestety zatarly mi sie w pamieci a ktorzy zajmowali sie teoria zjawisk powierzchniowych. Jak na warunki polskie byla to dosyc aktywna i ciekawa pod wzgledem zgromadzonych osobowosci grupa. Oddzialywalismy takze z naukowcami o podobnych zainteresowaniach pracujacych wtedy w Instytucie Fizyki Teoretycznej UW (obecni profesorowie Jaroslaw Piasecki, Lukasz Turski, Bohdan Cichocki) . Wielka zaleta Steckiego bylo to, ze usilowal on stworzyc w osrodku warszawskim srodowisko naukowe zlozone z ludzi zainteresowanych fizyka statystyczna. Nie jest to takie latwe jesi wezmiemy pod uwage rozne osobiste ambicje i animozje istniejace pomiedzy naukowcami zwlaszcza jesli, w pewnym sensie, konkuruja oni ze soba.
    Tak czy inaczej ten, moim zdaniem ciekawy okres zycia naukowego Profesora potraktowany jest "po macoszemu".  Pare uwag, zreszta bardzo wywazonych, dotyczy jego kolegow instytutowych  zblizonych do niego wiekiem (i urzedem).

   Malo uwagi poswieca tez Stecki okresowi "burzy i naporu" lat 1980-1990. Jak sie wydaje nie byl on entuzjasta "Solidarnosci" o czym swiadczyc moze to, ze w okresie stanu wojennego wyjezdzal on bez przeszkod za granice (w roku 1982 jako wizytujacy profesor do Uniwersytetu Oxford , w 1985 jako gosc Dunskiego Towarzystwa Krolewskiego, i w 1987 ponownie do Oxfordu). Takie wyjazdy w okresie niezwyklych trudnosci gospodarczych i przesladowan politycznych tego czasu swiadcza o tym, ze Szef nie byl uwazany za osobe "niepewna" czy nawet wrogo nastawiona do ustroju "sprawiedliwosci spolecznej".
Nie ma w ksiazce tez nic o tym jak potoczyly sie losy jego i kierowanego przez niego (po Prof. Wladyslawie Malesinskim) Zakladu III IChF-u PAN po roku 2000. Jest niewatpliwie rzecza haniebna, ze  Profesor nie zostal czlonkiem PAN-u. Zwlaszcza jesli wezmiemy pod uwage innych profesorow instytutu, ktorzy ta godnosc uzyskali.

   Wspomnienia Steckiego sa ktorymis z rzedu wspomnieniami  naukowcow polskich, ktorych znalem badz o ktorych slyszlem jako o osobach mi wspolczesnych. W mojej bibliotece mam "Wspomnienia" Prof. Michala Smialowskiego  wieloletniego profesora i dyrektora IChF  (Wyd. Spolka Wydawniczo-Ksiegarska, W-wa 1995), "Wspomnienia i Refleksje" Prof. Jozefa Hurwica ( Wyd. Comer 1996) - animatora popularyzacji nauki w Polsce , redaktora czasopisma "Problemy" i profesora fizyki Politechniki Warszawskiej, i  "Przygody Matematyka" Stanislawa Ulama (Wyd. Pruszynski i S-ka, 1996) . Sa to z reguly obserwacje ludzi bardzo inteligentnych, dobrych obserwatorow zycia ale takze osob, ktorzy nie sa zainteresowani w aktywnej walce politycznej nie mowiac juz o walce zbrojnej po jakiejkolwiek stronie.
Rzecz jasna, ze praca naukowa wymaga spokoju nie tylko psychicznego ale i ustalonego miejsca pracy, regularnego wynagrodzenia i dostepu do literatury naukowej. Tego komfortu niemal nigdy nie maja rewolucjonisci. To zapewne tlumaczy, ze naukowcy raczej kontempluja niz animuja zjawiska polityczne.

  Inna refleksja, jak mi sie nasunela po lekturze jest to, ze powszechny obecnie ped do awansu na stanowiska samodzielnych pracownikow naukowych  ludzi mlodych ( jesli sie uda to przed 30-stka) poloczony z usuwaniem z "obiegu" badawczego naukowcow sedziwych jest raczej niefortunny. Obecna nauka wymaga zapoznania sie z olbrzymim materialem faktograficznym i technicznym zebranym dotad. To zas wymaga czasu i osiagniecia pewnej dojrzalosci umyslowej pozwalajacej na oddzielenie "ziaren od plew".
Wielka zaleta zespolow badawczych posiadajacych czlonkow na roznym stopniu rozwoju kariery naukowej jest mozliwosc wymiany mysli a takze rozpoznania tych problemow, na ktore warto "tracic czas".  Tego dystansu nie maja mlodzi pracownicy naukowi, ktorzy jeszcze niezupelnie swobodnie operuja warsztatem naukowym i w dodatku  znajduja sie pod presja koniecznosci przejscia przez kolejne stopnie kariery naukowej w okreslonym czasie. Dlatego jest tak wazna rola promotora, ktory -miejmy nadzieje- moze podsunac adeptowi te problemy do rozwiazanie, ktore sa wazkie i jednoczesnie maja perspektywe rozwiazalnosci. Niestety nie jest to czeste zjawisko wsrod samodzielnych pracownikow nauki czy to w Polsce czy zagranica.

Na prosbe zainteresowanego dodaje tutaj korekte:

  Parę osób zwróciło mi uwagę na błędy które tu poprawiam:
1. Pomieszanie Jarosławskiego i Steckiego - to dwa różne światy bo Jarosławski to Rosjanin i’ksiąze a steccy herbu Radwan to szlachta. To Tylko J. Wyrażał się pogardliwie o chlopstwie.
2. Zupełnie fałszywe jest wyobrażenie jakoby trzeba było być zkumanym z komuna zeby wyjeżdżać zagranicę. Polska Akademia nauk powstała tez dla kontraktu zagranicą bo komuna zdawała sobie sprawę ze swojego technicznego zastosowania zacofania.
Istnieją dokumenty oficjalne szczegółowo regulujące te sprawy.
3. Stosunek do Solidarności i papieża był entuzjastyczny ale ogólnie nie było zbiorowych rozmów w miejscu pracy na tematy polityczne. Zakład bardzo intensywnie pracował naukowo a Stecki pracował osobiście i bardzo wiele. „”  





22 komentarze:

Inspektor Lesny pisze...

udowej" polskie chlopstwo rzucilo sie na zamieszkale jeszcze przez rodziny ziemianskie dwory i rabowalo osobiste mienie mieszkancow to widze w tym wirygodne potwierdzenie obrazu mentalnosci naszego wiernego ludu tego czasu a zapewne i obecnego.
----------------------------------------------------------------
Ale nalezaloby dodac:
-Ktore wypracowalo te dobra przez wiele pokolen, swym potem i krwia.
A to zmienia troche postac rzeczy...

Inspektor Lesny pisze...

Stad zapewne brala sie pewna ostroznosc Profesora jeslli chodzi o otwarte angazowanie sie po tej czy innej orientacji politycznej. Jako polski arystokrata nie
-------------------------------------------------------------------
Ostrozosc i dbalosc polskiej arystokracji o wlasna dupe jest szeroko znana i podziwiana na Swiecie. Na ten przyklad w Szwecji, gdzie jest swietnie udokumentowana obecnosc znacznej liczby polskich arystokratow w...szwedzkich obozach obozach wojskowych, w czasie "potopu". Juz ci oni umieli zadbac o siebie, nie baczac na interesy Panstwa i Narodu.
IL.

Inspektor Lesny pisze...

e nie byl on entuzjasta "Solidarnosci" o czym swiadczyc moze to, ze w okresie stanu wojennego wyjezdzal on bez przeszkod za granice (w roku 1982 jako wizytujacy profesor do Uniwersytetu Oxford , w 1985 jako gosc Dunskiego Towarzystwa Krolewskiego, i w 1987 ponownie do Oxfordu). Takie wyjazdy w okresie niezwyklych trudnosci gospodarczych i przesladowan politycznych tego czasu swiadcza o tym, ze Szef nie byl uwazany za osobe "niepewna" czy nawet wrogo nastawiona do ustroju "sprawiedliwosci spolecznej".
--------------------------------------------------------
Co potwierdza niezwykla zdolnosc polskiej szlachty do wchodzenia w komitywe z kazdym, kto aktualnie jest silniejszy. Dzis chyba tez-bo, jak Gosp. pisze,kontrowersyne sprawy pomija-pisze w sposob "wywazony".
Tak wiec, po wysmienitej recenzji aktualnej ksiazki, przez Gospodarza, mozemy zaoszczedzic te 35zl i wydac je na lepsze cele. Gdyz, wiemy dokladnie o co chodzi...
IL.

Inspektor Lesny pisze...

Gdy sie blizej zastanowic, to czym sie rozni przejecie przez chlopow dawnych posiadlosci dworskich od wlazenia do dupy nowym wladzom przez dawnych panow. Gdy sprawy sie juz tak potoczyly...
IL.

Bobola pisze...

@Inspektor
Od poczatkow cywilizacji do chwili obecnej wystepuje zjawisko ekonomiczne polegajace na tym, ze wlasciciele (czy zarzadzajacy) srodkami produkcji czerpaja z tego tytulu wieksze zyski niz osoby zatrudnione i faktycznie dokonujace czynnosci produkcyjne. Tak bylo i w ustrojach sprawiedliwosci spolecznej chociaz tam mielismy do czynienia z wyzsza forma wyzysku. Zarzadzajacy nie odpowiadali bowiem materialnie za efektywnosc zarzadzanej jednostki produkcyjnej. Pracobiorcy, czyli wiekszosc obywteli musieli sie do tego dostosowac zwlaszcza, ze ustroju socjalistycznym istnial prawny obowiazek pracy i i ograniczona mozliwosc poruszania sie wewnatrz kraju i wyjazdu za granice.
Naprawde czas najwyzszy wyrosnac ze swiatopogladu klasowego!

Inspektor Lesny pisze...

Od poczatkow cywilizacji do chwili obecnej wystepuje zjawisko ekonomiczne polegajace na tym, ze wlasciciele (czy zarzadzajacy) srodkami produkcji czerpaja z tego tytulu wieksze zyski niz
------------------------------------------------------------------------
Porzadek ten nie jest statyczny, dany przez sile wyzsza. Po prostu, grupa bandytow zlapala za gardlo pokojo nastawionych ,osiadlych na ziemi chlopow.
Byc moze, swiatopoglad powinienem zmienic, ale to nie znaczy, bym mial wrocic do sredniowiecznego-tylko dlatego ze rodzina Gospodarza na nim profitowala.
Otoz, Swiat sie zmienia, a my razem z nim. Gospodarz zas, proponuje rozwoj przez regres.
Sugestia zas, ze pragne wrocic do PRL-u, jest raczej bezsensowna. PRL powinien sie skonczyc w lalatch 60-tych ub. stulecia. Co nie znaczy, ze nalezy wrocic do feudalizmu, czy tez jego odmiany.
IL.

Inspektor Lesny pisze...

W istocie zas,od poczatkow cywilizacji do chwili obecnej wystepuje zjawisko ekonomiczne polegajace na tym, ze gdy ktos majatek i wplywy najpierw posiadal, a potem stracil, obojetnie z jakiego powodu, to nikt im ich potem nie zwracal. Obojetnie, jakie by mieli argumenty.
IL.

Bobola pisze...

Zlodziejstwo istnieje byc moze w naturze polskiego ludu ale nigdy nie bylo oficjalnym wykladem polityki wewnetrznej panstwa. No moze z wyjatkiem dekretow PKWN.

Bobola pisze...

Jak powiadomil mnie dr Dudowicz Profesor Stecki uzyskal chyba rok temu powazne odszkodowanie za majatek Midzyrzecze od Rep. Bialorusi. Czesc tego majatku przeznaczyl na odnowienie pamiatek polskich we Wloszech. Tak wiec tu i owdzie niesprawiedliwosci majatkowe sa uznawane i wynagradzane spadkobiercom. Nie wroci to jednak zycia ofiarom komunistycznych zbrodni.

Inspektor Lesny pisze...

uzyskal chyba rok temu powazne odszkodowanie
-----------------------------------------------
Zapewne dzieki swemu "wywazonemu" stosunkowi do wladz. Jakie by one nie byly.
....
Czesc tego majatku przeznaczyl na odnowienie pamiatek polskich we Wloszech.
------------------------------------------------------------------------------
...co dowodzi, ze sercem jest gdzie indziej, tylko nie w Polsce. Bo gdyby bylo inaczej, to przyszlo by mu do glowy, np. dofinansowanie jakiegos domu dziecka, lub lub przytulku dla bezdomnych w Polsce.
....

IL.




Inspektor Lesny pisze...

j" polskie chlopstwo rzucilo sie na zamieszkale jeszcze przez rodziny ziemianskie dwory i rabowalo osobiste mienie mieszkancow to widze w tym wirygodne potwierdzenie obrazu mentalnosci naszego wiernego ludu tego czasu a zapewne i obecnego.
------------------------------
Te dywagacje na temat morale polskiego ludu zaczynaja byc monotonne. Naturalnie, postepowal lud po bandycku. Gdyz, przez wieki , innego prawa niz prawo piesci ze strony szlachty nie doznal-to igo nie zna.
Gdy szlachcic chcial clopskie mienie, zone, corke, to po prostu bral. Gdy chlop protestowal, pan "argumentowal" kijem. Totez i nie zna chlop innej moralnosci, prawa, jak przemoc. Nauczyla go tego szlachta-wiec gdy sie role odwrocily, chlop zrobil, tak, jak go nauczono. Dostala szlachta zniwo ze swego wysiewu.
By lu dochodzil swych roszcen droga negocjacji, rozmow, sadow, trzeba wielu nastepnych pokolen, i rownowagi moralnej i prawnej miedzy stronami.
IL.

PawelW pisze...

Tak wracajac do poprzedniej ksiazki "Na skraju imperium". Autor (Hr. Perejaslawski) opisuje tam, jak bez skrupulow do spolki z agentem wywiadu brytyjskiego zamordowal rewolucjoniste (wrzucili go nieprzytomnego pod kola jadacego pociagu) i opisal, ze nie mial z tego powodu najmniejszych wyrzutow sumienia.
Punkt widzenia zawsze od punktu siedzenia zalezy... jedni sa warci drugich.

Bobola pisze...

@Pawel

Cel uswieca srodki- dla wiekszego dobra trzeba czasem pojsc na kompromis z zasadami etyki.

Inspektor Lesny pisze...

Cel uswieca srodki- dla wiekszego dobra
---------------------------------------------
Gospodarz mowi podwojnym jezykiem. Wyraznie ma na mysli:
-Dla WLASNEGO dobra...
IL.

Bobola pisze...

@Pawel i IL

Relatywizm moralny nie jest nowoscia ale tez nie jest prawda. Kazdy z nas podejmuje pewne wybory celow wlasnych ale i ogolno-panstwowych. Dla ich realizacji niemal zawsze musimy spacyfikowac naszych przeciwnikow czyli zwolennikow opozycyjnego rozwiazania. Jak daleko w tym sie posuniemy zalezy od podstawowego oprogramowania moralnego jakie zostalo nam wszczepione przez osoby w pozycji autorytetu a latach niedojrzalych. Na przyklad zamordowanie konkurenta do awansu w zakladzie pracy jest, dla wiekszosci, nie do przyjecia. Ale juz zamordowanie przywodcy ugrupowania politycznego, ktory naszym zdaniem, prowadzi kraj do politycznej katastrofy , nie jest automatycznie wykluczone gdyz dobro kraju jest wartoscia wyzsza niz ochrona zycia wspolobywatela (nie mowiac juz o obywatelu kraju osciennego czy zdrajcy).
Kniaz Pierejaslawski dzialal w czasie rewolucji w takiej sytuacji i rozwiazal problem drastycznie ale nie bez uzasadnienia.

Inspektor Lesny pisze...

naszym zdaniem, prowadzi kraj do politycznej katastrofy , nie jest
-----------------------------------------------------------------------
Tu jednak idzie o wlasne, drobne w skali panstwa majatki i dobra-nie zaslugujemy na nasze przywileje droga merytoryczna, wiec pozostaje przemoc i zbrodnia. To juz predzej mozna zrozumiec chlopa,ktory ciagnie z dworu szafe i odzienie dla swych corek. Cos, co wypracowal przez pokolenia.
Dziedzic zas, i jego rodzina sie do posiadania tylko przyzwyczaili.
IL.


Inspektor Lesny pisze...

Supplement
Tu nie o panstwie, kniaziu mowa, lecz o malych bandziorkach, ktorzy sa gotowi mordowac, by dalej moc w karty grac,i do burdelu chodzic-na cudzy koszt.
IL

PawelW pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
PawelW pisze...

Tak aby pozwolić na własną ocenę sytuacji w jakiej Hr. Perejasławski postąpiła jak postąpił:
Książka, strona 362, audiobook na:
https://www.youtube.com/watch?v=WwYDEMladGk&t=6h35m00s i następne 2-3 minuty.

Bobola pisze...

@Pawel
Doskonale! Nie wiedzialem, ze You Tube posiada lekture tej ksiazki. No i a kara za smierdzace nogi i bezczelne zachowanie wobec osob z wyzszej sfery wydaje sie calkiem odpowiednia.

Inspektor Lesny pisze...

No i a kara za smierdzace nogi i bezczelne zachowanie
-------------------------------------------------------------
To wyjasnia "sukcesy" polskiej szlachty. Gdy mieli wladze, to karali za to, co sami powodowali.
Ciemnote i gnusnosc, pasywnosc zas nagradzali-blednie te cech pojmujac jako oznake szacunku i podziwu dla dziedzica. To i mamy rezultaty dzis...
IL.

Inspektor Lesny pisze...

Ciekawa to moralnosc. Z jednej strony Gospodarz pelen jest zachwytu nad "wywazonym" stosunkiem do Wladzy Ludowej, co wydaje sie byc zdolnoscia do wlazenia jej do dupy, bez wazeliny, gdy ta jest gora, a z drugiej, gdy okazja sie nadarza-nad podlym skrytobojstwem, godnym zdegenerowanego zbrodniarza.

IL.