Blog ten prezentuje informacje i wiadomosci dobre lub zle ale zawsze prawdziwe. Brak wolnosci slowa na tym wlasnie polega, ze wolno jest mowic i pisac tylko to co wolno. (T. Kotarbinski)
środa, 25 lutego 2009
O konsekwencjach grzechu zaniedbania
Wlasnie skonczylem lekture ksiazki "Young Stalin" ("Mlodosc Stalina") autorstwa S.S. Montefiore (Vintage Books , N.Y. 2008). Jest to biografia mlodych lat Wielkiego Wodza Swiatowego Proletariatu obejmujaca 40 lat jego zycia. Autor najwyrazniej specjalizuje sie w historii personalno-panstwowej tej postaci bo jego wczesniejsza a nieznana mi ksiazka jest "Stalin: The court of the Red Tsar". Bede musial po nia siegnac. "Mlodosc Stalina" dala mi wiele nowych a nieznanych uprzednio informacji o okresie zycia Wodza, ktory nie bez powodow nie byl specjalnie naglasniany. Pozostawiam Moim Szanownym Czytelnikom przyjemnosc zapoznania sie z szczegolnie soczystymi faktami, ktore autor wygrzebal i starannie udokumentowal. Mozna smialo powiedziec, ze Jozef Wissarionowicz , znany wtedy jako Soso i Koba, byl inteligencja wybitna o wielkiej sile ducha i szerokiej gamie uzdolnien. Nie bez powodu to wlasnie on a nie kto inny z wielu jego rownie bezwzglednych towarzyszy (ktorych autor nazywa magnatami) stanal na czele panstwa radzieckiego i tworczo rozwinal idee Marksa i Lenina. Stalin byl jednoczesnie przykladem kleski trendu myslowego, ktory jest zreszta nadal bardzo popularny a mianowicie ideii awansu spolecznego i pogladu, ze same zdolnosci i sila woli sa wystarczajace aby z dowolnego materialu ludzkiego utworzyc pozytecznego czlonka spoleczenstwa. Trudno bowiem wyobrazic sobie bardziej blyskotliwa kariere niz ta, ktora zaprowadzila powierzchownie wyksztalconego samouka i syna szewca pijaczyny na szczyty wladzy. I jednoczesnie, patrzac z perspektywy historii , trudno nie zauwazyc jak bardzo tragiczna w skutkach byla lagodnosc z jaka carat traktowal wielokrotnego uciekiniera z zeslan, raczej nie rokujacego nadzieji na poprawe, rewolucjoniste. Ile zyc ludzkich moglo byc ocalonych, ile fatalnych posuniec i decyzji nie mialoby szansy na realizacje gdyby w pore zastosowano w stosunku do obiecujacego mlodzienca prewencyjna kare smierci. Za ten grzech zaniedbania car i jego rodzina zaplacili glowa, najlepsza czesc populacji Cesarstwa zostala zmuszona do emigracji a miliony (mowi sie o okolo 30 mln) wiezniow Archipelagu Gulag stracilo zycie. Trzeba tez wspomniec, ze wielkie postacie historii XX wieku , takie jak Stalin , Hitler czy Mussolini byli humanistami z upodobania i dziennikarzami z praktyki zyciowej. To zas utwierdza mnie w przekonaniu, ktore zreszta powstalo znacznie wczesniej, ze humanistom a zwlaszcza lewicujacym dziennikarzom wierzyc nie nalezy a dopuszczenie ich do wladzy jest niemal gwarancja katastrofy. Nie bez powodu Mandelsztam powiedzial (po aresztowaniu ): "Niech nas Bog ma w swojej opiece. Dostalismy sie w rece humanistow.". W Polsce takze nie brak na to przykladow z lat nie tak znowu odleglych.
wtorek, 24 lutego 2009
Obrazki z zycia wielkiego miasta
Jezdzac po Warszawie tramwajem czy autobusem mam okazje obserwowac krotkie esseje miejskiego zycia- fragmenty rzeczywistosci, ktore nie maja dalszego ciagu gdyz pojazd, w ktorym sie znajduje oddala sie od miejsca obserwacji. Na przyklad dzisiaj jechalem tramwajem ulica Nowowiejska od Politechniki do Pl.Zbawiciela. Po drodze tramwaj zatrzymal sie na chwile na przystanku przy stacji Metro-Politechnika i stal tam chwile dluzej gdyz zatrzymalo go czerwone swiatlo. Wygladajac przez okno spostrzeglem elegancko ubranego starszego pana , ktory trzymajac w jednej rece duzy plastikowy pojemnik na wode (pusty) druga reka , nie okryta rekawiczka, grzebal w okazalym, i jak wszystkie w miescie stolecznym, przepelnionym, cementowym kuble na smieci stojacym przy przystanku. Pomyslalem sobie, ze jest to jeden z tych ekologicznych maniakow, ktorzy usiluja zbierac i recyklizowac odpadki plastikowe. Zauwazylem, ze ow obywatel wyciagnal butelke czy tez raczej opakowanie typu medycznego ze smietnika, ale je zaraz odlozyl. Najwyrazniej szukal czegos innego. Patrzylem z zainteresowaniem gdyz maniaka recyklizacji znalem tez z University of Minnesota. Przemyslny staruszek grzebal dalej i szczesliwie przed odjazdem tramwaju zdazylem zobaczyc co bylo celem jego poszukiwan. Zauwazylem bowiem, ze wyciagnal on ze smieci opakowany w folie kawal bulki czy picy (pizzy), odwinal i zjadal z apetytem. W tym momencie wagon ruszyl i moglem sie tylko zastanawiac dlaczego raczej zamoznie wygladajacy staruszek zostal tym co amerykanie nazywaja dumpster diver (nurek smietnikowy). Czyzby nasi rencisci byli tak slabo wynagradzani za lata ciezkiej pracy, ze musza szukac posilku w odpadkach ulicznych? No ale tramwaj podwiozl mnie nieco dalej, do Pl. Zbawiciela gdzie wysiadlem i udalem sie pieszo w kierunku Pl. Unii Lubelskiej. Przechodzac kolo wejsc do kosciola zauwazylem siedzacego na chodniku mezczyzne w wieku lat okolo 40tu. Przy nim staly oparte na o sciane kosciola kule oraz plastykowa miseczka . Na brzuchu mial on oparty kawalek tektury z wypisana zapewne prosba czy historia wydarzen. Pedzac na spotkanie nie zwrocilem uwagi na tekst tylko wrzucilem zlotowke i oddalilem sie po dosyc zdewastowanym chodniku niegdys waznej ulicy Marszalkowskiej. Zauwazylem jednak, ze w miseczce nie bylo innych monet. Czyzby wierni zapominali o cnocie milosierdzia? Zebractwo zdaje sie byc zreszta dosyc powszechnym zajeciem w Polsce. Najczesciej obserwowalem cyganki, na ogol z maloletnimi dziecmi, obchodzace tramwaje ale jak widac z powyzszych obserwacji paleta potrzebujacych ulegla poszerzeniu.
niedziela, 22 lutego 2009
Syndrom golebia
Moj znajomy, obecnie czcigodny profesor emeritus ale niegdys uczestnik II Wojny Swiatowej wini agresywnosc Niemiec od poczatku dziejow na schorzenie , na ktore kolektywnie cierpi nasz bratni narod niemiecki. Choroba ta nosi fachowa nazwe "syndromu golebia" i polega na tym, ze dotknieta nia populacja je ci z reki gdy dostanie dobrze w tylek i sytuacja jej nie wyglada najlepiej natomiast fajda ci na glowe kiedy tylko fortuna sie odmieni . Jest to obserwacja trafna, potwierdzona zreszta dokumentacja na znaczkach pocztowych. Istotnie mozna by powiedziec, ze golabek pokoju z galazka oliwna w dziobku jest druga twarza rownie dobrze znanego czarnego niemieckiego orla. Cos w rodzaju zbiorowego wcielenia Dr. Jekyll and Mr. Hide. Ta schizofrenia narodowego ducha charakteryzuje sie jednak trwalym tredem w europejskiej przestrzeni. Langsam, langsam aber sicher (Powoli, powoli ale pewnie) niemiecke wplywy wedruja na wschod a terytoria niegdys "niczyje" poznaja blogoslawienstwa niemieckiej administracji. W trakcie tego procesu "golebie kupy " niemieckiej produkcji zanieczyszczaja tereny bedace pod wplywem "europejskiej" misji cywilizacyjnej zachodu. Pamiec ludzka jest stosunkowo krotko-zasiegowa. Jestesmy sklonni uznac stan zastany we wczesnym dziecinstwie za wieczny i odwieczny i ekstrapolowac go smialo w przyszlosc jako cos co jest trawle i nienaruszalne. Sprzyja temu zreszta i obecna forma nauki polskiej historii w naszych zreformowanych w unio-europejskim stylu podrecznikach. Zwlaszcza , ze i nauczanie odbywa sie raczej w formie "kto i kiedy" zamiast "kiedy i dlaczego". Kiedy rozmawiam z moimi polskimi znajomymi mam wrazenie, ze nie zdaja sobie sprawy z tego, ze od chwili gdy lekkomyslnie poparlismy inicjatywe zjednoczenia NRD z RFN (przed czym zreszta ostrzegala premier GB pani Thatcher) otworzylismy autostrade dla niemieckiej agresji skierowanej ponownie na Wschod. Obecnie owa agresja odbywa sie droga zamaskowana. W uzyciu jest ponownie zastosowana technika Anschluss-ow. Nasza Umeczona Ojczyzna gra obecnie role dawnej Generalnej Guberni. Mamy tez znowu pod niemiecko-europejskim panowaniem prowincje Nadbaltycka (Litwa , Lotwa , Estonia, Finlandia) w przygotowaniu jest inwazja prowincji Ostland (Bialorus) oraz Ukrainy i bylych poludniowych republik ZSRR (Gruzja, Azerbajdzan itp). My i inne panstwa dawnego bloku wschodniego maja ponownie niezalezna od krajowej administracje unijnych gauleiterow a sama praktyka administracyjna nie odbiega od zasad rozwinietych pieknie w III Rzeszy. Patrzac na mape podbojow niemieckich w okresie II Wojny Swiatowej mozemy sie domyslic jak bedzie sie rozwijala sytuacja. Wiadomo jednak tez czym sie to wszystko skonczylo. Moim zdaniem Rosja nie zgodzi sie dobrowolnie na oddanie swojej europejskiej czesci pod niemiecko-europejska administracje. Stopniowo zblizamy sie wiec do punktu, w ktorym technika "przylaczen" bedzie musiala ustapic miejsca metodom bardziej zdecydowanym. Zwlaszcza, ze okres kryzysu sprzyja wojnie jako srodkowi napedzajacemu koniunkture.
środa, 18 lutego 2009
Sezon dla zdrajcow
Poszedlem dzisiaj na film "Valkyrie" rezyserii Bryana Singera zmylony zreszta oznaczeniem, wystepujacym w polskich gazetach a mowiacym, ze jest to film polski. Oczywiscie nie jest tak. Jest to film amerykanski w wiecej niz jednym znaczeniu. Historia nieudanego zamachu stanu w III Rzeszy w roku 1944 opowiedziana w typowo hollywoodskim stylu to jest bez wiekszej troski o prawde historyczna. Rezyser i scenarzysta filmu przedstawia zamachowcow jako bohaterow i "dobrych niemcow", ktorzy usilowali ocalic III Rzesze przed ostateczna kleska a jej zolnierzy przed biologicznym wyniszczeniem w walce z przewazajacymi slilami aliantow. Faktycznie zas generalicja niemiecka usilowala powtorzyc strategie "ciosu w plecy", zastosowana w podobnej sytuacji podczas I Wojny Swiatowej. Wtedy zamach stanu przeprowadzono sprawniej zapewne dlatego, ze udzial zawodowych wojskowych w tym przedsiewzieciu nie byl znaczacy. Kajzer Wilhelm udal sie na emigracje do Holandii co zreszta w zadnym stopniu nie przeszkodzilo temu aby teren II Rzeszy nie zamienil sie w prawdziwy malpi gaj na najblizsze bodajze pietnascie lat. W przypadku Hitlera siegnieto po srodki ostateczne jednak realizacja zamachu przebiegala z typowa dla wszystkich operacji kierowanych przez zawodowych oficerow indolencja. Najpierw zaopatrzony w bombe Klaus von Stauffenberg, kompletnie zawodzi jako zamachowiec w sytuacji, ktora jak wiemy nie przedstawialaby najmniejszej trudnosci dla ciemnego araba czy afganczyka. Nastepnie pozostali generalowie, czlonkowie spisku siedza na rekach czekajac na potwierdzenie wiadomosci o smierci Wodza. Gdy zas wreszcie uruchamiaja operacje Walkiria jest juz za pozno gdyz Wielka Nadzieja Wielkich Niemiec ochlonela z wrazenia i nie ma najmnieszych watpliwosci co do tego jakie konieczne kroki nalezy wprowadzic dla skorygowania sytuacji. Tym oczywiscie rozni sie on od czlonkow sprzysiezenia nieudolnych. Amerykanie zlagodzili nieco na filmie srodki jakie zastosowano aby przykladnie ukarac niewiernych militarystow. Pokazuje sie tylko scene rozstrzelania co wyglada w gruncie rzeczy na kare lagodna jesli wezmiemy pod uwage, ze w gre wchodzila zdrada glowna oraz zlamanie przysiegi na wiernosc Ojcowi Narodu. Faktycznie egzekucje byly przeprowadzone w znacznie pikantniejszej formie, ktorej wrazliwi amerykanie zapewne nie chcieli wypominac kulturalnym niemcom.
Jest to juz drugi film gloryfikujacy zdrade narodu (po "Gry wojenne"), ktory ogladam w Naszej Umeczonej Ojczyznie. Zastanawiam sie wiec czy nie jest to pewien"znak czasu" (signum temporis) i czy nie czekaja nas jakies ciekawe przezycia w najblizszej przyszlosci.
Jest to juz drugi film gloryfikujacy zdrade narodu (po "Gry wojenne"), ktory ogladam w Naszej Umeczonej Ojczyznie. Zastanawiam sie wiec czy nie jest to pewien"znak czasu" (signum temporis) i czy nie czekaja nas jakies ciekawe przezycia w najblizszej przyszlosci.
poniedziałek, 16 lutego 2009
Polak jednak potrafi...
Aby nie byc oskarzanym o czarnowidztwo chcialem tutaj wspomniec o odnowie filmu polskiego jaki obserwuje ostatnio. Od chwili przyjazdu do Naszej Umeczonej Ojczyzny bylem na trzech filmach i wszystkie doswiadczenia musze uznac za udane. Dzisiaj wrocilem wlasnie z nowej polskiej komedii (ktora w dziwny sposob wydaje sie byc raczej reportazem "na zywo") rezyserii Tomasza Koneckiego i Andrzeja Saramonowicza pt. "Idealny facet dla mojej dziewczyny". Jest to opowiesc zabawna a toczaca sie w kregach zboczencow, glownie lesbijek, oraz w srodowisku katolickich aktywistow. Ci ostatni wzorowani sa jak sie wydaje na postaci Wielebnego Ojca Rydzyka. W filmie pojawia sie jego sobowtor, wlasciciel Radia Zawsze Dziewica prowadzacy dochodowa akcje pod haslem bezpieczenstwa na drogach. Celem akcji jest wprowadzenie nowych znakow drogowych ustawianych w miejscach szczegolnie niebezpiecznych :"Jezus mowi Ci hamuj" w cenie 10 tys zl od znaku oplacanych ze Skarbu Panstwa dzieki stosownej ustawie popieranej przez wierna poslanke. Pomysl ten mowi nam, ze Polak jednak adaptuje sie do nowych trudnych warunkow rynku kapitalistycznego (o czym zreszta wspominalem wczesniej z okazji filmu "Drzazgi"). Drugim, acz powiazanym, motywem jest walka polskich feministek -lesbijek o prawa kobiet, ktorej ukoronowaniem jest produkcja filmu pornograficznego skonstruowanego na podstawie drobiazgowej analizy punktu widzenia oraz odglosow jakie wydaje kobieta ogarnieta chucia.
Nie chce psuc tutaj filmu przez szczegolowa relacje akcji. Musze jednak ze wzruszeniem powiedziec, ze rezyser podziela moje mniemanie o statystycznej nadwadze psich kup w polskim krajobrazie.
Wracajac tramwajem do domu z zadowoleniem stwierdzilem, ze wygodny, ladnie zamykajacy sie i cieply wagon tramwajowy jest swiezym produktem chorzowskiego Konstal-u . Najwyrazniej wagony i elektrowozy jeszcze produkujemy i sa to produkty dobre.
niedziela, 15 lutego 2009
Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej wokolo leca szmaty zapalone...
Dzieki zaproszeniu znajomych kinomanow udalem sie wczoraj na nowy film Macieja Pieprzycy (nomen omen) p.t. "Drzazgi". Ow rezyser i wspolautor scenariusza stworzyl doskonaly film polski zlozony z trzech nowelek filmowych powiazanych losami glownych bohaterow oraz lokalizacja. Jest nia wspolczesny Slask (Zabrze) odkrywajacy swoje pradawne wiezi duchowe z macierzysta niemiecka kultura. Epizodycznie wystepuje tam a w tyrolskich majteczkach nowoczesny przedsiebiorca skupu zlomu (glownie z dawnych kopalni) o nazwisku dawniej Niedziela ale obecnie przywroconym do uprzedniej prawowitej formy Sonntag. Pokazana jest tez nowa warstwa przedsiebiorczych polakow, ktorzy na gruzach i zlomowiskach przemyslu wydobywczego okresu PRLu wytwarzaja, w kooperacji z amerykanami, urocze pluszowe, grajace i kiwajace sie kwiatki. Niesposob strescic tu calej obfitosci obserwacji zamieszczonych w filmie. Jest tam nostalgia po okresie dumy gorniczej, jest tez i apoteoza sportu pilkarskiego oraz owej slynnej seksualnej zadzierzystosci gorniczej braci. Wreszcie rezyser, nie bez znajomosci rzeczy, opisal trudne drogi awansu spolecznego i perspektywy jaka Nowa Polska stawia przed swoimi naukowcami. Nie ukryly sie tez przed rezyserem trudnosci jakie mieli i maja Slazacy z akceptacja spolecznosci cyganskiej. Tu owe optymistyczne w swym wydzwieku obserwacje ocieraja sie nawet o dramat. Szczerze polecam wszystkim ow film gdyz ma on tez aspekt szerszy, wychodzacy poza regionalne cechy Slaska. Pieprzyca pomaga nam znalezc odpowiedz na pytanie dokad zmierza Nasza Umeczona Ojczyzna.
sobota, 14 lutego 2009
Raport z Warszawy-8
Wspominalem juz uprzednio, ze kultura obslugi w sklepach i nie tylko odbiega nieco od standartow amerykanskich. Nie chce narazic sie na zarzut czarnowidztwa i dlatego chcialbym podkreslic, ze nie spotkalem sie z obsluga wyraznie nieuprzejma. Nie o to chodzi. Co mnie razi to stosunkowa wolna obsluga w miejscach gdzie jest konieczne zetkniecie sie bezposrednie z ekspedientka czy kasjerka oraz fatalna organizacja sprzedazy. Objawia sie to tym, ze z reguly osoby pobierajace oplate oczekuja od klienta tego, ze dostarczy im pieniadze w takiej formie jaka jest dla obslugi wygodna. Stad nieustanne prosby o danie "koncowki" co uwolni kasjerke od obliczen (mimo, ze robi to za nia kasa elektroniczna) . Byc moze sklepy trzymaja zbyt malo brzeczacej monety aby wydawac reszte szybko i automatycznie. Cokolwiek jest tego przyczyna to fakt, ze klient musi poszukac i odliczyc "koncowke" znakomicie spowalnia proces placenia. Druga sprawa to to, ze kontuary poza kasa gdzie laduja produkty juz oplacone sa powierzchniowo male. W dodatku sklep oczekuje od klienta, ze ten sam sobie zapakuje kupione produkty. Dobrze jeszcze, gdy dostepne sa zawsze za male i trudne do otwarcia plastikowe torby (niekiedy trzeba za nie dodatkowo placic) . Bardzo czesto jednak nie ma nic. W takiej sytuacji oczywiscie trzeba chodzic z torba wlasna. Rozumiem, ze Polska walczy z plaga plastiku ale gdzie sie podzialy wszechobecne niegdys torby papierowe ? Sytuacji pomoglyby tez duze torby papierowe jakich za darmo dostarczaja wszystkie mi znane supermarkety w USA ( z wyjatkiem Sam's Club, ktory nie zszedl jeszcze z drzewa). Nic z tego. Krzywimy sie na plastik bo trudno sie rozklada (co jest prawda) ale
najwyrazniej duze torby papierowe (i male tez) sa calkowicie poza zasiegiem polskiego przemyslu papierniczego. A to by bardzo przyspieszylo przeplyw kupujacych. Bedac w tej szczesliwej sytuacji, ze mieszkam w okolicy pelnej sklepow zywnosciowych (oraz niesamowitej liczby sklepow z alkoholami) rzadko kupuje w duzych supermarketach. Ale raz zdarzylo sie , ze poszedlem ze znajomym do sklepu Cash and Carry (cos w rodzaju Sam's Club ale tylko dla firm). Jest to istotnie duzy magazyn ale obsluga klienta jest taka jak w malych sklepikach. Jest natomiast wielu wartownikow, ktorzy starannie sprawdzaja czy Szanowny Klient czegos nie ukradl. Byloby znacznie wytworniej gdyby ci mlodzi ludzie zajeli sie raczej pakowaniem niekiedy duzych zakupow i zanosili czy zawozili je wozkiem klientom do samochodu. Niestety elegancja sprzedazy jest w dalszym ciagu bardzo slaba strona polskich handlowcow.
A oto pare cen typowych artykulow:
Benzyna 3.8 zl/l = 4$/gallon (1 gallon=3.8l)
Chleb 1.6 zl/kg= 0.20$/lb (1 lb=0.454kg)
Poledwica wolowa 82zl/kg =10.3 $/lb
Schab 23zl/kg= 2.9$/lb
Cielecina 43zl/kg=5.4 $/lb
Szynka 25zl/kg= 3.2 $/lb
Cukierki czekoladowe Wedla 31zl/kg= 3.9 $/lb
Gazeta 3.4 zl = 0.94 $
Tygodnik 5.5 zl= 1.53$
Ksiazka 40 do 100 zl = 11- 28 $
Ceny oczywiscie wahaja sie od sklepu do sklepu ale roznice nie sa zbyt duze.
Przecietne ceny posilku w restauracji 80 zl/osobe = 22 $ (Hotel Sobieski)
Przecietne ceny posilku w kafeterii 10 zl/osobe = 2.8$ (Sfinks).
Jest tez osobliwe, ze w sobote i w niedziele wiekszosc sklepow poza tymi w duzych centrach handlowych jest zamykana wczesniej (13:00 - 15:00) albo wogole nieczynna. Wydawaloby sie, ze powinny byc one otwarte wlasnie wtedy gdy klienci maja troche wolnego czasu aby cos kupic. W dodatku aktywne sklepy ozywilyby troche dosyc jalowy wyglad warszawskich traktow handlowych. A tak mozna podziwiac co najwyzej psie kupy i kaluze na nierownych chodnikach.
najwyrazniej duze torby papierowe (i male tez) sa calkowicie poza zasiegiem polskiego przemyslu papierniczego. A to by bardzo przyspieszylo przeplyw kupujacych. Bedac w tej szczesliwej sytuacji, ze mieszkam w okolicy pelnej sklepow zywnosciowych (oraz niesamowitej liczby sklepow z alkoholami) rzadko kupuje w duzych supermarketach. Ale raz zdarzylo sie , ze poszedlem ze znajomym do sklepu Cash and Carry (cos w rodzaju Sam's Club ale tylko dla firm). Jest to istotnie duzy magazyn ale obsluga klienta jest taka jak w malych sklepikach. Jest natomiast wielu wartownikow, ktorzy starannie sprawdzaja czy Szanowny Klient czegos nie ukradl. Byloby znacznie wytworniej gdyby ci mlodzi ludzie zajeli sie raczej pakowaniem niekiedy duzych zakupow i zanosili czy zawozili je wozkiem klientom do samochodu. Niestety elegancja sprzedazy jest w dalszym ciagu bardzo slaba strona polskich handlowcow.
A oto pare cen typowych artykulow:
Benzyna 3.8 zl/l = 4$/gallon (1 gallon=3.8l)
Chleb 1.6 zl/kg= 0.20$/lb (1 lb=0.454kg)
Poledwica wolowa 82zl/kg =10.3 $/lb
Schab 23zl/kg= 2.9$/lb
Cielecina 43zl/kg=5.4 $/lb
Szynka 25zl/kg= 3.2 $/lb
Cukierki czekoladowe Wedla 31zl/kg= 3.9 $/lb
Gazeta 3.4 zl = 0.94 $
Tygodnik 5.5 zl= 1.53$
Ksiazka 40 do 100 zl = 11- 28 $
Ceny oczywiscie wahaja sie od sklepu do sklepu ale roznice nie sa zbyt duze.
Przecietne ceny posilku w restauracji 80 zl/osobe = 22 $ (Hotel Sobieski)
Przecietne ceny posilku w kafeterii 10 zl/osobe = 2.8$ (Sfinks).
Jest tez osobliwe, ze w sobote i w niedziele wiekszosc sklepow poza tymi w duzych centrach handlowych jest zamykana wczesniej (13:00 - 15:00) albo wogole nieczynna. Wydawaloby sie, ze powinny byc one otwarte wlasnie wtedy gdy klienci maja troche wolnego czasu aby cos kupic. W dodatku aktywne sklepy ozywilyby troche dosyc jalowy wyglad warszawskich traktow handlowych. A tak mozna podziwiac co najwyzej psie kupy i kaluze na nierownych chodnikach.
poniedziałek, 9 lutego 2009
Raport z Warszawy-7
Bardzo dobre zaopatrzenie sklepow w zywnosc przywodzi refleksje z okresu PRLu. Gdzie to wszystko bylo za Gomulki czy Gierka kiedy to zywnosc doslownie "rzucano" na rynek jak kosci wyglodnialemu psu i kiedy istotnie populacja spragniona miesa i innych dobrych rzeczy rzucala sie na owe dostawy z iscie wilczym entuzjazmem. Teraz, jak sie wydaje, to raczej sklepy zastanawiaja sie czy uda im sie sprzedac dostarczany w obfitosci towar. Rozmawialem z sadownikiem, ktory skarzyl sie na niskie ceny skupu owocow jakie oferuja hurtownicy. Istotnie cena kilograma jablek na rynku waha sie od 2 do 5 zl/kg natomiast w skupie oferuja tylko 7-8gr/kg co niejednokrotnie nie pokrywa kosztow uprawy, zbioru i dowozu. W okolicy Lowicza wielu sadownikow po prostu zaniechalo zbierania owocow pozostawiajac jablka wiszace na drzewach. Korzystaja na tym ptaki ale czy istotnie zyczymy sobie zapasci polskiego ogrodownictwa? Podobnie jest na rynku miesnym gdzie wystepuje powazny nadmiar miesa wieprzowego mimo stalej popularnosci tradycyjnego schaboszczaka. Czyzby to wiecznie chlonny rynek radziecki byl przyczyna tego, ze PRL kojarzy sie tym , ktorzy go pamietaja z epoka pustych pulek sklepowych? Niewatpliwie eksport na wschod ale i na zachod byl powodem koniunktury na produkty zywnosciowe. Mimo bowiem nieustannego uprzemyslawiania Naszej Walecznej Ojczyzny, gdy przyszlo co do czego to wlasnie polska swinia ratowala sytuacje nadmiernie napietego bilansu handlowego. Teraz wydaje sie, ze owa koniunktura sie skonczyla. Gdzie lezy tego przyczyna? Moim zdaniem zawinila tu nadmiernie ambitna i niczym nie uzasadniona polityka NBP, ktory wywindowal zbyt wysoko wartosc PLN. Wysoka wartosc polskiej waluty (przypominam , w lecie 2008 1 USD~ 2 PLN) spowodowala zawyzenie kosztow produkcji (wyzsze koszty robocizny, materialow itp). Malo zas kto zdaje sobie sprawe, ze dla wiekszosci produktow istnieje nie tylko minimalna cena (zwiazana z ogolnymi kosztami wytwarzania) ale takze cena maksymalna, ktora jest zwiazana (przy wolnym rynku) z cena towaru importowanego, ktory moglby ewentualnie zastapic produkt rodzimy. Przez dlugi okres obserwowalem, na przyklad , jak na amerykanskich rynkach pojawiala sie polska szynka. Byl to produkt, moim zdaniem lepszy jakosciowo od wiekszosci produktow amerykanskich tego rodzaju, i w dodatku sprzedawany po nizszej od nich cenie. Z biegiem czasu cena polskiej szynki rosla aby w koncu osiagnac poziom ceny szynek amerykanskich a nawet, ostatnio, go przewyzszyc. I to w zasadzie spowodowalo zanik importu polskiego produktu. Wlasciciele supermarketow probowali jeszcze "uplynniac" towar oferujac okazyjne kupony obnizajace cene do poziomu cen szynki amerykanskiej. Ale strategia ta, zreszta bezsensowna , zawiodla i w efekcie polska szynka zniknela z rynku amerykanskiego. Warto bowiem pamietac, ze malo ktory (a w Polsce zaden) towar u nas produkowany ma wylacznosc na rynku swiatowym. Jesli chcemy sprzedawac towary na rynkach zagranicznych to ceny ich wytwarzania musza byc wystarczajaco niskie aby stanowily one cenowa konkurencje dla takich samych produktow oferowanych przez wytworcow konkurencyjnych. Jedyna zas skuteczna metoda dla uzyskania takiej przewagi jest korzystna relacja wymiany walut. Dla Polski relacja 10PLN = 1 USD jest moim zdaniem optymalna i jesli NBP nie ustawi jej na tym (czy zblizonym) poziomie to Polska moze zapomniec o rozwoju krajowego wytworstwa i zbilansowaniu handlu zagranicznego. To zas oznacza, ze podniesiona musi byc cena skupu zlota przez NBP. Im szybciej tym lepiej.
piątek, 6 lutego 2009
Czy Hitler mial racje?
W tygodniku "Polityka" (ale nie tylko) rozgorzala zywa dyskusja nad teza wysunieta przez historyka i profesora UW Pawla Wieczorkiewicza (P.W. "Irwingowi czapka buty trzeba czyscic"", www.nigdywiecej.org), w ktorej autor twierdzi, ze polscy politycy okresu miedzywojennego popelnili blad przeciwstawiajac sie zamiarom Hitlera i odmawiajac zaakceptowania jego ultimatum. Wedlug Szanownego Profesora, Hitler byl wielkim mezem stanu, ktory wysunal racjonalna propozycje Wielkiej Wspolnej Europy, ktorej celem byl podboj Zwiazku radzieckiego i likwidacja komunistycznego zagrozenia zachodniej cywilizacji. Jak przy kazdej probie reinterpretacji motywow i potencjalu zdarzen ubieglych i ta zrobiona przez Prof. Wieczorkiewicza nie jest pozbawiona podstaw. Zauwazmy zreszta, ze polityka przypisywana przez niego Hitlerowi jest aktualnie realizowana przez Unie Europejska a wiec organizm panstwowy przewidywany swego czasu przez Wielkiego Wodza i Wizjonera Narodu Niemieckiego. W obronie Profesora staje nawet w "Polityce" znany z politycznej poprawnosci redaktor Sz. cytujac wolnosc slowa, pogladow i badan naukowych. Dziwic moze co prawda, ze owe slowa padaja z ust osoby o wygladzie biblijnego patriarchy (zdjecie podaje strona www), ktory jak sie wydaje mialby powazne klopoty gdyby wpadl w rece obiektow swojego oczarowania. No, ale jak wspomina Szanowny Historyk, to wlasnie odmowa Polski wspoldzialania w wielkim dziele tworzenia zjednoczonej Europy zdenerwowala kulturalnych Niemcow do tego stopnia, ze rozpoczeli oni powaznie solidna czystke etniczna. Tak wiec wina Polakow jest w istocie wieksza niz zwyklismy zdawac sobie z tego sprawe. To co wydaje mi sie watpliwym to nazwanie Hitlera wielkim mezem stanu Europy XX w. Spojrzmy bowiem na mape Europy w latach I Wojny Swiatowej. Czerwona linia oznacza na niej pozycje wojsk II Rzeszy i Austro-Wegier w momencie kapitulacji. Jak latwo zauwazyc wojska panstw centralnych (tzn Niemiec i Austro-Wegier) zajmowaly wtedy pozycje lezace gleboko wewnatrz wyjsciowego terytorium przeciwnikow. Nie widac specjalnie wyraznych powodow do kleski. Stad pojawila sie teza, bliska sercu kazdego niemieckiego zolnierza, o ciosie w plecy jaki zadaly Cesarzowi i Niemcom jako mocarstwu ugrupowania socjal-demokratyczne i komunistyczne, ktore wymusily abdykacje Kaizera Wilhelma i powolaly rzad cywilny. Ten zas poprosil o zawieszenie broni i odtad sytuacja tylko sie pogarszala. Ze wzgledu na to, ze zarowno przywodcy komunistyczni jak i wielu politykow socjaldemokratycznych miala pochodzenie zydowskie wywolalo to naturalne podejrzenie, ze to interesy mniejszosci spowodowaly katastrofe przedsiewziecia, ktore rozwijalo sie tak pieknie. W wyniku dalszego biegu wydarzen Rzesza Niemiecka poniosla powazne straty terytorialne, ktore widac na drugiej mapce. Podobnie zreszta rozkawalkowaniu uleglo Imperium Austro-Wegierskie. W umysle kazdego Niemca patrioty sytuacja taka byla nieznosna i nalezalo zrobic wszystko aby ponownie polaczyc pradawne ziemie niemieckie w jedna calosc. Zauwazmy, ze znowu w rozumowaniu tym nie ma bledow. Pamietajmy bowiem, ze bez wzgledu na inklinacje do dokonania nowego podzialu sfer wplywow jakie mogly nurtowac panstwa centralne, to Rosja sprowokowala wybuch wojny. Rosyjski konsul i zapewne agent Ochrany byl bowiem inicjatorem zamachu w Sarajewie na Arcyksiecia Ferdynanda i jego malzonke , ktorego dokonal serbski terorysta. Bylo tez jasne, ze to elementy mniejszosciowe spowodowaly ferment na tylach i sabotaz niemieckiego wysilku wojennego, co doprowadzilo do kleski i licznych przykrosci wewnetrznych. Dlatego tez zdrowe ale nie wyrafinowane intelektualnie sily narodu dokonaly niezbednego oczyszczenia atmosfery jednoczac sie w Niemieckiej Partii Pracy przemianowanej pozniej na Narodowo-Socjalistyczna Niemiecka Partie Pracy (NSDAP). W takiej sytuacji Hitler zrobil to co na jego miejscu zrobilby kazdy zreczny demagog. Mowil ludziom to co chcieli uslyszec i prowadzil ich tam gdzie sami chcieli isc. Polska historia najnowsza zna rowniez podobne przypadki, ktore sa swoistym zastosowaniem teorii owczego pedu. W Niemczech bylo w owym czasie wielu ludzi inteligentniejszych (np Planck, Heisenberg, Lenard) od Hitlera i jego swity. Ci jednak nigdy nie uzyskaliby posluchu wsrod niemieckich mas robotniczych i chlopskich rozgoryczonych wojna, inflacja i rozkawalkowaniem ich kraju. Nie potrafiliby oni zreszta znalezc z nimi wspolnego jezyka gdyz prymityw umyslowy komunikuje sie jedynie na wlasnym poziomie. Jest to klasyczny dylemat wszystkich rezimow demokratycznych, dla ktorego, jak dotad nie znaleziono zadawalajacego rozwiazania. Czy jednak Polska zrobila blad nie laczac sie z silniejszym od siebie przeciwnikiem? W owym czasie jeszcze w roku 1939 relacje miedzy obu panstwami byly kordialne. Polska tylko co wspoluczestniczyla w kawalkowaniu Czechoslowacji (Zaolzie). Polscy politycy zdawli sobie jednak sprawe, ze przylaczenie sie do bloku niemisckiego oznaczaloby strate terytoriow uzyskanych kosztem Niemiec po zakonczeniu I Wojny Swiatowej i w plebiscytach. Co wiecej, oznaczaloby to takze marsz na wschod przeciwko ZSRR, z ktorym zawarto pakt o nieagresji. Nadzieja na to, ze w wyniku takiej wspolnej operacji Polska odzyskalaby dawne ziemie nalezace do I Rzeczpospolitej byla uwazana i slusznie za nieralna. Wiadomo bowiem bylo od lat, ze Niemcy cierpia na brak przestrzeni zyciowej i ze bogate tereny Ukrainy i Bialorusi gdyby zostaly podbite beda wlaczone do Rzeszy. Tak zreszta sie stalo, jak mowi nam to historia owych wydarzen utrwalona na znaczkach pocztowych. W tej sytuacji rzad II RP liczyl na wykonanie umow o wspolpracy wojskowej zawartych z Francja i Anglia. Bez uderzenia na froncie zachodnim obrona terytorium Polski byla niemozliwa (patrz optymistyczne wydania polskiej prasy). Tych umow jednak nasi zachodni przyjaciele nie wykonali. Powinno nam to dac do myslenia teraz gdy liczymy na UE jako czynnik lagodzacy przyrodzona drapieznosc naszego sasiada z Zachodu. Pamietajmy tez, ze nie tylko III Rzesza i ZSRR zaatakowaly Polskie terytorium w r. 1939. Z okazji skorzystaly tez male pieski Litwa i Slowacja. Czy wiec istotnie Polska dokonalaby racjonalnego wyboru stajac po stronie Niemiec w wielkiej grze o zdobycze na Wschodzie? W Polsce istnialy ugrupowania faszyzujace w postaci ONR. Boleslaw Piasecki, znany z elastycznosci politycznego kregoslupa , moglby w razie potrzeby odegrac role polskiego wodza. Nie mniej Polska II RP widziala swoja role jako partnera europejskiego i moderatora niemieckich ambicji. Stan wasalny po wielu latach spedzonych w tej roli pod zaborami mial mala sile atrakcyjna.
czwartek, 5 lutego 2009
Raport z Warszawy -6
Chodzac po Naszej Kochanej Stolicy oraz uzywajac srodkow miejskiej lokomocji mam okazje przygladac sie moim drogim rodakom w ich naturalnym srodowisku. Co rzuca sie w oczy to zdecydowanie nadmierna ilosc odziezy zimowej jak na siebie nakladaja. Od mojego przyjazdu pogoda jest istotnie szara. Warstwa chmur czy tez smogu skutecznie zaciemniaja ow Paryz Polnocy. Jest jednak raczej cieplo. Temperatura oscyluje wokol zera (Celsiusza) tak ze w wiekszosci wypadkow mozna chodzic w rozpietej lekkiej kurtce i bez nakrycia glowy. Jednak prawda ta najwyrazniej nie dotarla jeszcze do moich szanownych rodakow, ktorzy dryfuja okutani w grube plaszcze zimowe, cieple czapki oraz ciezkie buty. To, zbyt cieple moim zdaniem ubranie powoduje dosyc powszechna plage smarkania, kaszlu i prychania w miejscach publicznych. Polacy sa po prostu przegrzani i to sprzyja chorobom drog oddechowych. Oczywiscie, nie posiadajac samochodu, widze tylko ubozsza czesc spoleczenstwa, ktore zmuszone jest do maszerowania badz uzywania miejskiego transportu. Jednak plaga plucia na chodniki, bedaca w USA obyczajem niemal wylacznie ograniczonym do azjatow i murzynow, tutaj trafila bynajmniej nie tylko pod strzechy.
Nowym wydarzeniem jest otwarcie wreszcie przewodu sadowego kilku zolnierzy polskiego oddzialu pacyfikujacego Afganistan. Oczywiscie lepiej pozno niz wcale, ale dosc dlugi czas, ktory uplynal od chwili gdy dzialon polskich mozdzierzy ostrzelal wioske afganska, jak sie wydaje bedaca w trakcie przygotowan weselnych, nie sprzyja sadownemu ustaleniu prawdy o tych wydarzeniach. Znacznie skuteczniejsza droga, a na pewno bardziej odpowiadajaca ofiarom ataku, bylby krotki sad polowy i rozstrzelanie winnych na miejscu zdarzenia.
W polskiej tradycji istnieje umiejetnie podsycany kult polskiego zolnierza, owego obroncy narodu i panstwa. Niestety, jak wiekszosc polskich mitow, ma on bardzo nikle uzasadnienie historyczne i jesli nawet to odnoszace sie do zdarzen z czasow Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Tak sie bowiem sklada, ze w czasach pozniejszych wojsko polskie znacznie czesciej sluzylo do tlamszenia wolnosci swoich wspolobywateli niz do ich obrony. Z punktu widzenia interesow poszczegolnego obywatela caly ten aparat wojskowy jest wylacznie kosztowna strata pieniedzy i czasu. W sytuacjach gdy wojsko mialo istotnie wykonac swoje obronno-zaczepne zadanie okazywalo sie ono kosztownym niewypalem. Dlatego nie widze niczego dobrego w przeksztalcaniu armii z obywatelskiej w zawodowa. Oznacza to bowiem narzucenie dodatkowego i zupelnie zbednego ciezaru polskim podatnikom. Jest to cos w rodzaju krecenia bicza na wlasny tylek gdyz utrzymywanie zetatyzowanej armii jest zabawa kosztowna a wiadomo dobrze z doswiadczenia, ze owe sily zbrojne beda co najwyzej uzyteczne dla pacyfikacji spoleczenstwa w celu obrony interesow polskiej pasozytniczej elity politycznej i finansowej. Jesli zreszta spojrzymy na ostatnie wydarzenia w wykonaniu armii amerykanskiej np inwazje i pacyfikacje Afganistanu i Iraku to zauwazymy ze owa wojna trwa juz okolo osmiu lat i jest prowadzona przez najsilniejsza zawodowa armie na swiecie, ktorej wyposazenie jest na najwyzszym swiatowym poziomie. Przeciwko nim staje moze 20tys, moze 50 tys. uzbrojonych w automaty Kalasznikowa i lekka bron piechoty islamskich prymitywow. I mimo to owi zawodowi amerykanscy wojskowi-psychopaci jakos nie moga sobie z nimi dac rady. Porownajmy to z druga wojna swiatowa prowadzona w wiekszosci przez wojskowych z poboru powszechnego, na trzech kontynentach i zakonczona definitywnym rozstrzygniecie po pieciu latach zmagan. No ale wtedy istotnie chodzilo o to aby zalatwic sprawe i wrocic do domu.
wtorek, 3 lutego 2009
Raport z Warszawy-5
Wiedziony checia zakupienia widokowek z fotografiami Stolicy udalem sie wczoraj do tak zwanego Empik-u przy Marszalkowskiej, niegdys przybytku miedzynarodowej prasy a niekiedy nawet i kultury ("kiedy slysze slowo kultura...") a obecnie ponoc wlasnosci amerykanskiego ksiazkowego molocha Barnes&Noble. Istotnie, jest to trzypietrowe przedsiewziecie posiadajace duza kolekcje czasopism i gazet, dzial CD-sow i filmow oraz, na ostatnim pietrze, dzial ksiazek. Niestety pocztowek z fotografiami Warszay nie bylo, co jest troche dziwne zwazywszy na lokacje przybytku. Zajrzalem za to dzialu ksiazek. Ten, najwyrazniej rzadko odwiedzany i z tego wzgledu polozony najwyzej, byl zaopatrzony obficie w tlumaczenia ksiazek amerykanskich (ale nie tylko) o tematyce awanturniczo-sensacyjnej. Dzial polski byl znacznie mniejszy i skladal sie z duzej kolekcji cegiel Pilcha oraz Kapuscinskiego oraz z pojedynczych egzemplarzy innych a nie znanych mi autorow. Po krotkim przegladzie owych zapasow doszedlem do wniosku, ze nic nie trace na owej nieznajomosci i juz chcialem opuscic ten przybytek gdy wpadlem na lezacy na stole zbior ksiazek niejakiego Lysiaka W. Pisarz ten i publicysta byl mi znany z paru poprzednich lektur (Salon, Rzeczpospolita Klamcow , Najgorszy, Lider,...) wiec i teraz kupilem dwie z wystawionych ksiazek: Asfaltowy Saloon oraz Mitologia Swiate bez Klamek. Asfaltowy Saloon jest wznowieniem nieznanej mi uprzednio opowiesci autora o jego przygodach podczas podrozy w USA w latach 70tych. Doskonale obserwacje, ktore nie stracily wiele na aktualnosci mimo, ze ksiazka powstala 30-pare lat temu. Wiekszosc smiesznostek, jakie Lysiak wytyka amerykanom jest nadal z nami chociaz przybyly tez i nowe. Miejmy nadzieje, ze ponowny przyjazd autora zaowocuje znowelizowanymi i rownie ostrymi obserwacjami. Nowa pozycja jest Mitologia...Jest to zbior obserwacji owego wielkiego ale przemilczanego przez opiniotworcze autorytety pisarza dotyczacy aktualnych spraw polskich. Pod wiekszoscia obserwacji moglbym sie podpisac obiema rekami ale prawdopodobnie nie napisalbym ich z taka swada i lekkoscia piora. Polecam wiec goraco to dzielo publicystyki zaangazowanej bowiem, jak mi sie wydaje, Waldemar Lysiak jest obecnie jedynym polskim pisarzem wartym uwagi. Dzieki niemu, oraz dzieki faktowi, ze udalo mi sie nabyc droga kupna szesc pekatych kubeczkow z Boleslawca z kropeczkami w kolku w kolorze kobaltowego blekitu, o co bylem proszony, moglem uznac dzien za spedzony pozytecznie.
poniedziałek, 2 lutego 2009
Ta tajemnicza wartosc zlotowki...
W rozmowach jakie niekiedy prowadze z moimi polskim znajomymi zauwazam niemal zawsze, ze kwestia relacji wymiany PLN/USD wydaje im sie jakims niekontrolowanym przez nikogo wynikiem dzialalnosci owego tajemniczego "rynku". To ow rynek w wobrazeniu moich szanownych interlokutorow wzniosl na wyzyny PLN w roku ubieglym ( 1 USD ~ 2PLN ) doceniajac nieslychany wzrost gospodarczy IIIRP ( czy moze IV RP) zas obecnie z przyczyn niewiadomych ale zapewne zwiazanych z kryzysem dopuscil sie obnizenia kursu PLN (1 USD ~3.4 PLN). Jest to poglad mylny ale tak rozpowszechniony (rowniez wsrod polskich ekonomistow), ze postanowilem tutaj dac krotkie wyjasnienie problemu. Tak wiec istnieja dwa podstawowe czynniki, ktorymi ustalana jest , przez bank centralny (NBP) relacja wymiany. Pierwszy z nich to cena zlota czyli suma za jaka NBP zgodzi sie sprzedac chetnemu sztabke zlota. Ceny te sa ustalane kazdego dnia przez bank i podawane na jego stronie internetowej (www.nbp.pl). Ze wzgledu na to, ze zloto jest sprzedawane na gieldzie towarowej na calym swiecie i jego cena gieldowa podawana jest w USD cena uncji zlota (ok. 31.1 g) wyrazona w USD i w PLN determinuje stosunek wymiany. Na przyklad dzisiaj NBP kupi 1 oz monete o nominale $20 za 2917.32 do 3381 PLN ( w zaleznosci od stanu). Natomiast cena dzisiejsza zlota (rano) na gieldzie towarowej wynosila 913.1 USD. I w zwiazku z tym za 1 USD musimy zaplacic minimum 2917.32/913.1= 3.2 PLN w NBP. Pamietajmy, ze ani PLN ani tez inne egzotyczne waluty (Rubel, chinski jen itp) nie sa uzywane i kupowane wystarczajaco czesto na rynku walut (Forex) aby ten mial wiekszy wplyw na kurs. Moze to dotyczyc, ale takze tylko w ograniczony sposob, szesciu glownych walut swiatowych (USD, angielski funt, dolar kanadyjski, euro, frank szwajcarski, jen japonski). PLN nie nalezy do tej ligii chocaz moglby sie do niej dostac gdyby NBP zdecydowal sie kiedys na smialy krok oparcia zlotowki o partytet zlota. No ale jestem tutaj marzycielem...
Drugi sposob wplywania na kurs, to operowanie podstawowa stopa procentowa. Jest to bowiem faktyczna cena pieniadza w kraju. Podniesienie oprocentowania ponad oprocentowanie w innych krajach powoduje przyplyw kapitalu do polskich bankow a zatem otwiera droge do inwestycji jesli w kraju brakuje kapitalu rodzimego. Zbyt jednak wysoka stopa procentowa powoduje , ze koniunktura inwestycyjna slabnie. Obywatele nie biora pozyczek ale raczej oszczedzaja korzystajac z czesto wyzszego oprocentowania wkladow. Wysokie oprocentowanie wplywa tez negatywnie na rynek gieldowy gdyz nie oplaca sie wtedy inwestowac w przedsiebiorstwa. Kupowanie obligacji czy trzymanie pieniedzy na rachunku terminowym moze wydawac sie (i slusznie ) bezpieczniejsza forma inwestowania. Obie te drogi byly wykorzystywane przez NBP co spowodowalo wzrost kursu PLN , ktory byl w gruncie rzeczy nieuzasadniony ogolnie fatalnym stanem polskiej ekonomii. W chwili obecnej PLN ma ciagle jeszcze zbyt wysoki kurs. Inaczej mowiac zloto w Polsce jest ciagle zbyt tanie a nadzieje na poprawe sytuacji inwestycyjnej przez obnizenie stopy procentowej sa, moim zdaniem, mylne. W USA robia dokladnie to i sytuacja gospodarcza pogarsza sie w oczach. Jako ilustracje dolaczylem tutaj obligacje BP z roku 1931. Wtedy relacja USD/zl = 8.914. Bylo to juz po dewaluacji wywolanej kryzysem konca lat 20tych ale przy pelnej wymienialnosci zlotowki na zloto. Wymienialnosc ta wprowadzil rzad Grabskiego w 1925 r i wtedy wybito znane polskie monety zlote z glowa Chrobrego na rewersie (10zl o masie 3.225g 0.900Au i 20 zl o masie dwa razy wiekszej 6.451g 90% zlota) . W tym samym czasie wartosc tak zwanego podwojnego orla amerykanskiego czyli monety o masie 1 uncji zlota 0.900 wynosila 20 dolarow( dolar byl wtedy w pelni wymienialny i 20 $ bylo moneta obiegowa). Stad wynikala relacja wymiany 1 $= 5zl . Ze wzgledu na to, skarb panstwa nie mogl sobie pozwolic aby utrzymywac ceny zlota na takim poziomie jaki zalozyl Grabski (inaczej mowiac BP dodrukowal w czasie kryzysu banknoty aby ratowac budzet dewaluujac tym samym walute narodowa), wiec monety z Chrobrym przestaly krazyc w obiegu gdyz byly warte wiecej w zlotowkach niz glosil ich nominal. Jak widzimy, realistyczna relacja zlotowki do dolara powinna wynaosic okolo 10 zl= 1 $. Wtedy produkty polskie mialyby szanse zaistnienia na rynku amerykanskim. Zaleta posiadania narodowego banku centralnego jest wlasnie mozliwosc dostosowania polityki pienieznej kraju do wymogow jej gospodarki. Jesli chcemy byc krajem dajacym zatrudnienie swoim obywatelom i majacym szanse na sprzedaz swoich produktow na rynkach zagranicznych to nie mozemy utrzymywac sztucznie wysokiego kursu zlotowki. Pomaga to co prawda splacac procenty od zadluzenia ale nie daje nigdy szansy na splacenie pozyczonego kapitalu. O to zreszta chodzi naszym wierzycielom. Polska jest prawdziwa dojna krowa kapitalu zachodniego. Dlatego wlasnie przejscie do strefy euro jest tak zgubnym posunieciem. Bez mozliwosci operowania kursem wymiany NBP traci ( na korzysc EBC) calkowita kontrole nad rynkiem pienieznym i nie moze przeciwdzialac zalamaniom koniunktury gospodarczej ani tez pomoc krajowi w wygrzebaniu sie z zadluzenia. Co wiecej Polska stanie sie wiecznym finansowym niewolnikiem zachodniego kapitalu.
niedziela, 1 lutego 2009
Po owocach ich poznacie ich
The Wikimedia Foundation's 2009 steward election has started. Please vote. | [Hide] [Help us with translations!] |
The Wikimedia Foundation's 2009 steward election has started. Please vote. | [Hide] [Help us with translations!] |
File:World War II Casualties.svg
From Wikipedia, the free encyclopedia
Jump to: navigation, search
World_War_II_Casualties.svg (SVG file, nominally 820 × 900 pixels, file size: 79 KB)
This is a file from the Wikimedia Commons. The description on its description page there is shown below. |
Description | World War 2 Casualties Chart |
---|---|
Source | self-made |
Date | First uploaded to en wiki on 02:45, April 22, 2008 |
Author | TheShadowed, also modification by en:User:User A1 |
Permission (Reusing this image) | See below. |
|
Subskrybuj:
Posty (Atom)