wtorek, 17 listopada 2015

Czarna flaga Mahdiego

   Z okazji ostatnich wydarzen w Paryzu w rozmowach ze znajomymi oraz mediach, ktore ogladam w USA pojawily sie stwierdzenia "lagodzace" .  Mysle tu o wypowiedziach konstatujacych, ze mahometanizm jest w swojej istocie religia pokoju a dzihad i zamachy sa dzielem fanatykow, ktorzy nie maja poparcia wsrod spolecznosci mahometanskiej ani tez podstaw swiatopogladowych w koranie czy muzulmanskiej tradycji religijnej.

     Nic dalszego od prawdy! Mahometanizm jest religia "wojujaca", ktora dzieli swiat na teren zamieszkaly i rzadzony przez lud islamu oraz na teren zamieszkaly przez "dzicz" czyli giaurow, ktorych koran nakazuje nawrocic badz wymordowac. Zeby nie byc goloslownym przytocze tu pare tzw surat, czyli nakazow,  koranu:

" Wytepiajcie tych, ktorzy nie wierza w Boga i w dzien ostateczny, ktorzy nie przestrzegaja tego, czego im Pan Bog (Allah ) nakazal i ktorzy nie wyznaja prawej wiary, i w ogolnosci wszystkich , ktorzy nie wierza w pisma zeslane od Boga, wytepiajcie giaurow, chyba ze oplacac beda danine wlasnymi rekami i stana sie zupelnie podporzadkowani" [Koran IX, 29-30]

 "Jesli nie pojdziecie walczyc (z giaurami) , Allah was srogo ukarze i inny narod na waszym miejscu postawi, a wy niczym nie bedziecie mogli wstrzymac jego zemsty, bo moc jego jest nieskonczona." [Koran IX, 38-39]

Mahometanie sa takze zobowiazani do wprowadzenia obowiazywania prawa koranicznego (szaria) tam gdzie zamieszkuja bez wzgledu na to w jakim kraju sie osiedla. Obszary stosowania tego prawa wystepuja nawet w tak laickim panstwie jak USA.  W 2002 roku Osama ben Laden oznajmil :

  "Mahometanie a zwlaszcza ci, ktorzy posiadaja wiedze, maja rozpowszechniac prawo koraniczne na calym swiecie . Jest to ich swiety obowiazek. Nie prawa okreslane ogolnie jako " sprawiedliwosc, moralnosc i uprawnienia"- tak jak to rozumieja masy. Tylko szaria islamska jest podstawa... Mahometanie maja obowiazek najechania ziem niewiernych , okupowac je i zmienic ich system rzadow na islamski, zabraniajac jakiejkolwiek praktyki, ktora stoi w sprzecznosci z szarija. Niektorzy mowia, ze prawo koraniczne nie wkracza tam gdzie istnieja lokalne wierzenia . Jest to opinia falszywa! Jest bowiem naszym religijnym obowiazkiem aby narzucic nasze wierzenia innym. " [cytat umieszczony w ksiazce autorstwa Glenn Beck'a pt. "It is about Islam", 2015]

Zauwazmy, ze aktualne panstwo islamskie (Islamis State of Levant and Syria) ISIS, z ktorym obecnie walczy Francja i USA przyjelo nazwe Kalifatu a wiec jednolitego systemu absolutystystycznego laczacego administracje, prawo i religie w jedna calosc. Jego bojownicy uwazaja sie za armie Mahdiego w islamskiej tradycji "ukrytego, dwunastego immana", ktory  to Mahdi (https://en.wikipedia.org/wiki/Mahdi) wraz z Chrystusem ma dokonac ostatecznej bitwy pomiedzy "wiernymi" i niewiernymi pod miejscowoscia Megido (Armagedon) obecnie znajdujacej sie polnocnym Izraelu. Po zwyciestwie nastapi Dzien Sadu Ostatecznego.


   Mamy wiec do czynienia z krucjata religijna podobna do tej jakiej doznala Europa w sredniowieczu. Jej podstawa jest ideologia mistyczna, ktora siega daleko poza zadania czysto ekonomiczne i ktorej nie zazegna tolerancja ze strony rasy bialej czy "wziecie na socjalny granuszek" emigrantow z przeludnionej Afryki i Azji Mniejszej. Wszelkie swiadczenia uznaj oni bowiem za nalezne im daniny, do ktorych giaurowie sa zobowiazani wobec wyznanwcow Allaha. Jest tez zludzeniem, ze mahometanska Turcja moze sluzyc za bariere powstrzymujaca fale emigracji. Jesli istotnie chcemy zatrzymac niekorzystny bieg wydarzen na Bliskim Wschodzie to jedyna droga jest wykorzystanie odwiecznej nienawisci jaka istniala w swiecie muzulmanskim pomiedzy sektami szyitow (glownie w Persji) i sunnitow (glownie Arabowie ale nie tylko).  Idea Kalifatu jest bowiem realizowanym projektem tych ostatnich. Nie jest wiec przypadkiem, ze prez. Obama usiluje poprawic stosunki polityczne z Persja i moze nawet dopuscic aby kraj ten uzyskal bron atomowa. 

   Swego czasu, gdy narody "bialej" Europy braly jeszcze powaznie przykazania Nowego Testamentu chrzescijanskie intencje misjonarstwa, niekiedy nawet zbrojnego, stanowily pewna przeciwwage dla agresywnej ideologii islamu.  Obecna kampania antychrzescijanska i natezona indoktrynacja ateistyczna prowadzona pod przykryciem tak zwanego "swiatopogladu naukowego" dokonaly ideowego rozbrojenia bialej rasy. Jesli chcemy utrzymac nasza cywilizacje, taka jaka jest,  to jedynym wyjsciem jest agresywne wyplenienie mahometanskich wtretow z Europy. Jest prawda, ze wielu muzulmanow przestalo juz byc "dobrymi muzulmanami" tak jak i wielu chrzescijan jest wyznawcami Chrystusa tylko nominalnie. Ale istotna jest ta ideologicznie motywowana nawet nie wiem czy mniejszosc. Bowiem lud przylaczy sie do strony wygrywajacej z prostego oportunizmu. Widzielismy to w Polsce gdy ta zostala zdominowana ideologia i administracja komunistyczna i zobaczymy to w UE jesli nie polozymy tamy zalewowi kolorowej dziczy.

Wiecej o obyczajach i wierzeniach mahometan znajda panstwo w:

"Religie Swiata" ks. dr. Eugeniusz Dabrowski (red,) Pax 1957,
"It is about Islam- exposing the truth about ISIS, al Qaeda, Iran and the Caliphate", Mercury, 2015


sobota, 14 listopada 2015

200 zabitych. 200 milionow przestraszonych.

  

 Nasze media masowego przekazu  pogrążyły się w orgii współczucia dla poszkodowanych i przestraszonych paryżan i ogólniej Francuzów.  Trzeba zresztą przyznać, że wczorajszy zamach mahometan był doskonale zaplanowany i wykonany. Pokazał on całkowitą bezradność umysłową i policyjno-wojskową reżimu Holland'a i możliwości jakie stoją i zapewne zostaną wykorzystane ponownie przez mahometańską partyzantkę miejską.  Jako osoba o nastawieniu mistycznym zastanawiam się też czy nie była to ponowna, po ataku na redakcję tygodnika satyrycznego, kara Najwyższego za obecne wykroczenia Francuzów w postaci ułatwionej migracji pogan afrykańskich i blisko-wschodnich na teren chrześcijańskiej Europy. Na pewno też nie pomógł tu  w Jego oczach wyjątkowo niehigieniczny francuski wynalazek stosunku płciowego znany pod nazwą "miłości francuskiej". Pomijając zresztą te grzeszki już wcześniej pisałem o konieczności okiełznania infiltracji krajów Europy przez hordy ludności kolorowej (http://bobolowisko.blogspot.com/2015/09/o-zaletach-apartheidu-i.html , http://bobolowisko.blogspot.com/2015/09/inwazja-blisko-wschodnich-karaluchow.html )

      Dobrze więc się stało,że samo życie dostarcza mi i moim Szanownym acz Nieaktywnym  Czytelnikom żywych przykładów szkodliwości tworzenia społeczeństw multikulturowych i multirasowych. Mniejszości, zanim staną się dokuczliwymi większościami, są jak wrzód na zdrowym tyłku społeczeństwa-gospodarza. Wiecznie niezadowolone z traktowania, roszczeniowe w stosunku do ludności oryginalnej i zawsze gotowe do zdrady gdy tylko nasunie się taka okazja. Widzieliśmy to w Polsce w stosunku do mniejszości niemieckiej, ukraińskiej, litewskiej czy żydowskiej (a takze mniejszosci religijnych) i założę się , że podobne przykłady mogą dostarczyć i inne kraje europejskie.

   Oglądając zdjęcia z czasu akcji paryskiej przyszło mi jednak na myśl to o ile sprawniejsi w ataku partyzanckim są owi ciemni Arabowie od wykonawców na przykład głośnego zamachu na gen. Kutschere w Warszawie.  Oczywiście atak na generała policji -osobę chronioną- nie był formą masowego terroru z jakim mamy do czynienia tutaj.  Nie mniej jednak podobne akcje losowej likwidacji niemieckiej ludności w miastach o miesznym składzie ludnościowym mogłyby być wykonane także w Polsce w czasie II wojny światowej.

Nie były i przyczyna tego była prosta - na przeszkodzie masowemu utrudnianiu życia ludności okupanta stanęła niemiecka polityka masowego odwetu. Za jednego zabitego Niemca likwidowano w ulicznych egzekucjach bądź w okolicznych miejscach zagłady (np Palmiry) kilkudziesięciu złapanych w łapankach Polaków. To zaś prowadzi mnie do prostego i skutecznego sposobu okiełzania mahometańskiego niebezpieczeństwa. Po prostu skorzystajmy że sprawdzonych wzorów czołowego państwa Unii Europejskiej.  Powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że od dalszych prób stworzenia islamskiego kalifatu na terenie Europy nie powstrzyma mahometan nic z wyjątkiem realnej siły odporu że strony zainfekowanego społeczeństwa rasy białej. Po ataku na Charliego nie widziałem aby pozostałe gazety i tygodniki , w ramach dziennikarskiej solidarności, zamieściły odwetowe karykatury Mahometa czy Allacha. Wręcz przeciwnie - polityczna poprawność czyli faktyczna kapitulacja wobec bezczelnych zadań pogan wydawała się być nadal hasłem dnia. Taka reakcja oczywiście stanowi zachętę dla agresora i to właśnie widzimy. Pora skończyć z "monachijską" polityka cackania się wobec świntuchów !





środa, 11 listopada 2015

Sprawy, o ktorych rzadko mowimy i ktorych nie rozumiemy

 
     Jesienne porządki i teoria względności - największa naukowa kompromitacja XX wieku- odwróciły moją uwagę od blogingu. Brak jest mi zresztą tematów wartych uwagi. Co prawda życie współczesne obfituje w elementy komediowe, takie jak na przykład delikatna sugestia synodu biskupiego aby wprowadzić sakrament rozwodu czy też decyzja  aktualnego prezydenta, który zdecydował odmówić udziału w "Marszu Niepodległości" symbolicznie odcinając się od ruchu patriotycznego. Ale jako staruszek stojący nad grobem traktuję te i inne zdarzenia z pewnego dystansu.

    Żyjemy zresztą w czasach, w których irracjonalne poglądy i postępowanie stają się raczej regułą niż wyjątkiem.  Nie jest to zresztą ograniczone tylko do Naszej Umęczonej Ojczyzny. Właśnie słyszę, że JM Rektor Uniwersytetu Stanowego Missouri został zmuszony do ustąpienia przez kilku czarnych sportowców popartych w tym zresztą przez ich białego trenera. Powodem było niedostatecznie widoczne ze strony rektora poparcie dla rasistowskiej polityki ruchu "Black Life Matters". Uniwersytet Stanu Missouri jest zresztą  w większości uniwersytetem studentów "białych" , którzy mają najwidoczniej dosyć bezczelnego panszenia się kolorowej mniejszości. Nie mniej rektor musiał ustąpić i zapewne zostanie zastąpiony na tym stanowisku przez jakiegoś kolorowego i ultra postępowego kandydata. W czasach gdy ja studiowałem a potem pracowałem na Uniwersytecie Warszawskim uważano jeszcze, że to do kadry akademickiej należy utrzymywanie studentów w ryzach pewnej dyscypliny. Lata 60-te we Francji uzmysłowiły nam, jakie są konsekwencje nadmiernej liberalizacji procesu wyższej edukacji (myślę zwłaszcza o rewolucji studenckiej roku 1968 - patrz https://pl.wikipedia.org/wiki/Maj_1968) a obecnie w USA panuje nawet idiotyczna praktyka oceniania wykładowców przez studentów. Jaki to ma wpływ na dewaluację ocen oraz na przejście do stosownie złagodzonych egzaminów "testowych". nie muszę chyba tłumaczyć.  Masowy dostęp do edukacji wyższej powoduje bowiem napływ elementu intelektualnie nieprzygotowanego do studiów ale za to roszczeniowego jeśli chodzi o łatwość uzyskiwania stosownych certyfikatów akademickich. Te zaś stanowią dla nich klucz do dalszej kariery w tym kariery politycznej. Przykłady takich niewytłumaczalnych racjonalnie  karier są nam zresztą znane dobrze także z polskiej i unijnej polityki ale także z życia politycznego Wolnego Świata.


   Mało kto zdaję sobie sprawę z tego, że strukturalnie stado ludzkie nie różni się bardzo od stada zwierzęcego. Podstawową jednostką każdego większego zgrupowania , na przykład narodu czy państwa , jest rodzina. Ta ma zaś budowę piramidalna jeśli chodzi o znaczenie poszczególnych członków. Najczęściej mamy tak zwanego samca alfa jako "Ojca Rodziny" stanowiącego szczyt tej najmniejszej socjalnej piramidy.

Po nim następuje alfa-samica oraz kolejni członkowie zgrupowania w postaci dzieci czy starszych członków rodziny.

    Nie inaczej jest w przypadku większych ugrupowań ludzkich czy są to miejsca pracy , nauki czy obywatele- inaczej- członkowie narodowego stada. Hierarchia stadna obowiązuje i tutaj. Właściciel zakładu pracy jest szczytem zależności służbowej w stadzie zatrudnionych. Po nim idą kierownicy i inżynierowie, majstrowie i brygadziści a na samym dole znajdują się "szarzy" wykonawcy poleceń płynących "z góry".


    Podobnie jest w skali państwowej. Alfa samcem jest na ogół jeden dominujący członek stada - król, prezydent czy premier a ogólnie "Ojciec Narodu" , którego odpowiedzialność wobec niższych rangą członków stada jest iluzoryczna. Jego głównym zadaniem jest dbanie o pozycje rządzonego państwa w kolejnym wyższym stadzie państw narodowych. Dla osiągnięcia tego celu używa on podporządkowanych mu członków stada jako narzędzi. Nie jest jego zadaniem dbanie o interesy własne innych członków stada- obywateli państwa. O to muszą zadbać oni sami. Ojciec Narodu jest w przenośni kierowcą pojazdu narodowego, który decyduje o tym kiedy i dokąd ów narodowy pojazd zmierza. Oczywiście musi on zadbać o odpowiedni stan techniczny pojazdu oraz o paliwa, olej itp detale. Ale to nie one są czynnikami, na których koncentruje się prawdziwy przywódca. Jeśli chcemy zobaczyć jakie zajmujemy miejsce w owej spoleczej hierarchii to spójrzmy na "siatkę" wynagrodzeń. Na przykład, jak słyszę, wynagrodzenie nowego parlamentarzysty wynosi 10 000 PLN miesięcznie podczas gdy przeciętne wynagrodzenie członków polskiego stada wynosi około 3000 PLN/mieś a przeciętna emerytura wynosi około 1500 PLN/mies. Członek parlamentu jest więc ponad trzykrotnie bardziej wartościowy dla państwa niż przeciętny omega- Polak a pięciokrotnie bardziej wartościowy niż omega-rencista. A jest to przecież tylko część korzyści wynikających z samego położenia w hierarchii stadnej. Domyślam się, że jeszcze wyższe benefity spadają na samego alfa-samca czyli Ojca Narodu. Oczywiście nikt nie pisze o piramidalnej strukturze ludzkich stad. Wolimy słyszeć o panującej  współcześnie demokracji i równości wskazywanych jako przeciwieństwo społeczeństw stanowych, tyranii i dyktatur. Te równości  jednak nie istnieją faktycznie ani w sensie prawnym ani własnościowym ani wreszcie nawet pod względem inteligencji  poszczególnych członków stada. Stado czy to małp, wilków, owiec czy ludzi jest zbudowane "piramidalnie" i osoby znajdujące się wyżej w hierarchii z natury rzeczy dominują (intelektualnie, materialnie czy społecznym znaczeniem) członków stada zajmujących pozycje niższe.


    Niedawno mieliśmy w Naszej Umęczonej Ojczyźnie kolejne wybory parlamentarne. Wygrała opozycja ale czy to coś zmieni w charakterze operacji machiny państwowej i pozycji międzynarodowej Polski? I zastanówmy się jaki właściwie wpływ mamy na to kto do tego parlamentu wejdzie. Jest jasne, że to nie przeciętny Polak układa listy kandydatów. Te wystawiają aktualne partie polityczne a więc faktycznie "aktyw partyjny" . Jakie są kryteria owych wyborów tego nie wiemy. Możemy się tylko domyślać, że w przypadku PiS decyduje tu wola prezesa i jego najbliższych beta-kolegów. Nie inaczej jest zresztą w innych partiach. Ostatnim razem kiedy się tym interesowałem PiS był zgromadzeniem około 40 000 członków. Inne partie były powściągliwe w podawaniu liczby swoich członków ale zapewne nie odbiegały bardzo od tej liczby. Zatem dla blisko 30 milionowego państwa wąska warstwa "rządząca" , z której wybierani są przedstawiciele narodu liczy zapewne jakieś 200 000 ludzi . Tak więc z grubsza 1%  populacji tworzacej zawartowsc aktywu politycznego jest ową rezerwą osobową dla szczytu "piramidy socjalnej". Porównajmy to z piramida władzy Rzeczpospolitej Szlacheckiej w której do szerokiej czołówki wchodziło 10% ówczesnego społeczeństwa. Jak się wydaje z tego porównania współczesna "demokracja" jest znacznie mniej "demokratyczną" niż stanowy system panujący w Polsce jagiellonow.


   Król "Słońce" -Ludwik XIV- mówił o sobie "Państwo to ja" i tak istotnie było chociaż oczywiście rządził za pośrednictwem swoich beta -samców. Francja tego czasu osiągnęła szczyt swojem mocy jako monarchia absolutna i stanowa. Co o tym myślał "szary poddany" znajdujący się na samym dnie piramidy o tym król ani nie myślał ani się tym nie interesował. Francuski lud miał płacić podatki i trzymać gębę zamkniętą. I tak było dobrze. Francja rosła w siłę i kolonie  i stawała się europejskim mocarstwem i ośrodkiem kultury światowej.


   Co spowodowało załamanie się systemu piramidalnego Burbonów? Był nim niefortunny projekt demokratyzacji systemu, który wymknął się spod kontroli. Lud francuski tak jak i lud każdego innego kraju - w tym Polski- jest z natury elementem destrukcyjnym państwa.   Dlatego musi być on trzymany na krótkiej smyczy gdyż wyzwolony działa jak przysłowiową "małpą z brzytwą" - jest niebezpieczny dla siebie i otoczenia. Po gospodarczej katastrofie "Wielkiej Rewolucji Francuskiej" do władzy doszedł Napoleon Buonaparte - wtedy generał artylerii armii Republiki. Na początku przyjął tytuł republikańskiego  "Pierwszego Konsula" ale stopniowo przywrócił system autokratyczny dla zakamuflowania nazwany Cesarstwem Francji. Jak większość przywódców pochodzących z społecznych nizin nie mógł się on oprzeć pokusie wypowiedzenia wojny "całemu ówczesnemu światu" zagospodarowując energię poddanych w kolejnych podbojach terytorialnych. Była to chyba druga (po Karolu Wielkim) próba stworzenia super-mocarstwa europejskiego-czegoś w rodzaju obecnej Unii Europejskiej. Ku powszechnej uldze zainteresowanych Francuzów i ich sąsiadów projekt ten zakończył się kompromitującą klapą. Na jakiś czas sytuacja została spacyfikowana ale niepotrzebne ustępstwa wobec "ludu" niosły w sobie zapowiedź dalszych kłopotów i to w skali światowej.


   Nie jest to zresztą przykład wyjątkowy. Łatwo jest prześledzić podobny rozwój sytuacji w czasach nam bliższych. Powstanie i upadek III Rzeszy czy upadek Imperium Romanowych oraz postępujący po nim rozpad Imperium Sowieckiego . Widzimy tez podobny bieg wydarzeń patrząc na losy Polski Ludowej . I tu także , po 1945 roku,  pazerny lud pracujący rzucił się na majątki  właścicieli ziemskich i polskich przemysłowców, z podobną energią jak wykazał wcześniej w zagrabianiu mienie "po-żydowskiego" za czasów III Rzeszy, korzystając z poparcia prawnego i ideowego tego z wrogów Polski, który kontrolował w niej sytuacja tworząc z niej swoją kolonie. Czy był on świadomy, że w ten sposób działa przeciwko interesom Polski jako państwa niepodległego?  Zapewne tak, bo o tym jak wygląda życie w sowieckim raju większość społeczeństwa była poinformowana. Ale interes państwa nie grał dla ludu żadnej roli. Liczył się tylko interes własny i dla własnej korzyści zniszczył on piramidę socjalną zbudowaną w II Rzeczpospolietej.

Czy spowodowało to jakieś istotne zmiany w strukturze zależności? Nic z tego! Hierarchia odbudowała się tyle, że zmienił się na gorszy skład jej warstw najwyższych. Polska Ludowa trawala 45 lat i co z grubsza 10 lat była nękana "kiełbasianymi rewoltami"  swoich wiernych poddanych, którzy mieli już dosyć nie tyle braku suwerenności i niepodległości państwa - ten aspekt nigdy nie był traktowany poważnie przez nasz wierny lud- ale kolejnych etapów zaciskania pasa wyrażających się z reguły komicznymi brakami w zaopatrzeniu w najbardziej podstawowe artykuły codziennej potrzeby (żywność, papier klozetowy, żarówki itp).



  W czasie kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości wymieniane są jednym tchem powstania czasu zaborów, wysiłek wojenny polskiego żołnierza podczas pierwszej i drugiej wojny światowej oraz rewolty ludu pracującego okresu PRLu (czerwiec 1956- wydarzenia poznańskie, grudzień 1970 roku- wydarzenia pomorskie czy sierpień 1980 roku- powstanie "Solidarności"). Jest to oczywisty nonsens. Rewolty czasu Polski Ludowej to typowe rewolucje kiełbasiane, których celem było doprowadzenie do większej ilości socjalizmu w socjalizmie. Z walka o wyzwolenie narodowe nie miały one nic wspólnego poza tym, że wstrząsnęły socjalistyczna piramidą władzy i doprowadziły do zmian "gabinetowych" w obrębie tego samego sowieckiego systemu kolonialnego. Lud jak zwykle okazał się elementem destrukcyjnym i roszczeniowym. Jakże inną była motywacja powstańców 1830 czy 1863 roku. "Święta miłości kochanej Ojczyzny, Czują Cię tylko umysły poczciwe..." pisał swego czasu poeta i kapłan Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Myślę o tym czasem gdy widzę, że współczesny obywatel Naszej Umęczonej oczekuje od Niej wylacznie rozmaitych świadczeń dla siebie...