(odpowiadajaca z grubsza temperaturze obecnej czyli zeru stop. Celsjusza) , ktora to temperatura pozniej spadala az do jakis 20 000 lat temu kiedy to osiagnelismy ostatnie minimum temperatury (wynoszace -8 stop. C.). Jakies 50 000 lat temu w Europie grasowali jeszcze neandertalczycy i rozpoczynalo sie wymieranie wielkich ssakow takich jak mamuty czy mastodonty. Hipoteza ta ma pewne zalety bowiem wsrod Indian dominuje najstarsza podobno grupa krwi (zapewne pochodzaca od dziadka Neandertala) Zero Rh+ (ktora zreszta ja mam takze). Istnieje tez pewne podobienstwo antropologiczne pomiedzy na przyklad Tybetanczykami czy Czukczami a Indianami Nawajo-obserwujemy podobny ksztalt czaszki, brak owlosienia na twarzy i brazowy kolor skory. Ale wiekszosc Indian nalezacych do innych plemion ma kolor skory raczej czerwonawy (stad ten szlachetny czerwonoskory pojawiajacy sie niekiedy w literaturze). Nie wystepuje u nich takze tak zwany fald mongolski czy wyraznie skosne oczy. Ostatnio przeczytalem tez, ze faktycznie pierwszymi osadnikami w Ameryce prehistorycznej byli przedstawiciele rasy bialej, ktorzy pozostawili swoj odcisk genetyczny w Indianach z plemion Hopi i Zuni a jeszcze wczesniej byli mieszkancami tak zwanych puebli czyli pietrowych domow mieszkalnych zbudowanych z cegiel wycietych z piaskowca i opierajacych sie jedna sciana o zbocze kanjonu. Byli to tak zwani Anasazi - lud ktory wymarl badz zostal wymordowany okolo roku 500 AD (czyli pod koniec istnienia Cesarstwa Rzymskiego) . To wszystko sa zreszta opowiesci nie posiadajace ani dobrze zdefiniowanej chronologii ani tez pewnych zrodel historycznych.
W czasie obecnym rezerwaty indianskie sa jednymi z najubozszych regionow USA i jest tak mimo wystepowania tam wielu cennych zloz mineralnych, braku podatkow (tax-free land) oraz rozbudowania licznych osrodkow gier hazardowych sluzacych obecnie do finansowego skalpowania bialej populacji. Dlaczego tak jest trudno okreslic jednym slowem. Plemiona indianskie sa bowiem rzadzone przez mafie "wodzow", ktora jest do cna skorumpowana i wysysa znaczne dochody z roznych przedsiewziec dla swoich celow oraz celow bialych "traderow" . W rezerwatach panuje nepotyzm, ktory zreszta jest wzmacniany celowo przez urzednikow Biura do Spraw Indian , ktorego zadaniem jest zarzadzanie rezerwatem z ramienia rzadu federalnego. Urzednicy ci wola aby indianskie "masy" byly pacyfikowane przez wspolziomkow co zreszta przypomina sytuacje Polakow w czasie PRLu i obecnie. Na to wszystko naklada sie tez wrodzone Indianom zamilowanie do tradycyjnego zycia i obrzadkow, ktore utrudnia wprowadzenie nowosci przez administracje federalna. Nawet jesli Biuro d/s Indian wystawi im nowoczesniejsze domki (co prawda tandetne) ale z bierzaca woda i ubikacja to wielu Indian nie chce w nich mieszkac wolac tradycyjne hogany (osmiokatne ziemianki z dziura w suficie dla wentylacji ogniska - przypominajace jurty mongolskie) i wychodkiem lub latryna zewnetrzna . Inni zas preferuja "barakowozy" jako pomieszczenia mieszkalne. Sytuacja ta zreszta pogarsza sie obecnie gdyz moda panujacej multikulturowosci spowodowala zmniejszenie nacisku administracji na poddanie Indian i innych mniejszosci dzialniu "amerykanskiego tygla". Dawne haslo "Zabij Indianina - zrob z niego czlowieka" w sensie poddania tubylcow wplywowi edukacji "bialego czlowieka" zostalo potepione publicznie (wraz z katolicka szkola, ktora je realizowala) i przerwanie nurtu asymilacji zostawilo ich wlasciwie w zawieszeniu. Tradycyjna kultura i swiadomosc nie jest w stanie utrzymac ich przy zyciu i zdrowiu ale jest wystarczajco silna aby oddzielic ich od rdzenia amerykanizmu wspolczesnego. Znowu nasuwa sie tu analogia z sytuacja w Polsce.
Jak wyglada obecne zycie w rezerwacie "od podszewki" mozna zobaczyc na podstawie powiesci Wayne Johnson'a ("The Devil You Know", "Don't Think Twice", "Six Crooked Highways"). Autor bedac sam Indianinem z Minnesoty jest jednoczesnie utalentowanym pisarzem i wychwytuje rozne aspekty wspolczesego "indianstwa" w USA. Abstrachujac od watku kryminalnego wiele informacji o zyciu Nawajow mozna znalezc tez w powiesciach Tony Hillermana. William Kent Krueger'a jest innym "bialym" powiesciopisarzem opisujacym zycie Indian w Minnesocie. Sa to powiesci fabularne ale dajace dobry obraz stosunkow w rezerwacie. Podobnie uzyteczna byla znana powiesc Z. Nienackiego "Raz do roku w Skirowlawkach" i pare innych jego dziel dajacych doskonaly obraz zycia na wsi w PRLu a moze i nadal.
Innym powodem ubostwa Indian jest ich "cepelizacja" a zwlaszcza komercjalizacja ich wyrobow "ludowych" . Sa to wyroby niekiedy oryginalne a czasem nawet ladne. Polityka "traderow" jest jednak taka aby zrobic z nich "dziela sztuki ludowej", ktore tez sa odpowiednio wysoko wyceniane i sprzedawane w sklepach pamiatkarskich. Jest to znowu przypadek ekonomii, w ktorej wytworcy wyceniaja sie znacznie powyzej wartosci rynkowej swoich towarow. Wysokie ceny oczywiscie powoduja malenie popytu to zas zmniejsza dochody samych producentow.
Jak zwykle nasuwa sie tu analogia z podhalanskimi wyrobami ludowymi, ktorych ceny sa niewspolmiernie wysokie w porownaniu z ich wartoscia artystyczna. Sa to bowiem produkty pol-przemyslowe, ktore z tradycyjnymi wyrobami goralskimi maja tylko zwiazek odlegly.Nie sa to ani wytwory unikalne ani tez nie przedstawiajace jakiejs specjalnej techniki wykonania. Oryginalna sztuke goralska zniszczyly licea artystyczne, ktore wypaczyly i zdeformowaly tradycyjne wzory tego regionu.
Pleciony talerz (a'$150) i miseczka z piaskowca Nawajo z obrazkiem slonca ($50.)
Piaskowy obrazek ze swastyka - ulubionym symbolem Nawajo.
Dywanik Nawajo z tradycyjnym dla rodu wzorem (a' $ 2000). Oryginalny i welniany ale w koncu to tylko derka na konia.
Lalki obrazujace rozne postacie mitologiczne Nawajo i Hopi.
Nizej Skala Pajaka w Kanionie de Chelly. Symboliczny monument faliczny indiuanskiego przemyslu artystycznego. Jaki czas temu ustawiono na szczycie tej skaly samochod terenowy Jeep jako dowod, ze tym pojazdem dojedziesz wszedzie.
Sami "traderzy" kupuja owe wytwory indianskich rzemieslnikow tanio na aukcjach i wystawiaja z wysokimi cenami czekajac na bogatego kolekcjonera. Jest to nonsens gdyz juz w momencie wyjscia ze sklepu zakupione dzielo sztuki ludowej traci 99% swojej wartosci. Pogon za zbyt wysokim zyskiem praktycznie eliminuje miejsca pracy. Jest to znowu sytuacja, ktora widzimy w Polsce gdzie lud pracujacy domaga sie wynagrodzen "europejskich"- niewspolmiernych do wartosci produktu czy uslug jakie serwuje. W efekcie zamykaja sie w Polsce miejsca pracy a populacja albo wegetuje albo emigruje. Na domiar zlego otwarcie granic na przeplyw towarow z Meksyku spowodowalo naplyw podobnych wytworow "indianskiej sztuki ludowej" produkowanych przez Indian meksykanskich. Sa one znacznie tansze co dodatkowo obniza popyt na produkty amerykanskie. Jak widac ekonomia jest uniwersalna i powszechne takze sa metody wyjscia z poglebiajacego sie nadal kryzysu globalizacji. Kiedy jednak dojdzie to do swiadomosci ogolu tego powiedziec nie moge. Jak zwykle wszyscy pragna aby isc dalej w tym samym kierunku czyli do ekonomiczej czarnej dziury a jednoczesnie chca aby bylo im lepiej.
Nie jest to niestety mozliwe. Droga do ekonomicznej katastrofy jest jak droga grzechu- szeroka i wygodna. Natomiast aby z tej katastrofy wyjsc musimy obrac droge sprawiedliwego. Ta zas jest waska jak ostrze miecza.