sobota, 25 września 2010

Zlote interesy

   W zwiazku z uprzednim wpisem chcialem zwrocic uwage na niebywala kariere zlota jako srodka konserwacji kapitalu. Na zalaczonej planszy przedstawiona jest cena uncji trojanskiej zlota (31.103 g) na przestrzeni lat. Jak widzimy , po zniesieniu pelnej wymienialnosci dolara w roku 1970, wartosc amerykanskiej waluty ustalana jest rynkowo co powoduje przebiegi czasowe ceny zlota w zasadzie bardzo podobne do przebiegu cenowego kazdego surowca wyczerpywalnego rynkowo. Mamy wiec ostry wzrost ceny w sytuacji gdy w publicznej swiadomosci zagosci straszna prawda, ze ilosc banknotow, ktora obdarzyly rynek Banki Rezerwy Federalnej dalece przekracza ilosc zlota jaka mialaby sluzyc za ewentualny rownowaznik, potem cena osiaga maksimum, w wypadku zlota  w 1980 roku wywolane interwencja Departamentu Skarbu lub/i Bankow Federalnej Rezerwy. Interwencja ta ma postac albo rzucenia rezerw zlota na rynek w celu zwiekszenia podazy albo tez podniesienia oprocentowania obligacji oraz wkladow oszczednosciowych co powoduje odprowadzenie rezerw finansowych ludnosci na spoczynek do bankow. W okresie lat 1980-2000 wszystkie te metody byly stosowane a banki centralne nie tylko USA ale takze Anglii, Francji, Szwajcarii i Niemiec wysprzedaly wtedy znaczne rezerwy kruszcu czemu bylo pomocne takze rozluznienie przepisow dotyczacych wielkosci rezerw bankowych. To rozluznienie zasad bankowosci odbilo sie niemal natychmiast w postaci nastepnego stopnia dewaluacji walut ( poczynajac od roku 2000),  na ktorym to stopniu znajdujemy sie obecnie. Ze wzgledu na to, ze procesy finansowe, ktorych jestesmy swiadkami sa bez precedensu w nowozytnej historii swiata trudno jest przewidywac jak sie ten caly proces rozwinie. Aby jednak nie powodowac wrazenia, ze mozliwosci przewidywania dynamiki ukladow finansowych sa absolutnie wykluczone a cala ekonomia jest w grucie rzeczy nauka opisowa- historia  zastosowana do zagadnien finansowo-gospodarczych sprobuje przewidziec jaki bedzie dalszy bieg wydarzen o ile nie wystapia powazne zaburzenia systemu w postaci rewolucji czy tez katastrof klimatycznych, o ktorych uprzednio pisalem (i do ktorych powroce wkrotce). Zauwazmy, ze wiele procesow finansowych ma ceche samopodobienstwa i skalowalnosci. Jesli przyjmiemy, ze tak tez bedzie z cena zlota, czyli ze nastepny krok dewaluacji dolara bedzie podobny w ksztalcie do tego z roku 1980 (i okolic) to mozemy przewidziec, ze maksymalna cene zlota osiagniemy w roku 2020 i ze bedzie ona wynosila $3600 za uncje. Nastepnie nastapi eksponencjalny spadek do nowego minimum w roku 2060 kiedy to cena zlota powroci do poziomu $1800 za uncje. Nie oczekuje, ze bedzie mi dane sprawdzenie tego osobiscie ale zwazywszy, ze mamy jeszcze przed soba jakies 10 lat wzrostu ceny zlota (z malymi maksimami lokalnymi  podobnymi do tych w latach 1975 i 2009) to wydaje sie rozsadne aby kazdy z moich czytelnikow sprobowal lokowania swoich rezerw wlasnie w zlocie w postaci monet czy sztabek. Zapewne dobrze beda tez procentowac inwestycje w platyne i srebro. Jesli mam racje skalujac w przyszlosc poprzedni kryzys (czyli odcinek lat 1970-2000) to czeka nas jeszcze 10 lat ekonomicznej depresji, w trakcie ktorych dolar straci okolo 60% swojej wartosci nabywczej. Wszystko to zas jest wynikiem akcji politycznych ekonomistow, ktorzy przelozyli teorie wolnego handlu ponad interesy swojego panstwa, swoich wspolobywateli oraz zdrowy rozsadek. Dzieki nim pieniadz, ktory stanowi krwioobieg gospodarki jest trapiony choroba, ktora dla gospodarki swiatowej i amerykanskiej moze byc smiertelna.

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ze zloto zyskuje do dolara to rzecz oczywista ale co Pan sadzi o jego cenie w innych walutach(euro,zlotowka,funt)-tu chyba wzrosty nie sa takie oczywiste(a przynajmniej nie na taka skale)?

Bobola pisze...

Gospodarka swiatowa to system naczyn polaczonych wiec bez cel nie da sie utrzymac gradientow cen zlota. Kiedy jakis czas temu robilem porownania stopnia dewaluacji w roznych krajach to wygladalo na to, ze wszystkie waluty dewaluuja sie z mniej wiecej ta sama szybkoscia okolo 7% rocznie. W zasadzie cena zlota w kraju jest regulowana decyzja jego banku centralnego gdyz jest on najwiekszym graczem na rynku. Sprzedaja bowiem i kupuje monety inwestycyjne i sztabki. Polska starala sie byc raczej wolnym dewaluatorem (rzedu 6.5% dla PLN vs 7% USD) a to dlatego, ze silniejsza zlotowka sprzyja splacaniu dlugow (ale szkodzi eksportowi). Ogolnie biorac fluktuacje w cenie walut odzwierciedlaja relacje cen zlota w roznych krajach.

Bobola pisze...

Stosowny wykres pokazujacy szybkosc dewaluacji :
http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html

Bobola pisze...

I jeszcze inny wykres:
http://bobolowisko.blogspot.com/2010/04/o-tym-jak-wyglada-polska-ekonomia-w.html

Anonimowy pisze...

Wg mnie również nalezy spodziewać się okresu, około dziesięcioletniego, kiedy będziemy mieli proces dewaluacji walut i spadku PKB. O ile proces ten nie zakończy się kataklizmem w postaci wojny lub resetu systemu, to przyjąc nalezałoby, iż przechowanie w tej sytuacji wartości staje się ważniejsze nad potencjalne zyski.

Przewiduje też, iż ze wzgledu na wieksze przemysłowe i medyczne zastosowanie srebra, przy niewielkim wzroście wydobycia miedzi i cynku, przy okazji których wydobywa się i gro srebra, a uwzględniając wyczerpanie się zasobów srebra monetarnego, to srebro powinno w tej dziesięciolatce dać dobrą ochronę dla kapitału, a być może i przynieść spory zysk.

Inspektor Lesny pisze...

Ponoc gdyby kryteriami ceny srebra byla jego ilosc/czstotliwosc wystepowania w skorupie ziemskiej to powinno ono byc kilkukrotnie drozsze, niz jest obecnie.
W latach 80-tch bylo duzo drozsze niz dzis. Wiem, bo wybieralem monety 1-koronowe w Szwecji i sprzedawalem do Boliden (kopalnie, zaklady metalurgiczne)
Czesc owych monet(odpowiednie roczniki) zawieraly od 40% do 99% srebra. Te starsze wiecej.

Plotka ktora wtedy krazyla wsrod handlarzy metali, mowila ze to jakis milioner z Texasu uparl sie ,aby wykupic cale srebro jakie jest dostepne. Stad te wysokie ceny.
No, nie wiem czy to prawda, nigdy dalej tego nie sprawdzalem.
Potem ceny gwaltownie spadly.
Tak, ze to , co powinno byc, a to co naprawde jest, nie zawsze sie pokrywa...

Anonimowy pisze...

@Blogger Inspektor Lesny
Plotka ktora wtedy krazyla wsrod handlarzy metali, mowila ze to jakis milioner z Texasu uparl sie

To nie była plotka. Bracia, bodajże Hunt, chcieli zmonopolizować rynek srebra, ale wykończył ich rząd USA. Teraz ssanie jest rozproszone i jednostkow nie wpływa na cenę wyrobów. Jesli by nawet srebro wzrosło do 200$/oz, to i tak popyt ze strony przemysłu nie spadnie, ani o uncje. Natomiast rzady nie mają już zapasów srebra z monet do wyprzedawania za bezcen, produkcja jest mniejsza niż zuzycie, a certyfikatów srebra kilkunastokrotnie wiecej niż srebra fizycznego. Tego tak zbyt długo nie da się ciagnąć.

RYSA pisze...

Złoto to także ważny metal używany w elektronice - patrzę w tej chwili na pozłacane wtyczki HDMI które mają podobno polepszać przepływ elektronów do monitora. Ta dziedzina nie ma bezpośredniego związku z tezauryzacją pieniądza choć to dobry interes - inwestycja w wysoką technologię, ale wydaje, że i ona "ssie" w górę wartość złota i to ma znaczny udział we wzroście jego wartości. Zbieżność okresów wzrostu ceny złota i rozwoju techniki jest chyba nieprzypadkowa. Odkładanie sztabek złota w banku tylko podwyższa jego wartość w czasach gdy jest metalem potrzebnym w przemyśle. Dawno już w przeszłość odeszły czasy gdy z po wydrukowaniu odpowiedniej ilości dolarów równoważąca ich wartość złota była zamykana w Ford Knox.

Całe szczęście, że w stomatologii przestało się używać złota i jego stopów jako podbudowy do uzupełnień protetycznych - korony ze złota pokryte wypalaną ceramiką no i w Rosji nie są tak popularne złote zęby - oznaka bogactwa. Złoto ma b. dobre właściwości biologiczne, choć obecnie uważa się, że tytan jest bardziej biozgodny z ludzkimi tkankami. Gdyby za szczyt elegancji uważano dwa złote górne siekacze zamiast pełnego garnituru pełnoceramicznych, biało olśniewających licówek na przednich zębach od kła do kła, cena złota szybowałaby że ho ho!.

Ale cena złota wzrośnie niezależnie od tego. W ekonomii spotkamy się ze zwykłym ograniczeniem wzrostu, ponieważ często jest on ekonomicznie nieopłacalny, a jego koszty stają się większe od osiąganych korzyści. Wtedy ludzie intuicyjnie zmieniają swoje zachowania. W czasie kryzysu i po nim nauczeni stratami będą chcieli zbilansować swoje dochody i wydatki a oszczędności lokować w trwałe instrumenty - m.inn kruszce.

aaa pisze...

Hans, braci Hunt nie wykończył rząd USA tylko sami się wykończyli bo zachciało im się przetestować hipotezę wartości marginalnej... otóż wartość marginalna jednostki towaru w miarę zbliżania się do jego całkowitego zdjęcia z rynku będzie oczywiście dążyła do nieskończoności, w sposób z grubsza hiperboliczny... co się stało... bracia Hunt zaskoczeni bo nagle rynek srebra z małego rynku z małymi obrotami stał się Behemotem (ale to fikcja związana z wartością marginalną), żeby dalej ściągać srebro musieli się coraz bardziej zadłużać. W pewnym momencie po prostu osiągnęli taki poziom dźwigni, że banki ich finansujące powiedziały basta, bo zaczęło to zagrażać samym bankom... i tak się skończyły marzenia o wielkiej manipulacji. Warto przypomnieć, że cena srebra z tamtych czasów (54$) nie została dotychczas osiągnięta nominalnie, a nawet nie została osiągnięta jej połowa... a co tu mówić o inflacji. A jak zaczynali skupować, to uncja kosztowała 2$.

Podsumowałbym tą ciekawą historię tak: nobody fucks with the whole market.

aaa pisze...

RYSA, nie wiem, czy sobie z tego zdajesz sprawę, ale przy ogólnych oczekiwaniach zahamowania wzrostu, wbrew temu, co mówisz, wyceny aktywów produktywnych będą relatywnie większe, niż tych służących do tezauryzacji. Dlaczego? Ano dlatego, że jeśli w przyszłości będzie (albo większość świata się spodziewa, że będzie) 2x mniej komputerów, 2x mniej samochodów itd, a ilość złota nie spadnie (no bo dlaczego miałaby spaść?), to powstanie rozdźwięk między popytem a podażą i ludzie będą bardziej skłonni oddawać również złoto za inne towary, a szczególnie złoto za aktywa, które zapewnią im w miarę stałą podaż tych towarów na kurczącym się rynku. Także na peak oil i inne peaki złoto nie wydaje się najlepszą możliwą inwestycją.

Bobola pisze...

@panika2008
Jedynym czynnikiem, ktory moze zachamowac wzrost cen zlota jest podwyzszenie stopy procentowej na obligacjach panstwowych. To zas nie tylko powiekszy koszty obslugi dlugu narodowego ale takze zahamuje aktywnosc gospodarcza gdyz kredyty stana sie drogie a inwestycje w nowe przedsiewziecia produkcyjne bedzie trudne dla osob, ktore nie dysponuja wlasnym kapitalem.

aaa pisze...

Sądzę, że mylisz się, Bobola, to nie jest jedyny czynnik. Głód jest jeszcze silniejszy. Kurcząca się gospodarka to właśnie w pewnym sensie (nie koniecznie dosłownym, ale pewnie i do dosłownego dojdzie) głód, a jak człowiek jest głodny - to wg piramidy Masłowa - takie rzeczy jak złoto schodzą na drugi plan.

Bobola pisze...

@panika2008

Glod nie grozi przynajmniej Ameryce gdzie wytwarzanie zywnosci raczej ulega zanikowi na korzysc importu. W przypadku klopotow z zaopatrzeniem pieniadz papierowy z reguly traci na wartosci a zloto staje sie podstawowym srodkiem wymiany. Widzielismy to zreszta nie tak dawno w koncowym PRLu (najpierw sklepy komercyjne, potem nieslychana wartosc dolara, za ktory mozna bylo jeszcze cos dostac w Peweksie).

aaa pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
aaa pisze...

Głód nie grozi - na razie - ale metale ziem rzadkich już się skończyły i aktualnie Chińczycy im wydzielają jak na receptę. Niedługo prawdopodobnie skończy się ropa. Potem gaz i uran, trochę później węgiel... potem fosfor, a w tym momencie (fosfor+gaz) drastycznie spadnie ilość dostępnej na rynku żywności. To jest scenariusz, o którym wspomniał RYSA. To wszystko prawdopodobnie jeszcze w tym stucleciu, chyba że nastąpi przełom w badaniach nad fuzją - nie ma innej alternatywy jeśli chodzi o tanią energię. Ale coś tego przełomu nie widzę...

Inspektor Lesny pisze...

Ponoc wyzywienie obecnej ilosci ludzi jest tylko mozliwe dzieki wysokiemu zefektywizowaniu produkcji rolnej. Modyfikacja genetyczna, "fabryczne" niejako hodowanie zwierzat, oraz uzywanie tzw "nawozow sztucznych" jest do tego konieczne. Nie ma mowy o "swojskich" ziemniakach dla wszystkich, na nawozie od krowki...
Pamietajmy, ze 70 lat temu, glod, a przynajmniej niedozywienie byl ogolnie znany wiekszej czesci ludnosci Ziemi. Takze w Polsce.

Ponoc jednym z wazniejszych zastosowan gazu ziemnego jest wlasnie produkcja nawozow sztucznych. Nie jestem chemikiem, nie wiem czy jest wystarczajaca ilosc surowcow konkurencyjnych, za mozliwa do zaplacenia cene, oczywiscie?

aaa pisze...

Inspektor Leśny, Ziemia może realistycznie utrzymać przy życiu ok. 2-4 mld ludzi bez zastosowania nawozów i pestycydów (czyli "sustainably", tylko na tym, co daje i zabiera natura) i to wyłącznie przy założeniu optymalnej z punktu widzenia wykorzystania zasobów nat. diety (czyli prawie 100% wegetariańska); stosowne wyliczenia można znaleźć np. tutaj: http://www.theoildrum.com/node/3090

Niektóre źródła, które widziałem (ale nie pomnę gdzie, nie mam linków) są jeszcze bardziej pesymistyczne i stawiają barierę na poziomie 1-1,5 mld.

W każdym razie pewne jest, że tyle co teraz - 7 mld - to już za dużo, żeby utrzymać przy życiu bez ogromnych nakładów energii (głównie chodzi o produkcję nawozów azotowych i wydobycie fosforu i wapnia).

aaa pisze...

Strona chemiczno-technologiczna produkcji nawozów (czyli w zasadzie amoniaku) przy użyciu gazu jest opisana tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Haber_process

Bobola pisze...

Wyczerpywanie sie zasobow trzeba brac pod uwage ale nie jest to problem glowny w ciagu najblizszych lat. Zwierzeta i ludzie sa wielkimi producentami nawozow, ktore obecnie ignorujemy co powoduje, ze sa one raczej klopotem (slynne shit-lagoons przy przemyslowej hodowli zwierzat). Nawozy sztuczne sa wygodne w zastosowaniu ale nie maja tych wszystkich wlasnosci jakie sa potzrebne aby utrzymac glebe w formie produkcyjnej. Powoduja one wyjalowienie gleby i zubozenie zywnosci w potzrebne elementy.