wtorek, 25 marca 2014

Legendy biologow czyli neodarwinizm

Drzewo ewolucji biosfery
   Ostatnio poswiecilem troche czasu rozwazaniom nad teoria ewolucji a glownie zas nad tym dlaczego uwazam ja za teorie wadliwie sformulowana i w gruncie rzeczy wyprowadzajaca jej studentow i zwolennikow na manowce wiedzy. Jak wiemy teoria ewolucji jest faktycznie zastosowaniem do przyrody ozywionej zasad filozofii dialektycznej. Zasady te sa sformulowane nastepujaco: 1) Przyroda sklada sie z elementow (organizmow) wzajemnie powiazanych i zmieniajacych sie z uplywem czasu a tym samym sie wzajemnie warunkujacych 2) Znajduje sie w nieustannym i stopniowym rozwoju 3) Rozwijajac sie wytwarza nowe jakosci (np nowe rodzaje czy gatunki zwierzat) 4) Przyczyna rozwoju jest walka wewnetrznych przeciwienstw zwana w neodarwinizmie walka o przetrwanie. W wyniku tej walki na placu boju pozostaja organizmy lepiej przystosowane do zycia na danym etapie rozwoju biosfery. Znajdujacy sie obok rysunek pochodzacy z podrecznika "The Science of Evolution" (W.D. Stanfield, Macmillan 1977)   obrazuje "trajektorie rozwoju " istniejacych obecnie organizmow zywych wraz z ich bliskimi krewnymi w biosferze. Inna galaz drzewa ewolucji,  w wypadku homoidow, przedstawilem w uprzednim wpisie (http://bobolowisko.blogspot.com/2014/03/teoria-zmian-naturalnych.html ). Dodatkowym postulatem neodarwinizmu jest powstanie prymitywnych organizmow zywych - na przyklad organizmow jednokomorkowych- z materii nieozywionej  a organizmow wielokomorkowych z organizmow jednokomorkowych. Z tego powodu "drzewo ewolucji" na rysunku zweza sie ku dolowi gdzie w zasadzie powinna sie znajdowac jakas pra-bakteria czy inny stwor amebo-podobny z ktorych wszyscy istniejacy obecnie sie wywodza. Teoria ewolucji ma podobny element przyciagajacy dla tlumu jakim cieszy sie takze jej zastosowanie do dynamiki spolecznej  w postaci marksizmu-leninizmu. Jest to bowiem prosta recepta na rozwiazanie bardzo zlozonego problemu. Jak zwykle trudnosc lezy w szczegolach czy raczej w mechanizmie realizacji tak zarysowanego planu rozwoju. "Zycie to forma istnienia bialka." (Engels) ale jak dotad nikomu nie udalo sie powtorzyc syntezy biopolymerow, ktore wystepuja w przyrodzie ze zwiazkow prostych jakie mogly powstac na dokladnie zdezynfekowanej Ziemi tuz po jej wejsciu na orbite. Owszem, w bardzo starannie dobranych warunkach  chemik, prof. Stanley L. Miller, (koautor  z L.E. Orgel'em ksiazki "The origins of life on Earth" Prentice Hall 1974) wykazal, ze pewne proste aminokwasy mogly byc zsyntezowane w reaktorze , w ktorym mieszanine gazow takich  amoniak NH3,  metan CH4,  para wodna  H2O i  wodor H poddano wyladowaniom elektrycznym. Warunkiem powodzenia bylo odpowiednie cisnienie i beztlenowa atmosfera (co zapewne nie odpowiadalo warunkom panujacym na "wczesnej" Ziemi). Ale od aminokwasow do bialek  droga jest daleka gdyz produkcja biopolimeru wymaga usuwania wody powstajacej w wyniku kondensacji "monomerow". Reakcja polikondensacji jest bowiem odwracalna ale rownowaga nie jest przesunieta w kierunku produktu  jesli bialko znajduje sie w kontakcie z woda. O ile wiem, to takiej syntezy bialek, przez losowe zmieszanie czystych skladnikow wyjsciowych aminokwasow, nie udalo sie dokonac  nawet w najbardziej sprzyjajacych warunkach laboratoryjnych (http://bobolowisko.blogspot.com/2010/08/szczesliwi-czasu-nie-licza-ii.html.) Owszem, chemicy-organicy sa w stanie zsyntetyzowac dowolne bialko ale taka synteza jest zawsze wielostopniowa i wymaga "osloniecia " fragmentow powstajacego lancucha biopolimeru przed wytworzeniem sie produktow ubocznych. W pierwszym zas rzedzie chemik dokonujacy syntezy musi wiedziec jaka to makromolekule zamierza wyprodukowac.
   Drugim elementem wiedzy, z ktorego ewolucyjni biolodzy najwyrazniej nie zdaja sobie sprawy,  jest fakt, ze "czytniki" komorki posiadaja kilka  bardzo skutecznych mechnizmow sluzacych do korekty bledow kopiowania , oraz zmian spowodowanych roznymi czynnikami zewnetrznymi  (mutacji), ktorych zadaniem jest niedopuszczenie do modyfikacji kodu genetycznego.W przypadku powaznego uszkodzenia kodu genetycznego zadziala mechanizm apoptosis czyli komorkowego samobojstwa.  Molekularni korektorzy nie sa oczywiscie stuprocentowo bezbledni - w przypadku organizmu rodziciela defekt pod tym wzgledem moze spowodowac nowotworowy wzrost komorek.  Ten sam mechanizm ochronny ma zastosowanie w przypadku komorki plciowej, ktora stanowi zalazek przyszlego nowego organizmu chociaz w jej przypadku nie dziala mechanizm skonczonego zycia komorki. Nie chce tu wchodzic w szczegoly dzialania "genetycznej policji" kierujac osob zainteresowane do doskonalej  ksiazeczki noblisty i lekarza prof. Roberta Weinberga "One renegade cell- how cancer begins" (Basic Books 1999) . W kazdym razie organizm zywy jest w stanie zrobic wiele aby skorygowac badz zamordowac komorke, ktorej kod genetyczny zostal zmodyfikowany przez mutacje i odbiega od idealu. Szansa, aby seria mutacji- wszystkich prowadzacych do powstania wyzszego organizmu nowego rodzaju - przetrwala i pozwolila na wytworzenie czegos lepszego od organizmu wyjsciowego jest znikoma. Brak jest tez jakichkolwiek dowodow na to aby proces powstawania organizmu nowego rodzaju byl ciagly . Jesli spojrzymy na galez ewolucji homoidow (w uprzednim wpisie) to widzimy tylko kolejne produkty finalne: od pra-szympansa przez roznego rodzaju pitekusy do homo sampiens , neandertala i homo sapiens sapiens. Nie ma natomiast zadnych sladow paleo- organizmow nalezacych do glownej galezi, z ktorej sie te produkty wywodza.
   Glownym problemem teorii ewolucji jest geneza nowych rodzajow z gatunkow poprzedzajacych. Jesli nawet przyjmiemy, ze mutacje kolejne prowadza w pewnym kierunku gatunek wyjsciowy to zawsze jest ten moment, w ktorym osiagna one cos w rodzaju punktu krytycznego mutacji, od ktorego nastepne pokolenie ma juz cechy definitywnie rozniace je od populacji wyjsciowej: inny wyglad, brak mozliwosci krzyzowania sie z populacja wyjsciowa itd. Oznaczmy liczebnosc populacji wyjsciowej przez B(t) a liczebnosc populacji koncowej (czyli nowego rodzaju zwierzecia) przez A(t).  W chwili t=0 w populacja wyjsciowa B poddana jest czynikowi mutujacemu (np radiacji czy obecnosci jakis mutacjo-tworczych zwiazkow chemiczych). Czynniki te musza dzialac na komorki plciowe populacji B gdyz jest to jedyny sposob w jaki moze powstac nowy (pod wzgledem budowy)  organizm potomny. Modyfikacje dokonane na komorkach rodzicielskich organizmow typu B moga co najwyzej doprowadzic do powstania chorob nowotworowych w tej populacji.

   Mamy zatem do czynienia  z nastepujacymi rownaniami bilansu liczebnosci populacji pierwotnej B i nowego rodzaju A:

    dB(t)/dt = - k B(t) + p B(t)^2 - r B(t)^2 = - kB(t) + (p-r) B(t)^2       (1)
     B(t=0) = B(0)
gdzie k jest wspolczynnikiem umieralnosci osobnikow B , p jest wspolczynnikiem generacji  osobnikow B przypadajacym na pare  osobnikow B a r jest wspolczynnikiem generacji osobnikow nowego rodzaju A z pary osobnikow B.

   Dla populacji nowego rodzaju -A- mamy podobne  rownanie bilansu 

   dA(t)/dt = - s A(t) + w A(t)^2 + r B(t)^2                                         (2)
     A(t=0) = 0
gdzie s jest wspolczynnikiem umieralnosci organizmu A, w jest wspolczynnikiem generacji potomstwa z pary osobnikow A.
 Ostatni czlon rownania opisuje powstawanie osobnikow A jako zmutowanego potomstwa  osobnikow populacji wyjsciowej B. Zakladam, ze mutacje odwrotne  prowadzace z populacji A do wyjsciowej populacji B nie zachodza z jakis wzgledow. Nieodwracalosc procesow ewolucji jest milczaco zakladana w neodarwinizmie. Czym jest to uzasadnione tego nie wiem gdyz wiekszosc , jesli nie wszystkie, procesy w przyrodzie sa odwracalne.  Nawet jednak gdy odrzucimy mozliwosc przemiany odwrotnej A w B   to  i tak dopuszczalny jest takze stan stacjonarny rownowagi pomiedzy obu populacjami. Inaczej mowiac  w zasadzie moglibysmy obserwowac rownowage dynamiczna  pomiedzy  np homo sapiens sapiens a homo erectus a nawet pomiedzy czlowiekiem a dinozaurami.
Przecietny czas istnienia oszacowany dla roznych rodzajow w mln lat.

   Rownanie (1) jest znane jako rownanie typu Bernoulliego i jego rozwiazania podane sa w uprzednim wpisie. Jak sie zachowuje liczebosc populacji B z uplywem czasu zalezy od wartosci poczatkowej B(0). Istnieje stacjonarne rozwiazanie B(stac.)= k/(p-r) odpowiadajace sytuacji, w ktorej ubytek osobnikow B jest skompensowany  reprodukcja  (p musi byc wieksze niz r) .
Fakt, ze czesc progenitury organizmu B jest dla rodzaju B stracona  powoduje, ze stan stacjonarny (jesli istnieje) to musi zawierac wiecej organizmow macierzstych B niz to bylo wtedy gdy brak bylo mozliwosci przejscia do rodzaju A.   Taki stan stacjonarny tlumaczy obecnosc "zywych skamienielin" takich jak ryba latimeria czy drzewo milorzab japonski.   Istnieje takze rozwiazanie zaglady populacji B spowodowane nadmierna mutacja do populacji pochodnej A (gdy p jest mniejsze od r) czyli gdy prawdopodobienstwo powstania zmutowanego potomka jest wieksze niz potomka nalezacego do rodzaju wyjsciowego.W takim przypadku  organizm wysciowy B nie ma stanu stacjonarnego i jest z biegiem czasu wyparty przez pochodny organizm A.

  Nie jest znane (mi) scisle rozwiazanie rownania (2) gdyz jest to tak zwane rownanie Riccatiego, ktorego analityczne rozwiazania sa znane tylko w specyficzych wypadkach. Ale mozemy szukac jego rozwiazania w postaci szeregu potegowego rozwijajac funkcje A(t) wokol jej wartosci poczatkowej A(0) =0 albo szukac rozwiazania metoda perturbacjna. W chwili poczatkowej liczebnosc osobnikow nowego rodzaju jest  rowna zeru i dla czasow krotkich mozemy rownanie (2) zlinearyzowac pomijajac generacje organizmow A droga plciowa.  W kazdymjednak razie rozwiazanie rownania (2) jest bardziej skomplikowane niz mozna to przedstawic w krotkim felietonie.
   Moze sie zdarzyc, ze organizmy macierzyste B beda w stanie stacjonarnym i beda wspolistniec ze stancjonara populacja pochodna  A ale jest to usmiech losu. Jak sie mozna przekonac istnieje mozliwosc pojawienia sie stanu stacjonarnego populacji A bedacego rozwiazaniem rownania

    - s A(st) + w A(st)^2 + r B(st)^2 =0          (3)

Rozwiazanie tego rownania dopuszcza istnienie takich stanow jesli kinetyczne wspolczynniki (charakteryzujace smiertelnosc oraz plodnosc danych organizmow w ich biosferze) spelniaja warunek

      s^2 - 4 wr (k/(p-r))^2 > 0
 
 W wiekszosci sytuacji albo populacja pochodna, A, jest mniej zywotna od wyjsciowej i zanika z czasem albo tez zmutowana generacja A wypiera wyjsciowa B. Byc moze stale istniejaca w swiadomosci organizmow zywych  niechec do obcych (wygladem, rasa czy rodzajem) jest uwarunkowana genetycznie zagrozeniem gatunkowym jakie niesie pojawienie sie w naszym habitacie organizmu obcego.

     Matematyczne aspekty tego procesu wymagaja wiecej miejsca niz moge im tu poswiecic. O ile jednak stosunkowo latwo jest zastosowac powyzszy model do procesu powstawania nowej rasy istniejacego juz rodzaju (np nowej rasy psa, kota  czy  gatunku rosliny) to trudniej jest wyjasnic w jaki sposob i z jakiej to populacji wyjsciowej mogly by powstac nowe rodzaje zwierzat rozniace sie w istotny taksometrycznie sposob od populacji wyjsciowej. Problem polega na tym, ze kazda komorka organizmu wielokomorkowego niesie w sobie identyczna informacje genetyczna. W organizmie zlozonym komorki moga pelnic rozne funkcje i pozornie nie miec nic wspolnego z komorkami poczatkowego zarodka (przypomiajacego owoc maliny). Inaczej wiec sluza organizmowi komorki w tkance kostnej, skorze czy watrobie a takze w lisciu, korze czy pniu drzewa. Nie mniej sa to ciagle te same komorki, ktore nosza w sobie pelna informacje o cechach organizmu oraz jego architekturze (rozmiarow i geometrii stworzenia, jego symetrii, zdolnosciach umyslowych itp). Kazdy z zyjacych organizmow niesie w sobie nie tylko spis specyficznych cech wlasnych ale takze instrukcje jego budowania poczynajac od stadium embrionalego. W zasadzie  nowy rodzaj (np leo czy canis) organizmu rozni sie od juz istniejacych wlasnie instrukcja budowania  czyli informacja o tym jak z poczatkowego niemal sferycznie symetryczego zarodka uformowac funkcjonujacy organizm rozniacy sie od rodzajow i gatunkow juz istniejacych. Taki plan budowy nie moze powstac droga mutacji czyli w zasadzie prostych modyfikacji istniejacego juz w jakims pra-organizmie genotypu. Jest to bowiem instrukcja o fragmentach skorelowanych i wzajemnie powiazanych chronologicznie, ktorej nie mozna modyfikowac zmieniajac ja czesciowo. Taki pomysl moze stanowic interesujaca lekture science -fiction (np "Island od Dr.Moreau" , H.G. Wells'a ) ale jest to tylko bajka. Rownie dobrze mozemy wierzyc, ze instrukcje budowy samochodu mozemy uzyskac przez modyfikacje schematu produkcyjnego lodowki czy telewizora.

   Podsumowujac chce powiedziec, ze nie widze mozliwosci na to aby istniejace obecnie i w przeszlosci organizmy ziemskiej biosfery powstaly droga ewolucji poczynajac od materii nieozywionej czyli pra-zupki Oparina. Tak jak w przypadku ewolucji produktow techniczych (np samochodow od bryczki z silnikiem parowym to samochodu wspolczesnego) konieczna jest moim zdaniem inteligencja zewnetrzna i sprawcza, ktora z masy surowcow czy polproduktow jest w stanie zaplanowac i zrealizowac dzialajacy produkt finalny.
Owszem, srodowisko - w tym wypadku rynek oraz gusty kupujacych- moga wplynac na powodzenie czy jego brak w stosunku do okreslonego modelu ale na to aby taka selekcja mogla nastapic konieczne jest zaplanowanie i wykonanie oferty produktu. Tego zas rynek sam nie zrobi.

   Neodarwinizm jest w zasadzie ateistyczna forma filozofii przyrody i jego znaczenie praktyczne jest znikome. Tak zreszta jak to ma miejsce z jego swiatopogladowym rywalem w postaci kreacjonizmu. Warto jedak pamietac i uczyc mlodsze pokolenia tego, ze jest to tylko slabo uzasadniona propozcja, ktorej naukowa wartosc jest tej samej klasy co bibilijnej Genesis. Inaczej mowiac jest to prymitywna i prawdopodobnie falszywa opinia na temat, o ktorym praktycznie nie wiemy nic. Decydujacym krokiem byloby pelne odczytanie kodu genetycznego wlaczajac instrukcje budowy organizmow. W tej chwili bowiem jestesmy zaledwie na etapie znajomosci alfabetu biologiczego. Miejmy nadzieje, ale nie pewosc, ze kiedys uda nam sie odczytac pelna "ksiege zycia". Wtedy moze bedziemy tez w stanie napisac nasze pierwsze wpracowanie domowe.

Ponizej krotki spis lektury troche bardziej zaawansowanej a nie wspomnianej w tekscie wyzej:

M.V. Volkenstein, " Physical Approaches to Biological Evolution" , Springer 1994

A.I Oparin "The Origin of Life", Dover 1953

Ch. Schwabe,  "The Genomic Potential Hypothesis- A Chemists View of the Origins, Evolution ad Unfolding of Life" , Landes Bioscience 2001

R. Popa, "Between Necessity ad Probability: Searching for the Definition and Origin of Life", Springer 2004

L. Spetner, "Not by Chance- Shattering the Modern Theory of Evolution", Judaica Press 1998

J. Wells, "The Politically Incorrect Guide to Darwinism and Intelligent Design", Regnery Publ. 2006

  Wszystkie rozwazania przedstawione wyzej sa dzielem autora a nie wykladem opartym na opracowaniach powyzszych.




środa, 5 marca 2014

Dokad idziesz Panie ...Putin?

  Ostatnie pare tygodni uwage powszechna okupuje problem wydarzen ukrainskich a scisle mowiac rebelia sil pariotycznych, glownie pochodzacych z zachodniej Ukrainy,  zmierzajaca do usuniecia elementow oportunistyczych czyli w tym wypadku, pro-rosyjskich. Sily te sa finansowane przez Niemcy za posrednictwem ich unijnych marionetek (w tym Polski). Jest to kolejny krok w kampanii wschodniej (patrz http://bobolowisko.blogspot.com/2013/12/wojna-bez-wystrzalu.html ) zmierzajacej do podbicia strefy wplywow a potem i rdzenia Imperium Rosji ( Romanowow/Sovietow/WNP). Poprzednia proba odzyskania Dystryktu Ukraina znana pod nazwa Pomaranczowej Rewolucji spotkala sie z udana rosyjska kontra. Podobnie zreszta bylo z unijna ofensywa w Dystrykcie Ost - czyli na Bialorusi. W tym roku nastapil kolejny kontratak Unii na odcinku Kijow, ktorego celem bylo wykupienie Ukrainy. Niestety zbyt niska stawke Unii przebil przebiegly Putin oferujac Ukrainie lepsze warunki finansowe w zamian za pozostanie w strefie wplywow rosyjskich i przylaczenie do rosyjskiej strefy bezclowej. Unia nie dala za wygrana w rewanzu destabilizujac rzad prezydenta Janukowicza i wspomagajac finansowo i propagandowo patriotycza czesc spoleczenstwa Ukrainy zwiazana z organizacjami post-banderowskimi. Obecnie jestesmy na etapie kolejnego rosyjskiego kontruderzenia,  ktorego efektem jest opanowanie Krymu i nacisk wojskowy na tereny Ukrainy wschodniej. Chwilowo wojna na teatrze wschodnim prowadzona jest bez wiekszego uzycia broni. Jest to godne ubolewania ale mam nadzieje, ze rozwoj sytuacji pojdzie w kierunku starcia zbrojnego. Problemy Ukrainy a zwlaszcza problem odzyskania polskich ziem wschodnich znajdujacych sie od 1939 roku pod okupacja radziecka-ukrainska-bialoruska i litewska moze byc rozwiazany bowiem tylko w wyniku calkowitej destabilizacji polityczej tych ziem i likwidacji badz powaznego oslabienia rosyjskiego agresora. Kunkatorski Zachod zmarnowal mase czasu usilujac udobruchac i ucywilizowac rosyjskiego knura zamiast rozwiazac caly problem Europy Wschodniej silna reka zaraz po zakonczeniu II Wojny Swiatowej kiedy dysponowal jeszcze miazdzaca przewaga militarna. Kosztowalo  to Wuja Sama mase czasu i pieniedzy a w krajach Europy Wschodniej  wywolalo praktycznie eliminacje ich elit intelektualnych i politycznych oraz dewastacje systemu spolecznego i gospodarczego.
   Dla mnie osobiscie rozwoj sytuacji na wschodnich rubiezach Rzeczpospolitej Szlacheckiej stanowi kolejne potwierdzenie tezy, ktora czesto powtarzalem w uprzednich felietonach, a mianowicie tezy o niebywale niekorzystnym wplywie mniejszosci narodowych na stabilnosc kazdego panstwa. Zwlaszcza wtedy gdy , zupelnie niepotrzebnie, wprowadzi sie zasade demokracji powszechnej, owe mniejszosci moga zupelnie legalnie podwazac stabilnosc panstwa i spiskowac z narodami osciennymi, z ktorymi laczy je pochodzenie badz interesy.  Mniejszosci te moga byc tez wykorzystane jako piata kolumne podwazajaca wole narodu wiodacego i szukajaca oparcia zewnatrz dla przeciwstawienia sie narodowosci dominujacej.  Obecnie, w przypadku Ukrainy, owa mniejszoscia dywersyjna sa Rosjanie - obywatele Ukrainy ale takze Tatarzy krymscy , Zydzi i Polacy. Jest rzecza oczywista, ze patrioci ukrainscy usiluja pozbyc sie owych mniejszosci  badz przynajmniej zmusic je do asymilacji. Jest tez rzecza oczywista, ze sprzeciwiaja sie temu te panstwa oscienne, ktore uzywaja owych mniejszosci do destabilizacji  panstwa ukrainskiego badz kierowanie jego polityka przez obco-narodowych posrednikow.
  Drugim bardzo istotnym punktem jest wyrazna koniecznosc posiadania przez kazde powazne panstwo  wlasnych, licznych i dobrze uzbrojonych, sil zbrojnych. Jak wskazuje bieg wypadkow, Ukraina -kraj wiekszy i liczniejszy od Polski,- ma smiechu warte sily zbrojne pozbawione zreszta na wlasne zyczenie srodkow masowego razenia. W efekcie nie tylko nie posiada ona zdolnosci i woli odstraszania ewentualnych inwazji panstw , z ktorymi graniczy ale nie posiada tez zdolnosci badz woli pacyfikacji rebelii wewnetrznych podsycanych z zewnatrz. Jest czyms nie do pomyslenia aby rebelianci przez pare miesiecy okupowali i zanieczyszczali centrum stolicy przy absolutnym bezruchu ze strony sil porzadkowych!. Na poczatku, przy panujacym tam mrozie wystarczyloby pare dzialek wodnych aby wyslac wiekszosc buntownikow do domu do suszenia przemoczonych kalesonow. Dla zachety mozna by ten argument wzmocnic paru salwami wykonanymi ostra amunicja! Najwieksza zas wada spoleczenstwa ukrainskiego w chwili obecnej jest brak zdecydowania i woli walki. Jak to slusznie zauwazyl jeden z najwybitniejszych politykow XX wieku: " Masy sa niczem innym jak czescia przyrody ozywionej. Ich uczucia sa tego rodzaju, ze nie moga oni zrozumiec tego gdy przeciwnicy podaja sobie rece w pozornej zgodzie. Chca oni widziec to, ze strona silniejsza wygrywa bez kompromisow a slabsza jest zlikwidowana fizycznie badz poddana bezwarunkowej woli zwyciezcy. Masy te moga byc nauczone patriotyzmu tylko wtedy , gdy w walce o to aby zyskac poparcie ludu, ci ktorzy usiluja propagowac kosmopolityzm wsrod nich, zostana bezlitosnie eksterminowani."
Jest to zreszta wada jak widze takze wsrod spoleczenstwa polskiego, ktore przyjma kazda wymowke aby tylko nie zrobic nic dla odbudowy Panstwa Polskiego w jego historycznych granicach.

poniedziałek, 3 marca 2014

Teoria zmian naturalnych

   W filozofii przyrody istnieja w zasadzie dwa przeciwstawne punkty widzenia na swiat. Wedlug jednego swiat pozostaje w swojej istocie niezmienny i wszystkie zmiany czy procesy jakie obserwujemy sa trwalym elementem gry zycia organizow czy wszechswiata. Wedlug drugiego mamy do czynienia przez caly czas z dialektyka rozwoju , w procesie ktorej tworzone sa nowe jakosci , ktorych uprzednio nie bylo nawet w formie potencjalej.

  Poglad pierwszy dominowal w starozytnosci i sredniowieczu az do czasow nowozytnych a scislej do poczatkow wieku XIX. Byl on wspierany filozofia przyrody oparta na doktrynie Naszego Swietego Kosciola (ale nie tylko ), ktora glosila, ze swiat liczy sobie wszystkiego okolo 6 000 lat od momentu kreacji, w trakcie ktorej powstaly wszystkie istniejace obecnie i kopalne gatunki zwierzat i roslin. Z uplywem czasu ich liczba ulegala zmniejszeniu glownie w wyniku wytepienia przez ludzi, katastrofom o naturze interwencyjnej w postaci bibilijnego potopu oraz wymieraniu. Istotnie z istniejacych w przeszlosci gatukow zwierzat i roslin zginelo dotad z grubsza 99%.

    Jak pisze o tym Richard Ellis (Harper.Publ 2004 - "No turning back-the life and death of animal species"): "Wiecej niz 99.9% wszystkich gatunkow jakie kiedykolwiek zyly na Ziemi ulegly wymarciu, wlaczajac w to wszystkich naszych homoidalnych przodkow. A 100%  biologow specjalizujacych sie w teorii ewolucji nie ma zielonego pojecia o przyczynach owych wymarc - z wyjatkem sytuacji gdy to czlowiek wymordowal wszystkie znane egzemplarze danego gatunku" (op.cit.str18).

Jak swego czasu pisalem zjawisko wymierania gatunkow rozmnazajacych sie droga plciowa jest wbudowane w kinetyke rozwoju tych populacji. W bilansie globalnym opisuje taka kinetyke rownanie :

 dN(t)/dt = -k N(t) + r N(t)^2

w ktorym k jest prawdopodobienstwem smierci osobnika w jednostce czasu zas r prawdopodobienstwem powstania potomka w jednostce czasu, liczonym na pare osobnikow  danej populacji. Rownanie to ma  scisle rozwiazanie w postaci:

 N(t)/N(0) = [ a  + exp(kt) (1-a)]^-1

gdzie stala a= N(0)/ W a W jest stacjonarnym rozwiazaniem rownania  W= k/r. W zaleznosci od wartosci stalej mamy trzy dodatnio okreslone rozwiazania. Dla N(0) = W czyli dla a=1 wielkosc populacji jest stala gdyz ubytki spowodowane smiercia sa kompensowane droga narodzin. Dla a >1 czyl wtedy gdy populacja poczatkowa jest wieksza od populacji stacjonarnej czas zycia populacji jest skonczony i wynosi

 t* = ln[ a/(a-1)]

Przed osiagnieciem "kresu swoich dni" populacja doswiadcza eksplozji liczebnosci dazac do nieskonczonosci.  Wreszcie dla a <1 czyli dla poczatkowej populacji mniejszej niz populacja stanu stacjonarnego  mamy do czynienia ze stopniowym spadkiem liczebnosci  do zera, czyli z wymieraniem populacji.  Stan stacjonarny jest niestabilny i wobec tego mamy zagwarantowane przez Najwyzszego wymieranie populacji. Nie ulega wiec watpliwosci, ze taka kinetyka rozmnazania zostala wprowadzona celowo dla okresowej wymiany gatunkow. Obecnie przychodzi kolej na wymieranie homoidow, ktore takze sa wlasnie  w trakcie eksplozji  liczebnosciowej (jak poprzednio gady i trylobity).
 Zalaczony rysunek pokazuje przebieg rozwiazan rownania kinetyki populacji dla roznych wartosci parametru  a.

 Podane wyzej wyjasnienie jest najwyrazniej nieznane srodowisku biologow ewolucyjnych i poddaje zreszta w watpliwosc idee podstawowa teorii neodarwinizmu a mianowicie zalozenie o wspolnym pochodzeniu wszystkich organizmow zywych i powolnej sekwencji zmian genetycznych prowadzacych do powstawania nowych gatunkow. Jak wynika z powyzszych rozwazan male populacje "mutantow" sa skazane na zanik o ile nie sa one od razu wystarczajaco liczebne by osiagnac prog stabilnosci badz go przekroczyc.

    Stacjonarnosc sytuacji biologicznej, geologiczej i kosmicznej byla i jest zreszta nadal popierana przez wielu wybitnych naukowcow. Nie oznacza to, ze zwolennicy "klasycznych" teorii nie zauwazaja tego, ze "swiat sie zmienia". Ale wskazuja oni na alternatywne mozliwosci interpretacji danych z obserwacji - interpretacje ktore pozwalaja utrzymac klasyczny model stacjonarnego Kosmosu , stacjonarnej Ziemi czy stacjonarnej biosfery. Dla przykladu przytocze tu moje wlasne obliczenia (http://bobolowisko.blogspot.com/2012/02/legendy-astrofizykow.html ) wskazujace na to, ze slynny Wielki Wybuch nie musial wcale nastapic tylko dlatego, ze obserwujemy tlo promieniowania ciala czarnego (o temperaturze okolo 4 stop. K) oraz przesuniecie czestosci kwantow swiatla emitowanych z odleglych obiektow astronomicznych. Wielka zaleta stacjonarnosci wszelkich procesow jest to, ze w zasadzie nie musimy sie troszczyc o to co bylo stanem poczatkowym a takze o to do jakiego koncowego stanu zmierzamy i czy taki stan koncowy wogole istnieje. Swiat stacjonarny ma tez ta wielka zalete, ze zawsze wystarcza w nim czasu na wszystko.
   W kwestii biosfery pozwala on istotnie na potencjalny rozwoj "drzewa gatunkow" droga selekcji naturalnej  i zmian losowych, ktore to narzedzia oczywiscie nie mogly by byc uzyte  jako mechanizm ewolucji naturalnej  gdyby czas istnienia Ziemi wynosil istotnie tylko 6000 lat (a nawet 50 000 lat). Znane obliczenia czasu istnienia Ziemi dokonane przez lorda Kelwina mialy zreszta na celu podwazenie darwinowskiej tezy o ewolucji naturalnej przez wskazanie, ze Ziemia istnieje przez czas zbyt krotki aby mechanizmy naturalnej selekcji mogly doprowadzic do powstania gatunkow.

   Warto tez pamietac, ze chronologia zdarzen jakie zachodzily w przeszlosci na Ziemi (nie wspominajac o Kosmosie) nie jest zbyt precyzyjna. Okres istnienia rzedu 6000 lat moze sie wydac zabawny (chociaz przyjmuje go aktualny kalendarz zydowski oraz muzulmanski) ale pamietajmy, ze wszystko co nam on mowi to to, ze jakie 6 000 lat temu nastapilo wydarzenie, ktore wspolczesni uznali za tak wazne, ze zaczeli liczyc czas od niego. Co bylo uprzednio tego nikt juz nie pamieta a amnezja rozciaga sie takze na lata pozniejsze. Najstarsze pisane zrodla cywilizacji ludzkiej siegaja bowiem gdzies roku 3000 BC i sa dosyc skromne jesli chodzi o informacje. My obecnie poslugujemy sie kalendarzem, ktory stosuje date (bardzo przyblizona) narodzenia Chrystusa jako rok zerowy (stad okreslenia BC i AD). Jesli dac wiare badaniom Dr teologii Barbary Thiering  "Jesus of the Apocalypse " ( Doubleday 1995) to Zbawiciel narodzil sie faktycznie w roku 8 BC w czerwcu a zmarl w wieku lat 78 w Rzymie w roku 70 AD.  Jesli mamy trudnosci z weryfikacja tych danych  to co dopiero mowic o datowaniu wydarzen jeszcze odleglejszych!
   Obywatele Imperium rzymskiego brali date (bardzo przyblizona) zalozenia Miasta Rzym za rok poczatkowy, czasy zas Wielkiej Rewolucji Francuskiej wprowadzily date wybuchu rewolucji (http://en.wikipedia.org/wiki/French_Republican_Calendar ) za poczatek liczenia czasu wzmacniajac nowy, rewolucyjny kalendarz takze calkiem nowymi nazwami miesiecy. Sowieci byli bardzo blisko wprowadzenia wlasnego kalendarza w ktorym 17 pazdziernika 1917 roku mial pelnic role poczatkowego dnia Nowej Ery Socjalistycznej a Lenin mial grac role nowego zbawiciela  ludu (sam ma jeszcze gdzies znaczek do klapy marynarki z Dzieciatkiem Lenin jakim mnie obdarzyli radziedzcy towarzysze w latach 60-tych).

   O tym co sie dzialo na Ziemi w czasach gdy nie istnialy zrodla pisane dowiadujemy sie bardzo posrednio - przez nieliczne wykopaliska szkieletow badz odciski w skalach zawierajace fragmenty zwierzat obecnie juz nie wystepujacych. Kiedy owe depozyty zostaly zlozone na spoczynek wieczny takze dokladnie nie wiemy.
Geologia moze byc tu pomocna tylko w niewielkim stopniu gdyz to w jakim czasie powstala dana formacja geologiczna takze nie jest bezsporne. Zauwazmy, ze zwierzeta, ludzie i rosliny umieraja niemal bezustannie ale znalezienie zwlok czy szkieletow "w terenie" jest rzadkie. Zwloki i kosci sa bowiem jedzone przez pozostalych przy zyciu czlonkow biosfery i w efekcie gina dla potomnosci dosc szybko. Jesli mamy do czynienia z wzglednie dobrze zachowanym szkieletem czy odciskiem to z reguly nastepuje to wtedy gdy smierc byla nastepstwem jakiegos kataklizmu, ktory zwloki szybko izolowal od dostepu powietrza i amatorow zywnosci. Mieszkancy Pompeii sa tu dobrym przykladem tak jak i sytuacje gdy zwloki znajdowane sa w lodowcu alpejskim czy zakopane w torfowisku. Z reguly szkielety zwierzat przehistorycznych jakie sie zachowaly znajdujemy utrwalone w skamienialym blocie, ktorego rozlewisko samo w sobie wskazuje na zajscie jakiegos kataklizmu. Takie kataklizmy powoduja jednak takze naruszenie chronologicznej struktury skal osadowych co utrudnia albo i uniemozliwia datowanie znaleziska.

   Pare dni temu przeczytalem w "Kopalni wiedzy " http://kopalniawiedzy.pl/Happisburgh-Homo-antecessor-stopy-odciski,19684 krotka notatke, ze nad brzegami Tamizy zaleziono odcisniete w skamienialym teraz blocie odciski stop ludzkich. Wiek odcisniecia oszacowano a 780 000 do 1 000 000 lat przed chwila obecna. Zwraca uwage to, ze istnieje duza rozbieznosc (ok. 200 000 lat) w ocenie czasu zdarzenia a takze to, ze odciski te powstaly w czasie gdy Homo Sapiens Sapiens jeszcze podobno  nie wyewoluowal . Czy spacerowicze to Neandertalczycy  czy tez inne homoidy tego oczywiscie nie wiem.  Ale w okolicach Glen Rose w Texasie znaleziono odcisniete w skamienialym teraz blocie przybrzeznym Paluxy River slad dinosaura z odcisnietym w nim  i obok sladem czlowieka.
Zalaczam stosowne zdjecie sladow tych spacerowiczow. Wedlug biologow ewolucyjnych dinosaury dawno wyginely (65 000 000 lat tem) zanim pojawil sie pierwszy czlowiek.  Na zdjeciu, pochodzacym z ksiazki Rene Noorbergen'a "Secrets of the Lost Races" (Barnes Noble Books 1977) widzimy Dr geologii Clifforda L. Burdica (odkrywcy) obok wycietych z podloza Paluxy River skamienialych sladow dinozaura i czlowieka. Rozmiar stopy ludzkiej jest imponujacy bo wnosi az 15" czyli 38 cm. No ale dinozaury takze nie byly ulomkami! Podobne fotografie sa tez zamieszczone w ksiazce Dr Inz. Hansa J. Zillmera "Darwin's Mistake" ,( Langen -Muller 2002). Tak na przyklad znajdujemy tam fotografie odcisnietych w skamienialym (teraz) blocie sladow stop dinozaura i idacego obok niego czlowieka. Paleobiolodzy oceniaja , ze dinozaury zyly w okresie od 250x10^6 lat do jakis 150 x10^6 lat przed terazniejszoscia, w okresie trzeciorzedu i jury. Wiek skamienialego blota z Glen Rose oceniono na 100x 10^6 lat czyli na 100 mln lat przed terazniejszoscia a w ktorym to czasie czlowiek wogole nie powinien jeszcze istniec nawet w postaci pierwotnego homoida. Nie mniej mamy tez inny odcisk skalny stopy, w piecie ktorej znajdujemy rozdeptanego trylobita - stworzenie z okresu paleozoicznego (570x 10^ 6 do 245x10^6 lat przed terazniejszoscia). Albo wiec czlowiek pierwotny istnial na naszej planecie znacznie wczesniej i rownolegle z innymi zwierzetami prehistorycznymi albo tez chronologia geologiczna - oparta na analizie rozpadu pierwiastkow radioaktywnych- pozostawia duzo do zyczenia.

   Zauwazmy tez, ze mowimy tu o "skamienialym blocie ". Oczywiscie kazdy z nas niegdys chodzil nad miekimi obrzezami rzeki czy morza i zostawial slady na mokrym piasku czy blocie. Slady te mialy z reguly bardzo krotki czas istnienia.  Rzeka rozlewala sie szerzej , przychodzil deszcz i zacieral slady albo pojawil sie nastepny spacerowicz, ktory nasze slady zadeptal. Jesli wiec obserwujemy obecnie takie utrwalone slady to sa one  skutekiem tego, ze "bloto" nie bylo czyms standartowym ale  stanowilo,  na przyklad, cement pochodzenia wulkanicznego (jak w Pompei) , ktory szybko sie zwiazal po przejsciu slado-tworcow. To zas sugeruje, ze miala w tym czasie miejsce jakas katastrofa: wybuch wulkanu czy olbrzymi pozar terenu nadrzecznego. Podobnie jest zreszta takze z innym "skamienielinami" - sladami biosfery przeszlosci. Sa one zawsze zwiazane z katastrofa biosfery antycznej w wyniku ktorej pewne elementy tego swiata zostaly  permanentnie utrwalone w ceramiczym "grobowcu".

    Zanim przejdziemy do problemu powstawania gatunkow, ktory to problem i jego metodyka stanowi esencje teorii ewolucji znanej takze pod nazwa neo-darwinizmu,  pozbierajmy fakty dotyczace powstania Ukladu Slonecznego oraz zycia na Ziemi. Oficjalna wersja wydarzen mowi, ze jakies 5 miliardow lat temu (czyli 5 x10^9 lat) powstal nasz uklad planetarny wokol Slonca jako gwiazdy cetralnej. Skad to wiemy?
    Jak wykazaly pomiary wieku najstarszch skal metoda radiometryczna owe skaly istnialy na Ziemi jakies 4.7 x10^9 lat. Czy sa to dane wiarygodne? Niekoniecznie ! Ocena wieku skal metoda radiometryczna wymaga stwierdzenia zawartosci w skale pierwiastkow pochodych do dlugozyciowych pierwiastkow rodzimych. Stezenia tych indykatorow wieku w skale sa bardzo male (rzedu kilku gramow w tonie). W dodatku wiemy (o czym dalej napisze), ze wiekszosc materii ziemskiej jest pochodzenia pozaslonecznego. Nasz uklad planetary powstal w wyniku nie-elastyczego zderzenia asteroidu pochodzacego z rozpadu gwiazdy supernowej z naszym Sloncem. Dzieki temu planety Ukladu leza niemal dokladnie w plaszczyznie zderzenia, ktora jest ekliptyka.

  Schematyczny obraz tego bardzo rzadkiego w skali kosmicznej zdarzenia przedstawiony jest na rysunku.

 W pewnym odleglym momencie przeszlosci Slonce padlo ofiara zderzenia z podrozujacym przez Kosmos fragmentem materii powstalym w wyniku wybuchu gwiazdy supernowej. Fragment ten niosl w sobie wszystkie pierwiastki ciezkie (ciezsze od zelaza), ktore w Sloncu nie mogly byc zsyntetyzowane. Byla to potezna bryla o masie okolo 3x10^29 kg, gestosci rzedu 5.5 Mg/m^3  i predkosci wzgledem Slonca wynoszacej okolo 320 km/sec. Parametr zderzenia wynosil okolo 350x10^6 m. Podczas zderzenia pocisk ow ulegl powierzchniowemu stopieniu (podczas przejscia przez wnetrze materii sloneczej) oraz fragmentacji. Opuszczajac atmosfere sloneczna fragmenty stopionej supernowej utworzly, wraz z materia zabrana ze Slonca, trzy planety "ciezkie" : Merkurego, Wenus i Ziemie i byc moze takze zalazek Marsa. Wychodzac ze Slonca ow pocisk wypchnal takze materie gazowa pochodzenia slonecznego (sklad glownie H, He, i lod), ktora utworzyla serie planet gazowych (tzw. zewnetrznych) takich jak Jowisz , Saturn, ran, Neptun i Pluton.

 Ow asteroid podrozowal przez dluzszy czas przez kosmiczna proznie i w tym czasie jadace na nim ciezkie pierwiastki promieniotworcze  wytwarzaly lzejsze pierwiastki pochodne, ktore oczywiscie po kolizji ze Sloncem, stopieniu i wymieszaniu z materia pobrana ze Slonca  staly sie materialem ziemskim. Ziemia byla w tym czasie stopiona kula zlozona z roznych pierwiastkow.  Skad to wiemy? Wskazuje na to stratyfikacja warstw o roznej gestosci (struktura cebulowa) wzdluz promienia Ziemi  oraz jej kulisty ksztalt wskazujacy na plyn, ktory formowal sie pod wplywem napiecia powierzchiowego warstwy zewnetrznej, ktora stygla najszybciej. Asteroidy stale moga miec ksztalty dowolne ( i takie maja). Na to aby powstal obiekt  astronomiczny o symetrii sferycznej jego materia musi byc chwili formowania w stanie plynnym. Co wiecej wystrzelona ze Slonca materia posiadala wysoka temperature - rzedu 7000 K co powodowalo, ze byla ona raczej mieszanina gazowa pierwiastkow a nie plynem stopionych zwiazkow chemicznych takich jak na przyklad tlenki. W wysokich temperaturach wiazania chemiczne ulegaja bowiem rozerwaniu (znanemu jako dysocjacja termiczna) zwlaszcza wtedy gdy, tak jak we wnetrzu Slonca, znajduja sie one pod dzialaniem wysokoenergetycznego promieniowania elektromagnetycznego. Synteza zwiazkow chemicznych a zwlaszcza tlenkow metali, krzemu,wegla i wodoru, a takze siarczkow, weglikow, krzemkow i  azotkow, nastapila dopiero po opuszczeniu atmosfery slonecznej i schlodzeniu przyszlych planet przez promieniowanie. W tym czasie nastapilo tez rozdzielenie atmosfery od powierzchni planety. Nasza Ziemia byla jak sie wydaje ze stanu obecego, planeta wyrozniona, na ktorej pozostaly olbrzymie ilosci wody pochodzace zapewne z syntezy wodoru i tlenu zabranych z materii slonecznej. Obfitosc pary wodnej naswietlonej wysokoenergetyczym promieniowaniem sloneczym byla tez glowna przyczyna powstania tlenu (czyli utleniajacej pra-atmosfery). Wodor bowiem jako gaz najlzejszy byl w stanie uciec z atmosfery ziemskiej w Kosmos. Tlen , azot i gazy szlachetne nie mogly tak latwo pokonac przyciagania formujacego sie juz ciezkiego jadra Ziemi mimo tego, ze temperatura naszej planety byla jeszcze bardzo wysoka- rzedu temperatur wnetrza pieca hutniczego. W miare uplywu czasu plynna materia ziemska ulegla stratyfikacji: wiekszosc pierwiastkow ciezkich o duzej gestosci utworzyla jadro (wewnetrzne) kuli ziemskiej wokol, ktorego uplasowaly sie kolejne warstwy o stopniowo malejacej gestosci i coraz nizszej liczbie atomowej wchodzacych w ich sklad pierwiastkow. My obecnie znajdujemy sie na tak zwanej skorupie ziemskiej, ktora wlasciwie jest analogiem "szlaki" wystepujacej w piecu hutniczym. Dokladniejszy obraz budowy kuli ziemskiej przedstawiam na rysunku.
Wszysko co faktycznie i bezposrednio wiemy o budowie i skladzie Ziemi ogranicza sie do  bardzo waskiej (glebokosc ok. 30km) warstwy wierzchniej zwanej skorupa. I tu zreszta nasza wiedza jest niepelna gdyz najglebsze kopalnie nie maja wiecej niz pare kilometrow glebokosci. To co jest i dzieje sie glebiej jest wynikiem spekulacji teoretycznych oraz pomiarow posrednich - takich jak rozchodzenie sie fal sejsmicznych.
Jak sie wydaje Wielki Konstruktor odgrodzil nas od jadra Ziemi warstwa szkliwa zwanego oliwinem (MgSiO3 x MgO). Glebiej lezy jadro zewnetrzne, ktore jest plynem zlozonym zapewne z mieszaniny stopionych metali o nieznanych proporcjach.Sa nimi zapewne metale ciezkie takie jak uranowce :
   Uran (temp.topnienia 1408 K , gestosc 19.1 g/cm^3), Pluton (temp.topn. 913K, gestosc 19.8 g/cm^3) oraz metale szlachetne: Zloto  (temp. topn. 1337K, gestosc 19.3 g/cm^3), Srebro (temp.topn. 1225K, gestosc 10.5 g/cm^3),  a  takze bardziej pospolite metale takie jak  Zelazo (temp.topn. 1811K, gestosc 7.81 g/cm^3) czy Nikel (tepm.topn. 1728K, gestosc 8.9 g/cm^3) .
   W rdzeniu Ziemi znajduje sie jadro wewnetrzne, o ktorym wiemy tylko tyle, ze jest cialem stalym. Mozna sadzic, ze sklada sie ono z platynowcow takich jak:
    Osm (temp.topn. 3306K, gestosc 22.5 g/cm^3), Iryd (temp.topn. 2720K, gestosc 22.5 g/cm^3), Ren (temp.topn.  3495K, gestosc 15.4 g/cm^3), Platyna (temp.topn. 2045K, gestosc 21.45 g/cm^3), Tor (temp.topn. 2118K, gestosc 11.2 g/cm^3), i zapewne metale ziem rzadkich.

  Wszystkie podane wyzej dane dotycza wlasnosc pierwiastkow pod cisnieniem atmosferycznym. Wiemy jednak, ze metale zarowno w stanie stalym jak i stopionym sa malo scisliwe. Jak wygladaja ich temperatury topnienia we wnetrzu Ziemi to trudno powiedziec gdyz mimo powszechnie panujacej opinii mowiacej, ze cisnienia wewnatrz jadra sa wysokie nie mamy na to przekonywujacych dowodow. Jadro otoczone jest bowiem gruba warstwa szklistego plaszcza co powoduje, ze jadro jest "samonosne" - jego cisnienie wewnetrzne nie jest zwiazane z naciskiem materii znajdujacej sie nad nim. Jadro znajduje sie w czyms w rodzaju batyskafu czy jaskini i warunki w nim panujace zaleza wylacznie od materii znajdujacej sie wewnatrz.

  
    Jak swego czasu pisalem (http://bobolowisko.blogspot.com/2010/12/bijace-serce-gei.html ), w mojej (i nie tylko mojej) opinii jadro zewnetrzne dziala jako periodyczny, powielajacy reaktor jadrowy, ktory dostarcza dodatkowej, procz Slonca, energii cieplnej ogrzewajacej nasza planete. Wskazuje na to periodycznosc okresow zlodowacenie obserwowanych przez glacjologow wciagu ostatnich 700 000 lat.
Jak widac na rysunku cykl energetyczny wykazuje okres ogrzewania i wzrostu temperatury trwajacy z grubsza 20 000 lat poprzedzony 130 000 letnim okresem oziembiania. Reaktor w czasie pracy ulega "zatruciu" produktami rozpadu o duzym przekroju czynnym na wychwyt neutronow. To powoduje zatrzymanie reakcji na jakies 130 000 lat, w ktorym to czasie produkty rozpadu sa usuwane droga dyfuzji do plaszcza i reakcja zostaje wznowiona. Jest to bardzo skuteczny sposob na odnowienie powierzchni Ziemi oraz likwidacje znacznej czesci biosfery. W tej chwili znajdujemy sie wlasnie w poczatkach okresu zlodowaceniowego co jest zreszta zaznaczone na rysunku.
 
Zycie na Ziemi jest  likwidowane takze droga okresowych (co 26x 10^6 lat, patrz D.M. Raup "The Nemesis Affair", 1986 ) bombardowan asteroidami. Na zalaczonym wykresie pochodzacym z dziela wyzej wspomianego pokazane sa  wielkie wymarcia pojawiajace sie wedlug Raupa co 26x10^6 lat  a wywolane okresowa wizytacja gwiazdy Nemesis albo planety X. Na wykresie brak jest wymarc o numerze cyklu 5 i 7 co moze oznaczac, ze albo jeszcze ich nie odkryto albo tez zblizenie niszczacych cial niebieskich nie spowodowalo wyjatkowo wiekszych zniszczen na Ziemi. Skala czasu wynosi 300 mln lat  przed chwila obecna a dokladnosc okreslenia czasu katastrof zaznaczona jest horyzontalna granica bledu.
   Jedno z takich zderzen zaowocowalo takze spekaniem plaszcza czyli oliwinowej powloki jak otacza jadro. Przez pekniecia wydostalo sie sporo materialu rozszczepialnego, ktory powedrowal az na powierzchnie Ziemi tworzac tam "kaluze reaktorowa", ktora dzialala przez pare milionow lat. Taki naturalny i samorzutnie niegdys pracujacy reaktor jadrowy znaleziono w Gabonie, w roku 1972, w kopalni w Oklo. Czas jego pracy oceniono na jakies 2 mld (2x10^9) lat przed chwila obecna. Jest calkiem mozliwe, ze istnieje na skorupie Ziemi wiecej tego rodzaju pozostalosci badz nawet ciagle dzialajacych "kaluz" reaktorowych. Za istnieniem reakcji jadrowej w jadrze zewnetrznym przemawia takze duza procentowo zawartosc izotopu He-3 w stosunku do He-4  jaka obserwujemy w gazie ziemnym. Isotop He-3 jest produktem rozpadu beta trytu (H-3) , ktory jest izotopem krotko-zyjacym a powstajacym w reakcji neutronu z wodorem z wody (za posrednictwem deuteru).

   Te okresowe katastrofy mowia nam jednak takze o tym, ze rozwoj zycia na ziemi i generacja nowych gatunkow nie jest prawdopodobna droga powolnych zmian genotypu kontrolowanych przydatnoscia w walce o byt.  Okresy zmian cieplo-zimno sa bowiem zbyt krotkie aby mechanizm darwinowski mogl skutecznie tworzyc nowe rodzaje metoda kumulacji mutacyjnych modyfikacji. Jesli wezmiemy pod uwage wspomniane wyzej liczne katastrofy, jakie trapily nasza Ziemie i jej biosfere to wynika z tego, ze to raczej tworca teorii katastrof, baron Jerzy  Cuvier mial racje gdy pisal:" Swiat zwierzecy we wczesniejszych epokach Ziemi byl zbudowany wedlug tych samych zasad jak dziesiejszy. Wsrod rozmaitych teorii o pochodzeniu organizmow nie ma bardziej nieprawdopodobnej niz ta,  wedlug ktorej poszczegolne formy zwierzat powstaly w wyniku stopniowego rozwoju... Jesli ta hipoteza mialaby byc sluszna to wowczas powinno by sie rowniez znajdowac slady takiego stopniowego przeksztalcania. Tymczasem jak dotad ani jedna poszlaka na to nie wskazuje. Dlaczego we wnetrzu  Ziemi nie zachowaly sie zadne swiadectwa takiej genealogii? Poniewaz nie istnialy, a gatunki w dawnych epokach byly tak samo niezmienne jak dzis...".

  Odmienny punkt widzenia  prezentuje obecna forma teorii ewolucji naturalnej znana pod nazwa neo-darwinizmu. Jej zaleta jest koncepcyjna prostota. Niestety jest to tez jej jedyna zaleta. Zgodnie z teoria ewolucji biosfera wylonila sie i uksztaltowala  na Ziemi w ciagu miliardow lat poczynajac od stworzen jednokomorkowych, ktore powstaly w wyniku przypadkowych syntez zwiazkow chemicznych zachodzacych w zbiornikach wodnych pra-Ziemi. Motorem rozwoju byly przypadkowe mutacje zachodzace w DNA organizmow zywych. Jesli mutacje te powodowaly to, ze potomstwo zmutowanego organizmu mialo pewna przewage w utrzymaniu sie przy zyciu i wytworzeniu liczniejeszego potomstwa to ta wersja organizmu z biegiem czasu opanowywala caly habitat jej dostepny. Tak wiec srodowisko i walka o byt stanowily naturalne sito selekcjonujace organizmy jakie obserwowano w kolejnych epokach biosfery ziemskiej. Wedlug teorii ewolucji wszystkie organizmy zywe - czy sa nimi zwierzeta czy rosliny- pochodza od wspolnego przodka. Na tej koncepcji oparte jest "drzewo" biosfery, ktorego galezie odpowiadaja roznym gatunka zwierzat i roslin jakie obserwujemy obecnie (i jakie istnialy w przeszlosci).
 Zalaczony rysunek , pochodzacy z ksiazki noblisty (bio-medycznego), prof. Christiana de Duve "Singularities" (Cambridge University 2005) pokazje jedna galaz tego drzewa dotyczaca rozwoj homoidow.Zdaniem dostojnego noblisty wszystkie znane paleo-homoidy a takze homo sapiens sapiens (czyli my) wyewoluowaly z pra-szympansa przez okolo 8 milionami (8x10^6) lat. Na osi pionowej podana jest pojemnosc mozgu poszczegolych homoidow. Jak widac neadertalczyk (zapewne jasowlosy i niebiesko-oki slodki brutal) byl gatunkiem najinteligetniejszym, na co zreszta wskazuja budowle neolityczne, nie do zrobienia nawet obecnie dla homo sapiens sapiens bez skomplikowaych maszyn budowlanych. Nie mniej to nie on jest obecnie "korona stworzenia" gdyz wymarl z nieznanych powodow jakies 50 000 lat temu. Autor nie wyjasnia  czy i jakie konkretnie homoidy wywodza sie np. od pra-goryla czy pra- orangutanga. Obserwujac tlum wielorasowy jaki wystepuje w USA moge sie jednak domyslac tych odleglych pokrewienstw sadzac po danych taksometrycznych.Galaz rodzaju homoidow przedstawiona na rysunku jest tez interesujaca z tego powodu, ze wypisane po prawej stronie nazwy gatunkow kopalnych (i jednego istniejacego wspolczesnie -homo sapiens sapiens) reprezentuja wg. ewolucjonistow kolejne mutacje "podstawowego homoida" reprezentowanego przez wznoszaca sie linie przerywana drzewa genealogicznego homoidow. Jesli chodzi o gatunki wspomniane to istnieja ich bardzo nieliczne szczatki szkieletow. Nie ma natomiast zadnych sladow paleobiologicznych przedstawicieli owego rdzenia homoida. Jest to zreszta typowe dla spekulacji jakie uprawia neo-darwinizm i znane pod nazwa "brakujacych ogniw" lancucha ewolucji.
   Podstawowa wada teorii ewolucji jest to, ze jej zwolennicy nie sa w stanie podac mechanizmu proponowanych przez siebie procesow. Owszem, mutacje wystepuja - i sa najczesciej szkodliwe dla gatunku (patrz choroby genetyczne) oraz niszczone przez organizm rodzicielski (uklad odpornosciowy czy mordowanie "nieudanego potomstwa" przez rodzicow). Srodowisko stanowi tez sito populacji eliminujace osobniki o mniejszej zdolnosci przetrwania. Ale sito to dziala w kierunku zmniejszenia puli dostepnych dla gatunku genow a nie w kierunku wprowadzenia nowych i radykalnych zmian genotypu. W przypadku slynnej angielskiej cmy o ciemnym i jasnym odcieniu ubarwienia, srodowisko w formie zasmolenia kory drzew moglo istotnie wplynac na liczebnosc poszczegolnych odmian. Ale w dalszym ciagu "podobne rodzilo podobne" . Ptaki mogly usunac z populacji wersje jasniejsza cmy i tym samym zubozyc dostepna pule genow dla tego owada - ale to wszystko. Jak dotad nieznany jest fakt zmiany rodzaju zwierzecia wynikajacy z mutacji wyjsciowego genotypu. Z cmy nie powstaje osa ani z psa kot ani tez z kolorowych rodzicow ludzkich nie rodzi sie dziecko rasy bialej. I tak jest nie tylko w naturze ale takze w warunkach laboratoryjnych gdzie mozemy przyspieszac i inicjowac bieg zdarzen.

  Podobny brak komfortu teoretycznego przejawia ide powstania materii zywej z mieszaniny zwiazkow chemicznych istniejacych w skorupie pra-Ziemi. Wiemy, ze pewne ilosci (chyba osiem z dwudziestu) aminokwasow bioracych udzial w istotnych dla zycia biopolimerach udalo sie zsynteteyzowac ze zwiazkow prostszych operujac zmianami cisnienia i wyladowaniami elektrycznymi. Ale aby ten wynik uzyskac konieczne bylo bardzo staranne dobranie warunkow takiej "losowej" syntezy. W chwili obecnej chemicy-organicy sa w stanie zsynteteyzowac wiekszosc biologicznie waznych makromolekul ale syntezy takie nigdy nie sa jednostopniowe i wymagaja wielu krokow posrednich a przede wszystkim znajomosci budowy zwiazku, ktory zamierzamy uzyskac. Nie ma mowy o tym aby tak skomplikowane zwiazki powstaly droga losowych zderzen nieelastycznych w roztworach!


   Jak wiemy obecnie rozwoj organizmu i jego cechy sa zdeterminowane przez kod genetyczny. Jest to zapis wlasnosci oraz instrukcja budowy jednoczesnie a z punktu widzenia czlowieka wspolczesnego jest to przekaz informatyczny o  komplikacji daleko przekraczajacej wszystkie kody komputerowe jakie dotad napisano na Ziemi. Nie ma najmniejszej szansy na to, aby kod o takiej zlozonosci powstal samorzutnie droga stopniowych zmian losowych jakiegos kodu wyjsciowego. Tak zreszta jak nie ma nadzieji na to aby moj kot napisal powyzszy tekst chodzac losowo po klawiatutrze komputera.
  Nie chce tutaj przedluzac wywodu, ktory i tak przekroczyl ramy felietonu. Ale moim zdaniem rozwoj zycia na Ziemi nie mogl powstac droga zwana przez teoretykow ewolucja jako "naturalna". Wszystko wskazuje na to, ze konieczna byla interwencja jakiejs inteligencji wyzszej.