poniedziałek, 20 grudnia 2010

Jeszcze raz o katastrofie w Smolensku

Nie wypowiadalem sie dotad na temat katastrofy prezydenckiego samolotu w Smolensku. Nie jestem lotnikiem , w samolocie pojawiam sie wylacznie jako pasazer i podrozy tych specjalnie nie lubie. Nie znam sie tez na samolotach z punktu widzenia technicznego. Do tego aby zabrac glos sklonila mnie krotka wymiana zdan jaka mialem na blogu red. Passenta w "Polityce", a ktora wyniknela z ostatniej zmiany w ocenie analizy sytuacji wypadkowej w raporcie MAK jaka przedstawil ostatnio premier. Moim zdaniem jest to taktyka znana jako "Lapaj zlodzieja!" kiedy to osoba winna usiluje odwrocic uwage od siebie. Tak czy inaczej chcialem przedstawic tutaj moim zdaniem podstawowe fakty, ktore jak dotad nie znajduja szerszego omowienia w znanych mi artykulach prasowych czy tez raporatach oficjalnych jakie mialem okazje poznac. W pierwszym rzedzie chcialbym aby Szanowni Czytelnicy zadali sobie trud odwiedzenia witryny internetowej http://www.flickr.com/photos/digitalglobe-imagery/4515204703/sizes/o/ gdzie umieszczona jest satelitarna fotografia lotniska w Smolensku w dniu wypadku. Prosze ustawic najpierw wielkosc na Medium 640x630 aby zorientowac sie gdzie polozone jest miejsce wypadku a nastepnie przejsc do rozmiaru orginalnego, ktory zawiera znacznie wiecej detali. Zauwazmy , ze widoczny na zdjeciu pas ladowania znajduje sie w kierunku rownoleglym do prawego boku zdjecia (zapewne kierunek Pln-Pld) . Po lewej stronie widac tez zaparkowana eskadre rosyjskich strategicznych bombowcow "Niedzwiadek". Szczatki samolotu sa rozrzucone na polnoc od szosy ale przed terenem dworca lotniczego (trojkatny obszar koloru jasnego mniej wiecej w centrum fotografii.  Trajektoria, wzdluz ktorej poruszal sie samolot po zderzeniu z Ziemia jest  w kierunku rozbieznym od kierunku pasa ladowania i znajduje sie jakies 30 stop. od osi pasa. Na zdjeciu widac  fragmenty samolotu wlaczajac kabine pilotow (ktorej podobno Rosjanie nie byli w stanie odnalezc) . Wyznaczaja one trajektorie samolotu poruszajacego sie przed katastrofalnym ladowaniem podobnie jak slady kol samochodu przed zderzeniem wyznaczaja droge jaka poruszal sie pojazd, na przyklad przed wpadnieciem do rowu. Pierwszym pytaniem jakie sie nasuwa w zwiazku z tym obrazem jest to jak byla mozliwa tak duza rozbieznosc trajektorii samolotu od prawidlowego toru powietrznego w sytuacji gdy w dostarczonych przez MAK transkryptach rozmow pilot-kontroler ten ostatni przez caly czas zapewniea pilota, ze jest on "na sciezce" przez co rozumiem, ze mowi on iz nadlatujacy samolot jest w przewidzianym korytarzu powietrznym. Tymczasem nawet gdyby Tupolew dotknal pasa ladowania to natychmiast zsunalby sie z niego na lewo (o ile pilot nie skorygowalby bledu ). Najwyrazniej albo kontroler celowo podawal mylace informacje albo tez nastapil sabotaz badz awaria radarow lotniskowych oraz/czy przyrzadow nawigacyjnych w samolocie. Zdarzaja sie bowiem katastrofy samolotow ladujacych za wczesnie (np Boston-Logan a latach 80-tych) badz za pozno (Waszyngton) i wpadajacych do rzeki., badz tez ladujacych zbyt gwaltownie i rozbijajacych sie na pasie. Ale nie pamietam abym kiedykolwiek czytal o samolocie pasazerskim, ladujacym na lotnisku w warunkach trudnych ale kontrolowanych, ktory by wyszedl tak znacznie z przewidzianego toru powietrznego. Z analiz wypadku, ktore czytalem, a ktore pisane byly przez ekspertow wypadkowosci lotniczej wynikalo tez, ze samolot obnizal sie ("tracil wysokosc") zbyt szybko (okolo 3 x) niz bylo to wskazane. Ekspert powiedzial, ze praktycznie samolot spadal. Co spowodowalo taki bieg wydarzen? Jak dotad nie widzialem naswietlenia tych aspektow, ktore nie mniej wydaja mi sie kluczowe dla zrozumienia przyczyn katastrofy. Wedlug transkryptow piloci najwyrazniej do ostatniej chwili nie zdaja sobie sprawy ani z nienormalnie duzej szybkosci obnizania ani tez z faktu, ze sa daleko poza pasem ladowania.  Byc moze Szanowni Czytelnicy maja jakies sugestie badz wiedza wiecej o lotnictwie aby wyjasnic te watpliwosci. Dla mnie wyglada jednak to wszystko podejrzanie. Byc moze zaowocowalo tu niedostateczne wyszkolenie pilotow (ale kto ich wybral do przewozenia najwazniejszych osob w panstwie?). Moze mamy tez do czynienia z glupota typowa dla kacapow bez wzgledu na to jakie zajmuja stanowisko. Nie mniej sprawa ta wymaga wyjasnienia bo w chwili obecnej najbardziej prawdopodobna, wedlug mnie , hipoteza jest celowy sabotaz ladowania zmierzajacy do usuniecia osob niewygodnych dla Rosji i POlszewikow. Wypadaloby tez aby liczne organizacje sledzace wazne wydarzenia miedzynarodowe upowszechnily wiecej bardziej szczegolowych zdjec satelitarnych byc moze nawet wykonanych w momencie ladowania. W porownaniu z katastrofalnym oziebieniem, o ktorym pisalem uprzednio  i do ktorego jeszcze wroce,  usuniecie przeszkody w zblizeniu polsko-rosyjsko- niemieckim jest smiesznym drobiazgiem. Nie mniej pewne sprawy nie powinny czekac z wyjasnieniem tak dlugo jak to bylo z kwestia odpowiedzialnosci za morderstwo katynskie.

środa, 15 grudnia 2010

Bijace serce Gei




Nasza droga planeta posiada dwa podstawowe systemy ogrzewcze, ktorych obecnosc jest niezbedna dla utrzymania zycia. Jednym z nich i to takim, ktory znany jest kazdemu, jest nasz Slonce. Drugim, mniej powszechnie docenianym ale nie mniej waznym jest energia termiczna generowana wewnatrz Ziemi. Klasyczna geofizyka laczyla niegdys to zrodlo energii cieplnej z efektem niecalkowitego wystudzenia jadra Ziemi. Jak oceniaja geolodzy Ziemia liczy sobie okolo 4-5 miliardow (10^9) lat. Mechanizm jej powstania nie jest znany ale przypuszcza sie, ze planety ukladu slonecznego powstaly albo w wyniku wyrwania czesci materii slonecznej w wyniku bliskiego przejscia badz kolizji ze Sloncem innego ciala niebieskiego (Nemesis ?) albo w wyniku kondensacji okolo-slonecznego pylu kosmicznego. Powstale planety posiadaly poczatkowo wysoka temperature, ktora nota bene powodowale tez calkowita sterylizacja tych  planetarnych obiektow, ale ktora z biegiem owych 4-5 miliardow lat ulegla obnizeniu przez promieniowanie energii w Kosmos. W mysl tego pogladu wnetrze Ziemi nie zdazylo sie jeszcze wychlodzic calkowicie i dlatego obserwujemy gradient temperatury w skorupie.  Szacunkowe obliczenia wykonane przez Wiliama Thomsona (lord Kelvin) wykazaly jednak, ze Ziemia powinna byla byc juz dawno schlodzona kompletnie gdyby energia cieplna w niej zawarta miala byc usuwana przez przewodnictwo do powierzchni a jej czas "zycia" byl zgodny z oszacowaniem geologow.  Stad wniosek, ze albo geolodzy przeceniaja czas istnienia Ziemi albo tez wewnatrz globu musi istniec aktywne zrodlo generacji ciepla. Tym zrodlem ma byc wedlug geologow cieplo generowane w wyniku radioaktywnego rozpadu naturalnych pierwiastkow promienitworczych. Istotnie, Ziemia posiada cztery szeregi naturalnych  pierwiastkow promieniotworczych, na czele ktorych stoja izotopy uranu U-238, U-235 , izotop toru Th-232 oraz izotop plutonu Pu-241. Istnieje tez siedem innych pierwiastkow promieniotworczych nie nalezacych do powyzszych szeregow.  Wszystkie te pierwiastki maja okresy polowicznego zaniku znacznie dluzsze niz oszacowany czas istnienia Ziemi a wiec moga byc zrodlem energii termicznej powstajacej w wyniku hamowania produktow rozpadu wewnatrz materii globu. Ta "radioaktywna" hipoteza zrodla energii wewnatrz-ziemskiej.jest tez uzywana dla wyjasnienia efektow wulkaniczno-geotermicznych takich jak gejzery, cieple zrodla czy wyplyw magmy. Czy jest to jednak jedyne zrodlo energii jakim dysponuje Nasza Droga Planeta? Jesli spojrzymy na wyniki badan glacjologicznych, o ktorych pisalem uprzednio to widzimy, ze Ziemia przynajmniej  w ciagu ostatnich 500 000 lat przejawiala regularne wzrosty sredniej temperatury przedzielane dlugimi,(okolo 100 000 lat ) okresami oziebienia. Tego typu zachowanie nie moze byc wyjasnione efektami rozpadu radioaktywnych pierwiastkow wewnatrz Ziemi. Rozpad radioaktywny przebiega monotonicznie w czasie  i wobec tego powinnismy obserwowac co najwyzej stopniowe i systematyczne obnizanie sie temperatury sredniej globu w miare jak zmniejsza sie ilosc materialu radioaktywnego.  Nie ma mowy o tym aby sam rozpad naturalnych pierwiastkow promieniotworczych mogl posluzyc do wyjasnienia obserwowanych oscylacji temperatury. Oszacowana na podstawie rozpadu naturalnego ilosc energii generowanej we wnetrzu Ziemi jest zreszta znaczna. Moc ziemskiego systemu ogrzewczego szacowana jest na okolo 4.44x10^4 GW (G= 10^9) czyli  sto razy wiecej niz moc najpotezniejszej silowni elektrycznej jaka istnieje obecnie na Ziemi. Nie jest to jednak moc wystarczajaca aby zapewnic plynnosc jadra Ziemi. Ponadto, jak wspomnialem, jest to moc z grubsza rzecz biorac generowana monotonicznie na przestrzeni wiekow a wiec nie wyjasniajaca okresowosci przyplywow i malen energii cieplnej Ziemi. Spojrzmy na rysunek przedstawiajacy schematycznie budowe wewnetrzna Ziemi. W zasadzie ludzkosc jest troche podobna do insekta jadacego na skorze slonia. I mniej wiecej wiemy tez tyle samo co on  o budowie i energetyce obiektu, na ktorym sie znajdujemy. Wiemy, ze Ziemia pokryta jest skorupa, o grubosci okolo 30 km, skladajacej sie z odpadkow organizmow zywych oraz produktow erozji skal, osadzonych na podlozu skaly granitowej lub bazaltowej. Obecnie najglebsze kopalnie nie przekraczaja 3500 metrow glebokosci a wiec jak dotad nie przekroczylismy grubosci skorupy. Skorupa ziemska jest jednak ciensza pod powierzchnia oceanow i tam wlasnie probujemy przekroczyc granice pomiedzy skorupa a plaszczem Ziemi (granica Moho)  aby sprawdzic jaki jest wlasciwie sklad nastepnej warstwy Ziemi. Jak dotad usilowania te nie zakonczyly sie sukcesem i mozemy tylko przypuszczac, ze plaszcz Ziemi, czyli warstwa lezaca ponizej skorupy i majaca grubosc okolo 3000 km  jest zbudowana ze szkla (oliwinu) bedacego glownie roztworem stalym tlenku zelaza w krzemianie magnezu. Wewnatrz tej "szklanej  kuli" znajduje sie najciekawsza czesc Ziemi czyli jej jadro. Cokolwiek wiemy o budowie jadra pochodzi ze zrodel nie-bezposrednich. Glownie z danych dotyczacych rozchodzenia sie fal sejsmicznych. Jak mozna ocenic, jadro sklada sie z warstwy plynnej (jadro zewnetrzne) o grubosci okolo 2000 km oraz ze stalego, kulistego jadra wewnetrznego o promieniu okolo 1300 km.  Nie jest wykluczone, ze w jadrze  mamy do czynienia  z rownowaga fazy cieklej i stalej  bedacych w trakcie przemiany fazowej pierwszego rodzaju. Istotna jest tutaj wzglednie duza gestosc jadra w porownaniu z gestoscia skorupy i plaszcza. Tak wiec gestosc jadra wewnetrznego szacowana jest na okolo 17 g/cm^3 a gestosc plynnego jadra zewnetrznego na okolo 12 g/cm^3. Dla porownania gestosc plaszcza wynosi okolo 7 g/cm^3 a skorupy jest rzedu  3 g/cm^3.  Sugeruje to naturalnie, ze wnetrze Ziemi zawiera pierwiastki najciezsze. Geolodzy i geofizycy sa sklonni podejrzewac, ze sklada sie ono z zelaza i niklu. Jesli jednak porownamy gestosci (naziemne) na przyklad olowiu - 11.3 g/cm^3, srebra - 10.5 g/cm^3 , miedzi - 8.92 g/cm^3  czy zelaza 7.86 g/cm^3 to trzeba dojsc do wniosku, ze bardziej prawdopodobnymi pierwiastkami wchodzacymi w sklad jadra sa:  zloto- 17 g/cm^3 (stan ciekly) czy 19.3 g/cm^3 (stan staly), platynowce 21.5 g/ cm^3 czy uran 18.7 g/cm^3. Oczywiscie powinnismy wziasc pod uwage poprawki na temperature ( w jadrze rzedu 4000-6000 stop. Celsjusza) i cisnienie ale wzrost temperatury powoduje na ogol zmniejszenie gestosci zas scisliwosc metali cieklych nie jest duza. To zas wskazuje, ze to raczej nie zelazo czy nikiel sa glownymi skladnikami jadra. Zawiera ono w pierwszym rzedzie uran , zapewne takze pluton i byc moze zloto. Taki zas sklad otwiera nowa mozliwosc energetyki wewnatrz-ziemskiej a mianowicie reakcje rozszczepienia podobne do tych jakie zachodza w reaktorach  i bombach jadrowych. Inaczej mowiac, nalezy rozpatrzec takze mozliwosc tego, ze w jadrze Ziemi zachodza procesy podobne do tych, ktore przebiegaja w bombie atomowej oraz w reaktorach energetycznych. To, ze reakcje lancuchowego rozszczepiania moga zaistniec bez pomocy ludzkiej inzynierii dowodzi przyklad reakcji, ktora zaszla w zlozach rudy uranowej w Oklo w Gabonie okolo 2 miliardy lat temu a wiec wczesniej niz pojawily sie na Ziemi pierwsze zywe organizmy. Trzeba wiec  dopuscic  mozliwosc wystapienia cyklicznej reakcji rozszczepienia w jadrze Ziemi, ktora to cyklicznosc moglaby wyjasnic periodycznosc obserwowanych wzrostow sredniej temperatury globu. Reakcja rozszczepienia jest reakcja autokatalityczna gdyz powstale w procesie neutrony powoduja podtrzymanie sekwencji reakcji oraz wzrost ilosci materialu rozszczepialnego. Jesli przyjmiemy, ze wnetrze jadra Ziemi stanowi mieszanina metali ciezkich z przewaga izotopow uranu : U-238 i U-235 to musimy sie liczyc z zachodzeniem procesow naturalnego rozszczepienia, w ktorych atomy uranu samorzutnie rozpadaja sie na dwa lzejsze pierwiastki  oraz 2 do 3 wolnych neutronow. U-235 ma okres pol-rozszczepienia  wynoszacy 1.8x10^17 lat a U-238 okres pol-rozszczepienia rzedu 8x10^15 lat. Podobnemu procesowi spontanicznego rozpadu ulegaja takze izotop U-234 i Pu-239. Produkty rozpadu maja sklad podobny do tego jaki obserwujemy przy rozszczepieniu neutronami gdyz te ostatnie wlasciwie tylko katalizuja reakcje rozszczepienia, ktora bez nich przebiegalaby wolniej. Spontaniczne rozszczepienia dostarcza wiec tylko neutronow inicjujacych, ktore dalej juz umozliwiaja powstanie reakcji lancuchowej. Dla uproszczenia przyjmijmy, ze mamy do czynienia z nastepujaca sekwencja wydarzen: Powstale w wyniku spontanicznego rozszczepienia neutrony dziela sie rolami. Jeden z nich zostaje pochloniety przez bedacy w nadmiarze izotop U-238. W wyniku powstaje izotop nietrwaly U-239, ktory rozpada sie szybko do neptunu, Np-239 ten zas do Pu-239. Powstajace jadro plutonu Pu-239 chwyta pozostaly (badz inny) neutron i ulega rozszczepieniu indukowanemu neutronem. W wyniku powstaja znowu dwa lzejsze jadra, sporo enargii kinetycznej fragmentow oraz dwa lub trzy wolne neutrony a caly proces sie powtarza. Faktycznie mamy wiec do czynienia z dwoma reagentami: neutronami i jadrami Pu-239. Neutrony maja skonczony czas polrozpadu beta (na proton, elektron i antyneutrino) wynoszacy okolo 9 minut. To zas oznacza, ze stezenie U-238 lub Pu-239 musi byc wystarczajace aby zdazyly one uczynic cos uzytecznego z punktu widzenia produkcji energii droga rozszczepiania. Jesli oznaczymy przez P(t) stezenie Pu-239 w jadrze Ziemi a przez N (t) stezenie neutronow w chwili t, to mozemy ulozyc bilans materialowy tych skladnikow. Bilans ow przedstawiony jest na planszy. Wiemy, ze neutrony ubywaja z przestrzeni reakcji w wyniku rozpadu beta a przybywaja w wyniku reakcji rozszczepienia Pu-239. Ten ostatni czynnik jest proporcjonalny do liczby par neutron-pluton jakie mozna utworzyc w reaktorze. Mamy wiec do czynienia z reakcja rzedu drugiego. Jesli chodzi o jadra plutonu to przybywa ich w wyniku pochloniecia neutronu przez jadra U-238, ktore sa w nadmiarze (i ktorych ubytek mozemy pominac) a ich ilosc maleje w wyniku reakcji rozszczepienia neutronami. Jest to bilans uproszczony ale w tej chwili wystarczajacy dla ocenienia mozliwosci pojawienia sie reakcji oscylacyjnej w reaktorze. Przy dokladniejszej analizie musimy wziasc takze pod uwage dwa dodatkowe a wazne fakty. Po pierwsze w trakcie rozszepienia powstaja produkty o duzym przekroju czynnym na wychwyt neutronow (Xenon i Samar). To zas zmniejsza stezenie "wolnych" neutronow i powoduje spowolnienie lub zatrzymanie procesu. Po drugie , przekroj czynny na wychwyt neutronu maleje ze wzrostem temperatury ukladu czyli generacja energii takze prowadzi do spowolnienia reakcji lancuchowej. Oba te czynniki moga czasowo zastopowac bieg reakcji rozszczepienia. Z biegiem czasu produkty "zatruwajace" reaktor zostana usuniete ze srodowiska reakcji w drodze dyfuzji (do plaszcza Ziemi) a temperatura spadnie co pozwoli na wznowienie calego procesu. Nie jest wykluczone, ze to wlasnie te zjawiska powoduja okresowe oziebienia. Nie chce nudzic Szanownych Czytelnikow detalami analizy matematycznej problemu i ta przedstawie potem w uzupelnieniu. Chwilowo zas chce tylko powiedziec, ze rownania kinetyki takiego ukladu opisuja system dynamiczny, konserwatywny i wykazujacy ze zarowno liczba neutronow jak i jader Pu-239 oscyluje  w sposob zblizony do tego jaki obserwujemy w ukladach biologicznych typu lowca-ofiara (tzw problem Lotka-Volterra) . Podobnie wiec oscyluje takze ilosc energii wytwarzanej w jadrze gdyz jest ona proporcjonalna do iloczynu stezen obu tych skladnikow. Jest to pierwszy znany mi przypadek, w ktorym wskazano na mozliwosc wystapienia oscylacji w trakcie reakcji jadrowej w reaktorze powielajacym  a takze wysunieto hipoteze, ze takie zjawisko jest odpowiedzialne za periodycznosc obserwowana w pomiarach sredniej temperatury powierzchni Naszej Umeczonej Planety.  Jest to oczywiscie analiza niepelna gdyz nie wykazalem jeszcze w jaki sposob obserwowane oscylacje nabieraja ksztaltu "zebow pily". Byc moze mamy do czynienia z "zatruwaniem" biegu reakcji przez powstale produkty rozpadu badz tez z jej hamowaniem przy nadmiernym wzroscie temperatury. Tak czy inaczej wyglada na to, ze Wielki Inzynier zaopatrzyl nasza planete w system ogrzewczy dzialajacy periodycznie. Obecnie zas znajdujemy sie w momencie "kary bozej" kiedy to ogrzewanie wewnatrz-globowe ulega redukcji badz wylaczeniu i znajdujemy sie w przededniu nowego okresu zlodowacenia. Jak to bedzie wygladalo? Ogolnie biorac bedziemy odczuwac podobne sensacje jaki sa udzialem turystow spedzajacych czas w wysokich elewacjach gorskich. Na przyklad na plaskowyzach andyjskich czy himalajskich. W czasie dnia Slonce dostarczy tam sporo energii i zycie bedzie znosne. Jednak w nocy, i bez ogniska nasi podroznicy doswiadcza wyjatkowego zimna. W skali globalnej bedziemy uzaleznieni od Slonca a zycie zacznie sie przesuwac w okolice zwrotnikow. Skroceniu ulegna okresy wegetacji roslin co spowoduje klopoty zywnosciowe. Ze wzgledu na to, ze pod oceanami skorupa ziemska jest ciensza, woda oceanow bedzie wzglednie cieplejsza od ladow. To spowoduje topnienie pokrywy lodowej w okolicach biegunow oraz wzrost parowania, ktory zaowocuje obfitszymi opadami sniegu i deszczu oraz katastrofalnymi wiatrami na ladach. Odbuduja sie lodowce gorskie w Himalajach, Alpach i Andach czy Gorach Skalistych.  Sa to zreszta objawy, ktore widzimy nawet w formie poczatkowej obecnie. Ze wzgledu na przedluzenie okresu nizszych temperatur na wiosne, ze wzgledu na schlodzenie ladu,  bedziemy tez obserwowac masowe wiosenne powodzie. Lagodzacy wplyw na bieg tych wydarzen moga miec gazy cieplarniane, z ktorymi teraz tak niepotrzebnie i kosztownie wojujemy. Ale ogolnie rzecz biorac rokowanie dla ludnosci ziemskiej jest niepomyslne i jest tylko kwestia czasu (byc moze jakis 50 do1000 lat) aby wiekszosc obecnej biosfery ulegla calkowitemu zniszczeniu. Byc moze, ze Pismo Swiete ma racje przewidujac, ze zyjemy w okresie Dni Koncowych (End of Days, Rapture) i ze od zaglady ocaleje tylko 144 tys osob w wyniku osobistej interwencji Najwyzszego.

czwartek, 25 listopada 2010

O uniwersalnym znaczeniu Swieta Indyka

Dzisiaj mamy kolejne Swieto Dziekczynienia, wydarzenie ktore dla Prawdziwych Amerykanow jest najwazniejszym swietem panstwowym roku. Rownym znaczeniem cieszy sie tylko 4 lipca czyli rocznica Deklaracji Niepodleglosci.  Swieto Dziekczynienia ma na celu upamietnienie ocalenia od smierci glodowej pierwszych pielgrzymow z kolonii w Plymouth , Nowa Anglia, przez dzikich tubylcow , ktorzy lekkomyslnie zlitowali nad desantem przybyszow zza morza. Indyk, wtedy dziki, byl jednym z darow, ktorymi Indianie podratowali glodujacych Purytanow. Mial on stac sie nawet panstwowym symbolem Stanow Zjednoczonych gdyz taka byla propozycja kilku Ojcow Zalozycieli. Z perspektywy czasu trudno wyobrazic sobie trafniejszy symbol Amerykanow, niz ow tlusciutki i glupiutki ptak najlepiej w postaci juz upieczonej z obecnie coraz powszechniejsza w populacji, brazowa skorka. Niestety propozycja ta przegrala w walce z imperialnym orlem.
Tylko Indianie maja mieszane uczucia co do Swieta Dziekczynienia gdyz przyjazd gosci co prawda otworzyl im perspektywy na osiagniecie takich dobrodziejstw wyzszej cywilizacji jak woda ognista i zelazne siekiery wojenne ale dobra te niecalkowicie rownowazyly strate pokazniej nieruchomosci, ktora przeszla w rece Wielkiego Bialego Ojca z Waszyngtonu oraz jego wspolplemiencow. Zastanowmy sie zatem czego uczy nas historia tego wydarzenia. Po pierwsze, zauwazmy ze nie ma takiego dobrego uczynku, ktory by nie zostal wykorzystany przez ofiarobiorce aby pognebic wspanialomyslnego gospodarza jesli tylko ten ostatni posiada cos wartosciowego. Po drugie, zauwazmy, ze gdyby zamiast pomoc potrzebujacym najezdzcom dzikusy sprawily im krwawa laznie korzystajac ze swojej ulubionej rozrywki w postaci pala tortur, to byc moze inwazja uleglaby pewnemu zahamowaniu. Po trzecie zas zauwazmy, ze podboj terenu bedacego w posiadaniu slabego wlasciciela nigdy nie ulega zatrzymaniu mimo wszelkich umow o wiecznym pokoju i przyjaznej wspolpracy. Tylko sila i uciazliwosc w obcowaniu moze zatrzymac ow marsz. Inaczej gwaltem lub sposobem wszelkie dobra slabszego stana sie wlasnoscia silniejszego, a podbity narod co najwyzej bedzie mogl sobie pogratulowac jesli pozwoli mu sie zyc w roli sluzacego we wlasnym niegdys kraju.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Wybor mniejszosciowy

 Interesujacy wykres rozkladu politycznych sympatii zamieszcza poniedzialkowe wydanie Naszego Dziennika http://www.naszdziennik.pl/photo.php?pict=0bpo03.jpg&dat=20101122&id=po03.txt
Widac wyrazne rozwarstwienie kraju na region uprzednich Prus obecnie zasiedlonych przez autochtonow oraz przesiedlencow oraz teren zamieszkaly przez polskich patriotow. Uczestnictwo w wyborach bylo na poziomie 40% co oznacza, ze 60% populacji jest w opozycji do obecnego systemu rzadow. Z tych 40%, ktore uwazalo, ze maja na kogo glosowac okolo 40% poparlo jedna z partii wiodacych czyli albo PO albo PiS. Oznacza to, ze faktycznie 16% populacji wybiera wladze, ktore beda rzadzic (lokalnie) pozostalymi 84% populacji.  Trudno wyobrazic sobie mniej demokratyczny wybor. Nawet w Rzeczpospolitej Szlacheckiej samorzad wybieralo 20% populacji "dobrze urodzonej". 

sobota, 20 listopada 2010

Nasz surrealistyczny swiat

Obserwujac media a zwlaszcza prase i telewizje dochodze do wniosku, ze nasz swiat zmierza do katastrofy nie tylko ze wzgledu na zblizajace sie katastrofalne wyziebienie ale przede wszystkim dlatego, ze stracil on zdrowy i racjonalny sens istnienia pograzajac sie w miazmatach tolerancji i ulud medialnych. Wlasnie czytam, ze konczy sie szczyt NATO, na ktorym omawiano nowy system obrony krajow czlonkowskich przed atakiem niestety tam niesprecyzowanego wroga wolnosci i demokracji. Prezydent Obama chce nawet zaprosic Rosje do wspoldzialania w tym systemie. Nie wiem czy tylko mnie wydaje sie idiotyzmem, ze wglad do planow obronnych Paktu ma miec jego najwiekszy na terenie Europy przeciwnik. W koncu NATO powolane zostalo do tego aby zastopowac i ograniczyc imperialne zamierzenia Rosji. Prawda, ze byla to Rosja komunistyczna ale jej najbardziej zapamietali obroncy , czlonkowie KGB, rzadza ja obecnie a zreszta i Rosja carska byla przez caly okres swojego istnienia zagrozeniem dla Europy i okupantem 80% terytorium I Rzeczpospolitej. Trudno tez wyobrazic sobie kraj rzadzony w mniej demokratyczny sposob jak Rosja. A moze zagrozeniem sa kraje Azji Mniejszej? Persja byla istotnie stalym zagrozeniem pokoju w okresie starozytnosci a Turcja i inne kraje mahometanskiej plagi dziejowej byly dopustem bozym dla europejczykow niemal od poczatku powstania  muzulmanskiego poganstwa. Obecnie w Europie i w Ameryce dziala juz sporej wielkosci mahometanska piata kolumna i jesli istotnie te kraje sa zagrozeniem, ktore maja na mysli Nasi Drodzy Wodzowie to pierwsza rzecza jak nalezy zrobic to zlikwidowac owa gangrene zanim obezwladni ona system od wewnatrz. Tymczasem, jak czytam, Unia Europejska wprowadza ulatwienia dla imigracji pogan na teren unijny. Gdziez tu logika?  W dodatku dla uzdrowienia sytuacji nie jest potrzebne wiele wiecej jak system obozow zaglady wewnatrz Unii i USA oraz ewentualne uderzenie wyprzedzajace na kraje poganskie w celu zapobiegniecia rozwojowi ich techniki wojennej. Przy okazji moglibysmy tez odzyskac Ziemie Swieta, ktora jeczy pod jarzmem poganskim od czasow podbicia Krolestwa Jerozolimskiego. Jest nie do pomyslenia, ze Grob Zbawiciela jest tak dlugo w rekach pogan, ktorzy bezczeszcza go sama swoje obecnoscia w miejscu swietym! Media rozplywaja sie takze nad koniecznoscia tolerancji. Jest to zapewne tolerancja kwalfikowana bo na przyklad red. Passent poparl zdecydowanie napad pedalow i POlszewikow na patriotyczna i niepotrzebnie pokojowa demonstracje ONR i Mlodzierzy Wszechpolskiej z okazji rocznicy Odzyskania Niepodleglosci (11 listopada). Ale i sama idea tolerancji przypomina mi nieco pomysl przechodzenia z ruchu lewostronnego na prawostronny stopniowo. Jesli bowiem znamy prawde to nie mozemy byc tolerancyjni dla tych, ktorzy tej prawdy uznac nie chca. Czy malec, ktory upiera sie przy pogladzie, ze Ziemia jest plaska nie zasluguje na solidnego klapsa? Pamietajmy niesmiertelne slowa Zbawiciela (Mat. 12:30) "Kto nie jest ze mna jest przeciwko mnie. Ten kto ze mna nie zbiera ten rozrzuca". Obowiazkiem wiernych jest niesc dobra nowine wsrod pogan. Ci jednak, ktorzy ja odrzucaja nie sa godni przetrwania. Czytam uwaznie wypowiedzi Moich Szanownych Czytelnikow i widze w nich czesto ten sam brak kierunku i zdolnosci rozroznienia pomiedzy dobrem a zlem. Kiedy namawiam do wziecia w obrone Naszych Rodakow jeczacych pod jarzmem bialoruskim, ukrainskim, litewskim czy czeskim to slysze wylacznie defetystyczne wypowiedzi postulujace wycofanie Polonii z tych odwiecznie polskich terenow i osiedlenie ich na terenie, ktory jeszcze jest w nominalnym wladaniu Polakow. Tymczasem wlasciwa reakcja bylaby wola wyzwolenia okupowanych obecnie przez naszych wrogow ziem polskich, spacyfikowania lub wypedzenia naszych wrogow i zagospodarowania tych ziem odwiecznie polskich a przywroconych Macierzy.  Gdyby podobnie jak moi rozmowcy mysleli tworcy II RP to bylibysmy pod niemiecko-rosyjska okupacja do dnia dzisiejszego! Pora najwyzsza aby obudzil sie w Narodzie duch polski, dzieki ktoremu Polska przetrwala 180 lat rozbiorow i odrodzila sie mocarstwem. Pamietajmy, ze nie tolerancja jest silny Narod ale wola zniszczenia swoich wrogow i niezlomnoscia swoich ambicji.

wtorek, 16 listopada 2010

W przyszlosci: cieplej, zimniej, czy tak samo?





Od czasu do czasu  daje sie wciagnac niepotrzebnie w dyskusje z entuzjastami kataklizmicznego ocieplenia klimatu Naszej Drogiej Planety  bedacego, jak mniemaja "zieloni",  skutkiem wzrostu stezenia dwutlenku wegla ( i innych gazow "cieplarnianych")[ patrz  http://bendyk.blog.polityka.pl/?p=850]. Pisze "niepotrzebnie" nie dlatego, ze sam temat jest blachy. Wrecz przeciwnie! Od tego jak zareagujemy na rewelacje ekologicznych entuzjastow zalezy bardzo duzo powaznych ekonomicznych decyzji. Te zas sa podejmowane z reguly przez osoby nie bedace w stanie ocenic zasadnosci naukowej argumentacji i w zwiazku z tym kierujace sie panujacym ogolnie, i ksztaltowanym przez media, pogladem "powszechnym".  Jesli wiec pisze, ze taka dyskusja jest niepotrzebna to dlatego, ze wszelkie proby racjonalnego podejscia do zagadnienia sa kwitowane zalewem odsylaczy do prac innych zwolennikow ocieplenia i reakcja emocjonalna. Moge sie oczywiscie dziwic, ze tak reaguja takze osoby , ktore z racji swego wyksztalcenia powinny miec nieco bardziej analityczny umysl niz gawiedz uliczna ale tez nic na to poradzic nie moge. Dla mnie osobiscie jest  bez znaczenia fakt ocieplenia czy tez oziebienia klimatu w skali czasowej rzedu 10 000 lat. Jestem bowiem calkiem pewien, ze osobiscie nie doczekam ani  przewidywanego przezemnie dramatycznego ochlodzenia ani tez oczekiwanego przez moich oponentow katastrofalnego wzrostu sredniej ziemskiej temperatury. Istotne jest jednak to jak analizujemy obecnie znane dane naukowe i jak je interpretujemy.  Tu zas kluczowa jest kwestia tego czy istotnie obserwowany wzrost stezenia dwutlenku wegla i innych gazow "cieplarnianych" (np N2O, CH4 ) jest rzeczywiscie powodem wzrostu  sredniej ziemskiej temperatury  i czy jest to zjawisko , z ktorym powinnismy walczyc narazajac cale spoleczenstwa na konsekwencje wprowadzania drogich "zielonych"  nowych technologi i zrodel energetycznych. Warto bowiem pamietac, ze efekt cieplarniany jest glownym powodem tego, ze Nasza Droga Planeta  posiada umiarkowane zmiany temperatur pomiedzy dniem i noca. Bez wplywu gazow cieplarnianych roznice w ogrzewaniu  powodowalyby znaczne utrudnienia zycia a byc moze nawet uniemozliwilyby jego rozwoj. Obecnosc pary wodnej, ktora jest glownym i najbardziej rozpowszechnionym gaze cieplarnianym, oraz obecnosc dwutlenku wegla  skutkuja nie tylko w zawracaniu w nocy czesci promieniowania podczerwonego emitowanego z powierzchni Ziemi w przestrzen kosmiczna. Te skladniki atmosfery dzialaja takze ochladzajaco w dzien gdyz absorbuja czesc promieniowania Slonca padajacego w naszym kierunku. W ten sposob atmosfera dziala jako filtr energii dostarczanej do Ziemi przez Slonce oraz rezerwuar energii zawracanej potem czesciowo do Ziemi w czasie nocnym. Na planszy pokazany jest wykres mocy promieniowania Slonecznego padajacy na jednostke ziemskiej powierzchni z zaznaczonymi glownymi skladnikami atmosfery, ktore owo promieniowanie absorbuja ( i reemituja pozniej). Jak latwo zauwazyc to wlasnie molekuly wody graja glowna role jesli chodzi o kontrole energii przeplywajacej z i do Ziemi. Dwutlenek wegla jest tutaj stosunkowo malo waznym skladnikiem. Wykresy pochodza z monografii "Atmospheric Chemistry and Physics" autorstwa J. H. Seinfeld i S.N. Pandis , Wiley 2006. Jesli jednak zwolennicy teori globalnego ocieplenia maja racje oskarzajac CO2 o bycie glownym powodem wzrostu globalnej temperatury to powinnismy byc w stanie zauwazyc przyczynowa zaleznosc pomiedzy wzrostem stezenia dwutlenku wegla w atmosferze i wzrostem sredniej globalnej temperatury. W chwili obecnej istnieja wystarczajace dane dotyczace stezenia CO2 oraz sredniej temperatury w latach 1958 -1989 ( a moze i dalej). Mozemy wiec te dwa wykresy polaczyc i wykreslic zaleznosc temperatury jako funkcji stezenia CO2. Jezeli wzrost stezenia dwutlenku wegla istotnie powoduje wzrost temperatury to powinnismy obserwowac monotoniczny wzrost tej ostatniej w miare jak wzrasta stezenie CO2. Wykres taki podany jest na nastepnej planszy. Jak latwo zauwazyc nie ma najmniejszego sladu przyczynowego zwiazku pomiedzy wzrostem stezenia CO2 a wzrostem temperatury. Wszystko co obserwujemy to rosnaca amplitude fluktuacji temperatury wzgledem trendu poziomego jakim jest srednia temperatura w tym okresie czasu (okolo 11.5 stopni Celsjusza). Nie mamy najmniejszych empirycznych podstaw do twierdzenia, ze wzrost stezenia dwutlenku wegla powoduje wzrost sredniej temperatury globu.  Co wiecej, zapalczywi klimatolodzy najwyrazniej uwazaja, ze wzrost stezenia CO2 gwarantuje nieograniczony wzrost przyszlej sredniej temperatury Ziemi . Tymczasem jest to niemozliwe bowiem w pewnym momencie nastapi efekt wysycenia zdolnosci absorbcyjnej atmosfery i dalszy wzrost stezenia gazow cieplarnianych nie bedzie juz w stanie zwrocic Ziemi wiecej energii niz ta, ktora z niej zostala reemitowana.Wzrost stezenie gazow cieplarnianych bedzie powodowal ochlodzenie atmosfery i powierzchni Ziemi w dzien dzialajac jako filtr promieniowania slonecznego. W nocy natomiast, w wypadku gdy osiagniemy stezenie dostateczne dla absorpcji promieniowania podczerwonego emitowanego z powierzchni Ziemi w Kosmos, temperatura osiagnie pewna wartosc graniczna, ktora bedzie juz niezalezna od dalszego wzrostu stezenia CO2.  Ziemia jest bowiem ogolnie biorac ukladem obdarzonym homeostaza czyli zdolnoscia do przeciwdzialania skutkom roznego typu zaburzen parametrow konstytucyjnych. Na przyklad wzrost stezenia CO2 wywolany spalaniem paliw powoduje przyspieszony wzrost roslin, ktore wcielaja  w swojej strukturze szkieletowej wegiel pochodzacy z CO2  i wydzielaja tlen, z ktorego wszyscy korzystamy. Ewentualny wzrost temperatury powierzchni Ziemi powoduje odparowanie wiekszych ilosci wody, ktore powoduja absorpcje promieniowania Slonca i tym samym obnizaja temperature tejze powierzchni. Krotko mowiac mamy tu do czynienia z szeregiem sprzezen zwrotnych, ktorych ogolnym celem jest utrzymanie sytuacji biologicznej na poziomie preferowanym przez Wielkiego Konstruktora. Osobiscie bardzo watpie aby dzialnosc ludzka mogla w sposob nieodwracalny i istotny zaburzyc owe procesy samoregulacyjne ani tez nie wierze aby pomoglo tu ograniczenie zuzycia paliw tradycyjnych przez zastapienie zrodel energii reaktorami jadrowymi, hydroelektrowniami czy wiatrakami. Nie wydaje mi sie takze aby mialy ekonomiczny sens samochody o napedzie czesciowo elektrycznym ani tez szersze uzycie biopaliw gdyz wszystkie te posuniecia tylko odsuwaja na inna plaszczyzne ale nie zmniejszaja zuzycie naturalnych i tradycyjnych paliw. Energia elektryczna musi byc bowiem gdzies wytworzona a to nastepuje na ogol w elektrowniach zuzywajacych paliwo weglowe badz gazowe. Podobnie hodowanie roslin w celu wytloczenia z nich oleju roslinnego czy tez sfermentowania ich dla produkcji alkoholu dodawanego do paliw takze nie jest rozwiazaniem gdyz uprawy obecne wymagaja produkcji nawozow sztucznych. To zas pochlania zarowno energie jak i surowce naftowe. Popularne biodiesle nie sa konkurencyjne cenowo z paliwami pochodzenia naftowego jesli chodzi o koszty wytwarzania. Istnieja na rynku wylacznie dlatego, ze ich produkcja jest dotowana przez panstwo.  Jedna z konsekwencji owych "zielonych" technologii paliwowych jest wzrost cen surowcow zywnosciowych gdyz produkty, ktore dawniej byly zuzywane dla celow odzywczych teraz znalazly konkurencyjne zapotrzebowanie w przemysle produkujacym paliwa "ekologiczne". Nie bylbym soba gdybym nie powrocil tutaj ponownie do zamieszczanych juz uprzednio wykresow pokazujacych wynki badan glacjologicznych pozwalajacych oszacowac temperatury, stezenie dwutlenku wegla oraz zapylenie w ciagu ubieglych 450 tysiecy lat. Uwazny czytelnik, ktory zada sobie wysilek przesledzenia owych wykresow stwierdzi, ze w tym czasie mielismy do czynienia z czterema okresami zlodowacenia, trwajacymi okolo 125 tysiecy lat zakonczonymi krotszymi , bo trwajacymi okolo 10 000 lat okresami ocieplenia. Cala nasza cywilizacja, od czasow prehistorycznych do chwili obecnej miesci sie na najnowszym (dla czasu  "zero" w przyblizeniu na wykresie) maksimum ocieplenia. Faktycznie jest to tez caly okres istnienia obecnej odmiany czlowieka czyli homo sapiens sapiens. Siedem tysiecy lat temu zostal stworzony obecny swiat wedlug teologow zydowskich i katolickich. Idac glebiej  w przeszlosc mamy do czynienia z  czlowiekiem neandertalskim i zwierzetami prehistorycznymi.  Piecdziesiat tysiecy lat temu w czasie ostatniego solidnego zlodowacenia wymarl czlowiek neandertalski, mamuty oraz  inne wielkie zwierzeta prehistoryczne co oczywiscie wiemy wylacznie z "drugiej reki" wnioskujac z wykopalisk i znalezisk. Warto zdac sobie sprawe, ze w calej historii ludzkiej nigdy nie bylismy doswiadczeni przez ochlodzenie tak potezne jakiego doswiadczyli ludzie i zwierzeta prehistoryczne. To co wydarzylo sie za okresu czy okresow lodowcowych przekracza wszystkie doswiadczenia malego okresu lodowcowego wczesnego sredniowiecza czy tez "zim stulecia", ktore od czasu do czasu trapia Nasza Umeczona Ojczyzne oraz Europe. W ciagu historycznego maksimum wahania temperatur srednich nie przekraczaly +/- 1 stopni Celsjusza. To co potrafi dokonac spadek temperatury o - 8 stopni Celsjusza jest dla nas niewyobrazalne. A przed taka perspektywa wlasnie stoimy. Jak mozna zauwazyc na wykresie (drugi rysunek od gory) obecnie jestesmy wlasnie w trendzie malejacych temperatur gdyz maksymalna tempertura Holocenu (czyli okresu w ktorym zyjemy) osiagnieta byla okolo 6000 lat temu.  Niemal doskonala periodycznosc historycznych zmian przebiegu temperatury sugeruje, ze mamy do czynienia z ukladem dynamicznym odwracalnym, ktorego normalna dynamika jest jednak zaklocona przez pochodzace z roznych zrodel "szumy" energetyczne. Nie mniej widac wyraznie (przynajmniej dla mnie), ze Ziemia podlega dosyc intensywnym zastrzykom energii pojawiajacym sie co 118.5  tysiecy lat. Taki zastrzyk trwa mniej wiecej 10.5 tysiecy lat po czym uklad ogrzewanie wylacza i relaksuje sie do kolejnego minimum temperatury. Latwo  zuwazyc tez, ze temperatury odpowiadajace kolejnym  minimom i maksimom sa z  z dobra dokladnoscia takie same. Oznacza to, ze uklad zachowuje sie periodycznie w okreslonych przedzialach temperatur. Jak dotad brak jest przekonywujacego wytlumaczenia tego zjawiska .  Zwolennicy globalnego ocieplenia ( np. D. Archer " The long thaw" )  lacza periodycznosc obserwowana przez glacjologow ze zmianami orbity Ziemi z kolowej na eliptyczna proponowana przez Milankowicza w latach 20-tych ubieglego stulecia. Nie mniej brak jest racjonalnego  wyjasnienia mechanizmu owej zmiany czy raczej sekwencji zmian. Pamietajmy bowiem, ze zmiana trajektorii Ziemi z kolowej na eliptyczna spowoduje zmiany klimatu w skali rocznej a nie 100 tysieczno-letniej a z punktu widzenia mechaniki niebios wymaga ona zmian stalych ruchu dla Ziemi.  Tak wiec uwazam, ze to nie globalne ocieplenie jest zjawiskiem, z ktorym powinnismy walczyc. Efekt cieplarniany moze bowiem jeszcze przez jakis czas lagodzic skutki systematycznego schladzania klimatu ziemskiego. Watpie aby byl on dostatecznie silny aby mu przeciwdzialac w duzej skali czasowej. Historia Ziemi widziala juz wyzsze od obecnego stezenia gazow cieplarnianych i podobne do obecnych srednie temperatury. Nie mniej dynamika podstawowa zawsze zwyciezala i nastepowalo katastrofalne ochlodzenie, ktore nieslo z soba calkowiata zaglade panujacej w danym okresie biosfery. Mysle, ze tak bedzie i tym razem. Dzien Sadu Ostatecznego jest zatem juz blisko!

środa, 3 listopada 2010

Bohaterskie Zaolzie musi powrocic do Macierzy

  W pazdzierniku minela kolejna 72 rocznica powrotu Slaska Cieszynskiego do Polski. Teren ten zagrabiony  Rzeczpospolitej przez oportunistycznych Czechow wykorzystajacych  wojne polsko-bolszewicka  1920 roku,  powrocil na krotko do Macierzy w 4 pazdziernika 1938 roku dzieki eleganckiej interwencji Polskich Sil Zbrojnych pod wodza Marszalka Rydza Smiglego. Po wybuchu wojny polsko-niemieckiej we wrzesniu 1939 wojska Republiki Slowacji- wtedy juz sojusznika faszystowskich Niemiec, odebraly przywrocone Polsce terytorium a po zakonczeniu II Wojny Swiatowej marionetkowy rzad PRLu zgodzil sie na przywrocenie granicy z roku 1920 jak zwykle zaprzedajac polskie interesy swoim radzieckim sponsorom. Od tego czasu wierna ludnosc polska Zaolzia jeczy pod jarzmem czeskim a polska ziemia jest bezczeszczona przez hordy slowackie. Pora wiec abysmy znowu postawili na forum miedzynarodowym kwestie odzyskania ziem utraconych na Wschodzie i Zachodzie. Do Polski powrocic musza Kresy Wschodnie, jeczace pod jarzmem Moskali oraz zawsze polski Slask Cieszynski gnebiony znowu przez Slowakow. Pamietajmy, ze nikt za nas polskich interesow bronic nie bedzie a wielu zdrajcow pracuje juz nad tym aby Polsce przywrocic status i terytorium Generalnej Guberni. 

Na planszy: Eksponat historii poczty : Pocztowka wyslana z Cieszyna w czasie przylaczenia Zaolzia do Macierzy oraz okolicznosciowy znaczek II RP wydany dla uczczenia tego wydarzenia.