środa, 12 listopada 2008

Jak zrobic majatek na gieldzie-czyli "Sily Natury" w sluzbie czlowieka


W obecnych ciezkich dla ekonomii swiatowej czasach nasza dzielna prasa i telewizja przedstawia pieknie rozwijajacy sie kryzys jako zdarzenie majace cechy katastrof naturalnych. Cos w rodzaju finansowego huraganu czy trzesienia ziemi. Czegos co byc moze wywolane bylo nieswiadoma dzialalnoscia ludzka (jak efekt cieplariany), ale ktore jest raczej efektem nieswiadomego przeliczenia sie niz swiadomej dywersji. Sluchajac wypowiedzi ekonomistow mozna by pomyslec, ze pieniadze, ktorych obecnie brak w sejfach bankow i kasach przedsiebiorstw i instytucji finansowych zaginely przypadkowo i wszelki slad po nich zaginal. W oczach wiekszosci ludzi to rynek, ten mocarny i nieprzewidywalny rynek powoduje zawirowania, ktorych przyczyny sa niejasne natomiast przykre skutki spadaja na wszystkich jednakowo. Czyzby? Nikt jakos sie nie dziwi, ze najzamozniejsi ludzie USA, ci prawdziwi generalowie i marszalkowie gospodarki wygladaja pogodni i zadowoleni i jakos nie robia uzytku z szelek czy skacza na ulice z nowojorskich penthousow. Jako czysto teoretyczne rozwazanie sprobujmy sie postawic w roli takiego tytana przemyslu. Zalozmy, ze zrzadzeniem losu czy tez w drodze zalozenia wlasnej firmy stal sie on posiadaczem wielkiej liczby akcji jakiegos przedsiebiorstwa. Przedsiebiorstwo moze nawet cos produkowac ale efekty tej dzialanosci nie sa specjalne. Moze tez byc to wielka obietnica duzych zyskow w blizej nieokreslone przyszlosci (jak to bylo z wiekszoscia przedsiebiorstw .com).
Tak czy inaczej nasz bohater nie chce czekac czy jego inwestycja odpali kiedys czy nie. Pieniadze sa mu potrzebne w relatywnie krotkim jak na inwestycja czasie, powiedzmy 10 lat. Co zatem trzeba zrobic to zwrocic uwage naiwnych inwestorow oraz funduszy powierniczych na kompanie, ktorej akcji chcialby sie pozbyc? Robimy to przy pomocy kampanii reklamowych w postaci broszur inwestycyjnych podnoszacych walory produktow jakie nasze przedsiebiorstwo wytwarza (badz bedzie wytwarzac) oraz wspanialych perspektyw rynkowych. W tym samym czasie kupujemy tez znaczna ilosc akcji naszej firmy pozostajaca w rekach zewnetrznych inwestorow. Dobrze by tez bylo miec znajomych w specjalistow w funduszach inwestycyjnych , ktorzy doradza menadzerom funduszu nasza firme jako doskonala inwestycje. O tym wszystkim powinna oczywiscie poinformowac prasa. W efekcie cena akcji naszej firmy rosnie a to przyciaga losowych inwestorow, ktorzy licza na szybki wzrost kapitalu. Pamietajmy bowiem, ze nasza firma albo niczego nie produkuje jeszcze (lub nigdy) albo wyniki nie sa w istocie zaslugujace na uwage. To jednak nie jest potrzebne. Rynek gieldowy dziala na zasadzie jeszcze wiekszego idioty (tj kupujemy papier bez wartosci liczac na to, ze wkrotce odsprzedamy go z zyskiem jeszcze wiekszemu ryzykantowi). Wieksza liczba kupujacych powoduje stopniowy wzrost ceny akcji. Znajdujemy sie wiec na wznoszacej czesci krzywej cena akcji jako funkcja czasu. W czasie tego procesu, ktory moze , na przyklad trwac 10 lat odsprzedajemy powoli zainteresowanym inwestowrom bezwartosciowe akcje w naszym posiadaniu zamieniajac je na bardziej wiarygodna walute albo zloto.
Wreszcie nadchodzi czas realizacji planu odwrotowego. Oglaszamy , ze rynek padl ofiara, na przyklad "irrational exuberance"( bezmyslnego entuzjazmu) (Greenspan) albo po prostu sprzedajemy na raz wieksza liczbe posiadanych jeszcze akcji. To powoduje spadek ich wartosci i lawinowa wyprzedaz akcji naszej (nominalnie) firmy przez reszte inwestorow . Mamy wiec kryzys , ktory moze tez rozciagnac sie na akcje innych firm oraz spowodowac tak zwana collateral damage ( przypadkowe straty) w innych dzialach gospodarki. To nas nie jednak nie obchodzi. Zarobilismy bowiem na sprzedazy akcji podczas wzrastajacej czesci piku , sprzedlismy tez korzystnie reszte akcji w maksimum a teraz mozemu grac na znizke ( short selling, czy opcje put) aby w minimum odkupic za grosze akcje naszej drogiej firmy o ile chcemy ja miec nadal. Jesli nie wierzymy w stabilnosc waluty narodowej to oczywiscie kapitaly stopniowo lokujemy w zlocie czy walorach, ktore nie ulegaja rynkowym fluktuacjom. W efekcie , tak zwane "fat cats" czyli grube koty maja niczym nie zaklocony dobry humor i sporo kapitalu, ktory przeplynal do nich z kieszeni drobnych inwestorow. Swego czasu multi milioner Morgan powiedzial, ze kryzysy na gieldzie sa po to aby akcje mogly wrocic do rak swoich prawowitych wlascicieli. I tak jest i w obecnym kryzysie, ktory zostal celowo wywolany przez amerykanska finansjere (lub przynajmnie przez jej dominujaca czesc) , i ktory przynosi jej nieslychane zyski kosztem mniej zamoznych wspolobywateli.

czwartek, 6 listopada 2008

Twarde czy miekie czyli kryzys perspektywy





Jak zwykle w obliczu kryzysu finansowego oraz z okazji zmiany administracji nachodza nas pytania egzystencjalne. Jakie sa zrodla finansowej depresji, w ktora zwolna pograzaja sie Stany Zjednoczone a za nimi caly swiat? Czy zmiana Wuja Sama z Wielkiego Bialego Ojca na Wielkiego Czarnego Ojca z Waszyngtonu istotnie cos poprawi? I czy istotnie jest cos do poprawiania czy tez moze obserwujemy zjawiska naturalnej ewolucji cywilizacji, ktore znamionuja nieunikniony wzrost entropii skomplikowanego ukladu socjalnego jakim jest globalna populacja? Oczywiscie obecnie komentatorzy ekonomiczni bez trudu wskazuja na aktualne przyczyny kryzysu. Glupota bankierow i brokerow , spekulacja derywatywami itd. Sa to oczywiscie obserwacje trafne chociaz spoznione. Z perspektywy mamy pelna jasnosc tego co nalezalo zrobic wczesniej aby sytuacja nie ulegla deterioracji. Szefowie Enronu takze nie zamierzali doprowadzic swojej firmy do ruiny albo przynajmniej nie planowali dac sie zlapac na doprowadzaniu kierowanego przez nich przedsiebiorstwa do finansowego krachu. Jednak w chwili gdy podejmowano wazkie w skutkach decyzje ich negatywne konsekwencje byly tylko pewna mozliwoscia. Swiat nalezy do odwaznych i jesli sie niczego nie ryzkuje to niewiele tez mozna uzyskac. Czy wiec naprawde potezne kryzysy finansowe sa nieodlaczna cecha ustroju kapitalistycznego? Przynajmniej niektorzy z nas wiedza jednak, ze wystepuja one takze w gospodace planowej i socjalistycznej. I dlaczego amplituda oscylacji wskaznikow ekonomicznych wzrosla w ciagu ostatnich 50 lat do tego stopnia, ze slynna depresja lat 1929-1939 wyglada jak drobiazg nie warty wzmianki? Jak sie wydaje podstawowa przyczyna tych wszystkich zjawisk jest relatywizacja wartosci poprzez urynkowienie kryteriow. W swiecie finansow taka relatywizacja przejawia sie oderwaniem pieniadza od parytetu w zlocie, ktory w normalnych warunkach sluzy jako jawny standard wartosci pieniadza papierowego. Pozbawienie waluty zlotego standartu jest podstawowym zrodlem klopotow jakie obserwujemy. Mamy bowiem do czynienia z sytuacja wymiany towarowej w warunkach zmieniajacego sie poziomu odniesienia. Jest to sytuacja podobna w swojej istocie do problemu budowy domu w sytuacji gdy jednostka miary (n.p. metr) zmienia swoja fizyczna dlugosc losowo i z dnia na dzien.
Rzecz jasna , ze elementy , ktore powinny wspolpracowac okazuja sie z niejasnych dla budowniczych przyczyn nieodpowiadajacej wielkosci. Odejscie od sztywnego standartu wartosci spowodowalo nie tylko brak dyscypliny finansowej i budzetowej ale i zafalszowanie przebiegu wszystkich wskaznikow ekonomicznych wywolujac nadmiernie optymistyczny obraz stanu gospodarki w oczach nieznajacych sie w gruncie rzeczy na ekonomii decydentow. Jesli, na przyklad, spojrzymy na oficjalny przebieg GDP USA ( i innych krajow w tym PL) to zobaczymy optymistyczny wykres monotonicznie rosnacej krzywej GDP(czas). Nikt jakos nie zwraca uwagi, ze jest to malo prawdopodobne aby GDP nie wykazywal minimow w sytuacji gdy tysiace ludzi traci prace , jak to ma miejsce przy kazdej depresji ekonomicznej, w tym rowniez obecnej. Podobnie sytuacja wyglada jesli chodzi o srednie wynagrodzenia. Oficjalne dane wykazuja monotoniczny wzrost wysokosci sredniego wynagrodzenia w USA nie biorac pod uwage tego, ze wartosc waluty jest od 1970 zmienna w czasie. Kazdy pracownik przy najlepszych warunkach stalego zatrudnienia i zblizonej w charakterze typie pracy sprzedaje pewny okreslony czasowo (n.p. 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu) fragment swego zycia swojemu pracodawcy. Jesli jego kwalfikacje nie ulegna podwyzszeniu to wynagrodzenie jakie otrzymuje na jednostke czasu (n.p godzina czy rok) powinno byc stale. Nie ma bowiem powodow aby uczestniczyl on zarowno w sukcesach jak i niepowodzeniach firmy w inny sposob niz przez wykupienie n.p. udzialow (akcji) firmy ( o ile jest to firma publiczna). Nie dotyczy to spoldzielcow, ktorzy sa zarowno pracownikami jak i wlascicielami przedsiebiorstwa. Nie taki jednak przebieg widzimy na drugiej od gory planszy, obrazujacej srednie , realne wynagrodzenie w USA (w oz zlota na rok). Oczywiscie nekajace dzialania zwiazkow zawodowych oraz konkurencja moze powodowac, ze place srednie rosna mimo, ze natura wyonywanej pracy nie ulega zmianie. Nie moglem niestety znalezc danych dotyczacych sredniego wynagrodzenia przed rokiem 1945 ale okres od 1945 roku do 1970 charakteryzuje sie trzykrotnym wzrostem sredniego wynagrodzenia co wydaje mi sie wynikiem nadmiernym zwlaszcza jesli wezmiemy pod uwage, ze w tym czasie USD byl jeszcze wymienialny na zloto. Ta nadmierna hojnosc oczywiscie spowodowala, ze rzad USA musial zawiesic wymienialnosc dolara. Wydano bowiem, nie tylko zreszta na wynagrodzenia, znacznie wiecej dolarow niz bylo zlota potrzebnego na jego pokrycie. Decyzja o nadmiarowej emisji dolarow byla w gestii bankierow Federal Reserve i oni tez byli bezposrednio winni katastrofie kryzysu lat 1970-1980. Spadek sredniego wynagrodzenia byl dramatyczny . Z poziomu 310 oz/rocznie do poziomu tylko 40 oz/ rocznie czyli o 84%. W dodatku dolar przestal byc wymienialny i stal sie tylko rodzajem kartki na zakupy, ktorej wartosc stala sie plynna. Te swiatle decyzje zawdzieczamy rzadom partii demokratycznej, ktora potrzebowala pieniedzy na realizacje programu Wielkiego Spoleczenstwa. Gwaltownie dewaluujacy sie dolar wywolal tez psychoze pozyczania w Europie Wschodniej w tym w Polsce. Gomulka a po nim Gierek wierzyli, ze beda dlugi oddawac w zdewaluowanych dolarach i tym samym nabija kapitalistow w butelke. Ten sposob myslenia pozostal zreszta do dzis dnia w umyslach polskich ekonomistow. Wydobycie sie z minimum placowego bylo mozliwe dopiero dzieki powrocie republikanow. Prezydent Reagan podniosl oprocentowanie (do 11%) i spowodowal tym samym naplyw rozwojowego kapitalu z zagranicy (glownie z Japonii) do USA. To rozkrecilo koniunkture. Wszystko byloby dobrze gdyby wzrost zarobkow ustabilizowal sie na poziomie okolo 120 oz/rok co z grubsza odpowiada racjonalnemu poziomowi zarobkow w USA przy lokalnym przemysle pracujacym pelna para. Niestety, dal sie wtedy odczuc erozyjny wplyw wolnego rynku (ktory w zasadzie zaczal sie gdzies w latach 1975-). Amerykanski przemysl tracil miejsca pracy poczatkowo na rzecz Meksyku a potem (1995-) na rzecz Dalekiego Wschodu .
Aby ukryc zwiazane z tym obnizenie poziomu zycia w USA administracja Clintona , po obaleniu ustawy stawiajacej wymog bilansowania budzetu , rozpoczela polityke pozornego wzrostu dobrobytu droga dalszej dewaluacji waluty i polityki latwego kredytu. To przedluzylo wzrost sredniego wynagrodzenia do poziomu 250 oz/rok i polozylo podstawy do obecnego spadku wynagrodzenia oraz ogolnego kryzysu finansowego dzieki rozdmuchaniu poziomu roszczen i dobrobytu przy jednoczesnej likwidacji motoru tego dobrobytu jakim bylo wytwarzanie towarow powszechnego uzytku w USA. Moim zdaniem czeka nas jeszcze spadek realnego wynagrodzenia gdzies do poziomu 40oz/rok (gdzies w roku 2010) po czym byc moze powroci on do obecnie utrzymywalnego poziomu ok. 80-100/oz/rok . To wszystko pod warunkiem, ze prez. Obama zdecyduje sie na wprowadzenie pewnej dozy protekcyjnej polityki handlowej i odbuduje amerykanskie galezie przemyslu wytwarzania dobr powszechnego uzytku. Jesli nie, to nastapi jeszcze glabszy spadek sredniego wynagrodzenia i totalna anarchia. Podstawowym jednak krokiem, bez ktorego ustabilizowanie sie sytuacji finansowej USA nie jest mozliwe, jest powrot do pelnej wymienialnosci dolara na zloto. Przy obecnej ilosci dolarow na swiecie oznacza to, ze cena uncji zlota bedzie musiala wzrosnac do poziomu okolo 3170 USD/oz ( Obecne rezerwy zlota w USA wynosza 8133.5 T a ilosc UDS w obiegu jest oceniana na okolo 829 x10^9 , stad wynika cena uncji zlota w wypadku przywrocenia wymienialnosci) . Musi byc tez przywrocony wymog tego, ze emisyjna dzialalnosc bankow Fed. Rze. ograniczy sie do wymiany wycofywanych z obiegu banknotow. Zwiekszenie emisji pieniadza papierowego powinno byc dozwolone tylko pod warunkiem proporcjonalnego wzrostu rezerw zlota. Nalezy skonczyc z mila sercu politykow metoda inflacyjno-dewalucyjnego sterowania koniunktura ktora jest istotna przyczyna swiatowych kryzysow finansowych. Bez ograniczenia polityki wolnego rynku oraz wprowadzenia dyscypliny emisyjnej wyjscie z kryzysu nie bedzie mozliwe.

środa, 5 listopada 2008

Yes, you can! But why?



United States Postal Service z niezwyklym wyczuciem sytuacji wydala wlasnie znaczek symbolizujacy przyszlego, czterdziestego czwartego, prezydenta USA. Senator Obama okazal sie zdolnym demagogiem a jego sztab wyborczy przescignal skutecznoscia i zasiegiem kampanii wyborczej kampanie poczciwego staruszka republikanow. Tak wiec mamy nie tylko nowy rekord Guinessa- pierwszy mulat -prezydent USA ale takze kampanie prowadzona w stylu retro- lat 30tych. Zawolaniem bojowym demokratow bylo bowiem haslo "Yes, you can!" , ktore zblizone jest intencja do slynnego zdania Wielkiego Wodza Narodu Niemieckiego, ktory zapewnial swoich zwolennikow, ze slowo "Niemozliwe" nie nalezy do slownika prawdziwego Niemca. Byl to zreszta wynik przewidywalny. Zalaczony wykres wskazuje, ze kandydaci demokratow sa przywodcami punktow zwrotnych gospodarki amerykanskiej podczas gdy republikanie zwolna podwyzszaja stope zyciowa kraju po czym padaja ofiara demokratycznej manii wydawania, bezskutecznie starajac sie zatrzymac upadajaca dzieki demokratom, gospodarke. Obama, jak sie wydaja, bedzie , jak Carter , jedno kadencyjnym prezydentem, ktorego rzady doprowadza Ameryke do kompletnej ruiny gdzies w okolicach roku 2012. Po tym nastapi albo koniec swiata (zapowiadany przez prorokow) albo znowu pojawi sie jakis zdolny republikanin aby ocalic USA przed zalewem nedzy i barbarzynstwa tak jak to uczynil swego czasu prezydent Reagan.

poniedziałek, 3 listopada 2008

Triumf nadzieji nad doswiadczeniem?

Zwolennicy senatora Obamy przytaczaja jego wzglednie mlody wiek jako jeden z glownych powodow dla ktorych maja zamiar na niego glosowac. Czlowiek mlody i zapewne niezbyt uwiklany w waszyngtonskie interesy i kliki jawi im sie jako stosowna odpowiedz na kontynuacje polityki partii republikanskiej. Jest to moim, i zreszta nie tylko moim, zdaniem poglad nie oparty na przekonywujacym materiale doswiadczalnym. Na przyklad, w USA trzej prezydenci okresu po II WS, ktorzy zdaniem politologow ( w roku 2005, Wall Street Journal) zapisali sie najlepiej w historii kraju to : Ronald Reagan (inaugurowany w wieku ok. 70 lat), Hary Truman ( w 60tym roku zycia) oraz Dwight Eisenhower (w 62 roku zycia). Natomiast relatywnie mlodsi prezydenci tego okresu : John Kennedy (inaugurowany w wieku lat 43) , William Clinton (w wieku lat 46) oraz Jimmy Carter (w wieku lat 52) mieli znacznie wiecej niebezpiecznych "wpadek" politycznych i innych . Podobnie w historii swiata triumfy odnosili raczej politycy w wieku zaawansowanym. Zelazny kanclerz , Otto von Bismarck zostal premierem Prus w wieku 47 lat a kanclerzem Rzeszy w wieku lat 56. Nieco blizej w czasie premier Wielkiej Brytanii , pani Margareth Thatcher osiagnela to stanowisko w wieku lat 54 i zajmowala je przez nastepne 11 lat.
Natomiast najwieksi zaklocacze spokoju swiatowego, winni wielkich strat w ludziach i sprzecie narodu, ktory mial to nieszczescie, ze pozwolil im stanac na swoim czele byli ludzmi wzglednie mlodymi. Napoleon Bonaparte zostal Pierwszym Konsulem w wieku lat 30, Wielki Sternik Calej Postepowej Ludzkosci , Jozef Stalin osiagnal pelnie wladzy w wieku lat .46, Mao Tse Tung , w wieku lat 44 a Wielki Wodz Narodu Niemieckiego , Adolf Hitler w wieku lat 44 Bardzo typowa jest tu wspolna cecha wyzej wymienionych niestety -wypalow politycznych. Wszyscy oni doszli do wladzy na fali niezadowolenia z istniejacych porzadkow oraz z programami postepowo-socjalistycznymi. Podobnie zreszta bylo z naszym rodzimym trybunem ludowym lat ostatnich czyli z Lechem Walesa. Zostal on bowiem przywodca robotniczym w wieku lat 37 i zajelo mu (wraz z kolegami z organizacji) tylko 20pare lat aby doprowadzic wiekszosc swoich poplecznikow do bezrobocia, przemysl polski do kompletnego upadku a prawo pracy cofnac do statusu z okresu wczesnego kapitalizmu. Co wiecej , w chwili obecnej sama suwerennosc Panstwa Polskiego jest zagrozona a Nasza Umeczona Ojczyzna staje sie powoli i przy przyklasku Naszych Mlodych I Kosmopolitycznych Obywateli krajem pol-kolonialnym. Jak na dobre checi wyrazone w 20pare punktach postulatow stoczniowcow domagajacych sie zreszta tylko wiecej socjalizmu w socjalizmie to jest to wynik , ktory stanowi swoisty rekord 20 wieku. Miejmy sie wiec na bacznosci przed lewicujacymi dobroczyncami ludzkosci bowiem, jak dotad, ich wysilki konczyly sie wynikami wrecz przeciwnymi od zalozonych. Pamietajmy bowiem slynne slowa Soames'a z sagi Rodu Forsythow: "Szybkosc (nastepowania zmian) nie jest najwazniejsza. Najwazniejszy jest kierunek.".