czwartek, 30 kwietnia 2009

Po owocach ich poznacie...




Nadszedl znow czas aby dokonac przegladu osiagniec Naszej Umeczonej Ojczyzny, tego Chrystusa Narodow ukrzyzowanego wsrod dwoch lotrow Europy : Kacapji i Szkopji. Sprawdzmy zatem podstawowe wskazniki zycia tego ekonomicznego organizmu zwlaszcza, ze w czasie ostatnich 500 dni dostal sie on pod nowa administracje i pora aby bezstronnie stwierdzic czy byla to zmiana na lepsze. Tego bowiem zdania jest, jak mi sie wydaje, wiekszosc blogerow "Polityki", ktorzy kibicuja blogowi red. Passenta. Aby stwierdzic stan ekonomicznej krzepy naszego drogiego pacjenta warto rzucic okiem na dwa wskazniki. Pierwszy z nich to PKB (czyli GNP) znajdujacy sie na gornej planszy. Widzimy na niej dwa wykresy. Czarna linia pokazuje nam dane zebrane przez Miedzynarodowy Fundusz Walutowy i przeliczone na USD po aktualnym i oficjalnym kursie wymiany. Jak latwo zauwazyc, krzywa ta mowi nam niewiele poza tym, ze "krzywa rosnie". Nie jest natomiast jasne czy jest to efekt postepujacej dewaluacji walut narodowych czy tez krzepiacy dowod wzrostu polskiej gospodarki narodowej. Aby stwierdzic jak sprawa wyglada naprawde trzeba dokonac przeliczenia na odpowiadajaca PKB ilosc uncji zlota gdyz jest to jedyny obiektywny miernik jakosci papierowej waluty. Krzywa ta zaznaczona jest na rysunku kolorem niebieskim. Jak widzimy PKB Naszej Umeczonej Ojczyzny wzrastal istotnie w latach 1990-2000 czyli do momentu rozpoczecia sie w USA swiatowej depresji ekonomicznej, ktora trwa nadal i ktora, jak tego oczekuje (patrz wpisy z marca 2008), bedzie trwala do roku 2010 a moze i dluzej. Po roku 2000 polska ekonomia poruszala sie w korycie oscylujac w granicach od 600 do 700 milionow uncji zlota. Z tego "koryta" wyrwala sie mniej wiecej rok temu w kierunku dolnym. Kazdy kto obserwuje zlozone uklady ekonomiczne (np. przebieg wartosci akcji w czasie) wie, ze tego typu przebicie w dol daje duze prawdopodobienstwo, ze tendencja spadkowa sie utrzyma. Najblizsza linia oporu znajduje sie przy wartosci 300 mln uncji i odpowiada wartosci PKB z roku 1995. Jak widzimy perspektywy nie sa najlepsze. Trudno sie jednak dziwic. Sa to w znacznej mierze konsekwencje przystapienia do Unii Europejskiej, ktorej zarzadzenia kolejno likwiduja jedna po drugiej niegdys dochodowe i przyszlosciowe galezie gospodarki narodowej. Ostatnio widzimy zanik polskiego przemyslu stoczniowego. Uprzednio padlo rybolowstwo i flota handlowa, przemysl samochodowy i lotniczy, przemysl wydobywczy (wegiel), cukrownictwo i pare innych waznych i generujacych kapital galezi gospodarki. Zniszczenia dokonane w III RP przez kolejne ekipy rzadzace przechodza szkody jakie Polska moglaby doznac w wyniku wojny. Byloby wiec dziwne gdyby przy tym wszystkim PKB rosl sobie pogodnie z przyczyn prawdziwych. Niestety prawda, ze aby byc zamoznym krajem trzeba cos uzytecznego wytwarzac i byc w stanie produkt ow sprzedac nie dotarla najwyrazniej do szczesliwych mieszkancow Polski. Blogoslawieni ubodzy duchem albowiem ich jest Krolestwo Niebieskie!. Nasi Szanowni Rodacy, to wspolczesne bogactwo naszego kraju, czyli europejska rezerwa taniej sily roboczej, interesuja sie jednak znacznie bardziej sprawami wlasnego dochodu niz stanem kasy panstwowej i polskiej gospodarki. Dlatego umieszczam takze na planszy ponizej wykres sredniej placy realnej (tj w uncjach zlota rocznie) oraz w PLN. Te ostatnie stanowia oficjalne dane GUS. Jak latwo zauwazyc i tutaj widzimy podobne przebiegi krzywych. Pensje srednie w PLN rosna monotonicznie dzieki skutecznej polityce dewaluacji zlotowki, jaka prowadzi NBP. Jesli jednak zatroszczymy sie o to ile te pieniadze sa istotnie warte to widzimy, ze lepiej juz bylo. Do roku 2000 widac bylo rzeczywista poprawe warunkow placowych. Pozniej , w latach 2000-2006 wzrost wynagrodzen realnych ulegl zatrzymaniu aby ostatnio, pod rzadami Tuska przebic sie smialo do dolu. Problemami zadluzenia Naszej Umeczonej Ojczyzny oraz kwestia rosnacego bezrobocia zajme sie w nastepnym eseju.

12 komentarzy:

Yogos pisze...

Tusk, unia, rządy 3 RP, 4 RP wszyscy winni upadku przemysłu polskigo lol

A nie jest przypadkiem tak że to rynek zweryfikował przedsiębiorstwa działające w poszczególnych branżach ?

Jak to jest że "polski przemysł samochodowy pada" a tym czasem rdzenie polski Solaris ma się dobrze i produkuje coraz więcej pojazdów wygrywając na rynkach zachodnich ?

Pada polski przemysł wydobywczy ? A jak ma nie padać jak na kopalniach jest taka sytuacja jaka jest, a wokół kopalni jest jeszcze gorsza narośl w dystrybucji węgla.

Padają stocznie ? Ciekawe czemu ? Tusk źle rządzi. Tylko dlaczego PŻM kupuje statki w chinach i japnii zamiast w stoczni w swoim kraju? A wiem. Tusk powinien kazać im kupować tylko u Polaków tak ?

Bobola pisze...

Rynek weryfikuje dzialnosc kompanii. W tym ma Pan racje. Nie mniej rownie wazne a moze nawet wazniejsze jest to jaki jest gospodarczy klimat w danym kraju w danym momencie. Obecnie w USA bankrutuja powazne i dobre firmy , np. GM i Chrysler, ktore produkuja bardzo dobry sprzet ale obciazone sa swiadczeniami socjalnymi na rzecz bylych pracownikow oraz dosyc wysokimi wynagrodzeniami w stosunku do pracownikow aktualnych. Tych obciazen nie maja mlodsze firmy , takie jak Toyota, ktore placa robotnikom mniej wiecej polowe tego co firmy amerykanskie i nie maja jeszcze albo wogole obciazenia rencistami, ktorym zobowiazaly sie do pewnych swiadczen (rent, opieki medycznej itp). Dobry gospodarz kraju nie dopuszca do upadku zakladow pracy zamiast dokonywac ich modernizacji. Chodzi bowiem o utrzymanie zatrudnienia, kadry fachowej oraz miejsca na rynku. Wszystko co jest ogolnie potrzebne do funkcjonowania kraju mozna gdzies kupic za granica. Trzeba miec jednak na to srodki. Te zas , jesli nie pochodza z wymiany towarowej, musza pochodzic z pozyczek.Stad bierze sie miedzy innymi chronicznie negatywny bilans handlowy Polski oraz stale rosnace zadluzenie zagraniczne.

Yogos pisze...

GM ani Chrysler w mojej opinii nie są dobrymi firmami.
Popełniły one w przeszłości szereg błędów które w tej chwili się zemszczą.

Proszę zwrócić uwagę że obie firmy nie wykorzystały dobrej koniunktury w poprzednich latach. Jeśli firma w tłustych latach przynosi straty to w momencie kryzysu musi pójść na dno.

I będzie to dobre dla Forda który wydaje się że był zarządzany lepiej i jakoś sobie radzi.

Gdyby Państwo "uratowało" GM i Chryslera stało by się to ze szkodą dla Forda właśnie oraz szeregu mniejszych firm które próbują zyskać pozycje na rynku inwestując w nowe technologie.
Wydaje mi się że upadek obu gigantów będzie bardzo korzystny np. dla Tesla Motors która promuje samochody elektryczne.


Podobnie nie widzę powodu dla którego nasz rząd miałby ratować stocznię gdańską. Jest to przedsięwzięcie komercyjne nastawione na to aby przynosić zyski właścicielom.

Inaczej jest z Stocznią Marynarki Wojennej która powinna istnieć i jej celem nie jest zapewnić zysk właścicielom ale zapewniać wysoką jakość serwisu oraz nowych jednostek dla naszej Marynarki Wojennej. Tyle że ona nie potrzebuje pomocy.

Bobola pisze...

Bardzo sie ciesze, ze istnieja w Polsce dobre firmy, jak Solaris, ktore sa dochodowe i nowoczesne do tego stopnia, ze moga konkurowac na rynkach zagranicznych. Troche dziwi mnie natomiast Panska opinia o stoczni Mar. Woj. gdyz operacje wojskowe sa z natury rzeczy finansowane z budzetu i w efekcie odciagaja srodki, ktore moznaby wykorzystac na poprawe stopy zycia ludnosci. Zwlaszcza, ze podobno mamy samych przyjaciol wokol (no moze z wyjatkiem Bialorusi). Widze od dawna, ze wspolczesni mlodzi Polacy nie potrafia myslec w kategoriach panstwowych. Prosze sobie wobec tego wyobrazic, ze jest Pan wlascicielem Naszej Umeczonej Ojczyzny, wszystko co tam jest jest Panskie, i moze Pan decydowac co, czy i jak bedzie w niej wytwarzane. Jedyne ograniczenie to to, ze nie moze sie Pan pozbyc ludnosci mieszkajacej w Pana majatku. Mozna jej tylko utrudniac zycie i ulatwiac emigracje. Czy w takim wypadku decydowalby sie Pan na demontaz srodkow produkcji zamiast ich stopniowej modernizacji? Trzeba pamietac, ze pracownicy tracacy prace staja sie automatycznie obciazeniem Pana kieszeni. Trzeba im bowiem wyplacac renty, zasilki itp albo wydac wiecej pieniedzy na wiezienia i policje by ich trzymala w ryzach. Pracownik wyrzucony staje sie obciazeniem budzetu zamiast byc platnikiem podatku dochodowego, skladki ZUS itp.
Co do GM i Chryslera to moim zdaniem ( z wlasnego doswiadczenia jako uzytkownik) musze powiedziec, ze produkuja dobre samochody o komforcie wyzszym niz podobnej klasy samochody Toyoty czy Hondy. Co jest jednak ich slaba strona to wysokie koszty pracy, ktorych nie maja ich wspolzawodnicy ze wzgledu na brak u nich zwiazkow zawodowych. Podobnie jest z Fordem, ktorego przyszlosc tez wisi na nitce (prosze spojrzec na wykres akcji koncernu). Mozna oczywiscie powiedziec, ze GM i inne kompanie w klopotach powinni obciac pensje i swiadczenia dla pracownikow. Te jednak bronione sa umowami, ktorych zmiana nie jest mozliwa bez zgody zainteresowanych. Inaczej pojda do sadu i koszty beda jeszcze wieksze gdyz postepowanie prawne nie jest tanie. Bankructwo jest tutaj pewnym wyjsciem ale pociagnie za soba pauperyzacje pracownikow. A rynek samochodowy w USA pada wlasnie dlatego, ze konkurencja spowodowala wyjatkowo niski margines zysku. Przy spadku liczby kupujacych powoduje to, ze kompania ( nie tylko samochodowa) pada z braku funduszy na utrzymanie w ruchu. Jest bowiem pewna granica kosztow operacyjnych, ktorej nie mozna przekroczyc bez zamkniecia dzialnosci.
Kazda firma pociaga za soba pewne koszty rozruchowe oraz wymaga wyksztalcenia personelu. To jest kapital panskiej firmy (np takiej jak Stocznia Gdanska). To czy firma bedzie przynosic zyski to kwestia popytu na jej produkty oraz wysokosci kosztow wlasnych. Rzadko sie bowiem zdarza zebysmy mieli do czynienia z produktem unikalnym w skali swiatowej. Jest zadaniem wlasciciela (albo zarzadu panstwowego) aby rozwiazac problem oplacalnosci produkcji. Jesli udaje sie to innym krajom znajdujacym sie w podobnym ukladzie gospodarczym to wina za niepowodzenie lezy na barkach osob zarzadzajacych jednostka gospodarcza a nie jej pracownikow. Moze to byc jednak problem nie do rozwiazania dla calego ukladu UE i wtedy albo istotnie trzeba zamknac dana galaz wytwarzania albo wyrownac pole handlowego wspolzawodnictwa przez wprowadzenie cel rownowazacych roznice poziomu wynagrodzen w roznych czesciach swiata.

Yogos pisze...

Specjalnie wspomniałem o stoczni MW ponieważ osobiście jestem w stanie zaakceptować pewne(oczywiście rozsądne) wydatki z kasy państwowej na pewne cele(wojsko,policja,sądy, władza ustawodawcza). Pozwolę sobie tutaj zaznaczyć że uważam że obecnie w naszym kraju środki wydawane na te służby z powodu nieefektywnego prawa są w dużej mierze marnotrawione.

Nie widzę jednak absolutnie uzasadnienia dotowania z kasy państwowej przedsięwzięć prywatnych.

Zdaję sobie oczywiście sprawę że w chwili obecnej państwo od każdego pracującego człowiek pobiera około(dla najniższej stawki) 60% podatek który w zależności od trybu życia będzie tylko rósł. Ale dalej uważam za niemożliwe (ze względu na koszt pobranie tegoż podatku) że dotowanie przedsiębiorstwa w celu uniknięcia jego bankructwa i przesunięcia pracowników na bezrobotne będzie ekonomicznie bardziej opłacalne. Im dłuższy czas dotowanie owego przedsiębiorstwa tym większa będzie strata budżetu i dlatego uważam że nie powinno się w ogóle dotować takich przedsiębiorstw.

Wydaje mi się że Amerykanie doszli do tego samego wniosku z Chryslerem i zmienili podejście z "Too big to fail" na bankructwo ułatwiające firmie pozbycie się bagażu zobowiązań wobec związków zawodowych. To z kolei powinno doprowadzić do wzrostu konkurencyjności produktów Fiata/Chryslera na rynku.

Bobola pisze...

Nie ma rozwiazan optymalnych w sytuacji kryzysowej. Jesli Stocznia Gdanska jest przedsiebiorstwem prywatnym to oczywiscie Panstwo Polskie nie jest zobowiazane do jej dotowania. Moze najwyzej zakupic akcje wiekszosciowe i wprowadzic wlasny zarzad albo udzielic pozyczki zagwarantowanej majatkiem stoczni. Jest jednak ogolnym zadaniem rzadu aby nie dopuscic do zapasci gospodarczej znajdujacych sie na terytorium kraju jednostek gospodarczych gdyz skutki kleski przedsiebiorstwa odbijaja sie na budzecie w formie swiadczen dla bezrobotnych oraz strat z tego, ze nie placa oni podatkow. Nie jest tez rozsadne aby bilansowac kleske przedsiewziecia czy to prywatnego czy panstwowego kosztem pracownikow. Pomijajac solidarnosc narodowa i podobne imponderabilia mowi nam to takze praktyka zycia. Ludzie zdesperowani to staly niepokoj w kraju, wzrost przestepczosci i ogolna zapasc gospodarcza. Gdy konsumentom brak pieniedzy na zakupy padaja nawet najzdrowsze i racjonalnie prowadzone firmy. Negatywne skutki ma tez monopolizacja produkcji w rekach jednego, nawet najefektywniejszego producenta. Oznacza to bowiem nie tylko mniejszy wybor ale takze wyzsze ceny (monopol) oraz czesto nizsza jakosc produktu.

Yogos pisze...

"Jest jednak ogolnym zadaniem rzadu aby nie dopuscic do zapasci gospodarczej znajdujacych sie na terytorium kraju jednostek gospodarczych gdyz skutki kleski przedsiebiorstwa odbijaja sie na budzecie w formie swiadczen dla bezrobotnych oraz strat z tego, ze nie placa oni podatkow.""nie doprowadzenie" - oznacza wpompowanie środków wielokrotnie większych niż te stracone z tytułu wypłat świadczeń socjalnych dla bezrobotnych oraz nie pobrania podatków. Przypomnę że i Chrysler i GM są nierentowne od lat nie tylko od początku obecnego kryzysu. Były i są źle zarządzane.



"Nie jest tez rozsadne aby bilansowac kleske przedsiewziecia czy to prywatnego czy panstwowego kosztem pracownikow."
Uważam że upadek przedsiębiorstwa bilansowany jest na niekorzyść tylko i wyłącznie właściciela.
Pracownicy nie są poszkodowani (no chyba że są współwłaścicielami ale to inna bajka).

Przecież o ile się nie mylę w US również jest odpowiednik naszego funduszu świadczeń gwarantowanych. Zatem pracownik za swoją pracę ma zawsze zagwarantowaną płacę.

Bobola pisze...

Nie ma Pan racji co do nierentownosci GM i Chryslera. Ten ostatni wyszedl bardzo ladnie (i tez z pomoca panstwa) z kryzysu lat 1980 i cala pomoc zwrocil oraz w trakcie modernizacji pod kierownictwem Iaccoci (polecam jego wspomnienia) byl american success story. GM bylo bardzo rentowne w latach 1980-2000 ale dzieki duzym obrotom i przy likwidacji pewnych galezi (Oldsmobile). Prosze spojrzec na wykres akcji GM. Problemy jakie doprowadzily do obecnej sytuacji to niski margines zysku i konkurencja ze strony azjatyckich producentow.
W USA nie ma niczego gwarantowanego jesli chodzi o place. Pracownicy niektorych zakladow (ale bardzo niewielkiej liczby np pracownicy panstwowi, GM, IBM czy niektorych zunionizowanych uniwersytetow) maja procz Social Security emeryture wyplacana przez zaklady pracy. Gdy te bankrutuja ta renta przepada.

Yogos pisze...

Przyznaję że musiałem troszkę pogłębić wiedzę o świadczeniach w GM ponieważ wcześniej nie interesowałem się tą sprawą.

Pozwolę sobie przytoczyć link do wpisu na blogu Mike Shedlocka w którym już w 2006 roku zwraca on uwagę że kondycja GM się pogarsza między innymi z uwagi na te świadczenia socjalne dla pracowników.

http://globaleconomicanalysis.blogspot.com/2006/07/what-is-gm-worth.html

Poza tym amerykańskie koncerny zawsze gustowały w dużych samochodach, wzrastające ceny benzyny musiał się odbić na ich sprzedaży. Należy zwrócić tutaj uwagę, że pomimo posiadania tak dużego potencjału ilości mark oraz serii samochodów nie zaproponowały one konkurencyjnej alternatywy w segmencie samochodów małolitrażowych.


Oczywiście to przykre że pracownicy ci nie dostaną dodatków do emerytur które mieli z GM zagwarantowane. Ale proszę również zwrócić uwagę że te dodatkowe świadczenia były na pewno dodawane do cen samochodów i powodowały spadek konkurencyjności.

Więc to nie jest tak że tylko konkurencja ze strony producentów spoza ameryki doprowadziła te koncerny do upadku.


Pozwolę sobie także na uwagę że świat nie znosi próżni. Jestem przekonany biorąc pod uwagę przedsiębiorczość amerykanów że upadek GM i Chryslera nie będzie końcem amerykańskich producentów samochodów. Wręcz przeciwnie myślę że zaowocuje wzrostem kilku innych firm co będzie korzystne dla konsumentów.

Bobola pisze...

Bardzo milo sie z Panem debatuje ale moim celem bylo zwrocenie uwagi na dosyc trudna sytuacje gospodarcza NaUmOj w dodatku maskowana, swiadomie czy nie , przez dewaluacje PLN. Kiedy PKB realny spada o 34% a placa srednia realna o 24% w ciagu roku to jest to wydarzenie powazne na skali ekonomicznej.
Co do malolitrazowych samochodow to tez nie ma Pan racji. GM produkowala i nadal produkuje doskonale marki malolitrazowe (niegdys GEO teraz Chevrollet np Cavalier a obecnie Cobalt)/ Podobnie Ford produkuje Fiesta i nieco wiekszy model, ktorego nazwy zapomnialem, ale ktory jezdzi takze w Polsce. Problemem nie jest to, ze takich samochodow sie nie produkuje ale to, ze amerykanski konsument, z wyjatkiem krancowej biedoty, woli samochody duze i wywierajce wplyw na wyobraznie wlasciciela i sasiadow. Czesto widze pojedyncza slaba kobiete jadaca wielkim Humwee (pojazd wojskowy ucywilniony) czy jakims poteznym SUV, ktory bylby odpowiedni moze na wyprawe do interioru Alaski ale w centrum Minneapolis nie ma innego zadania jak wykazanie statusu posiadaczki.

Anonimowy pisze...

Niesamowicie celna analiza. Można by się spierać o wiele, ale w sytuacji propagandy i fałszowania danych należy wrócić do podstaw, z których każdy sam sobie wyliczy podstawowe ekonomiczne wskaźniki.

Obracam się w kręgach, gdzie oprócz złota do mierzenia używa się trof. Trofa to ilość pokarmu zapewniająca przeciętne potrzeby energetyczne średnio aktywnemu człowiekowi przy zastrzeżeniu racjonalnego odżywiania. Przyjmuje się, że powinna to być równowartość 3000 kalorii z czego 1800 ma przypadać na węglowodany, 900 na tłuszcze i 300 na białko. Odpowiada to mniej więcej 450 gramom chleba, 100 gramom wysokiej jakości wędlin i 75 gramom masła. Ten miarodajny miernik siły nabywczej pieniądza wymyślono w Rzymie za czasów Oktawiana i nadal się doskonale sprawdza.

Bobola pisze...

Oczywiscie mozna uzywac roznych miar dewaluacji papierowego pieniadza. Koszyki zywnosciowe i inne sa o tyle klopotliwe, ze nie maja uniwersalnego aspektu. Chociaz wszyscy musimy jesc to w roznych czesciach swiata jemy co innego. Stad relatywizacja miary zywnosciowej. Za czasow starozytnych ten problem nie istnial bo pieniadz mial wartosc wewnetrzna (byl zrobiony ze zlota , srebra a mniejsze jednostki z brazu albo zelaza). Ja pozostaje przy zlocie z powodow tradycyjnych.