Ostatnio poswiecilem nieco uwagi porownaniu osiagniec roznych gospodarek swiata w aspekcie historycznym ale ograniczonym do czasow najnowszych czyli w zasadzie do czasow od poczatkow II Wojny Swiatowej a czesciej jeszcze do czasow po roku 1980. Powodem byl tu zmieniajacy sie stopien fragmentacji Europy oraz powstawanie nowych krajow wycinanych z uprzednio ustalonych w Poczdamie, Jalcie i Teheranie obszarow imperialnych. Malo kto zdaje sobie sprawe z tego, ze w Europie trwa ciagle rozpoczeta w 1990 roku, po rozpadzie bloku czy imperium sowieckiego III Wojna Swiatowa prowadzona jak dotad metodami glownie polityczno-ekonomicznymi. Jest to quasi-wojna, ktorej celem jest utworzenie niemieckiej strefy imperialnej zlozonej z "bantustanow" obejmujacych ludnosc lenna dawnego Imperium Radzieckiego. W porownaniu do poprzednich wojen swiatowych (ktorych zreszta bylo wiecej niz tylko dwie - bo wojny napoleonskie takze trzeba uwazac za wojne o zasiegu swiatowym rozgrywana zreszta na kilku kontynentach) wojna obecna jest stosunkowo bezkrwawa. Niemcy raczej kupuja elite polityczna krajow podbijanych niz likwiduja ich sily zbrojne i ludnosc. Ma to ta dobra strone, ze cenne nieruchomosci dostaja sie w rece zwyciezcow nieuszkodzone ale ma to tez ta negatywna strone, ze ludnosc krajow podbitych nie jest fizycznie przerzedzona. Na terenie bantustanow pozostaje ludnosciowa masa roszczeniowa, ktora w perspektywie moze okazac sie trudna do zagospodarowania. To co mnie w tym interesuje to to, jak owe przemiany odbijaja sie na podstawowych wskaznikach gospodarczych krajow podbijanych badz uczestniczacych w rozgrywce. Aby jednak widziec cechy specyficzne warto jest spojrzec takze na te kraje, ktore w omawianym okresie rozwijaly sie samodzielnie czyli bez nadzoru politycznego obcych imperiow.
Jednym z takich waznych dla gospodarki swiatowej krajow sa Chiny Ludowe. Jest to mocarstwo olbrzymie o powierzchni 9 560 900 km ^2 i populacji liczacej 1 347.6 milionow obywateli. Z tej olbrzymiej powierzchni jednak tylko 11.9% arealu to powierzchnia uprawna. Jest oczywiste, ze jest to powierzchnia niewystarczajaca dla zapewnienia dostatecznego poziomu wyzywienia ( np w Polsce powierzchnia uprawna to okolo 36% arealu a na Ukrainie 56%) . Mimo egzotycznych reportarzy jakie pojawiaja sie w telewizji (np Globtracker) a pokazujacych targi zywnosciowe w Chinach te rogi obfitosci azjatyckiej sa dalekie od zaspokojenia innych niz najprostsze potrzeby zywnosciowe mieszkancow. Owszem, po "otwarciu sie" Chin Ludowych na inwazje kapitalu zagraniczego , glownie amerykanskiego w latach 90-tych, nomenklatra komunistyczna wygenerowala kilku miliarderow - wlascicieli badz zarzadcow srodkow produkcji rodzimej badz chinsko-zagraniczej. Podniosla sie tez nieco stopa zyciowa menadzerow sredniego szczebla i oficerow rezimowego wojska. Ale poziom zycia mas albo pozostal na poprzednim poziomie albo wzrosl tylko nieznacznie. Co wiecej, wskazniki gospodarcze mowia nam, ze bodziec ekonomiczny jaki dostarczylo Chinom otwarcie na inwazje kapitalu zagranicznego wyczerpal juz swoja moc sprawcza. Nie jest jeszcze oczywiste, czy uzyskany poziom zycia da sie utrzymac czy nie. Moim zdaniem Chiny czeka podobna zapasc gospodarcza jaka stala sie udzialem Polski po przystapieniu do Unii.
Spojrzmy bowiem na wykres pierwszy pokazujacy wzrost PKB (czy GNP) w latach 1978-2014. Jak niegdys wspomnialem GNP podawany jest najczesciej w USD bez wzgledu na walute uzywana w danym kraju.Jak widac na wykresie po roku 1990 nastapil dosc raptowny wzrost GNP zapewne wywolany "outsourcing" amerykanskich firm na teren Dalekiego Wschodu. GNP pokazuje nam niemal monotoniczny wzrost w czasie. Taki wykres nie bieze jednak pod uwage tego ze wartosc nabywcza dolara amerykanskiego nie jest obecnie stala (jak to bylo przed 1970 rokiem). Jesli chcemy wiedziec jaki jest realny obrot krajowy Chin musimy wyrazic ten wskaznik w zlocie. Taka zalezosc przedstawiona na rysunku drugim.
Teraz sytuacja wyglada inaczej - wykres GNP wyglada jak przyblizenie funkcji stopnia Heaviside . Gorny odcinek, przejawiajacy spore fluktuacje mowi nam, ze silnik chinskiej gospodarki osiagnal swoja pelna moc w nowych warunkach ekonomiczno-handlowych. Fluktuacje zas wskazuja, ze mamy do czynienia z "cienkim rynkiem" czyli rynkiem o malej pojemnosci. Taki rynek posiadaja tez Rosja i Polska . Tutaj drobne wahania koniunktury wplywaja bardzo silnie na obrot narodowy a zmiany GNP nastepuja szybko.
Kolejny rysunek podaje wykres wzrostu populacji Chin w czasie. Jak widzimy przy wspolczynniku umieralnosci k=7.5 x10^-3 i wspolczynniku rozplodu wynoszacym r= 8.8x10^-12 populacja stabilna wynosi okolo N= 850 mln. Jest ona nizsza niz populacja aktualna a wiec Chiny czeka w przyszlosci katastrofa demograficzna . O ile oczywiscie nie powiekszy sie wspolczynnika smiertelnosci i nie zmniejszy wspolczynnika rozplodu.
Pojemosc biologiczna Chin wynosi aktualnie 0.9 a odcisk stopy ekologicznej wynosi 2.2. Oznacza to ze Chiny Ludowe sa ponad 2.3 raza przeludnione a racjonalnie uzasadniona wielkosc populacji Chinczykow powinna wynosic okolo 600 mln. W jaki sposob doprowadzic do redukcji zbednych obywateli to problem jaki staje przed obecnymi rzadami wielu krajow. W tym Polski.
Nastepny wykres podaje nam realny GNP Chin liczony na glowe obywatela. Jak latwo zauwazyc wykres ten jest podobny do poprzedniego ale gorny fragment plateau ma tedencje znizkowa. Mimo wzrostu populacji ogolnej GNP osobowy maleje. Zbyt wysoka liczba obywateli- zapewne w wieku nieproduktywnym - dziala hamujaco na wzrost dobrobytu ogolu mieszkancow.
Dla porownania podaje podobny wykres dla Naszej Umeczonej Ojczyzny:
W ostatnich latach zaczelismy sobie zdawac sprawe z tego, ze dzialalnosc destrukcyjna jest niezbedna dla prawidlowego rozwoju istot zywych. Czy sa to pozary lasow - konieczne dla usuniecia odpadow zmarlej roslinnosci oraz wysiewu nasion dla nowego pokolenia roslin i drzew, czy tez obecnosc drapieznikow a takze odstrzal kontrolowany nadmiaru zwierzat, ktore inaczej zniszczyly by habitat sa to wszystko procesy odwieczne i niebedne dla prawidlowego funkcjonowania biosfery. W przypadku populacji ludzkiej takim odnawiajacym czynnikiem sa wojny. Usuwaja one znaczna czesc nieprodukcyjnej ludnosci, sprzyjaja rozwijaniu ducha i umiejetnosci bojowych a takze stanowia najprostsza i najszybsza metode szybkiego podniesienia stopy zyciowej populacji zwycieskiej. Im szybciej zdamy sobie sprawe z uzyteczosci wojen dla podtrzymwania zywotnosci populacji ludzkich tym lepiej dla nas . Obecna sytuacja poza nasza wschodnia granica wygladalaby dla nas znacznie pomyslniej gdyby Polska dysponowala silna i liczna armia zdolna do opanowania naszych bylych terytoriow wschodnich.
Patrzac z perspektywy czasu mego zycia widze, ze swiadomosc spoleczna ludzi nie tylko w Polsce ale i w innych krajach opanowal gleboki irracjonalizm. Jest to zjawisko bez precedensu w historii ludzkosci. Niegdys , a mysle tu o czasach nie tak odleglych bo siegajacych polowy wieku dwudziestego, bylo absolutnie oczywiste, ze narody winny bronic swojego habitatu i starac sie go powiekszyc aby zapewnic swojemu potomstwu przestrzen zyciowa oraz niezbedne zasoby naturalne. Wojny byly calkiem naturalnym srodkiem do tego celu a ich celem bylo fizyczne usuniecie konkurenta oraz zagarniecie jego kapitalu. W tej chwili widzimy tendencje calkiem przeciwne: popieranie imigracji organizmow obcych na teren wlasnego habitatu i brak zdecydowania jesli chodzi o likwidacje przeciwnikow. Na przyklad USA przegrywaja kolejna wojne, teraz na Bliskim Wschodzie, tylko dlatego, ze nie zdecdowali sie na zastosowanie skutecznych metod represji w stosunku do sil opozycyjnych a takze na wyslanie dostatecznej wielkosc sil pacyfikacyjnych. Strategia uczy nas, ze dla pelnego opanowania terenu koniczne jest przeznaczenie jednego zolnierza sil okupacyjnych na 100 obywateli kraju podbitego. Takich sil amerykanie nigdy nie mieli na teatrze Malej Azji i dlatego przegrali wojne w Iraku i Afgaistanie. To wszystko mimo przewagi technicznej i masy pieniedzy wydanych na korupcje rzadow marionetkowych w obu tych krajach. Podobnie na Ukrainie trwa "smieszna wojna" czyli pieszczotliwe kontruderzenie Putina na "demokratyczna" agresje Unii. Jak dobrze pojdzie to na naszej wschodniej granicy powstanie permanentny stan zapalny podobny do tego jaki istnieje w Syrii. Naprawde chcialbym doczekac powrotu racjonalnego myslenia zanim sytuacja istotnie stanie sie tak nie do wytrzmania, ze konieczne bedzie zastosowanie terapii nuklearnej..
Blog ten prezentuje informacje i wiadomosci dobre lub zle ale zawsze prawdziwe. Brak wolnosci slowa na tym wlasnie polega, ze wolno jest mowic i pisac tylko to co wolno. (T. Kotarbinski)
wtorek, 17 czerwca 2014
niedziela, 1 czerwca 2014
Dawnych wspomnien czar
Dzieki uprzejmosci mojego dawnego kolegi i wspolpracownika wpadla mi w rece ksiazka zatytulowana "Na skraju Imperium" zawierajaca wspomnienia kniazia litewskiego i rosyjskiego ksiecia Mieczyslawa Pierejaslawskiego-Jalowieckiego a wydana przez Spoldzielnie Wydawnicza Czytelnik w Warszawie w roku 2014. Wspomnienia owe obejmuja czasy siegajace od roku 1913 do 2001 przedstawione chronologicznie ale nie bedace scislym dziennikiem. Mamy w nim tomy opisujace okres okupacji carskiej, rewolucje bolszewicka i okres Polski miedzywojennej oraz czas kampanii wrzesniowej 1939 roku. Jest to wiec dokument epoki odnoszacy sie do dosyc szerokiego przedzialu czasowego. Dla mnie zas cenny szczegolnie i z tego wzgledu, ze w trakcie uprzednich dyskusji z Szanownymi Czytelnikami o rozwinietej swiadomosci klasowej (patrz http://bobolowisko.blogspot.com/2013/10/projekt-mniejszosciowy.html , http://bobolowisko.blogspot.com/2010/07/kamienie-na-szaniec.html ) moglem sie opierac glownie na wspomnieniach i nielicznych relacjach moich starszych krewnych (ktorzy do okresu przedwojennego wracali rzadko i raczej niechetnie) oraz na lekturze pisarzy starszych pokolen (np "Szczeniece lata" czy "Ziele na kraterze" M. Wankowicza) , ktore to wspomnienia jako wydane w okresie PRLu i poddane cenzurze padly w pewnym stopniu ofiara oczyszczajacej fali ludowej swiadomosci. Wspomnienia ksiecia Jalowieckiego zostaly napisane poza karzaca reka ludowego prawodawstwa a wiec zawieraja opinie, ktore w Polsce Ludowej bylyby karalne a ktore obecnie beda uchodzic tylko za kontroweresyjne.
Kim zatem byl ksiaze Pierejaslawski-Jalowiecki? Dla mnie osobiscie, przed przeczytaniem wspomnianej ksiazki byl on postacia calkowicie nieznana. Uczylem sie niegdys o umowie pierejaslawskiej (od miasta Pierejaslawie -Chmielenicko na zadnieprzu) z okresu rebelii Chmielnickiego na Dzikich Polach. Byc moze protoplasta rodu byl jakis rusinski kniaz wyslany w te okolice przez cara po przejeciu administracji polsko-litewskiej Ukrainy przez Imperium Romanowych. Sam autor przedstawia sie jako zamieszkaly na Litwie (carskiej) Polak, wlasciciel majatku Sylgudyszki o powierzchni rzedu 10 000 ha. W jego rodzie istnialy korzenie szkockie - podobno nalezal do klanu Mac Donald ale przyznawal sie takze do powinowactwa z ksieciem ruskim Rurykiem. Wsrod mniej promientnych krewnych czy kuzynow ksiazka wymienia Jozefa Pilsudskiego, Stanislawa Moniuszke, Witkiewiczow czy Wankowiczow opisujac ich zreszta bez specjalnej sympatii. Niewatpliwie byl on osoba ustosunkowana - w latach miedzywojennych byl ambasadorem II RP w Wolnym Miescie Gdansku i spotykal sie na gruncie towarzyskim i sluzbowym ze wszystkimi czlonkami elity politycznej II Rzeczpospolitej. Mial o nich zreszta opinie jak najgorsza - byc moze z wyjatkiem Pilsudskiego, ktorego uwazal za parweniusza z ambicjami ale o wystarczajaco dominujacym charakterze aby opanowac ludowy chaos polskiej demokracji.
Szczerze poleca owe wspomnienia moim czytelnikom. Powinni je zwlaszcza przeczytac ci z nich, ktorzy uwazaja cala arystokracje z polska za zbior prozniakow i marnotrawcow. Ksiaze Jalowiecki i jego ojciec dobitnie przecza takiej opinii. Byli oni animatorami i duchami sprawczymi postepu w tej czesci Litwy, w ktorej znajdowal sie ich majatek. Ich dzialalnosc wykraczala daleko poza zarzad olbrzymim majatkiem ziemskim jaki posiadali. A jakie to byly majatki niech pokaze opis zamieszczony we wspomieniach i odnoszacy sie do posiadlosci Wankowiczow :
"Wankowicze nalezeli do najzamozniejszego ziemianstwa Bialorusi. Posiadali olbrzymie obszary ziemi. Wlosci Wankowiczow, zebrane w jedna calosc, przewyzszaly obszar niejedego niemieckiego ksiestwa udzielnego. Oprocz wielkiej fortuny mojego szwagra Piotra, obejmujacej okolo 30 000 ha, z takimi majatkami jak : Slepianka, w sklad ktore wchodzila czesc miasta Minsk, Zazierz, polozony w powiecie ihumenskim, bogaty w wielkie gorzelnie, Slobudka i Lelum Polelum, z olbrzymimi nietknietymi toporem lasami, jego blizsi kuzynowie posiadali rowniez majatek Szczypiny, Pawla Wankowicza o 25 000 ha , klucze Smilowicze Leona Wankiewicza rowniez o obszarze 25 000 ha, dobra rudakowskie Stanislawa Wankowicza i inne. Moja przyszla tesciowa miala na wlasnosc Horodyszcze o 9 000 ha , a uchodzacy za mniej zamoznego Witold Wankowicz wraz z bratem Melchiorem posiadal Kaluzyce o 6 000 ha. "
Jesli namawiam Moich Szanowych Czytelnikow do zainteresowaia sie problemem odzyskania polskich Kresow Wschodnich - do ktorych mamy prawa odwieczne, to czynie to nie dlatego abym byl adwokatem interesow owych kniaziow kresowych ani tez z powodow osobistych. Polska jest bowiem bogata bogactwem swoich obywateli a majatki pozostawione i niszczejace na Litwie, Bialorusi i Ukrainie to zasoby materialne i miejsca pracy dla wielu milionow Polakow z obecnej przeludnionej Polski. Jest to polska przestrzen zyciowa, z ktorej nie mamy prawa zrezygnowac. Jesli jej nie odzyskamy to skolonizuja ja Niemcy.
Autor wspomnien ma tez szereg interesujacyc obserwacji dotyczacych ludow z jakimi sie spotkal. Z zasady nie lubi ani Rosjan, z ktorych sie wywodzi, ani Anglosasow ani tez Skandynawow. Nie znosi takze wiekszosci "ludowych" Polakow dajac tym samym dowod dobrego smaku i obiektywnosci.
A oto co pisze on o Rosjanach : " Dziwni sa Rosjanie z ta swoja rosyjska dusza i brakiem gospodarnosci.
Czasami mysle, ze Mongolowie mieszajac sie z Rosjanami, narzucili im swoja koczownicza gospodarke. Popatrz, moj drogi , Rosjanie nie sa w stanie wyzywic sie dluzej z wlasnej ziemi. Jak Mongolowie: konczy sie trawa dla koni, to sie jej nie uprawia, tylko uderza na sasiadow. Popatrz jak sie rozrastalo rosyjskie panstwo. Lupy z podboju, wzgledna koniunktura w zaleznosci od wyzysku podbitych, potem kryzys i nowe podboje. .... [Rosjanie] zawsze byli rzadzeni przez innych. To Waregowie, Mongolowie, teraz Niemcy, a w przyszlosci chyba Zydzi."
Z podobna opinia spotkalem sie nie tak dawno czytajac przypadkiem arytkul blogera Maczety (?) http://maczetaockhama.blogspot.com/2014/05/kolejne-wcielenia-kacapii-czyli.html .
Swiadczy to o tym, ze te same mysli przychodza zapewne niezaleznie roznym literatom w odleglych momentach czasu.
Niezbyt pochlebna jest tez opinia Jalowieckiego o Anglikach mimo, ze jak wynika ze wspomnien z czasow rewolucji 1917 roku byl on przez pewien czas wspolpracownikiem SIS. Pisze on bowiem :"Dla Europejczyka mentalnosc angielska w wielu przypadkach nie tyle jest niezrozumiala, ile obrzydliwa. Jezyk oddaje charakter narodu. Tak jak w jezyku angielskim nie ma scislych regul gramatyczych, tak Anglicy czesto nie trzymaja sie zasad moralych. Wszystko podporzadkowane jest wlasny interesom. Nie ma honoru, nie ma lojalnosci, nie ma bezinteresowosci." i dalej ".... ze pewne cechy Anglosasow, jak brak wyzszej uczuciowosci, pociag seksualny w obrebie najblizszej rodziny, upojenie sadyzmem, jakie nie wystepuja w takim stopniu u zadnej z innych ras , moga wynikac z seksualego wspolzycia pierwotnych praprzodkow Anglosasow z malpami czlekoksztaltymi pozbawionymi pierwiastkow ludzkich".
Z rozrzewieniem zauwazylem takze, ze Jalowiecki ma podobna do mojej (http://bobolowisko.blogspot.com/2013/09/jak-to-na-wojence-ladnie.html ) opinie o polskim ludzie i jego waleczosci . Komentujac wojne z bolszewikami w 1920 rok pisze on bowiem:" W czasie gdy wiekszosc ziemian walczyla z przewazajacmi silami wroga, po wsiach chlop za sprawa "ludowcow" i "Wyzwolenia" siedzial bezczynnie, czesto raczej przeszkadzajac niz dopomagajac. Chlop niechetnie szedl w ogien . Z opowiadan uczestnikow kampanii wiem, ze ziemianin idacy w pierwszm szeregu mial za plecami opor, ktory trzeba bylo przezwciezac z rewolwerem w garsci. Dopiero nauczka dana przez bolszewikow w zajetych przez nich polaciach Krolestwa otworzyla chlopom oczy".
Trzeba jednak przypomniec tu, ze i kniaz Jalowiecki nie wyrywal sie do sluzby frontowej ani w czasie I Wojny Swiatowej ani podczas wojny 1920r ani w koncu podczas kampanii wrzesniowej 1939 roku. Jako potomek rodziny, ktora nie pominela zadej okazji aby wziasc czynny udzial w walce zbrojnej narodu, i ktora tez poniosla straty osobowe z tego powodu, uwazam umiejetnosci Szanownego Kniazia do unikania walki bezposredniej za zrozumiale ale nie dajace podstaw do dumy.
Kniaz nie byl zreszta takze entuzjasta sanacji piszac o niebywalym pedzie jej elity do wzbogacenia sie na stanowiskach panstwowych :"Holota na ogol degeneruje sie juz w pierwszym pokoleniu. Nie czulem jednak Schadenfreude, widzac tego obraz, bo wszystko to nie przynosilo zaszczytu Polsce, a zagrazalo jej bezpieczenstwu." . Sa to slowa madrosci, ktora stosuje sie w jeszcze pelniejszym stopniu do sytuacji aktualnej w III RP.
Nie chce tu dalej streszczac wspomnien, napisanych zreszta w roku 1955 na emigracji w Anglii gdyz pozbawilbym moich czytelikow okazji do wlasnej oceny opisanych tam zdarzen. Ksiazka jest dostepna w polskiej ksiegarni iternetowej (http://polskaksiegarniainternetowa.eu/ ) i szczerze zachecam wszystkich do zapoznania sie z tym dokumentem czasu przeszlego, ktory posiada duzo odniesien do aktualnego zycia politycznego Naszej Umeczonej Ojczyzny.
Kim zatem byl ksiaze Pierejaslawski-Jalowiecki? Dla mnie osobiscie, przed przeczytaniem wspomnianej ksiazki byl on postacia calkowicie nieznana. Uczylem sie niegdys o umowie pierejaslawskiej (od miasta Pierejaslawie -Chmielenicko na zadnieprzu) z okresu rebelii Chmielnickiego na Dzikich Polach. Byc moze protoplasta rodu byl jakis rusinski kniaz wyslany w te okolice przez cara po przejeciu administracji polsko-litewskiej Ukrainy przez Imperium Romanowych. Sam autor przedstawia sie jako zamieszkaly na Litwie (carskiej) Polak, wlasciciel majatku Sylgudyszki o powierzchni rzedu 10 000 ha. W jego rodzie istnialy korzenie szkockie - podobno nalezal do klanu Mac Donald ale przyznawal sie takze do powinowactwa z ksieciem ruskim Rurykiem. Wsrod mniej promientnych krewnych czy kuzynow ksiazka wymienia Jozefa Pilsudskiego, Stanislawa Moniuszke, Witkiewiczow czy Wankowiczow opisujac ich zreszta bez specjalnej sympatii. Niewatpliwie byl on osoba ustosunkowana - w latach miedzywojennych byl ambasadorem II RP w Wolnym Miescie Gdansku i spotykal sie na gruncie towarzyskim i sluzbowym ze wszystkimi czlonkami elity politycznej II Rzeczpospolitej. Mial o nich zreszta opinie jak najgorsza - byc moze z wyjatkiem Pilsudskiego, ktorego uwazal za parweniusza z ambicjami ale o wystarczajaco dominujacym charakterze aby opanowac ludowy chaos polskiej demokracji.
Szczerze poleca owe wspomnienia moim czytelnikom. Powinni je zwlaszcza przeczytac ci z nich, ktorzy uwazaja cala arystokracje z polska za zbior prozniakow i marnotrawcow. Ksiaze Jalowiecki i jego ojciec dobitnie przecza takiej opinii. Byli oni animatorami i duchami sprawczymi postepu w tej czesci Litwy, w ktorej znajdowal sie ich majatek. Ich dzialalnosc wykraczala daleko poza zarzad olbrzymim majatkiem ziemskim jaki posiadali. A jakie to byly majatki niech pokaze opis zamieszczony we wspomieniach i odnoszacy sie do posiadlosci Wankowiczow :
"Wankowicze nalezeli do najzamozniejszego ziemianstwa Bialorusi. Posiadali olbrzymie obszary ziemi. Wlosci Wankowiczow, zebrane w jedna calosc, przewyzszaly obszar niejedego niemieckiego ksiestwa udzielnego. Oprocz wielkiej fortuny mojego szwagra Piotra, obejmujacej okolo 30 000 ha, z takimi majatkami jak : Slepianka, w sklad ktore wchodzila czesc miasta Minsk, Zazierz, polozony w powiecie ihumenskim, bogaty w wielkie gorzelnie, Slobudka i Lelum Polelum, z olbrzymimi nietknietymi toporem lasami, jego blizsi kuzynowie posiadali rowniez majatek Szczypiny, Pawla Wankowicza o 25 000 ha , klucze Smilowicze Leona Wankiewicza rowniez o obszarze 25 000 ha, dobra rudakowskie Stanislawa Wankowicza i inne. Moja przyszla tesciowa miala na wlasnosc Horodyszcze o 9 000 ha , a uchodzacy za mniej zamoznego Witold Wankowicz wraz z bratem Melchiorem posiadal Kaluzyce o 6 000 ha. "
Jesli namawiam Moich Szanowych Czytelnikow do zainteresowaia sie problemem odzyskania polskich Kresow Wschodnich - do ktorych mamy prawa odwieczne, to czynie to nie dlatego abym byl adwokatem interesow owych kniaziow kresowych ani tez z powodow osobistych. Polska jest bowiem bogata bogactwem swoich obywateli a majatki pozostawione i niszczejace na Litwie, Bialorusi i Ukrainie to zasoby materialne i miejsca pracy dla wielu milionow Polakow z obecnej przeludnionej Polski. Jest to polska przestrzen zyciowa, z ktorej nie mamy prawa zrezygnowac. Jesli jej nie odzyskamy to skolonizuja ja Niemcy.
Autor wspomnien ma tez szereg interesujacyc obserwacji dotyczacych ludow z jakimi sie spotkal. Z zasady nie lubi ani Rosjan, z ktorych sie wywodzi, ani Anglosasow ani tez Skandynawow. Nie znosi takze wiekszosci "ludowych" Polakow dajac tym samym dowod dobrego smaku i obiektywnosci.
A oto co pisze on o Rosjanach : " Dziwni sa Rosjanie z ta swoja rosyjska dusza i brakiem gospodarnosci.
Czasami mysle, ze Mongolowie mieszajac sie z Rosjanami, narzucili im swoja koczownicza gospodarke. Popatrz, moj drogi , Rosjanie nie sa w stanie wyzywic sie dluzej z wlasnej ziemi. Jak Mongolowie: konczy sie trawa dla koni, to sie jej nie uprawia, tylko uderza na sasiadow. Popatrz jak sie rozrastalo rosyjskie panstwo. Lupy z podboju, wzgledna koniunktura w zaleznosci od wyzysku podbitych, potem kryzys i nowe podboje. .... [Rosjanie] zawsze byli rzadzeni przez innych. To Waregowie, Mongolowie, teraz Niemcy, a w przyszlosci chyba Zydzi."
Z podobna opinia spotkalem sie nie tak dawno czytajac przypadkiem arytkul blogera Maczety (?) http://maczetaockhama.blogspot.com/2014/05/kolejne-wcielenia-kacapii-czyli.html .
Swiadczy to o tym, ze te same mysli przychodza zapewne niezaleznie roznym literatom w odleglych momentach czasu.
Niezbyt pochlebna jest tez opinia Jalowieckiego o Anglikach mimo, ze jak wynika ze wspomnien z czasow rewolucji 1917 roku byl on przez pewien czas wspolpracownikiem SIS. Pisze on bowiem :"Dla Europejczyka mentalnosc angielska w wielu przypadkach nie tyle jest niezrozumiala, ile obrzydliwa. Jezyk oddaje charakter narodu. Tak jak w jezyku angielskim nie ma scislych regul gramatyczych, tak Anglicy czesto nie trzymaja sie zasad moralych. Wszystko podporzadkowane jest wlasny interesom. Nie ma honoru, nie ma lojalnosci, nie ma bezinteresowosci." i dalej ".... ze pewne cechy Anglosasow, jak brak wyzszej uczuciowosci, pociag seksualny w obrebie najblizszej rodziny, upojenie sadyzmem, jakie nie wystepuja w takim stopniu u zadnej z innych ras , moga wynikac z seksualego wspolzycia pierwotnych praprzodkow Anglosasow z malpami czlekoksztaltymi pozbawionymi pierwiastkow ludzkich".
Z rozrzewieniem zauwazylem takze, ze Jalowiecki ma podobna do mojej (http://bobolowisko.blogspot.com/2013/09/jak-to-na-wojence-ladnie.html ) opinie o polskim ludzie i jego waleczosci . Komentujac wojne z bolszewikami w 1920 rok pisze on bowiem:" W czasie gdy wiekszosc ziemian walczyla z przewazajacmi silami wroga, po wsiach chlop za sprawa "ludowcow" i "Wyzwolenia" siedzial bezczynnie, czesto raczej przeszkadzajac niz dopomagajac. Chlop niechetnie szedl w ogien . Z opowiadan uczestnikow kampanii wiem, ze ziemianin idacy w pierwszm szeregu mial za plecami opor, ktory trzeba bylo przezwciezac z rewolwerem w garsci. Dopiero nauczka dana przez bolszewikow w zajetych przez nich polaciach Krolestwa otworzyla chlopom oczy".
Trzeba jednak przypomniec tu, ze i kniaz Jalowiecki nie wyrywal sie do sluzby frontowej ani w czasie I Wojny Swiatowej ani podczas wojny 1920r ani w koncu podczas kampanii wrzesniowej 1939 roku. Jako potomek rodziny, ktora nie pominela zadej okazji aby wziasc czynny udzial w walce zbrojnej narodu, i ktora tez poniosla straty osobowe z tego powodu, uwazam umiejetnosci Szanownego Kniazia do unikania walki bezposredniej za zrozumiale ale nie dajace podstaw do dumy.
Kniaz nie byl zreszta takze entuzjasta sanacji piszac o niebywalym pedzie jej elity do wzbogacenia sie na stanowiskach panstwowych :"Holota na ogol degeneruje sie juz w pierwszym pokoleniu. Nie czulem jednak Schadenfreude, widzac tego obraz, bo wszystko to nie przynosilo zaszczytu Polsce, a zagrazalo jej bezpieczenstwu." . Sa to slowa madrosci, ktora stosuje sie w jeszcze pelniejszym stopniu do sytuacji aktualnej w III RP.
Nie chce tu dalej streszczac wspomnien, napisanych zreszta w roku 1955 na emigracji w Anglii gdyz pozbawilbym moich czytelikow okazji do wlasnej oceny opisanych tam zdarzen. Ksiazka jest dostepna w polskiej ksiegarni iternetowej (http://polskaksiegarniainternetowa.eu/ ) i szczerze zachecam wszystkich do zapoznania sie z tym dokumentem czasu przeszlego, ktory posiada duzo odniesien do aktualnego zycia politycznego Naszej Umeczonej Ojczyzny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)