piątek, 6 marca 2009

Kobieto, kobieto choc tyle masz wad...



Nadchodzaca rocznica Miedzynarodowego Dnia Kobiet nasunela mi mysl aby sprawdzic jak czesto lepsza polowa populacji doznaje dowodow powszechnego uznania poza zdawkowymi prezentami z okazji owego dnia pamietnego. Jak wiadomo w Polsce, ale nie tylko tam, czlowiek wie, ze doszedl do czegos wtedy gdy pojawiaja sie znaczki pocztowe z jego wizerunkiem. Analogicznie powinno tez byc z cala niewiescia populacja. Jak wiec to jest? Czy Nasza Umeczona Ojczyzna oddaje hold swoim kobietom? Odpowiedz na to pytanie jest niepokojaca. Okres miedzywojenny kobiet jako takich wogole nie dostrzegal. W ciagu calego dwudziestolecia nie wydano ani jednego znaczka z wizerunkim wybitnej lub nawet jakiejkolwiek kobiety. W najlepszym wypandku pojawiaja sie kobiece postacie alegoryczne (Germania na znaczkach przedrukowych czy nieznana niewiasta na wydaniu Litwy Srodkowej, obecnie pod tymczasowa administracja litewska). Sytuacja nie poprawila sie widocznie po tak zwanym wyzwoleniu. W Polsce Ludowej wydano w 1952 roku dwa znaczki przedstawiajace anonimowe babusy z choragwia i dzieckiem specyficznie dla uczczenia dnia 8 Marca. Ciezko pracowal tez wizerunek Marii Sklodowskiej-Curie wystepujac (niewiadomo dlaczego, bo z kultura polska znakomita uczona wiele wspolnego nie miala) jako ikona kultury oraz , z wiekszym sensem, jako polski naukowiec. W tej samej serii kultura polska , zawierajacej ogolem 16 postaci, pojawia sie jeszcze Halina Modrzejewska (aktorka). Jak sie wydaje, brak kobiet wartych upamietnienia jest dotkliwy do chwili obecnej. Oprocz bowiem postaci generycznych , jak owa anonimowa niewiasta w pochodzie 1-wszo Majowym pojawia sie jeszcze Malgorzta Fornalska, meczennica PPRu oraz z lat ostatnich nasza nowa noblistka poetka o dziwacznym imieniu. Sa oczywiscie znaczki zawierajace niewiasty w trakcie czynnosci sportowych itp. Faktem jest jednak, ze latwiej na polskiej poczcie o znaczek z foksterierem, zubrem czy kotem niz o znaczek przedstawiajacy wybitna rodaczke. Zaniepokojony nieco ta obserwacja, ktora mowi nam w koncu, ze lepsza polowa polskiej populacji siedzi na rekach zamiast zrobic cos istotnie uzytecznego, postanowilem sprawdzic jak sprawa wyglada na znaczkach innych krajow. Niestety podobny wniosek, jak sie wydaje, stosuje sie dla produkcji pocztowej reszty swiata. Jedynie w ZSRR znalazlem jeden znaczek poswiecony Bohaterce Zwiazku Radzieckiego z okresu II Wojny Swiatowej wymienionej z nazwiska i imienia (mnie nieznanej ale to nic nie znaczy). Oprocz tego widac wylacznie kobiety, ktore na swiecznik dostaly sie z racji przypadku szczesliwego urodzenia jak np Krolowa Wiktoria czy nieznana mi krolowa Hawajow. Wyjatkiem jest urocza Ewita Peron, ktora jednak zawdziecza pojawienie sie na argentynskich znaczkach stanowisku swojego kochanka i meza. Ten ostatni nigdy nie pojawil sie zreszta na znaczkach pozostawiajac Ewicie ten zaszczyt w calosci.
Poslugujac sie metoda naukowa nalezaloby ta obserwacje uogolnic i wyciagnac wnioski co do sensu wydawania pieniedzy na ksztalcenie kobiet. Byc moze istotnie powinny one byc wylacznie strazniczkami ogniska domowego i przechodzic swoj zyciowy cykl Afrodyta-Demetris-Hekate bez koniecznosci wystawiania tego na widok publiczny. W kazdym innym wypadku nie zawahalbym sie przed zrobieniem takiego uogolnienia, bez wzgledu na cala polityczna niepoprawnosc takiej obserwacji. Co mnie wstrzymuje to fakt, ze w swoim zyciu napotkalem kilka kobiet o inteligencji bardzo wybitnej i nie mniej wybitnej urodzie. Statystycznie biorac byly to moze wyjatki ale podobna statystyka stosuje sie takze w odniesieniu do meskiej czesci moich znajomych. To zas nasuwa mi przypuszczenie, ze byc moze nie oddajemy Naszym Paniom calej sprawiedliwosci na jaka ich praca zawodowa i domowa moze zaslugiwac. Tak wiec z okazji Dnia Kobiet apeluje do gorszej polowy populacji ludzkiej aby przyznala ona zaslugi tam gdzie sa one nalezne a tam gdzie one nie sa przyznala chociaz, ze bez nich i nas by nie bylo.

3 komentarze:

zoska pisze...

przepraszam ze wracam do komentarzy na temat jednego za Panskich starszych wpisow:
http://tinyurl.com/8o9s9k
padlo tam stwierdzenie:
"moim zdaniem problem nie lezy w tym zeby obnizyc kurs zlotowki po to by sprzedac jablka, kukurydze czy inny tego typu produkt. Problem polega na tym by pozbierac umysly i wyprodukowac cos co zachod bedzie musial kupic i to za ciezkie pieniadze. Tym czyms moze byc chocby jakies wyjatkowe lekarstwo. W koncu mamy biologow, chemikow, fizykow i cale rzesze ktore od tego sa by takie rzeczy wymyslac. Produkcje badziewia zostawmy Chinom."

Panska odpowiedz na to byla taka:
"Nowe wynalazki to dobra idea ale nie wiadomo kto mialby je zrobic. Wieksze jest prawdopodobienstwo, ze powstana one w krajach rozwinietych technicznie i umyslowo niz w obecnej Polsce."

dzisiaj przypadkiem trafilem na takie doniesienie:
http://tinyurl.com/8dj2cc

A wiec Panie Profesorze mamy potencjal intelektualny i mamy kogos kto moze wynalezc cos co zachod bedzie musial kupic tylko trzeba dac sobie szanse.

Bobola pisze...

Bardzo sie ciesze z Panskiego entuzjazmu dla polskiej nauki i jej przedstawicieli. Nie jest wykluczone, ze Prof. Szopa -Skorkowski istotnie wytworzyl genetycznie zmodyfikowany len o interesujacych wlasciwosciach. Informacja jaka znalazlem onet nie jest jednak wystarczajaca aby ocenic kto ma racje w sporze o dofinansowanie badan. Chodzi tu o dwie sprawy. Po pierwsze wlasnosci oleju lnianego jako srodka leczniczego w schorzeniach nowotworowych sa gloszone od lat ale posiadaja dosyc slabe uzasadnienie naukowe. Jak dotad nie znalazlem publikacji, ktora w sposob zadawalajacy udowadnialaby przewage kuracji dietetycznej czy okladowej nad metodami otrodoksyjnej medycyny. Po drugie, fakt, ze po trzech miesiacach pacjentowi Profesora ustapily owrzodzenia na nodze nie jest jeszcze wystarczajacym argumentem dla uznania wyjatkowosci opatrunku. Po tak dlugim czasie organizm mogl zwalczyc zakazenie przy pomocy wlasnego ukladu immunologicznego a zastosowanie antybiotykow zapewne skrociloby okres choroby do paru dni.
To oczywiscie nie znaczy, ze genetycznie modyfikowany len jest niewypalem biologicznym. Jednak nie dziwie sie urzednikom, ze zanim zdecyduja sie na wydanie sporych pieniedzy zastanawiaja sie dlugo nad naukowym uzasadnieniem petycji. Naukowcy to tylko ludzie, ktorzy czesto przywiazuja sie do swoich projektow emocjonalnie. Pamietam swego czasu duzy szum medialny wokol preparatow torfowych profesora o nazwisku bodajze Tolpa. Mial to byc rowniez lek przeciwnowotworowy. Obecnie jakos nic o tym nie slychac. Osobiscie radzilbym Szanownemu Profesorowi Szopie aby skorzystal z ofert farmaceutycznych firm zagranicznych. Polska miala juz swoja szanse a jesli opatrunek jest cos wart to wkrotce bedziemy go sprowadzac z zagranicy. Profesor zas oraz jego wspolpracownicy uzyskaja srodki, ktore wystarcza im na badania i dostatnie zycie.

Anonimowy pisze...

No ja bym tak z ta polska nauką nie przesadzał, ale moze się mylę;-)

Co do traktowania kobiet, to najlepiej porównać tzw współczynnik zarobkowy opisujący stosunek płacy mężczyzny i kobiety na tych samych stanowiskach. Towarzysz Bobola zdziwi się zapewne, ale różnica w płacach jest NAJNIŻSZA w byłych demoludach, w tym i w Polsce. Tak więc daleko nam jeszcze do tzw. Zachodu, aby kobiety tak w d. jeb.