piątek, 30 marca 2012

Reforma systemu emerytalnego i inne problemy z logika

   Obserwuje ostatnio pojawiajace sie w prasie, blogach i telewizji informacje o koniecznosci reformy obecnego systemu ubezpieczen spolecznych. Jest to problem dotyczacy glownie pokolen przyszlych gdyz proponowana przez PO reforma ma byc wprowadzana stopniowo i ja , na przyklad, na pewno nie doczekam czasu gdy zostanie ona sprawdzona w praktyce. Nie mniej jest to uzasadniony przedmiot rozwazan gdyz moje wlasne doswiadczenie z paruletnich zamagan prawnych z ZUS mowi mi, ze jest to instytucja wyjatkowo oszukancza. Pare uwag na temat dzialania obecnego systemu zamiescilem wczesniej (http://bobolowisko.blogspot.com/2011/10/oddawajcie-forse-zlodzieje.html ) a moje zmagania prawne z ZUS zaowocowaly do chwili obecnej dwoma wygranymi procesami w Sadzie Pracy. Wiem wiec z wlasnego doswiadczenia oraz z punktu widzenia, ktorego poprawnosc uznal Sad prawomocnym wyrokiem, ze ZUS bardzo latwo interpretuje i tak niejasne przepisy na niekorzysc przymusowo w nim ubezpieczonego. Mysle tez, ze takich osob jak ja, ktore zdecyduja sie na aktywna obrone swoich praw, nie jest az tak wiele wsrod osob, ktore ZUS  w przeszlosci odeslal z kwitkiem.

   Premier Tusk i PO/PSL argumentuja obecnie, ze dluzsze srednie zycie obywateli dzieki doskonalej opiece zdrowotnej w III RP oraz zmniejszona plodnosc polskich matek wywolana zapewne naduzywaniem srodkow antykoncepcyjnych i poronnych wywola w przyszlosci nieuchronny deficyt ZUS-u. Mniej bowiem bedzie pracownikow, skladajacych sie na wyplaty emerytur pokolen schodzacych z rynku pracy. Mowie tu oczywiscie nie o tych schodzacych na wieki przed osiagnieciem wieku emerytalnego ale tych, ktorzy pograza sie w slodkim zyciu emeryta-rentiera. Rozumowanie to jest obciazone dwoma bardzo waznymi bledami logiki ekonomicznej. Po pierwsze, zaklada ono mylnie, ze ubezpieczenie spoleczne musi byc czyms w rodzaju piramidy Ponziego, w ktorym wklady nowych inwestorow pokrywaja fundusze wycofywane przez inwestorow bylych. Sama nazwa ubezpieczenie spoleczne jest zreszta mylaca i niewlasciwa co widze tez po komentarzach niektorych blogerow uwazajacych ten rodzaj ubezpieczenia za ekwiwalentny np ubezpieczeniu od pozaru czy katastrofy samochodowej. Tymczasem te dwie ostatnie stanowia zabezpieczenie przed wypadkiem losowym, nie lezacym w interesie ubezpieczajacego. Tak nie jest z dozywociem emerytalnym, ktore jest nie do unikniecia, chyba  ze ubezpieczajacy umrze wczesniej niz to zaklada ustawa i zrobi tym prosto na reke instytucji ubezpieczajacej. Ubezpieczenie emerytalne jest natomiast funduszem powierniczym, ktore ubezpieczajacy skladaja w czasie swojego aktywnego zycia zawodowego aby miec zapewnione minimum egzystencji po wyjsciu z rynku pracy. W obecnej praktyce fundusz ten jest zagarniany natychmiastowo przez skarb panstwa co pozwala na zmniejszenie deficytu budzetowego. Jest to rozwiazanie idace na reke rezimowi rzadzacemu ale faktycznie stanowi ono defraudacje pieniedzy przeznaczonych na cel inny niz biezace wydatki panstwowe. Konsekwencja takiego postepowania jest to, ze Panstwo jako instytucja nabiera zobowiazania do wyplacania swiadczen emerytalnych bez wzgledu na stan aktualnych wplywow do ZUS. W poprawnej prawnie formie ZUS powinien byc instytucja niezalezna od panstwa, ktora ewentualnie moglaby kupowac obligacje panstwowe  RP badz tez obligacje innych panstw oraz inwestowac na rynku gieldowym. Zgromadzony kapital i dewidendy bylby zas zuzywane na oplacanie emerytur osob, ktore by do takiego systemu nalezaly dzieki wykupywaniu  tzw annuities czyli rent emerytalnych. Wysokosc tych rent-emerytur zalezalaby od wysokosci wkladow uczestnikow oraz od efektywnosci finansowych operacji jakich dokonywalby ubezpieczyciel (czyli ZUS).
   Po drugie projekt reformy emerytalnej zaklada, ze dluzszy wymagany czas pracy zawodowej oznacza automatyczny wzrost wplywow ze skladek przymusowych do kasy ZUS. Tymczasem Polska de-industrializuje sie coraz bardziej, idac w slady USA, co oznacza, ze w ukladzie istnieje coraz mniejsza liczba dobrze platnych prac. To zas oznacza, ze coraz wieksza liczba osob nigdy nie znajdzie stalego i dobrze wynagrodzanego zatrudnienia i to bez wzgledu na poziom uzyskanego wyksztalcenia. Bezrobotni nie placa skladek do ZUS a co wiecej samym swoim istnieniem stanowia obciazenie dla Panstwa. Beda oni pobierac bowiem renty zdrowotne i zasilki socjalne i beda tez stanowic zagrozenie kryminalne dla obywateli oraz wydatki na policje i wieziennictwo dla Panstwa. Jesli zamierzamy powaznie kontynuowac obecna, moim zdaniem zgubna, polityke gospodarcza i socjalna to powinnismy raczej zmniejszac ilosc wyzszych uczelni (gdyz dla absolwentow i tak nie bedzie pracy) oraz ograniczac jak tylko mozna wydatki na sluzbe zdrowia . Powinnismy sie tez cieszyc z tego, ze populacja Polski maleje (chociaz zbyt wolno) gdyz kraj jest i tak przeludniony (wg Raportu Rzymskiego na tym terytorium nie powinno zyc wiecej niz 17 mln ludzi). W sytuacji gdy ilosc stanowisk pracy maleje nie ma tez powodu do przedluzania zycia zawodowego obywateli gdyz na kazde wolne miejsce zatrudnienia czeka wielu mlodszych chetnych, ktorzy chetnie beda pracowac za znacznie mniejsze wynagrodzenie.

   Racjonalna polityke emerytalna trudno jest tez prowadzic w sytuacji gdy rzad i NBP dewaluuja PLN w sposob lawinowy. Bez stabilizacji wartosci PLN wszelkie planowanie przyszlych swiadczen jest ekonomiczna iluzja.  Iluzja jest tez mysl, ze bezpieczna starosc zapewni nam cos innego niz indywidualne inwestowanie w zloto w postaci sztabek lub monet. Tylko pieniadz oparty o parytet zlota badz finanse oparte o indeksowanie wzgledem zlota ( o czym pisalem uprzednio) moga zabezpieczyc realne i wiarygodne pod wzgledem sily nabywczej emerytury.

piątek, 23 marca 2012

Anatomia kryzysu

   Jest rzecza zadziwiajaca, ze oficjalna ekonomia nie dysponuje, jak mi sie wydaje, precyzyjna definicja kryzysu ekonomicznego oraz jasno zdefiniowana procedura jego identyfikowania. Niejasne sa tez przyczyny powstawania katastrof ekonomicznych. Tutaj hipotez jest az za duzo. O powodowanie kryzysu posadzane byly miedzy innymi: nadprodukcja (dzieki wzrostowi mechanizacji i wydajnosci produkcji), Arabowie i OPEC (dzieki podwyzszeniu cen surowcow energetycznych), emigranci (dzieki psuciu rynku pracy dla ludnosci tubylczej), spekulanci gieldowi (dzieki produkcji kapitalu bez jednoczesnego wzrostu podazy towarow), zwiazki zawodowe (dzieki wymuszaniu na pracodawcach zbyt wysokich kosztow pracy), globalizacja (dzieki ucieczce wytwarzania z krajow rozwinietych do Azji itp) a takze ogolnie pojeci zydzi (i cyklisci) (dzieki kumoterstwu i sitwie oraz wrodzonej sklonnosci do oszustw finansowych). Przy odrobinie dobrej woli moglbym sie pokusic o uzasadnienie winy w kazdym z wyzej wymienionych przypadkow. Nie mniej, chociaz kazdy z powyzszych czynnikow mogl wplynac na zachwianie ekonomicznej rownowagi ukladu gospodarczego i niektore z nich mialy i maja swoj udzial w kryzysie, ktory mamy obecnie to jednak zaden z nich nie jest czynnikiem decydujacym. Kryzysy bowiem nie sa ani tak liczne jak rozmaite zaburzenia w funkcjonowniu gospodarki przyjete przez ekonomistow "panstwowych" ( patrz np. http://research.stlouisfed.org/fred2/graph/?s[1][id]=GDPC1 na zaznaczone na tym wykresie kryzysy trapiace gospodarke  USA w latach 1940-2012) ani nie sa tez tak krotkotrwale jak chcialby tego Fed.Rez.


      W gruncie rzeczy, od roku 1900 a wiec przez wiecej niz stulecie mielismy tylko trzy faktyczne i powazne kryzysy stawiajace pod znakiem zapytania samo przetrwanie istniejacego wowczas systemu gospodarczego i politycznego na swiecie. W ostatnim z nich wlasnie tkwimy i co gorsza moje rokowanie co do wyjscia z niego sa niepomyslne. Drobniejsze recesje gospodarcze byly oczywiscie dokuczliwe dla ludnosci a zwlaszcza tej jej czesci, ktora stracila prace i byla pozbawiona srodkow do zycia. Nie mniej nie byly to katastrofy majace konsekwencje dla calej gospodarki swiatowej. Warto tez pamietac, ze dotkliwe kryzysy czy silne recesje nie sa cecha wylaczna gospodarki kapitalistycznej. W trakcie 70-ciu lat ekonomii socjalistycznej w ZSRR oraz 45-ciu lat  tejze gospodarki w PRLu oba kraje (oraz pozostale kraje Wspolnoty) przeszly przez niemal-periodyczne recesje  gospodarcze (patrz np http://bobolowisko.blogspot.com/2008/05/dawnych-wspomnien-czar-czyli-kryzysy.html), ktore owocowaly w pierwszym rzedzie zmianami przywodcow rezimu ale ktore tez w pewnym stopniu wplywaly na modyfikacje polityki gospodarczej panstwa. Obecnie zas istnieje duze prawdopodobienstwo tego, ze Chiny Ludowe a wiec panstwo socjalistycznego kapitalizmu padnie ofiara kryzysu nadprodukcji w zwiazku ze slabnacym w krajach rozwinietych rynkiem na chinskie produkty. Bedziemy wiec niedlugo swiadkiem procesu ekonomicznego domina, w ktorym kraje prymitywne ktore przejely wytwarzanie produktow poszukiwanych w krajach rozwinietych, najczesciej zreszta na licencji tych ostatnich, straca klientow ze wzgledu na krancowe zubozenie proletariatu krajow rozwinietych zawinione wlasnie tymze eksportem wytwarzania. Jest to cos w rodzaju ekonomicznego Ouroborosa czyli mitycznego weza pozerajacego wlasny ogon.

   Jak wskazuje wykres zamieszczony na planszy (1) prawdziwa amerykanska "Wielka Depresja" poprzedzona jest etapem wzrostowym w postaci  okolo 20-letniej hossy czyli ekonomicznej eksplozji dobrobytu po ktorej nastepowalo (dotad) okolo 10 lat chudych recesji gospodarczej i radykalnego spadku zamoznosci populacji. Jest rzecza zabawna, ze w swiadomosci spolecznej swiata upamietnila sie najbardziej Wielka Depresja lat 1929-1935, ktora byla znacznie mniejsza i mniej dokuczliwa niz dwie nastepujace po niej: zapomniana Wielka Depresja lat 1970-1980 oraz obecna Katastrofalna Depresja lat 2001- ??. Pierwsza Wielka Depresja XX wieku byla poprzedzona 20 latami  przed i powojennej prosperity (lata 1909-1929). Najwieksza role w przygotowaniu nadchodzacej recesji mialy wtedy smiale inwestycje przemyslowe (przemysl samochodowy, przemysl maszynowy, wlokniarski i elektryczny) oraz spekulacje gieldowe. To wlasnie te ostatnie mozemy winic za kreowanie "pieniadza bez pokrycia" gdyz zyski kapitalowe osiagane przez banki i instytucje finansowe byly wynikiem wzrostu can akcji na gieldzie nie popartym wzrostem wytwarzania towarow przez emitujace je firmy. Szczesliwie byl to czas pelnej wymienialnosci dolara na zloto na kazde zadanie ale wzrost ilosci papierowego pieniadza w stosunku do rezerw zlota wymagal uruchomienia procesu dewaluacji dolara do poziomu odpowiadajacego nowo wytworzonej "papierowej rzeczywistosci". Proces ten zajal dziesiec lat i spowodowal 40% spadek wartosci nabywczej dolara (dewaluacje o szybkosci okolo 4% rocznie). Uncje zlota ktora w roku 1929 byla warta 20.62 dolarow mozna bylo kupic w 1939 roku za  34.42 dolara co bylo wzrostem ceny tej samej uncji o 67%.  Wartosc nabywcza dolara amerykanskiego (i kazdej innej waluty) jest rowna odwrotnosci ceny uncji zlota (wyrazonej w danej walucie) a wiec zmienia sie z nia hiperbolicznie (jak 1/x). W roku 1929  1 USD = 0.048473 uncji zlota ale w dziesiec lat pozniej 1 dolar byl wart mniej bo tylko 1 USD(1939) = 0.029053 uncji. Tak wiec spadek wartosci nabywczej dolara w ciagu dziesieciu lat I Wielkiej Depresji wyniosl okolo 40%.

    Lata wojny i okres "zelaznej kurtyny" byly w zasadzie okresem gospodarczej prosperity wywolanej wyscigiem zbrojen i lokalnymi wojnami w terytoriach poza-europejskich. Po smierci Wielkiego Stalina nastapilo pewne rozluznienie  w "zimnej wojnie " , ktora zostala zastapiona pokojowym (w Europie) wyscigiem przemyslowo-technologicznym oraz rywalizacja w poziomie zycia i sposobie bytowania populacji nalezacych do obu systemow. Taka rywalizacja wymagala od strony Wolnego Swiata odejscia od racjonalnego kapitalizmu, ktory zastapiony zostal idea panstwa opiekunczego (welfare state). Ten nietypowy stan "przyjaznego ludziom" kapitalizmu (czy kapitalizmu z "ludzka twarza") byl wtretem wymuszonym socjalistyczna konkurencja i jest obecnie w stanie likwidacji. Nie mniej w czasie swojego istnienia wymagal on znacznego nakladu srodkow na cele "charytatywno-propagandowe". Srodki te byly generowane przez Fed.Rez. bez specjalnej troski o to aby ilosc emitowanych "bodzcow" byla w rownowadze z posiadanymi zasobami zlota. Zachecajace "okna na Zachod" wytworzone w Niemczech i Francji pochlanialy spore srodki i przyczynily sie do pacyfikacji prokomunistycznych ruchow w tych krajach (oraz we Wloszech, Grecji itp).
Jako narzedzie propagandy miely one jednak wplyw raczej niewielki na populacje Obozu Wschodniego gdyz scisla kontrola ruchu ludnosci oraz panstwowy monopol na handel i informacje ograniczaly niemal calkowicie przesaczanie sie informacji o zachodnim poziomie zycia na teren okupowany przez ZSRR. Spore srodki byly tez zuzyte na kontrakcje dla ruchow antykolonialnych w Afryce i Azji gdzie komunisci odnosili duze sukcesy zagrazajace interesom Wolnego Swiata. Na te tereny zreszta przeniosla sie "goraca wojna" miedzy systemami gdyz bieg zdarzen na tych teatrach wojny nie zagrazal bezposrednio metropoliom obu osrodkow politycznych.

    Zderzenie z rzeczywistoscia (i koniec "dolce vita" a moze raczej "$-vita") nastapil pod koniec lat 60-tych, kiedy to bezczelne zadanie ze strony Francuzow aby mogli oni wymienic posiadane zasoby dolarow na kruszec wedlug obowiazujacego kursu  (35.94 USD/uncje) uzmyslowilo Amerykanom przykry fakt, ze ich dzialalnosc drukarska przekroczyla znacznie pojemnosc ich rezerw zlota. W efekcie kazdy staral sie zabezpieczyc posiadane zasoby papierowej zamoznosci kupujac w dalszym ciagu dostepny (ale juz po cenach wolno-rynkowych) na rynku towarowym metali, kruszec. Nastapila trwajaca przez dziesiec lat ucieczka od dolara papierowego na korzysc zlota .W roku 1970 cena uncji (buforowana przez banki centralne) wynosila 35.94 USD/uncje a w dziesiec lat pozniej, w roku 1980 ta sama uncja kosztowala juz az 612.56 USD/uncje. Wartosc nabywcza USD spadla wiec od poziomu 1 USD= 0.027824 uncji w roku 1970 do poziomu  1 USD=0.0016325 uncji w roku 1980 czyli o 94%.

    W latach 1970-1980 Zachod a przedewszystkim USA prowadzili tez nadal "wojne ekonomiczna" z Obozem Socjalizmu i Postepu zapoczatkowana w latach 60-tych. Tu glownym orezem byly pozyczki, co do zwrotu ktorych Amerykanie nie mieli zludzen ale ktore dawaly im pewien wplyw na komunistyczne rezimy ulatwiajac dywersje ideologiczna i otwierajac mozliwosc ewentualnego zbankrutowania systemu i wywolania napiec lokalnych w poszcegolnych prowincjach Imperium Radzieckiego ( w tym w PRLu). Jak wiemy, ta strategia powiodla sie mniej wiecej w 20 lat po rozpoczeciu jej stosowania kiedy zamieszki "pre-Solidarnosciowe"  w roku 1980 zaowocowaly w dziesiec lat pozniej rozpadem Imperium "Zla" (wedlug nomenklatury Reagana). W wyniku pokojowej ofensywy sil "Wolnego Swiata" granice Imperium Rosji cofnely sie o jakies 300 lat a na ziemiach wschodnich nalezacych do Polski  przedrozbiorowej (od ok 500 lat) powstal szereg panstw, ktorych istnienie nie ma wlasciwie logicznego uzasadnienia. Sa to panstwa czasu przejsciowego, pozbawione wlasnej kultury i historii,  ktore albo zostana odbite przez Rosje albo tez beda stanowily wschodnie dystrykty IV Rzeszy (czyli Unii Europejskiej). Zauwazmy, ze koniec lawinowej dewaluacji nie wygasl samorzutnie ale zostal przerwany bezposrednia interwencja administracji prezydenta Reagana, republikaniana,  ktory zastapil na stanowicku Przywodcy Wolnego Swiata, demokrate,  prezydenta Cartera. To przerwanie dewaluacji , nie wiem zreszta czy calkiem  swiadome, bylo ciosem ostatecznym jaki rezim zachodni zadal rezimowi wschodniemu. Pozyczki, co do ktorych komunisci liczyli, ze ulegna dewaluacji i beda latwe do oddania, staly sie nagle bardzo drogie. Tego nie byly w stanie wytrzymac nadwatlone rozbudzonymi oczekiwaniami spoleczenstw oraz opoznieniami w rozwoju gospodarki socjalistyczne. Na czym polegala strategia republikanow? Ze wzgledu na zniesienie parytetu zlota (w r. 1970) bank centralny nie musial juz buforowac ceny zlota na nowym, wyzszym poziomie. Jedyna droga bylo podniesienie popytu na dolara na rynku walut co mozna bylo osiagnac przez podwyzszenie oprocentowania podstawowego obligacji i wkladow (do 11% rocznie). Druga metoda, ktora zastosowano  troche pozniej ( w latach 90-tych) bylo obnizenie wymagan bankowych rezerw zlota co spowodowalo ogolnoswiatowa wyprzedaz nadmiarowego zlota. Wzrost podazy zlota na rynku metali oczywiscie wywolal obnizenie ceny uncji. W roku 2001 cena ucji zlota  spadla w stosunku do stanu z roku 1980 i wynosila 271 USD a wartosc nabywcza dolara wyniosla 0.003690 uncji/USD . Bylo to mniej wiecej dwa razy tyle co w roku 1980. Warto tu podkreslic powtarzajacy sie zreszta motyw kompletnego zbalwanienia ekonomistow uniwersyteckich  i finansistow praktykow, ktorzy majac dostep do wszelkich informacji statystyki finansowej konsekwentnie podejmowali idiotyczne decyzje w wyniku ktorych tkwimy obecnie w sytuacji niemal bez wyjscia. W kazdym razie jednak w latach 1990-2000 Amerykanie poczuli sie bardzo bogaci co zaowocowalo takze okresem prosperity, importu towarow, zamykania produkcji w kraju ze wzgledu na wysokie koszty pracy i wzrostem liczby i rozmiaru spekulacji gieldowych. W efekcie wygenerowano mase "papierowej zamoznosci", ktora ponownie przestala byc w rownowadze z iloscia zlota. Tym razem zloto bylo za tanie i w efekcie rok 2001 byl poczatkiem konca okresu 20-to letniej prosperity. Cios gospodarce rynkowej w USA zadal prezes Fed. Rez. , Alan Grynszpan poparty przez innego Zyda, finansiste Cohen'a. W efekcie hossa sie skonczyla i kto mogl ruszyl aby ratowac to co posiada zakupujac znowu zloto po cenie jeszcze wzglednie niskiej ale rosnacej w czasie wraz z rosnacym popytem. To zas oznaczalo wycofywanie pieniedzy z rynku akcji oraz krach gospodarczy w miare tego jak obywatele zaczynali sie orientowac, ze czasy dobre sie skonczyly a ich nie stac bedzie na podtrzymanie dotychczasowego poziomu zycia. Rozpoczala sie nowa Wielka Depresja lat 2001- ??. W chwili obecnej uncja zlota kosztuje okolo 1725 USD/uncje a wartosc nabywcza dolara spadla  do poziomu 1 USD= 0.000580 uncji czyli o 84% od poziomu z roku 2001. Minelo 10 lat i mozna by miec nadzieje, ze powinno nastapic wysycenie ilosci pieniadza w stosunku do rezerw zlota. Niestety Fed. Rez. jest nadal przekonany, ze wyjscie z recesji bedzie mozliwe wylacznie przez polityke "taniego dolara". Jest to historycznie nieuzasadnione a przyklad Japonii, ktora zastosowala to samo rozwiazanie w kryzysie lat 90-tych mowi nam, ze nie jest ono takze skuteczne.
Oszacowanie na podstawie hipotezy o samopodobienstwie spadkow na krzywej wartosc nabywcza versus czas sugeruje, ze mozemy oczekiwac co najmniej dwukrotnego jeszcze wzrostu ceny zlota (do poziomu okolo 3400 USD/uncja) i zapewne jeszcze co najmniej piecioletniego okresu spadku wartosci dolara. Jest to jednak wrozenie z fusow gdyz decyzja o zastopowaniu obecnej depresji bedzie decyzja polityczna (tak jak byla nia decyzja Reagana).

   Podsumowujec, warto pamietac, ze na rynku normalnym czyli nie bedacym ani w stanie recesji ani tez w stanie "nieuzasadnionego entuzjazmu" (prez. Geenspan) istnieje rownowaga pomiedzy iloscia zlota a iloscia ogolnie rozumianego pieniadza "papierowego".  Jesli rownowaga ta jest zachwiana to cena zlota rosnie badz maleje do czasu kiedy zaistnieja szanse na zrownowazenie podazy i popytu na kruszec. Jest kwestia badan ekonometrycznych ile powinna wynosic taka stala rownowagi i kiedys wroce do tego problemu. Ale nie ulega watpliwosci ze dla wyjscia z kryzysu niezbedne jest przywrocenie i ustabilizowanie wartosci pieniadza obiegowego. Inaczej, tak jak to mamy obecnie, wyjscie z recesji bedzie tylko pozorem wywolanym gwaltowna dewaluacja walut. W sytuacji obecnej, przy braku woli do powrotu do parytetu zlota, zahamowanie dewaluacji moze przyniesc wzrost oprocentowania podstawowego. Dla USA, przy dewaluacji rzedu 8% rocznie podniesienie oprocentowania do poziomu 10%-12% rocznie moze juz stanowic zachete do przeniesienia czesci zasobow finansowych do pieniadza papierowego. To zas moze tez ozywic rynek akcji i zakonczyc depresje. W Polsce dewaluacja wynosi okolo 5-6% rocznie i tu wystarczyloby zapewne podniesienie oprocentowania podstawowego do poziomu 10%.

    Ogolnie biorac nie jest mozliwa stabilna i racjonalna ekonomia panstwa bez powrotu do protekcjonistycznej polityki handlu zagranicznego oraz ustabilizowania wartosci nabywczej waluty. Pieniadz to krwioobieg gospodarki narodowej a "papierowy" pieniadz slabnacy jest rownowazny bialaczce.  Aby osiagnac stabilizacje systemu gospodarki swiatowej konieczny jest powrot do pieniadza opartego na parytecie zlota badz co najmniej do stosowania indeksowania wszelkich transakcji finansowych w stosunku do aktualnej ceny zlota. Tak wiec, na przyklad pracownik zatrudniany w firmie bedzie mial wynagrodzenie indeksowane do zlota i comiesieczne wyplaty tego wynagrodzenia beda wymagaly korekt uwzgledniajacych zmiany sily nabywczej waluty. Na przyklad przyjmujac wynagrodzenie roczne na poziomie 24 uncji (stan w roku 2000 dla III RP, obecnie  srednie wynagrodzenie w III RP wynosi rownowartosc 8 uncji/rok) oznacza to, ze pracownik musi otrzymac rownowaznosc 2 uncji zlota miesiecznie bez wzgledu na to ile wynosi w tym czasie dewaluacja PLN. Podobnie z pozyczkami. Jesli pozyczymy powiedzmy na rok  kapital rownowazny w chwili wyplaty pozyczki  300-stu uncjom zlota z oprocentowaniem na 10 % rocznie to bez wzgledu na wysokosc dewaluacji czy rewaloryzacji PLN musimy zwrocic pozyczkodawcy pod koniec roku sume rownowazna 330 uncji zlota wedlug aktualnego kursu rynkowego kruszcu. W ten sposob automatycznie usuniemy niemoralna pokuse zwracanie dlugu w zdewaluowanej walucie, ktora jest przeciez niczym innym jak metoda na oszukiwanie pozyczkodawcy. Radzilbym takze aby zlikwidowac gielde akcji i towarow gdyz jest ona medium umozliwiajacym generowanie "pustego pieniadza" w postaci spekulacyjnych wzrostow kapitalu firmy, nie opartych o jej realne osiagniecia jako producenta towarow. Akcjonariat publiczny moze byc utrzymany rownie dobrze przez bezposredni zakup akcji od przedsiebiorstw przez osoby zainteresowane wspolwlasnoscia danego przedsiebiorstwa. Jednym z glownych przyczyn obecnej depresji jest wlasnie "hazardowy kapitalizm" przypominajcy bardziej metode wzbogacania sie w kasynie gier hazardowych niz racjonalne inwestowanie. Jesli zas chodzi o finanse publiczne to postulowalbym wymaganie konstytucyjne utrzymywania zbilansowanego budzetu panstwowego i oddzielenie funduszu emerytalnego od budzetu. Nasza Umeczona Ojczyzna przez 45 lat Polski Ludowej oraz przez caly okres III RP byla i jest nadal panstwem wyjatkowo zlodziejskim w stosunkach wladza-obywatel.  Najwyzsza wiec pora aby te stosunki uzdrowic bowiem bez minimum uczciwosci wzajemnej nie jest mozliwe skuteczne funkcjonowanie Narodu i Panstwa.
    .

piątek, 9 marca 2012

Aktualny stan Rzeczpospolitej -2011

    Nie tak dawno( http://bobolowisko.blogspot.com/2012/02/status-unii-amerykanskiej-czyli.html) przedstawilem Szanownym Czytelnikom stan gospodarki centrum Wolnego Swiata. Jest to bowiem najpowazniejszy rynek sytemu kapitalistycznego i bez jego wyzdrowienia nie ma nawet  mowy o tym aby z recesji wyszly pozostale kraje obozu zachodniego. Co wiecej od stanu gospodarki USA zalezy tez los ekonomii krajow producentow. Mysle tu glownie o krajach azjatyckich, w ktorych produkcja nakierowana jest w pierwszym rzedzie na eksport. Bez chlonnego rynku krajow rozwinietych czeka je kryzys nadprodukcji i zapewne zwiazane z tym niepokoje wewnetrzne. Jak wynika z analizy rynku amerykanskiego, jego los jest nadal niepewny. Widac raczej rozpaczliwe proby administracji Obamy aby system ustabilizowac co w praktyce sprowadza sie do zwolnienia szybkosci spadku ceny zlota. Proby te trwaja miej wiecej od wrzesnia 2011 roku i moim zdaniem nie zakoncza sie powodzeniem. Nie wiem co mysli o tym prezydent Wolnego Swiata i jego doradcy finansowi. Byc moze zdaja sobie z tego sprawe ale nadchodzace wybory sklaniaja ich do zafalszowania stanu gospodarki przez  wymuszona stabilizacje ceny  dolara na obecnym poziomie. Tak czy inaczej media znowu trabia o koncu recesji co ma zapewne zwiekszyc gwaltownie malejaca popularnosc prezydenta. Trwale rozwiazanie obecnego problemu gospodarki kapitalistycznej wymaga bowiem powrotu do polityki protekcjonistycznej w stosunku do rynku wewnetrznego: elimniacji importu towarow, ktore mozna wytwarzac w kraju oraz ponownego wprowadzenie systemu cel zaporowych. Wskazane jest tez odejscie od polityki swobodnej migracji ludnosci w celu ograniczenia podazy taniej sily roboczej oraz przeciwdzialania przeciazeniu systemow socjalnych panstw posiadajacych wyzsza stope zyciowa. Inaczej mowiac potrzebna jest umiarkowanie zaporowa polityka wizowa ograniczajaca przeplyw ludnosci. Bez reintrodukcji polityki kontroli przeplywu towarow, kapitalu i ludnosci ziemski uklad ekonomiczny nigdy nie osiagnie stanu rownowagi.
     Powrocmy jednak do stanu Naszej Umeczonej Ojczyzny i jej obywateli.

 Na planszy pierwszej pokazuje wykres historyczny  PKB  czyli produktu krajowego brutto w latach 1980-2011. Wykres przedstawia dwie
krzywe. Na jednej widzimy PKB wyrazony w dolarach amerykanskich. Ta krzywa rosnie monotonicznie ale oczywiscie nie bierze pod uwage postepujacej dewaluacji USD. Aby zobaczyc jak sprawa wyglada rzeczywiscie konieczne jest przeliczenie PKB na zloto po cenach aktualnych dla konca kazdego raportowanego roku. Jak widac na planszy realny PKB zmalal od poziomu okolo 700 x 10^6 uncji zlota w roku 2007 do poziomu okolo 300 x10^6 uncji zlota w roku 2011. Oznacza to ze w czasie rzadow premiera Tuska i PO/PSL nastapil spadek realnego  PKB  o okolo 57 % ( czyli o okolo 14% na rok)  od poziomu z czasow rzadow PiS. Jest to wynik imponujacy, z ktorego, mam wrazenie, nikt nie zdaje sobie sprawy!  Jak widac nasza narodowa ekonomia ledwo dyszy.

 Drugim istotnym czynnikiem oceny jest srednie wynagrodzenie obywateli. Jest ono przedstawione na planszy drugiej. Mamy tu takze dwa wykresy. Pierwszy przedstawia wzrost monotniczny wynagrodzenia sredniego wyrazonego w PLN. Drugi zas realne wynagrodzenie uwzgledniajace postepujaca dewaluacje zlotego. Jak widzimy "lepiej juz bylo". W ciagu rzadow obecnego rezimu wynagrodzenie rzeczywiste spadlo od poziomu okolo 22 uncji zlota na rok w roku 2007 do poziomu okolo 7 uncji zlota na rok w roku 2011. Jest to spadek o okolo 68%  czyli przecietnie o 17% na rok. Obecne realne wynagrodzenie jest znacznie nizsze niz realne wynagrodzenie w roku 1995!
Nizsze wynagrodzenie jest wynikiem wyscigu do obnizenia kosztow pracy zmierzajacym do tego aby polskie produkty mogly chociaz czesciowo konkurowac z azjatyckimi. Jest to wyscig bez przyszlosci bo ogolacanie populacji z zasobow pienieznych powoduje upadek rynku gdyz obywatele ograniczaja wydatki do towarow niezbednych. Jedyna dobra strona tego procesu jest towarzyszacy mu spadek realnego dlugu zagranicznego III RP co widzimy na planszy trzeciej.

 Jak widac polskie zadluzenie spadlo (w uncjach zlota) do poziomu z roku 1997. Jako uzupelnienie podaje tez na planszy 4 historyczne ceny zlota w latach 1900-2011 podane w skali logarytmicznej.

 Odcinki horyzontalne lub niemal horyzontalne charakteryzuja  ekonomie stabilne. Gwaltowne zas i dlugotrwale wzrosty obrazuja okresy kryzysow gospodarczych. Zauwazmy, ze buforowanie cen zlota zakonczylo sie w roku 1970 . To jednak nie oznacza, ze pieniadz papierowy nie posiada dobrze zdefiniowanej wartosci w zlocie. Po prostu zejscie ze "zlotego standartu" wprowadzilo dodatkowy element plynnosci kursu pieniadza papierowego wzgledem zlota oraz dalo politykom szanse na wywolywanie dewaluacji i ogolacanie populacji z zasobow zgromadzonych wlasna praca. Jest to forma nowoczesnego niewolnictwa  mas pracujacych! Na zakonczenie dodam jeszcze wykres postepujacej dewaluacji PLN w latach 1995-2012.
 
W tym czasie PLN spadl od wartosci okolo 0.0011 uncji Au/PLN w roko 1995 do wartosci 0.00019 uncji/PLN  w roku 2011. Jest o spadek o 82.7% czyli o okolo 5 % rocznie. Kazdy, kto nie dostawal co najmniej 5% rocznie  podwyzki pensji badz emerytur w III RP automatycznie tracil nalezne mu wynagrodzenie. Bez ponownego wprowadzenia standartu zlota dla PLN i innych walut nie jest mozliwe opanowanie swobody rabunku jakiego wladze panstwowe dokonuja na zasobach pienieznych i wynagrodzeniu obywateli.


czwartek, 1 marca 2012

Bo wolnosc krzyzami sie mierzy...


    Mamy dzisiaj szczegolne i nowe  swieto upamietniajace dzialanosc zolnierzy podziemia antykomunistycznego okresu powojennego. Ich dzialnosc byla stosunkowo malo znana ogolowi spoleczenstwa PRL-owskiego a przez owczesnych historykow naswietlana raczej negatywnie (np Waligorski "W walce z reakcyjnym podziemiem") czemu zreszta dziwic sie nie mozna. Bandy AK, WiN czy NSZ-tu nie mogly liczyc na poblazliwosc rezimu, ktorego egzystencji nie chcialy przyjac do wiadomosci i ktorego funkcjonariuszom zagrazaly bezposrednio. Ich aktywnosc przypadala na lata 1945-1955. Po tym okresie zamarla glownie zreszta z tego powodu, ze rzad Rzeczpospolitej na uchodzstwie zaprzestal, moim zdaniem niepotrzebnie, podsycania i finansowania dalszej wojny domowej w kraju. W tym samym zreszta czasie rozladowane zostaly zasoby ludzkie, pozostalosci zolnierzy II Korpusu  we Wloszech a USA i ogolnie rozumiany Zachod pogodzil sie z permanentnym  podzialem swiata na dwa glowne bloki : radziecki i amerykanski,  faktycznie zreszta przyjetym przez mocarstwa w wyniku umow Teheran-Jalta- Poczdam. Organom Wolnej Polski pozostala jedynie dywersyjna dzialnosc rozglosni radiowych (Wolna Europa, Glos Ameryki, BBC), ktora zreszta byla skutecznie zagluszana i z tego powodu trudno dostepna jako zrodlo informacji. Radiostacje te byly zreszta kontrolowane przez organizacje szpiegowsko-dywersyjne  prowadzace wojne psychologiczna i ideologiczna dla bloku zachodniego i byly nosnikiem ich polityki raczej niz polityki rzadu polskiego na uchodzstwie. Ow grzech zaniechania byl w pewnym stopniu wynikiem oceny sytuacji politycznej. Jesli chodzi o kraje znajdujace sie pod bezposrednia okupacja ZSRR i rzadzone przez marionetkowe rezimy tam ustanowione to sytuacja wygladala na spetryfikowana. Warstwy sprzyjajace ideologii Wolnej Polski, a wiec stara inteligencja oraz ziemianstwo i przemyslowcy zostaly pozbawione majatkow, a wiec i sily ekonomicznej, przerzedzone liczbowo i spacyfikowane. Natomiast polskie prostactwo zyskalo moznego protektora i realna szanse na awans spoleczny i ekonomiczny.  W zwiazku z tym poparlo ono masowo nowy rezim i wprowadzona przez niego ideologie walki klasowej. Jak silny byl wplyw tej swiadomosci "nowej klasy" rzadzacej widac nawet dzisiaj. Po kompletnej kompromitacji ekonomii socjalistycznej i rozpadzie imperium sowieckiego wspolczesna Polska rzadzi nadal "trumna Bieruta". Wiekszosc polskiego podobno spoleczenstwa nie uznaje koniecznosci odzyskania Wschodnich Kresow Rzeczpospolitej i oczekuje utrzymywania przyjaznych stosunkow z krajami, ktore obecnie je okupuja. Co wiecej nie zauwazaja oni wzrastajacej kolonizacji Polski przez agentury IV Rzeszy oraz typowe dla kolonialnego zaboru niszczenie polskich sil zbrojnych (tzw wojska tubylczego) oraz przejmowania polskiego przemyslu i sektora finansowego przez agendy zagraniczne, glownie niemieckie i francuskie. Niewatpliwie glowna wine za taki stan swiadomosci Polakow ponosi niefortunna decyzja Rzadu Londynskiego o zaniechaniu walki zbrojnej oraz teroru antkomunistycznego na terenie Polski. Kiedy czytam o tym, ze komunistyczni sadowi mordercy wybitnych dowodcow AK ciesza sie najlepszym zdrowiem i wysoka emerytura polska na emigracji nie moge nie miec wrazenia, ze wszyscy ci zolnierze wykleci zostali faktycznie zdradzeni przez swoich politycznych mocodawcow. Komunizm w Polsce nie bylby bowiem tak powszechny i akceptowany przez spoleczenstwo gdyby wiedzialo ono, ze zbrodnie w stosunku do osob podziemia antykomunistycznego beda pomszczone czynem na samych zbrodniarzach czy na ich rodzinach.  Brak zdecydowanego i skutecznego odporu oraz nieskutecznosc i maly zasieg wojny ideologicznej prowadzonej zreszta raczej nieudolnie przez rozrzucone osrodki emigracyjne jest glownym powodem marazmu wspolczesnych Polakow.