sobota, 23 października 2010

Inflacja, deflacja i dewaluacja

 Niekiedy odnosze wrazenie, ze pewne calkiem podstawowe pojecia ekonomii nie sa wystarczajaco utrwalone w spolecznej swiadomosci. Dotyczy to nawet osob prowadzacych blogi ekonomiczne. Korzystajac wiec z okazji, ze  zajmowalismy sie ostatnio kwestia wartosci pieniadza chcialbym sprecyzowac co wlasciwie sie kryje pod tymi okresleniami. Co to jest wiec wartosc waluty? Jest to miara wiazaca nominal waluty z wybranym na calym swiecie towarem odniesienia. Tym towarem odniesienia jest tradycyjnie zloto a to dlatego, ze metal ten jest latwo odroznialny, trwaly, i o niewielkim znaczeniu przemyslowym. Tam gdzie stanowi on surowiec produkcyjny, jego cena jest nieznacznym wkladem do ceny pelnego wyrobu lub uslugi. W wypadku gdy waluta oparta jest o standard zlota, banknoty papierowe moga byc wymienione na zyczenie okaziciela na stosowna ilosc kruszcu. Monety zas zawieraja po prostu pewna ustalona ilosc kruszcu proporcjonalna do wybitego nominalu. Jesli zas, tak jak obecnie, wiekszosc walut posiada plynny kurs w stosunku do zlota, wartosc waluty zmienia sie w czasie i przedstawia  aktualny zwiazek nominalu z pewna iloscia kruszcu ustalona rynkowo. W praktyce najwiekszym posiadaczem zlota jest bank centralny i to on ustala cene po jakiej ludnosci  sprzedaje i za jaka skupuje od niej zloto. Zmiana relacji pomiedzy nominalem i iloscia kruszcu jakiej nominal odpowiada zalezy wylacznie od banku centralnego. Jesli zmiana nastapi w gore, co jest rzadkim ale mozliwym przypadkiem, to mowimy o rewaloryzacji waluty. Zmiana w dol nazywa sie zas dewaluacja. Dewaluacja znana jest nam z prawa Kopernika, ktory slusznie zaobserwowal, ze "gorszy pieniadz wypiera lepszy". Zauwazyl on bowiem, ze wladcy maja tendencje do zmniejszania ilosci zlota i srebra w bitych przez siebie monetach przetapiajac bardziej bogate w kruszec monety na nowe edycje zawierajace mniej szlachetnego materialu, przy pozostawieniu ich nominalu. Byl to prosty, choc niezbyt uczciwy sposob na ilosciowe ale nie jakosciowe wzbogacenie skarbca panstwowego. Sposob ten zreszta jest nadal stosowany przy czym formalne zejscie ze zlotego standardu uczynilo go nawet mniej pracochlonnym. W jaki sposob mozemy dokonac rewaloryzacji waluty? Jest to oczywiscie pytanie stanowiace odmiane interesujacej wszystki kwestii kiedy to nastapi koniec kryzysu. W zasadzie istnieja dwie metody na przerwanie trendu spadkowego waluty , takiego jaki widzimy na przyklad na zamieszczonej planszy. Rysunek ten przedstawia historie obecnej waluty Naszej Umeczonej Ojczyzny, czyli PLN , polskiej nowej zlotowki. Trend spadkowy jest tu opisany wzorem interpolacyjnym przedstawionym takze na planszy. Aby go zahamowac mozemy albo obnizyc cene zlota w banku centralnym czyniac sztabki czy monety bulionowe dostepnymi dla ludnosci po  cenie, ktora jest albo stala w czasie (czyli przejscie na standard pelnej wymienialnosci na pewnym poziomie), albo nawet ta cene obnizyc w stosunku do aktualnej. W pierwszym wypadku wartosc waluty sie ustali i dalszy trend bedzie horyzontalny , w drugim wzrosnie do ktoregos z historycznie juz przekroczonych poziomow. Inna metoda jest podniesienie oprocentowania podstawowego oraz oprocentowania obligacji panstwowych do poziomu wyzszego niz obecny stopien dewaluacji. Podstawowe oprocentowanie stanowi faktycznie cene waluty i jesli bedzie mozna zarobic na obligacjach wiecej niz sie traci na dewaluacji to pewna ilosc kapitalu odejdzie od zlota (sprzedajac go i obnizajac tym samym jego cene) i ulokuje sie w obligacjach. Zauwazmy, ze obecny stopien dewaluacji PLN wynosi okolo 12% rocznie ( przecietna od roku 2005). Oznacza to, ze skladajac te pieniadze na rachunek oszczednosciowy czy inna forme lokaty, ktora daje nam oprocentowanie nizsze od stopnia dewluacji (czyli od tych 12%) faktycznie tracimy kapital. Tyle, ze w mniejszym stopniu niz by to bylo gdybysmy pieniadze trzymali po prostu w szufladzie. Zauwazmy tez, ze gdybysmy lokowali nasze oszczednosci w zlocie  poczynajac od roku wprowadzenia  naszej obecnej waluty to, liczac w PLN, zarabialibysmy przecietnie 12% rocznie bez najmniejszego ryzyka. Jest to zysk trudny do przebicia w spekulacjach gieldowych czy w formie obligacji. Dewaluacja waluty niweczy takze bankowa polityke kredytowa w wyniku czego nikt nie moze uzyskac kredytu. Aby odzyskac swoj kapital i wypracowac nadwyzke bank musi bowiem wymagac oprocentowania pozyczki w wysokosci wiekszej niz stopien dewaluacji. Inaczej bedzie faktycznie tracil kapital i w koncu zbankrutuje. Wysokie oprocentowanie powoduje jednak, ze nawet klienci zamierzajacy inwestowac w uruchomienie wlasnego przedsiebiorstwa beda sie nad tym powaznie zastanawiac gdyz moga miec trudnosci w wypracowaniu zysku na poziomie pozwalajacym na obsluge dlugu. Konsekwencja takiej sytuacji jest brak generacji nowych miejsc pracy. Zauwazmy takze, ze dewaluacja jest zwykla kradzieza owocow pracy wszystkich obywateli. Rodzajem nie ogloszonego podatku liniowego jaki elita naklada na wszelkie zasoby pieniezne ludnosci. Kazdy kto nie dostaje corocznej podwyzki w wysokosci rownej stopniowi dewaluacji staje sie z uplywem czasu pracownikiem coraz tanszym. Uzbierany ciezka praca kapital rozplywa sie jak snieg na sloncu zamiast stanowic rezerwe inwestycyjna badz oszczednosci na stare lata.  Zahamowanie dewaluacji wymagaloby zbilansowania budzetu panstwowego oraz bilansu handlowego. Nie jest to niemozliwe i zostalo raz juz w Polsce dokonane w czasie II RP ale nie wydaje mi sie zeby byli to w stanie uczynic ludzie sterujacy obecnie nawa panstwowa. Tak wiec mozna oczekiwac, ze obecny trend spadkowy sie utrzyma a z nim faktyczne ubozenie populacji gdyz mamy co prawda rynek zrownowazony ale towary "luksusowe" stana sie coraz mniej dostepne dla ludnosci, ktorej po prostu nie bedzie na nie stac.  Zauwazmy, ze nie mowie tu o inflacji cen. Inflacja jest bowiem cech rynku niezrownowazonego, w ktorym popyt przewyzsza podaz towarow. Mielismy jej przedsmak za czasow poznego Gierka i jego nastepcow kiedy wprowadzono sklepy komercyjne i kartki na zywnosc a wiekszosc towarow mozna bylo dostac tylko za podwyzszone ceny "na lewo" lub za waluty wymienialne. Odwrotna sytuacja, takze charakterystyczna dla rynku niezrownowazonego jest deflacja wywolana przewaga podazy towarow nad popytem. Jest to cecha rynku w ktorym istnieje nadprodukcja towarow, na ktore albo nie ma zbytu (bo np. ludnosci nie stac na zakupy) albo tez pojemnosc rynku jest wyczerpana. Bywa tak z produkcja artykulow zywnosciowych (kleska urodzaju) ale takze w innych dziedzinach (np obecny rynek nieruchomosci). Oczywiscie ceny wyrobow moga spadac tylko do pewnego poziomu gdyz zawsze sa pewne koszty wytwarzania i gdy ten poziom sie osiagnie dalsze kontynuowanie produkcji jest bez sensu ekonomicznego (patrz slynne palenie kawy w USA w latach 50-tych dla utrzymania cen czy niszczenie niezasiedlonych osiedli w Teksasie w latach 80-tych). W wiekszosci wypadkow zarowno inflacja jak i deflacja ustanie samorzutnie jesli zwolni sie pewne "wiezy ekonomiczne" ukladu, ktore sa narzucone ze wzgledow politycznych. Natomiast przeciwdzialanie dewaluacji wymaga decyzji elity politycznej aby zaprzestac tego, co wlasnie robi i co sprawia jej dochod i przyjemnosc. Zauwazmy bowiem, ze elita zawsze skoryguje swoje uposazenia tak aby nie odczuwac niewygody, ktora jest udzialem mniej ustosunkowanych wspolobywateli. Zgodnie ze slusznym stwierdzenie red. Urbana "Rzad sie zawsze wyzywi!". Czasami jednak napiecia spoleczne wzrastaja do tego stopnia, ze przelamanie barier porzadkowych panstwa jest nieuniknione i efektem tego jest rewolucja. Pamietajmy wiec aby nie powtorzyc w przyszlosci bledu rewolucji solidarnosciowej i po dojsciu do wladzy pamietac o tym aby zlikwidowac personalnie elite, ktora do kryzysu doprowadzila oraz ich poplecznikow. Zaniedbanie tej prostej reguly zaowocowalo bowiem tym gigantycznym niewypalem polskiej panstwowosciu jaki wlasnie teraz obserwujemy.

Uzupelnienie:
Jak obliczamy stopien dewaluacji:
Jak wiadomo NBP produkuje i sprzedaje ludnosci ( a takze skupuje od niej) monety bulionowe "Orzel Bielik" zawierajace 1 uncje czystego zlota . W  3 stycznia 2005 roku moneta taka kosztowala 1505.71 PLN.
Ta sama moneta 4 stycznia 2010 kosztowala juz 3617.99 PLN (obecnie, kiedy to pisze , cena wzrosla juz do 4395.88 PLN). W ciagu tych pieciu lat nie powstaly jakies nowe zastosowania dla zlota, nie uzywamy go do produkcji energii (jak uran) ani tez nie wzroslo zainteresowanie wyrobami jubilerskimi (faktycznie to ostatnie nawet spadlo). Zloto nie ma wiec wiekszego zapotrzebowania przemyslowego niz uprzednio. Dlatego zreszta uzywamy je jako miare wartosci. Miara bowiem nie jest nikomu do niczego przydatna z wyjatkiem sytuacji gdy chcemy cos zmierzyc. Dotyczy to rownie dobrze zlota jak linijki. Tak wiec mozemy obliczyc stopien dewaluacji PLN w ciagu pieciu lat ze wzoru
[PLN(4.I.2010) -PLN(3.I.2005)]/PLN(3.I.2005) = [0.000276 - 0.000664]/0.000664 = -0.584 = -58.4%
na piec lat czyli -58.4%/5 = -11.7% rocznie.
Mozemy sie oczywiscie pocieszac, ze zlota nie jemy a inne towary powszechnego uzytku podrozaly mniej. Zazwyczaj sa to nieokreslone blizej towary, znane wylacznie ekonomistom panstwowym, specjalistom od okreslania poziomu inflacji. O dewaluacji nie wspomina nikt! Niestety, wszelkie transakcje pieniezne sa tylko srodkiem do wymiany jednych towarow na inne towary lub uslugi. To zas oznacza, ze dewaluacja predzej czy pozniej odbije sie na cenach towarow powszechnego uzytku chyba, ze rzad powroci do ekonomii nakazowo-rozdzielczej wprowadzajac kontrole cen i kartki na zywnosc.


niedziela, 17 października 2010

Potega rosyjskiej kultury

Dzieki Netfliksowi ogladam od czasu do czasu  filmy produkcji radzieckiej lub rosyjskiej. Jest to zawsze przezycie ciekawe gdyz pokazuja one jak sami tubylcy widza obecnie niedawna przeszlosc ZSRR badz terazniejszosc Rosji i jej republik zwiazkowych. Obejrzalem ostatnio "Burnt by the sun" ("Spalony sloncem") Michalkowa z r. 1994, istotnie bardzo dobry obraz okresu stalinowskiego mowiacy o zyciu radzieckiej elity w latach 30-tych. Teraz zas sprowadzilem "Cargo 200" ("Gruz 200") film Alexieja Balabamowa z roku 2007. Film ten jest ponoc oparty na autentycznym wydarzeniu z roku 1984. Jest to czas zmierzchania ZSRR, czas Andropowa, Czernienki i Gorbaczowa. Konflikty polityczne pozostaja jednak poza filmem sluzac jedynie jako tlo wpostaci nieustannej obecnosci pierwszego sekretarza, ktorego przemowienia transmituje telewizja. Ta zas jest glownym zrodlem rozrywki matki glownego bohatera. Sam zas bohater filmu to radziecki odpowiednik Dirty Harry-ego czyli  inspektora Callahan, ktory z kamienna twarza ale z sercem wypelnionym nieodwzajemnionym uczuciem do porwanej corki sekretarza rajkomu w Leninsku zaprowadza porzadek wsrod dekadenckiego srodowiska tego przemyslowego miasta. Ogladajac ten film mozna sie zastanawiac czy rezyser celowo oscyluje pomiedzy watkiem komediowym a tragedia czy tez odbior taki jest wynikiem koncepcyjnego nieporozumienia filmu. Mamy wiec watek dramatyczny gdy glowny bohater defloruje ukochana przy pomocy butelki po ktorym nastepuje moment czarnego humoru kiedy to dostarcza jej on do lozka , jej narzeczonego, bohatera zabitego w Afganistanie, w stanie czesciowo nieswiezym ale za to ze wszystkimi medalami na mundurze specnazu. Zwloki te zas pochodza z przesylki ladunku zwlok (stad tytul filmu) zolnierzy poleglych podczas wojny afganskiej, ktore odsylane sa rodzinom. Mamy tez obraz dowodzacy tego, ze metody likwidacji skazanych , w postaci strzalu w tyl glowy, opracowane w Katyniu, sa stosowane nadal przez prawodawstwo radzieckie w roku 1984. Interesujaca jest takze sceneria filmu z odrapanymi i obszczanymi scianami klatek schodowych i domow oraz zdezelowanymi autami nie tak znowu rozna od tego co widzimy aktualnie w Polsce. Zdumiewajaco podobna jest tez mentalnosc wystepujacych w filmie ludzi radzieckich i obecnej polskiej populacji. Swiadczy to o tym, ze homo sovietikus polonikus przetrwal wszelkie przemiany dziejowe i ma sie doskonale w III RP. Nie bede opowiadal tu konkluzji filmu ale szczerze zachecam do obejrzenia tego dziela kazdego, ktory ma okazje siegniecia do filmoteki radzecko-rosyjskiej. Jest to dzielo jedyne w swoim rodzaju i prawdziwa okazja do odetchniecia prawdziwa sztuka przy obecnym zalewie hollwoodskiego smiecia  w naszych kinach.


czwartek, 14 października 2010

Iluzje klasycznej ekonomii

Coraz bardziej utwierdzam sie w mniemaniu, ze zawodowi ekonomisci celowo trzymaja od lat glowe w piasku co powoduje, ze nie sa w stanie wyprowadzic swiatowa gospodarke z kryzysu, w ktory je wprowadzili. Problem ten stanal mi przed oczyma ze szczegolna jaskrawoscia gdy dowiedzialem sie, ze po raz drugi (po roku obecnym) rowniez i w roku przyszlym biedni amerykanscy emeryci nie doznaja rewaloryzacji swoich emerytur (tzw COLA) . Powodem jest to, ze zgodnie z obliczeniami rzadowych ekonomistow dolar sie w ciagu roku nie zdewaluowal. Faktycznie, dochodze mnie nawet opinie, ze stoimy na progu deflacji czyli wzrostu potencjalu nabywczego dolara spowodowanego duza iloscia nieruchomosci, odebranych (jak slysze teraz  w TV niejednokrotnie bezprawnie) zubozalym bylym wlascicielom. Nonsensowne poglady tego typu wspierane sa odniesieniami do ostatnich osiagniec gieldowych. Spojrzmy bowiem na wykres indeksu S&P500 zamieszczony w Yahoo.com. :http://finance.yahoo.com/q/bc?s=^GSPC&t=my&l=off&z=l&q=l&c= . Latwo zauwazyc, wedlug tego wykresu, po wyjsciu z dotkliwego minimum w roku 2008 kiedy to indeks spadl do poziomu okolo 650 $  powrocilismy teraz do poziomu 1172 $ czyli do poziomu z roku 1998 (goraczki .com). Czyzby istotnie gospodarka amerykanska powrocila do poziomu prosperity Busha Starszego?  Nie wskazuje na to poziom zatrudnienia (okolo 20%  faktyczne bezrobocie) ani ilosc wywlaszczen wlascicieli domow czy bankructw. Jest to tylko prosta konsekwencja faktu, ze klasyczni ekonomisci traktuja dolara tak jak bylo to w czasie zlotego standartu tej waluty ( czyli "as good as gold"). Tymczasem wartosc dolara (czyli jego potencjal nabywczy) jest obecnie (od roku 1971) zmienna w czasie. W okresie ostatniej depresji wartosc dolara spada wykladniczo zgodnie z ze wzorem : w(t)= w(0) exp[-kt ] gdzie k =0.1925x lat^(-1) jest stala spadku wartosci. Alternatywnie w(t)=w(0) [1/2]^(t/3.6) gdzie 3.6 lat jest okresem polspadku wartosci dolara.  Nie pomoze tu przeliczanie  wszystkiego w stosunku do dolarow z roku XX bowiem dolary w roznych latach maja rozne wartosci a tego typu przeliczenia, bardzo popularne w srodowisku ekonomistow,  sluza tylko do zamacenia umyslow. Tylko przeliczenia wartosci dolara w zlocie i uwzglednienia jego ciaglej dewaluacji pozwala ocenic sytuacje w jakiej kraj sie znajduje. Obecnie faktyczny poziom dewaluacji USD siega 11.6% rocznie a to, ze pewne towary (np domy) potanialy nie jest wynikiem wzrostu wartosci dolara ale skutkiem desperackiej systuacji finansowej ich wlascicieli i bankow- wlascicieli dlugow hipotecznych. Pora najwyzsza aby zdac sobie sprawe, ze do pomiarow ekonomicznych uzywamy jednostki (USD), ktorej wielkosc zmienia sie w czasie. Jesli bedziemy nadal  ten fakt ignorowac to nie unikniemy spektakularnej katastrofy. 

poniedziałek, 11 października 2010

Zanim slonce wzejdzie...


Jest zrozumiale, ze z niecierpliwoscia oczekujemy na wyjscie amerykanskiej i swiatowej gospodarki z obecnej depresji. Co prawda Nasz Szanowny Prezydent Obama oznajmil, ze niebezpieczenstwo minelo juz w roku ubieglym, a drugi tytan mysli politycznej Naszej Umeczonej Ojczyzny oznajmil, ze ta pozostaje zielona wyspa pomyslnosci wsrod zwiedlych lisci pozostalej Unii, ale obserwacja wzrostu zatrudnienia, czy zakupow nieruchomosci jak dotad nie swiadczy o pomyslnym zwrocie wydarzen. Jest oczywiscie mozliwe, ze wine za to ponosze ja sam a raczej moje psychiczne nastawienie (Cynik to kruk, ktory widzi rzeczy takimi jakie sa a nie takimi jakie powinny byc . Tak przeczytalem na blogu, ktory czasem odwiedzam). Nie mniej, z zawodowego nalogu sklonny jestem wierzyc wykresom opisujacym stan ukladu gospodarczego raczej niz slowom politykow, ktorzy moga miec, oczywiscie podswiadoma, tendencje do hurra-optymizmu elekcyjnego. Tak wiec zdecydowalem spojrzec raz jeszcze na wykres realnego GDP (PKB) dla USA bowiem ostatnie cudy z dewluacja waluty powoduja, ze wykresy, ktorymi normalnie posluguja sie ekonomisci wydaja mi sie zupelnie bezuzyteczne. Co wiec mowi nam ow wykres? Po pierwsze depresja jeszcze trwac bedzie co najmnie trzy lata az GDP osiagnie swoja historyczna linie oporu gdzies na poziomie 4x10^9 uncji zlota w roku 2013. Dlaczego wtedy? Bo jest to poziom odpowiadajacy realnej sile amerykanskiej gospodarki, ktora zmienia sie z czasem jakosciowo ale nie ilosciowo. Wykroczenia poza ten poziom stanowia fluktuacje (czyli "bable") koniunkturalne wywolane bodzcami nie-merytorycznymi. Sa nimi z reguly zbrojenia i dlatego okresy prosperity odpowiadaja sytuacjom "zimnej lub goracej" wojny. Natomiast okresy kontrakcji gospodarczej sa efektem "detente" czyli "pokojowego wspolistnienia". Tak wiec historycznie okres "pokoju za wszelka cene" doprowadzil do polityki monachijskiej i II Wojny Swiatowej, ktora rozpoczela okres prosperitylat 1935-1970. Wyscig zbrojen oraz lokalne wojenki a takze wyrzucenie masy pieniedzy na finansowanie kordonu anty-radzieckiego w Europie zachodniej spowodowaly wzrost zatrudnienia i wynagrodzen i w efekcie pierwszy okres triumfu "Wolnego Swiata". Ten okres prosperity byl finansowany w znacznej czesci drukiem "pustego dolara" gdyz wywolany militaryzacja wzrost gospodarczy nie mial faktycznie zdrowych podstaw. W efekcie trzeba bylo albo zdewluowac dolara albo stracic zapasy posiadanego zlota. Prezydent Nixon wolal zloto od prestizu i wobec tego zapoczatkowal depresje lat 1970-1980 trabiac o pokojowej koegzystencji co bylo zreszta koniecznoscia dla USA gdyz skarbiec wojenny byl pusty. W momencie kiedy gospodarka osiagnela swoje historyczne minimum w 1981r wybory przegral demokrata Prezydent Carter i na scene wkroczyl republikanski "jastrzab"- prezydent Reagan, ktory rozpoczal nowa runde wyscigu zbrojen aby wreszcie pokonac tych ohydnych bolszewikow. Zwrot ekonomii i koniec dewaluacji zapewnil wzrost stopy procentowej. To bowiem spowodowalo splyniecie kapitalow z Europy achodniej oraz bankructwo zadluzonych rezimow komunistycznych, ktore tradycyjnie liczyly, ze beda pozyczki splacac w zdewaluowanych dolarach. Ten prosty trik wywolal nastepny "babel prosperity" lat 1980-2001. Mowie babel gdyz w istocie w tym czasie gospodarka amerykanska stala sie gospodarka ruletkowo-spekulacyjna eksportujac caly przemysl artykulow pierwszej potrzeby najpierw do Meksyku (NAFTA) a potem do Azji (Chiny i Indie). Jak zawsze, gdy wzrost gospodarczy opiera sie na pozorach, otrzezwienie nastapilo w roku 2000 i od tego czasu jestesmy w nowym okresie "detente" spowodowanym glownie koniecznoscia powrotu do "stanu podstawowego" czy koniecznoscia odebrania populacji tego pieniadza, ktore mu sie niepotrzebnie dalo w okresie "goraczki wojennej". Ten proces nie jest jeszcze zakonczony i jak mowi mi wykres potrwa on jeszcze do roku 2013. Wtedy wybory przegra prezydent Obama a zastepujacy go republikanski "jastrzab" o nieznanym mi jeszcze nazwisku rozpocznie nastepna runde wyscigu zbrojen. Co bedzie tarcza? Zapewne Rosja lub Chiny ale nie mozna wykluczyc nawet UE. Okres "gospodarki wojennej" bedzie trwal zapewne 20-30 lat czyli gdzies do roku 2045. Po tym przyjdzie nastepny okres pokojowego wspolistnienia, pod warunkiem, ze bedzie jeszcze komu wspolistniec. Pamietajmy bowiem, ze w rezerwie czeka na nas jeszcze okres powtornego zlodowacenia, o ktorym niedawno wspominalem. Have a nice day!

Uzupelnienie:
Mozna tez starac sie przewidziec wartodc dolara w momencie zwrotnym czyli w roku 2013. Przewiduje, ze 1  USD bedzie rownowazny wtedy okolo 0.00045 uncji co odpowiada cenie uncji 2222 $/oz. Jesli kryzys przeciagnie sie do roku 2015 to cena uncji osiagnie poziom 3300 $/oz.  Mamy wiec jeszcze sporo czasu aby inwestowac w zloto w celu zakonserwowania kapitalu.

piątek, 8 października 2010

Czym sa banki Federalnej Rezerwy USA




Od czasu do czasu ale nie regularnie czytuje dziennik internetowy "Bibula", ktory jak sie wydaje zamieszca odbitki artykulow pochodzacych z roznych zrodel a mogacych zainteresowac polskiego czytelnika o nastawieniu klerykalno-konserwatywnym. Na ogol wybor dokonywany przez redaktora czy redaktorow czasopisma wydaje sie byc interesujacy. Nie moglbym zreszta napisac inaczej gdyz niekiedy "Bibula" odbija rowniez moje eseje z bobolowiska. Dlatego z pewnym zdziwieniem przeczytalem dzisiaj artykul Stanislawa Miszina http://www.bibula.com/?p=27151 w ktorym autor sugeruje, ze banki Rezerwy Federalnej stanowia prywatne przedsiewziecie sterujace nie tylko zasobami pieniadza w USA ale takze kontrolujace finanse rzadu amerykanskiego. Artykul Miszina ukazal sie w "Prawdzie" we wrzesniu tego roku (http://english.pravda.ru/business/finance/14-09-2010/1149-us-dollar-0/) i to przypomnialo mi stary kawal o radzieckiej prasie, zgodnie z ktorym w "Prawdzie" nie bylo wiadomosci (izviesti) a w "Izviesti" nie bylo prawdy. Tak jest tez w artykule Miszina. Banki Federalnej Rezerwy sa tworem Kongresu USA, ktora to organizacja oddala w jego rece zarzadzanie polityka pieniezna USA i poprzez nia sterowanie ekonomia kraju. Kongres, gdyby tego zechcial, moze zmodyfikowac zasady dzialania Bankow Rezerwy Federalnej badz upowaznic Ministerstwo Skarbu (Treasury Department) do przejacia funkcji emisji i dystrybucji pieniadza. Zdarzylo sie tak ostatnio podczas prezydentury Kennedego. W chwili obecnej jednak Ministerstwo Skarbu kontroluje wylacznie emisje monety bitej pozostawiajac pieniadz drukowany i polityke kredytowa w gestii Fed. Rez.. Ogolnie rzecz biorac dwanascie bankow Rez. Fed. ma autonomie w stosunku do przedstawicieli aktualnej administracji. Na czele systemu bankow federalnych stoi rada zlozona z siedmiu gubernatorow, ktorzy sa zreszta takze politykami, i ktorzy sa mianowani przez prezydenta USA na okres 14 lat (czyli na dluzej niz trwa podwojna kadencja prezydenta). Gubernatorzy ci nie moga byc odwolani przez wladze wykonawcza co powoduje, ze maja oni konieczna autonomie w stosunku do kaprysow i wymogow aktualnych wladcow USA. To nie znaczy jednak, ze sa oni sklonni do wejscia w konflikt z wymaganiami elity rzadzacej. Jesli wladza wykonawcza lub Kongres czegos sobie zyczy to bankierzy federalni staraja sie, w miare mozliwosci, te zyczenia spelniac. To zas czego politycy sobie zycza najczesciej to dobrze dzialajaca ekonomia kraju oraz pieniadze na aktualne wydatki. Jak z tego wynika Banki Rezerwy Federalnej sa instytucja panstwowa, niezalezna od Ministerstwa Skarbu i instytucji podatkowych. Nie sa one, jak twierdzi Miszin, przedsiewzieciem prywatnym, chociaz i takie systemy bankow emisyjnych istnieja lub istnialy (np Bank of England, Bank Polski w okresie II RP, czy banki w USA przed powolanie Fed. Rez. w okresie pelnej wymienialnosci na zloto). Obecnie, po odejsciu od buforowania cen zlota, wartosc walut jest plynna w stosunku do zlota ale nadal ten wlasnie metal pozostaje jedyna miedzynarodowa miara realnej wartosci pieniadza papierowego. W czasach gdy istnialy obiegowe monety kruszcowe kazda taka moneta nosila w sobie ilosc zlota lub srebra (niekiedy takze platyny) czy nawet miedzi, ktora stanowila miare jej wartosci. Ten prosty fakt gwarantowal posiadaczowi monety to, ze jego majatek czy wynagrodzenie za prace nie rozplynie sie w nicosc w wypadku obalenia panstwa, wymiany waluty czy innego kataklizmu polityczno-gospodarczego. Powodowalo to takze, ze obywatel panstwa byl w pewnym stopniu osloniety przed kaprysami wladzy, pozaparlamentarnym opodatkowaniem (dewaluacja waluty) czy niestabilnoscia systemu ekonomicznego. Na planszy widzimy zlota monete o wartosci obiegowej wynoszacej wowczas 20 zl= 3 rb z roku 1834. Moneta ta wybita za czasow cara Mikolaja I, wtedy krola Krolestwa Kongresowego, zawiera 0.1147 uncji zlota. Moneta ta dawno wyszla juz z obiego tak jak zniknelo tez Imperium Romanowow i Krolestwo Polskie. Nie mniej jej minimalna wartosc obecnie, przy cenie okolo 1300 USD za uncje zlota wynosi 149 USD. Jest to wartosc zlotego zlomu. Faktycznie wartosc kolekcjonerska takiej monety jest wyzsza (od 400 do 1000 USD) gdyz nie tak wiele monet z tego czasu sie zachowalo do dnia dzisiejszego. Podobnie jest z druga zlota moneta o wartosci nominalnej 20zl z okresu II RP. Jest to "Chrobry" wybity wkrotce po nastaniu reformy walutowej Grabskiego z mysla, ze bedzie on (jak i mniejsza moneta zlota o nominale 10 zl) moneta obiegowa. Moneta ta zawiera 0.1867 uncji zlota i ta wartosc minimalna utrzymuje do dzisiaj (obecnie warta jest jako zlom zloty okolo 242 USD). Wartosc numizmatyczna monety jest wyzsza, okolo 470 USD, ale musimy znalezc zbieracza, ktory chcialby ja kupic. W chwili obecnej NBP sprzedaje monete kruszcowa, "Orla Bielika", o zawartosci 1 uncji zlota, za 4355 PLN co oznacza, ze 20 PLN jest warte okolo 0.00459 uncji zlota a 1 PLN = 0.00023 uncji zlota. Orzel Bielik ma nominalna wartosc 500 PLN ale ta ostatnia nie ma relacji do aktualnej wartosci monety. Faktycznie wartosc kazdej waluty papierowej mozna wyrazic w zlocie nawet wtedy gdy, jak to bylo w czasie Polski Ludowej i PRLu, bezposrednia wymiana pieniadza na zloto w banku panstwowym byla niemozliwa oficjalnie lub nielegalna. Na przyklad w PRLu w roku 1976 wartosc dolara amerykanskiego wynosila 100 zl (na czarnym rynku). Relacja ta uksztaltowana byla przez sklepy Peweks-u, ktore sprzedawaly pewne artykuly, takie jak wodka wyborowa, za dolary podczas gdy ta sama wodke mozna bylo kupic na rynku za zlotowki. Tak wiec 20 zl (patrz 20zl moneta z zelazo-niklu) odpowiadalo 20 centom amerykanskim czyli, przy obowiazujacej wtedy cenie zlota 125 USD/uncje, odpowiadalo 0.0016 uncji zlota.
Jak latwo tez zauwazyc, wszelkie niekruszcowe postaci pieniadza (banknoty, kredyty elektroniczne itp) traca swoja wartosc natychmiast gdy gwarantujaca je instytucja przezywa jakis kryzys. Obywatele polegajacy na wspolczesnych srodkach platniczych sa zupelnie niezabezpieczeni przed niebezpiecznymi pomyslami politykow (np przed upanstwowieniem srodkow produkcji) oraz skutkami konfliktow, wojen oraz krachow systemow finansowych. Sa oni w niespotykanym dotad stopniu niewolnikami systemu panstwowego, na ktory oni sami maja wplyw raczej iluzoryczny. Sytuacji tej mozna by zapobiec stosujac Uniwersalna Proteze Pelnej Wymienialnosci na zloto, o ktorej kiedys pisalem ( http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html). Nie jestem jednak przekonany, ze komukolwiek z politycznej elity lezy istotnie na sercu upodmiotowienie swoje "szarej masy" poddanych.
Wracajac do Bankow Rezerwy Federalnej to rola ich sprowadza sie do kontroli ilosci pieniadza znajdujacego sie w obiegu . Czynia one zas to kupujac lub sprzedajac obligacje rzadu federalnego. Kiedy Fed. Rez. kupuje obligacje (od tych samych instytucji finansowych, ktore sprzedaja obligacje zwyklemu obywatelowi) wprowadza on pieniadze do obiegu (gdyz poprzedni wlasciciel papieru wartosciowego ma teraz gotowke). Jesli zas sprzedaje obligacje, to te pieniadze z obiegu zabiera. Zabrane pieniadze sa usuniete z obiegu badz niszczone. Zauwazmy, ze Fed. Rez. kupuje obligacje nie z pieniedzy uprzednio zarobionych na sprzedazy ale kreowanych " z powietrza" w formie nowo drukowanych banknotow lub kredytu udzielonego instytucji, od ktorej obligacje kupiono. Inaczej mowiac, Banki Rezerwy Federalnej nie operuja starajac sie wypracowac zysk gdyz faktycznie maja wszystkie pieniadze jakich moga potrzebowac ale uzywaja pieniedzy do stymulowania i kontroli amerykanskiej ekonomii. Jest to jedna z podstawych przyczyn powtarzajacych sie periodycznie kryzysow gospodarki amerykanskiej gdyz przyczyna ekonomicznych  niestabilnosci jest przesterowywanie ukladu ekonomicznego o opoznionej reakcji na bodzce.