sobota, 30 lipca 2011

Co jest zmienne a co stale czyli tajemnica Franka Szwajcarskiego

 Od czasu do czasu widze w blogosferze rozwazania nad tym kto jest w gruncie rzeczy sprawca klopotow jakie maja obecnie nasi wspolobywatele, posiadajacy obecnie pozyczki wyrazone w CHF czyli we franku szwajcarskim. Podejrzewa sie czasem perfidna gre Narodowego Banku Szwajcarii, ktory usiluje wykorzystac naiwnosc polskich inwestorow w podobny sposob jak to robia karty kredytowe, ktore proponuja nisko oprocentowane pozyczki na czas okreslony, po czym ci, ktorzy nie zdolaja na czas splacic zadluzenia w okresie "zachety" staja przed perspektywa podwyzszonego oprocentowania. Tymczasem prawda jest zupelnie inna co latwo zauwazyc na zalaczonych wykresach indeksow XAUCHF i XAUPLN. Sa to wyszukane nazwy, za ktorymi kryje sie cena uncji zlota wyrazona odpowiednia we frankach szwajcarskich i zlotowkach. Jak widzimy od lipca 2010 roku CHF istotnie slabl startujac od poziomu 1200 CHF za uncje  do 1400 CHF na poczatku stycznia 2011. W tym momencie nastapila interwencja Narodowego Banku Szwajcarii, ktorej celem bylo ustabilizowanie ceny zlota na poziomie 1300 CHF/oz +/- jakies 50 CHF. I ten rezim sie utrzymuje do chwili obecnej. Zawsze gdy widzimy trend horyzontalny , w ktorym ustalone sa maksymalne oraz minimalne odchylenia od trendu  wiemy, ze jakas zasobna w zloto i pieniadze organizacja sprzedaje zloto przy gornej warosci zalozonej amplitudy fluktuacji rynkowych i kupuje zloto przy dolnej warosci tejze amplitudy. Jest to dzialanie celowe, inaczej mowiac manipulacja rynku, ktory w gruncie rzeczy wcale wolny nie jest. Najczesciej ta zasobna instytucja jest jakis bank centralny, w tym wypadku szwajcarski, ktorego celem jest zapobiezenie dewaluacji waluty narodowej.
Ta zas wyraza sie, rzecz jasna, podwyzszeniem ceny zlota. Zdolnosc nabywcza waluty jest odwrotnoscia ceny zlota i mowi nam ona jaka ilosc zlota odpowiada jednostce danego pieniadza. Obecnie ta zdolnosc nabywcza CHF  oraz innych walut jest funkcja czasu gdyz banki centralne zaprzestaly buforowania relacji wymiany na okreslonym i sztywnym poziomie. Jak wynika z wykresu Narodowy Bank Szwajcarii w roku 2011 nie zrobil niczego specjalnego aby wzmocnic narodowa walute. Mozemy jeszcze oczekiwac dalszego wzmocnienia CHF gdzies do poziomu 1250 CHF/ oz po czym mozna liczyc na oslabienie franka i odbicie znowu do poziomu 1350 CHF/oz. To wszystko oczywiscie jesli NBSz bedzie kontynuowal polityke stabilizacji swojej waluty. Jesli spojrzymy teraz na indeks XAUPLN obrazujacy cene zlota w PLN to zobaczymy w pierwszym rzedzie, ze trend od lipca 2010 roku jest nie horyzontalny (jak przy CHF) ale rosnacy liniowo. Inaczej mowiac nasza zlotowka monotonicznie slabnie czyli dewaluuje sie w okresie 12 ostatnich miesiecy. W lipcu 2011 zas nastapila wyjatkowo duza fluktuacja wartosci nabywczej PLN, w wyniku ktorej, PLN skoczyl od wartosci 4000 PLN/oz  w koncu czerwca do wartosci okolo 5100 PLN/oz obecnie.  Inaczej mowiac NBP dokonal gwaltownej dewaluacji zlotego w bardzo krotkim czasie. Przy z grubsza stalej wartosci nabywczej CHF oznaczalo to automatyczne i raptowne podrozenie CHF wyrazonego w PLN. Inaczej mowiac caly problem jaki maja obecnie kredytobiorcy majacy pozyczki w CHF zostal wywolany przez NBP. Czy jest to dzialanie swiadome na niekorzysc wlasnych obywateli czy tez kolejna pomylka w stabilizacji waluty narodowej, tego nie wiem. Nie ulega jednak watpliwosci, ze cala wina spada na polskie wladze finansowe gdyz NBSz po prostu robi to co powinien czyli stara sie utrzymac wartosc nabywcza szwajcarskiej waluty narodowej na rozsadnie stalym poziomie. Przypominam, ze systematyczna dewaluacja waluty jest rozwnowazna liniowemu podatkowi nalozonemu na wszystkie zasoby pieniezne populacji.

wtorek, 26 lipca 2011

O niedocenianych zaletach ksenofobii i szowinizmu

  Moi Szanowni Czytelnicy wzruszaja mnie niezmiennie swoja wielka wiara w wartosci postepowe. Liberalizm, tolerancja, awans spoleczny, multikulturowosc, asymilacja tych czy innych mniejszosci- to wszystko sa wartosci, ktore wydaja sie byc bezdyskusyjne albo przynajmniej nie dyskutowane publicznie. Musze przyznac, ze jako straszny dziadunio chcialbym poznac jakiegos istotnie konserwatywnego czytelnika, zdrowego antysemite, homofoba i katolickiego fundamentaliste. Obecnosc takiego nurtu myslowego w dyskusjach prowadzonych na internecie wydaje sie pozadana chociazby ze wzgledu na higiene umyslowa. Sytuacja bowiem, w ktorej w przestrzeni ideologicznej fruwaja wylacznie poglady postepowe jest nienormalna i szkodliwa nawet dla samych zwolennikow postepu i lewicy (czy lewizny). Jak wiemy z praw dialektyki aby mozliwa byla synteza niezbedna jest walka tezy i antytezy. Gdy jednej z nich brakuje tok mysli spolecznej robi to samo co samochod, ktory "zlapal gume" -czyli stacza sie do rowu z jednej lub drugiej strony jezdni. Pierwsza wiec sprawa, nad ktora warto sie zastanowic jest problem ksenofobii czyli niecheci do "obcych" . Pojecie to pojawia sie najczesciej w reakcji do przybyszow obcych rasowo czyli w Polsce do Zydow i innych przedstawicieli ludow kolorowych. Mozna jednak byc ksenofobicznym w stosunku do osob o innym niz Nasza Swieta Wiara Katolicka wyznaniu albo do ludzi, ktorzy posluguja sie nieco lub zupelnie innym jezykiem niz my sami. Czy ksenofobia w ktorej z wymienionych wyzej postaci jest objawem pozytywnym?


 Oczywiscie tak! Przybysze odbiegajacy od przyjetego w spoleczenstwie standartu wywoluja bowiem podobny efekt jak maki, chabry czy kakole w zbozu. Moga ladnie wygladac jako urozmaicenie w oddali ale dla rolnika sa to pasozyty i utrapienie. Osoby te bowiem ogolnie zmniejszaja spojnosc spoleczenstwa i wnosza don mysli i idee, ktore sa w swoim dzialaniu destrukcyjne. Jest tak dlatego, ze na ogol ze wszystkich ludzi najbardziej cenimy samego siebie a w nastepnej kolejnosci ludzi do nas podobnych fizycznie i duchowo. Osobnicy roznicy sie wyraznie kolorem skory, ksztaltem czaszki, ubraniem, temperamentem czy innymi cechami antropologicznymi wyraznie naleza do innego gatunku biologicznego a wiec automatycznie traktujemy ich z pewna, na ogol zasluzona, rezerwa. Spotkalem sie kiedys z opinia, ze dla Zydow w Polsce nie jest tak bolesny sam polski antysemityzm jak to, ze spotykaja sie co chwila ze zdaniem :"Porzadny czlowiek chociaz Zyd". Ten gleboko ugruntowany stereotyp Zyda oszusta czy sknery jest istotnie powszechny i ciagle wzmacniany doswiadczeniami zycia codziennego. Chociazby ostatnie zdarzenia w swiecie finansowym  w tym obecny kryzys  z jego Madoffami, Grynszpanami ,Rubinami, Goldmanami  itp mowi nam nie tylko, ze jest to nacja bezwzglednych i utalentowanych wydrwigroszy finansowych ale i to, ze w pogoni za majatkiem nie znaja oni zadnych hamulcow. Jak mowi inne, zreszta zydowskie powiedzenie: "Zydzi sa to ludzie bardzo inteligentni, ktorych inteligencja nie siega jednak tak daleko aby powsciagnac ich przyrodzona chciwosc." Dlatego "asymilowanie" coraz wiekszej liczby semitow w Naszej Umeczonej Ojczyznie jest dzialaniem majacym podobny sens jak wpuszczanie coraz wiekszej ilosci wilkow do owczarni w imie wzmacniania biologicznej roznorodnosci. Juz obecnie wszystkie niemal srodki ksztaltowania opinii publicznej sa opanowane przez zydowska mafie podobnie zreszta jak jest nia zdominowana polska elita polityczna. W pewnym stopni sytuacja ta jest zblizona do tej, jaka miala miejsce w Republice Weimarskiej. Wtedy rozwiazanie silowe zostala praktycznie zaaprobowane przez wszystkie klasy spoleczne owczesnych Niemiec. Czy podobnie potocza sie losy teraz w Unii Europejskiej, ktora zreszta wydaje sie przezywac swoje ostatnie chwile? Jesli spedzam tyle czasu wspominajac problem zydowski to nie dlatego, zebym czul sie w jakims szczegolnym antysemita. Wrecz przeciwnie. Mam wielu znajomych Zydow, ktorych cenie jako naukowcow i kolegow. Niekiedy nawet wspominalismy o roznicach rasowych i roznych drogach zyciowych ich rodzin, gdyz wielu z nich, jesli chodzi o kolegow z Polski, mialo korzenie siegajace gleboko historii ruchu komunistycznego. To co pisze odnosi sie do kazdej mniejszosci narodowej czy beda to Zydzi, Ukraincy, Cyganie, Litwini, Niemcy czy jeszcze jakis inny a nieznany mi w tej chwili komponent narodowosciowy Panstwa Polskiego. Z punktu widzenia stabilnosci i jednolitosci Narodu sa oni elementem destrukcyjnym. Czynia to oni badz swiadomie badz mimo woli ale efekt jest ten sam. Relatywizacja wartosci narodowych, uleganie wplywom panstw osciennych oraz rozbijanie jednosci. Taka dzialnosc nie jest zreszta typowa tylko dla wymienionych wyzej grup rasow-narodowosciowych. Polacy mieszkajacy w panstwach osciennych pelnia badz moga pelnic podobna destrukcyjna role  np na Litwie, ktorej znaczna czesc predzej czy pozniej musi wrocic do Polski,  na Bialorusi, gdzie takze istnieje spora Polonia oraz na Ukrainie, ktora jest naturalnym teatrem dla przyszlego rozwoju terytorialnego Naszej Umeczonej Ojczyzny. Podobnie organizacje polonijne w IV Rzeszy sa uwazane za elementy destrukcyjne przez obecne Panstwo Niemieckie. Dla nas, w chwili obecnej, bardziej istotna jest jednak dywersyjna dzialnosc zydowska, ktora stanowi piata kolumne UE na terenie Polski. Jej glownym celem jest wynarodowienie mlodziezy polskiej przez usuniecie wzorcow kulturowych z kanonu literatury szkolnej, eliminacje nauczania historii polski oraz ogolne oglupienie mlodych umyslow przez zmniejszenie do minimum nauczania przedmiotow scislych i matematyki. Przedstawienie pelnego programu naprawy Rzeczpospolitej przekracza ramy felietonu. Musimy jednak napomknac, ze stosowna kuracja na owe bolaczki wydaje sie kultywacja innego pradu myslowego znanego pod nazwa szowinizmu. Szowinizm znowu cieszy sie obecnie ponura slawa wlasnie z tego powodu, iz jest on niebezpieczny dla umyslowej lewatywy jaka aplikuja nam nasi politycy poprzez media i nauczanie szkolne. Tymczasem czym jest wlasciwie szowinizm? Jest to patriotyzm polaczony z przeswiadczeniem, ze nie tylko Nasz Wielki Narod jest jest pepkiem Wszechswiata, ale takze z dyrektywa, ktora mowi iz cele narodowe sa najwazniejsze oraz ze dla ich osiagniecia inne narody czy grupy etniczne moga byc polozone na oltarzu wielkosci Ojczyzny. Jest to ideologia bardzo Polsce potrzebna gdyz wspolczesny Polak jest swiadomie wpedzany przez swoj rzad i media w kompleks nizszosci wobec ogolnie pojetego Zachodu. Celem tego jest rzecz jasna osiagniecie kontroli na krajem przez UE i jej wewnetrznych agentow. Kiedy widze co sie dzieje w Naszej Umeczonej Ojczyznie natychmiast przychodzi mi na mysl  strategia uzyta do podboju Indii przez Kompanie Wschodnio-Indyjska a potem przez Imperium Brytyjskie. Byl to podboj niemal niewidoczny dla przecietnego Hindusa gdyz otwarte starcia z wojskami maharadzow byly wylacznie sporadyczne. Indie, w koncu kraj olbrzymi w stosunku do Anglii, spacyfikowano pokojowo przez gre polityczna i osadzenie oficerow politycznych z SIS w otoczeniu lokalnych centrow wladzy. W brytyjskich Indiach powstalo tez pojecie WOG-ow (WOG=worthy oriental gentlemen), ktorymi byli Hindusi, z ktorymi w opinii oficerow politycznych "mozna bylo pracowac". Ludzie ci osadzani byli jako nizszej rangi urzednicy Imperium, podoficerowie wojsk tubylczych itp. Z kolonialnego marazmu obudzila dopiero Hindusow propaganda "Azja dla Azjatow" prowadzona przez Cesarstwo Japonii oraz wlasnie szowinizm Ghandiego.Dlatego wznosze apel do wszystkich Szanownych Czytelnikow " Propagujmy ksenofobiczny szowinizm polski!"

Na fotografiach pochodzacych a albumu "Kresy" mamy 1) Polska relikwia- dworek marszalka Pilsudskiego w Pikieliszkach 2) Palac w Podhorcach  3) Twierdza Chocimska

niedziela, 24 lipca 2011

Antysemityzm? Alez to bardzo proste...

 "Widze,rzekl Sedzia, ze sie na rozboj zanosi,
Jekneli wszyscy; wszystkich zagluszyl wrzask Zosi
Ktora krzyczala, Sedzie objawszy rekami,
jako dziecko od Zydow klute igielkami."
"Pan Tadeusz"- Zajazd

Ostatnio wpadla mi w rece glosna ksiazka  Jana Tomasza Gross'a  "Zlote zniwa" (Znak , Krakow 2011). Szczerze mowiac wahalem sie czy ja kupic gdyz recenzje z jakimi sie spotkalem wczesniej nie byly zachecajace. Kupowanie ksiazki autora, ktory wedlug recenzentow zlosliwie kalal swoje gniazdo nie wydawalo mi sie tez sluszne. Jesli zdecydowalem sie wiec spedzic z owym dzielem sobotnie popoludnie to dlatego, ze chcialem po pierwsze znac sama prace nim byc moze zdecyduje sie ja skrytykowac a po drugie pragnalem zobaczyc kwestie tam opisana (podtytul ksiazki brzmi "Rzecz o tym, co sie dzialo na obrzezach zaglady Zydow") oczami czlowieka, ktory jest z narodem wybranym zwiazany wiezami krwi. Tymczasem, po lekturze, uwazam, ze jest to pozyteczne dzielo, ktore spelnia istotna role w utrwalaniu na pismie faktow zbrodni i rabunkow dokonanych na osobach narodowosci zydowskiej. Zdarzenia te wystapily w czasie wojny w wielu krajach europejskich (autor wymienia przypadki z krajow takich jak Niemcy, Austria, Francja i Grecja) ale oczywiscie glownym tematem jest to co zdarzylo sie w Polsce. W gruncie rzeczy slynna juz fotografia zbiorowa, rzekomo wykonana na terenie obozu zaglady w Treblince nie gra  w ksiazce jakiejs roli kluczowej. Jest ona wlasciwie tylko przyczynkiem do znacznie powazniejszych oskarzen jakie padaja  w odniesieniu do zdarzen majacych, podczas okupacji, miejsce na calym tereni II RP. Ksiazka jest dzielem historyka, ktory owych czasow nie pamieta osobiscie (jest urodzony w roku 1943) i musi polegac na dosyc sporym zbiorze  wczesnijszych prac historykow zydowskich, glownie z ZIH oraz ksiazkach i relacjach osob trzecich, takze zreszta napisanych badz utrwalonych przez kogos innego. Ksiazka Gross'a jest wiec wtornym dzielem podsumowujacym obserwacje zebrane przez innych badaczy. Osobiscie uwazam, ze ksiazka zyskalaby bardzo gdyby autor zadal sobie trud przeprowadzenia chocby jednego wywiadu badz to z osoba poszkodowana badz z zyjacymi jeszcze swiadkami opisywanych aktywnosci. Zdaje jednak sobie sprawe, ze wiekszosc ludzi majacych informacje z pierwszej reki zapewne nie dotrwala juz do naszych czasow. Czlowiek majacy 20 lat w roku 1945 obecnie zbliza sie do 90-tki. To jednak nie znaczy, ze opisywane zachowania oraz ogolne nastawienie ludnosic krajow okupowanych do populacji zydowskiej jest nieprawdziwe czy nieprawdopodobne. Niechec i podejrzliwosc w stosunku do Zydow jest w Polsce ( i nie tylko w Polsce) endemiczna. Jej bardzo zreszta delikatnym dowodem jest cytowany na wstepie fragment "Pana Tadeusza" , ktory mimochodem daje wyraz przekonaniu autora o zbieraniu przez Zydow krwi chrzescijanskich dzieci na mace. Zauwazmy, ze Zydzi sa zreszta raczej pozytywnie przedstawieni w dziele Wieszcza  chociaz nie zapomina on wspomniec o tym, ze Jankiel, postac w koncu sympatyczn, procz grania na cymbalach zajmowal sie takze szpiegostwem ("Jankiel cala zime nie wiedziec gdzie bawil, teraz sie nagle z glownym sztabem wojska zjawil") i rozpijaniem szlachty i chlopstwa jako wlasciciel dwoch karczem. Podobne uwagi dotyczace obyczajow zydowskich i ich uciazliwosci dla polskiego spoleczenstwa mozna znalezc w "Ziemi Obiecanej" Reymonta i innych dzielach klasykow polskiej literatury  ( np Lozinski, Kraszewski , Rodziewiczowna). Moim zdaniem opisywane przez Grossa akty gwalty, rabunku i wymuszen dokonywanych na ludnosci zydowskiej  przy zachecie lub obojetnej akceptacji administracji niemieckiej nie sa nieprawdopodobne. Pamietajmy jednak, ze aktywnosc taka nie wystepowala wylacznie w celu przywlaszczenia majatku zydowskiego. Po Powstaniu Warszawskim nasza oprozniona z mieszkancow Stolica przezyla prawdziwy najazd szabrownikow-chlopow z okolic podwarszawskich, ktorzy kradli pozostale jeszcze na miejscu mienie swoich rodakow. Ziemie Odzyskane byly rabowane na skale przemyslowa przez przyjezdne bandy szabrownikow z pozostawionego tam mienia wysiedlonych niemieckich mieszkancow tych terenow. Pozniej, w okresie reformy rolnej chlopstwo okradalo majatki ziemian nie tylko z parcelowanej ziemi ale takze z dobytku osobistego bylych wlascicieli znajdujacego sie w dworach. Po prostu trzeba sobie zdawac sprawe z tego, ze nasz wierny lud jest ludem prymitywnym i zlodziejskim z natury. Dlatego zawsze wtedy, gdy aparat represji, czy to swoj czy obcy, odwroci na chwile oko, badz jest zajety innymi sprawami, chlopstwo i proletariat zabiera sie do tego co przychodzi im najlatwiej. Czyli do kradziezy, gwaltow i morderstw. Gross myli sie sugerujac, ze Polacy a przeciez takze Ukraincy, Bialorusini i Litwini w jakis szczegolny sposob naruszyli wiezy sasiedstwa znecajac sie nad i mordujac Zydow dla zysku i przyjemnosci. Populacja zydowska od niepamietnych czasow czyli gdzies od XIII wieku zyla i rozwijala sie nadmiernie liczebnie w dobrowolnie wybranej izolacji od narodu gospodarza. Osobny jezyk (zydowski), odrebna rasa i ubior, osobne prawodawstwo i sadownictwo, wroga chrzescijanstwu religia i nieuczciwy handel i lichwa, to wszystko nie powodowalo cieplych uczuc wsrod populacji gospodarza. Zydzi owszem zyli na terytorium Rzeczpospolitej ale byli na niej bardziej czyms w rodzaju pasozyta czy raka niz elementem akceptowanym.  Sadzac z opisanych zachowan ludnosci w innych krajach europejskich oraz w USA sa oni nadal odbierani w ten sposob. Jedynie panujaca obecnie polityczna poprawnosc stlumila nieco intensywnosc okazywania tych uczuc. Podsumowujac szczerze polecam kazdemu zapoznanie siez najnowszym dzielem  Grossa  gdyz dobrze sobie zdac sprawe z tego jak cienka jest warstwa kultury a takze chrzescijanskich obyczajow jaka jest obdarzony Nasz Wierny Lud. Nie nalezy sie jednak specjalnie przejmowac tym co on pisze bo natura ludzka jest ciagle jeszcze bardzo prymitywna i zadne ubolewania na to nie wplyna. Wojny prowadzi sie dla grabiezy, gwalcenia kobiet przeciwnika (i nie tylko) oraz morderstw i palenia (to dla piromaniakow). Tak robilismy od czasow niepamietnych i tak dalej bedziemy robic gdy tylko nadarzy sie okazja.

Zdjecie zatytulowane "Zydzi warszawscy ca 1920" pochodzi z albumu O. Budrewicza  "Przedwczorajsza Warszawa" .

piątek, 22 lipca 2011

Emocje tlumu czyli balwanstwo naszych wspolobywateli

 W dyskusji poprzedniego wpisu pojawilo sie pytanie dlaczego to wlasnie Walesa a nie ktorys z bardziej rozwinietych intelektualnie przywodcow "Solidarnosci" wyplynal na czolo owego ruchu a w dalszej konsekwencji stal sie nawet Ojcem Narodu. W Stoczni Gdanskiej byl przeciez inz. Andrzej Gwiazda, byla Anna Walentynowicz, ktora zreszta byla promotorem calego sierpniowego zamieszania byli takze inni dzialacze WZZ a mimo to w dalszym biegu wydarzen politycznych ich nazwiska nie odegraly wiekszej roli. Byli tez znacznie bardziej od Walesy rozgarnieci i politycznie wyrobieni doradzcy tacy jak Kuron, Mazowiecki czy Geremek. Ci co prawda odegrali pozniej peryferyjne role na nowej scenie politycznej ale nigdy nie osiagneli statusu symbolu narodowego jakim cieszyl sie sam Walesa. Oczywiscie ten ostatni byl zrecznym oportunista politycznym byc moze wspieranym nawet przez PRLowskie sily ladu i porzadku. Byl on takze dla stoczniowcow "swoim czlowiekiem", czyli bratnim prymitywem, nawet jesli inni przywodcy strajku podnosili pewne oskarzenia o wspolprace z SB, ktore powinny wzbudzic czujnosc w szeregach. Nie mniej polityczna kariera jaka zrobil ten czlowiek jest praktycznie rowna karierze Nikodema Dyzmy ze znanej powiesci Dolegi-Mostowicza i mowi nam wiecej o wspolczesnych Polakach niz byc moze chcielibysmy uslyszec. Dlatego, aby nie  burzyc dobrego samopoczucia Moich Szanownych Czytelnikow przytocze jako czesciowe wyjasnienie przypadek historyczny a mianowicie oszalamiajaca kariere Adolfa Hitlera , Wielkiego Wodza Niemcow. Ten ostatni byl w porownaniu z Walesa gigantem intelektu ale to nie bestseller "Mein Kampf" uczynila go bozyszczem rodakow. Mam wrazenie, ze tajemnica sukcesu obu Wielkich Wodzow XX wieku zostala ujawniona w "Rozmowach z Hitlerem" piora Hermanna Rauschninga. W odpowiedzi na pytanie jak to sie stalo, ze zostal on glowa osobowoscia polityczna  Niemiec Wodz odpowiada: "...stalo sie to dzieki nam, naszej gorliwosci i doprowadzonym do konca metodom. To prawda, ze masy sa bezkrytyczne, ale nie tak, jak to sobie wyobrazaja ci idioci marksisci i reakcja. Masy maja zdolnosc krytyki rozna od tej posiadanej przez jednostke. Sa one jak zwierze sluchajace instynktu. Nie dochodza do wnioskow przez rozumowanie. Moj sukces w ustanowieniu najwiekszego ruchu narodowego wszech czasow wzial sie stad, ze nigdy nie naruszylem istotnych praw czy uczuc tlumu. Uczucia te moga byc prymitywne, ale maja trwalosc i niezniszczalnosc praw natury.... Tlumy maja prosty system myslenia i czucia, a wszystko, co sie w nim nie miesci, wprawia je w zaniepokojenie. Moge nimi rzadzic tylko dlatego, ze biore pod uwage ich istotne prawa. ... Kierowac mozna tylko fanatycznym tlumem. Masa apatyczna i tepa to najwieksze zagrozenie dla jednosci. ... Na wiecu eliminuje sie mysl. Tego wlasnie potrzebuje, gdyz mam wtedy najlepsza plyte rezonansowa dla przemowienia. Konieczne jest by wszyscy uczestniczyli w spotkaniach, w ktorych staja sie czescia tlumu, czy tego chca czy nie, intelektualisci, mieszczanie i robotnicy. ... I pamietajcie o tym: im wiekszy tlum tym latwiej nim kierowac. ... Na szczescie dla rzadu, masy nie mysla, inaczej spoleczenstwo jakie znamy, przestaloby istniec. (za P. Roland ," Nazisci i okultyzm" , 2011 W-wa str82-83). To obserwacje jednego z najwiekszych manipulatorow politycznych jakich znal swiat. I cos moze w tym byc. Niemcy III Rzeszy mialy wielu znacznie inteligentniejszych ludzi niz Hitler i jego wspolpracownicy. Sa to czasy kiedy Planck stal na czele Instytutu Kaziera Wilhelma, Schroedinger , tworca mechaniki kwantowej, byl znanym profesorem, Heisenberg takze czlowiek swiatly, wielki patriota niemiecki wspieral czynem wysilek wojenny Niemiec podobnie zreszta jak Lenard (noblista) i von Braun arystokrata i inzynier broni rakietowej. Wszyscy ci ludzie mieli wiedze i intelekt przewyzszajacy wszystko czym dysponowal Wielki Wodz Narodu Niemieckiego ale nie mieli tez najmnieszych szans aby wplynac na polityczny bieg wydarzen. Pamietajmy wiec, ze o losach kraju decyduja prymitywy elektoratu wybierajace na wodzow ludzi, ktorzy wydaja im sie emanacja ich samych.

wtorek, 19 lipca 2011

Plusy dodatnie, plusy ujemne czyli Zyzak o Walesie

  W Bibliotece Publicznej znalazlem II wydanie biografii politycznej naszego bylego prezydenta i Ojca Narodu, Lecha Walesy, autorstwa mgr Pawla Zyzaka (Wyd. Arkana , 2009). Jest to dzielo wyczerpujace zarowno pod wzgledem warsztatowym jak i biograficznym. Nie jestem pewny czy wydanie II, ktore przeczytalem jest identyczne z wydaniem pierwszym, ktore wywolalo pozew sadowy. Dawny dobry zwyczaj zmuszal wydawce do pisania na kolejnych wydaniach notatek typu "Wydanie II poprawione i uzupelnione" albo "Wydanie II przedrukowane bez zmian" . W ksiazce, ktora znalazlem tego typu informacji nie ma, co moze oznaczac, ze widzimy dzielo orginalne albo tez, ze wydawnictwo Arkana ma kiepskich redaktorow technicznych. Tak czy inaczej dowiadujemy sie sporo o rodzinie Walesow, ich pochodzeniu (podobno emigranci z Francji w wieku  XVIII) oraz  mlodych latach Wielkiego Polaka. Niestety mgr Zyzak nie popisal sie jesli chodzi o badanie prehistorii rodu Walesow i najwyrazniej nie dotarl nigdy do dokumentow parafialnych w postaci aktow narodzin i zgonow ani tez  do aktow wlasnosci gospodarstwa Walesow w Popowie (woj.kujawsko-pomorskie) . Dzieki nim bowiem moglibysmy ustalic czy Walesa jest dobrze urodzony i jaka jest jego narodowosc. Tego badanie Zyzaka nie wyjasnily. Sam noblista odnajduje swoje korzenie wsrod francuskiego rodu Walezjuszow a takze wspomina o zwiazku odleglym z rodzina imperatora Cesarstwa Bizantyjskiego (Walens'a). Zainteresowanych tymi rewelacjami odsylam do rozmowy Lecha z bratem Stanislawem cytownej na  str 435-447. Jest to jeden z lepszych fragmentow ksiazki, ktora niestety, jak wiekszosc dziel dokumentacyjno-historycznych jest nieco rozwlekla. Jak zwykle w przypadku nieautoryzowanych biografii, autor podaje takze pare szczegolow zyciorysu Wielkiego Wodza Polakow, ktore hagigrafowie sa sklonni pominac, a ktore tak przyblizaja sylwetke Wodza sercu zwyklego wspolobywatela. Aby zapelnic ta luke i glod jaki pozostawily po sobie dziela takie jak "Drogi do Wolnosci" czy "Droga Nadziei" piora samego Walesy, mgr Zyzak odwaznie przytacza fakty z mlodosci przywodcy "Solidarnosci" wskazujace na to, ze we wczesnym okresie nie bylo mu obce prawdziwie meskie poczucie humoru przejawiajace sie np w siusianiu do kropielnicy (str 41) podczas lekcji katechezy albo posiadaniu tego co wiesniacy okoliczni nazywali "bakiem" a inni "dzieckiem milosci" (str 49). Innymi slowy Wielki Polak w swojej mlodosci nie byl bynajmniej "czlowiekiem z brazu" chociaz byc moze juz w tym czasie pracowal nad wyrobieniem sobie przyslowiowego "miedzianego czola". Wspomnienia wspolpracownikow i kolegow pokazuje go jako drobnego zlodziejaszka, chuligana, cwaniaka i chwalipiete. Cechy te najwyrazniej zostaly mu do wieku dojrzalego gdyz cytowany (str 407) raport Stasi dla KC SED mowi: " Walesa jest  parszywym, prymitywnym i zaklamanym typem [...]. Bez swoich doradcow jest kompletnym zerem. Po pierwszych rozmowach z przedstawicielami rzadu oswiadczyl, ze wita z radoscia stan wojenny i zgadza sie z tym, zeby unieszkodliwic ekstremalne sily w Solidarnosci. Obiecal  wspolpracowac z rzadem i stworzyc taki program, ktory calkowicie  bedzie sie zgadzal z celami rzadu. ....Pozostawiony na wolnosci natychmiast zlamalby nasze obietnice. Nawet czasowa wspolpraca taktyczna z tym durniem i lajdakiem jest niemozliwa". Oczywiscie musimy brac pod uwage pewna stronniczosc autorow tego dokumentu. Trzeba przyznac, ze Zyzak obficie cytuje z dokumentow, ksiazek, relacji osob prywatnych oraz wywiadow i analiz publicystycznych. Interesujace sa zwlaszcza wypowiedzi samego obiektu badan ze wzgledu na osobliwa skladnie, jezyk i specyficzny brak logiki. Ksiazka jest prawdziwym skarbem jesli chodzi o zebrana bibliografie. Nie zabraklo w niej takze watku wspolpracy Walesy (TW Bolek) z SB innymi sluzbami komunistycznego aparatu represji. Autor jest identycznego zdania w tej sprawie co IPN-owscy historycy Cenckiewicz i Gontarczyk ( "SB i Lech Walesa", 2008).  Czesciowo tylko wzmacnia ich konkluzje przy pomocy dodatkowych materialow.
Fenomenalna kariera Lecha Walesy jest wynikiem tego, ze stanowi on emanacje najbardziej typowych cech  wspolczesnych Polakow. Na ogol oczekujemy, ze przywodca polityczny czy inny potrafi porwac za soba tlumy i sklonic je do obrania drogi, ktora on uznal za wlasciwa. Tymczasem kariera Walesy, wedlug Zyzaka i paru cytowanych wypowiedzi osob z nim wspolpracujacych, opierala sie na czyms wrecz przeciwnym. Operowal on bowiem stosujac taktyke polegajaca na przejmowaniu hasel dominujacych w zespole, z ktorym oddzialywal. Walesa byl typowym oportunista politycznym, ktory glosil poglady popularne i byl gotow je zmieniac tak szybko jak szybko zmienialy sie nastroje tlumu. Ta zreszta metoda zarazil on politykow wspolczesnych, ktorzy daleko wieksza wage przywiazuja do wynikow badan opinii publicznej niz do analizy sytuacji polityczno-gospodarczej kraju.

sobota, 16 lipca 2011

Do wyboru, do koloru

   Ogladam od czasu do czasu polskie programy telewizyjne aby zapoznac sie z dzialalnoscia na froncie kulturalnym III RP. Jak dotad nie znalazlem niczego co moglbym ze szczerego serca pochwalic. Jednak staram sie codziennie spedzic troche czasu z "Wiadomosciami" badz  z "Wydarzeniami" aby wiedziec przynajmniej jakie aktualne problemy dnia leza na sercu dziennikarzy telewizyjnych.Mamy lato a wiec jak zwykle padaja deszcze oraz wieja wiatry, niekiedy nawet sa "traby powietrzne".  A wiec ulubionym tematem telewizji sa dopusty boze jake dotykaja rozne czesci Naszej Umeczonej Ojczyzny. Najczesciej sa to czesci, ktore w ten sposob doswiadczane sa co rok, niekiedy rzadziej. Widzimy wiec zalane gospodarstwa, zerwane dachy czasem zniszczone uprawy czy inspekty. Panuje nastroj grozy i wspolczucia a politycy deklaruja pomoc bez granic. Jestem rownie wspolczujacy jak kazdy, czasmi moze mniej, ale musze przyznac, ze reakcje wladz i dziennikarzy powaznie mnie zadziwiaja. Okazuje sie, ze przyczynty potopow (np w Wawrze k/W-wy) sa znane od lat. Zly system kanalow burzowych, masy naniesionego smiecia , nieoczyszczone brzegi itp. Wszystko to wiadomo ale co roku zalanie jest nowa niespodzianka losu. W zasadzie mowimy tu o zabudowie, ktora nigdy nie powinna zaistniec gdyz tereny te nie bez powodu staly niezamieszkale tyle czasu. No ale skoro juz ktos zdecydowal sie aby zamieszkac w miejscu do tego nie przystosowanym to powinien przynajmniej zadbac o odpowiednie ubezpieczenie sie od powodzi. Jak sie okazuje jednak tylko co trzeci mieszkaniec zdecydowal sie takie ubezpieczenie wykupic. Zreszta po co. Pan premier przeciez pogodnie oswiadczyl w telewizji, ze bedzie wyplacal odszkodowanie bez wzgledu na to czy ktos ma czy niema ubezpieczenia. W ten sposob skarb panstwa,  a wiec i podatnicy,  automatycznie wchodzi na teren interesow towarzystw ubezpieczeniowych z ta roznica, ze straty sa zagwarantowane a przychody nieistniejace. Podobnie lape wyciagaja po datki rolnicy, ktorych inspekty pod folia zostaly zniszczone przez wiatr a pewnie i burze. Owszem, zniszczono uprawy, o ile pamietam papryki za 250 mln zl , a rolnik twierdzi, ze nikt mu ich nie chcial ubezpieczyc. Ale przeciez podatnicy nie czerpia zyskow z owych upraw w wypadku gdyz wszystko idzie zgodnie z planem. Jak wiec uzasadnic podtrzymywanie prywatnego przedsiebiorstwa wtedy gdy dotknie go katastrofa? W kapitalizmie uspolecznianie strat przy zachowaniu prywatnych dochodow nie powinno miec miejsca. Zrozumialbym jeszcze gdyby przedsiebiorcy udzielono pozyczki. Ale tak? Podobnie zreszta bylo i moze jest nadal z producentami rolnymi, ktorzy padli ofiara restrykcji po zakazeniu bakteryjnym fasoli czy salaty w Niemczech czy Hiszpanii. Co nas to obchodzi, ze rolnicy produkuja za duzo z mysla o eksporcie i maja klopoty gdy Rosja polozy embrago na import polskich warzyw i innych plodow? To jest normalne ryzyko zwiazane z prowadzeniem dzialalnosci gospodarczej. Obywatele nie partycypuja w zyskach wiec nie ma powodu aby ich udzialem bylo pokrywanie strat. Kiedy widze Naszego Szanownego Premiera, ktory gwarantuje wszystkim wszystko na koszt podanikow to wiem, ze nie jest to wlasciwy czlowiek na wlasciwym miejscu. To wyciaganie lapy po datki jest zreszta widoczne wszedzie. Od band cyganow krazacych z dziecmi po tramwajach i meczacych ludzi graniem na harmonii po "artystow" grajacych na instrumentach czy wystajacych w komicznych przebraniach na Starym Miescie. Dawniej zebractwo uwazane bylo za cos hanbiacego. Obecnie stanowi ono nowa pasje Polakow i zreszta  nie tylko ich. Wracajac ze Starego Miasta zauwazylem tez na budynku PAP-u duzy plakat reklamujacy logo polskiej prezydencji. Te maszerujace strzalki o barwach teczy to przeciez symbol pedalstwa niosacego polska flage! Czy naprawde nikt nie odczytal tego symbolu?  Wreszcie na pl. Zawiszy pod hotelem Sobieski mamy wystawione trzy flagi : unijna , polska i mazowiecka. Bardzo patriotycznie ale ktokolwiek je wieszal nie zauwazyl , ze sztandar polski i mazowiecki zawieszone sa odwrotnie niz to byc powinno. Domyslam sie, ze "Sobieski", jak niemal wszystko, jest wlasnoscia zagraniczna ale czy naprawde tamtejszy personel nie ma juz pojecia o tym jak wygladaja barwy narodowe?

A przy okazji zamieszczam tez ulotke jaka dostalem na Krakowskim Przedmiesciu a dotyczaca prosby o miedzynarodowe sledztwo w sprawie katastrofy smolenskiej.

czwartek, 14 lipca 2011

Dlaczego jest jak jest i co robic aby bylo inaczej


  Od pewnego czasu zauwazam w blogsferze powrot do refleksji nad idealnym panstwem i idelna ekonomia. Jest to zdrowa reakcja na to co obserwujemy na swiecie i w Naszej Umeczonej Ojczyznie tym Chrystusie Narodow. Nawet ja, osobnik nastrojony raczej sceptycznie jesli chodzi o perspektywy swietlanej przyszlosci napisalem swego czasu krotki felieton (http://bobolowisko.blogspot.com/2011/06/jak-znalezc-wyjscie-z-sytuacji-bez.html ) zawierajacy porade jak, w sposob ekstensywny, a wiec bez glebokich zmian w normalnym toku zycia gospodarczo-politycznego uratowac Polske od kolejnej zapasci gospodarczej, ktora jest tuz tuz. O ile moge sadzic z oddzwieku porada moja nie spotkala sie ze zrozumieniem nie mowiac juz o entuzjazmie rodakow. Tymczasem jest to rada dobra gdyz wszystko czego wymaga jej realizacja to przedluzenie roboczego tygodnia o jeden dzien czyli do stanu, jaki mielismy przez caly czas PRLu a wczesniej przez caly czas istnienia II RP. W ten prosty sposob mozemy odwrocic obecny spadkowy trend PKB i wypracowac kapital na splacenie dlugu zagranicznego oraz podniesienie stopy zyciowej." Bez pracy nie ma kolaczy" mowi stare przyslowie i cos w tym jest. Proponowalem takze zdewaluowanie PLN o jakies 100% co pozwoliloby zmniejszyc wielkosc importu a zwiekszyc dochodowosc eksportu polskich towarow. Przy stosunkowo niskiej wydajnosci polskich pracownikow potanienie kosztow wytwarzania mozna osiagnac w ten sposob bez zmuszania ich do podniesienia intensywnosci wysilku. Taka kuracja nie musialaby zreszta trwac wiecznie. Tylko do czasu gdy polska ekonomia stanie na nogach co mogloby zajsc za jakies 10 lat. Za to nie byloby konieczne podniesienie podatkow ani obcinanie swiadczen na co sie obecnie zanosi. Nie mniej przyczyny, ktore doprowadzily do obecnej depresji, ktora zreszta ciagle sie poglebia, nie leza w cechach polskiego charakteru czy nieumiejetnosci rzadzenia polskich politykow. W USA wydajnosc pracownikow jest znacznie wyzsza, organizacja pracy lepsza, zasoby wieksze a mimo to maja oni klopoty gospodarczo finansowe podobne do naszych tyle, ze w wiekszej skali. Zreszta i kraje UE nie sa w najlepszej formie finansowej i dotyczy to nie tylko PIIGS ale takze krajow calkiem powaznych jak Francja czy Anglia. Co zatem jest przyczyna podstawowa obecnego kryzysu? Moim zdaniem jest nim nieuczciwosc systemowa obecnej formy kapitalizmu jako systemu gospodarczego. Ma ona kilka aspektow, ktore omowie po kolejno niekoniecznie w porzadku ich znaczenia. Po pierwsze wada jest uplynnienie kursu walut w stosunku do zlota. W czasach pelnej wymienialnosci bank emisyjny gwarantowal wyplacenie na zadanie okreslonej ilosci zlota za banknot okreslonej denominacji. Oznaczalo to takze buforowanie sily nabywczej waluty papierowej a takze stabilnosc wartosci wypracowanego przez pracownika kapitalu. Pamietajmy bowiem, ze placa nam za prace a czas w ten sposob spedzony jest ulamkiem naszego zycia. Jesli wynagrodzenie dekapitalizuje sie w czasie przechowywania to faktycznie pracowalismy za mniejsze wynagrodzenia niz to bylo umowione. Co wiecej, w przypadkach szybkiej dewluacji, po prostu nie oplaca sie czekac aby zebrac konieczne fundusze na zakup jakiegos drogiego towaru (samochod , dom itp). Nie jest to tez dogodne dla banku, gdyz ten nie moze juz liczyc na kapital zlozony przez jego klientow na rachunkach oszczednosciowych i jest zmuszony szukac innych zrodel finansowania jesli ma prowadzic polityke kredytowa. To szukanie innych zrodel jest zreszta powodem powstawanie owych niebezpiecznych "babli" rynkowych. Wiele osob mowi, ze powrot do standartu zlota nie jest mozliwy gdyz jest zbyt wiele banknotow w obiegu. Nie jest to prawda i kiedys nawet o tym pisalem http://bobolowisko.blogspot.com/2010/01/czy-zlota-zlotowka-jest-istotnie.html . Nie mniej nie jest to tez konieczne. Mozemy pozostawic plynny kurs waluty jezeli przyjmiemy zasade, ze wszelkie transakcje beda rozliczane w zlocie czyli inaczej mowiac indeksowane do zlota. Na przyklad bedziemy podpisywac umowe o wynagrodzeniu rocznym wynoszacy, powiedzmy, 10 uncji zlota rocznie co w chwili zawarcia umowy bylo rownowazne 50 000 PLN (czyli 4167 PLN/miesiecznie.). Po roku okazuje sie, ze owe 10 uncji sa juz warte 54 500PLN  (zakladajac istniejaca obecnie szybkosc dewaluacji 9%/rok) i wobec tego nalezy nam sie dodatkowa wyplata dodatku dewalucyjnego w wysokosci 4 500 PLN. Moze oczywiscie sie zdarzyc tez sytuacja odwrotna. NBP moze podwyzszyc stopy procentowe podwyzszajac w ten sposob wartosc zlotego albo zadecydowc o sprzedazy zlota po obnizonej cenie. Mozemy wiec byc zmuszeni do czestszej indeksacji (np co miesiac)  i dostawalibysmy wtedy wynagrodzenie zmniejszone. To jednak nie wydaje sie bardzo prawdopodobne. System taki gwarantowalby takze to, ze kazdy obywatel kupujacy obligacje skarbowe nie musialby sie obawiac, ze przy wykupie odzyska tylko czesc swojego kapitalu. Na przyklad obecnie oprocentowanie obligacji panstwowych nie przekracza 5% a szybkosc dewaluacji wynosi 9%. Tak wiec pozyczajac panstwu nie tylko nic nie zyskujemy ale faktycznie tracimy obiecany zysk a takze  zainwestowany kapital. Lepiej bysmy wyszli lokujac swoje zasoby w zlocie. Nie mielibysmy zysku ale przynajmniej uniknelibysmy straty kapitalu, ktory dla wiekszosci obywateli jest ekwiwalentem fragmentu ich zycia spedzonego na pracy zarobkowej. Indeksowanie gwarantowaloby to, ze wierzyciel odzyska swoje fundusze z umowionym zyskiem a takze to, ze nie oplacaloby sie pozyczac z perspektywa oddawania w "zdewaluowanych dolarach " czy innej walucie. Uczciwosc w transakcjach finansowych ma swoje dobre strony! Takie zabezpieczenie pozyczki przez oparcie rozliczenia na zlocie bylo juz zreszta stosowane (patrz plansza) w II RP. Wiele sie tez mowi i w Polsce i w USA o tym, ze konieczne bedzie ograniczenie czy zmniejszenie wysokosci emerytur oraz swiadzczen medycznych czy innych przyslugujacych staruszkom. Jako powod podaje sie to, ze brak jest wystarczajacej liczby mlodych pracownikow, ktorych skladki powinny pokryc koszty utrzymania niepracujacej juz generacji. Jest to znowu nieuczciwosc, o ktorej ku memu zdziwieniu nikt nie mowi. Pamietajmy, ze wiekszosc przedstwicieli starszej generacji placila spore pieniadze na rozne skladki emerytalne, i ze skladki te nie byly dobrowolne. Co wiecej wysokosc wyplacanej emerytury jest tylkow swobodnym zwiazku z wysokoscia tych wplat. Nie mamy bowiem do czynienia z sytuacja, w ktorej pracownik odklada czesc swojego wynagrodzenia an to aby mial z czego zyc po zaprzestaniu pracy. Ani tez z sytuacja, w ktorej ma on cos do powiedzenia na temat tego jak owe wplaty emerytalne sa zainwestowane. Faktycznie mamy tu do czynienia ze znanym "oszustwem Ponzziego" gdyz pieniadze ze skladek emerytalnych wchodza do budzetu panstwa, ktore w zamian wystawia organowi emerytalnemu obligacje do wyplacenia tych sum w razie potrzeby. Przy istniejacej dewaluacji obligacje panstwowe faktycznie eroduja fundusz emerytalny. Konieczny jest wiec naplyw nowych pieniedzy od pracownikow nastepnej generacji. Jest to jawne oszustwo i wyzysk pracownikow. Fundusze zbierane dla celow zapewnienia bytu ludzi, ktorzy juz z powodu podeszlego wieku nie moga pracowac powinny byc odseparowane od funduszy skarbu panstwa i zainwestowane a sumy wplacone powinny byc dziedziczone przez potomkow czy spadkobiercow jesli pracownik nie dozyje wieku emerytalnego. Sa one w koncu czescia naleznego mu wynagrodzenia! Tymczasem rzady bezczelnie mowia, ze moga nie miec funduszy na wyplate tych naleznosci (obecne USA) albo, ze beda zmuszone do redukcji swiadczen tylko z tego powodu, ze balwankowie,  ktorzy nami rzadza nie sa w stanie zbilansowac panstwowej ksiazeczki czekowej (czyli budzetu). I co wiecej nikt z dziennikarskiej braci nie podnosi tego problemu mimo, ze mamy do czynienia nie z operacja moralnie watpliwa ale z prostym rabunkiem! Czy mozna gospodarowac inaczej? Oczywiscie! Ale wlasnie takie "chodzenie na skroty" finansowe jest jedna z przyczyn obecnego kryzysu. Czemu zas skarb panstwa nie ma wystarczajacych dochodow? Tu znowu zawinila panujaca ideologia wolnego rynku, ktora praktycznie zniosla bariery celne przy imporcie towarow. W efekcie kraje o taniej sile roboczej, glownie azjatyckie gdzie wyzysk pracownika jest nieporownywalnie silniejszy niz ten jaki istnieje w krajach uprzemyslowionych, przejely niemal calkowicie wytwarzanie wszystkich towarow powszechnego uzytku. W efekcie trudno jest znalec w USA ale takze i w Polsce towar, ktory nie bylby importowany. W USA importuje sie nawet gwozdzie z Korei nie mowiac juz o samochodach, komputerach czy odzieniu. Import oczywiscie stanowi pewien bodziec przeciwdzialajacy powstawniu monopoli i zmuszajcy przemysl rodzimy do doskonalenia. Ale przy takiej roznicy w kosztach pracy i wytwarzania (bo przepisy o ochronie srodowiska takze sa lzejsze poza USA a byc moze i poza Polska) zaden przemysl krajowy nie ma uczciwej szansy wspolzawodniczenia. To zas oznacza, ze znikaja cale galezie przemyslu, powstaje bezrobocie i koniecznosc wyplat socjalnych. Tymczasem zas spadaja wplywy podatkowe gdyz ludzie, ktorzy nie zarabiaja takze nie placa podatkow od wynagrodzen. Przeciwnie, staja sie dla spoleczenstwa i panstwa ciezarem. Masowy import oznacza takze staly wyplyw kapitalu z kraju. Tak dlugo jak dlugo bilans handlowy nie jest zrownowazony kraj faktycznie ubozeje. Oczywiscie, brak wplywow zmusza panstwo do szukania oszczednosci. Te zas sa robione najczesciej kosztem warstw spolecznych, ktore maja najmniej do powiedzenia.  A wiec cierpia emeryci, rencisci, ludzie chorzy, dzieci szkolne itp. To wszystko w imie mysli ekonomicznej, ktora pozbawiona jest zdrowego sensu. Sprowadzanie bowiem towarow, ktore mozna wytwarzac na miejscu zuzywa niepotrzebnie paliwo potrzebne do transportu towarow na duze odleglosci, dlawi wytworczosc krajowa, od ktorej zalezy ilosc miejsc pracy oraz zubaza rynek gdyz ludzie, ktorzy nie maja pracy badz boja sie, ze ja straca nie kupuja niczego co nie jest im do zycia niezbedne. I temu wszystkiemu mozna latwo zaradzic. Wystarczy wprowadzic cla wyrownawcze, ktore przed era wolnego rynku byly zreszta glownym zrodlem dochodow skarbu panstwa (w USA) albo przynajmniej uzyc mojej propozycji mowiacej by wolno bylo kazdej firmie sprowadzac tylko tyle towarow ile wytworzyla w kraju w fabrykach ulokowanych w miejscu przeznaczenia importu. Tak wiec Hundai moglby sprowadzic z Korei tylko tyle pojazdow ile wytworzyl w USA (czy w Polsce ) w swoich fabrykach tam umieszczonych. Dzieki temu i kraj eksportera i kraj importera mieliby cos z tego w sensie zarobkow i miejsc pracy. Amerykanski Hundai mielby wyzsze koszty wytwarzania niz koreanski ale cena pojazdu bylaby wysredniowana a wiec nizsza od ceny produktu amerykanskiego ale wyzsza od ceny pojazdu zrobionego w Azji. W ten sposob czesc zyskow spowodowanych tania robocizna azjatow wzbogacilaby takze robotnikow amerykanskich dajac im zatrudnienie. W tej chwili bowiem caly zysk pozostaje w rekach wlascicieli firmy. Chodze czasem po polskich ksiegarniach, ktore zreszta strasznie zepsialy od lat 90-tych, i widze mase grubych tomow napisanych przez znanych tytanow polskiej mysli ekonomicznej. Balcerowicz, Kolodko, Bozyk.... Pelne kartki zadrukowanego papiero. Otwieram i widze, ze ci wielcy ludzie maja zdumiewajaco malo do powiedzenia ale zajmuja tym olbrzymie ilosci makulatury pseudo-naukowej. Wszystko to byli lub obecni  doradcy, prezesi, dyrektorzy, ministrowi... . Jesli istotnie jest to co najlepszego moze dac nam polska ekonomia to niech nas Bog ma w swojej opiece!

środa, 13 lipca 2011

Bohaterowie naszych czasow

   Dzieki uprzejmosci autora p. Mariusza Polinskiego dotarla do mnie jego powiesc a moze raczej paflet polityczny p.t. "Blidafikacja- Wladcy Lemingow"  (dostepna w internecie http ://wydaje.pl/show/304/blidafikacja). Jest to sfabularyzowany opis slynnej przed paru laty afery weglowej oraz dalszych losow ludzi w nia zamieszanych. Nie znam autora wiec nie moge powiedziec czy jest on w rekonstrukcji zdarzen wiedziony wylacznie natchnieniem literackim czy tez moze z jakis powodow zna on wiecej nieujawnionych badz obecnie juz zapomnianych podtekstow owego wydarzenia. Nie jest to jednak istotne. Czytelnik moze traktowac jego dzielo jako nowelke kryminalno-polityczna z prawdopodobna fabula i smialymi scenami erotycznymi. To co zwrocilo moja uwage, to podstawowe przeslanie ksiazki polegajace na obserwacji zycia w Umeczonej Ojczyznie glownych bohaterow. Zycia, ktore ma wszelkie znamiona platonskiego modelu cieniow w jaskini. Wedlug autora,  zycie polityczno-gospodarcze na opisywanym obszarze, ktory mozna chyba zidentyfikowac mimo licznych zapewnien autora co do absolutnej fikcji opisywanych  w ksiazce sytuacji, jest calkowicie sterowane przez publicznie nieujawnione organizacje. Organizacje te podejmuja wszystkie wazkie decyzje i posluguja sie kanalami medialnymi oraz pionami silowymi panstwa w celu osiagniecia swoich celow poza  badz za posrednictwem oficjalnie istniejacych osrodkow decyzyjnych. Jest to swiat orwellowski cos w rodzaju swiata z "1984" z elementami "Animal Farm". Rzecz jasna takie przekonanie mogloby byc objawem tak zwanej schizofrenii bezobjawowej (nie liczac ksiazki, ktora moze byc zakwalfikowana w ten sposob) gdyby nie to, ze autor nie jest jedynym literatem, ktory takowe przekonanie zywi. Nie tak dawno nabylem droga kupna zbior felietonow znanego dziennikarza, Stanislawa Michalkiewicza ,  pod tytulem "Najnowszy Testament" , ktory to zbior dostarcza podobnych wrazen. Potwierdzaja to zreszta i moje prywatne obserwacje jesli tylko przypomne sobie niezwykla ilosc roznego rodzaju afer jakie pojawily sie i zniknely bez zadnych konsekwencji w III RP. Tylko bowiem w ostatnich latach bez konkluzji (ze wzgledu na przypadkowe zniszczenie dowodow oraz tragiczna smierc swiadkow w wiezieniu) pozostala sprawa Olewnika, umorzona zostala z powodu braku dowodow afera hazardowa a ostatnio, jak dowiedzialem sie przypadkiem z telewizji, bezskutecznie poszukuje sie dokumentacji, na podstawie ktorej prezydent Kaczynski, ulaskawil osobe posadzana o sprzeniewierzenia czy cos w tym rodzaju. Nie wspominam juz nawet o zagadkowym i do dzis niewyjasnionym zgonie samego prezydenta oraz jego gosci, ktorego to ofiara padl ( chwilowo na szczescie tylko sluzbowo) zbyt dociekliwy prokurator. Do spraw rownie interesujacych ale takze nigdy nie naswietlonych jest kwestia istnienia czy tez zaginiecia akt jakie musialo posiadac MSW a dotyczacych przesluchan i rozmow jakie wlasciwe organy PRLu prowadzily z czolowymi dzialaczmi ultra-marksistowskiej opozycji. Przeciez takie akta albo przynajmniej ich fragmenty bylyby swiadectwe "burzy mozgow", ktora doprowadzila do powstania "Solidarnosci". Jesli znalezione fragmenty akt posluzyly jako kanwa dwoch interesujacych choc nieautoryzowanych biografii  Lecha Walesy to ile wdziecznego i wartosciowego ze wzgledow historycznych materialu moglyby dostarczyc akta przesluchan tworcow ideowego kregoslupa samego ruchu!

Przyczynowosc a przypadek-3

 Wzor dla entropii procesow losowych dyskretnych ma historie siegajaca czasow Ludwika Boltzmanna, jednego z Ojcow Zalozycieli dyscypliny znanej obecnie pod nazwa mechaniki statystycznej. Oryginalna formula zawierala takze mnoznik w postaci tak zwanej stalej Boltzmanna o wymiarze energia/stopien. Ten czynnik nie jest nam obecnie potrzebny gdyz samo pojecie entropii tutaj jest szersze od tego, ktorego uzywamy w termodynamice. Jak wiemy prawie wszyscy, dyskretne zmienne losowe przybieraja wartosci nalezace do przeliczalnego zbioru liczb. Na przyklad liczba oczek jakie moga sie pojawic podczas rzutu kostka do gry zawiera szesc "stanow" odpowiadajacych liczbie oczek na sciankach kostki. Podobnie przeliczalna jest liczba atomow pierwiastka promieniotworczego i wobec tego zmienna losowa reprezentujaca aktualna liczbe tych atomow jest takze zmienna dyskretna. Sytuacja sie komplikuje pod wzgledem matematycznym wtedy gdy wielkosc losowa, ktora nas interesuje moze przybierac wartosci dowolne z pewnego zbioru liczb rzeczywistych. Na przyklad polozenie czastki poruszajacej sie wzdluz osi wspolrzednych ze stala predkoscia zmienia sie w sposob ciagly. Podobnie bedzie z predkoscia atomu poruszajacego sie wewnatrz pewnego pojemnika. Tu bedziemy mieli do czynienia z az trzema wielkosciami losowymi odpowiadajacymi wspolrzednym wektora predkosci. Dla takich zmiennych losowych ciaglych wprowadzamy nowe pojecie w postaci funkcji gestosci prawdopodobienstwa . Jest to funkcja, ktora pozwala nam obliczyc prawdopodobienstwo znalezienia zmiennej losowej x w pewnym przedziale wartosci. Poslugujemy sie tu wzorem przedstawionym na planszy gdzie P(a < X < b) jest prawdopodobienstwem tego, ze wartosc zmiennej losowej X lezy w przedziale [a, b]. Funkcja F(a) zdefiniowana na planszy ma nazwe dystrybuanty zmiennej losowej X. Problem tego jak rozszerzyc wzor definiujacy entropie zmiennej losowej dyskretnej tak aby definiowal on ta sama wielkosc dla ciaglego rozkladu stanal juz przed Boltzmannem. Zaproponowal on aby w tym przypadku zdefiniowac entropie jak srednia wartosc logarytmu funkcji gestosci rozkladu. Propozycja ta podjeta pozniej ochoczo przez Josiah Willard Gibbs'a oraz tworcow teorii informacj: Claude'a Shannon'a i Warren'a Weaver'a, ma jednak pewne niedogodnosci. Wynikaja one z tego, ze funkcje gestosci rozkladu wiekszosci interesujacych wielkosci fizycznych nie sa wielkosciami bezwymiarowymi (dlatego, ze  te wielkosci, jak polozenie czy predkosc, takze maja pewnien wymiar). Pojawienie sie jednak jednostek pod znakiem logarytmu jest niedogodnoscia, ktora nie istniala w przypadku wzoru dla zmiennch losowych dyskretnych. Tam wystepowalo pod logarytmem prawdopodobienstwo stanu, ktore bylo liczba zawarta w przedziale [0, 1]. Ponadto w praktycznych obliczeniach mechaniki statystycznej pojawiaja sie czesto uogolnione funkcje gestosci roznych wielkosci fizycznych pojawiajace sie w postaci funkcji delta Diraca. Dystrybucje te sa jednak z reguly funkcjonalami i wyrazenie , w ktorym pojawia sie logarytm z dystrybucji delta nie jest dobrze zdefiniowane pod wzgledem matematycznym. Wezmy na przyklad na warsztat obliczenie entropii  tak zwanego rozkladu normalnego uzywajac propozycji Boltzmanna. Rozklad normalny dany jest wzorem przedstawionym na planszy gdzie m jest wartoscia srednia a sigma jest srednim odchyleniem kwadratowym. Jesli, idac sladem Boltzmanna, wprowadzimy ten rozklad do wzoru na boltzmannowska entropie ( patrz plansza) to zauwazymy, ze jest ona funkcja logarytmu z dyspersji rozkladu.

Jesli zmienna losowa jest wielkoscia mianowana (posiada wymiar) to ten sam wymiar posiada dyspersja. Inaczej mowiac mamy do czynienia z logarytmem jednostki miary co jest niedogodne gdyz entropia  powinna byc liczba rzeczywista i niemianowana. Ponadto zauwazmy, ze w granicy nieskonczenie malej dyspersji gestosc rozkladu normalnego dazy do dystrybucji Diraca wedlug wzoru podanego na planszy. Taka zas granica prowadzi do klopotu przy obliczaniu entropii. We wzorze pojawiaja sie bowiem dwie identyczne dystrybucje Diraca przy czym jedna z nich jest zlogarytmowana. Tych trudnosci mozemy uniknac przyjmujac moja propozycje dla definicji entropii rozkladu zmiennej losowej ciaglej. Propozycja ta jest przedstawiona na planszy dla zmiennej losowej jednowymiarowej. Nie ma jednak  trudnosci w jej  rozszerzeniu na zmienne wielowymiarowe. Jak widac na planszy proponuje umiescic pod operatorem logarytmu prawdopodobienstwo znalezienia wartosci zmiennej losowej w pewnym pasmie wokol wartosci wybranej. W pewnym stopniu to odpowiada procedurze "coarse graining"  wspominanej tu i owdzie w podrecznikach mechaniki statystycznej.  Moja propozycja  natychmiast rozwiazuje problemy, o ktorych wspomnialem wyzej ale ma tez ta niedogodnosc, ze pojawia sie nowa i nieokreslona wielkosc jaka jest szerokosc pasma. W chwili obecnej nie widze sposobu aby owa szerokosc pasma uobiektywnic. W przypadku klasycznej przestrzeni fazowej (czyli przestrzeni polozen i pedow) podobna role "pasma" spelnia stala Plancka. Przy zastosowaniu mojej propozycji entropia rozkladu staje sie funkcja stosunku szerokosci pasma do "szerokosci" rozkladu okreslonej jego dyspersja i dzieki temu znika problem wymiaru. Mozemy tez powrocic do klasycznej formuly Boltzmanna-Gibbsa (z mala korekta) jesli stosunek obu charakterystycznych szerokosci jest maly. W praktyce najczesciej spotykanymi rozkladami zmiennej losowej ciaglej sa funkcje gestosci procesu dyfuzji, maxellowski rozklad predkosci oraz rozklad polozenia czastki poruszajcej sie z predkoscia okreslona maxwellowskim rozkladem predkosci. W przypadku rozkladow zalezacych od czasu widzimy, ze ich entropie rosna z czasem jak ln( t). Nie jest jednak powiedziane, ze ten wzrost entropii jest zasada ogolna gdyz mozemy wyobrazic sobie procesy losowe ciagle opisujace zjawiska kondensacji (np tworzenie par). W takich procesach entropia moze malec gdyz z dwoch czastek poruszajacych sie swobodnie  powstaje jedna. Inaczej mowiac nie wiemy co bedzie sie dzialo z entropia w ukladach zdominowanych przez oddzialywania przyciagajace (np grawitacyjne). A jest to zagadnienie, ktore interesuje ostatnio kosmologow.  Powroce do tego problemu pozniej.

czwartek, 7 lipca 2011

Przyczynowosc a przypadek-2


 Jak zaznaczylem w poprzednim wpisie, entropia nie jest w gruncie rzeczy wielkoscia fizyczna. Stanowi ona tylko narzedzie matematyczne pozwalajace nam okreslic pewne statystyczne cechy ukladu, ktorym sie zajmujemy. Nie jest tez prawem przyrody ogolnie przyjety poglad, ze wzrost entropii z biegiem czasu jest typowym zjawiskiem dla wszelkich ukladow, do opisu ktorych zostala ona uzyta. Przykladem przeciwnym jest chociazby przedstawiona na rysunku w odcinku poprzednim entropia procesu wyborow parlamentarnych w IIIRP. Opisuje ona wzrastajaca konsolidacje sceny politycznej w Polsce a wiec zmiane, z punktu widzenia demokracji rzadzenia, raczej negatywna. Nie mniej istnieje wiele procesow, w ktorych entropia ma istotnie tendencje wzrostowa. Przeanalizujmy jeden z nich. Zalozmy, ze mamy dwa zapchlone psy. Pchly te przemieszczaja sie od jednego psa do drugiego i z powrotem niezaleznie od siebie. Pojedyncza pchla przeskakuje w czasie dt z psa nr 1 na psa nr 2 z prawdopodobienstwem w(1) = L(1)dt a z psa 2 na psa 1 z prawdopodobienstwem w(2) =L(2)dt gdzie dt jest malym przyrostem (rozniczka) czasu. Zakladamy, ze nie ma strat insektow. Pchla przebywa przez caly czas na ktoryms z psow.Oznaczymy przez p(t) prawdopodobienstwo tego, ze w chwili t pchla znajduje sie na psie "1" a przez q(t) = 1- p(t) prawdopodobienstwo tego , ze znajduje sie ona na psie "2". Rownania stochastyczne dla tego problemu wraz z rozwiazaniami znajduja sie na planszy. Jak latwo zauwazyc istnieje rozwiazanie stacjonarne mowiace nam, ze jesli bedziemy czekac nieskonczenie dlugo to uklad osiagnie stan rownowagi. Stezenia graniczne  pchel na obu psach beda rowne tylko wtedy gdy L(1)= L(2) czyli gdy skok z psa "1" na psa "2" jest rownie prawdopodobny jak skok z psa "2" na psa "1". Jesli pchly preferuje ktoregos z zywicieli prawdopodobienstwa ich zasiedlenia beda rozne. Entropia procesu jest funkcja monotonicznie rosnaca zdazajaca do wartosci asymptotycznej. Mozna sie zastanowic co powoduje, ze entropia rosnie. Okazuje sie, ze kluczowa cecha jest to by dyspersja procesu rosla z czasem. Aby to jednak nastapilo konieczna jest losowosc procesu przeskoku. Inaczej mowiac proces, ktory tu rozwazamy, ma rosnaca entropie tylko dlatego, ze wprowadzilismy element losowosci do rownania, ktore okresla prawdopodobienstwo p(t).  Dla porownania spojrzmy na kompletnie deterministyczny model przemieszczania sie pchly, w ktorym przebywa ona okreslony czas na kazdym z zywicieli po czy przeskakuje z jednego na drugiego.  Rownania opisujace taki proces sa na rysunku. Jak latwo obliczyc entropia takiego procesu jest zawsze zero co jest typowa cecha ruchu w pelni deterministycznego. Sa to bardzo proste modele ale maja one ta cenna zalete, ze pokazuja nam na czym polega zasadnicza trudnosc uzasadnienia drugiej zasady termodynamiki. Jesli bowiem uklad jest autonomiczny i izolowany od wplywow zewnetrznych to jego dynamika jest w pelni deterministyczna. W takim ukladzie entropia jest stala i tym samym nie moze wzrastac, tak jak tego chce druga zasada termodynamiki. Zanim jednak w pelni wglebimy sie w ten majacy juz bardzo dluga historie problem musimy go jeszcze odlozyc aby zastanowic sie przed tym  jak mozna okreslic entropie rozkladu zmiennej losowej ciaglej.

środa, 6 lipca 2011

Przyczynowosc a przypadek

  Jest rzecza calkiem naturalna, aby uwazac, ze wszystkie zdarzenia jakie obserwujemy posiadaja w sobie element zarowno losowy czyli przypadkowy jak i element deterministyczny. Te pierwsze nadaja  zreszta zyciu pewnien koloryt przygody. Czlowiek wyrusza na przyklad w podroz pociagiem czy samochodem i znajac dlugosc drogi  do celu  oraz przecietna szybkosc poruszania oczekuje, ze znajdzie sie tam gdzie zamierza po okreslonym czasie. Tymczasem na drodze czyhaja na nas zdarzenia losowe. Mozemy "zlapac gume", kupic kiepska benzyne czy tez stac "pod semaforem" wydluzajac w ten sposob czas podrozy. Z drugiej zas strony mozemy miec "wiatr w plecy" albo bezkarnie przekroczyc limity predkosci i pojawic sie u celu przedwczesnie. Stad planowanie wszystkiego poczynajac od plci potomka az do wynikow pieciolatki  jest zajeciem ryzykownym. Energia bowiem wlozona i przeznaczona na dzialanosc celowa ulega dysypacji dzieki zdarzeniom pasozytniczym. Temu zawdzieczamy znany fakt, ze jednostki zasilajace maja z reguly sprawnosc przetwarzania energii z jednej formy w druga nizsza od 100% -owej (np silniki spalinowe - okolo 30%). Rzecz jasna czesto uzyskanie wiekszej efektywnosci jest zjawiskiem pozadanym i korzystnym. Oprocz zrozumialej oszczednosci paliwa w procesach fizycznych moglibysmy czerpac pewien komfort duchowy wiedzac, ze srodek komunikacji jakim sie poruszamy pojawi sie w punkcie docelowym dokladnie wtedy kiedy przewiduje to rozklad jazdy. Politycy zas byliby zadowoleni wiedzac, ze wszyscy wyborcy pojawia sie aby glosowac tylko na nich a nie na ich przeciwnikow. Jest to jak wiemy komfort jaki zapewniaja rzady dyktatorsko-totalitarne. Z drugiej jednak strony perfekcyjny determinizm moze miec takze pewne wady. Wyobrazmy sobie bowiem konsekwencje pelnej skutecznosci niemieckiego "ostatecznego rozwiazania".
Nie to jednak nas bedzie interesowalo tutaj ale kwestia jak mierzyc ow stopien uporzadkowania jaki posiada dany system.  W tym celu dobrze jest uzyc pojec rachunku prawdopodobienstwa a zwlaszcza pojecia prawdopodobienstwa wystapienia tego czy innego zdarzenia z pewnego mozliwego zbioru. Na przyklad, rzucajac kostka do gry mamy szesc mozliwych zdarzen odpowiadajacych wyrzuceniu liczby oczek od jednego do szesciu. Jesli kostaka jest zrobiona prawidlowo to prawdopodobienstwo wystapienia okreslonego wyrzutu oczek wynosi 1/6 co stanowi iloraz liczby zdarzen sprzyjajacych do ogolnej liczby zdarzen mozliwych. Zdarzenie w pelni determistyczne, czyli takie ktore musi zajsc ma prawdopodobienstwo rowne jednosci. Jesli wiec chcemy znalezc cos co ujdzie za miare statystycznego chaosu pewnego stanu systemu to wydaje sie rozsadne aby domagac sie by miara ta wynosila zero jesli wystapienie tego stanu jest pewne. W przypadku zas zdarzen losowych miara powinna byc jakas funkcja prawdopodobienstwa wystapienia danego stanu .Miara powinna byc okreslona dodatnio. Jesli dodamy do tego wymaganie addytywnosci miar dla zdarzen niezaleznych czyli takich dla ktorych prawdopodobienstwo rownoczesnego wystapienia zdarzen nalezacych do dwoch zbiorow jest rowne iloczynowi prawdopodobienstw kazdego z nich, to w zasadzie problem jest postawiony jednoznacznie. Jedyna elementarna miara niepewnosci danego zdarzenia -i o prawdopodobienstwie wystapienia p(i) jest ln [1/p(i)] . Mamy bowiem nastepujaca zaleznosc.
Dla zdarzen niezaleznych wystepujacych odpowiednio z prawdopodobienstwami {p(i)} i {q(j)} prawdopodobienstwo wystapienia sekwencji  obu zdarzen i oraz j wynosi s(i,j)= p(i)q(j). Addytywnosc miary M iloczynu zdarzen wymaga aby M[p(i)q(j)]= M[p(i)] + M[q(j)]  z warunkiem M[1]=0 . Osoby znajace teorie funkcjonalnej definicji funkcji logarytmicznej rozpoznaja ja natychmiast z powyzszej relacji. Tak wiec tylko funkcja logarytmiczna moze sluzyc nam za miare niepewnosci stanu losowego. Podstawa logarytmu jest dowolna gdyz sprowadza sie ona do wprowadzenia mnoznika, ktory okresli skale. W praktyce stosuje sie najczesciej logarytm naturalny badz logarytm o podstawie 2.  Wielkosc S(i) = ln[1/p(i)] mozemy nazwac absolutna entropia stanu i-tego. Czesciej poslugujemy sie entropia absolutna calego rozkladu zdefiniowana jako srednia wartosc entropii stanow  S= < ln[1/p(i)]>.  Zauwazmy, ze entropia tak zdefiniowana jest liczba niemianowana (stad nazwa "absolutna"). Tym rozni sie ona od entropii uzywanej w termodynamice. Warto tez pamietac, ze w przypadku entropii stanu jest ona miara niepewnosci pojawienia sie danego stanu. W przypadku entropii rozkladu (czyli entropii sredniej) to podaje nam ona informacje o jednorodnosci rozkladu. Im wieksza jest entropia tym rozklad prawdopodobienstw stanu {p(i)} jest bardziej zuniformowany. Co to znaczy mozemy wyjasnic na przykladzie nastepujacym:  Rozwazmy uklad losowy o trzech stanach dla ktorych zmienna losowa przyjmuje wartosci a(1)= 1 , a(2)=2 i a(3)=3 . Mamy trzy mozliwe spektra prawdopodobienstw tych stanow : Spektrum I : p(1)= p(2) = p(3)= 1/3 , Spektrum II: p(1)= 3/6, p(2)= 2/6 i p(3)=5/18 oraz Spektrum III : p(1) =0.1, p(2)=0.8 i p(3)= 0.1. Kazdy z tych rozkladow daje ta sama srednia wartosc zmiennej losowej =2. Policzmy teraz entropie kazdego z tych rozkladow. Dla spektrum I entropia rozkladu wynosi S= 1.0986 , dla spektrum II , S= 1.0686 i dla spektrum III , S= 0.6390 . 
Jak latwo zauwazyc, im bardziej homogeniczny jest rozklad prawdopodobienstw elementarnych tym wyzsza jest jego entropia.  Rosnaca niejednorodnosc rozkladu prawdopodobienstw mozna tez interpretowac jak malejaca "demokracje" systemu, ktory te prawdopodobienstwa opisuja. Dlatego mozemy sie nia posluzyc w celu okreslenia stopnia demokracji okreslonego procesy politycznego, ktory mozna poddac analizie probabilistycznej.Na rysunku przedstawiona jest malejaca entropia rozkladu glosowania w wyborach parlamentarnych w III RP

niedziela, 3 lipca 2011

Sedno sprawy

    Od czasu do czasu, ale nieregularnie, zagladam na internetowe witryny blogerskie (np www.bibula.com ) aby zobaczyc co pasjonuje umysly Moich Szanownych Wspolobywateli. Jest to z reguly doswiadczenie gleboko rozczarowujace gdyz mysli ciekawe sa tam rownie rzadkie jak kanarki na Syberii a i sama strona literacka wypowiedzi znajduje sie na zdumiewajaco niskim poziomie. Klade to czesciowo na karb faktu, ze wiekszosc piszacych tam to dziennikarze a wiec przedstawiciele zawodu bedacego forma intelektualnej prostytucji. Byc moze jednak jest to takze objaw ogolnej degrengoladyi umyslowej jaka obserwuje wsrod polskiego spoleczenstwa. Czemu innemu mozna bowiem przypisac zjawisko zwiekszonego zainteresowania osob wypowiadajacych sie na tematy ekonomiczne myslami ekonomistow 19 wiecznych takich jak Bastiat czy Koneczny? Owszem, byli oni swiadkami formowania sie wspolczesnego spoleczenstwa kapitalistycznego oraz ruchow polityczno-spolecznych swoich czasow. Niekiedy nawet mieli ciekawe obserwacje. Ale nieslychane wodolejstwo ich wypowiedzi oraz praktycznie calkowity brak matematycznej analizy sytuacji ekonomiczno spolecznych czyni ich dziela beznadziejnie przestarzalymi. Studiowanie ich moze byc interesujace dla historykow mysli ekonomicznej ale dla kazdego innego studenta zjawisk gospodarczych jest kompletna starta czasu. Zaden fizyk o zdrowych zmyslach nie uczy sie fizyki na dzielach 19-sto czy 20-sto wiecznych klasykow tej dziedziny. Nauka czegokolwiek posuwa sie do przodu dzieki osiagnieciom kluczowym paru wielkich umyslow czasu biezacego. Ale  front wiedzy budowany jest dzieki mrowczej pracy wielu tysiecy wyrobnikow nauki  i w efekcie bardzo czesto odbiega od poczatkowych kierunkow wytyczonych przez umysly wielkie. Nikt obecnie nie uczy sie mechaniki kwantowej czytajac orginalne prace de Broglie czy Schroedingera ani nie uczy sie elektrodynamiki na podstawie dziel zebranych Maxwella. Sir Izaak Newton polozyl fundamenty pod wspolczesna analize matematyczna i mechanika klasyczna ale czytanie jego dziel na ten temat moze przyprawic o bol brzucha (ze smiechu). Nie chce przez to powiedziec, ze  dziela "klasykow" sa bez wartosci . Bron Boze! Ale maja one wartosc wylacznie historyczna. Moga co najwyzej sluzyc jako podstawa do dziel biograficznych opisujacych przygody owych wielkich odkrywcow tego czy owego a nie jako praktyczny podrecznik dla  wspolczesnego specjalisty w danej dziedzinie. Inaczej mowiac, nie nalezy mylic erudycji z inteligencja i fachowoscia. Przejdzmy jednak do meritum. Wiekszosc politykow  lub ekonomistow politycznych usiluje nam wmowic, ze recesja osiagnela swoj nadir i ze przed nami leza lepsze czasy. Taka jest przynajmiej obowiazujaca mantra zarowno w Naszej Umeczonej Ojczyznie jak i w owej Pochodni Wolnego Swiata jakim ponoc sa Stany Zjednoczone. Co jednak mowia nam fakty?  Jak juz wielokrotnie powtarzalem, fakty mowia nam cos wrecz przeciwnego. Swiat nie ma najmiejszej szansy na wyjscie z kryzysu, ktory trwa od roku 2001, nim z owego kryzysu nie wydobedzie sie Ameryka. Jest to obecnie najwieksza ekonomia na swiecie i bez jej "odbicia sie od dna" nie jest mozliwe zakonczenie swiatowej recesji. Tymczasem USA znajduja sie ciagle w fazie stopniowego poglebiania sie kryzysu. Wielki Czarny Ojciec z Waszyngtonu zadecydowal ostatnio, ze wojna w Afganistanie jest przegrana i ze wszystkie koszty dotad poniesione w celu zapewnienia bezpieczenstwa rurociagu, ktory ma przechodzic przez to panstwo zostaly wydane niepotrzebnie. Po wycofaniu wojsk amerykanskich (i innych) do wladzy niemal napewno wroca fundamentalisci mahometanscy i to im trzeba bedzie skladac danine za pozostawienie rurociagu w spokoju . Same oszczednosci na prowadzeniu wojny nie wystarcza jednak dla ozywienia gospodarczego USA. Jak widac na planszy przedstawiajacej liczony w zlocie PKB dla USA w latach 1930 do chwili obecnej, linia oporu, z ktorej mozemy oczekiwac odbicia  wynosi okolo 5 mld (10^9) uncji zlota.  W chwili obecnej znajdujemy sie natomiast na poziomie okolo 10 mld uncji. Jest to co prawda takze slaba linia oporu/odbicia jak wskazuje na to historia kryzysu lat 80-tych  ale osobiscie nie wierze aby prez. Obamie udalo sie zakonczyc obecna depresje na tym poziomie. Obecnie akcje w dalszym ciagu posiadaja zbyt wysoka cene w stosunku do wielkosci zyskow jakie przynosza. Dla grupy Dow Jones Industrial stosunek ceny do zarobku (P/E) wynosi okolo 13  czyli jest wyzszy ponad dwa razy od stosunku, przy ktorym ceny akcji tej grupy moga uchodzic za tanie (P/E ~ 5). Banki w dalszym ciagu zyja "na pozyczonym czasie" i moga dzialac tylko dzieki kreatywnej ksiegowosci na jaka im zezwolono. Sa one obarczone masa zobowiazan ( w postaci tzw derywatyw czy opcji),  z ktorych zysk jest watpliwy a zobowiazania platnicze wysokie. Istnieje tez nadmiar nieruchomosci odzyskanych w wyniku bankructw ich wlascicieli, co praktycznie gwarantuje jeszcze na dlugi czas spadek wartosci posiadanych przez obywateli Ameryki domow. W dodatku wysoka liczba osob bezrobotnych wywola jednoczesnie spadek plac oraz slaba koniunkture na amerykanskim rynku. To nie sa warunki rokujace dobrze dla gospodarki USA. Imponujaca dewaluacja USD pozwolila, co prawda, znacznie zredukowac faktyczna wartosc deficytu budzetow panstwowego i handlu zagranicznego. Jest to niewatpliwe osiagniecie  prezydenta. Czy jest to jednak koniec postepujacej dewaluacji USD?  Watpie. A bez ustalenia a moze nawet lekkiego podwyzszenia wartosci dolara nie ma bowiem mowy o zakonczeniu kryzysu. Zauwazmy na wykresie, ze zachodnie, lagodnijsze zbocza przedstawionej krzywej reprezentuja okresy wzrostu ekonomicznego a jednoczesnie okresy zimnej badz goracej wojny jaka USA toczyly na arenie swiatowej. Bardziej strome stoki wschodnie reprezentuja okresy gospodarczej depresji a jednoczesnie okresy odprezenia. Niestety, gdy Najwyzszy "obdarza nasze dni pokojem" nastepuje z reguly zalamanie gospodarki. Jesli wiec chcemy poprawy systuacji ekonomicznej swiata to winnismy prosic Go o jakas dochodowa wojenke, ktora byc moze rozwiaze takze narastajacy problem nadmiernej populacji.