niedziela, 28 lutego 2010

Uniwersalna proteza zlotego standardu waluty



Po opublikowaniu wpisu z 31 stycznia 2010 dotyczacego praktycznej mozliwosci wprowadzenia zlotego standartu dla PLN (czyli pelnej wymienialnosci zlotowki na zloto) spotkalem sie z wypowiedziami Szanownych Czytelnikow i Rozmowcow, ktore podwazaly realnosc czy celowosc takiej operacji. Jedni wspominali o nieuchronnym przyjeciu euro w ciagu najblizszych lat, inni obawiali sie, ze wszyscy zagraniczni posiadacze zasobow naszej waluty beda sie domagac natychmiastowej ich wymiany na kruszec co uszczupli zasoby polskiego zlota. Osobiscie uwazam, ze wszystkie te problemy mozna pokonac gdyz przed identycznymi stala wiekszosc bankow centralnych panstw przed 1970 rokiem i jakos sobie z nimi radzila. Inna sprawa, ze dla USA utrzymanie pelnej wymienialnosci na zalozonym poziomie okazalo sie w koncu niemozliwe co spowodowalo kryzys lat 1970-1980. Powodem byla tutaj zbyt liberalna polityka pozyczkowa czyli drukowanie dolarow na odbudowe zniszczonej po wojnie Europy oraz na ustawienie kordonu sanitarnego wokol krajow obozu socjalistycznego ze Zwiazkiem Radzieckim na czele. Niemal identyczny rezultat pod wzgledem ekonomicznym jak ten, ktory daje wprowadzenie pelnej wymienialnosci na zloto mozna jednak osiagnac tanszym sposobem jesli zgodzimy sie na rozliczenia wszelkich platnosci (wynagrodzen, inwestycji, pozyczek kapitalu itp) stosujac standard zlota jako punkt odniesienia. Aby wyjasnic o co mi chodzi posluze sie przykladami. Zalozmy, ze jestesmy inzynierem, ktory w roku 2005 zostal przyjety do pracy przez renomowana firme komputerowa z wynagrodzeniem 80 000 USD/rok. W tym czasie przecietna cena uncji zlota wynosila (patrz rysunek) okolo 500USD/oz. Inaczej mowiac nasz bohater posiadal zdolnosc nabywcza rownowazna 160 oz/rok. Jak widac z tego samego rysunku do dnia dzisiejszego czyli przez 5 lat cena uncji zlota wzrosla do 1100 USD/oz czyli przecietnie dewaluacja dolara wynosila ponad 10% rocznie . Jesli wiec nasz inzynier nie dostawal w tym czasie podwyzek czy premii to jego zdolnosc nabywcza (liczona w dolarach z 2005r) spadala systematycznie co roku i wynosila odpowiednio : 80000, 72000, 64800, 58320, 52588 USD/rok . W roku obecnym (2010) zarabia on nadal 80 000USD/rok ale jego zdolnosc nabywcza wynosi jedynie okolo 73 oz/rok. Faktycznie jest wiec pracownikiem ponad polowe tanszym niz byl w chwili swego zatrudnienia. To wszystko nie wyglada zbyt sprawiedliwie jesli wezmiemy pod uwage, ze w tym czasie jego wydajnosc jako pracownika musiala wzrosnac gdyz lepiej niz nowoprzybyly poznal dziedzine, w ktorej pracuje. Podobnie jest na przyklad w transakcji inwestycyjnej gdy pozyczamy bankowi czy Skarbowi Panstwa pewna kwote pieniedzy na okreslony czas w zamian za okreslone oprocentowanie (certyfikaty depozytu czy obligacje). Jesli dewaluacja dolara przekracza wielkosc stopy oprocentowania (obecnie okolo 2% rocznie dla CD) to oczywiscie faktycznie tracimy na tej transakcji pieniadze. Mniej niz by to bylo gdybysmy trzymali je w materacu ale tracimy na wartosci nabywczej okolo 8% rocznie. Nic dziwnego, ze populacja amerykanska jest sklonna raczej cos kupic natychmiast niz odlozyc pieniadze na rachunku oszczednosciowym. Ta niechec do oszczedzania jest przyczyna braku kapitalu bankowego, ktory moglby byc uzyty na przyklad na rozwoj nowych przedsiebiorstw. Tego problemu by nie bylo gdyby waluta byla w pelni wymienialna na zloto na kazde zadanie albo gdybysmy wrocili do zwyczaju poslugiwania sie wylacznie monetami kruszcowymi. Mozemy jednak wprowadzic proteze pelnej wymienialnosci jesli przyjmiemy jako podstawe rozliczen, ze w momencie transakcji czy wyplaty wynagrodzenia czy tez splaty pozyczek poslugujemy sie zasada przeliczania wszystkich zobowiazan na zloto. Jesli wiec nasz inzynier podpisal umowe o prace w 2005 roku opiewajaca na 80 000 USD/rok = 160 oz/rok to musialby otrzymywac wyplate o tej samej zdolnosci nabywczej rok w rok czyli jego wynagrodzenie byloby automatycznie podwyzszane ( lub zmniejszane) w zaleznosci od ceny zlota przecietnej dla danego roku czy dla krotszych czasow odniesienia. Nie wymagaloby to od bankow centralnych aby zrezgnowaly one ze swojej roli jako kontrolera ilosci pieniedzy w obiegu ani tez zmuszalo je do zakupow i trzymania zapasow zlota koniecznych do zapewnienia wymienialnosci banknotow na zadanie wielbicieli kruszcu. Natomiast rozliczenia finansowe bylyby prowadzone sprawiedliwie. Nikt nie musialby godzic sie aby pracowac za obnizone wynagrodzenie ani tez nikt nie moglby byc oszwabiony przez wierzycieli ze swojego pozyczonego kapitalu i naleznego zysku. Dewaluacja waluty nie bylaby tez automatycznym i niezatwierdzonym parlamentarnie podatkiem liniowym nakladanym przez wladze na bezbronnych poddanych. Wydaje mi sie, ze jest to minimum tego czego powinnismy zadac od Naszych Milosciwie Nam Panujacych. Ta automatyczna rewaloryzacja wszelkich zobowiazan finansowych usunelaby tez pokuse oszukiwania kontrahentow, ktora moze wypaczac intencje Naszych z Natury Uczciwych i Poczciwych politykow i finansistow prowadzac ich na manowce a byc moze nawet grozic im potepieniem wiekuistym.

Na planszy: Dawnych wspomnien czar -moneta srebrna o nominale 100 zl wybita w 1966 roku ( czasy Gomulki) z okazji Tysiaclecia Panstwa Polskiego. Obok banknot 100 zlotowy o tej samej sile nabywczej w tym czasie (przecietne wynagrodzenie wtedy wynosilo okolo 1700zl/mies.). Obecnie wartosc tej samej monety jako obiektu kolekcjonerskiego wynosi okolo 150 PLN. Zauwazmy tez, ze pieniadz kruszcowy zachowuje wzglednie dobrze swoja relatywna wartosc. W roku 1966 moneta (i banknot ) 100 zlotowy stanowily z grubsza 1/17 przecietnego wynagrodzenia. Obecnie, po wielu perypetiach i wymianie pieniedzy, srednie wynagrodzenie wynosi okolo 2600 PLN/mies. czyli moneta o cenie numizmatycznej 150 PLN stanowi rowniez z grubsza 1/17 sredniego miesiecznego wynagrodzenia. A czy ktos zaplaci tyle samo za papierowy banknot nawet jesli jest w bardzo dobrym stanie?

wtorek, 23 lutego 2010

Jak byc nie kochanym czyli mniejszosci i emigranci

Stare polskie przyslowie mowi, ze lyzka dziekciu moze zepsuc beczke miodu. Podobnie jest z naplywem czy egzystencja mniejszosci narodowych w srodowisku dominujacej populacji. W poprzedniej dyskusji Przemo poruszyl kwestie mniejszosci narodowych scislej zas biorac tego kiedy naplyw nowych ras czy plemion staje sie uciazliwy dla istniejacej na danym terenie populacji gdy obecnosc nowoprzybylych zaczyna negatywnie wplywac na jakosc badz styl zycia uprzednio dominujacy. Jak wiemy inwazja "obcych" czy sa to goscie czy tez nowi osadnicy na terenie uprzednio bedacym w posiadaniu grupy poczatkowej z reguly prowadzi do konfliktu. Jesli inwazja nie zostanie ograniczona lub odparta to zewnetrzny desant staje sie predzej czy pozniej uciazliwy lub nawet zgubny dla gospodarza. Mowi sie, ze gosc jest jak ryba. Kiedy za dlugo przebywa w naszym pomieszczeniu to zaczyna smierdziec. Przykladem takiej inwazji, ktore zle sie skonczyla dla zbyt przyjaznej ludnosci tubylczej bylo chociazby osadnictwo protestanckich pielgrzymow, ktorzy zainfekowali obecny stan Massachusetts w 1621 roku. Ich nieprzemyslane uratowanie od smierci glodowej obchodzimy obecnie jako amerykanskie Swieto Dziekczynienia. Niestety, to co byc moze bylo dobre dla angielskich imigrantow okazlo sie fatalne dla goscinnych "dzikich". Populacja Indian w Ameryce Polnocnej oceniana poczatkowo na okolo 18 mln spadla obecnie do paru milionow niedobitkow zasiedlajacych rezerwaty lub popijajacych gorzalke w miejskich slumsach. Zdarzenia tego typu czyli przejecie kontroli nad terytorium i marginalizacja ludnosci tubylczej nie sa niczym wyjatkowym ani tez zjawiskiem, ktore mialo miejsce w przeszlosci ale teraz zdarzyc sie juz nie moze. Konflikty interesow roznych grup rasowych, religijnych czy narodowosciowych sa jak najbardziej aktualne. U podstaw ich leza moze inne przyczyny niz rywalizacja miedzy cywilizacja oparta o lowiectwo i zbieractwo, typowa dla nomadow, a cywilizacja ludow osiadlych, opierajacych sie na rolnictwie i przemysle. Nie mniej konflikty interesow istnieja rowniez wewnatrz cywilizacji rozwinietych a konkurujace grupy maja swoje spoiwo w postaci wiezow religijnych, rasowych i jezykowych. Jesli populacja liczebnie dominujaca chce utrzymac swoja wiodaca pozycje i stan posiadania to nie ma ona innego wyjscia jak spacyfikowanie sila niewygodnych mniejszosci. Wszelkie opowiadania o stopniowej asymilacji czy dobro-sasiedzkich stosunkach mozna z gory traktowac jako nieralne marzenia propagowane zreszta najczesciej przez samych przedstawicieli dywersyjnych mniejszosci. Celem jest oczywiscie chec zyskania na czasie az do uzyskania przewagi liczbowej. Doswiadczenie przeszle i aktualne wskazuje, ze wtrety cywilizacyjne obcych desantow predzej stworza otorbione enklawy w postaci gett narodowych czy rasowych niz rozplyna sie w masie dominujacej populacji upodabniajac sie do niej. Takie narodowosciowe enklawy tworzyly i tworza nadal w USA Polacy , Zydzi, Rosjanie, Chinczycy i Koreanczycy, Wlosi czy Meksykanie. Istnieja cale dzielnice murzynskie , latynoskie czy azjatyckie, do ktorych bialy udaje sie wylacznie na wlasne ryzyko gdyz stanowi on ponetna tarcze ze wzgledu na rasizm i bandytyzm dominujacy wsrod ludnosci kolorowej. W Europie dobrym przykladem sa rosnace wyspy miejskie mahometanskich emigrantow (Arabow, Turkow czy roznychj nacji murzynow z bylych kolonii) oraz kolektyw zydowski, ktory co prawda maskuje sie lepiej ale nie mniej toczy jak rak swiat finansow, kultury i nauki. Wszyscy ci "mniejszosciowcy" bynajmniej nie stawiaja sobie za cel przyjecie cywilizacji ich gospodarza. Wrecz przeciwnie uwazaja one za swoj obowiazek aby dokonywac naciskow zmierzajacych do zmian stylu zycia i obyczajow w cywilizacji, ktora zainfekowaly. Pisala o tym niegdys Oriana Fallaci ("Wywiad z soba sama & Apokalipsa", Cyklady 2005) w odniesieniu do stopniowej rekonkwisty Europy Zachodniej przez element muzulmanski. Problem jednak jest znacznie szerszy gdyz dotyczy on takze mniejszosci rasowych i narodowosciowych, ktore zamieszkuja na terenie Europy od wielu setek lat. Nasza Umeczona Ojczyzna nie jest oczywiscie wyjatkiem. Na terenie Rzeczpospolitej Szlacheckiej mieszkalo sporo narodowosci nie-polskich i ludow kolorowych : rusini, litwini, cyganie, tatarzy, niemcy czy zydzi byli jednym z podstawowych czynnikow destabilizujacych Panstwo Polskie. Nie inaczej tez bylo za II Rzeczpospolitej. Dla mniejszosci narodowych (moze z wyjatkiem cyganow, ktorzy ograniczali sie do prostych oszustw, rozbojow i kradziezy) ulubionym zajeciem bylo szpiegostwo i dywersja skierowana przeciwko odrodzonemu Panstwu Polskiemu. Po wybuchu II Wojny Swiatowej mniejszosc niemiecka poswiecila sie dywersji na tylach prowadzacych dzialania obronne wojsk polskich a po klesce zasilila szeregi gestapo i innych niemieckich sluzb represyjnych. Duza role w pacyfikacji Polakow grali takze Ukraincy i Bialorusini, ktorzy weszli do pomocniczych formacji SS : ROA i RONA. Szczegolnie zasluzona w pacyfikacji Powstania Warszawskiego byla bialoruska Brygada Kaminskiego. Podobna role donosiciela i kolaboranta ale na rzecz agresora radzieckiego pelnila mniejszosc zydowska w roku 1939-1941 na terenie wlaczonym do ZSRR. Ona tez stanowila trzon aparatu represji Polski Ludowej i PRLu po roku 1945. Proby opanowania wplywow zywiolu zydowskiego (pulawianie) podejmowano po roku 1956 kiedy Gomulce udalo sie oczyscic nieco wojsko i aparat bezpieczenstwa z elementu szczegolnie skompromitowanego w okresie stalinowskim. Ponowna ale niestety niezbyt skuteczna probe ograniczenia wplywow tej mniejszosci stanowil rok 1968. Odsunieci od wladzy trockizujacy dysydenci zydowscy tej generacji stanowili trzon kolejnej anty-gierkowskiej rewolty w roku 1980. Upadek PRLu nominalnie wprowadzil nowe porzadki. Nie mniej w podobno wolnej Polsce rodzimi Polacy maja stosunkowo niewiele do powiedzenia. Jesli wierzyc endeckiej witrynie internetowej www.polonica.net to wiekszosc najwazniejszych stanowisk panstwowych od poczatku III RP zajmowali lub zajmuja nadal obywatele polscy narodowosci zydowskiej. Prezydenci : Lech Walesa (TW Bolek) to Lejba Kohne, Aleksander Kwasniewski (TW Alek) to Icek Stolzman. Podobnie jest z premierami III RP : Tadeusz Mazowiecki to Icek Dikman, Jan Olszewski = Icek Oksner, Jozef Oleksy (Olin) to Szymon Budzwio, Jan K. Bielecki = Icek Blumfeld, Wlodzimierz Cimoszewicz (Carex)= Dawid Goldstein, Hanna Suchocka= Hajka Silberstein. Nie sa to zreszta bynajmniej wszyscy prominenci Naszej Umeczonej Ojczyzny pochodzenia mniejszosciowego, ktorych wymienia Polonica.net. Jesli dane te sa prawdziwe, a nie mam powodu aby w to watpic, to najwyrazniej cala wladza w kraju przeszla w rece zaradnej mniejszosci narodowej o czym rodzima populacja wydaje sie nie miec pojecia. Oczywiscie obecna Konstytucja RP daje wszystkim obywatelom Rzeczpospolitej rowne czynne prawo wyborcze bez wzgledu na ich rasowe pochodzenie. Jest jednak niepokojace gdy wszystkie stanowiska decyzyjne leza w rekach jednej mniejszosciowej podgrupy ludnosciowej. Jest bowiem regula, ze mniejszosci ze wzgledu na zrozumiala potrzebe ubezpieczenia swoich interesow w kraju do nich antagonistycznie nastrojonym, sklonne sa do przekladania wlasnych rasowych interesow nad interesy panstwa, w ktorym zamieszkuja. Chca one bowiem pewnego ubezpieczenia przed ewentualna nieprzychylna reakcja wiekszosci. Dla tego celu sa sklonne do zawierania uzgodnien czy kompromisow politycznych, ktore im zapewniaja pozycje uprzywilejowana nawet wtedy gdy kompromisy te sa szkodliwe dla Narodu Polskiego jako calosci. Taka byla polityka mniejszosci zydowskiej w Polsce od czasow rozbiorow, przez okres PRLu i taka jest jak mi sie wydaje rowniez obecnie. Niestety, w obecnej Polsce panuje najwyrazniej zoologiczny filosemityzm.

niedziela, 21 lutego 2010

Wielu bylo wezwanych ale malo jest powolanych...







Jak zwykle o tej porze zagladam do danych statystycznych GUSu czy NBP aby dowiedziec sie w jakim to kierunku podaza gospodarka Naszej Umeczonej Ojczyzny. Co prawda Ojczyzna owa jest coraz w mniejszym stopniu Nasza jesli mielibysmy Nas okreslic jako Narod Polski badz nawet tylko jako kolektyw polskich obywateli. Coraz wiecej bowiem nieruchomosci mieszczacych sie w polskich miastach przechodzi w rece obcego kapitalu. Ten sam los spotyka zreszta takze wiekszosc firm jeszcze produkujacych na polskim terytorium czy tez jego zasobow naturalnych. Jak juz kiedys wspomnialem istniejaca niegdys czyli przed rokiem 1945 Polska Panow zostala zastapiona Polska Chamow tym zas jest absolutnie obojetne do kogo co nalezy bo oni sami i najczesciej ich przodkowie byli w najlepszym razie pracownikami najemnymi. Kwestia co sie stanie z tym co obecnie trudno jest nawet nazwac polskim panstwem wspolczesny obywatel pozostawil calkowicie do decyzji Naszej Szanownej Elicie Politycznej. Ta zas szuka tylko dawcy wiekszej lapowki badz propozycji lepszej synekury. Najlepsza oczywiscie jest tu zaszczytna oferta piastowania stanowiska w zarzadzie komisarycznym Unii. Spojrzmy zatem na wykres PKB IIIRP. Nasze uszy ciesza bowiem zapewnienia, ze w czasie rzadow obecnej administracji polski PKB wzrosl nad podziw (wykres 1) stajac sie naprawde wyjatkiem na tle pozostalych rachitycznych ekonomii pozostalych panstw UE. Istotnie, wyrazony w PLN przebieg wyglada imponujaco ale zapomniano najwyrazniej, ze waluta nasza ulega stalej dewaluacji sterowanej swiadomie przez NBP (wykres 3). Dewaluacja ta wynosi okolo 12% roczne co powoduje, ze realny PKB , wyrazony w uncjach zlota, spada jak kamien od momentu gdy ster nawy panstwowej trafil w rece obecnego jej dzierzawcy. Przecietny spadek realnego PKB w ciagu ostatnich 3 lat wynosi okolo 8% procent rocznie co nie jest niczym dziwnym jesli zwazymy, ze ciagle zamykane sa miejsca pracy a sami pracownicy udaja sie po zasluzony zasilek dla bezrobotnych. Do tego dochodzi emigracja zarobkowa, ktora pozbawia kraj nie tylko rak do pracy ale takze usuwa z niego stosunkowo najbardziej przedsiebiorczy element. Spada tez realna placa srednia , ktora powrocila do pozimu startowego z poczatku lat 90tych. Spojrzmy takze na wykres polskiego zadluzenia zagranicznego. Tutaj sytuacja wyglada marginalnie lepiej. Co prawda wyrazone w USD zadluzenie zagraniczne rosnie nadal szybko ale, dzieki dziarskiej dewaluacji dolara, realne zadluzenie Chrystusa Narodow wydaje sie utrzymywac trend horyzontalny. Istnieja gwaltowne fluktuacje ale z grubsza jestesmy naszym zagranicznym wierzycielom winni nadal rownowaznosc okolo 270 milionow uncji zlota czyli okolo 8397 ton tego materialu. Czy jest to duzo ? Pamietajmy, ze oficjalne rezerwy zlota NBP wynosza okolo 100 ton a rezerwy zlota w USA wynosza podobno 7000 ton. Pozyczki zagraniczne sa oprocentowane stosunkowo nisko, powiedzmy na jakies 4%/rocznie to zas oznacza, ze rocznie wyplywa z Polski tylko dla obslugi dlugu , bez splaty kapitalu, rownowaznosc okolo 336 ton zlota. Nasza Umeczona Ojczyzna jest prawdziwa kopalnia zlota dla jej zachodnich wierzycieli! Jak dotad nie widze nawet proby splaty kapitalu to zas oznacza, ze kraj i jego obywatele znajduja sie obecnie w kajdanach zadluzenia bez realnej szansy na jego pozbycie sie kiedykolwiek. Jak widac z wykresu poziomem oporu jest linia 250 mln uncji zlota co pokazuje, ze od roku 2000 Polska nie jest w stanie wyrobic wiekszej rezerwy kapitalu niz ta jaka jest konieczna dla obslugi dlugu. Ponadto istnieje oczywiscie takze i dlug wewnetrzny ten jednak oznacza tylko przelew pieniedzy z kieszeni biednego poskiego podatnika do kieszeni zamoznego polskiego inwestora. Trudno tu sie dziwic, ze panstwu brakuje pieniedzy nawet na najbardziej podstawowe potrzeby. Niezatrudnieni bowiem podatkow nie placa a sami udaja sie po zasilek lub pomoc socjalna stanowiac tym samym obciazenie budzetu. Wracajac do poprzedniego artykulu na temat geopolityki stosowanej chcialbym tez zauwazyc, ze proces ponownej kompresji polskiego terytorium wszedl obecnie w drugie stadium rozbiorowe. Pierwszym byla strata 27% powierzchni II RP w postaci Kresow Wschodnich, ktora byla tylko czesciowo zrekompensowana nabytkiem "Ziem Odzyskanych". Obecnie Nasza Umeczona Ojczyzna stracila suwerennosc polityczna, terytorialna i gospodarcza na rzecz niemieckiej UE i jest na najlepszej drodze do kompletnej utraty kontroli nad swoimi zasobami i rezerwami finansowymi. Jest to niemal podrecznikowy przypadek skutecznego i calkowitego podboju kraju bez odpalenia jednego wystrzalu i bez stratu jednego zolnierza wojsk niemieckich. Co wiecej , jak sie wydaje, populacja polska jest absolutnie nieswiadoma tego, ze sprzedala niechcacy prawo pierworodstwa za miske soczewicy.

piątek, 19 lutego 2010

Znaki czasu

Wczoraj w Austin TX zdesperowany i zniecierpliwiony biegiem rzeczy w USA inzynier programista nazwiskiem Joe Stack zaatakowal wlasnym samolotem budynek IRS (Agencji Podatkowej USA). Budynek zostal spalony a chociaz straty w urzednikach byly niewielkie to sam ten czyn daje pewna miare poziomu frustracji jaki istnieje w wiekszosci obywateli USA. Zmarly bohater pozostawil po sobie oswiadczenie, w ktorym zarysowuje kontury swojego konfliktu z wladzami podatkowymi oraz swojego rozczarowania jesli chodzi ogolniej o iluzje amerykanskiej demokracji oraz dzialalnosci poslow i senatorow. Podaje nizej pelny tekst oswiadczenia : http://www.huffingtonpost.com/2010/02/18/joe-stack-statement-alleg_n_467539.html?page=2 , z ktorym, poza materialem tyczacym osobistych perypetii Stack'a, zgadzam sie w zupelnosci. Dzisiaj rano w CNN pojawil sie rowniez wywiad z wlascicielem bardzo ladnego i duzego domu, przedsiebiorca, ktory w obecnej niekorzystnej aurze gospodarczej zostal pozwany przez IRS o zaplacenie podatkow oraz przez bank o odebranie mu jego posiadlosci z powodu niemoznosci oplacenia rat hipotecznych. W odpowiedzi ow przedsiebiorca zburzyl wlasny dom aby nie oddac go bankowi oraz zamierza zrobic to samo z budynkiem swojego przedsiebiorstwa, ktore IRS chce zlicytowac za zalegle podatki. To sa tylko przyklady rosnacego oporu ludnosci wobec wladz panstwowych, ktore wyciskaja resztki majetnosci z szarych obywateli aby zapewnic slodkie zycie dla amerykanskiej elity mimo, ze to wlasnie bledy tej elity , jej chciwosc , brak skrupulow oraz eksport przemyslu wytworczego poza granice kraju doprowadzily do krachu gospodarczego, ktorego minimum USA osiagnie dopiero za dwa lata. Ze wzgledu na to, ze sytuacja bedzie sie jeszcze pogarszac mozemy oczekiwac, ze tego typu akty teroru i desperacji beda sie mnozyc a w koncu dojdzie zapewne do wojny domowej.

wtorek, 16 lutego 2010

Geopolityka stosowana I









Czesto czytam lub slysze w rozmowach opinie mowiace, ze Nasza Umeczona Ojczyzna jest sama winna swoim przypadloscia dziejowym. Dzieki nieudolnosci polskiej szlachty przepadla szansa na stanie sie europejskim mocarstwem, dzieki nieudolnosci rzadow II RP zmarnowano okazje odbudowania Rzeczpospolitej na jej odwiecznym terytorium historycznym a po 20 latach i sama II RP padla pod ciosami jej nowych przyjaciol z zachodu i wschodu. Wszystko to przy milczacej zgodzie naszych owczesnych sojusznikow :Francji i Anglii, ktorzy liczyli, ze ich obojetnosc zostanie wynagrodzona niemieckim natarciem na ZSRR. Wreszcie ci sami ludzie przegrali szanse na utrzymanie terytorium II RP a nowe komunistyczne wladze tego co zostalo nazwane eufemistycznie Polska Ludowa oscylowaly od jednego gospodarczego kryzysu do drugiego az cala struktura implodowala pod ciezarem nieudolnosci rzadzenia i zadluzenia zagranicznego. Jak widac zarowno Polska Panow jak i Polska Chamow miala jedna wielka wspolna ceche polegajaca na tym, ze byla niezbyt udanym przedsiewzieciem Balwanow. Jest bowiem oczywistym, ze polska historia byla sekwencja coraz powazniejszych niewypalow i ze taka seria niepowodzen musi miec swoje zrodlo we wrodzonym imbecylizmie populacji. W tej sytuacji konsekwentnym postepowaniem jest oddanie wladzy w kraju w rece wygadanej i zaradnej mniejszosci geszefciarzy bez skrupulow i pozostawienie wytyczania glownych kierunkow rozwojowych, polityki i finansow w rekach naszych o tyle inteligentniejszych "przyjaciol" z Zachodu badz Wschodu. I to wlasnie widzimy obecnie.Od czasu PRLu zmienila sie tylko nazwa "przyjaciela" ale rola Polski jako metresy pozostala. Samo postepowanie polskiej elity politycznej jest w obu przypadkach identyczne. Czy jednak taka ocena przeszlosci, powszechna obecnie i narzucana spoleczenstwu przez polskojezyczne media jest istotnie prawdziwa? Czy Polska jest istotnie "panstwem sezonowym" jak mowia Niemcy, ktore trwa wylacznie wtedy i tylko tak dlugo jak dlugo rzeczywiscie istotne podmioty polityki europejskiej maja inne klopoty? Czy "polskie porzadki" byly i sa synonimem bezholowia i chaosu? A moze takie opinie sa utrwalane w polskim narodzie celowo aby obrzydzic mu jego wlasna historie i ukryc przed nim jego misje dziejowa? Jest bowiem interesujace, ze owe ideologie ponad-ojczyzniane przychodza do nas zawsze ze stron, ktore historycznie stanowily zagrozenie dla polskiej panstwowosci. Ze wschodu przyszedl do nas carski panslawizm i proletariacki internacjonalizm. Z zachodu -kosmopolityzm, faszyzm i kapitalistyczna miedzynarodowka zydowskich bankierow. Wszystko to z mysla oslabienia odrebnosci rasy i narodu i przejecia kontroli nad wszekimi przejawami jego zycia do militarnego po obyczajowe. Zapomnijmy wiec na moment o politycznej poprawnosci oraz o tym, ze wszyscy ludzie wolni sa bracmi. Odlozmy na bok wpajana nam na sile cnote milosci blizniego kimkolwiek by on nie byl. Uzupelnijmy haslo "Pokoj ludziom dobrej woli" jego zapomnianym dopelnieniem "A na pohybel naszym wrogom!".Zyjemy na pieskim swiecie gdzie sila i bogactwo jednego oznacza slabosc i nedze drugiego. Jesli Narod Polski i Polskie Panstwo ma przetrwac to musi ono posiadac dostateczna sile militarna i przemyslowa aby nie byc zmuszonym do blagania naszych wrogow o litosc i jalmuzne co bylo glownym motywem rzadow ostatniej 20latki i ubieglych 45 lat Polski Ludowej. Tak sie bowiem jakos dziwnie sklada, ze z grubsza przez ostatnie 200 lat przez teren Naszej Umeczonej Ojczyzny przewinely sie az trzy Wojny Swiatowe. Pisze trzy bowiem trudno inaczej nazwac okres wojen napoleonskich, ktory takze byl jednym wielkim marszem Zachodu na Wschod. Zauwazmy takze, ze glownymi agresorami (z wyjatkiem I Wojny Swiatowej) byli zwolennicy ateistycznego populizmu, ktorzy usilowali narzucic mniej lub bardziej obojetnie nastawionej polskiej populacji swoj "postepowy" i oczywiscie antychrzescijanski punkt widzenia. Jak zwykle gdy wszyscy maja dobre checi, wyniki ich zabiegow sa godne pozalowania i prowadza do stanu gorszego niz ten jaki byl w punkcie wyjsciowym. Spojrzmy wiec na teren, na ktorym los usytuowal Narod Polski. Mapa fizyczna Europy Centralnej (plansza 1) mowi nam, ze zyjemy na ogromnej plaszczyznie, ciagnacej sie od Elby po Dniepr, ktora niegdys pokryta byla zapewne puszcza ale obecnie stanowi cos w rodzaju prerii amerykanskiej- plaski teren ze stosunkowo niewielka liczba przeszkod naturalnych glownie w postaci rzek. Poludniowa flanka tego terytorium jest oslonieta gorami. Te zas powoduja wystarczajaco duzo problemow transportowych aby zniechecic wiekszosc najezdzcow do ich przekraczania. Glowne kierunki ruchow strategicznych odbywaja sie zatem na kierunku Wschod-Zachod. Terytorium to zajmuje od ponad tysiaca lat tylko jeden narod godny uwagi. Jest nim narod polski. Liczebny i przedsiebiorczy zagospodarowywal on te tereny pod wzgledem cywilizacyjnym niosac poganskim plemionom tego regionu swiatlo Naszej Swietej Wiary Katolickiej. Prymitywniejsze plemiona Weletow, ktorym zabraklo inteligencji aby przylaczyc sie do swoich wschodnich slowianskich sasiadow wkrotce ulegly zniemczeniu lub likwidacji. Podobnie tepe i dzikie, niebezpieczne dla siebie i innych plemiona ruskie, zmudzkie i litewskie nigdy nie wytworzyly niczego co moznaby nawet z duza doza poblazliwosci nazwac ich wlasna kultura i cywilizacja. Tylko Narod Polski byl w stanie, mial wole i chec aby na te Dzikie Pola Wschodu, do niedawno zreszta we wladaniu mongolskim (tzw Zlota Orda), niesc kaganek oswiaty i ustanowic tam centra administracji i rzady prawa. Jesli spojrzymy na kolejne plansze to zobaczymy, ze terytorium Polski stopniowo i z zahamowaniami ale jednak stale wzrastalo w kierunku Wschodnim. Natomiast ponosilo straty na korzysc granicznych Marchii niemieckich, ktore powoli wgryzaly sie w nasze zachodnie flanki . Unia lubelska spowodowala oddziedziczenie terytoriow poludniowo -wschodnich, ktorych Litwini sami administrowac nie potrafili ze wzgledu na swoja slabosc liczebna i umyslowa.Wraz z Dzikimi Polami weszla do Polski takze ludnosc ruska, ktora pod mongolskim jarzmem nabyla wielu niekorzystnych cech, ktore sa z nia do dnia dzisiejszego. Nalezy do nich bandytyzm polaczony jak to sie czesto zdarza z serwilizmem w stosunku do silniejszego i brutalnoscia dla slabszego. Doskonaly opis mentalnosci tego ludu dal w Trylogii Sienkiewicz. Ukraincy czesto przywoluja rurykowiczow jako tworcow zalazkow swojej panstwowosci (stad bierze sie ich slynny tryzub). Faktycznie jednak pozostalosci po rycerskich waregach zostaly doszczetnie zniwelowane mongolsko-tatarskim walcem. Ci, ktorzy pozostali przy zyciu nauczyli sie kultu dla dyktatury i posluszenstwa wobec chana oraz tatarskiej sklonnosci do gwaltu i kradziezy. W efekcie ruski element populacji Rzeczpospolitej Szlacheckiej byl w wiekszym stopniu obciazeniem dla Panstwa niz jakakolwiek pomoca. Panstwo Polskie osiagnelo swoje apogeum w czasie rzadow Jagiellonow. Bunt kozakow i najazd szwedzki oslabil Rzeczpospolita ale sytuacja bylaby do opanowania gdyby tylko nie zabraklo woli wziecia zbuntowanego ruskiego chlopstwa silna reka. Zamiast tego obyczaje zlagodnialy, wzrosla wyrozumialosc w stosunku do chlopskiego inwentarza (tzw "dusz") majatkow oraz sklonnosc do korzystania z zycia co bylo widoczne zwlaszcza za czasow saskich. U podstaw ruiny Rzeczpospolitej lezala wiec demokracja i liberalizacja stosunkow stanowych gdyz mimo bycia nominalnie monarchia Nasza Umeczona Ojczyzna faktycznie realizowala juz amerykanski model prezydencki zanim jeszcze system ten powstal w glowach amerykanskich masonow. Konkursy "na krola" pozwalaly niepolskim kandydatom starac sie o korone polska. To zas nioslo ze soba korupcje wyborcow oraz dzialalnosc obcych sluzb wywiadowczych i agentow wplywu. Ci zas oczywiscie zachwalali zalety swoich kandydatow i systemow politycznych jakie oni reprezentowali. W efekcie oglupione lub skorumpowane masy oddaly kraj poczatkowo pod panowanie niemieckie ( w unii personalnej z Saksonia) a nastepnie pod opieke rosyjskiej carycy. Jak to zwykle bywa w sytuacji gdy rzecz wartosciowa jaka jest terytorium panstwa polskiego oddane jest pod opieke zewnetrznych przyjaciol , gdyz ich prawi wlasciciele nie chca sobie zadac koniecznego wysilku, nie trzeba bylo dlugo czekac zeby ponetna nieruchomosc zostala im skradziona. Pamietajmy bowiem stare polskie przyslowie "Kijem tego co nie pilnuje swego!". Kradziez nastepowala etapami ale w koncowym efekcie nic nie zostalo z niegdys poteznego panstwa. Zauwazmy zreszta, ze fakt ten byl nie tylko tragedia dla Narodu Poskiego ale takze dla calej Europy. Ta bowiem pozbawiona polskiego tamponu stala sie przedmiotem nieustannych starc sil toranskich cywilizacji Zachodu i Wschodu , ktore teraz uzyskaly do siebie dostep bezposredni. Obledna kampania Napoleona wyludnila Francje i przyniosla zniszczenie w Europie Centralnej i Rosji. Walka dynastii Romanowych o dominacje Europy (a zreszta rowniez i Azji) wyniszczyla Cesarstwo Rosyjskie ( w sklad ktorego wchodzila Kongresowka) w wojnie z Japonia a nastepnie w starciu z Austro-Wegrami i Cesarstwem Niemieckim (I Wojna Swiatowa). Upadek wszystkich trzech cesarstw nie byl zreszta blogoslawienstwem. Co prawda powstala wreszcie niepodlegla Polska ale bezposrednia konsekwencja I WS bylo tez powstanie komunistycznego panstwa totalnego oraz totalitarnych panstw faszystowskich w Europie zachodniej. To zas nioslo ze soba dalsze skutki w postaci II Wojny Swiatowej i negatywnych zmian jakie przyniosla ona Polsce. Silna Polska w Europie Centralnej od Elby po Dniepr bylaby gwarancja wzglednej stabilnosci i spokoju w tym regionie swiata. Polska wlaczona do jednego z blokow czy to ze wschodu czy z zachodu to ostrze dzidy, ktora obce rece skieruja na swojego konkurenta. Przez przystapienie do Unii Europejskiej Nasza Umeczona Ojczyzna dokonala wielkiego kroku w kierunku kolejnej Wojny Swiatowej.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Kinetyka zabijania czyli rownania Lanchestera



Od czasu do czasu zagladam do "Polityki" na blog "Szalonych naukowcow" aby zorientowac sie jakie problemy fascynuja obecnie polska elite intelektualna. Nie tak dawno pojawil sie tam artykul J. Tyszkiewicza dotyczacy elementu sztuki wojennej a w szczegolnosci bilansu strat poniesionych w trakcie walki przez dwie walczce ze soba ugrupowania. Problem tez zostal sformulowany na poczatki XX wieku przez angielskiego inzyniera o nazwisku Charles Lancaster, ktory zreszta mial takze swojego rosyjskiego odpowiednika nazwiskiem Osipow. Sam problem byl mi uprzednio nieznany ale sposob jego przedstawienia przez red. Tyszkiewicza wzbudzil moje zainteresowanie co zaowocowalo wyciagnieciem pewnej ilosci informacji z internetu. Jak sie okazuje rownania Lanczestera sa obecnie przedmiotem znacznej liczby monografii. Jedna z nich zamieszczona w internecie jest autorstwa RAND Corp. (http://www.rand.org/pubs/monograph_reports/MR638/app.html#fn11). Korporacja RAND to swojego rodzaju instytut studiow strategicznych gromadzacy najlepsze umysly w dziedzinie strategii militarnych i innych. Rownania Lanchestera to proba odpowiedzenia na pytanie jak z biegiem czasu bedzie wygladala liczebnosc armii wymieniajacych pocalunki z dubeltowki i nie tylko. Zalozmy, ze mamy dwie walczce grupy zlozone z zolnierzy strony A o liczebnosci na polu walki [A] oraz strony B o liczebnosci [B]. Podczas walki powstaja straty i Lanchester zaproponowal rownania ewolucji takich ukladow (ktore obecnie nazwalibysmy ukladami dynamicznymi). Nie wszystkie z jego propozycji wydaja mi sie poprawne z powodow, ktore wyjasnie dalej. Chwilowo zajme sie jednak rownaniem (tzw liniowym rownaniem Lanchestera), ktore wydaje mi sie dobrze uzasadnione. Ze wzgledu na to, ze obie strony dysponuja roznymi srodkami ochrony zolnierzy (tarcze, helmy itp) oraz narzedziami walki (dzidy, luki , karabiny, dziala itp) przyjmujemy, ze prawdopodobienstwo zgonu poszczegolnego zolnierza wojska A w czasie infinitezymalnie krotkim dt jest dane wzorem (1) na planszy czyli jest iloczynem pewnej stalej charakterystycznej dla wojska A oraz odcinka czasu dt. Podobnie jest z wojskiem B. Kazdy zolniez grupy A moze zabic dowolnego zolnierza grupy B i odwrotnie. Ilosc par sparingowych jakie moga powstac na polu walki wynosi wiec [A] [B] czyli jest iloczynem liczebnosci obu wojsk. Biorac to pod uwage mozemy okreslic ilosci zolnierzy obu armii, ktorzy zgina w czasie dt. Sa one dane wzorami (2). Mamy wiec do czynienia z nieliniowym ukladem rownan rozniczkowych stopnia pierwszego. Rownania te mozna uniezaleznic jesli zauwazymy, ze ubytki d[A] i d[B] sa powiazane rownaniem (3) W wyniku dostajemy dwa rownania ewolucji dla strat armii A i B podane wzorem (4). Rownania te moga byc rozwiazane scisle (wzory (5), (6)). Jak widzimy losy obu armii zaleza od iloczynow ich liczebnosci poczatkowych oraz stalych charakterystycznych opisujacych w zasadzie jakosc ekwipunku obronnego i ofensywnego ich zolnierzy. Istnieja dwa wypadki, ktore powoduja nieco odmienny spadek liczebnosci. Liczba zolnierzy moze bowiem spadac albo hiperbolicznie albo wykladniczo. Istotne jest, ze ani sama przewaga w jakosci ekwipunku ani tez przewaga liczebna nie prowadzi do zwyciestwa. Wiemy to zreszta i bez Lanchestera jesli wspomnimy na przyklad kleske Imperium Aztekow w starciu z garstka konkwiskadorow Korteza, kleske angielskiego garnizon gen. Gordona w Chartumie w starciu w przewazajacymi silami derwiszow Mahdiego czy kleske amerykanskich kawalerzystow gen. Custera w starciu z banda Siuksow na prerii w Montanie. Rownanie takie jak tzw liniowe (ale w gruncie rzeczy nieliniowe) rownanie Lachestera stosowac mozna takze do kinetyki anihilacji czastek antymaterii (np pozytronow ) w srodowisku materii zwyklej i wszedzie tam gdzie produkt reakcji ( czyli trup zolnierza czy promieniowanie gamma) z tych czy innych powodow opuszcza na zawsze teren akcji. Kinetyka reakcji zaglady jest bowiem procesem nieodwracalnym. Zjawisko cudownego zmartwychstania na polu walki nie wystepuje a kwanty gamma powstale w wyniku reakcji pozytron -elektron maja indywidualnie zbyt niska energie aby odtworzyc strate w procesie generacji par. Ta wazna cecha procesu generacji strat osobowych (badz sprzetu) umknela jednak Lachesterowi oraz specjalistom z RAND Corp., ktorzy promuja takze tzw. drugie, kwadratowe rownanie Lanchestera. Jak latwo spostrzec jest to w gruncie rzeczy rownanie oscylatora harmonicznego. Jedna z konsekwencji tego jest stalosc "energii" tego oscylatora. Jak sie wydaje, pod strzechy RANDu nie dotarla wiadomosc, ze procesy nieodwracalne (jak smierc) nie zezwalaja na istnienie stalych ewolucji. Te bowiem sa cecha wylaczna ukladow odwracalnych, ktore za to, jak oscylator harmoniczny, maja ceche periodycznosci . Mowiac wyrazniej kwadratowe rownanie Lanchestera przewiduje, ze liczebnosc armii bedzie wielkoscia powtarzalna co pewien okres czasu. To zas nie moze byc prawda w modelu tego typu.
Errata: funkcje wykladnicze w ostatnim wzorze powinny mniec w exponencie czynnik -1.

piątek, 5 lutego 2010

Proton i inne...


Chociaz liczba czastek elementarnych podawanych w rozmaitych zbiorach danych jest calkiem pokazna to faktycznie wiekszosc z nich cieszy sie ta nazwa nieco na wyrost. Sa to bowiem konglomeraty nietrwale, ktore po wzglednie krotkim czasie (10^-16 do 10^3 sec) rozpadaja sie na elementy bardziej podstawowe i trwale, ktorych jest tylko dziesiec (albo jedenascie jesli wlaczyny do nich foton). Polowa z tych dziesieciu to pary czastka-antyczastka a wiec w istocie istnieje tylko piec zasadniczych czastek elementarnych. Z tych pieciu tylko dwa, elektron i proton, maja wzglednie dobrze znane podstawowe wlasnosci fizyczne (masa spoczynkowa, ladunek, moment magnetyczny itp). Ponadto mamy trzy typy neutrin, o ktorych praktycznie nie wiemy nic napewno. W szczegolnosci zas nie wiemy czy maja one czy tez nie mase spoczynkowa, ladunek elektryczny i moment magnetyczny. Istnieje bowiem tylko oszcowania gornych granic tych wielkosci. W uprzednim wpisie ("There was a young lady named Bright...") opisalem klasyczny model elektronu w moim sformulowaniu. Podazajac za orginalna propozycja Thomsona przyjalem, ze cala masa spoczynkowa elektronu jest pochodzenia polowego i jego bezwladnosc wynika z tego, ze usilujac ruszyc z posad elektron musimy takze poruszyc wytworzone wokol niego pole elektro-magnetyczne. To pole posiada pewna energie rozdystrybuowana w przestrzeni i wobec tego posiada takze pewna mase (zgodnie z relacja Einsteina). Tak wiec elektron jest faktycznie ukladem dwoch pol: elektrycznego i dipolowego pola magnetycznego rotujacego wzgledem i wewnatrz niego.Jest to obiekt zajmujacy pewna objetosc ( a wiec nie bedacy punktem materialnym , jak to sie zazwyczaj przyjmuje), skladajacym sie z rdzenia o promieniu R = 2.82x 10^-15 m = 2.82x 10^-5 A = 2.82 Fm oraz z "atmosfery" materialnej pochodzenia polowego. Gestosc tej materii zmienia sie od bardzo wysokiej tuz przy powierzchni rdzenia rzedu 10^23 kg/m^3, ( Dla porownania gestosc jadra Ziemi to tylko 10^4 kg/m^3.) do wzglednie rozrzedzonej ( wysoka proznia) - rzedu 10^-8 kg/m^3, w odleglosci 10^5 promieni rdzenia czyli dla okolo 3A od centrum czastki. To oznacza, ze rdzen elektronu jest nie-penetrowalny ale bardzo maly. Natomiast atmosfera polowa rozprzestrzenia sie na odleglosci rzedu stalej sieciowej krysztalow (niklu) jakie byly uzyte w doswiadczeniach dyfrakcyjnych (Davisson i Germer , 1927). Tak wiec taki klasyczny model elektronu mowi nam, ze obiekt ten moze przejawiac wlasnosci falowe wynikajace z przeciskania sie "polowej atmosfery " przez atomy stanowiace szczeliny siatki dyfrakcyjnej. Jak wynika z obliczen dipolowe pole magnetyczne rotuje z czestotliwoscia 4.4 x 10^23 Hz. Alternatywnie mozemy tez traktowac elektron jako krople materi ujemnej (dark matter) obracajaca sie w srodowisku materii dodatniej. Tak wiec znany nam Wszechswiat wyglada nieco jak emulsja (np mleko) skladajaca sie z kropel materii ujemnej zawieszonej w srodowisku materii dodatniej. Miejmy nadzieje, ze nie powstanie w przyszlosci kosmiczne maslo w wyniku separacji tych dwoch faz. Masy ujemne i dodatnie cechuje bowiem wzajemne odpychanie (jak oleju i wody) natomiast masy jednoimienne wzajemnie sie przyciagaja. W klasycznej elektrodynamice ladunki elektryczne traktowane sa jako obdarzone masa zrodla pol. Tutaj sytuacja jest odwrocona. Ladunek jest produktem ubocznym rotacji pola magnetycznego wzgledem pola elektrycznego a masa jest wynikiem tego, ze pola: elektryczne i magnetyczne posiadaja pewna energie. Jak wynika z modelu, moga istniec tylko dwa rodzaje ladunkow elektrycznych : ujemny i dodatni bo istnieja tylko dwie mozliwosci obrotu rdzenia wokol osi momentu magnetycznego : zgodny z i przeciwny do ruchu wskazowek zegara. Innym wnioskiem z modelu jest to, ze wszystkie czastki elementarne moga posiadac tylko jednostkowy ladunek elektryczny gdyz istnieje tylko jedna powierzchnia rozdzialu pomiedzy masa dodatnia i masa ujemna ( czyli pomiedzy rdzeniem a atmosfera). Oczywiscie wydaje sie konieczne aby przyjac, ze taki sam model moze opisywac takze druga stabilna czastke naladowana czyli proton. Ze wzgledu na to, ze proton jest takze zrodlem pola sil jadrowych (oddzialywanie silne) oraz pola oddzialywan slabych (ktorych zrodlem jest zreszta tez i elektron) powinnismy uwzglednic rowniez i ich wklad do masy spoczynkowej. Chwilowo jednak te efekty pominiemy gdyz sa to oddzialywania krotko-zasiegowe, ktorych klasyczna teoria nie jest jeszcze tak dobrze znana jak bysmy to mogli oczekiwac po blisko 50ciu latach rozwazan na ten temat. Przyjmiemy zatem, ze z dobrym przyblizeniem rowniez cala masa spoczynkowa protonu jest pochodzenia elektromagnetycznego. Z teorii przedstawionej uprzednio wynikaja nastepujace relacje wiazace promien rdzenia R i czestotliwosc obrotu z masa spoczynkowa [ wzory (1) i (2) na planszy] . Jak widzimy czestostliwosc obrotu jest proporcjonalna do masy spoczynkowej podczas gdy promien rdzenia jest do tej masy odwrotrnie proporcjonalny. Jesli przyjmiemy, ze wlasnosci wnetrza rdzenia protonu sa identyczne z wlasnosciami rdzenia elektronu to latwo spostrzec , ze stosunek czestotliwosci obrotu rdzenia protonu do czestotliwosci obrotu rdzenia elektronu jest rowny stosunkowi mas obu czastek czyli wynosi okolo 1836. To wszystko przy zalozeniu, ze przenikalnosc magnetyczna obu rdzeni jest identyczna. Oznaczaloby to, ze czestotliwosc obrotu rdzenia protonu jest 1836 razy wieksza od czestotliwosci obrotu elektronu i wynosi okolo 8.2 x 10^26 Hz. Podobnie znajdziemy, ze promien rdzenia protonu jest 1836 razy mniejszy od promienia elektronu. Elektron jest wiec czastka o rdzeniu znacznie wiekszym niz rdzen protonu mimo znacznie wiekszej masy tego ostatniego. Te relacje przekladaja sie takze na stosunek dipolowych momentow magnetycznych obu czastek. Otrzymujemy relacje mowiaca, ze moment magnetyczny elektrony jest 1836 razy wiekszy niz moment magnetyczny protonu przy czym wektory momentow dipolowych tych czastek maja przeciwne zwroty . Jest to zgodne z wnioskiem wynikajacycm z teori Diraca ale niezgodne z wynikami doswiadczalnymi. Te ostatnie bowiem mowia, ze moment magnetyczny elektronu jest tylko 658 razy wiekszy od momentu magnetycznego protonu. Standartowe wyjasnienie tej sprzecznosci mowi, ze za odstepstwo odpowiedzialne jest powstawanie wirtualnych par neutron + pion dodatni = proton czyli efekty kwantowe ze swojej istoty. Z punktu widzenia obecnego modelu mozemy po prostu powiedziec, ze wlasnosci elektromagnetyczne rdzenia protonu sa inne nie rdzenia elektronu z tego wzgledu, ze rdzen ten generuje takze pole oddzialywan silnych. Inaczej mowiac wzgledne przenikalnosci magnetyczne obu czastek sa rozne. Relacje promieni rdzeni elektronu i protonu pozostaja jak poprzednio. Natomiast stosunek czestosci obrotu podany jest wzorem (3). Korzystajac z tej zaleznosci mozemy wyznaczyc wzgledna przenikalnosc magnetyczna rdzenia protonu tak aby uzyskac wynik zgodny z doswiadczeniem. Przenikalnosc magnetyczna wnetrza protonu wynosi zatem -0.45032 . Rdzen protonu jest wiec srodowiskiem anty-paramagnetycznym (tak jak rdzen elektronu) tyle ze ten antyparamagnetyzm jest znacznie silniejszy. Mozemy tez obliczyc czestotliwosc obrotu rdzenia. Jest ona okolo 5123 razy wieksza od czestotliwosci obrotu rdzenia elektronu (wzor (5)).Jak widac ze wzoru (6) spin protonu jest z grubsza o polowe mniejszy niz spin elektronu. Powszechnie przyjmowane zalozenie, ze oba fermiony maja identyczny spin (rowny h/(4 Pi) nie wydaje sie byc sluszne tak jak nie jest sluszne traktowanie tych czastek jako punktow materialnych. Wreszcie mozemy wyznaczyc tez wspolczynnik zyromagnetyczny protonu czyli stosunek magnetycznego momentu dipolowego do spinu [wzor(7)], Wynosi on -5.671 x10^8 (sec T)^-1. Jest on mniej wiecej dwa razy wiekszy od podawanego w zbiorach danych czego powodem jest to, ze zaklada sie tam, ze spin protonu wynosi h/(4 Pi) co, jak juz wspomnialem, nie uwazam za sluszne.
Jak wiec widac, ten prosty klasyczny model moze byc z powodzeniem stosowany do opisu innych niz elektron czastek naladowanych. Pytanie tylko czy mozna sie nim posluzyc w interpretacji najtrudniejszej czastki Wszechswiata jaka jest neutrino (czy neutrina). Do tego problemu wrocimy pozniej. Jest to czywiscie model pol-empiryczny gdyz nie pozwala on na przewidzenie ani mas czastek elementarnych ani tez wielkosci ich ladunkow (elektrycznych, slabych i jadrowych). Aby miec taka mozliwosc nalezy wprowadzic dodatkowe zalozenia dotyczace struktury wnetrza rdzenia czastek elementarnych przy czym przesuwa to jedynie pytanie nieco glebiej. Nie znamy bowiem odpowiedzi dlaczego takie a nie inne wlasnosci maja czastki sub-elementarne takie jak kwarki i gluony (Model Standartowy ).Osobiscie uwazam, ze musi byc jakis powod, dla ktorego tylko pewne konfiguracje pol elektrycznych i magnetycznych sa stabilne. To jednak musi wyniknac z glebszej analizy wlasnosci tych pol.

Wiecej informacji na temat wspolczesnej teorii czastek elementarnych na poziomie nie wymagalcym wielkiej ekspertyzy technicznej mozna znalezc w : John Maddox " What remains to be discovered" Chap. 2, Simon&Schuster 1998,
Paul Davies "The New Physics" Chaps 14, 15, Cambridge University Press 1989