piątek, 17 czerwca 2011

Coz u diabla z tym Frankiem Szwajcarskim?

Ostatnio duzo niepokoju wzbudzila u Naszych Ukochanych Przywodcow oraz ich Wiernego Ludu  wzrost relatywny wartosci CHF versus PLN. Zainteresowani byli najbardziej ci, ktorzy wzieli pozyczki w tej obcej walucie gdyz wraz ze wzrostem wzglednej wartosci franka sa oni zmuszeni do podwyzszenia swoich splat w PLN. Wielu powaznych kolegow blogerow ekonomistow/spekulantow (np SiP  http://stojeipatrze.blogspot.com/2011/06/przyczyna-siy-franka-kimono.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A  ) wyszukiwalo powodow tego nieprzewidzianego biegu wydarzen. Tymczasem niemal cala cytowana literatura przedmiotu rodem z renomowanych grup analizy rynku jest ekonomiczna makulatura. Po prostu Swiss National Bank zadecydowal o utrzymaniu stabilnej ceny uncji zlota wyrazonej w CHS (okolo 1306 CHS/oz) i tym samym zakonczyl dewaluacje franka. To co faktycznie widzimy jest skutkiem dewaluacji PLN prowadzonej przez "Narodowy" Bank Polski. Nie ma co lac krokodylich lez. To polskie wladze banku centralnego podrzynaja gardlo swoim obywatelom.
http://www.barchart.com/chart.php?sym=^XAUCHF&t=BAR&size=M&v=0&g=1&p=WO&d=X&qb=1&style=technical
Co gorsza sytuacja bedzie sie pogarszac gdyz Nasza Umeczona Ojczyzna jest w calkiem beznadziejnej sytuacji gospodarczo-finansowej i wobec tego jest malo prawdopodobne aby zaprzestala postepujacej dewaluacji PLN.

P.S. Z jakiegos powodu ostatni odnosnik nie dziala jak powinien. Aby zobaczyc o co mi chodzi trzeba pojsc do www.barchart.com i wpisac index ^XAUCHF. Powodzenia!



9 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

Jak moze normalny, zdrowy na umysle czlowiek, Polak, nie prowadzacy osobiscie interesow z zagranica, lecz po prostu zatrudniony, wziasc pozyczke np. na mieszkanie w yenach japonskich, lub w frankach szwajcarskich. Kiedy nie wie, co kursami steruje, nie ma najmniejszego wplywu na rozwoj sytuacji, i byle kiedy moze sie obudzic, majac dlug o np. 30% wiekszy, niz go mial w momencie zawierania umowy. Mozliwosci pozyczki w obcej walucie istnieja i w innch krajach. Np. w Szwecji. Jednak spoleczenstwo szwedzkie jest dojrzalsze, rozsadniejsze i nigdy to nie stanowilo problemu. Ta mozliwosc (pozyczka w zagr. wal.) jest raczej dla predsiebiorstw ktore handluja bezposrednio z zagranica, moze to byc forma ubezpieczenia. Mnie chciwych, i przekonanych o swym sprycie durni nie zal.Dzis zwalaja na "wladze", na to ze nie byli poinformowani, na caly Swiat. Choc akurat tu duzego intelektu, aby to zrozumiec, nie trzeba. Im predzej wyladuja ,najpierw na ulicy, a potem w przytulku, tym lepiej. Spoleczenstwo sie oczysci.

Anonimowy pisze...

Inspektorze, Twoje zdanie, niestety, to typowa wypowiedź jak z komentarzy onetu. Gdy franki spadały to pełno było ludzi gadających o tym jakimi głupkami są ludzie biorący kredyty w złotówkach bo kredyt we frankach kosztował połowę tego co w PLN. Teraz trend franka się odwrócił i pełno jest tych co krzyczą że kto wziąl kredyt we frankach to przegrał życie (włączając Ciebie). Po pierwsze to żadna sztuka być mądrym po fakcie, po drugie gdy wszsyscy krzyczą żeby uciekać trzeba się zastanowić czy aby nie czas na płynięcie pod prąd. Stateczek światowej gospodarki kołysze się na wszystkie strony a wzbudzanie paniki to świetny sposób na oddzielanie ludzi od ich kasy.

Inspektor Lesny pisze...

. Gdy franki spadały to pełno było ludzi gadających o tym jakimi głupkami są ludzie biorący kredy

O tym wlasnie mowie. Ciemnocie sie wydaje, ze sa "biznesmenami" I maja kwalifikacje aby przewidziec rozwoj.
Jest to najgorszy rodzaj glupoty, bo wyroslej na fundamencie pychy. Probuja zrobic cos, do czego nie maja zasobow umyslowych. Na to nie ma lekarstwa. Musza wyginac.

Dlaczego Szwedzi, ktorzy sa raczej inteligentniejsi od Polakow, takich rzeczy nie robia?

Bobola pisze...

@inspektor lesny
Musze sie zgodzic z IE , ze branie kredytu w walucie innej od tej w ktorej sie zarabia wystawia pozyczajacego na ryzyko zwiazane ze zmiennym kursem walut. Ale trzeba tez przyznac, ze takie posuniecia robily najtezsze ekonomiczne glowy PRLu i przyleglosci. To wlasnie nagle zachamowanie dewaluacji dolara przez prez. Reagana spowodowalo katastrofe gospodarcza Obozu Panstw Socjalistycznych, ktora w dalszej kolejnosci wymusila przepoczwarczenie sie rezimow do formy obecnie obserwowanej. Polska moze kryzys kredytowy zahamowac w kazdej chwili jesli NBP uczyni to samo co SNB czyli zaprzestanie dewaluacji zlotowki.

zoska pisze...

@Bobola

http://tinyurl.com/

powyzszy link pomoze Panu w problemach z adresami

Inspektor Lesny pisze...

Biorac pozyczke we wlasnej walucie, jedzie sie przynajmniej "wtej samej lodi" co pozyczkodawca. Jak wladza (ze wladze polskie sa niekompetentne, czasem raza glupota i chamstwem ,nie ma znaczenia. To dalej wldza)
Jak wladza zdewaluuje, ( a w przypadku Polski byloby to dosc madre posuniencie)
to zdewaluujei pozyczke tez.
Pozyczki w np.yenach sa dla np. rybaka dalekomorskiego, sprzedajacego swe ryby za yeny, Japonii. Gdy yen pojdzie w gore, to pozyczka tego rybaka liczac w zlotowkach, wzrosnie. Ale, liczac dalej w zlotowkach, bedzie dostawal wiecej za swe ryby. To uproszczony mechanizm. I to wlasnie jest pewnym rodzajem ubezpieczenia, niedostepnym dla Polaka, zatrudnionego w Polsce.
Przyklad pozyczek PRL-owskich jest dobry. Mowi on nam, ze ta sztuka moze sie udac, lub nie, w zaleznosci od zdolnosci i determinacji zamieszanych aktorow.
Osoba prywatna zalezna w calosci od pozyczkodawcy i swego pracodawcy nie ma tam czego szukac.
Moze sie to jedynie udac na zasadzie szczescia z pozyczka krotkoterminowa. Na dluga mete-nigdy.

marcin pisze...

W 100% zgadzam się z Autorem. Artykuł ten to piękny przykład "kawy na ławę". Nightwatch nie ma racji, to nie jest bycie mądrym po szkodzie. w 2008 mój brat kupował mieszkanie biorąc kredyt we frankach. Ile ja mu wtedy tłumaczyłem podstawy logiki... Dziś według moich wyliczeń jest jakieś 300 tyś zł w plecy, a sytuacja jest rozwojowa...
W skali kosmosu jest to kwota nieduża, ale w skali dwu rąk które muszą na to dodatkowo zapracować, po prostu boli. Inspektor Leśny ma rację: ci co podjęli błędne decyzje powinni pójść na dno. Niestety ja uważam, że rząd zastosuje odpowiedzialność zbiorową. Dopóki nie nadejdzie "nowe" wszyscy będziemy płacić za błędy najsłabszych - (nie chciałem użyć słowa "ewolucyjnie najgłupszych" :)
W związku z tym jest szansa, że trzeba było brać kredyt licząc, że współobywatele w podatkach dorzucą się, a nie być tym, który teraz będzie się dorzucał...

Inspektor Lesny pisze...

we" wszyscy będziemy płacić za błędy najsłabszych - (nie chciałem użyć słowa "ewolucyjnie najgłupszych" :)

Nie wszyscy musza byc rozsadni. Problem polega na tym, ze spoleczenstwo polskie jest nieprzygotowane do zycia w dzisiejszych realiach. Sytuacja przypomina czas w Rosji, pod koniec panowania carow. Tak, jak hochsztapler Rasputin zamieszal w glowie rodzinie carskiej, nie dlatego ze mial cos waznego do powiedzenia, tylko dlatego, ze oni byli poddatni na mistycyzm, czary i gusla, tak i nieszczsni "wyksztalceni , z duzych miast" spelnia kazda bzdurna porade "doradcow".
Po to. aby byc "nowoczesnymi, postepowymi kredytobiorcami".
To kwestia edukacji, edukacji i jeszcze raz edukacji. I to jest bardzo pilne!

Anonimowy pisze...

Myślę że w całej sprawie istotne jest to że polskie banki dając kredyty w CHF same muszą owe CHF pożyczyć od banku szwajcarskiego, na 'szwajcarskich' warunkach. Czyli gdzieś tam na końcu w kredyty CHF umoczona jest Szwajcaria (to tylko moje proste chłopskie rozumienie całej sprawy). A zatem gdyby CHF nadmiernie się umocnił wobec innych walut to problem niespłacanych kredytów dotrze do źródła i uderzy w Szwajcarię. Wydaje mi się jednak że zanim to nastąpi to państwo polskie będzie w sytuacji greckiej.

A co do inteligencji szwedzkiej i polskiej - zgadzam się z Leśnym że ludziom brakuje podstawowej wiedzy ekonomicznej. Ale branie kredytu to i tak jest spekulacja - nie tylko na to że w CHF będzie taniej, ale również na to że w przyszłości będę miał pracę i pensję lepszą niż dziś, że nieruchomość nie straci wartości, że _ZMIENNE_ oprocentowanie nie wzrośnie itp. A w ciągu 30 lat wszystkie te założenia może szlag trafić wielokrotnie - więc widać od razu że każdy kredytobiorca to niepoprawny optymista. A w każdym razie hazardzista, niezależnie od tego w czym się zapożycza.