środa, 15 lipca 2009

Gdzie jest pies pogrzebany?







Kryzysy gospodarcze i inne maja jedna dobra ceche. Wywoluja pytanie o powody. Kiedy wszystko idzie dobrze nikt na ogol nie zastanawia sie dlaczego jest tak jak byc powinno. Z jakiegos powodu stan dobry lub znosny uwazamy za normalny. Natomist kryzys jest odbierany jako anomalia. Byc moze powinno byc odwrotnie. Byc moze powinnismy raczej uwazac stan kryzysowy za norme a okresy wzglednej stabilnosci za stany przejsciowe? Jak wynika z wykresu okresy pozytywnego rozwoju sa na ogol dluzsze (okolo 20 lat) niz okresy zapasci (okolo 10 lat). Tak czy inaczej warto sie zastanowic dlaczego wpadlismy w obecny, najwiekszy w historii USA kryzys gospodarczo-spoleczny, ktory moim zdaniem, dopiero sie rozwija i ma jeszcze sporo czasu do osiagniecia stanu najwyzszej dokuczliwosci co nastapi gdzies w okolicach roku 2011 (patrz Rys.1). Zauwazmy po pierwsze, ze faktycznie kryzys rozpoczal sie w roku 2001 ale zaistnial w swiadomosci spolecznej dopiero po siedmiu latach od chwili faktycznej zapasci systemu. Mamy tu do czynienia ze znanym efektem wdrazania. Podobno zaba wrzucona do goracej wody usiluje sie ratowac. Natomiast zaba znajdujaca sie w wodzie , ktorej temperatura wzrasta powoli pozwoli sie ugotowac ale nie probuje wyjsc ze stopniowo coraz bardziej nieprzyjaznego srodowiska. Tak jest tez z ludzmi. Gwaltowne pogorszenie sytuacji, na przyklad zbrojny najazd, powoduje odruch obronny podczas gdy powolne odbieranie suwerennosci panstwa (np Naszej Umeczonej Ojczyzny) nie jest zauwazane przez nikogo a nawet uwazane niekiedy za zjawisko pozytywne. Najbardziej dotkliwym obecnie jest kryzys finansowy. Ten zas powoduje kontrakcje gospodarki a z nia redukcje zatrudnienia. Redukcje zatrudnienia wywoluja zas zastoj na rynku i obciazenie budzetu federalnego i stanowego swiadczeniami socjalnymi. Na te zas brak pieniedzy bo niezatrudnieni podatkow nie placa a takze nie sa w stanie obsluzyc swoich finansowych zobowiazan. Mamy wiec do czynienia z szeregiem sprzezen zwrotnych, ktore poglebiaja kryzys. Postawione w tej sytuacji panstwo mogloby podniesc podatki obciazajac wiecej tych, ktorzy jeszcze maja jakies dochody. To jednak odbiloby sie na rynku gdyz pieniadze przekazane do panstwowej kasy przestalyby stanowic pule pieniedzy jaka dawca moglby wydac na to czy owo. Wobec tego pozostaje tylko pozyczac od tych, ktorzy jeszcze maja kapital nie niezbedny do podtrzymywania zycia. Sa to albo zamozni obywatele (tzw "fat cats" czyli tluste koty) albo panstwa, ktore z roznych powodow dysponuja nadmiarem gotowki. Tak wiec dochodzimy do wniosku, ze podstawowym powodem obecnego kryzysu jest brak gotowki w rekach ludzi, ktorzy czegos jeszcze potrzebuja oraz w rekach panstwa jako calosci gdyz nikt nie moze dac innemu tego czego sam nie ma. Spojrzmy wiec na rysunek 3, ktory przedstawia amerykanski dlug narodowy od 1940 roku az po marzec roku biezacego (http://zfacts.com/p/318.htm). Jest to dlug zredukowany, przedstawiony jako procent GDP (czyli PKB). Jak widzimy amerykanski dlug narodowy wzrosl raptownie w okresie II Wojny Swiatowej, osiagnal maksimum gdzies w roku 1946 a potem dosyc rownomiernie malal az gdzies do roku 1970-1975 gdzie pojawia sie plateau czy minimum. Zauwazmy, ze dlug ten malal mimo wyscigu zbrojen spowodowanego "zimna wojna", podboju przestrzeni kosmicznej (masa wyrzuconych w bloto pieniedzy) oraz wojny koreanskiej i wietnamskiej. Najwyrazniej amerykanska gospodarka byla w stanie zniesc te wszystkie obciazenia opierajac sie wylacznie na wlasnych zasobach finansowych. Zauwazmy tez, ze w tym okresie nastapilo zniesienie wymienialnosci dolara na zloto (rok 1970) oraz najpowazniejszy od tzw "Wielkiej Depresji" kryzys gospodarczy lat 1970-1980. Wszystkie te plagi nie spowodowaly lawinowego zadluzenia a nawet mozna powiedziec, ze dlug malal chociaz wolniej niz przed rokiem 1970. Oczywiscie nalezy tez pamietac, ze po zejsciu ze "zlotego standartu" powstala mozliwosc dewaluacji dolara. Taka dewaluacja istotnie nastapila (patrz rys. 2) w latach 1970-1980 co zafalszowalo i nadal falszuje wyniki podane na wykresie po roku 1970. Nie mniej widac jasno, ze cos spowodowalo zmiane trendu spadkowego amerykanskiego dlugu na tendencje wzrostowa po roku 1980 czyli w okresie wielkiego ozywienia gospodarczego lat 1980-2000. Jesli bedziemy w stanie powiedziec jakie sa przyczyny tej inwersji dluzniczej to byc moze bedziemy mogli tez stwierdzic czego robic nie nalezy i co trzeba skorygowac aby ekonomia wrocila do stanu stabilnego. Tak jak w finansach prywatnych latwo jest powiedziec co bylo przyczyna wzrostu zadluzenia ( do 120%GDP) w latach 1940-1945. Bylo to spowodowane wzrostem wydatkow na wojsko, wspomaganiem ZSRR (Land Lease) oraz ubytkiem mezczyzn z szeregow pracowniczych ze wzgledu na powolanie do zaszczytnej sluzby wojskowej. Jednak po zakonczeniu dzialan wojennych sytuacja gospodarcza powrocila do normy i dlug publiczny malal dosyc raptownie co swiadczylo o tym, ze rzad USA byl w stanie obslugiwac dlug i splacac kapital mimo a moze wlasnie z powodu licznych programow restauracyjnych w Trizonii i Europie Zachodniej , ktore rozkrecaly koniunkture. W czasie administracji Kennedego i Johnsona dlug publiczny spadl juz do poziomu 40% GDP. W okresie powojennym wzrastalo tez monotonicznie wynagrodzenie, obnizal sie poziom ubostwa oraz nierownomiernosc rozkladu dochodow. Jak wynika z wykresow krytyczna zmiana w amerykanskiej ekonomii nastapila w latach 1970-1980. Najwyrazniej wlasnie w tym okresie nastapila zasadnicza zmiana polityki gospodarczej panstwa, ktora spowodowala calkowita zmiane dynamiki systemu. Konsekwencje podjetych wtedy decyzji trwaja do dzisiaj i mozna przypuszczac, ze wlasnie one stanowia przyczyne obecnej katastrofy ekonomicznej. Oczywiscie kryzys lat 1970-1980 kojarzy nam sie z tak zwanym kryzysem naftowym. Ten jednak byl tylko konsekwencja odejscia USA od pelnej wymienialnosci dolara na zloto po okreslonym kursie (okolo 33USD/oz). Decyzja producentow ropy o podniesieniu ceny tego surowca nie byla niczym innym jak powiazaniem ceny ropy z cena zlota ( okolo 6 -10 barylek ropy za uncje zlota) w celu przeciwdzialania efektowi dewaluacji dolara (cena uncji zlota skoczyla wtedy od 33 USD/oz do okolo 800 USD/oz). Aby zobaczyc na czym polega owa zasadnicza zmiana polityki gospodarczej spojrzmy na plansze przedstawiajaca stosunek wartosci handlu zagranicznego jako ulamka GNP (Produkt Narodowy Brutto). Dane te siegaja konca 19 wieku, kiedy to Ameryka byla gospodarka zamknieta oslonieta przed importem taryfami celnymi siegajacymi 59%. Jak widzimy w roku 1973 mozna przyjac za poczatek nowej polityki importowej . Byl to poczatek aktywnego wprowadzenia polityki wolnego rynku zmierzajacej do stopniowej eliminacji taryf celnych na towary importowane. W roku 1973 srednia taryfa celna wyniosla 7% w porownaniu z 27% w roku 1947 . W latach 90-tych srednia taryfa spadla juz do 5%. Przeplyw towarow ulatwily specjalne umowy, takie jak zawarta 1992 roku NAFTA, ktora praktycznie otworzyla rynek USA na inwazje towarow produkowanych w Meksyku. Grozniejszym jednak od zalewu dosyc niskiej jakosci towarow meksykanskich czy azjatyckich byl odplyw z terenu USA fabryk, ktorych wlasciciele znalezli w krajach nierozwinietych (Meksyk, Japonia, Indie , Chiny itp) tania sile robocza oraz znacznie lagodniejsze i slabo egzekwowane przepisy o ochronie srodowiska. W okresie od 1980 do chwili obecnej USA stracila niemal wszystkie zaklady wytwarzajace artykuly codziennego zapotrzebowania. Jest tylko kwestia czasu kiedy cala produkacja z wyjatkiem towarow o znaczeniu strategicznym w sensie wojskowym przeniesie sie zagranice. Ten exodus ma jednak swoja cene. W miejsce dobrze platnych prac w przemysle wytworczym powstala ograniczona ilosc zle platnych stanowisk w uslugach. Jednoczesnie rezygnacja ze wplywow z taryf celnych spowodowala wzrost podatkow od wynagrodzen oraz podatku Social Security. Mamy wiec jednoczesnie spadek wplywow do budzetu panstwa wywolany redukcja taryf celnych oraz spadek wplywow podatkowych wywolany ucieczka przemyslu poza granice USA oraz spadkiem srednich wynagrodzen. Nic dziwnego, ze dziury budzetowe sa latane pozyczkami czyli sprzedaza obligacji panstwowych! Czesto spotykam sie z pogladem, ze warto jest poswiecic produkcje artykulow powszechnego uzytku na korzysc wytwarzania produktow wysoce zaawansowanych technologicznie oraz specjalistycznych uslug finansowych. Ludzie, ktorzy tak mowia wydaja sie nie wiedziec, ze znacznie czesciej potrzebne sa kalesony czy pasta do zebow niz space shuttle czy superkomputer firmy Cray. W dodatku kazda populacja sklada sie w 90% z ludzi, ktorych wartosc jako pracownikow jest zbyt niska aby mozna ich bylo zatrudnic do prac bardziej skomplikowanych. Moga byc oni jednak uzytecznymi czlonkami spolecznosci pod warunkiem, ze znajda dobrze platna prace nie przekraczajaca ich mozliwosci umyslowych. Zadaniem poprawnie rozumujacej elity narodu jest stworzenie takich warunkow ekonomicznych aby kazdy obywatel znalazl sobie nisze, w ktorej moglby funkcjonowac jako wartosciowy i dokladajacy sie do wspolnego dobra czlonek spoleczenstwa. Zlozony system ekonomiczny jakim jest Ziemia potrzebuje gradientow zamoznosci aby mozliwy byl przeplyw towarow. Potrzebny jest jednak tez system barier zapewniajacy homeostaze poszczegolnych elementow systemu. Bez rownowag lokalnych nie ma bowiem stabilnosci zycia w podsystemach a moze sie i zdarzyc, ze samo istnienia zycia w calym ukladzie bedzie zagrozone.

Wiekszosc wykresow pochodzi z ksiazki Prof. Ravi Batra "The Myth of Free Trade" NY 1993.
Ta ksiazka oraz "The Great American Deception" NY 1996 tego samego autora podaje znacznie wiecej materialu dowodowego co do katastrofalnego wplywu ideii wolnego handlu na gospodarke swiatowa.

8 komentarzy:

Przemo pisze...

Dobry wpis, zgadzam sie. Brakuje jednak opisania konsekwencji (niezbednego) przywrocenia protekcjonizmu.

Zapraszam na moj blog - doxa.blox.pl

Bobola pisze...

Jak wyglada gospodarka komorkowa wiadomo dobrze z doswiadczenia. W koncu wolny rynek jest z nami dopiero od 1973 roku. Handel miedzynarodowy istnial natomiast od czasow prehistorycznych i jakos godzil sie z istnieniem systemow oplat celnych.W przypadku monopoli produkcyjnych moze powstac problem dyktatu cen przez producentow. To jadnak takze bylo rozwiazane swego czasu (lata 70-90) stosownymi aktami prawnymi w USA. Dzieki temu nie mamy na przyklad jednej wszechamerykanskiej Bell Company ale szereg malych dzwoneczkow co zreszta, o ile pamietam, pogorszylo na jakis czas lacznosc telefoniczna. Podobnie bylo z kompaniami produkujacymi auta. Dobrze ustawione bariery celne nie likwiduja wspolzawodnictwa firm ale zapobiegaja zniszczeniu wytwarzania wewnetrznego spowodowanego wylacznie innymi kosztami sily roboczej w roznych krajach. Podobnie zreszta uwazam, ze nalezy ograniczyc migracje zarobkowa ludnosci gdyz rujnuje ona rynek pracy w kraju bardziej rozwinietym co owocuje zubozeniem obywateli kraju.

futrzak pisze...

Nie zgadzam sie z ograniczaniem migracji zarobkowej.
To jedyny sposob jednostek na to, zeby uciec od panstwa naduzywajacego swojej wladzy i okradajacego obywateli.

Przemo pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Przemo pisze...

Chcialem tylko niesmialo zwrocic uwage na ustawę Smoota-Hawley'a. Byl to akt z czerwca 1930 r wprowadzajacy duze cla importowe. Jakos to nie pomoglo w zazegnaniu kryzysu.

Konsekwencja dlugoterminowa wprowadzenia takich rozwiazan w USA bylby powrot produkcji do USA i rozwiazanie wielu problemow tego kraju.

Na krotka mete mielibysmy gwaltowny kryzys, wszysko by gwaltownie zdrozalo, inflacja wystrzelila by bardzo wysoko. Na dodatek rozzloszczone Chiny zrzucily by posiadane obligacje. Efekt wprowadzenia cel bylby tragiczny.

Jestem za, uwazam to za koniecznosc, ale powoli. Np. 2 % rocznie, do 14 % za 7 lat.

Bobola pisze...

Migracja zarobkowa jest koniecznoscia w krajach,w ktorych nieudolne rzady nie zadbaly o stworzenie warunkow dla wytworzenia rynku zatrudnienia. Jesli zamyka sie zaklady przemyslowe i ogranicza oplacalnosc produkcji rolnej to oczywiscie powstanie nadmiar podazy sily roboczej nawet dla osob wysoko wykwalfikowanych. Jednakze dla krajow docelowych w takiej emigracji naplyw taniej (bo nie majacej wielkiego wyboru) sily roboczej z zewnatrz powoduje obnizenie plac i warunkow pracy.
Jest to sytuacja dobra dla wlascicieli srodkow produkcji ale bardzo niekorzystna dla lokalnych pracownikow najemnych.

Bobola pisze...

Kryzys konca lat dwudziestych nie mial tych samych zrodel co kryzys obecny. USA mialy wtedy pieniadz oparty na zlocie i dodatni bilans handlowy. Wyjscie z kryzysu zapewnila II Wojna Swiatowa przez zmniejszenie podazy sily roboczej, ktora zostala skierowana na front oraz wzrost produkcji, poczatkowo na potrzeby wojska a potem na odbudowe Europy. Wzrost barier celnych zapewne mialby tez skutki pozytywne ale nigdy nie mial szansy na zadzialanie ze wzgledu na inne rozwiazanie problemu. Trzeba tez pamietac, ze w latach 30-tych USA miala nienaruszony potencjal przemyslowy.

Bobola pisze...

Prosze tez zauwazyc, ze mowie tu o wzroscie zadluzenia publicznego a nie o aktualnych przyczynach kryzysu, ktory zaczal sie w latach 2000-2001 i trwa do dzisiaj. Jak widac na rysunku wzrost zadluzenia rozpoczal sie w roku 1980, ktory pod wzgledem gospodarczym byl poczatkiem dospodarczego rozwoju dzieki tzw reaganomics. Mimo, ze GNP rosl w tym czasie niemal monotonicznie do roku 2000 (byly male tapniecia ale nic na miare kryzysu obecnego) to zadluzenie panstwowe roslo bez przerwy. Rownoczesnie populacja USA ubozala gdyz wiekszosc dobrze platnych prac zostala wyeksportowana. Najpierw do Meksyku (ten wielki odglos ssania, o ktorym pisal i mowil Perot) a potem do Azji i czesciowo do Europy Wschodniej. Brak mozliwosci uczciwego zarobku sklonil znaczna czesc ludnosci i instytucje finansowe do ryzykownych spekulacji zas ubozenie spoleczenstwa spowodowalo nacisk na banki ( przez rzad USA) aby te obnizyly kryteria przyznawania kredytow na domy i inne artykuly. Te dwa ostatnie czynniki byly powodem obecnego krachu.