Ostatnio czytam ksiazki badz obserwuje w telewizji publicznej najrozniejsze programy zwierzecych psychologow badajacych uczuciowosc i inteligencje zwierzat a niekiedy nawet ich zdolnosci parapsychiczne.
Moja suczka Duki oraz jej przyjaciolka kotka Molly dziela kanapke w kuchni |
Trzeba powiedziec zreszta, ze pochodzenie psow jest problemem rownie metnie przedstawiaym przez biologow jak pochodzenie czlowieka. Autorzy ksiazki uwazaja, ze psy nie sa oswojonymi wilkami ale raczej gatunkiem oportunistycznym, ktory dobrowolnie porzucil samodzielne zdobywanie pozywienia aby kolaborowac z czlowiekiem w zamian za pozywienie, towarzystwo i byc moze takze za miejsce przy ogniu.
Takie sojusze miedzygatunkowe wystepuja takze w innych obszarach biosfery. Istotnie, pod wzgledem taksometrycznym wilk rozni sie od psow (a takze kojotow , lisow, szakali czy hien). Ma on w przede wszystkim znacznie mocniejsza budowe i wieksza czaszke pozwalajaca mu na silniejszy zacisk szczek. To sa cechy przydatne nawet wtedy gdy wilk jako gatunek oswojony przeszedlby na sluzbe ludzka.
Wymienione wyzej gatunki naleza do wspolnego rodzaju i moga tworzyc plodne hybrydy (np psy mameluki czy husky). Ale sa to w gruncie rzeczy odrebne rasy posiadajace osobne etiologie rozwoju podobnie jak to ma miejsce wsrod ras ludzkich. Jest bardzo watpliwe aby rasy te mialy wspolego przodka w biologicznej prehistorii. W kazdym zas razie cechy budowy ciala typowe dla wilkow nie bylyby niekorzystne w przypadku ich udomowienia wiec trudno podejrzewac, ze pies powstal w wyniku celowych wyborow ludzkiego hodowcy czy byl nim neandertalczyk (zapewne szczuply bialy blondyn z niebieskimi oczyma) czy tez homo sapiens. Bylaby to bowiem niecelowa degradacja wyjsciowego materialu biologicznego w dodatku dokonana w czasie gdy istota aktywnosci hodowlanej nie byla jeszcze opanowana pod wzgledem praktycznym.
Jak kazda ksiazka pisana przez kilku autorow tak i ta ma problem z koncentracja tekstu na wybraych zagadnieniach oraz postawieniem i wsparciem dowodowym tez. Rozne watki tematyczne sa porozrzucane po calej objetosci ksiazki i przerywane dygresjami, ktorych celem jest zapewne przyblizenie autorow jako osob czytelnikowi. Osobiscie wolabym prezentacje bardziej zwiezla gdyz wylawianie ziaren od plew zabiera niepotrzebnie czas. W kazdym razie porownanie psow i wilkow pod wzgledem umiejetnosci odczytywania ludzkich gestow i innych sugestii wskazuje, ze wilki a ogolniej oswojone zwierzeta dzikie sa skuteczniejsze od gatunkow udomowionych w rozwiazywaniu problemow jakie stawial przed nimi eksperymentator. To co powodowalo gorsza skutecznosc psow wynikalo z ich socjalizacji i uprzedniego wychowania. Byly w tym podobne do ludzkich dzieci postawionych w podobnej sytuacji.
Aby nie byc goloslownym przytaczam tu opis doswiadczenia . Przed grupa psow oraz przed grupa do pewnego stopnia oswojonych wilkow postawiono identyczny problem. Znalezc zabawke czy porcje zywnosci ukryta pod pudelkiem nalezacym do rzedu pudelek, z ktorych inne byly puste. Prowadzacy eksperyment wskazwal zwierzeciu z pewego oddalenia pod ktorym pudlekiem jest "ciasteczko" . Psy odczytywaly gest czlowieka prawidlowo i odnajdywaly obiekt schowany. Wilki mimo ich uprzedniej socjalizacji nie byly w stanie skorzystac z sygnalizacji czlowieka bez uprzedniej tresury. Wskazywalo to na fakt, ze zwierzeta dzikie, nawet jesli byly chowane przez ludzi od dziecka, nie potrafia nawiazac latwej korespodencji z ludzmi i poslugiwac sie znakami. Nastepnie doswiadczenie zmodfikowano w ten sposob, ze "ciasteczko" ukryte uprzednio pod jednym pudelkiem (w obecnosci zwierzat, ktore widzialy gdzie bylo ono ulokowane) , przeniesiono takze pod zwierzeca obserwacja pod inne pudelko. Psy (tak jak dzieci) ignorowaly ostatnia obserwacje i szukaly najpierw "ciasteczka" pod stara lokacja. Dopiero gdy go tam nie znalazly zwrocily sie do pudelek alternatywnych. Natomiast wilki nie popelnialy takiego bledu tylko szukaly "ciasteczka" od razy pod wlasciwym pudelkiem. Wskazuje to na zjawisko "rutynizacji" wynikajacej z uprzedniej wiedzy na dany temat wystepujacej u dzieci i zwierzat domowych. Tej rutynizacji sa pozbawione zwierzeta dzikie, ktore za kazdym razem analizuja sytuacje od nowa na podstawie posiadanej informacji. Jak sie okazuje posiadana przednio wiedza o przedmiocie moze byc takze wielkim hamulcem podczas rozwiazywania problemu. Obserwowalem to czesto w obcowaniu z kolegami naukowcami, ktorzy przez sam fakt tego, ze "wiedzieli jak jest" byli nie zdolni do nierutynowego podejscia do zagadnienia. Temu zreszta zawdzieczamy dlugotrwalosc istnienia w swiadomosci ludzkiej ( w tym w swiadomosci naukowcow) roznych, jak sie pozniej okazalo, calkowicie blednych pogladow. Takich jak np teoria "plaskiej Ziemi", astronomia Ptolemeusza, teoria ewolucji , mechanika kwantowa itp a takze roznych teologii. Wiedza jest informacja bardzo wartosciowa ale tez taka ktora zakuwa nas w pewne "kajdany poznania". Te zas blokuja nasza reakcje gdy przydzie do rozwiazania problemu dotad nie spotykanego a w dodatku sprzyjaja wylaczeniu logiki myslenia wtedy gdy wymagalaby ona rewizji uprzednio przyjetego swiatopogladu. Zwierzeta i ludzie "udomowieni" sa w stanie zrobic wiele aby swiat ich otaczajacy "byl taki jak mysla , ze jest" zamiast dopasowywac wlasny model swiata do rzeczywistosci. Stad bierze sie na przyklad powszechne obecnie przekonanie, ze dzialalnosc ludzka jest sprawcza przyczyna ocieplenia klimatu mimo, ze dane doswiadczalne mowia nam cos wrecz przeciwnego (http://bobolowisko.blogspot.com/2013/04/efekt-cieplarniany-raz-jeszcze.html ). Ten bledny poglad ma powazne konsekwencje gospodarcze (np zamykanie kopaln wegla w Polsce) czy rozwoj drogich "zielonych" technologii energetycznych ale bezwladosc umyslowa spoleczenstwa wydaje sie nie do pokonania gdyz osiagnela ona poziom "ekologicznej religii".
Innym problemem omawianym w ksiazce byl mechanizm i konsekwencje "udomawiania" zwierzat. W tym celu autorzy odwiedzili jeden z centrow przodujacej nauki radzieckiej gdzie kontynuowane sa badania Prof. Bieliajewa - pioniera sowieckiej genetyki, nad udomowieniem "srebrnych" lisow syberyjskich. Celem hodowcow bylo uzyskanie odmiany lisa syberyjskiego, ktory posiadalby rownie piekne futro jak lis dziki ale bylyby udomowiony w tym sensie, ze posiadal przyjazna dla ludzi nature i stosowne, podobne do psa, zachowanie. Jak wykazalo doswiadczenie, zaledwie okolo 10% populacji lisow hodowlanych, juz uprzednio wyselekcjowaych pod wzgledem jakosci futra, jest malo agresywna w stosunku do czlowieka i przejawiala cechy udomowienia. W miare selekcji kolejnych pokolen lisow "malo agresywnych" okazalo sie, ze lisy te stanowia gatunkowa anomalie przejawiajaca sie w zmianach budowy ciala (opadajace uszy, zakrecony ogon, plany roznokolorowe na futrze a takze zmieniony tryb reprodukcji -nadmierna seksualnosc, itp) . To dowiodlo, ze pod wzgledem hodowlanym caly eksperyment byl kolosalnym niewypalem. Wyselekcjonowane lisy "przyjazne ludziom" czyli udomowione" byly zboczeniem Natury powodujacym utrate tych cech taksometrycznych, ktore byly wlasnie cenne z uzytkowego punktu widzenia. Jak autorzy sprawdzili, udomowione lisy przejawialy takze identyczna jak psy zdolnosc rozumienia ludzkich gestow i komend. Bylo tak mimo, ze hodowcy radzieccy nie koncentrowali sie na kwestii umyslowych zdolnosci swoich podopieczynych.
Interesujacym wnioskiem z tych badan bylo to, ze udomowienie zwierzat dzikich moze nastapic spontanicznie dzieki temu, ze w kazdej populacji wystapia negatywne dla przetrwania gatunku osobniki, czesto rozniace sie takze pod wzgledem cech budowy do tego stopnia by byc zapewne ostracyzowane przez wiekszosc populacji, ktore beda gotowe na wspolprace z czlowiekiem - w zasadzie ich najwiekszym wrogiem, zamierzajacym w przyszlosci obedrzec je ze skory. Autorzy uwazaja, ze kolaboracyjnosc tych osobnikow, ktore przejawily tendencje oportunistyczne dowodzil ich genialnosci w "chwyceniu okazji" dla zwiekszenia ich szans reprodukcji. Mozna jednak patrzec na to z innego punktu wiedzenia, gdyz jak obserwuje, populacja ludzka poddawana jest obecnie procesowi "udomowienia", ktorego celem jest zmniejszenie agresywosci w stosunku do populacji "zboczonych" czy narodowosci z ktorymi dawniej walczylismy o byt i habitat. Produktem tego procesu hodowlanego moze byc nie tylko drobny detal w postaci zakreconego ogona czy zalamanych uszu. Cena udomowienia moze byc takze utrata tych cech, ktore wlasciwie definiowaly nasz "narodowy gatunek".
Szczerze zachecam wszystkich do przeczytania owej ksiazki. Wymienione wyzej eksperymenty i obserwacje nie wyczerpuja bowiem calej tresci tam zawartej. Omawiane sa w niej takze takie wazne kwestie jak obyczaje malp czlekoksztaltnych i wiele innych zagadnien.
Jesli zas chodzi o "polski system odniesienia" to okreslenie , ze polskie spoleczenstwo zeszlo na psy po 1945 roku nabiera w swietle tych badan calkiem nowego znaczenia.