poniedziałek, 29 lipca 2013

Natura ciagnie wilka do lasu

   Od czasu do czasu ogladam program "60-ty minutes " nadawany przez koncern medialny CBS i pojawiajacy sie w niedziele. Jest to dobry przyklad dziennikarstwa sledczego w wydaniu telewizyjnym i z amerykanskiego punktu widzenia. Niektore felietony sa lepsze, inne gorsze, ale dziennikarze prowadzacy owe wywiady staraja sie dac szanse roznym punktom widzenia na sprawy niekiedy kontrowersyjne. Jest to pewna oznaka intelektualnego zycia na tle, na ogol jalowego, dziennikarstwa dominujacego amerykanskie media. Lubilem tez koncowe felietony ich kolumnisty Andy Rooney'a ale ten niestety zmarl pare miesiecy temu. W ostatnia niedziele (28 lipca 2013) pojawil sie w programie felieton "Born good? Babies help unlock the origins of morality"[ "Urodzony dobrym? Niemowlaki pomagaja odkryc zrodla etyki"] omawiajacy badania psychologiczne prowadzone w Yale przez Prof. Karen Wynn (http://en.wikipedia.org/wiki/Karen_Wynn) a dotyczace wrodzonych nam sklonnosci i trendow moralnych posiadanych przez umysl niezdeformowany edukacja. Badania byly bowiem prowadzone na niemowlakach w wieku od 3 miesiecy do 1 roku i oczywiscie musialy byc behawiorystyczne. Wnioski wyciagane byly z prowokowanego zachowania maluchow a nie z ich  wypowiedzi. Inaczej mowiac badania byly podobne do tych jakie psycholodzy przeprowadzaja na zwierzetach wyzszych. Chodzilo o odpowiedz na pytanie czy wchodzacy w swiat dzieciak jest "czysta tablica", na ktorej dopiero wychowanie utrwala (badz nie)jakies zasady moralne czy tez ma ono pewien system operacyjny wartosci, z ktorym przychodzi na swiat. Polecam szczerze wszystkim czytelnikom zapoznanie sie z calym wywiadem dostepnym na witrynie cbsnews.com. Tu zas wymienie tylko kilka z glownych tez wynikajacych z uzyskanego materialu badawczego:
    Po pierwsze, niemowlaki sa typowymi egoistami dbajacymi o wlasny stan posiadania i nie troszczacy sie o losy niemowlakow-wspoltowarzyszy.
    Po drugie sa one w stanie odroznic postepowanie zle od dobrego i sa sklonne do tego aby takie postepowanie wynagrodzic. Obiekt (chodzi o lalki odgrywajace rozne sceny z podtekstem moralnym), ktory wedlug nich postepuje wlasciwie jest im sympatyczny i sa one sklonne z nim sie solidaryzowac.
     Po trzecie, niemowlaki lubia tylko osoby czy postacie podobne do nich wygladem czy tym postepowaniem, jakie oceniaja dodatnio.
     Po czwarte wreszcie niemowlaki aprobuja i wlaczaja sie spontanicznie do akcji karania obiektu zachowywujacego sie niewlasciwie. Z "dorosleniem" te cechy ulegaja modyfikacji wymuszonej reakcja otoczenia. Pojawiaja sie nawet tendencje altruistyczne ale nie sa one tymi i z ktorymi przychodzimy na swiat.  Ogolnie biorac dziecko jest typowym pasozytem, ktory ocenia sytuacje pod katem wlasnego interesu i jest sklonne do zachowania stadnego. Pod  wzgledem etyki i altruizmu w stosunku do innych stoi ono nizej od typowych zachowan zwierzecych. Dla przykladu szympans bedacy na wolnosci i pokazywany w innym doswiadczeniu byl sklonny pozwolic swojemu koledze, znajdujacemu sie  w klatce dojsc do jedzenia przez otwarcie jego klatki. Bylo to przeciwne jego interesowi osobistemu- gdyby postapil inaczej nie musialby sie dzielic owocami- ale poczucie solidarnosci rasowej zwyciezylo.
 
    Wyniki tych  badan przyszly mi na mysl podczas lektury ksiazek znanego historyka zydowskiego polskiego pochodzenia  Jana T. Gross'a. Mysle tu o ksiazkach "Neighbors -The destruction of the Jewish community in Jedwabne, Poland" ["Sasiedzi"- czyli zaglada populacji zydowskiej w Jedwabne, Polska"] oraz "The Golden Harvest- events at the periphery of the Holocaust" ["Zlote Zniwa- wydarzenia na peryferiach Zaglady"]. Ksiazki Grossa poruszaja wlasnie ten interesujacy i aktualny nadal fakt polskiego antysemityzmu istniejacego nawet obecnie a dominujacego w czasach tuz powojennych i zapewne takze w czasie wojny.  Autor zastanawia sie skad wziala sie owa agresja naszego polskiego ludu skierowana przeciwko mniejszosci, ktora ze swoimi pozniejszymi polskimi oprawcami zyla ramie w ramie przez dlugie lata.  Zajmowalem sie tym problemem juz uprzednio http://bobolowisko.blogspot.com/2011/07/antysemityzm-alez-to-bardzo-proste.html 
oraz w http://bobolowisko.blogspot.com/2011/09/sasiedzi-tomasza-grossa-zoologiczny.html
wiec nie bede tego powtarzal. To co sugeruja jednak wyniki badan Prof. Wynn mowi nam, ze w czasach wielkiego stresu i anarchii panujacej na terenie bylej II Rzeczpospolitej spoleczenstwo polskie cofnelo sie umyslowo do moralnosci dzieciecej stawiajac wlasny interes na pierwszym planie i przylaczylo sie do osob w pozycji autorytetu, ktorymi byli Niemcy,  aby ukarac populacje oceniona negatywnie przez aktualnego wladce tego terenu. Tego typu regres nie ograniczyl sie zreszta do stosunku do spolecznosci zydowskiej. Pozniejszy okres komunistycznego chaosu i zmiany w stratyfikacji spolecznej wymuszone przez bolszewicka agenture Polski Ludowej wywolaly przesladowania warstwy ziemiansko-przemyslowej- elity II RP, oraz zolnierzy AK-owskiego podziemia czy reemigrantow, zolnierzy I i II Korpusu WP, ktorzy lekkomyslnie zdecydowali sie powrocic do kraju. Dzieki temu kraj nasz utracil jedyny wartosciowy material genetyczny jaki posiadal a ktorego brak jest dotkliwie widoczny nadal.
   Ta tendencja do "zdziecinnienia pod stresem" nie jest jedynie cecha spoleczenstwa polskiego. Liczne morderstwa i gwalty popelniane wzajemnie na sobie  przez grupy narodowosciowe, ktore uprzednio zyly obok siebie we wzglednym spokoju, wystapily takze na przyklad w czasie rozpadu Jugoslawii , podczas walk plemiennych pomiedzy Hutu i Tutsi w Ruanda-Urundi czy obecnie pomiedzy szyitami a sunnitami w Syrii i Iraku. Wskazuje to na niebezpieczenstwo wprowadzania demokracji w krajach, ktore zawieraja rozne rasy, narodowosci czy denominacje religijne. Jak dlugo bowiem trwa tam dyktatura tak dlugo wszystkie grupy boja sie naruszyc spokoj spoleczny a gdy nawet to zrobia to przywroci go zaraz twarda reka wladcy. Jesli jednak da sie ludowi wolna reke to mozemy byc pewni, ze zachowa sie on jak przyslowiowa malpa z brzytwa -bedzie on niebezpieczny dla siebie i otoczenia.
   Inna kwestia jest panujacy obecnie w swiadomosci spolecznej duch tolerancji dla multikulturowosci i emigracji. Zanieczyszczanie spoleczenstw dominujacych na pewnym habitacie desantami populacji nalezacych do  innych ras, religii czy sposobach zycia jest gwarantowanym sposobem dla oslabienia spojnosci spoleczenstwa oraz wywolania napiec rasowo-religijno-obyczajowych. Taka polityka imigracyjna stwarza problemy podobne do problemu z jakim musi sie porac kazdy ogrodnik gdy jego sad czy pole jest zaatakowane przez posozytnicze insekty czy dzikie zwierzeta z lasu. Jesli nie przeciwdziala inwazji to dziala przeciwko wlasnemu interesowi. Jesli zas patrzy spokojnie na bieg wypadkow to  ma duze szanse na to, ze organizmy inwazyjne stana sie w przyszlosci nie do zniesienia albo nawet wyzuja go z ojcowizny. Tak bylo w Polsce z populacja zydowska, cyganska, niemiecka czy rusinska. Tak tez jest obecnie w USA gdzie istnieje nieustanne napiecie rasowe pomiedzy populacja biala a murzynami/mulatami i indianami/metysami i innymi przedstawicielami ras kolorowych. Pomyslmy o ile przyjemnijsza byla by Ameryka gdyby nie bylo w niej ras kolorowych stanowiacych stale obciazenie socjalne oraz zagrozenie bezpieczenstwa powszechnego !  Dlatego z pewnym niepokojem patrze na kompletny brak logiki  jaki opanowal wspolczesne masy, ktorym propaganda serwowana przez media a generowana przez kola rzadzace i opiniodawcze wtlacza idee , ktore musza doprowadzic do powaznej jesli nie terminalnej katastrofy systemu spolecznego.

wtorek, 23 lipca 2013

Dlaczego jest jak jest i czy moze byc lepiej


  
Od czasu do czasu spotykam sie z pytaniem dlaczego Polska obecna tak bardzo odbiega swoja swiatowa pozycja i znaczeniem od Polski dwudziestolecia miedzywojennego. Pytaja mnie o to ludzie odemnie mlodsi zapewne sadzacy, ze jako starzec nad grobem stojacy mialem blizszy wglad w sytuacje panujaca w okresie II Rzeczpospolitej niz oni sami. Tymczasem moje wspomnienia siegaja z trudnoscia lat tuz powojennych a sama II RP znam z drugiej reki - dzieki komentarzom i opowiadaniom moich starszych krewnych. Takie komentarze nigdy nie sa zbyt uporzadkowane ani udokumentowane  a sa tez czesto zabarwione osobistym punktem widzenia osoby relacjonujacej.

    Nie ulega watpliwosci, ze II Rzeczpospolita jako panstwo nowe, reaktywowane z fragmentow trzech zaborow po niemal 150  letniej niewoli (pierwszy rozbior Polski -rok 1772), byla znacznie sprawniejsza niz obecna w dziele odtwarzania struktury panstwowej i budowania pozycji Polski jako jednego z filarow porzadku swiatowego po kapitulacji II Rzeszy oraz  w obliczu bolszewickiej anarchii panujacej na terytorium dawnego Imperium Romanowow. Przed elita kraju stanelo bowiem zadanie ujednolicenia porzadku prawnego oddziedziczonego po zaborcach oraz faktyczne zdefiniowanie granic kraju, do ktorego roznych prowincji roscili sobie prawa spadkobiercy mocarstw rozbiorowych. Polska 1918 roku byla tworem powstalym w walce z jej sasiadami a takze z dyplomacja Entanty, ktora usilowala ograniczyc polskie ambicje terytorialne. Na terytorium Polski stacjonowaly takze wojska obce nadzorujace plebiscyty przynaleznosciowe jakie przeprowadzano na terytoriach spornych (Slask, Mazury). Ich sympatie na ogol nie lezaly po stronie polskiej. Wrogo nastawione do nowej Polski byly istniejace na jej terenie mniejszosci narodowe: komunizujacy Zydzi, zniemczeni Slazacy i zamieszkali na terenach  bylego zaboru pruskiego i austriackiego Niemcy a takze Czesi  usilujacy oderwac od Polski tereny bylego Ksiestwa Cieszynskiego, czy Litwini  oraz Ukraincy usilujacy zbudowac wlasna Niepodlegla Ukraine. Tradycyjnie wrodzy Polsce byli tez  Rosjanie -zarowno biali czyli zwolennicy Imperium Rosyjskiego w przedwojennych granicach jak i kierowani przez Zydow bolszewicy. Panstwo Polskie powstawalo w walce o przetrwanie i walka ta byla skuteczna tylko dlatego, ze w tym czasie zarowno Niemcy jak i Rosja -Ukraina -Bialorus i Litwa byly pograzone w chaosie walki klasowej i kryzysie gospodarczym wywolanym z jednej strony rewolucja bolszewicka a z drugiej przegrana wojna i dazeniem panstw Entanty (Anglia, Francja, USA) do oslabienia Niemiec.

   Nie bez znaczenia dla dyplomacji uwczesnych wielkich mocarstw byla koniecznosc zbudowania kordonu sanitarnego izolujacego skomunizowana Rosje od swiata cywilizowanego. Tej roli nie mogly tuz po wojnie pelnic Niemcy gdyz byl to kraj takze silnie komunizujacy oraz rozgoryczony wymuszonymi na nim stratami terytorialnymi. Pamietajmy bowiem, ze Imperium Niemieckie cesarza Wilhelma II skapitulowalo w sytuacji, ktora w zasadzie owej kapitulacji nie wymagala. Armie niemieckie poddaly sie nadal zajmujac pozycje bojowe na terytorium przeciwnika. Ten fakt byl powodem oskarzen jakie pozniej wysuwano ze strony sil patriotycznych o "ciosie w plecy" jakie po-cesarski socjaldemokratyczny rzad niemiecki  wymierzyl II Rzeszy z zamiarem stworzenia ogolnoeuropejskiej rewolucji socjalistycznej na terenie Europy Centralnej.

   To jednak, ze polska elita  polityczna i intelektualna zdecydowala sie na walke zamiast biernie zdac sie na dobra wole mocarstw Entanty i pozwolic dyplomacji szeroko rozumianego "Zachodu" decydowac o przyszlym ksztalcie geograficznym kraju odroznia ja od jej rzadcow z lat 1945-do czasu obecnego.
W przeciwienstwie bowiem do okresu demokracji socjalistycznej czasow Polski Ludowej , PRLu czy III RP ton elicie II Rzeczpospolitej nadawali przedstawiciele ziemianstwa oraz wojskowi, ktorzy zbrojna reka wykuwali granice kraju (patrz http://bobolowisko.blogspot.com/2013/06/twarze-ii-rzeczpospolitej-twarze.html). Wiedzac z wlasnego doswiadczenia jak wiele ofiar i wysilku bylo potrzebne aby odzyskac i utrzymac niepodleglosc kraju  nie mieli oni zamiaru aby owa wolnosc utracic droga przyjecia przewodnictwa ze strony mocarstw osciennych czy nawet Francji lub Anglii. Wrecz przeciwnie! Postanowili oni budowac Polske mocarstwowa o pozycji swiatowej porownywalnej z innymi mocarstwami. Nie bez znaczenia byl tez fakt, ze ludzie ci znali z wlasnego doswiadczenia co to znaczy zarzadzac duza jednostka gospodarcza - czy jest nia wlasny majatek, przedsiebiorstwo czy kraj- i ile wysilku wymaga utrzymanie w nim porzadku, spokoju i poziomu zatrudnienia pozwalajacego na utrzymanie przy zyciu zaleznej od ich decyzji sily roboczej. Na tym wlasnie polega ta wielka roznica z elita rzadzaca od roku 1945 do chwili obecnej. Po drugiej wojnie swiatowej Polska znalazla sie w rekach typowych pracownikow najemnych, dla ktorych bylo calkiem naturalne aby sluzyc komus czy to ze wschodniej czy po zachodniej stronie granicy. Wszystko co oczekiwali to pewnosc utrzymania wladzy oraz osobiste korzysci gwarantowane przez zagranicznego pracodawce.  Jak juz niegdys pisalem, najwiekszym wrogiem Polski jest jej wlasny lud, (patrz http://bobolowisko.blogspot.com/2011/08/z-punktu-widzenia-pana-dziedzica-czyli.html ), ktory dla personalnych korzysci sprzeda interes narodowy bez mrugniecia okiem. Glupota ludu i jego brak zdolnosci przewidywania jest dla wielu z nas sprawa oczywista gdyz poznajemy ja z codziennego obcowania z typowymi rodakami. Jesli spytamy na przyklad kogokolwiek o to co mysli o odzyskaniu polskich Kresow i o prawach jakie Polacy maja do tych terenow to najczesciej spotkamy sie z wzruszeniem ramion. Co bowiem ma przyniesc mu wysilek walki o odzyskanie tego terytorium jesli on sam na nim nie mieszka. Co go obchodzi majatek skradziony innym Polakom niedys a czesto i nadal tam mieszkajacym czy tez dobra kulturalne, ktore tam najczesciej marnieja w rekach nieprzychylnych okupantow. To co determinuje poziom swiadomosci spolecznej to edukacja patriotyczna w szkole oraz edukacja masowa spoleczenstwa doroslego. Oba te czynniki sa jednak kontrolowane przez aktualna elite polityczna i medialna i moga spelnic swoje zadania tylko wtedy gdy istniejaca elita sama posiada swiadomosc narodowa i zdolnosc rozumienia interesu narodowego.  Tego nie mozemy sie spodziewac od osob, ktore uwazaja, ze "polskosc to choroba" ani tez od entuzjastow awansu spolecznego i spolecznego panstwa prawa.

   Dobra ilustracja sentymentow panujacych w II Rzeczpospolitej sa tak zwane wirniki czyli stemple pocztowe zawierajace pewne tresci, ktore zdaniem elity politycznej powinny zabladzic pod strzechy wspolobywateli. Jest to oczywiscie wiadomosc uproszczona ale wlasnie przez to trafiajaca do umyslow nie nawyklych do analiz bardziej skomplikowanych. Spojrzmy zatem co nam mowia o Polakach II Rzeczpospolitej owe fragmenty historii pocztowej.
 Tak na przyklad kartka z1929 roku mowi nam, ze w okresie kryzysu gospodarczego w Polsce ale i na swiecie powinnismy popierac wytworczosc krajowa. Dlaczego? Bo importowanie towarow zagranicznych, o ile nie sa nie do zastapienia, powoduje wyplyw kapitalu polskiego za granice oraz hamuje produkcje na terenie kraju. Ta zas daje utrzymanie populacji wlasnej. Czy nie jest to argumentacja aktualna?
   II Rzeczpospolita otwierala sie na morze i zdawala sobie sprawe z tego, ze jej dostep do morza i powodzenie handlu i rybolowstwa morskiego jest uwarunkowane istnieniem silnej marynarki wojennej. Dlatego kartka z roku 1930 posiada wirnik "Nie ma Polski bez morza. Budujmy okrety wojenne".

 Silna flota wojenna, ktora zreszta sprawdzila sie w czasie II Wojny Swiatowej, miala tez zadanie perspektywistyczne. Jej koncowym celem bylo ochranianie dostepu do kolonii zamorskich, do ktorych II RP roscila sobie pretensje. "Wlasne kolonie to sila gospodarcza Polski" mowi wirnik z 1939 roku. Moze sie to nam wydawac smieszne w sytuacji obecnej, kiedy kolonializm jest znacznie bardziej zamaskowany. W tym czasie jednak wszystkie liczace sie na swiecie panstwa (Anglia, Francja , USA, Wlochy) posiadaly posiadlosci zamorskie, z ktorych czerpaly zyski bedace zrodlem ich zamoznosci nawet do chwili obecnej. Po I Wojnie Swiatowej odebraly one i podzielily sie bylymi koloniami Niemiec. Nie bylo wiec niczym osobliwym, ze Polska starajaca sie o pozycje mocarstwa europejskieo zamierzala postapic podobnie.
 Podobny cel mial zabor ziem bylego Ksiestwa Cieszynskiego ( w r. 1938), zaludnionego w wiekszosci przez Polakow, a zajetego przez rzad Czechoslowacji w momencie gdy Polska prowadzila boj o zycie z bolszewicka nawala w roku 1920. Wirnik mowi nam nie tylko, ze zrewanzowalismy sie w ten sposob Czechom za ich cios w plecy ale takze , ze takie posuniecie mialo zdrowy sens gospodarczy.

   Polska jest jak orzech znajdujacy sie w cegach "dziadka" ktorego dzwigniami sa Rosja i Niemcy.  W takiej sytuacji jedyna szansa utrzymania realnej niepodleglosci  od obu sasiadow jest wzmocnienie skorupy (wojskowej) czyli utworzenie twardego do zgryzienia orzecha oraz powiekszenie  jego objetosci przez przylaczenie ziem nam odebranych  czyli powrot do rozmiarow przedrozbiorowych. Kazdy rzad polski, ktory nie zmierza w tym kierunku jest rzadem zdrady narodowej.

   Jest oczywiscie mozliwe, ze niewolnicza natura naszego ludu zwyciezy i Polska jako panstwo i narod przestanie istniec. Taki jest cel obecnej, kierowanej przez Germanow, Unii Europejskiej. Realizuje ona bowiem plany NSDAP metoda Anchlussow przekupujac sprzedajne elity polityczne krajow Europy Centralnej. Przyklad Wegier Orbana wskazuje na to, ze powrot do realistycznej polityki narodowej jest mozliwy. Zas przyklad Jugoslawii, Grecji i Cypru mowi nam czego mozemy oczekiwac i my jesli jeszcze bardziej zintegrujemy sie z UE.

czwartek, 4 lipca 2013

Porozmawiajmy o niczym czyli "gazowa" socjologia Baumana



 Nie tak dawno ( http://bobolowisko.blogspot.com/2013/06/upiory-przeszlosci-nadal-popularne.html ) powiedzialem pare negatywnych opinii zwiazanych z popularna sylwetka Nowej Lewicy jaka jest prof. Zygmunt Bauman. Jak juz kilka razy pisalem,  ogolnie nie daze estyma przedstawicieli nauk humanistycznych ze wzgledu na relatywnie niski poziom umyslowy wiekszosci przedstawicieli tych dyscyplin. Mam na mysli to, ze sa to erudyci, ktorzy sami z siebie nie maja na ogol nic ciekawego do powiedzenia. Ich zycie zawodowe to swiecenie swiatlem odbitym czyli zdobyczami intelektu wczesniejszych badz wspolczesnych im myslicieli, ktorzy w srodowisku osiagneli pewna prominencje. Owe znaczenie moze byc zasluzone lub nie ale nie w tym rzecz. Od naukowca oczekuje bowiem tego by mial on do powiedzenia cos z wlasnych przemyslen czy doswiadczen a nie tylko podawal podobnym mu jalowym umyslom papke intelektualna przetrawiona przez innych. Bauman jest niestety jednym wlasnie ze wspolczesnych komentatorow nowoczesnego talmudu.


   Ze wzgledu na to, ze glos podniesiony w dyskusji oskarzyl mnie o to, ze krytykuje owego tworce nie znajac jego dziel najnowszych sprowadzilem z biblioteki "Does Ethics Have a Chance in a World of Consumers" - Institute for Human Sciences - Vienna Lecture Series (2008), ktora to ksiazka winna stanowic efekt przemyslen "dojrzalego" Baumana. Niestety po lekturze tej niemal 300 stronnicowej i szescio rozdzialowej ksiazki z przyjemnoscia stwierdzam, ze w mojej ocenie Baumana nie omylilem sie pod zadnym wzgledem. Jest to typowy dla swojej epoki hochsztapler intelektualny o dobrym warsztacie literackim, ktory jednak nie sluzy mu do niczego innego jak do bezkomentarzowego przedstawienia stanowisk tego czy innego socjologa, filozofa czy nawet zoologa.

     Czy etyka ma szanse w swiecie nastawionym na konsumpcje? - Tego nie dowiemy sie od Baumana mimo, ze taki jest tytul jego wykladow. Oczywiscie akademickie "gas-bags" zdarzaja sie we wszystkich dyscyplinach ale co sadzic o srodowisku, ktore uwaza taka osobe za kogos wartego akademickiego wyroznienia albo nawet tylko pojdzie na jego wyklad? Aby dac tu probke baumano-mowy:  "As Alain Ehrenberg convincingly argues, most human sufferings tend to grow nowdays from surfeit of possibilities, rather than from profusion of prohibitions as they used to in the past" (Jak Alain Ehrenberg przekonywujaco argumentuje, obecnie najczesciej ludzkie cierpienie wyrasta z powodu nadmiaru mozliwosci niz z powodu ograniczen, ktore dominowaly w przeszlosci)  (str. 51) .  Czyzby istotnie przeklenstwem naszych czasow byl nadmiar mozliwosci nie skompensowany restrykcjami dla ruchu osob lub ideii?

    Istotnie trudno znalezc strone owych wykladow, na ktorej autor nie cytowalby dwoch czy trzech "klasykow" od Arystotelesa po Sorosa. ale tez rownie trudno by znalezc nawet jedna strone na ktorej Bauman przedstawilby jakas wlasna opinie lub zaproponowal swoje wlasne rozwiazanie problemu.
Jest to taktyka akademicka wyksztalcona zapewne w czasie calej kariery zawodowej, w ktorej to ze powie sie cos kontrowersyjnego moglo stanowic o jej naglym zakonczeniu. Dlatego szczerze odradzam kazdemu czytanie dziel tego autora gdyz jest to strata czasu. 

Na zakonczenie zas zamieszczam recenzje owego dziela napisana przez zapewne fachowca w tej dziedzinie:

Immanuel Kant extrapolated the trajectory of eighteenth-century history into a future that would demand a universal morality. That future, Bauman announces, has now arrived. But serious thinkers must proceed with the Kantian project in circumstances more difficult than the German philosopher could ever have anticipated, as traditional, locally grounded absolutes dissolve in the flux of twenty-first-century lifestyle consumerism. Tragically, some uprooted groups have tried to recreate the reassuring ethical order of a monolithic community, even when doing so has meant unleashing genocidal violence against outsiders (as in Cambodia, Rwanda, and Kosovo). Doubtful that an American superpower that excels only in military technology will offer better cultural options, Bauman adumbrates a hopeful orientation inspired by the transnational aspirations of Europeans. These aspirations are already restraining profit-seeking global capitalism while advancing a progressive code of planetary responsibility. Some readers may suspect that the very different universalism of a resurgent Islam deserves more attention that it receives, but Bauman poses questions deserving attention from anyone trying to understand our rapidly globalizing society. --Bryce Christensen  
  
Jest to dobry przyklad belkotu jaki panuje w obrebie tej dziedziny.

wtorek, 2 lipca 2013

Jak jest na gorze tak jest na dole

   W poprzednich wpisach (http://bobolowisko.blogspot.com/2013/06/ruch-w-przestrzeni-ograniczonej.html ,http://bobolowisko.blogspot.com/2013/06/jeszcze-troche-o-mechanice-kwantowej.html , http://bobolowisko.blogspot.com/2013/05/kolorowy-plaszcz-jozefa-i-nedza-nauki.html , dalem czesciowy wyraz mojemu zgorszeniu stanem obecnej fizyki a zwlaszcza jej czesci zwanej mechanika kwantowa czy falowa. Moim zdaniem jest to teoria nadmiernie zmatematyzowana a przez to trapiona przez niewytlumaczalne pardoksy oraz nie spelniajaca podstawowej roli  nauki przyrodniczej: a mianowicie wyjasnienia dlaczego obserwujemy pewne zjawiska i jaki jest ich mechanizm. Odpowiedz na to pytanie jest bowiem racja bytu fizyki teoretycznej. O tym jak jest w rzeczywistosci  informuje nas fizyka doswiadczalna- kopalnia zaobserwowanych faktow, ktorych objasnienia i systematyzacji  powinna jednak nam dostarczac jej wielka siostra..

   Jak pokazalem uprzednio (i pokaze jeszcze) zjawiska kwantowe pojawiaja sie wtedy gdy mamy do czynienia z ukladami zwiazanymi. Jest to kwestia osobna, bardzo wazna i dotad niesprecyzowana pod wzgledem teoretycznym. Nie mamy bowiem jasnej definicji tego jakie to uklady wlasciwie naleza do klasy ukladow zwiazanych. W tej chwili prowizorycznie zakladam, ze ukladem zwiazanym jest kazdy system dynamiczny przejawiajacy okresowosc. Taki jak na przyklad oscylator harmoniczny czy rotator.  Nawet jednak i przy tym, dosc szerokim, pojmowaniu stanu zwiazanego mamy do czynienia z co najmniej dwiema odmianami zachowania periodycznego. W jednym przypadku, takim jak przypadek oscylatora harmonicznego, mamy do czynienia z przebiegiem periodycznym ale nie stacjonarnym. Czastka bowiem ma zmienna energie kinetyczna i potencjalna tyle, ze zmiany nastepuja w sposob zsynchronizowany tak, ze energia calkowita pozostaje stala. W  innym zas przypadku , takim jak jama potencjalu, mamy do czynienia z przebiegiem istotnie stacjonarnym. Energia kinetyczna jest stala i stala jest takze energia potencjalna czastki.  W wiekszosci znanych mi przykladow uklad zwiazany charaktryzuje sie tym, ze jego calkowita energia kinetyczna jest mniejsza od energii potencjalnej wzajemnego przyciagania pomiedzy skladnikami systemu. Czy jednak jest to definicja calkowicie poprawna w przypadku ukladow posiadajacych wiele stopni swobody -tego nie wiem. 
    Jesli systemem dynamicznym zwiazanym jest nasz wszechswiat to oczywiscie wszystkie sytuacje i stany przez ktore juz przeszedl powtorza sie w przyszlosci (zapewne bardzo odleglej) czyli nastepuje hinduiczna samsara (czyli kolo zycia znane takze pod nazwa cyklu Poincare'go). Jesli nie, to ewolucja jest nieodwracalna i wszystko zakonczy sie  Sadem Ostatecznym.
      Zanim jednak zajmiemy sie zagadnieniami w skali kosmicznej skoncentrujmy sie przez chwile na jeszcze jednym przykladzie do znudzenia przerabianym w kursach chemii i  fizyki. Mysle tu o planetarnym modelu atomu zaproponowanym przez Nielsa Bohra we wczesnym okresie rozwoju teorii kwantow.  Jak moi czytelnicy byc moze pamietaja, zaproponowalem uprzednio nieco inny od stosowanego powszechnie algorytm sluzacy do wyznaczania ruchu i poziomow energetycznych ukladow zwiazanych.  Moim zdaniem dla opisania tego rodzaju ukladow wystarcza calkowicie formalizm mechaniki klasycznej uzupelniony dwoma wymaganiami. Po pierwsze obecnosc stanow zwiazanych oznacza restrykcje polozona na dozwolone wartosci momentu pedu. Ta restrykcja zawiera stala Plancka i powoduje to, ze z pelnego zbioru dowolnych wartosci poczatkowych polozenia i pedu (czastki lub czastek) musimy wybrac tylko pewien ich podzbior. Takie postepowanie gwarantuje nam kwantyzacje energii ukladu. Po drugie, stany zwiazane i stacjonarne systemu odpowiadaja koleinie energii wyznaczonej z warunku na minimum calkowitej energii systemu. Ta propozycja  zapewnia nam stabilnosc ruchu okresowego. Aby system wytracic ze stanu stacjonarnego trzeba wykonac pewna prace. To, ze moment pedu powinien miec wartosc stala dla stanow zwiazanych jest uzasadnione. Nie znamy natomiast przyczyny tego dlaczego jego wartosc musi byc wielokrotnoscia stalej Plancka.  Dlatego musimy w tej chwili to zalozenie przyjac jako nie wyjasniony fakt doswiadczalny.

  Dla ustalenia uwagi rozwazmy hamiltonian ukladu dwoch czastek przeciwnie naladowanych. Przyjmijmy, ze jedna z nich, proton, jest znacznie (1836 razy) ciezsza niz druga, ktora jest elektron. Nie jest to ograniczenie zasadnicze bowiem stany zwiazane czastek oddzialywujacych potencjalem kulombowskim istnieja takze dla czastek o masie identycznej (np pozytronium- uklad zwiazany elektronu i pozytronu) ale takie podejscie pozwala nam na unikniecie wprowadzenia masy zredukowanej. Po prostu czastka lzejsza obraca sie wokol ciezszej w podobny sposob w jaki planety naszego Ukladu Slonecznego poruszaja sie wokol Slonca.
    Hamiltonian (czyli energia calkowita) elektronu poruszajacego sie w polu protonu moze byc przedstawiona jako suma energii kinetycznej elektronu oraz jego energii potencjalnej w polu nieruchomego protonu ( inaczej mowiac w ukladzie odniesienia, w centrum ktorego lezy proton). Tutaj p = mv oznacza ped  elektronu , q jest absolutna wartoscia ladunku (elektronu lub protonu) a r jest promieniem wiodacym od protonu do elektronu. Jest to opis uproszczony ale zgodny z modelem atomu proponowanym przez Nielsa Bohra i ogolnie uzywanym we wspolczesnej kwantowej teorii atomow wodoropodobnych. Jesli teraz zastosujemy propozycje kwantowania momentu pedu elektronu  w postaci

          r p= nh/(2Pi)                    n=1, 2, 3,....

to, pamietajac ze taki warunek stosuje sie tylko do stanow zwiaznych, otrzymujemy hamiltonian zalezacy wylacznie od promienia orbity elektronu"

    H = n^2 h^2/(2 Pi)^2 /(2m r^2) - q^2/(4 Pi g r)

    Przez g oznaczam tu stala dielektryczna prozni a wszystkie wielkosci powinny byc wyrazone w jednostkach SI (czyli MKSA). Nastepnie szukamy minimum energii calkowitej jako funkcji odleglosci pomiedzy elektronem i protonem:

    dH/dr = -n^2 h^2/(2 Pi )^2 1/r^3 + q^2(4 Pi g r^2) = 0

Dla r  roznego od zera (spadanie na czy przechodzenie przez  jadro wykluczamy ze wzgledu na  nie uwzglednione tu oddzialywania slabe, ktore uniemozliwiaja synteze neutronu) dostajemy nastepujace wyrazenie dla promienia n-tej orbity elektronu

    r(n)=  h^2 g/( Pi q^2 m) n^2 = 5.2918 x 10^(-11)  n^2  metrow

a dla predkosci obwodowej elektronu na n-tej orbicie (kolowej)

  v(n) = q^2/ (2g nh) = 2187.7 1/n  km/sec

   Im dalej od centrum tym mniejsza (jak 1/n) jest orbitalna predkosc elektronu. Nie mniej, na kazdej orbicie kolowej predkosc elektronu jest stala . To odroznia orbity kolowe od eliptycznych, ktorych tu omawiac nie bede, ale na ktorych predkosc czastki orbitujacej zmienia sie wzdluz trajektorii. Takie eliptyczne trajektorie sa w swojej dynamice podobne do dynamiki oscylatora harmonicznego. Oznaczaja one, ze dipol utworzony przez elektron i proton oscyluje a przez to takze traci energie na wypromieniowanie fali elektromagnetycznej.  Tym samym orbity eliptyczne elektronu sa niestabilne i wobec  tego nie opisuja stanu stacjonarnego systemu. Warto pamietac, ze obiekt poruszajace sie po orbitach eliptycznych stanowia cos w rodzaju "diabelskiego kola" znanego z wesolych miasteczek. Polowa trajektorii pokonywana jest bowiem podczas ruchu opoznionego a druga polowa - ruchem przyspieszonym.

    W przypadku orbit kolowych mamy do czynienia z ruchem jednostajnym po okregu polozonym na powierzchni ekwipotencjalnej. Poziom podstawowy (dla n=1) jest bardzo stabilny nie tylko dlatego, ze przypomina energetyczny tor bobslejowy (z bandami) ale i dlatego, ze jest on najnizszym pod wzgledem energii stanem jaki elektron moze posiadac. Czesto w ksiazkach znajduje tlumaczenie nieprawidlowosci teorii Bohra uzywajace jako argumentu tego, ze ruch po okregu, nawet jednostajny ma przyspieszenie dosrodkowe i wobec tego elektron powinien emitowac promieniowanie elektromagnetyczne i spasc na jadro. Wraz z tym wyjasnieniem wprowadzana jest idiotyczna teza o ciaglym rozkladzie masy elektronu wzdluz trajektorii orbity.  Zadna z tych propozycji nie jest prawdziwa. Aby wypromieniowac fale elektromagnetyczna elektron musialby bowiem wydzielic z wlasnego zasobu energii (potencjalnej i kinetycznej) pewna porcje energii (odpowiadajaca energii kwantu promieniowania). W tym celu musialby zas osunac sie na nizszy poziom energetyczny.Takiego jednak nie ma ponizej orbity stanu podstawowego. Tak wiec stan podstawowy jest trwaly i stabilny co nie oznacza tego, ze elektron otacza  proton czyms w rodzaju chmury czy fali materialnej.
   Inna sprawa jest ruch po orbitach eliptycznych, ktore jednak nie odpowiadaja warunkowi minimum energii oraz na ktorych elektron porusza sie ruchem niejednostajnym podrozujac pomiedzy dwiema powierzchniami ekwipotencjalnymi.

   Nasz uklad ma skwantowana orbitalna energie kinetyczna  wynoszaca

    E(kin)= p^2/(2m) = 1/8 m q^4/ (h^2 g) 1/n^2

oraz potencjalna

    E(pot)= -2 E(kin)

Im wyzsza orbita tym mniejsza jest zrowno energia kinetyczna ruchu orbitalnego jak i energia potencjalna przyciagania przez jadro (jak 1/n^2).  Energia calkowita wynosi zatem

   H= E(kin) +E(pot) = - E(kin)

i jest ujemna tak jak to powinno byc w stanie zwiazanym. Aby usunac elektron z atomu wodoru w stanie zwiaznym musimy dostarczyc mu energii co najmniej rownej E(kin).  Jest to tak zwana praca wyjscia elektronu.
 Mozemy oczywiscie obliczyc takze dlugosc fali de Broglie'a dla kazdej orbity wynoszaca

   L(n)=  h/p(n) = 2 h^2 g n/(mq^2) = 2 Pi r(n)/n

   Oznacza to, ze na kazdej stacjonarnej orbicie moze znalezc sie tylko skonczona i calkowita dlugosc fali de Broglie'a chociaz czym jest faktycznie ta fala tego nie wiemy. Na pewno nie jest to bowiem "rozmazana" po okregu orbity masa elektronu.

   Zauwazmy wreszcie, ze ladunek punktowy elektronu poruszajacy sie po okregu  o promieniu r(n) (dla n-tej orbity) stanowi prad staly plynacy przez przewodnik kolowy. Taki prad jest zrodlem stalego pola magnetycznego. Wszystko co potrzebujemy to znalezc natezenie takiego pradu. To zas mozna zrobic dosyc prosto. Pelny obwod okregu l(n)= 2 Pi r(n) ladunek q pokonuje w czasie  2Pi r(n)/v(n). Stad
i(n)= q v(n)/(2 Pi r(n)). Taki prad tworzy indukcje magnetyczna B =u H = u /(4 Pi) q v(n)/r(n)^2 = u/(2 Pi) d(mag) /r(n)^3 gdzie d(mag) = q V(n) r(n) /2 jest magnetycznym  momentem dipolowym . Zatem

   d(mag) = [q h/(4Pi m)] n

    Wyrazenie w nawiasie kwadratowym nosi nazwe magnetonu Bohra i wynosi 9.274078x 10 ^(-24) J/T
(T = N/A/m).  Jak mozna bylo oczekiwac wielkosc momentu dipolowego rosnie liniowo z numerem orbity- im wiekszy promien orbity tym wiekszy jest moment dipolowy. Prad plynacy po orbicie (w stanie podstawowym) nie jest jednak jedynym skladnikiem momentu dipolowego atomu wodoru.  Mamy takze wklad pochodzacy z wewnetrznego momentu dipolowego obracajacego sie wokol wlasnej osi elektronu (spin) wynoszacy - 9.284764 x 10^(-24) J/T  oraz moment dipolowy protonu (spin protonu) wynoszacy znacznie mniej bo tylko14.106067 x 10^(-27) J/T.  Jak sie wydaje spin elektronu praktycznie kasuje moment dipolowy orbitalny tak wiec pozostaje nam efekt magnetyczny pochodzacy ze spinu protonu. Nie udalo mi sie jednak sprawdzic tej przepowiedni bo jak dotad nie znalazlem wynikow doswiadczalnych pomiaru momentu dipolowego atomowego wodoru. Swego czasu poswiecilem sporo miejsca problemowi pochodzenia masy elektronu oraz spinu (http://bobolowisko.blogspot.com/2009/11/there-was-young-lady-named-bright.html ) i tam tez odsylam czytelnkow zainteresowanych tym dosc skomplikowanym zagadnieniem.

  Przyjrzyjmy sie teraz problemowi podobnemu pod wzgledem typu potencjalu przyciagajacego oraz zachowania lekkich elementow zwiazanych poruszajacych sie w polu ciezkiego centrum. Mam na mysli nasz Uklad Sloneczny. To jakie stany zwiazany zaobserwujemy jest zdeterminowane polem grawitacyjnym Slonca, ktory jest obiektem posiadajacym najwieksza mase. W pierwszym przyblizeniu mozna pominac zaburzenia spowodowane wzajemnym oddzialywaniem planet. Jesli wiec mamy planete o masie m poruszajaca sie w polu grawitacyjnym Slonca o masie M to hamiltonian takiego ukladu mozemy zapisac w postaci:

    H= p^2/(2m) - G mM/r

gdzie G jest stala grawitacji (G= 6.6720x10^(-11) Nm^2/kg^2) . Jest to wyrazenie przyblizone gdzyz nie bierzemy tu pod uwage skonczonych geometrycznych rozmiarow obiektow astronomicznych traktujac je jak punkty materialne. Stosowne poprawki mozna wniesc ale ja tu tego nie zrobie. Tak jak poprzednio, w przypadku stanow zwiazanych czastek naladowanych, zakladamy, ze wartosci poczatkowe pedu i polozenia sa wzajemnie zalezne relacja wynikajaca z skwantowania momentu pedu :

   r p= nh/(2Pi)

a wiec energia calkowita stanu zwiazanego planety i Slonca wynosi :

   H =[ nh/(2 Pi r)]^2 -  GMm/r

Dalej obliczenia wykonujemy identycznie jak w przypadku oddzialywan kulombowskich. Z warunku na minimum energii otrzymujemy dozwolone promienie orbit stacjonarnych (kolowych) oraz pedy planet

   r(n)= n^2 h^2 /{ (2 Pi )^2 Gm^2 M}  n=1, 2, 3....

   p(n)= Gm^2 M 2 Pi/ (nh)

Zauwazmy, ze promien orbity stanu podstawowego (promien Bohra ukladu Slonecznego) jest niezwykle maly w porownaniu z tym jaki mielismy w przypadku czastek naladowanych. Wynosi on

  r(1)= 2.33 x 10 ^(-138)  m

co oznacza, ze orbita stanu podstawowego znajduje sie wewnatrz rdzenia Slonca (ktory jest ukladem gazowym). To zas oznacza, ze model mas punktowych powinien byc zmodyfikowany tak by uwzglednic rozklad przestrzenny masy w Sloncu i planecie. Tym sie jednak tu nie bedziemy zajmowac gdyz odleglosci planet od Slonca i tak mowia nam, ze planety okupuja orbity stanow wzbudzonych o bardzo duzych liczbach kwantowych.  Energia planet na orbicie kolowej (czyli wszystkich planet z wyjatkiem Merkurego i Plutona) jest skwantowana i wynosi

   H(n)= -0.5 [2 Pi G M /(nh)]^2 m^3

Mozemy takze wprowadzic pojecie fali materii de Broglia dla obiektow atronomicznych w postaci planet.
Ze znanej relacji

   L(n)= h/p(n) 

otrzymujemy

   L(n) =  n  h^2/[2 Pi MG] 1/m^2 = n L(1)

Dla Ziemi wynosi ona L(n=2.53x1)^74)= 3.72 x 10^(-60) m  czyli jest znacznie mniejsza od promienia kuli ziemskiej.  Nie jest jasne jakie fizyczne znaczenie ma ta wielkosc ale oczywiscie na orbicie ziemskiej miesci sie skonczona i calkowita liczba tych fal.

   To ze Ziemia i inne planety znajduja sie na orbitach stanow wzbudzonych oznacza, ze istnieje mozliwosc  kwantowego skoku do stanu podstawowego lezacego wewnatrz Slonca. Taki skok wymagalby emisji jednego lub kaskady grawitonow i praktycznie zakonczylby trwanie biosfery ziemskiej tworzac cos w rodzaju ostatecznego stadium Sadu Ostatecznego.  Jesli starczy mi czasu to zajme sie jeszcze w przyszlosci pytaniem o rownania pola grawitacyjnego oraz o to jak ono moze byc skwantowane.
    Problem kwantyzacji pola grawitacyjnego jest na ogol rozwazany z punktu widzenia ogolnej teorii wzglednosci, ktora tlumaczy oddzialywanie grawitacyjne poprzez modyfikacje metryki przestrzeni. Nie negujac faktu, ze kazde oddzialywanie, nie tylko oddzialywanie grawitacyjne, moze byc traktowane w ten sposob (t.j. przez wprowadzanie przestrzeni nieeuklidesoweych) uwazam to podejscie za niepotrzebnie skomplikowane matematycznie. Wiekszosc obiektow astronomicznych porusza sie z predkosciami nie-relatywistycznymi i nadmierny aparat matematyczny nie jest uzasadniony przy ich opisie. Ponadto, zanim skomplikujemy problem, nalezaloby wpierw opisac go przy pomocy teorii newtonowskiej byc moze stosownie rozszerzonej. Takie rozszerzone teorie grawitacji sa obecnie dostepne.