poniedziałek, 22 czerwca 2009

Vademecum Wywrotowca

Zainspirowany artykulem "Lud" Pana Urbasia (http://urbas.blog.onet.pl) a zwlaszcza jego dosyc niesprecyzowanym programem politycznym postanowilem podzielic sie z Szanownymi Czytelnikami moimi obserwacjami dotyczacymi mechanizmu tworzenia "Ruchow" oraz celow i srodkow jakie sa niezbedne dla przechwycenia wladzy. Zanim jednak zajmiemy sie mechanizmem przewrotu musimy najpierw zdecydowac do jakiego typu politykow nalezymy. Kryterium jest proste. Wywrotowcy to ludzie, ktorzy sa zdania, ze system polityczny ktory istnieje obecnie na terytorium ich zainteresowania jest absolutnie nieodpowiedni i musi byc odrzucony. Niemal nieodlacznym z takim punktem widzenia jest tez postulat fizycznej likwidacji elity istniejacego systemu oraz zastapienia jej przez grupe, ktora zdaniem wywrotowcow lepiej spelni stojace przed narodem (panstwem, klasa spoleczna, rasa) zadania. Jesli zatem chcemy kompletnej przebudowy istniejacego systemu politycznego (prawnego, wlasnosciowego) to jestesmy wywrotowcem i mozemy spokojnie czytac dalej. Jesli zas chcemy tylko modernizacji pewnych elementow systemu politycznego (spolecznego, rasowego, gospodarczego) to jestesmy reformatorem i naszym najrozsadniejszym posunieciem bedzie przylaczenie sie do aktualnej elity politycznej w nadzieji, ze w pewnym stopniu wplyniemy na bieg zdarzen tak aby uzyskac upragniony skutek a co najmniej dopchnac sie do koryta. Zauwazmy tez, ze najwazniejszym elementem programu rasowego wywrotowca nie jest program pozytywny, to jest oswiadczenie jakie to zmiany i jak zamierzamy wprowadzic ale program negatywny czyli zdefiniowanie wroga. Masy ludowe bowiem z reguly nie maja kwalfikacji do tego aby racjonalnie ocenic wartosc wmawianego im programu. Szczegoly ich nudza i sa zbyt trudne do pojecia. Natomiast wskazanie wroga i namawianie do jego likwidacji (polaczone w miare mozliwosci z szansa wzbogacenia sie jego kosztem) to doskonaly sposob na wzbudzenie zainteresowania naszych przyszlych zwolennikow. Dlatego program pozytywny powinien byc ogolnikowy i przemawiajacy do wyobrazni idioty (np "Wolnosc, rownosc , braterstwo", "Wszyscy ludzie wolni sa bracmi", "Proletariusze wszystkich krajow laczcie sie!", "Solidarnosc, Solidarnosc!"). Natomiast program negatywny powinien byc sprecyzowany we wskazaniu wroga (narodowego, klasowego, rasowego) (np "Bij zyda!", "Precz z komuna!", "Precz z wyzyskiem klasowym" , "Znacjonalizowac srodki produkcji" , "Cala wladza w rece rad!", "Rasa Germnanska -Rasa Panow", "Dzisiej Niemcy-Jutro caly swiat")). Powienien byc to tez program latwo wdrazalny przynajmniej w fazie poczatkowej aby nasi zwolennicy widzieli wyniki swojej dzialalnosci natychmiast. Z biegiem czasu beda oni bowiem coraz bardziej rozczarowani a w koncu moga nawet sobie zadac sprawe, ze cala rewolucja sprowadzila sie wylacznie do zmiany twarzy rzadzacych na znaczkach pocztowych (element konieczny, obecnie niepotrzebnie zaniedbany). Z punktu widzenia wywrotowca konieczne jest podjecie decyzji co do planowanej intencji przewrotu. W gre wchodza wlasciwie dwa motywy . Jeden z nich to motyw klasowy (np rewolucja francuska, rewolucja pazdziernikowa w Rosji) drugi zas to motyw narodowo-wyzwolenczy ( np rewolucja amerykanska, powstania narodowe w Polsce). To sa nosne tematy, budzace namietnosci w tepych umyslach mas ludowych i stawiajace latwo pojmowalne wnioski destrukcyjno-zarobkowe przed naszymi zwolennikami (np likwidacja arystokracji polaczona z okradzeniem wyzej wymienionych, wyzwolenie od podatkow placonych na rzecz imperium). Przykladami Ojcow Narodu, ktorzy skutecznie posluzyli sie takimi technikami sa :Marat , Danton, Robespiere, Napoleon Bonaparte, Lenin , Stalin, Waszyngton , Hitler. Warto tez zauwazyc, ze kandydat na Wodza Narodu powinien zadbac wczesnie o nosny i krotki pseudonim badz nazwisko. Zbyt dlugie lub trudne do wymowienia nazwisko moze sprawiac trudnosci w wymowie naszym zwolennikom. Na przyklad Heil Hitler brzmi znacznie krocej i lepiej niz Heil Szikelgruber. Wielki Stalin brzmi znacznie lepiej niz Wielki Dzugaszwili. Pod tym wzgledem Pan (towarzysz, obywatel) Urbas jest w relatywnie dobrym polozeniu. Moge sobie bez trudu wyobrazic tlum zwolennikow skandujacy: "Urbas, Urbas" (patrz "Gierek, Gierek", "Wieslaw, Wieslaw") co byloby trudne np z Kaczynskimi ("dopuszczalne natomiast byloby "Kaczor, Kaczor") czy z Tuskiem. Nalezaloby tez powrocic do dobrej, starej zasady, w mysl ktorej kandydat na wodza narodu staral sie przedstawic siebie ciemnej masie wyborczej w formie artkulow czy rozpraw polityczno-filozoficznych (Lenin, Stalin, Mussolini, Hitler, Pilsudski). Bylo to zreszta jednym z glownych powodow inwazji dziennikarzy na stanowiska, do ktorych nie mieli oni najmniejszego przygotowania fachowego oraz dostatecznej inteligencji. Mozna smialo powiedziec, ze wiekszosc katastrof politycznych XX wieku zawdzieczamy lekkomyslnie przekwalfikowanym dziennikarzom. Tak czy inaczej termin urbasizm wydaje sie nieco pozbawiony lotnosci ale nie jest tez calkowicie wykluczony.
Nastepnym problemem jest zwrocenie uwagi potencjalnych zwolennikow. Rasowy wywrotowiec przygotowuje sobie liste bolaczek i zadraznien, ktore go szczegolnie irytuja i sprawdza ich powszechnosc droga interakcji z przedstawicielami ludu (np na forum internetu). To co bowiem nas denerwuje moze byc bolaczka powszechna a ta moze byc zamieniona w nosne haslo wyborcze. Musimy pamietac, ze naszym celem jest dotarcie do najnizszych instynktow naszych potencjalnych zwolennikow, ktore to instynkty musimy zrecznie przemianowac na ich zalety. Tak na przyklad nie mowimy o rabunku dobr i majetnosci obecnej elity ale o sprawiedliwym odebraniu ukradzinego narodowi dobra (patrz reforma rolna i inne dekrety PKWN). Mordowanie (element konieczny kazdego przewrotu) to walka z wrogiem klasowym (narodowym) albo ekstremalna reedukacja przeciwnikow. Wreszcie pozostaje do rozwiazania kwestia funduszy operacyjnych dla naszej partii, ruchu itp. W obecnej sytucacji w Naszej Umeczonej Ojczyznie przy wladzy sa wylacznie zwolennicy unijnej inkorporacji. Zatem wywrotowiec polski musi byc przygotowany do walki z unia (czyli pangermanizmem) oraz powinien szukac oparcia finansowego u jej naturalnego wroga, ktorym jest Rosja. Jest przykra , ale niemal nieunkniona koniecznoscia to, ze wywrotowiec musi dokonywac zdrady glownej. Przypominam, ze Lenin nie byl w gruncie rzeczy nikim innym jak niemieckim szpiegiem i dywersantem, Pilsudski byl dosc nieudolnym agentem austriackiego wywiadu wojskowego a w czasach nowszych Polska rzadzili wylacznie wspolpracownicy i agenci NKWD (np Bierut, Berman, Piasecki). Powiazania organizacyjne ich post-komunistycznych nastepcow nie sa jeszcze calkiem ujawnione ale z biegiem czasu wiele nitek doprowadzi do klebka. W przypadku urbasizmu jego naturalnym zapleczem finansowym jest Rosja gdyz kraje blizsze groszem nie smierdza.

środa, 17 czerwca 2009

To relatywne wyczucie czasu




Kiedy rozmawiam ze znajomymi lub czytam wpisy Szanownych Blogerow "Polityki" przychodzi mi na mysl, ze wiekszosc moich szanownych rozmowcow nie zdaje sobie sprawy z szybkosci uplywu czasu mierzonego dokonaniami czy to osobistymi czy tez historycznymi. Nasza dziarska mlodziez, wynosi ze szkoly przekonanie, ze wszystko jest dla niej mozliwe w dowolnym etapie ich zycia. Z tego biora sie owe studia na wielu kierunkach bedace glownie marnowaniem czasu i pieniedzy rodzicow, odkladanie macierzynstwa i zakladania rodziny ad calendas grecas czy usilowania rozpoczecia nowej kariery zawodowej w czasie gdy idacy normalnym biegiem kolega znajduje sie juz blisko szczytu swojej kariery. Mlodziez mysli, ze bedzie zyla wiecznie i ze wieczne byly i beda granice panstw i stosunki spoleczne w ktorych sie urodzili. Rzecz jasna wyjatki sie zdarzaja ale w wiekszosci sytuacji czas stracony na wielokierunkowe studia , czy latwe zycie nie jest do odrobienia.
Gdzies w swiatowej kulturze popularnej zagubilo sie wyczucie tego, ze zycie indywidualne jest krotkie i ze na wszystko jest w nim stosowny czas. Jak mawial moj znajomy: "Zycie jest jak koszulka dziecka. Krotkie i zasrane". Z drugiej zas strony czytajac wypowiedzi passencistow z "Polityki", ktorzy uwazaja sie, calkiem bezpodstawnie, za intelektualna elite kraju, zauwazam, ze tak jak niedoceniana jest krotkosc zycia indywidualnego, tak tez i niedoceniana jest powolnosc i systematycznosc procesow politycznych. Dotyczy to zwlaszcza zmian granic Naszej Umeczonej Ojczyzny, ktora zmienia swoje ksztalty geograficzne jak zle napompowana pilka futballowa poddawana energicznym kopniakom rozgrywajacych ze wschodu i zachodu. Ten brak ograniczen z obu stron Chrystusa Narodow powoduje, ze nie posiada on w umysle przecietnego Polaka dobrze zdefiniowanego srodowiska naturalnego czyli terytorium rezerwatu polskiej sily zywej.
Pokolenia powojenne uwazaja za polska ziemie obiecana teren znajdujacy sie w obrebie obecnych granic. Ziemie od lat nalezace od 600-700 lat do Krolestwa Prus uwazane sa przez nich jako odzyskane sprawiedliwie w wyniku kary nalozonej na Niemcy za wywolanie II Wojny Swiatowej. Nie rozumieja bowiem, ze interesy polskie miela marginesowe znaczenie dla Wielkiej Trojki. Istotne bylo oslabienie Niemiec i zaspokojenie ambicji Stalina jak tworcy nowego ladu europejskiego. Nie bez znaczenia byla takze zgoda Stalina na rezygnacje z odszkodown wojennych z terytorium trizonii. Natomiast nalezace do Polski ( a przedtem do Litwy) Kresy Wschodnie sa oni gotowi uznac za sprawiedliwie przylaczone do Rosji, Litwy, Ukrainy i Bialorusi mimo, ze byly one pod wladaniem polskim co najmniej 600 lat jesli nie dluzej. Fakt, ze to wlasnie Polska wniosla na te tereny, pograzone w ciemnocie poganstwa i schizmy, administracje i formy cywilizacji nigdy nieznane kozackiemu "towarzystwu" przedtem i potem umyka jakos uwagi zwolennikom wielokulturowosci i spoleczenstwa empatycznego. Co jednak jest bardziej niepokojace to fakt, ze dla przecietnego polskiego intelektualisty (przez co rozumiem tak zwana ciemny motloch wyksztalcony, ktory podobnie jak "biedna ale uczciwa" stanowi mozliwie najgorsze polaczenie), zupelnie jest niezrozumiale, ze skala czasowa zmian politycznych na mapie swiata jest bardzo dluga. Przypomina ona niemal skale czasu uzywane dla okreslenia zmian geologicznych. Nie mniej, gdy patrzymy na zdarzenia z historycznej perspektywy mozemy wyroznic trendy, ktore utrzymuja sie przez dlugie, wielopokoleniowe okresy czasu. Jesli spojrzymy na pierwsza plansze od gory to zauwazymy, ze likwidacja Chrystusa Europy postepowala etapami. Zdrada Chmielnickiego i bunt ukrainskiej czerni kosztowaly Rzeczpospolita Ukraine Zadnieprzanska, ktora ugrzezla w chaosie typowym dla tych tertoriow gdy zabraknie na nich silnej reki pana. Wkrotce tez zaznaly one carskiego knuta znacznie bolesniejszego od polskiego bata. Rozbiory Polski trwaly przez lat dwadziesci dwa. Widac wyraznie jak na oslabione umyslnie przez dyplomacje panstw osciennych cialo Rzeczpospolitej rzucily sie trzy wilki i powoli skonsumowaly cale terytorium. To wszystko zreszta przy wielokrotnych zapowiedziach o wiekuistej przyjazni i pomocy dla Polski tego Chorego Czlowieka Europy. Jak slusznie mowil kardynal Richelieu "Panie Boze chron mnie od przyjaciol bo z wrogami sam sobie poradze!". Jak zwykle w takich przypadkach oslbienie panstwa wywolano przez zewnetrzny ( w tym wypadku rosyjski) nadzor nad polskim prawodawstwem, kontrole polskich finansow i emisji pieniadza, otwarcie granic ("wolny rynek") do tego stopnia, ze armia pruska rekrutowala zolnierzy na terytorium Polski, oraz przekupienie polskiej elity politycznej zaszczytami i pieniedzmi. Gleboko negatywna role w kawalkowaniu panstwa polskiego odegraly tez hordy mniejszosci narodowych, glownie zas mniejszosc zydowska, ktora dzialala jako szpiedzy-dywersanci panstw zaborczych i stanowila faktycznie panstwo w panstwie. Wolnosc Polski przyszla przypadkiem, po 124 latach okupacji i egzystencji jako element malo pozadany w wielkich cesarstwach wielonarodosciowych.
II Rzeczpospolita usilowala i zdolala zbrojnie odzyskac tylko mala czesc pierwotnego polskiego terytorium. Jak widac na dolnej planszy granice zachodnie w zasadzie pokrywaja sie z granicami jakie miala Polska w roku 1772. Granice wschodnie ustalone zostaly traktatem ryskim po zwycieskiej wojnie z Rosja Radziecka. Pozostawily one poza polskimi granicami ziemie od wielu wiekow polskie ale wowczas juz zalane ukrainskim motlochem (patrz "Slawa i Chwala" Iwaszkiewicza). Byla to wielka i niepotrzebna strata, ktora zawazyla fatalnie na losach Polski w II Wojnie Swiatowej. Zbyt male terytorium II RP nie pozwalilo bowiem na strategiczny odwrot wojska polskiego w glebokie zaplecze. Posiadanie duzego terytorium ma swoje dobre strony przy prowadzeniu wojny obronnej. Bylo ono jedynym powodem tego, ze ZSRR nie zostal rozbity calkowicie w operacji Barbarossa. Historyczne rozwazania pokazuja, ze Nasz Umeczona Ojczyzna jest pod stalym parciem terytorialnym naszych dwoch sasiadow. Jesli by im na to pozwolic to wszystko co zostanie z Polski ( o ile nie nastapi calkowita absorpcja) to terytorium Generalnej Guberni. Polska, jesli ma przetrwac jako panstwo niepodlegle musi przyjac wobec sasiadow pozycje agresywna i wroga. Wszelkie kompromisy i przylaczenia musza skonczyc sie fatalnie. Taktyka europejskiej przyjazni i wspolpracy juz raz doprowadzila do calkowitego rozbioru Polski. Obecnie jestesmy na tej samej fatalnej drodze gdyz uczestnictwo w UE pozwala naszym niemieckim wrogom na wiele posuniec, ktorych nie mogliby wykonac w stosunku do w pelni niezaleznego panstwa.

Wszystkie mapy pochodza z ksiazki A. Zamoyski "The Polish Way".


sobota, 13 czerwca 2009

Elektron jako ciastko z dziurka



Podstawy nauki o elektrycznosci i magnetyzmie siegaja konca 19 wieku i mozna by sadzic, ze od tego czasu przedmiot ow nie kryje w sobie tajemnic czy technicznych niejasnosci. Wiemy dobrze, ze istnieja dwa rodzaje materii naladowanej dodatnia i ujemna a substancje elektrycznie neutralne sa takimi dzieki temu, ze ladunki dodatnie i ujemne wystepuja w niej w rownych proporcjach. Pojecia takie jak ladunek elektryczny czy masa czastki naladowanej po ich przyswojeniu we wczesnych klasach szkoly sredniej staja sie nam tak znajome, ze rzadko zastanawiamy sie nad tym czym wlasciwie jest ow ladunek elektryczny. Przyjmujemy go, i slusznie, za ceche materii przejawiajaca sie poprzez jej oddzialywania z reszta otaczajacego swiata. Na przyklad wiemy, ze ladunek jest skwantowany w tym sensie, ze ladunek calkowity jakiegos ulamka materii naladowanej jest wielokrotnoscia pewnego podstawowego ladunku elementarnego. Na poziomie atomow i czastek elementarnych takim podstawowym ladunkiem jest elektron (jesli chodzi o naturalna jednostke ladunku ujemnego) i pozytron w przypadku ladunku dodatniego. Jony czyli atomy lub grupy atomow pozbawione jednego lub wiecej elektronow (jony dodatnie) badz tez posiadajace nadmiar elektronow (jony ujemne) posiadaja ladunki, ktore zwyczajowo liczymy w elektronach. Na przyklad dodatni jon sodu posiada ladunek rowny ladunkowi jednego pozytronu, jon siarczanowy ma zas ladunek rowny ladunkowi dwoch elektronow. W praktyce poslugujemy sie wiekszymi jednostkami ladunku. Na przyklad w ukladzie SI (czyli MKSA) jednostka ladunku jest coulomb, ktory rowny jest ladunkowi zbiorowiska 6.2414x 10^18 elektronow czy pozytronow. W elektrochemii popularna jednostka jest faraday odpowiadajacy ladunkowi jednego mola elektronow (czy pozytronow) i wynoszacy 96485 coulombow. Ta zrecznosc z jaka nauczylismy poslugiwac sie pojeciami ladunku i masy nie oznacza wcale, ze rozumiemy ich znaczenie. Nie wiemy wiec w istocie czym jest owa elektrycznosc dodatnia i ujemna, ktora obdarzone sa jej nosniki materialne ani tez czym jest spowodowana masa owych nosnikow. Teoria wzglednosci sugeruje, ze masa jest w swojej istocie forma energii i odwrotnie, ze kazdej formie energii mozna przyporzadkowac pewna mase. Mozemy wiec zapytac sie czy masa elektronu czy pozytronu nie jest przypadkiem skutkiem oddzialywania elektrostatycznego wewnetrz rdzenia tych czastek elementarnych oraz elektrostatycznego pola jakie ow rdzen wytwarza poza swoim obrebem. Taki mechaniczny model czastki elektronu byl zaproponowany pierwotnie przez Sir Joseph J. Thomsona na poczatku 20stego wieku. Wedlug jego propozycji elektron sklada sie z sferycznego rdzenia, w ktorym rozlozony jest jednorodnie (ze stala gestoscia) jego calkowity ladunek, oraz z elektrostatycznego pola zewnetrznego. Problem kuli wypelnionej ladunkiem przestrzennym moze byc rozwiazany scisle na gruncie elektrostatyki klasycznej. Stosowne wyniki podaje na planszy. Jak widac wewnatrz rdzenia natezenie pola elektrycznego rosnie liniowo od centrum do powierzchni granicznej. Pole zewnetrzne ma natomiast natezenie takie jaki mialby natezenie pola elektronu, ktorego caly ladunek znajdowalby sie w centrum. Gestosc energii pola elektrostatycznego jest proporcjonalna do kwadratu natezenia pola. Uzywajac znanej relacji Einsteina mozemy tez powiedziec, ze tak tez wyglada rozklad masy polowej wewnatrz i rdzenia i w przestrzeni go otaczajacej. Energie calkowita pola elektrostatycznego otrzymujemy calkujac gestosci energii pola po objetosci rdzenia oraz po przestrzeni zewnetrznej. Wyniki przedstawione sa na planszy. Jak widac wiekszosc energii elektrostatycznej przypada na przestrzen poza rdzeniem. Jesli teraz przyjmiemy, ze cala masa spoczynkowa elektronu jest pochodzenia polowego, czyli ze za mase tej czastki elementarnej odpowiada wylacznie pole elektryczne jakie wytwarza to mozemy obliczyc promien rdzenia elektronu. Jak widac jest on rowny z grubsza polowie tak zwanego klasycznego promienia elektronu. Uzywanie takich obrazowych modeli czastki elementarnej budzi na ogol zgroszenie fizykow teoretycznych gdyz problem ich struktury wewnetrznej jest uwazany za wymagajacy podejscia kwantowego z samej swojej natury. Teoria wzglednosci tez ma pewne trudnosci w zastosowaniu do cial sztywnych (chociaz rdzen elektronu nie musi byc tak traktowany). Nie mniej w obronie modelu mozna powiedziec, ze daje nam on pewien pogladowy obraz sytuacji, ktory trudno by wydedukowac ze skomplikowanych technicznie rozwazan. Nawet zreszta , jesli model przedstawiony jest nadmiernie prymitywny to daje on nam dobry przyklad mechanizmu powstawania masy, ktora inaczej bylaby wielkoscia wystepujaca raczej w dynamice klasycznej i teorii grawitacji jako pojecie nie zwiazane z teoria elektromagnetyzmu. Istnieje oczywiscie pytanie czy kazda masa obiektu materialnego ma pochodzenie wylacznie elektromagnetyczne czy tez inne rodzaje oddzialywan tez moga sluzyc jako generatory masy. Do tej kwestii byc moze jeszcze wroce. W przypadku elektronow i pozytronow przypuszczenie takie wydaje sie zasadne z tego wzgledy, ze obie te czastki stanowia pare czastka- antyczastka i ulegaja wzajemnej anihilacji podczas kolizji. W wyniku takiego zdarzenia powstaja najczesciej dwa kwanty elektromagnetycznego promieniowania gamma o energii 0.511 MeV co odpowiada calkowitemu zuzyciu energii spoczynkowej elektronu i pozytronu na generacje fali elektromagnetycznej. Gdyby elektron zawieral jakis wklad nie-polowy do swojej masy to po zobojetnieniu ladunkow powinien zostac jakis slad materi neutralnej. Jak dotad nic takiego nie zaobserwowano. Mozemy tez interpretowac energie pola wewnatrz rdzenia jako mase "golego" ("bare") ladunku elektrycznego. W srodowisku, w ktorym ten ladunek przebywa, czyli w "eterze", ten goly ladunek zostaje "ubrany" ("dressed") w swoje zewnetrzne , sferyczne pole elektrostatyczne, ktorego masa okreslona jest przez energie tego pola zewnatrz rdzenia. Masa spoczynkowa obserwowana jest suma obu skladnikow. Oczywiscie pole elektryczne nie jest jedynym rodzajem pol wystepujacych w przyrodzie. Do lepiej znanych naleza pola grawitacyjne czy jadrowe. Warto by sie zastanowic czy podobne, bardzo proste, rozwazania modelowe moga znalezc zastosowanie i w tych rodzajach oddzialywan. W kazdym razie zas pamietajmy, ze elektron jest bardzo gesta chmurka materii, ktora porusza sie razem i ze pole elektryczne jest jednym z istotnych powodow bezwladnosci tej czastki elementarnej.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Ta zagatkowa swinska grypa


Nie zdarza sie czesto, ze moge obserwowac rozwoj epidemii od samego poczatku. Dlatego swinska grypa nieco mnie fascynuje. Jak dotad jest to epidemia, ktorej konsekwencje fatalne zdarzaja sie wzglednie rzadko. Prawdopodobienstwo zgonu pacjenta wynosi zaledwie 0.002 chociaz nie wiem, czy statystyka odnosi sie do leczonych z pomoca Tamiflu czy tez lek ten nie ma praktycznego znaczenia dla poprawiania statystyki. Nie mniej epidemia nadal sie rozprzestrzenia i nawet przy calej niefektywnosci wirusa H1N1 jako broni masowego razenia liczba jego ofiar z latwoscia przewyzszy liczbe zgonow podczas ataku na World Trade Center . Jak mowia Rosjanie "Tiszie jedjesz, dalszje budjesz". Dlatego tez zastanawiam sie w jaki sposob pojawil sie ow wirus w Meksyku gdyz jak sie wydaje jego struktura genetyczna zawiera elementy poczodzace z DNA czlowieka i swini. Czyzby maczal w tym rece jakis prokurator? (Gogol : "W naszym miescie tylko prokurator to porzadny czlowiek, a i on prawde mowiac, swinia"). A moze mamy do czynienia z eksperymentem nad bronia masowego razenia, wykonanym przez niezbyt jeszcze wprawionego zamachowca-biologa molekularnego? Od dawna bowiem obserwuje to srodowisko jako nie budzace wielkiego zaufania.
Na planszy u gory podaje rownanie opisujace wzrost liczby chorych , h(t). Funkcja z(t) oznacza aktualna liczbe jeszcze niezainfekowanych. Na poczatku epidemii czyli w chwili obecnej mozemy przyjac, ze jest to calkowita liczba ludnosci. Z uplywem czasu nalezy uwzglednic ubytek liczby potencjalnych ofiar wywolany infekcja . Obecnie jednak rownanie to mozemy zlinearyzowac wokol stanu wyjsciowego. Wspolczynnik alfa oznacza prawdopodobienstwo zachorowania na grype w ciagu dnia, wspolczynnik beta to prawdopodobienstwo zgonu lub wyjscia z choroby w stanie uodpornionym na dzien. Jak widac mozna latwo okreslic kiedy moze dojsc do epidemii (czyli wykladniczego wzrostu liczby zachorowan) a kiedy infekcja bedzie wygasac. Istotne jest stezenie potencjalnych ofiar w ukladzie ,z(t), oraz wielkosc wspolczynnika smiertelnosci/uodpornienia beta. Przy niskim stezeniu potencjalnych ofiar a malym wspolczynniku infekowalnosci, alfa, choroba przenosi sie z trudnoscia ze wzgledu na mala liczbe kontaktow. Takze jesli istnieje duza smiertelnosc chorych lub ich szybka izolacja (duze beta) to epidemia wygasa. Tak sie dzieje na przyklad z zakazeniem wirusem Ebola gdzie ognisko infekcji wygasa ze wzgledu na bardzo szybka likwidacje nosnikow. Aby wiec skonstruowac dobra bron bakteriologiczna nie nalezy wytwarzac zbyt skutecznie zabijajacego wirusa gdyz wtedy nie moze sie on rozniesc po calym terenie przeciwnika. Jesli jednak zaniedbamy izolacje chorych oraz/ lub bedziemy dostarczac im leki przedluzajace zycie to nigdy nie pozbedziemy sie patogenu a epidemia moze sie rozszerzyc na cala populacje. Taka sytuacje mamy z HIV czy wirusem herpes.
Wirus swinskiej grypy wydaje sie dosyc powolny w swojej kreciej robocie infekcyjnej. Jest on jednak nadal bardzo grozny. Liczba zachorowan rosnie obecnie wykladniczo z czasem duplikacji 10.2 dni ( tj liczba chorych wzrasta dwukrotnie co okolo 10 dni.

h(t)= 13217 x 2^[(t-44)/ 10.2]

Oznacza to, ze za 30 dni bedziemy mieli juz 101 512 chorych, po 60 dniach az 779 646 a po 90 dniach juz 5 987 974. Po 90 dniach mozemy tez oczekiwac okolo 12 000 zgonow. A to dopiero poczatek inwazji!

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Wszystkie nasze dzienne sprawy...


Jak mi sie wydaje mamy nastepny przypadek powietrznej partyzantki. Samolot Air France lecacy z Rio de Janeiro w Brazylii do Paryza bedac mniej wiecej w polowie drogi nad Atlantykiem najwyrazniej ulegl fatalnej w skutkach awarii. Jak podaja amerykanscy dziennikarze , samolot nadal tuz przed ostatecznym zerwaniem lacznosci pare automatycznych informacji alarmowych mowiacych o rozhermetyzowaniu kabiny oraz uszkodzeniach systemu elektrycznego. Interesujace i wiele mowiace jest to, ze nie dotarla albo nie zostala ujawniona jakakolwiek wiadomosc od pilotow samolotu. Spadanie z wysokosci okolo 10 km zajmuje troche czasu a piloci na ogol odznaczaja sie wystarczajaco zimna krwia aby zdazyc wyslac wiadomosc SOS zanim nastapi przymusowe ladowanie w wodzie. Brak takiej wiadomosci sugeruje, ze awaria nastapila istotnie bardzo szybko. To zas wskazuje na dzialanie celowe. Istnieje oczywiscie kilka elementow naukowo interesujacych. Samolot przelatywal przez teren burzowy i turbulencyjny. Sugerowano, ze byc moze zostal on uderzony przez wyladowanie elektryczne. Jak wiekszosci wiadomo, aluminiowe pokrycie samolotu powinno stanowic tak zwana puszke Faradaya czyli metalowa oslone zabezpieczajca wnetrze samolotu przed inwazja pola elektrycznego . Puszka pana F. dziala oczywisci tylko wtedy bezblednie gdy jest uziemniona i dysponuje nieograniczonym zapasem elektronow przewodnictwa. Te zas sa potrzebne aby ekranowac zewnetrzne pole elektryczne. Tutaj uziemnienie nastapilo dopiero post factum wiec jest teoretycznie mozliwe, ze nastapilo przebicie wnetrza podobne zapewne do tego, ktore mozna obserwowac w kondensatorze elektrolitycznym. Powierzchnia samolotu rozni sie jednak od plyt kondensatora tym, ze, jak mysle metalowe elementy powierzchni zewnetrznej sa polaczone. Mamy wiec do czynienia z problemem walcowatej folii metalowej w silnym polu elektrycznym ktory zapewne spowodowal jej polaryzacje. Bede musial sie nad tym zastanowic. Oczywiscie eksperci lotniczy twierdza, ze uderzenia piorunu w samolot zdarzaja sie przecietnie raz do roku i nic sie specjalnego samolotowi nie dzieje. Mowia tez, ze zawirowania powietrzne nie powinny byc w stanie spowodowac katastrofe gdyz komputer pokladowy reagowalby automatycznie nawet gdyby piloci byli nieco zagubieni. Tak, ze pozostaj nam akt dywersji albo/oraz tak zwana wola boza.
Inna interesujaca (dla mnie) obserwacja jest stopniowe rozszerzanie sie epidemii swinskiej grypy w USA. Po pierwsze, medycy zapewniali, ze lato nie jest okresem sprzyjajacym rozwojowi epidemii. Jak widac na wykresie w pewnym sensie mieli racje. Nie mniej wplyw temperatury na rozwoj zagrozenia nie jest jasny. W tej chwili epidemia ma sie doskonale w stanach cieplych i goracych jak Texas czy Kalifornia natomiast jej postep jest umiarkowany w stanach polnocnych gdzie jest obecnie jeszcze wzglednie chlodno (20 stp. C vs 40 stp. C na poludniu) . Po drugie, wydaje sie ze stala szybkosci infekcji zmniejszyla sie gdzies od 16 dnia rozwoju epidemii. Liczba zachorowan nadal wzrasta wykladniczo ale czas podwojenia liczby chorych jest dluzszy niz na poczatku. Wyglada to tak jakby wirus na calym obszarze ulegl ewolucji. Ci ktorzy wiedza jak wyglada krzywa zaniku mieszaniny pierwiastkow promieniotworczych moga znalezc tu w zasadzie podobny przebieg (dwa niezalezne elementy o roznym czasie relaksacji) z tym , ze mowie tu o wzroscie a nie spadku liczby wydarzen.