czwartek, 25 kwietnia 2013

Obchody rocznicy powstania w getcie warszawskim


  Nigdy sie specjalnie nie interesowalem tym czy Polska jako kraj obchodzi kolejne rocznice tego powstania ale lektura "Polityki" uzmyslowila mi, ze takie wydarzenie istotnie sie pojawilo na liscie narodowych obchodow typu martyrologicznego. Mysle tu o artykule red. Hartmana (http://hartman.blog.polityka.pl/2013/04/25/zydzi-chca-wiecej-i-wiecej/) ale zapewne wiecej rocznicowych artykulow pojawilo sie w prasie codziennej. W watlych umyslach cudzoziemcow to wlasnie to powstanie jest utozsamiane z powstaniem warszawskim i kompletnym zniszczeniem stolicy. O prawdziwym powstaniu, ktore nastapilo w roku 1944 czyli mniej wiecej po roku czasu od stlumienia powstania w getcie na Zachodzie malo kto wie.  Osobiscie uwazam, ze wszystkie pretensje jakie wspolczesni krytycy celowosci powstania warszawskiego wysuwaja wobec decyzji Wodza Naczelnego w Kraju stosuja sie, w nawet wiekszej rozciaglosci, do decydentow ZOB i zblizonych organizacji zydowskich na terenie geta.  Brak perspektyw na pomoc wojskowa ze strony aliantow, slabe wyposazenie w bron i amunicje, brak wyszkolenia a takze brak wyraznie okreslonego  strategicznego celu koncowego calej operacji powoduje, ze musze sie zastanowic  czy nie byl  to po prostu objaw prymitywnego teroryzmu tak bliski obecnym mieszkancom Azji Mniejszej i Afryki. Byc moze dazenie do samodestrukcji jest wpisane w geny semitow od czasow Samsona i to wlasnie jest powodem, ze antagonizuja oni wszystkie narody ich goszczace wywolujac nieswiadomie reakcje odrzucenia.  Jak wiedza moi czytelnicy jestem wrogiem idei mieszania ras i religii na terenie wspolnego habitatu gdyz uwazam, ze urozmaicenie kuchni watkami naplywowymi  nie jest warte odruchowego dyskomfortu jaki odczuwaja wszyscy gdy widza w swoim sasiedstwie osobnika nalezacego do rasy kolorowej i w dodatku wyznajacego odmienna religie. Mniejszosci sa rodzajem miejscowego zakazenia czy ropnia jaki pojawia sie na czystym ciele narodu i moze mu grozic powaznymi konsekwencjami zdrowotnymi ze zgonem wlacznie. Geto warszawskie bylo wlasnie takim ropniem, i to duzych rozmiarow, jaki istnial juz na terenie stolicy przed inwazja niemiecka. Na zalaczonej ilustracji pokazuje mape terenu znajdujacego sie w rekach zydowskich i przeznaczonego przez Niemcow na czasowe , do czasu pelnej likwidacji, skupisko zydow warszawskich http://en.wikipedia.org/wiki/File:Warsaw_Ghetto.svg .
 
Jest to teren mieszkalny o powaznym areale , obejmujacy zasadzie znaczna czesc aktualnego Centrum stolicy a w roku 1939 bedacy siedliskiem i wlasnoscia zydowska.
    Trzeba bowiem pamietac, ze Warszawa w roku 1939 byla znacznie mniejszym miastem niz moloch jakim zrobiono z niej ostatnio. Obszary aryjskie ograniczaly sie na polnocy do kilku osiedli na Zolibozu. Centrum "stare" stanowily zabudowania wokol obecnego Traktu krolewskiego (Nowe Miasto, Stare Miasto, Nowy Swiat , Aleje Ujazdowskie , Belweder). Na poludniu bylo pare zabudowan Starego Mokotowa (ktory konczyl sie w zasadzie  na Morskim Oku). Dalej byly Wyscigi na Sluzewcu , ktory juz w zasadzie do Warszawy nie nalezal, pasmo Pola Mokotowskiego (ktore bylo doslownie polem) , lotnisko Okecie (ktore bylo polozone znacznie blizej Ochoty niz obecnie.  W kierunku poludniowym   Ochota - wlasciwie takze dzikie pola swiezo zabudowywane , konczyla sie na Placu Narutowicza i kilku zabudowaniach do obecnej ulicy Wery Kostrzewy.W tych okolicach byl tez slynny z czasow Powstania Warszawskiego 1944 roku , targ-Zieleniak. Rakowiec i dalej to byly juz tylko pola kapusty, zyta itp. Praga i Wola byly siedliskami biedoty i przemyslu , ktorych to dzielnic wlasciwie nie mozna bylo zaliczac do cywilizowanej czesci stolicy. Podobnie zreszta bylo z Powislem.

  Nie ma wiec w tym nic dziwnego, ze aktualne organizacje zydowskie domagaja sie olbrzymiego odszkodowania od Polski za te jakze obecnie wartosciowe nieruchomosci, ktore przed wybuchem wojny byly w rekach zydowskich. W wiekszosci wypadkow wlasciciele zostali zamordowani ale Panstwo Polskie wzbogacilo sie przejmujac na wlasnosc te tereny. Czy Zydzi beda w stanie wynegocjowac takie odszkodowanie (badz  ich zwrot) tego nie wiem. W zasadzie nie byloby to zgodne z aktualna litera prawa spadkowego ani takze z prawna logika. W koncu PRL przejela te nieruchomosci z rak niemieckich gdyz po usunieciu zbednego elementu ludzkiego tam mieszkajacego same nieruchomosci weszly do majatku Generalnego Gubernatorstwa. Tak wiec scisle biorac Zydzi powinni skierowac swoje pretensje do obecnego rzadu Niemiec jako spadkobiercy zobowiazan III Rzeszy. Jest to jednak temat do dyskusji o sprawiedliwosci i jej kolejnych wcieleniach w Polsce. Ja natomiast chcialbym tylko zwrocic uwage na powage i dokuczliwosc problemu zydowskiego w II Rzeczpospolitej  o czym sie nie mowi i z czego malo kto z wspolczesnych Polakow zdaje sobie sprawe.

Na ilustracji: Pierwszy znaczek Polski Ludowej poswiecony piatej rocznicy powstania w getcie . Przez caly czas Polski Ludowej bylo to jedyne powstanie warszawskie, o ktorym mozna bylo wspominac i upamietniac na znaczkach.  

niedziela, 21 kwietnia 2013

Dlaczego biedne sa wspolczesne kraje bogate

    Rzadko sie zdarza bym znalazl w prasie gospodarczej artykul poswiecony problemom podstawowym a wiec temu na przyklad dlaczego pewne kraje niegdys zamozne obecnie owa zamoznosc traca a ich rozklad bogactwa coraz bardziej przypomina ten wystepujacy w krajach polkolonialnych badz latynoskich. Mamy tam bowiem niewielka warstwe ludzi bardzo zamoznych oraz cala reszte, ktora ledwo wiaze koniec z koncem. To, ze tak sie dzieje w krajach Ameryki Centralnej i Poludniowej mozna od biedy przypisac spadkowi czasow kolonialnych, ktore pozostawily po sobie feudalna strukture stanowa i zwiazana z tym dystrybucje majetnosci. Sa to kraje produkujace niewiele jesli chodzi o nowoczesne towary przemyslowe, eksporterzy surowcow i produktow etnicznych. Najbogatszy czlowiek swiata jest meksykaninem (potentatem telefonii) ale wiekszosc Meksykanow (a wiec metysow i indian) jest dosyc uboga. GDP/glowe mieszkanca Meksyku wynosi 6 oz Au  czyli jest porownywalne z Polska (8 oz Au/glowe) . Podobnie jest z Chile czy Brazylia. Sa to kraje zacofane pod wzgledem infrastruktury, przeludnione i zamieszkale przez ludnosc niezbyt rozgarnieta pod wzgledem umyslowym.

   Mniej oczywisty jest obserwowany od dluzszego czasu upadek ogolnej zamoznosci w USA. Pewne swiatlo na przyczyny tego stanu rzeczy rzuca nam opublikowana ostatnio prognoza zmian w strukturze  zatrudnienia w USA w ciagu najblizszych dziesieciu lat (czyli w latach 2010-2020) dostepna na www.bls.gov/emp/ep_table_101.htm. Jak sie dowiadujemy sila robocza w USA w roku 2010 wynosila
 143 068.2 tysiecy pracujacych (czyli z grubsza 45% calkowitej populacji). Mediana wynagrodzenia w tym czasie wyniosla $33 840 /rok. Za lat dziesiec, czyli w roku 2020 Biuro Statystyki Pracy przewiduje istnienie 163 537.1 tysiecy stanowisk pracy czyli wzrost liczby zatrudnien o 20 468.9 tysiecy stanowisk (o 14.3%) .

   Te nowo powstajace w ciagu 10 przyszlych lat stanowiska pracy mozemy uporzadkowac pod wzgledem mediany wynagrodzenia  (w roku 2010) w danym sektorze.
Wynagrodzenie            Sektor gospodarczy        Wzrost  liczby miejsc
18770                         Zywienie zbiorowe           1092.5 x10^3
19630                         Rolnictwo, Rybny, Lesny  -19.4x10^3
20640                         Fryzjerski, kosmetyczny    1336.6x10^3
22490                         Dozorcostwo, sprzatanie        664x10^3
24370                         Ekspedienci, handlowcy    1869.1x10^3
28400                         Transport                          1328.7x10^3
30330                         Produkcja                           356.8x10^3
30710                         Urzednicy itp                     2335.7x10^3
36600                         Policja i straznicy                 364.5x10^3
39080                         Budownictwo, gornicy       1407.2x10^3
39280                         Pracownicy socjalni itp         582.3x10^3
40120                         Uslugi, instalacje, reparacje   800.2x10^3
42870                         Sztuka, rozrywki, media        342.5x10^3
45640                         Edukacja, biblioteki             1403.7x10^3
58490                         Lekarze i technicy med.        2019.7x10^3
59530                         Biolodzy, Medycy itp              190.8x10^3
60670                         Przedsiebiorcy, finansisci       1172.5x10^3
70610                         Architekci, Inzynierowie           252.8x10^3
73720                         Matematycy, komputerowcy     778.3x10^3
74580                         Prawnicy                                   131x10^3
91440                         Zarzadzanie                               615.8x10^3

Jak wynika z zestawienia tylko okolo 10% nowo powstalych miejsc pracy znajduje sie w sektorach produkujacych towary powszechnego uzytku ( np samochody, domy, zywnosc itp) a wiec uczestniczy w tworzeniu realnego kapitalu kraju. Reszta stanowisk pracy to roznego rodzaju uslugi, ktore same z siebie kapitalu nie wytwarzaja ale jedynie przesuwaja go z jednych rak w inne.  Oczywiscie "Nie samym chlebem zyje czlowiek..." ale gospodarka amerykanska zbyt wiele sil pracujacych zuzywa na czynnosci nawet wazne ale nie powiekszajace zamoznosci spoleczenstwa. Trzeba bowiem pamietac, ze ekonomia kraju musi spelniac dwa podstawowe zadania. Po pierwsze musi zaspakajac wewnetrzne potrzeby populacji w najwyzszym stopniu jaki jest mozliwy. Po drugie zas musi znalezc zbyt na takie swoje produkty w handlu zagranicznym, ktorych sprzedaz pokryje koszty tych towarow czy surowcow, ktorych w kraju sie nie wytwarza i ktore trzeba importowac. Zaspakajanie potrzeb kraju droga importu wszystkiego prowadzi do zadluzenia, ktore nie moze byc utrzymane na dluzsza mete. Taka ekonomia, dominujaca obecnie w krajach rozwinietych, musi doprowadzic do katastrofy finansowej panstwa oraz do zubozenia populacji ze wzgledu na to, ze uslugi  z reguly maja wynagrodzenia nizsze od tych jakie dostaja ludzie zatrudnieni przy wytwarzaniu skomplikowanych produktow technologicznych o szerokim popycie. Brak dostatecznych zarobkow populacji owocuje zas akcjami "latwego" kredytu oraz plaga spekulacji . Oba te czynniki sa powodem obecnych trudnosci finansowych w USA i nie tylko. Nie mniej podstawowa przyczyna depresji, ktora wbrew gromkim porykiwaniom politykow i ekonomistow jest jeszcze daleka od swojego minimum, jest wlasnie wolny rynek towarow i kapitalu, ktory zdewastowal sektor produkcyjny krajow rozwinietych a przy okazji takze zniszczyl pojemnosc ich rynku wewnetrznego. Bez zdecydowanego zaadresowania tego problemu nie jest mozliwe wyjscie gospodarki swiatowej z depresji droga pokojowa.

piątek, 19 kwietnia 2013

Szybkowary w ataku

Zyjemy w ciekawych czasach, ktore staja sie stopniowo coraz ciekawsze.  Niestety wydarzenia urozmaicajace nam nude zycia codziennego nie sa w istocie rzeczy znaczace.  Ogladam wlasnie raport telewizyjny z aresztowania drugiego zamachowca z Bostonu. Zostal on schwytany, prawdopodobnie ranny, w Watertown, jednym z suburbii Bostonu. Jest to mlody naturalizowany amerykanin, Dzafar Sarmajew,  z pochodzenia Czeczen, ktory w wieku lat 19 jest aktualnie studentem jednego z mniejszych uniwersytetow czy tez koledzy w jakie obfituje Boston i okolice. Jego starszy brat, o wiele mowiacym imieniu Tamerlen, zostal juz zastrzelony  wczesniej podczas poscigu jaki nastapil na terenie Cambridge i Somerville. Jest zagadka co spowodowlo atak obu braci na mete maratonu bostonskiego gdzie podlozyli oni dwie dosyc prymitywne bomby. Bomby zawieraly proch dymny oraz materialy rozpryskowe zawarte w objetosci szybkowara kuchennego czyli domowego autoklawa sluzacego do przyspieszonego przygotowywania posilkow. Tym razem posilek serwowany przy Boylston St, w Bostonie byl niestrawny dla zebranego tam  tlumu entuzjastow wentylacji sportowej i pociagnal za soba chyba trzy ofiary smiertelne. Co bylo zabawne to histeryczna reakcja miejskich i panstwowych wladz policyjnych, ktore praktycznie zastosowaly prewencyjny areszt domowy wobec mieszkancow Bostonu i okolicznych miejscowosci.  Pozwolilo to policji na nieograniczone polowanie na obu braci, ktorych zidentyfikowano w wyniku analizy zdjec z kamer, ktore jak sie wydaje, sa zamontowane niemal wszedzie w celu szpiegowania obywateli  stolicy stanu Massachussets.

    Kontrast miedzy dwoma mlodymi chudziakami uzbrojonymi w pare prymitywnych garnkow wypchanych materialem wybuchoym uzywanym przez 19-sto wiecznych anarchistow a poteznie zbudowanymi grubasami, czlonkami sil policyjnych wzmocnionych samochodami pancernymi , zolnierzami Gwardi Narodowej oraz helikopterami byl zabawny i wiele mowiacy. Swiadczy on bowiem o krancowej panice amerykanskich decydentow, ktorych reakcja wykraczala daleko poza realia wyzwania, jakie rzucili Ameryce dwaj emigranci ze  znanej z bandytyzmu Czeczenii.

   Jakie byly motywy ataku dowiemy sie zapewne niedlugo po intensywnym przesluchaniu jenca przez FBI i policje stanowa. Jak mysle jest nim rozczarowanie amerykanska rzeczywistoscia wzmocnione przez podklad wiary mahometanskiej, ktora nakazuje wiernym tepienie giaurow. Wskazuje to jednak na czynnik, o ktorym pisalem juz wielokrotnie, jakim jest glupota otwartej polityki imigracyjnej USA (ale nie tylko tego kraju) powodujaca wprowadzanie do i tak niezbyt skonsolidowanegom spoleczenstwa  elementow obcych mu kulturowo, jezykowo i religijnie. W sytuacji gdy w kraju istnieje wysokie bezrobocie i wyrazny nadmiar rodzimej populacji a pespektywy wzrostu gospodarczego kraju sa raczej nierealne,  zwiekszanie populacji przez sprowadzanie Czeczencow , Somalisow czy Hmongow oraz Chinczykow jest niebezpiecznym idiotyzmem. W miare pograzanie sie kraju w ekonomicznej depresji napiecia spoleczne beda narastac i zadne srodki zaradcze  nie zapobiegna dalszej degradacji spoleczenstwa amerykanskkiego.

sobota, 6 kwietnia 2013

Efekt cieplarniany raz jeszcze

  Przedostatni numer tygodnika "The Economist" (March 30-April 5, 2013) zawiera interesujacy artykul pt "Climate science- A sensitive matter" (Klimatologia - Czuly problem)str. 77-79 , w ktorym omawiane sa ostatnie wyniki obserwacji tak zwanego efektu cieplarnianego.  Chodzi o to, ze wbrew przepowiedniom specjalistow oczekujacych wzrostu tempertury Ziemi spowodowanej wzrastajacym nadal stezeniem gazow cieplarnianych przez ostatnie 12 lat takiego wzrostu empirycznie nie obserwujemy.  Trend ziemskiej temperatury ustabilizowal sie i jest horyzontalny w przeciwienstwie do tego jaki przewiduja modele geofizykow. Na rysunku zamieszcam reprodukcje wykresu, ktory podaje "The Economist" ale zachecam wszystkich do lektury orginalnego artykulu. Stabilizacja temperatury moze byc oczywiscie wywolana homeostaza Ziemi czyli naturalnym buforowaniem wzrastajacej ilosci ciepla zawartego w atmosferze droga , na przyklad, wytapiania lodow podbiegunowych. Takie buforowanie skonczy sie oczywiscie wtedy gdy cala pokrywa lodowa zostanie stopiona. Inna przyczyna moze byc jednak sugerowane przezemnie swego czasu w http://bobolowisko.blogspot.com/2010/12/bijace-serce-gei.html zamieranie aktywnosci wewnatrz ziemskiego reaktora jadrowego, ktory ogrzewa powierzchnie Ziemi "od dolu". Wierni czytelnicy przypomna sobie zapewne, ze hipoteze te postawilem w celu wytlumaczenia obserwowanej periodycznosci ochlodzen i ocieplen http://bobolowisko.blogspot.com/2010/03/efekt-cieplarniany-raz-jeszcze.html  wystepujacej od co najmniej 600 tysiecy lat. Taka periodycznosc wystepowala zatem znacznie wczesniej niz jakakolwiek dzialalnosc homo sapiens sapiens. Caly okres bardzo niepewnie znanej przeszlosci ludzkiej nie siega bowiem glebiej w przeszlosc niz jakie 12 000 lat. Wszystkie inne informacje dotycza zwierzat prehistorycznych, ktorych chronologia jest niepewna. Jesli mam racje to zahamowanie trendu wzrostowego oznacza zblizajaca sie zmiane trendu na spadkowy , zgodny z przewidywana w moim artykule ogolna tendencja znizkowa temperatury, ktora zreszta trwa juz jakis czas http://bobolowisko.blogspot.com/2010/11/w-przyszlosci-cieplej-zimniej-czy-tak.html   Z tego punktu widzenia powinnismy byc wdzieczni Najwyzszemu za efekt cieplarniany i nadal pompowac CO2 do atmosfery tak szybko jak to jest mozliwe gdyz nadchodzace ochlodzenie klimatu mozna co najwyzej troche opoznic ale nie da sie jemu zapobiec. Nadchodzaca 100 tysieczno- letnia epoka lodowcowa polozy bowiem kres calej naszej cywilizacji oraz spowoduje raptowny i masowy zgon populacji ludzkiej i zwierzecej . Ocaleja jedyni ci, ktorzy beda mieszkali w strefie podzwrotnikowej. Dlatego tez radze wszystkim Szanownym Czytelnikom aby w trosce o przetrwanie gatunku i genotypu rozejrzeli sie juz teraz za bezpieczna przystania w tych okolicach oraz rozpoczeli tam budowe domow fortecznych zawierajacych zapasy broni, zywnosci i wody. Nadchodza bowiem czasy ciezkie, czasy walki o byt w sensie prymitywnym. Czasy, w ktorych ludzkosc powroci do  broni siecznych i kanibalizmu.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Powod do wojny

   Ostatnie wydarzenia na polwyspie koreanskim przypominaja mi do zludzenia sytuacje polsko-niemiecka z roku 1939. Tak jak owego czasu preludium do rozwiniecia dzialan wojennych na skale swiatowa stanowil konflikt o Wolne Miasto Gdansk oraz korytarz eksterytorialny laczacy obie czesci Panstwa Pruskiego tak i obecnie oskarzenie jakie wytacza USA w stosunku do Korei Polnocnej maja rownie surrealistyczny charakter. W 1939 roku bylo jasne, ze III Rzesza moze sie doskonale obejsc bez korytarza czy wlaczenia, uprzednio niemieckiego Gdanska. Potrzebny byl jej jednak pretekst do zaostrzenia sytuacji w celu albo zgaszenia mocarstwowych ambicji Polski albo tez do zbrojnej rewindykacji straconych po I Wojnie Swiatowej ziem uwazanych za rdzennie niemieckie. Ziemie te byly bowiem we wladaniu Niemiec badz Austrii co najmniej od czasow rozbiorow (czyli okolo 150 lat) a niekiedy i dluzej (np Slask od ponad 600 lat). W dalszym planie byl oczywiscie Drang nach Osten - czyli odebranie Rosji (czy ZSRR) reszty dawnych, przedrozbiorowych ziem Rzeczpospolitej Szlacheckiej.
   Podobnie jest teraz z rozdmuchiwanym przez USA konfliktem koreanskim. Oczywiscie , tak jak to bylo w sytuacji NRF i NRD,  istnieje pewne dazenie do polaczenia obu czesci dawnego Imperium Korei. Panstwa traktujace siebie powaznie nigdy bowiem nie rezygnuja z odzyskania terytorium, ktore stracily w wyniku przegranej wojny czy innych dopustow bozych. Nie mniej wystarczy porownac tylko wielkosc ekonomii oraz liczebnosc obu panstw koreanskich aby widziec, ze zagrozenie ze strony Korei Polnocnej jest malo realne. Poludniowa Korea jest krajem liczebniejszym o populacji okolo 50 milionow i zdolnosci mobilizacyjnej wynoszacej 13 mln zolnierzy. Jest to tez kraj bogatszy z GDP/ glowe wynoszacym okolo 24 tysiecy USD czyli 15.8 uncji zlota/ na glowe/rok . Jak widac jest to kraj znacznie zamozniejszy od wspolczesnej Polski. Polnocna Korea jest  ubozsza, jak to bywa zazwyczaj z krajami o gospodarce socjalistycznej, z GDP/glowe = 1800 USD = 1.2 uncji zlota/glowe/rok. Ma ona tez mniejsza populacje bo wynoszaca tylko 25 mln ludnosci. Jej zdolnosc mobilizacyjna to okolo 6 500  000 zolnierzy. Jak wynika z prostego porownania to raczej Polnoc powinna obawiac sie Poludnia niz odwrotnie. I to zreszta czyni rozwijajac sily nuklearne i inna bron masowego razenia.  Oczywiscie obecne mocarstwa dysponujace bronia jadrowa usiluja zachowac swoj monopol w tej dziedzinie gdyz uzbrojenie panstw malych w bron masowego razenia spowodowaloby zniesienie mozliwosci szantazu jadrowego jakim sie posluguja wspolczesni prominenci swiata. Nie ma jednak najmniejszej szansy na to aby Polnocna Korea mogla stanowic jakiekolwiek powazne zagrozenia dla USA czy Rosji. Kraje te maja bowiem przewage w ilosci atomowek oraz w srodkach ich dostarczenia. Bron atomowa jest jedynie dla panstw malych bronia "ostatniej szansy" pozwalajaca na zadanie ewentualnego ciosu odwetowego ale nie wystraczajaca do tego aby pokonac silniejszego przeciwnika. Osobiscie uwazam zreszta bron jadrowa za "papierowego tygrysa" sil zbrojnych gdyz celem wojny jest zawladniecie kapitalem (czyli wartosciowymi nieruchomosciami i ruchomosciami) przeciwnika a to nie jest mozliwe jesli skazimy teren radiaktywnymi odpadami i spalimy te ruchomosci, ktore pragniemy posiasc. Bardziej skuteczna strategia jest obezwladniania przeciwnika "od wewnatrz" i taka strategie stosuja Niemcy odbudowujac IV Rzesze pod przykrywka Unii Europejskiej.

    Nie jest wiec wykluczone, ze USA zdajac sobie sprawe z tego, ze nie maja realnej mozliwosci wyjscia z obecnego kryzysu ekonomicznego , planuja nowa wojne swiatowa z punktem zapalnym w Azji. Jest bowiem calkiem mozliwe, ze napad na Koree Polnocna sprowokuje konflikt z Chinami Ludowymi. Te bowiem maja dlugowieczne zobowiazania w stosunku do Korei jako niegdys panstwa lennego wobec Cesarstwa Chin i raz juz ruszyly jej  z pomoca  w czasie wojny koreanskiej. Wojna  USA z Chinami pozwolilaby zas zlikwidowac zaciagniete wobec nich dlugi a takze wprowadzic tam marionetkowy rezim byc moze rodem z Taiwanu.

piątek, 29 marca 2013

Niejasny sens ofiar czyli paradoks baranka

    Jak zwykle bywa z okazji Swiat Wielkiej Nocy nasunely mi sie okresowo powtarzajace sie watpliwosci co do sensownosci ofiar skladanych Najwyzszemu w postaci ludzi, zwierzat czy roslin. Jak uczy nas Biblia "Bez rozlewu krwi nie ma przebaczenia" (Hebrew 9:22) a wiec krwawe ofiary sa, w opinii osob skladajacych i do skladania naklaniajacych, niezbedne dla zlagodzenia gniewu panskiego. Czy jednak poglad ten powszechny do dnia dzisiejszego ("Baranku Bozy, ktory gladzisz grzechy swiata ...") ma istotnie jakies inne uzasadnienia, poza niedoszla ofiara z Icka  oraz wnioskami z nagannego postepowania Kaina, ktory jak wiemy obrazil Najwyzszego swoja ofiara z owocow (czyzby byl weganem?)  w przeciwienstwie do Abla. Ten ostatni uczcil bowiem Pana ofiara z pieknego barana. Jak wiemy zreszta nie skonczylo sie to dla niego najlepiej. Faktem jest, ze te obrzydliwe obyczaje Izraelitow nie byly odosobnione. Ofiary z ludziu i zwierzat skladali bowiem bogom takze Indianie amerykanscy, Hindusi , Celtowie (czyli Irlandczycy, Szkoci i Francuzi) i zapewne wiele innych "prymitywnych" narodowosci.

   Co wiecej idea ofiar z ludzi przeniknela takze do calkiem wspolczesnych kultow politycznych takich jak komunizm czy faszyzm. Komunisci bowiem wykazywali typowe obiawy zachowania religijnego z wiara w wiodacego "guru" - mesjasza calej postepowej ludzkosci. Partyjne zebrania- bedace analogiem "studiow bibilijnych" badz uczestniczenia w obrzedach religijnych. Skladanie samokrytyki - czyli akt pokory za grzechy przeciwko doktrynie a takze popularne mordowanie "niewiernych" czyli gojow/giaurow w postaci wrogow klasowych to wszystko postepowania typowe dla religijnego tlumu. Tyle, ze w tym wypadku byl to tlum ateistyczny wielbiacy mesjaszy ziemskich. Trudno sie dziwic, ze osobowosci z natury rzeczy zainteresowane mordami rytualnymi ciagnely do komunizmu jak muchy do miodu.

    Byc moze wiec nie ma logicznych powodow aby zaprzatac sobie glowe ofiarami, ktorych Stworca wszystkiego w zasadzie nie potrzebuje gdyz moze miec na zawolanie. Potoki krwi, ktore splywaly z synagogi jerozolimskiej nie byly niczym innym niz bezmyslnym znecaniem sie nad zwierzetami podobnie zreszta jak jest nim istniejacy nadal obyczaj obrzezania nowo narodzonych czlonkow plemienia Izraela. Najwyzszy nie potrzebuje od nas oznak pokory i oddania gdyz takimi nas stworzyl jacy jestesmy. W przypadku zas gdy ludzkosc badz jej czesc odbiegnie wyraznie  od akceptowanych przez Niego norm zachowania (np przez akceptowanie homoseksualizmu czy mordowanie niewiniatek) to istnieje cos takiego jak kara boza w formie katastrof, plag egipskich  i temu podobnych dopustow bozych. Dlatego zamiast niepotrzebnie meczyc Go prosbami o to czy owo wezmy raczej sprawy w swoje rece i zlikwidujmy paru lajdakow "Ad majorem Dei gloriam".

Wszystkim Czytelnikom zycze Wesolych i Pomyslnych Swiat Wielkanocy!

Bobola

piątek, 22 marca 2013

Biedni i bogaci

   Emocjonalne okreslenia typu kraj biedny- kraj bogaty pojawiaja sie dosyc czesto w pracach ekonomistow politycznych  na ogol zreszta w towarzystwie takich  pojec jak wyzysk, walka klasowa,  kolonizacja czy uprzemyslowienie. Podobnie zreszta czynia socjologowie spoleczni i naciagacze charytatywni, ktorzy chetnie posluguja sie terminami takimi jak nedza, biedni, empatia, obowiazek pomocy itp . Jesli jednak chcielibysmy sprecyzowac nieco odpowiednie kryteria klasyfikacji to okazuje sie, ze nie jest to takie oczywiste. Na przyklad czy za biednego mozna uznac polinezyjskiego nygusa, ktory spedza  caly dzien lezac na plazy, goly jak go Pan Bog stworzyl,  i ktory odzywia sie kokosami i plodami morza?  Czy ubogi jest australijski aborigin wloczacy sie po interiorze i zyjacy z terenu? Wsrod mistykow chrzescijanstwa ale takze buddyzmu, szintoizmu i hinduizmu idealem jest "zycie chwila". Zywienie sie tym co uda sie wyzebrac, podrozowanie piechota  i ubranie sie w miare ubogi i jednolity stroj zakonny. Dla ascetow celem jest wyrzeczenie sie  dobr doczesnych aby tym jasniej dominowaly zalety ducha. Mozna rzec nawet, ze zbytnie interesowanie sie dobrami materialnymi jest cecha kolidujaca z aspiracjami osoby duchownej. Kiedy wiec widze piekne, gigantyczne katedry Naszej Swietej Wiary Katolickiej to nie moge sie powstrzymac od mysli, ze odbiegaja one nieco od idealow Zbawiciela, ktory jak wiadomo z legendy zadowolil sie stajenka a wyklal synagoge jerozolimska, jej religie, kaplanow i handlarzy. Niewatpliwie pojecie biedy jest tworem spoleczenstwa wyrachowanego i chciwego, spoleczenstwa pozadajacego dobr materialnych. To nie o nich mowil Zawisza Czarny: "Idz zloto do zlota. My, Polacy w zelazie sie kochamy." Nie do nich zwracal sie tez Sw. Franciszek radzac" by zyli jak te ptaki niebieskie- ktore nie orza, nie sieja a Pan i tak dba o to by mogly przezyc".

   W kulturze hinduizmu na przyklad bycie biednym czy urodzenie sie w najnizszej kascie jest naturalna i zasluzona kara za wykroczenia popelnione w zyciu przeszlym. Bardziej wyrafinowani grzesznicy moga sie nawet inkarnowac jako zwierzeta czy kamienie. Ci zas, ktorzy urodzili sie w wyzszych kastach (bramini, wojownicy) znalezli sie tam dzieki zaslugom uzyskanym w poprzednim wcieleniu. W ten sposob kosmiczne kolo zycia nagradza jednych i karze drugich przy czym kazdy dostaje to co mu sie nalezy i co jest konieczne dla jego dalszego rozwoju. Podobnie zreszta dzialala do niedawna w Naszym Swietym Kosciele idea kary bozej w postaci roznych dopustow, takich jak zgony w katastrofie, choroby itp "plagi". Interweniowanie w celu zmniejszenia dokuczliwosci dopustu jest wiec jawnym wykroczeniem przeciwko intencji Najwyzszego. Mistyk widzi bieg zdarzen czy to osobistych czy tez narodowosciowych jako lancuch przyczynowy zgodny z polskim przyslowiem: "Jak sobie poscielesz tak sie wyspisz". Podobnie zreszta mowi nam Nowy Testament stwierdzajac, ze "Kto mieczem wojuje , ten od miecza ginie.". Nie ma wiec wielkiego sensu uzalac sie, na przyklad, nad losem Zydow dotknietych niemieckim przesladowaniem ( a wczesniej takze babilonskim, rzymskim, hiszpanskim, angielskim, francuskim itd)  gdyz byl to skutek ich uprzedniej aktywnosci. Nieublagana "Karma" koryguje bowiem automatycznie uprzednie wykroczenia a nagradza zaslugi.

   Pozostajac jednak w kregu kulturowym wspolczesnego, bezboznego kapitalizmu warto sie zastanowic czym wlasciwie rozni sie kraj biedny od bogatego. Ogolnie przyjeta miara zamoznosci kraju jest GDP (czyli polski PKB). Jesli otworzymy, na przyklad, "Pocket World in Figures" (2013 ed. The Economist) to zauwazymy, ze wielkosc ekonomii roznych krajow jest klasyfikowana pod wzgledem  GDP. Najwieksze GDP maja kolejno USA (14 587 mld USD),  Chiny (5 927 mld USD), Japonia (5 459 mld USD) i Niemcy (3 281 mld USD). Polska (razem z Belgia) jest na miejscu  dwudziestym z GDP= 469 mld USD. Sam rozmiar ekonomii nie jest jednak wskaznikiem zamoznosci populacji ani tez komfortu zycia w danym spoleczenstwie. Jeszcze nie tak dawno tow. Gierek chwalil sie, ze PRL jest dziesiata ekonomiczna potega swiata - zapewne takze wskutek lektury klasyfikacji "The Ekonomist". Kazdy zas kto zyl w tych czasach (i nie nalezal do nomenklatury) wie jednak dobrze z wlasnego doswiadczenia, ze nie byl to okres zbyt pomyslny dla "szarego obywatela" i takze okres, ktory nie skonczyl sie najlepiej dla wszystkich.

    Ekonomisci nie precyzuja tego funkcja jakich zmiennych jest ow GDP. Mozna sie jednak domyslac, ze jest to wielkosc ekstensywna, zalezna od liczby ludnosci, liczby stanowisk pracy i dystrybucji wynagrodzen wzgledem nich oraz od wartosci nabywczej lokalnej waluty. GDP jest takze funkcja czasu. Czesciowo w sposob uwiklany (przez zaleznosc wyzej wymienionych zmiennych od czasu) ale takze bezposrednio w postaci interwencji zewnetrznych (w postaci wojen, pozyczek, dotacji zagranicznych itp).Jest dosyc charakterystyczne, ze ekonomisci nie wspominaja o tym jaki wlasciwie przebieg powinien miec  "idealny" GDP jako funkcja czasu. Ogolnie biorac, mozna wnioskowac z komentarzy, ze preferowane sa gospodarki z rosnacym GDP podczas gdy GDP staly czy malejacy jest powodem do zaniepokojenia.  Tymczasem, z punktu widzenia teoretyka, GDP stabilnej i racjonalnej ekonomii powinien byc raczej staly gdyz stale sa potrzeby populacji jesli chodzi o dobra materialne i uslugi a sily wytworcze ( czyli sprzet i technologie)  zmieniaja sie powoli. Pewien wzrost badz malenie moze wystapic jesli rosnie badz maleje liczba ludnosci. Jesli przeliczymy GDP na jednego mieszkanca oraz bedziemy uzywac racjonalnej miary wielkosci GDP (podajac ja w zlocie  a nie w dewaluujacej sie w czasie walucie)  to zdrowa ekonomia kraju powinna byc wolno zmienna funkcja czasu. Gwaltowne skoki, takie jak widzimy na wykresie GDP  USA  sa objawem epileptycznych drgawek zamoznosci, ktore cechuja chore ekonomie poddawane nienaturalnym bodzcom rozwojowym.Takie bodzce z natury rzeczy nie trwaja wiecznie i po ich wygasnieciu ekonomia kraju powraca do stanu podstawowego,  w ktorym bedzie tkwila do czasu nastepnej niewydarzonej interwencji politykow lub "wielkich finansowych umyslow".

   Od czasu do czasu wysluchuje w na jednym z kanalow telewizji publiczej w USA dyskusji zapoznanych amerykanskich ekonomistow na temat podobno juz przemijajacej recesji  a takze przyczyn, ktore do niej doprowadzily. Mam wowczas wrazenie, ze owe tuzy umyslowe z Harvardu czy powaznych instytucji finansowych do chwili obecnej nie zdaja sobie sprawy z rzeczywistych powodow obecnej katastrofy gospodarczej.  Sprzyja temu zreszta brak realnej statystycznej analizy systemu, gdyz Szanowni Prominenci Ekonomii w dalszym ciagu traktuja dolara jako niezmienna jednostke wartosci nie biorac pod uwage tego, ze nie jest juz on oparty na standarcie zlota a wiec dewaluuje sie przy kazdym QE czyli "zrzucie pienadza" w celu skompensowania start instytucji finansowych.  Pamietajmy bowiem, ze na rynku strata jednego z uczestnikow ruletkowej transakcji gieldowej jest zyskiem drugiego. Jesli bank centralny wesprze strone przegrywajaca to w efekcie w systemie pojawia sie dwa razy wieksza kwota niz ta jaka zostala utracona przez przegrywajaca strone. Wzrost podazy pieniadza powoduje zas automatyczne zmalenie wartosci nabywczej waluty papierowej. Nie oznacza to koniecznie inflacji gdyz ta pojawi sie dopiero wtedy gdy na rynku wystapi brak towarow. Ale zauwazymy wzrost cen artykulow powszechnego uzytku (np. w roku 1980 dzinsy Levis'a kosztowaly $5 obecnie okolo  $50) oraz stopniowy zanik jednostek pienieznych o nizszych nominalach. W tej chwili w USA dotyczy to "lzejszego" centa (ktorego sklad chemiczny zostal zubozony o zawartosc miedzi) oraz wyrazna tendencje do zastepowania dolara papierowego stosowna moneta ( o dluzszej zywotnosci w obiegu). W Polsce, jak slysze, zanikna monety groszowe a nastepnym krokiem jaki mozna oczekiwac jest pojawienie sie bilonu aluminiowego. Jest on typowy dla ekonomii, ktore stoja przed lawinowym psuciem pieniadza.

   Jesli chcemy istotnie zobaczyc jak wyglada sytuacja gospodarcza kraju i jego ludnosci to musimy wyrazic walute obiegowa w zlocie oraz przeliczac GDP (czy PKB) na glowe mieszkanca. Na rysunku pokazuje wlasnie jak wyglada polska gospodarka w aspekcie historycznym poczynajac od roku 1980. Jest to wiec okres koncowy ekonomii socjalistycznej oraz caly okres kapitalizmu III Rzeczpospolitej. Jak pokazuje nam wykres polska gospodarka miala wzglednie stabilny przebieg w latach 1980-1990 a wiec  w zasadzie w okresie stanu wojennego. Przecietna wartosc PKB(Au) na glowe mieszkanca wynosila w tym okresie 5 uncji zlota na rok. Bodzce rozwojowe pojawily sie na poczatku lat 90-tych i wiazaly sie zapewne z naplywem funduszy zagranicznych zwiazanych z raptowna prywatyzacjia panstwowych jednostek produkcyjnych oraz rozwojem krajowych sil wytworczych spowodowanym stopniowym zanikiem regulacji prawnych okresu socjalistycznego.  Nowy stan stacjonarnego rozwoju zostal osiagniety w roku 2001 i utrzymywal sie do roku 2007. Wartosc PKB(Au) na glowe mieszkanca wynosila wtedy przecietnie okolo 17 uncji. W roku 2004 Polska przystapila do Unii Europejskiej co jest glownym powodem obecnego zaniku rozwoju produkcji na rynek wewnetrzny oraz likwidacji badz wykupywania przez inwestorow zagranicznych krajowych jednostek produkcyjnych i instytucji finansowych.  W efekcie polska gospodarka stala sie ponownie uzalezniona od zagranicznego mocodawcy, ktory kontroluje rodzaj, ilosc produkcji oraz poziom zatrudnienia a takze wyprowadza wypracowany w Polsce kapital. Od 2008 roku ekonomia kraju znajduje sie na etapie dosyc szybkiego spadku tracac od poziomu maksymalnego okolo 8 uncji. Jesli spadek bedzie postepowal nadal z ta sama szybkoscia to Polska powroci do poziomu ekonomii stanu wojennego w okolicach roku 2015 czyli za trzy lata. Co wiecej kraj jest niebezpiecznie zadluzony  z dlugiem zagranicznym stanowiacym 63% polskiego PKB z roku 2010.  Pod tym wzgledem znajdujemy sie 19 pozycji listy "The Economist" najbardziej zadluzonych krajow swiata (ale w gorszej sytuacji sa np. Wegry z dlugiem rzedu 139%  wegierskiego PKB oraz Qatar z dlugiem stanowiacym 84% PKB). Przez caly czas trwania III RP bilans budzetowy panstwa byl zawsze negatywny i podobnie jest z bilansem handlu zagranicznego.  Inaczej mowiac Polacy zyja permanentnie "ponad stan" i co wiecej uklad gospodarczy UE jest ustawiony w taki sposob, ze nie ma najmniejszej nadzieji by kiedykolwiek wypracowac nadwyzke eksportowa pozwalajaca na splacenie dlugu.
  Warto porownac aktualna wartosc polskiego PKB(Au)/glowe obywatela = 8.12 oz z wartosciami analogicznej wielkosci krajow sasiednich. Tak na przyklad Rosja, kraj o znacznie wiekszej populacji (140 x10^6 obywateli) posiada PKB (Au)/glowe = 6.94 oz. Lepiej od nas powodzi sie Czechom PKB(Au)= 12.15 oz (ale populacja tylko 10.6 x10^6) oraz znacznie lepiej- Belgom PKB(Au)= 28.84 oz (pop. = 10.7 x 10^6) oraz  Holendrom PKB(Au)= 30.69 oz (pop.=16.7 x 10^6). Troche gorsi od tych ostatnich sa Niemcy z PKB(Au)= 26.3 oz ( pop. = 82 x10^6) i Francuzi  z PKB(Au) = 26.9 oz. (pop. 62.6 x10^6).

Z wielkich ekonomii swiata : USA ma PKB(Au) = 30.22oz (pop.= 317.6 x10^6) , Japonia - PKB(Au)= 28.28 oz ale juz "wielcy producenci" to kraje zdecydownie ubogie : Chiny Ludowe - PKB(Au)= 2.88 oz  przy pop.= 1354 x10^6 oraz Indie - PKB(Au)= 0.94,  (pop.= 1214.5 x 10^6).  Jeszcze duzo czasu uplynie zanim ustapi niezwykla taniosc pracy tych krajow!

   Jak latwo zauwazyc liczebnosc populacji jest raczej powodem do pogarszania sie ogolnej zamoznosci spoleczenstwa niz motorem napedzajacym produkcje i rynek. Przyczyna jest prosta co widac zreszta takze na przykladzie Polski. Powodem tego jest fakt, ze kazda populacja posiada w danym okresie swojego istnienia tylko skonczona liczbe "etatow" pracy. Pisze etatow z przyzwyczajenia wynikajacego ze spedzenia znacznej czesci zycia w ekonomii socjalistycznej. Chodzi mi o to, ze kazda ekonomia generuje tylko okreslona liczbe miejsc pracy, ktore sa podtrzymywalne przez spoleczenstwo. Nadmiar lekarzy, programistow, sprzedawcow czy szewcow powoduje obnizanie ich dochodow i stopniowe "wykruszanie" sie nadmiernych kadr gdyz ich produkty badz uslugi przekraczaja zapotrzebowanie jakie na nie istnieje w spoleczenstwie.

   Jak juz pisalem uprzednio, kazda populacja posiada tez znaczna liczbe (okolo 50%) "pasozytow" czyli osob, ktorzy nie generuja kapitalu narodowego ale konsumuja dobra. Sa nimi emeryci, dzieci i mlodzi ludzie w wieku przed-produkcyjnym , kobiety niepracujace, osoby duchowne oraz bezrobotni. Jesli spojrzymy na wykres sredniego wynagrodzenia w Polsce i porownamy go z wielkoscia PKB /glowe to zauwazymy, ze wynagrodzenie jest z grubsza dwa razy wieksze niz ow PKB/glowe. Nie oznacza to, ze polowe wynagrodzenia oszczedzamy czy ze zostaje ono nam odebrane w postaci podatkow (chociaz oba czynniki takze wystepuja). Glownym powodem jest to, ze chcac nie chcac zywimy takze owa druga polowe spoleczenstwa, ktora to polowa konsumuje ale niczego do wspolnej "kuchni" nie doklada. Dlatego aby podniesc zamoznosc spoleczenstwa konieczne jest uruchomienie wszystkich rezerw z puli "pasozytow", ktore tylko da sie uruchomic.
   Wiele krajow biednych i racjonalnie myslacych kieruje do pracy nawet dzieci (dotyczy to wspolczesnych Chin, Indii czy Pakistanu oraz krajow arabskich) . Tak bylo tez za czasow gdy panowal w Naszej Umeczonej Ojczyznie system panszczyzniany gdyz gospodarka okresu rzadzila sie racjonalnymi przeslankami a nie tanim sentymentalizmem. Obecnie dzieci sa czyms w rodzaju "swietej krowy" , ktora moze tylko wymagac, ale od ktorej nic sie rodzicom ani teraz ani pozniej nie nalezy.

   Pozostaje tylko rezerwa w postaci bezrobotnych, czyli ludzi w wieku zdolnym do pracy, dla ktorych jednak nie ma miejsc pracy. Ta grupa nie tylko pasozytuje na jeszcze pracujacej czesci populacji ale takze stanowi niebezpieczny rezerwuar czyli bufor pracobiorcow. Nadmiar podazy pracy pozwala bowiem pracodawcom pogarszac finansowe i inne swiadczenia wynikajace ze stosunku pracy.  Niskie wynagrodzenia oznaczaja zas takze niskie wplywy panstwa z podatkow od wynagrodzen co powoduje nadmierna pomyslowosc w znajdowaniu nowych zrodel finansowania budzetu panstwa. Wszytko to obserwujemy obecnie w Polsce i nie tylko tu.

   Jedyna droga rozladowania bezrobocia jest otwarcie drogi do kreowania nowych miesc pracy. Najlepszym rozwiazaniem tutaj byloby wdrozenie produkcji jakis nowoczesnych i unikalnie polskich technologii, na ktore Polacy mieliby wylacznosc. To jednak najwyrazniej nie wchodzi w rachube z powodow, ktore nie tak dawno omawialem w essejach o ilorazie inteligencji i komunistycznej polityce spolecznej. Niestety to nie w Polsce powstaja nowoczesne pojazdy, komputery czy srodki lacznosci!
Nie jestesmy nawet potega jesli chodzi o przemysl wlokienniczy czy produkcje odziezy. W USA z polskich produktow widze wylacznie zywnosc, ktorej jakosc zreszta pozostawia sporo do zyczenia. Nawet w dziedzinie oprogramowania komputerowego, czyli w tej czesci nowoczesnej technologii gdzie konieczna jest tylko pomyslowosc i dostep do komputerow nie widze jakos osiagniec polskiej mysli technicznej.

    W tej sytuacji widze jedyne wyjscie w obnizeniu przez dewaluacje wartosci PLN w stopniu wyzszym niz nastepujace rownolegle zmiany dewaluacyjne w euro i USD (np dewaluujac PLN rocznie z szybkoscia 14% zamiast obecnej szybkosci dewaluacji wynoszacej 7%) badz pojscie za przykladem Chin Ludowych i zwiazanie PLN z euro w stala relacja np 1 EC= 6 PLN bez wzgledu na szybkosc dewaluacji euro (wynoszaca takze 7% rocznie).  Kraje strefy euro sa odbiorcami 84% polskiego eksportu  i zrodlem 75% polskiego importu. Potanienie pracy w Polsce spowoduje wzmocnienie eksportu i otwarcie nowych miesc pracy gdyz polskie koszty pracy beda niskie w porownaniu z panujacymi na terenie innych krajow Unii. Jednoczesnie oslabienie PLN spowoduje zmniejszenie importu co ulatwi zbilansowanie handlu zagranicznego oraz bedzie bodzcem do otwarcia nowych miejsc pracy wytwarzajacych towary, ktore uprzednio importowano.