czwartek, 12 września 2013

Jak to na wojence ladnie

  Ostatnio oderwalem sie nieco od zycia blogowego gdyz znaczna czesc czasu spedzalem na wakacjach w tej czesci USA , ktora okreslamy jako "Indian Country". O wizycie tej jeszcze wspomne ale jej bezposrednim skutkiem bylo to, ze tylko sporadycznie obserwowalem to co sie dzialo w bolgosferze gdzie zreszta takze nie dzialo sie nic specjalnie ciekawego. Jedna jednak z notatek, ktora zwrocila moja uwage byl essej red. Kobusa http://boskawola.blogspot.com/2013/09/fakty-i-mity.html , ktory zreszta ciekawy byl nie tyle ze wzgledu na tresc co na pytanie jakie autor postawil  w zwiazku z kolejna rocznica inwazji niemieckiej na Polske w roku 1939. Szanowny Redaktor jest z usposobienie pacyfista i defetysta i to wlasnie powoduje, ze nie przywiazuje wiekszej wagi do jego opinii. Nie mniej sformulowal on interesujace pytanie dotyczace istoty kampanii wrzesniowej. Spytal on bowiem jak to jest mozliwe, ze tak duza sila zbrojna jaka bylo Wojsko Polskie w roku 1939 ulegla tak szybko , bo w zasadzie w ciagu 14 do 18 dni, armii niemieckiej oraz slowackiej. Oczywiscie pozostaly jeszcze potem izolowane ogniska czy zgrupowania wojsk polskich prowadzace walke partyzancka ale zorganizowany opor polski przestal wtedy faktycznie istniec. Co wiecej, wojska polskie poniosly nie tylko znacznie wieksze straty niz wojska nacierajace ale takze poddawaly sie w znacznie ilosciach znacznie wiekszych niz wydawaloby sie to uzasadnione przebiegiem walk. Zazwyczaj nauka strategii wojskowej mowi nam, ze wojska atakujace powinny ponosic straty ciezsze niz wojska znajdujace sie w obronie. Jest tak dlatego, ze wojska broniace sie korzystaja na ogol z przewagi wyboru terenu walki oraz z wczesniej przygotowanych umocnien. Wojska nacierajace musza zas z koniecznosci odkryc sie szturmujac umocnienia przeciwnika. To zas niemal gwarantuje zwiekszone straty liczbowe. Te naturalne przeszkody moze pomniejszyc zaskoczenie (ale tego nie bylo w przypadku kampanii wrzesniowej) albo przewaga techniczna (ale oba wojska mialy podobny poziom uzbrojenia -z wyjatkiem przewagi technicznej niemieckiego lotnictwa). Kobus jest sklonny przypisac niemieckie sukcesy zastosowaniu strategii "wojny blyskawicznej" czyli glebokim atakom korpusow pancernych wspartych lotnictwem. To jednak nie jest prawda. W roku 1938 wojska pancerne III Rzeszy poslugiwaly sie sprzetem pancernym dosyc niskiej klasy (w porownaniu do pozniejszych Panter i Tygrysow) a zasieg zagonow niemieckich wojsk pancernych byl ograniczony koniecznoscia dowozu paliwa i amunicji w kraju slynnym z kiepskich drog. Kampania polska 1939 byla zreszta i tak starciem wojskowych gigantow. Po stronie polskiej wzielo w niej udzial okolo 1 600 000 zolnierzy. Strona niemiecka dysponowala zas sila zbrojna wynoszaca okolo 1 800 000 ludzi. To wiecej niz obrona ale nie az tak znacznie aby "zarzucic  Polakow czapkami". Podaje te liczby na podstawie "Der Grosse Deutsche Feldzug Gegen Polen- eine chronik des krieges in wort und bild" [A. Franz Goth & Sohn, Wien 1940], z ktorej pochodzi tez wiekszosc ilustracji. Ksiazka ta powinna byc jak najszybciej przetlumaczona i udostepniona polskiemu czytelnikowi jako przyklad punktu widzenia strony przeciwnej. W literaturze istnieje zreszta pewna rozbieznosc danych co do ilosci i skladu kombatantow wynikajaca czesciowo z lenistwa historykow wojskowosci oraz ze sposobu w jaki wliczano do sil wojskowych rozne formacje paramilitarne (takie jak policja , KOP czy harcerze).  Nieco inne dane podaje Wikipedia http://en.wikipedia.org/wiki/Invasion_of_Poland.
Tam tez mozemy obejrzec stan rozmieszczenia wojsk na dzien 1 wrzesnia 1939 roku  http://en.wikipedia.org/wiki/File:Poland1939_GermanPlanMap.jpg  
 http://pl.wikipedia.org/wiki/Kampania_wrze%C5%9Bniowa
Scisle okreslenie liczby wojsk oraz sprzetu bojowego obu stron nie jest tu zreszta istotne.

   Jak podaje Richard Evans "The Third Reich at War" [Penguin , New York 2009] w kampanii 1939 roku Polacy stracili okolo 70 000 zolnierzy zabitych przez Niemcow oraz okolo 50 000 zolnierzy zlikwidowanych przez Rosjan po 17 wrzesnia (nie wiem czy wliczono w to ofiary mordow w Katyniu i innych obozach internowania) . Niemcy wzieli tez okolo 700 000 jencow a Rosjanie dodatkowe 300 000. Straty niemieckie wynosily zas tylko 11 000 zolnierzy zabitych i 30 000 rannych ( oraz 3 400 zagubionych w czasie dzialan a wiec zapewne takze zabitych). Straty rosyjskie wynosily tylko 700 zolnierzy zabitych i 1 900 rannych. Jak widac wojska niemieckie ( i slowackie) a takze Rosjanie osiagnely zwyciestwo nieproporcjonalnie malym kosztem. Dlatego jest tak istotne aby zidentyfikowac przyczyny owej kleski wrzesniowej gdyz znajomosc przyczyn kleski jest znacznie bardziej wartosciowa niz znajomosc przyczyn zwyciestwa. To ostatnie moze byc bowiem wynikiem szczesliwego trafu. Na kleske zas musimy sami zapracowac.

    Tak czy inaczej statystyki mowia nam, ze zolnierz  polski  wykazal sie niezwykle mala wartoscia bojowa i skutecznoscia strategiczna.  Jest to przykra prawda starannie ukrywana przed polskim spoleczenstwem i tlumaczona przez przecenianie technicznej przewagi wojsk niemieckich oraz podkreslanie elementu zaskoczenia. Faktycznie zas mamy tu do czynienia z zjawiskiem calkiem innym a dotyczacym swiadomosci  spolecznej Polakow wtedy i obecnie. Zwycieska armia niemiecka byla bowiem organizacja ludzi swiadomych swoich celow, zdyscyplinowanych i  przekonanych o wlasnej wyzszosci i koniecznosci walki o byt i habitat narodowy. Byla to armia zdobywcow i lupiezcow, ktorzy zdawali sobie sprawe z tego, ze wielkosc Niemiec lezy w ich rekach a wraz z nia takze od nich wylacznie zalezy ich osobiste bogactwo i znaczenie. Pamietajmy bowiem, ze kapital narodowy mozna tylko wypracowac wlasnymi silami albo zrabowac sasiadom. Innej drogi do bogactwa kraju nie ma.

    Kampania 1939 roku byla z obu stron prowadzona przez zolnierzy z naboru powszechnego i slabe wyniki wojska polskiego w pelni potwierdzaja moja teze uprzednia, ze na terenie Polski zyja obecnie i zyli w czasie II RP dwa rodzaje obywateli polskich: tutejsi i patrioci. Wojne z bolszewikami w 1920 prowadzili w zasadzie ochotnicy- patrioci, ktorym zalezalo na istnieniu odrodzonego wlasnego panstwa http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_polsko-bolszewicka  
W efekcie mniejsze sily polskie pokonaly wieksza liczbowo a moze nawet i lepiej uzbrojona Robotniczo-Chlopska Armie Czerwona (RKKA).
Sklad sil polskich stanowili w znakomitej wiekszosci przedstwiciele klasy ziemianskiej i inteligencji, ktorzy z garstka wiernej czeladzi,  pociagneli swoim przykladem tylko nielicznych przedstawicieli szeroko rozumianego "ludu". Ten ostatni sklanial sie bowiem ku zdradzie narodowej co uzewnetrznilo sie odezwami SDKPiL i sformowaniem prosowieckiego rzadu Marchlewskiego.

    Wojna 1920 roku byla wojna nowoczesna w tym rozumieniu, ze byla ona wojna manewrowa. Stala linia frontu i rejony umocnione w zasadzie nie graly wiekszej roli. W pewnym stopni przyjeta przez Polakow strategia byla analogiczna do stosowanej przez Amerykanow w stosunku do Indian w czasie wojny o Dziki Zachod.
   Taka  zwycieska strategie wojny bolszewickiej strona polska zamierzala zastosowac takze w stosunku do Niemcow w roku 1939. Stad wynikal oplakany w skutkach brak znaczacych fortyfikacji na froncie zachodnim. Polacy zamierzali zastosowac w wojnie 1939 strategie wojny blyskawicznej w wydaniu z roku 1920 z zmasowanymi atakami kawlerii na wolniej poruszajace sie po trudnym terenie wojska niemieckie. To jednak co bylo wystarczajace do zwyciestwa na rosyjska dzicza okazalo sie nie wystarczajace dla opanowania zdyscyplinowanej i dobrze dowodzonej armii niemieckiej. Oczywiscie w Polsce dzialala takze Piata Kolumna niemiecka , ktorej obecnosc realna a niekiedy tylko wymyslona doprowadzila do calego szeregu pogromow ludnosci niemieckiej (np Krwawa Niedziela w Bydgoszczy czy polowania na Niemca na Slasku). Polska posiadala takze znaczna liczbe innych nieprzychylnie nastawionych do Panstwa Polskiego mniejszosci narodowych takich jak Zydzi, Bialorusini, Ukraincy i Litwini, ktorzy w miare mozliwosci sabotowali wysilek wojenny wojska polskiego. Co jednak bylo pieta achilesowa polskiej armii to niskie morale typowego polskiego rezerwisty. Z mojej rodziny w kampanii 1939 roku bralo udzial trzech czlonkow mojej najblizszej rodziny: moj ojciec lekarz-ochotnik (bo posiadajacy kategorie D) oraz dwoch wujow -oficerow rezerwy WP.  Ci ostatni obaj zreszta zakonczyli wojne w I Korpusie WP. Jeden z nich, jako skromny porucznik strzelcow konnych, zdemobilizowal swoj pluton w okolicach Stanislawowa i po wyplaceniu ostatniego zoldu i odprawy zolnierzom zapytal, ktorzy z nich sa sklonni by wraz z nim przekroczyc granice rumunska i walczyc dalej na zachodzie. Nikt sie nie zglosil bo wszyscy zolnierze zamierali powrocic do swoich chalup i rodzin.  Niestety wiekszosc Naszego Wiernego Ludu to defetysci i pacyfisci, ktorym obca jest wola walki o kraj a grabiez dopuszczaja tylko w warunkach, w ktorych ich bezkarnosc jest zagwarantowana. Widac to wyraznie jesli spojrzymy na liczby obrazujace stan zolnierzy I Korpusu WP na emigracji w Anglii a potem na stan II Korpusu sformowanego w ZSRR. Jak niektorym wiadomo dalsze dzieje wojskowego wkladu Polakow do II Wojny Swiatowej obejmuja krotki okres formowania Wojska Polskiego na Emigracji we Francji. Ta jednak szybko zmienila front i stala sie sojusznikiem Niemiec (jak obecnie). W efekcie polscy zolnierze-emigranci przeniesli sie do Anglii gdzie powstal I Korpus WP skladajacy sie 3 498 oficerow oraz 10 884 podoficerow i szeregowcow. Lotnicy polscy zostali wlaczeni do RAF a marynarze kilku okretow wojennych oraz handlowych (w tym dwa duze statki pasazerskie Stefan Batory i Jozef Pilsudski) zostaly oddane do dyspozycji (wraz z polskimi zalogami) flocie brytyjskiej. Ze wzgledu na nadmiar oficerow w stosunku do masy zolnierskiej czesc oficerow polskich, ktorzy wladali jezykiem angielskim zostala skierowana do angielskich wojsk kolonialnych (w tym brat mojej matki) gdyz Anglia w tym czasie byla praktycznie pozbawiona wystarczajacej ilosci zolnierzy armii ladowej i zamierzala dopiero odtworzyc sily ladowe (po klesce pod Dunkierka) w oparciu o swoje terytoria zamorskie. To jednak na co chce zwrocic uwage to fakt, ze II Rzeczpospolita w roku 1939 posiadala populacje wynoszaca okolo 29 mln obywateli, z ktorych okolo 1 600 000 nadawalo sie do sluzby wojskowej. Z tej calej masy dalsza ochote do walki przejawilo tylko  okolo 20 tysiecy zolnierzy znajdujacych sie w Anglii  (czyli mniej niz 1%). Z biegiem czasu, po roku 1941, powstal w ZSRR  II Korpus WP (Armia Andersa) liczacy 3100 oficerow oraz 49 000 podoficerow i szeregowcow (we wrzesniu 1945 roku stan II Korpusu wzrosl do 105 tysiecy zolnierzy). Ta sila bojowa stanowila zatem okolo 10% wyjsciowej masy bojowej II RP. Pozostala w kraju Armia Podziemna wynosila zapewne, lacznie z innymi ugrupowaniami takimi jak BCh czy NSZ albo GL , razem jakies 400 000 zolnierzy. Ogolnie wiec wole walki z najezdzca przejawilo wiec okolo 20 % zdolnego do noszenia broni spoleczenstwa. Jest to wiele mowiaca statystyka, ktora wskazuje na dominujaca wsrod polskiego spoleczenstwa inercje umyslowa i brak ducha rycerskiego. Jest to zreszta bezposrednia przyczyna oplakanego stanu moralnego wspolczesnych Polakow i wspolczesnej Polski.

   Co zatem bylo glowna przyczyna "kleski wrzesniowej" ?

Moim zdaniem zawinil tu zbyt maly naklad srodkow przeznaczony na rozwoj techniczny i liczbowy WP w okresie pokoju (ktory i tak byl znacznie wyzszy od tego jaki mamy obecnie). Zrozumialy ped do powiekszania zamoznosci spoleczenstwa i budowy cywilnej infrastruktury spowodowal ograniczenie nakladow na zbrojenia oraz zaniedbanie budowy fortyfikacji na granicy zachodniej. Lepsza sytuacja istniala na granicy wschodniej gdzie polozono wiecej staran aby zabezpieczyc sie przed najazdem sowieckim i utworzono pare rejonow ufortyfikowanych. Polska
polegala zbytnio na dyplomacji nie pamietajac o tym, ze umowy miedzynarodowe maja tyle wartosci ile ma papier, na ktorym sa spisane. Jeszcze na poczatku 1939 roku mielismy pakt o niegresji z ZSRR oraz podobny pakt (wypowiedziany o ile dobrze pamietam w marcu) z III Rzesza. Nie zostaly tez dotrzymane umowy o wspolpracy wojskowej z Francja (wtedy ladowa potega militarna) i Anglia. Nasi sojusznicy mieli rozpoczac ofensywe na froncie zachodnim najpozniej w dwa tygodnie po rozpoczeciu walki obronnej w Polsce. Tej umowy oczywiscie nie dotrzymali a brak aktywnosci upewnil Rosje Radziecka o tym, ze moze spokojnie zignorowac istniejacy pakt o nieagresji i zaatakowac polskie kresy. Poleganie na umowach z sojusznikami spowodowalo takze oddanie Niemcom
inicjatywy strategicznej. Zamiast zaatakowac sily niemieckie na ich pozycjach wyjsciowych Polacy czekali na pierwszy ruch wroga. Dawalo to im argument w kwestii tego, kto wlasciwie rozpoczal wojne (Niemcy dla uzasadnienia  agresji na forum miedzynarodowym posluzyli sie prowokacja gliwicka)  ale z punktu widzenia wojny manewrowej, jaka Polacy chcieli prowadzic, byl to nonsens. Najwieksza jednak przyczyna tego niezwykle szybkiego upadku militarnej sily II RP byl pobor powszechny naszego bojazliwego ludu, ktory mimo uzyskanego wczesniej przeszkolenia nie przejawial koniecznej woli walki.Ta sama mentalnosc jest dominujaca obecnie jesli moge to ocenic po wpisach Moich Szanownych Czytelnikow.

Na ilustracjach: Kolejne stadia wojny polsko-niemieckiej w 1939 roku
                        Slazacy witajacy wkraczajace do Katowic wojska niemieckie.

34 komentarze:

plop pisze...

Panie Andrzeju,
Nie zgadzam sie z Panem. Wszystko zaczeł się od paktu, a własciwie zdrady Kessler - Piłsudski. Niemcy posadzili go, ale zakazali mu ruszać terenybyłego zaboru pruskiego. Piłsudski nie pomógł Poznaniowi i obrońcom Lwowa.Podczas wojny bolszewickiej złozył dymisje Witosowi jako wodza - a potem zwycięzców Rozwadowski, Zagórski, Sokorski, Haller, Korfanty otruł i zabił niech pan poczyta jak umierali polscy patrioci. Niech Pan trochę poczyta historii. Rząd Benesza prosił nas o pomoc i dawał całe uzbrojenie, a my bylismy pionkiem w niemieckiej grze. Odmówiliśmy im. Fajnie Pan pisze, ale o historii nie ma Pan bladego pojęcia.
Plop

Anonimowy pisze...

@Bobola

Pan wybaczy ale niska swiadomosc ludu to ZAWSZE wina rzadzacych.Sam Pan napisal ze niemiecy zolnierze wiedzieli ze los kraju oraz ich OSOBISTE powodzenie i zamoznosc lezy w ich wlasnych rekach-polscy zolnierze takiego poczucia NIE mieli.Wiec jesli juz opluwac kogos to chyba jednak elity IIRP ktore nie potrafily dac "tutejszym" czegokolwiek co im ducha bojowego podnioslo.Dziwi sie Pan ze ludzie nie chcieli walczyc za panstwo aferalow w ktorym osobiscie klepali biede?Panstwo jest dla ludzi a nie ludzie dla panstwa-skoro niewiele od tego panstwa mieli to niby czemu mieli nastawiac karku(zbrodniczosc Niemcow bylo dopiero piesnia przyszlosci i byla wowczas nie do przewidzenia).To dokladnie tak jak dzisiaj-wiekszosc ludzi klepie biede i ponizenie w IIIRP i za "tutskoland" walczyc nie bedzie jakby co-mozna sie z ta postawa zgodzic lub nie ale jest ona dosc zrozumiala tak samo jak postawa owczesnych oficerow/szlachty-oni mieli najwiecej do stracenia(swoja dominujaca pozycje spoleczna i luksusy)to i walczyli.Dziwne ze Pan tego NIE CHCE zrozumiec-IIRP moze i byl rzadzona znacznie lepiej niz IIIRP ale to ciagle byli jeszcze polfeudalne zadupie na koncu swiata(byc moze Pan Matusiaka czyta-choc sporo on przesadza-zarowno w odniesieniu do IIRP jak i PRLu to jednak ziarno prawdy w tym co pisze jest).Ze nie wspomne juz o tym ze wielu wojskowych analitykow uwaza ze to jednak wlasnie "bliitzkrieg" byl przyczyna niemieckich zwyciestw a inne czynniki(lacznie z morale przeciwnkow)byly drugorzedne wiec nie jestem pewny czy panska diagnoza kleski jest sluszna.


Piotr34

Bobola pisze...

@plop
Pisze o przyczynach II WS a nie o wojnie z 1920 roku czy o powstaniu II RP.
Jesli chodzi o kwestie Czechoslowacji w roku 1938 to Benesz postawil jako warunek przepuszczenie Armii Czerwonej. W tej sytuacji Polacy musieli odmowic zwlaszcza, ze z Czechami mielismy zadawnione porachunki o Slask Cieszynski zagarniety przez Czechoslowacje w trakcie wojny polsko-bolszewickiej.

Bobola pisze...

@piotrdemarco
Analogicznie niski stan wiedzy uczniow jest wylaczna wina nauczycieli.
Niewatpliwie Niemcy wykonali lepiej prace uswiadomienia mas oraz wyszkolili lepiej rekrutow. Jednak inercja umyslowa Polakow jest obserwowalna takze obecnie i takze i teraz mamy elite , pochodzaca z ludu, ktora jednak nie stroni od afer. Co do wojny blyskawicznej to jest dosyc materialu do konkluzji, ze to nie niezykle szybkie zagony pancerne wykonczyly polska obrone. Olbrzymia liczba jencow oraz male straty niemieckie dowodza tego, ze polscy zolnierze byli bez wartosci bojowej i woli walki. Porownajmy to chociazby z oporem jaki stawiaja obecnie Afganowie czy Arabowie z Iraku.

Przemo pisze...

Doskonały wpis, gratuluję.

Słów kilka, jeżeli można.

Pytanie zostało bardzo dobrze postawione. Zgadza się, mniejsza i gorzej wyposażona armia to tylko część odpowiedzi na to pytanie.

Właściwie zadane pytanie brzmi 'dlaczego Polacy sami nie chcieli umierać za Gdańsk, choć żądali tego od Francuzów?'

Odpowiedz jest ciekawa - otóż Polacy mieli dość Polski. Wojskowi mieli dość legionistów, którzy stosowali nepotyzm na niesłychaną skalę. Natomiast zwykli obywatele mieli dość życia w kraju o ogromnym bezrobociu.

Nikt nie zdawał sobie sprawy, że w porównaniu z okupacją polska bieda okaże się mile wspominanym luksusem.

A najgorzej oczywiście wyszły na roszczeniach mniejszości narodowe, wymordowane lub wysiedlone.

Dziś wyraźnie widać analogie do sytuacji z roku 1939. Mamy w Polsce wiele milionów ludzi, którzy nie mogą znaleźć pracy. Część z nich wyjechała, część z nich jakoś wegetuje. Dominanta wynagrodzenia w Polsce to jakieś 2000 zł/miesięcznie, co właściwie stawia większość społeczeństwa w położeniu nędzarzy.

Myśli Pan, że Polacy chcą się dziś bić za Polskę? Jak Pan myśli, dlaczego Polki cechują się wysoką dzietnością w UK gdy tymczasem w Polsce dzietność kobiet oscyluje wokół 1?

Rozumiem doskonale Pana postawę rewizjonistyczną, charakteryzującą niektórych Polaków starej daty. Niestety, miliony Polaków wcale nie tęsknią za dostępem do morza Czarnego. Większość chętnie by oddała Polskę za możliwość lepszego życia.

slomski.us

plop pisze...

Z całym szacunkiem niech Pan zacznie od ksiązki http://www.bastion.krakow.pl/tytul/357,Ponura-prawda-o-Pilsudskim, Jędrzeja Giertycha itd
Tam ma Pan prawdziwe przyczyny klęski w 1939 r. Udokumentowane z nazwiskami i jednostakimi wojskowymi itd. Polska armie zniszczyli socjalisci Piłsudskiego-miernoty umysłowe.
Nie chce mi sie pisac więcej, ksiżek jest więcej. Jak Pan przeczyta inaczej będzie Pan pisał.

Bobola pisze...

@plop
Ksiazke na temat Pilsudskiego o identycznym tytule napisal Henryk Pajak (dziennikarz). Czy jest Pan pewny nazwiska autora?

Sam Marszalek armie cenil ale byl faktycznie tylko amatorem sztuki wojennej. Nie mniej to jemu zawdzieczamy istnienie II RP. Jak kazdy przywodca mial on swoje animozje i popelnial bledy. To jednak jest nieuniknione gdy usiluje sie cos zrobic w kraju gdzie kazdy uwaza sie za najmadrzejszego. Najglosniejsi krytycy zawsze siedza z boku.

Bobola pisze...

@Przemo
Wysoka dzietnosc oznacza dla Polek w Anglii (ale takze w USA czy Francji) proporcjonalnie wyzsze swiadczenia socjalne "na dzieci", ktore pozwalaja matce zyc dostatnio bez kalania sie praca. O ile wiem Anglicy maja wlasnie zmodyfikowac ten system, z ktorego zreszta korzystaja glownie kolorowi imigranci.

Rozwiazywanie problemu przez ucieczke jest watpliwym sposobem na lepsze zycie. Zauwazmy, ze najdluzej wytrwaly w kampani 1939 wlasnie rejony umocnione (Modlin, twierdza Brzesc, Westerplatte czy Warszawa) Tam gdzie Polacy nie mogli uciec byli zmuszeni do walki. Podobnie jest z ekonomia. Gdybym widzial masy domagajace sie Polski od morza do morza bylbym optymista co do biegu dalszych wydarzen. Na to aby stac sie kims znaczacym trzeba miec ambicje a tego wlasnie braknie wspolczesnym Polakom.

Anonimowy pisze...

Na to aby stac sie kims znaczacym trzeba miec ambicje

Tutaj Waszmość ma racje.-) Trzeba sobie jednak uświadomić, iż na te racje nakłada się niesamowita nieudolność rządzenia Polska międzywojenną, w której faworyzowany był kapitał zagraniczny, nastawiony zasadniczo na czystą grabierz.

Na to wszystko nakładała się fatalna i nacechowana iracjonalną wiarą w cuda polityka finansowa NBP i rządu, powodująca iż nawet te skromne elementy gospodarki pracowały z mocą 10-20%.

Najlepszym przykładem jest tutaj przedwojenna fabryka karabinów, która w okresie przedwojennym mogła wyprodukować ok 3.5 miliona nowoczesnych karabinów, a wyprodukowała jedynie ok 300 tysięcy, nie mówiąc o tym, że nowoczesna ustawę o powszechnym obowiązku wojskowym uchwalono w kwietniu 1938 roku.

Do tej miernoty rządzenia dochodził kompletny brak zaufania do obywateli, czego przejawem było między innymi restrykcyjne prawo odnośnie posiadania broni oraz znacznie wyższa niż w innych krajach liczba osadzonych w wiezieniach i aresztach.

Podsumowując - wynik wojny wrześniowej byłby inny, gdyby nie idioci i megalomani u władzy. Wystarczyło tuż po wojnie z bolszewikami tworzyć armie na wzór szwajcarski zawierającymi elementy milicji i samorządności, a kwestiach gospodarczych ściśle kontrolować i reglamentować przepływy kapitałowe za granicę oraz przestać prowadzić absurdalna politykę mocnego pieniądza.

Zresztą obecnie owe absurdy międzywojennej Polski są kontynuowane. Wystarczy wspomnieć o okresie balcerowiczowskiej "reformy", gdy przy stałym kursie do dolara otwarto granice i wydrenowano miliardy dolarów oraz zbankrutowano najnowoczesniejszy polski przemysł. Ok 80% wówczas zbankrutowanych zakładów to zakłady nowoczesnych technologii, które po niewielkich zmianach organizacyjnych i technicznych mogły skutecznie konkurować z firmami zachodnimi i wyglada na to, że dlatego zbankrutowały lub zostały sprzedane za psi grosz.

Crassus pisze...

W momencie wkroczenia ruskich od wschodu przegrana była w 100% pewna, choćby nie wiem jak waleczny był polski żołnierz/harcerz/starcy i dzieci. Prosta analogia - proszę sobie wyobrazić że walczy pan z silniejszym przeciwnikiem i nagle drugi silniejszy przeciwnik zachodzi pana od tyłu - wielce jestem ciekaw czy byłby pan w stanie się obronić. Po fakcie mógłbym porównać stan siły waszych mięśni rąk i ze zdziwieniem stwierdzić, że stracił pan nieproporcjonalnie dużo zębów - widocznie pańska wola walki była niewystarczająca? Takie analizy prowadzą do bzdurnych wniosków.

Również wielokrotnie większe straty i masowe poddawanie się nie dziwią, gdy walczy się ze świadomością pewnej przegranej.

Jedyną naszą szansą na wyjście cało z tej zawieruchy było przyjęcie strategii chorągiewki - najpierw pomóc Niemcom, a przy ewentualnej porażce zmienić front. Zrobiła tak np. Rumunia, zresztą i Włochom/Austrii/Słowacji nic złego się nie stało po przegranej - ich straty były o wiele mniejsze i jakoś nie słyszy się na arenie międzynarodowej żeby ktokolwiek im wypominał wspieranie "osi zła".

Oczywiście to wszystko wiemy dopiero po fakcie - nikt wtedy nie spodziewał się, że nasi "sojusznicy" wystawią nas do wiatru. Podjęte decyzje wydawały się racjonalne.

Niemniej wyciąganie wniosków z takiej przegranej jest jak wyciąganie wniosków z walki dwójki dziesięciolatków ze słabszym ośmiolatkiem. Jedyny sensowny wniosek dla ośmiolatka - trzeba było nie wdawać się w walkę!

Inspektor Lesny pisze...


Analogicznie niski stan wiedzy uczniow jest wylaczna wina nauczycieli.
----------------------------------
O ile jest to przynajmniej czesciowo sluszne w przypadku szkoly, o tyle w kontexcie Narodu oznacza to, ze panowie dostali marny Narod na swe uslugi.
Takie stwierdzenie jest w ustach Gospodarza -niedopuszczalne.

Inspektor Lesny pisze...

Chcialbym rowniez zapytac, czy Amerykanie, dzisiaj , lepiej dzis sluza Gospodarzowi?
I, czy za darmo?

plop pisze...

Panie Andrzeju,
Piłsudskiemu nie zawdzięczamy nic. on został wystawiony i osadzony przez Niemców, którym sie gotowało. To był zwykły mściwy karierowicz, który obiecał Niemcom (przez negocjacje z hrabia niemieckim Harrym Kesslerem przed przyjazdem do Polski), Poznań jest tego najlepszym przykładem. Był tchórzliwy, mściwy - wystarczy poczytac jak umarli gen Rozwadowski i Zagórski i jak zginął wielki Polak Korfanty, co robili sadyści Piłsudskiego w Berezie Kartuskiej. Jak sie nie zrozumie jaka osowośc miał Piłsudski i jak wspinał sie po schodach rewolucyjnej kariery nie zrozumie się przyczyn klęski 1939 r. W dzisiejszych czasach był on połączeniem przekupnego ekologa, terrorysty z Al-kaidy z przekonaniami komunistycznymi(wtedy socjalistycznymi) aby łatwiej było zrozumieć.
Książki Ryszard Światek Lodowa Ściana najlepiej udokumentowana, Henryk Pająk - Ponura prawda o Piłsudskim, O Piłsudskim Jędrzeja Giertycha, Pamietniki Witosa itd
http://wolnemedia.net/historia/prawda-o-pilsudskim/ rzadkie wpisy.
Mamy wyprane móżgi jak koniec komuny w 1989 roku czy zielona wyspa herr Tuska itp.
Nie chodzi mi o krytyke mam to gdzieś, ale o zwykłą przyzwoitosc i uczciowsc względem obywatel - Państwo. Polacy zostali wydymani raz poprzez rzadki na skale światową przykład ofiarnosc poprzez zakup obligacji wojennych, a potem pojechano z nimi jak ze szmatą. A za obligacje oddano tylko kase żydom amerykańskim, polakom pokazano wała. jak Rysz Śmigły zasraniec jeden przekraczał granice niech Pan poczyta. Krytyka czy prawda jest niewygodna zostawiam czytelnikom skądinąd fajnego bloga.

Inspektor Lesny pisze...

Tylko odrazajacy bydlak moze powiedziec, ze Polki rodza dzieci w Angli, bo chca za darmo zyc. Polki-jak wszyscy ludzie- chca sie mnozyc i zyc, tam gdzie maja dostep i one, i ich dzieci, do pozywienia , ubrania, mieszkan. Nieludzkie byloby urodzenie dziecka do nedzy i glodu. Co Gospodarz postuluje...

Bobola pisze...

@Hans Kloss
Widze, ze Abwehra wie duzo ale nic dokladnie.
Niestety ocena Szanownego Oberlejtnanta dotyczaca gospodarki II RP jest niewlasciwa. Polityka gospodarcza Polski w czasie przynajmniej drugiej polowy 20-lecia byla autarchiczna czyli samowystarczalna. Rynek byl chroniony przez polityke celna a wiekszosc znaczacych organisacji produkcyjnych byla wlasnoscia monopoli panstwowych. Podobnie wpolzmilitaryzowane bylo kolejnictwo wlasnosc panstwowa na co wskazuje sama nazwa (PKP).
Nie bylo w tym czasie NBP- jako finansowej organizacji panstwowej. Byl natomiast Bank Polski -bank emisyjny, ktory byl jednak wlasnoscia prywatna. Akcje BP byly w 7% w rekach wlascicieli ziemskich, 10% wykupil handel, 12% banki i instytucje finansowe, 35 % przemyslowcy a23% strefy pracownicze. Skarb Panstwa mial tylko symboliczny 1% akcji.
Moim zdaniem, ktore uzasadnie oddzielnie piszac o gospodarce II RP, sytuacja gospodarcza kraju po zamachu majowym a zwlaszcza pod koniec lat 30-tych byla bardzo dobra. Polska miala zdrowa i oparta o pelna wymianialnosc na zloto walute, zrownowazony budzet oraz praktycznie nieistniejace zadluzenie. Mielismy takze spore zapasy zlota, ktore pokryly nie tylko caly dlug jaki Rzad emigracyjny zaciagnal u Aliantow na koszty prowadzenia wojny i utrzymanie instytucji panstwowych na emigracji ale jeszcze pozostawily duza nadwyzke zwrocona pozniej Polsce Ludowej na rece Hilarego Minca. Losy tego skarbu sa dotad niewyjasnione (patrz "Forbes" -Porwane zloto II RP , W. Surmacz , 11.01 2013).
Wielokrotnie doradzalem Moim Czytelnikom lekture ksiazki Pawla Zaremby "Historia Dwudziestolecia 1918- 1939" (Instytut Literacki 1981) gdyz osobiscie nie dowierzam relacjom ludzi, ktorzy pisza o czasach, w ktorych sami nie uczestniczyli. Widac to wyraznie kiedy czytam opinie Moich Szanownych Czytelnikow, ktorzy opieraja sie na zrodlach wtornych. Te zas z reguly nie relacjonuja faktow ale sprzedaja wlasna interpretacje historii. Stad takie nonsensy jak opinie o niemieckiej wojnie blyskawicznej jako przyczynie kleski wrzesniowej czy stwierdzenie, ze Rzad Londynski byl finansowym bankrutem - nic bardziej mylnego.
Doktryna Guderiana zostala wprowadzona w zycie (po dlugich sporach)dopiero podczas wojny z Francja. W kampanii 1939 roku pancerny sprzet niemiecki byl jakosci porownywalnej z tym jaki posiadali Polacy. Porownanie strat mowi nam, ze praktycznie byly one 1:1 czyli Polska stracila okolo 1000 czolgow (tyle ile miala) i takie tez byly straty niemieckie.
Ja osobiscie nie mam obecnie mozliwosci aby przeanalizowac zrodla historyczne pierwotne i wobec tego analizuje cala sytuacje "behawirystycznie" - czyli tak jak to widze na podstawie danych dostepnych w literaturze. Z tych danych wynika wlasnie to, ze wina za kleske spoczywa na barkach polskich zolnierzy z poboru, ktorzy nie przejawili zadawalajacej woli walki o ile do tego nie byli zmuszeni okolicznosciami (czyli kiedy nie mogli uciec z fortyfikacji). Oczywiscie moi Wierni Czytelnicy zaczna mnie zaraz smagac biczem walki klasowej ale musze tu przypomniec, ze i armia niemiecka nie skladala sie z samych pruskich junkrow i ze w niej jakos to niemieckie chlopstwo potrafilo odnalezc ducha bojowego.

Bobola pisze...

@Hans Kloss
Uzupelnienie -adres do artykulu o polskim zlocie http://www.forbes.pl/porwane-zloto-ii-rp-co-sie-stalo-z-polskim-zlotem-,artykuly,135909,1,1.html

Inspektor Lesny pisze...

Tak wiec, Gospodarz doszedl sam, niechcacy, do jedynej slusznej odpowiedzi w kwestii woli Ludu Polskiego. Juz przed wojna nie chcieli, ci zwyczajni, chlopi, robotnicy, bezrobotni, Ojczyzny wspolnej z dawnymi oprawcami i wampirami wysysajacymi z nich krew. Nie chcieli rzadow Gospodarza, i jego przodkow.
Za to ,m.inn. zostali ciezko doswiadczeni blogoslawienstwem kommunizmu.
dzisiaj, gdy kolo Historii znow zrobilo zmiane, wspominaja PRL raczej cieplo. I mimo doswiadczen kommunizmu dalej nie chca powrotu dawnych rzadow.
Czy nie czas juz zrozumiec, ze Gospodarz nie nic wspolnegoz Narodem Polskim, procz wlasnych zludzen?
Czy nie czas, dozyc spokojnie swoich dni, na emigracji, badz w Polsce, nie zawracajc zywym glowy? Tym bardziej, ze sie ma ustabilizpwana ekonomie, nie trzeba sie martwic, czy wystarczy, po zaplaceniu czynszu, na lekarstwa?

Janusz Gorzów pisze...

@Inspektor Lesny

"Czy nie czas juz zrozumiec, ze Gospodarz nie nic wspolnegoz Narodem Polskim, procz wlasnych zludzen?"

Proszę Pana, to gruba przesada gościć u Kogoś i opowiadać takie androny.

Janusz Gorzów pisze...

@Bobola,

Oczywiście się Pan myli co do oceny prostych Rodaków w 1939.
Mam spore doświadczenie w zarządzaniu większymi grupami Ludzi i gwarantuję Panu ,że za klęski spowodowane czynnikiem ludzkim w 99% odpowiadają Managerowie.

Ze względu na moje skłonności do wywyższania cybernetyki ponad wszystkie nauki (poza matematyką) przyczyn zazwyczaj upatruję w sposobie działania systemu.

Tak sromotna klęska RP w 1939 spowodowana była bylejakością dowodzenia. Ten pech do kompletnych miernot na szczycie władzy nie opuszcza Nas od ponad 200 lat. Prosty Żołnierz, czy Oficer nie jest czynnikiem decydującym w takich zdarzeniach.

Co do ekonomii to II RP rzeczywiście miała normalny pieniądz po reformie, nie mniej miała bodaj najwyższe podatki w Europie (na pewno wyższe niż w Galicji gdzie było trochę mniej głupio), co ówczesne Elity całkowicie dyskredytuje ze względu na brak wiedzy i prostej spostrzegawczości na temat prostych faktów ekonomicznych.
No cóż, u Socjalistów to choroba nieuleczalna.

Bobola pisze...

@Janusz z Gorzowa
Jak wspomnialem na samym poczatku polscy generalowie usilowali przeniesc zwycieska strategie wojny ruchomej wypracowana w czasie wojny bolszewickiej na to co mielo byc wojna obronna w 1939 roku. To nie moglo sie udac bowiem obie strony nie moga uzywac jednoczesnie strategii zaczepnej zwlaszcza wtedy gdy jedna z nich (polska) wyczekiwala ataku niemieckiego biernie. Polacy powinni miec przygotowane rejony obronne (czyli forty), w ktorych mieliby przewage nad strona nacierajaca. Tam gdzie takie umocnienia byly istotnie walka obronna dawala rezultaty. Tyle jesli chodzi o bledy zarzadzania. Nawet jednak w takim wypadku wojsko polskie powinno stawiac wiekszy opor oraz zadac wieksze straty nacierajacemu przeciwnikowi. Moja teza jest taka, ze na przeszkodzie stanely podobne sentymenty zolnierza poborowego jakie i obecnie panuja w polskich masach. Ocalenie zycia, nie podejmowanie ryzyka, czekanie na usmiech losu w postaci pomocy aliantow itp. Po prostu polski lud jest dosyc tchorzliwy z natury i uwaza, ze aby mu tylko glowy nie ucieli to przetrzyma wszystko. Jak dlugo ciezar wojowania spadal na wyzsze klasy to wszystko bylo w porzadku. Ale demokratyzacja armii spowodowala obnizenie wartosci bojowej wojska. I to byla glowna przyczyna kleski wrzesniowej.
Ja obserwuje zreszta podobne zjawisko na polu edukacji. Ped do powszechnosci wyksztalcenia na poziomie srednim i wyzszym wymogl obnizenie wymagan w stosunku do poziomu umyslowego uczniow i studentow. W efekcie obecna inteligencja ma znacznie nizszy poziom wiedzy fachowej i ogolnej niz ta z lat przedwojennych czy nawet tuz powojennych. Jesli zna Pan ksiazke Toranskiej "My" to jestw niej wiele mowiacy wywiad z Wiktorem Kulerskim, ktory w przystepie niebezpiecznej otwartosci (dla polityka) powiedzial dokladnie to pod czym i ja sie moglbym podpisac.
Na brak ducha rycerskiego wskazuje tez nikly procent polskich obywateli, ktorzy zdecydowali sie prowadzic dalej walke z niemcami czy rosjanami na emigracji oraz w kraju. To kazdy z nas moze sprawdzic na przykladzie swojej rodziny czy rodzin, ktorych historia kombatancka (badz jej brak) jest nam znany.

Inspektor Lesny pisze...


Proszę Pana, to gruba przesada gościć u Kogoś i o

A ja mysle, ze dla formy, tresci sie nie da poswiecic.
Blog zas, nie jest do porownania z miejscem prywatnym. Najlepiej nie porownywac, a jesli to konieczne, by to pojac, to z rzecza wlasciwa.
I, ja bym raczej porownal blog ze slupem ogloszeniowym. A nie z wlasna sypialnia.

Janusz Gorzów pisze...

@Bobola

"polscy generalowie usilowali..."
Otóż to! Może to, może tamto, może jeszcze coś innego - Miernoty.
(No może nie takie jak za socjalizmu, co widziałem na własne oczy, gdy po studiach służyłem rok czasu w wojsku ludowym. Mój Dowódca (podporucznik) ważył ze 120 kg i nie znał się na mapie (sic!).

Należy zaplanować, zorganizować, przewodzić i sprawdzić, czy plan jest realizowany lub czy nie należy planu dostosować do nowych okoliczności. Żadnej filozofii...

"ducha rycerskiego wskazuje tez nikly procent polskich obywateli"
Po co prostemu Rodakowi duch rycerski?
Wracając do możliwości żołnierza polskiego w Kampanii Wrześniowej.
Weźmy, popularną już bitwę pod Wizną.
Z tego co czytałem (może źle pamiętam - nie zajmuję się historią) to walczyli tam Żołnierze zawodowi razem z Żołnierzami z mobilizacji... i nieźle Im poszło.
Natomiast warto poczytać jakiego formatu były decyzje podejmowane przez Dowództwo kpt. Raginisa.

Twierdzę, że niemieccy dowódcy mając polskiego rekruta poradzili by sobie o niebo lepiej.

Janusz Gorzów pisze...

@Bobola

Jaszcze ten wątek/dygresja:
"W efekcie obecna inteligencja ma znacznie nizszy poziom wiedzy fachowej i ogolnej niz ta z lat przedwojennych czy nawet tuz powojennych."

Trudno się nie zgodzić.
Nawet za komuny pod tym względniej było rozsądniej, gdyż kształcono na poziomie wyższym z 5% Ludzi, czyli ponad IQ>130. Teraz jest to masówka, która indukuje w dużej części młodych Ludzi niezrozumiałe pretensje. (Kilka lat temu próbował się zatrudnić młody Inżynier elektryk, którego niewiedza Mnie poraziła. Z praktycznych rzeczy nie wiedział, nie nic, nie wiedział nic z rzeczy teoretycznych np. skąd bierze się SQR(2) w wartościach skutecznych w przebiegach sinusoidalnych).
Cały system edukacji w RP jest mocno niedoskonały począwszy od niepraktyczności wiedzy przekazywanej Studentom poprzez jakieś bizantyjskie struktury służące do nauczania. Uczelni w RP jest z 5 razy więcej niż w RFN.

Idę o zakład, że większość Nauczycieli nie zna cybernetyki (e.g. w.g. prof. M. Mazura), czyli nie ma zielonego pojęcia na temat skuteczności nauczania.

Janusz Gorzów pisze...

@Inspektor Leśny.

"Blog zas, nie jest do porownania z miejscem prywatnym."

Dlaczego nie? Gospodarz bloga dał Panu kilkukrotnie zwrotną informację, czego sobie życzy, a czego nie. Dlaczego uważa Pan, że TU może Pan ustalać reguły.
Na tej zasadzie jakiś troll mógłby ustalać reguły na pańskim blogu. Jaki w tym sens?

Pozdrawiam. Kończę na dziś.

Inspektor Lesny pisze...

reguły na pańskim blogu. Jaki w tym sens?
--------------------------------------

Publiczne wyglaszanie publicznych impertynencji i falszywych oskarzen pod adresem Polakow , nie jest sprawa prywatna.
Prosze sprobowac pisac tak, np. o Zydach. Zobaczy pan, gdzie bedzie panskie "prawo do gloszenia pogladow".
A w Niemczech czy Austrii, moze pan nawt trafic do wiezienia.

Inspektor Lesny pisze...

Stwierdzenie, ze wine za kleske ponosi zwyczajny zolnierz, jest ordynarnym, plugawym klamstwem. Pominajac juz zlodziejstwo, prywate, nieudolnosc warstwy rzadzacej, samo pominiecie okolocznosci i wjaich zylo spoleczenstwo i kompletny brak motywacji do walki, jest oszustwem. Zgadzam sie jak najbardziej, ze Polacy karku nadstawiac nie chcieli.
Lecz gdy Niemcy mieli nadzieje powiekszyc swoj dobrobyt, dla siebi i swych rodzin, Amerykanie mieli bronic swego stylu zycia i swe swobody obywatelskie, Sowjeci mieli walczyc o swietalna przyszlosc dla calej ludzkosci, to Polacy mieli sie wykrwawic za cudze dworki, cudzy styl zycia, cuidze, a i tak skradzione Narodowi fortuny. W nagrode zas, mieli dostac tytul "wiernej czeladzi". Zyc w czworakach, sluzyc panu, i przymierac glodem razem z rodzina. I cieszyc sie, jak "pan" w swej laskawosci, zechce, wydupczyc co ladniejsze z ich corek...
No, nie wiem ,czy i Rosjanie i Niemcy , nie byli lepszym losem...
Ci drudzy, nie kazali przynajmniej dziekowac za pogarde.

Inspektor Lesny pisze...

I, ciekawe, czy Gospodarz, dzis tak odwazny w gloszeniu swych pogladow, zarucaniu tchorzostwa Narodowi, za czasu pobytu w Polsce , tez je tak glosno anonsowal. Czy tez strach przed sekretarzem partyjnym na uczelni wzal gore?
Mam nadzieje, ze Gospodarz nie czuje sie urazony. Wszak zarzuca naszym Rodzicom, Dziadom tchorzostwo i malostkowosc.
Te jednak skrome fakty, ktore Gospodarz udostepnil o sobie, sklaniaja mnie do podejrzenia, iz Gospodarz sam, ma zajecze serce.

Unknown pisze...

Gospodarz skutecznie odbrązawia mity. Kiedyś - bohaterski żołnierz polski, broniący Ojczyzny do ostatniej kropli krwi. Dzisiaj - zgraja tchórzliwych chłopów, dowodzonych przez przygłupów, pierzchających na widok niemieckiej furmanki. No, nieco przesadzam. A jak było naprawdę? Nie wiem, czy dyskutując przez komentarze ustalimy, jak było, pewnie nie, jednak dorzucę swoje 3 grosze.

Historią II w. św. interesowałem się jako młodzieniec i interesuję się nią nadal. Oczywiście, warto dotrzeć do prawdy, nawet nieciekawej, jednak Pana opinie wydają mi się również powierzchowne.

Po pierwsze - przewaga niemiecka. W powietrzu panowali, to jest fakt. Proszę zwrócić uwagę, że ma to nie tylko wpływ bezpośredni (bombardowanie i niszczenie siły żywej, zwiad lotniczy itp.); całkowita bezsilność wobec niemieckich samolotów również mocno wpływała na morale. Z tego, co wiem, polskie jednostki nie miały skutecznej obrony plot; gdyby żołnierze mogli zwalczać samoloty wroga, na pewno byłoby inaczej.

Czołgi - nie wiem, ile ich miała Polska, straciła w końcu oczywiście wszystkie; ważniejsze jest to, ile wzięło udział w walce. Istniały dwie brygady motorowe (Maczka i warszawska), być może jakieś dodatkowe oddziały pancerne. Niemcy zorganizowali broń pancerną w korpusy liczące po kilkaset czołgów, różnych typów, ale ich łączna siła i mobilność była ogromna - Niemcy często po prostu wjeżdżali w luki pomiędzy polskimi jednostkami; w ten sposób dotarli do Warszawy już 6.09. Uważam, że kwestionowanie niemieckiej przewagi jest nieporozumieniem, choć jest prawdą, że większość niemieckich czołgów stanowiły PZ I i II, które łatwo niszczyła polska broń przeciwpancerna, a 7TP skutecznie walczyły z PZ III (IV było stosunkowo niewiele).

Siła ognia dywizji piechoty - tutaj sprawa jest jasna, Marek Sołonin w swojej najnowszej (w Polsce) książce podaje zestawienie siły ognia (artyleryjskiego) takiej dywizji. Dywizja polska i fińska ustępowały wyraźnie niemieckiej i sowieckiej.

Nie docenia Pan znaczenia mobilności niemieckich oddziałów - oczywiście, wybranych. Niemcy w pełni "zmotoryzowali się" po zdobyciu ogromych ilości sprzętu w 1941 r. Jednak istniejące oddziały zmotoryzowane i pancerne we wrześniu 1939 r. siały dezorganizację, mogły być łatwo przerzucane na inne odcinki frontu, co często decydowało o wyniku bitwy (Bzura). Ze wspomnień żołnierzy polskiego września pamiętam do dziś fragmenty o krańcowym wyczerpaniu fizycznym i psychicznym żołnierzy, którzy byli w ciągłym odwrocie (nocą), pod ciągłym bombardowaniem nieprzyjaciela, a podstawową troską oficerów było budzenie nieprzytomnych ze zmęczenia i natychmiast zasypiających przy każdej okazji żołnierzy.

Straty - to prawda, że atakujący ponosi wyższe straty, ale tylko do momentu przełamania obrony. Potem straty strony broniącej rosną lawinowo (chyba, że może odejść na kolejną, przygotowaną wcześniej, linię obrony). Sklada się na to odwrót pod ogniem przeciwnika, możliwość okrążenia, chaos spowodowany sytuacją itp. Proszę pamietać, że jak się front kompletnie sypie, to z reguły dowodzący tracą głowy - tak było w Polsce, w ZSRR (1941), pod koniec wojny było tak i z Wehrmachtem (np. Bagration). Proszę na koniec zauważyć, że straty strony wygrywającej daną bitwę czy kampanię są mniejsze od strony przegranej - sporo rannych można uratować (czyli wchodzą do statystyki "ranni" a nie "polegli"), czołgi można naprawić (o ile utrzyma się pole bitwy i ściągnie uszkodzone wozy itp.). Straty strony cofającej się i porzucającej rannych i uszkodzony sprzęt analogicznie rosną.

Unknown pisze...

c.d.

Morale - podaje Pan suche fakty, jednak należałoby prześledzić zawziętość polskiego oporu w kontekście sytuacji międzynarodowej - biorąc jako cezurę moment, w którym okazało się, że Francuzi jednak nie pomogą i sytuacja jest beznadziejna. (Napisał Pan, że Polacy bronili się w miejscach umocnionych, bo nie mieli jak uciec, ale chyba mogli się poddać?) Nie wiem, czy walka do ostatniego żołnierza ma sens, jednak na morale ma wpływ wiele rzeczy, np. wiara w sensowność dowodzenia (vide: katastrofa niemieckiej armii w operacji Bagration, kiedy to generałowie niemieccy masowo poddawali się do niewoli u pogardzanego przeciwnika) czy też zachowanie wroga (walka Niemców do ostatniego żołnierza na Pomorzu w obliczu zbrodni czerwonoarmistów na ludności cywilnej; znowu - Sołonin pokazuje statystyki strat Armii Czerwonej, które mocno poszybowały w górę w ostatnich miesiącach wojny).

Zwracam uwagę, że armia ZSRR w zasadzie uciekła przed Niemcami w 1941 (oczywiście, i niemiecki żołnierz był bardziej doświadczony, i spodziewane morale czerwonoarmistów niższe niż w przypadku polskiej armii). Ciekawie byłoby porównać kampanię polską z francuską, ale o niej za mało wiem. Ponadto, sytuacja była też już inna, Franzuci mieli silniejszą armię i czas na wyciągnięcie wniosków, wspacie sojusznika itp.

Bobola pisze...

@Marek
Mity rozwiewam tylko niechcacy bo z braku osobistego doswiadczenia (jako dziecko czasu wojny) wiem o tym jak przebiegala kampania wrzesniowa wylacznie "z drugiej reki". W wojnie brali udzial czlonkowie mojej najblizszej rodziny ale opowiadali o niej niezbyt chetnie- zarowno o kampanii wrzesniowej jak i o okupacji i walce w AK. O przebiegu wojny 1939 roku czytalem tez w kilku ksiazkach pamietnikarskich [Andersa czy Kirchmajera] ale jak zwykle w takich wypadkach bywa relacje dowodcow sluza czesto wybielaniu wlasnej roli i krytyce przelozonych. Gen. Anders podkresla problemy lacznosci z dowodstwem, przewage lotnictwa niemieckiego, zatloczone uciekinierami drogi oraz dywersyjne dzialania mniejszosci niemieckiej (zrywajacej mosty) oraz ukrainskiej. To wszystko sa czynniki wazne ale mam wrazenie, ze nie sa to kwestie decydujace. Wojna, zwlaszcza wojna manewrowa jaka zdecydowali sie prowadzic Polacy ma swoje konsekwencje w postaci problemow lacznosci i pewnej niezaleznosci oddzialow manewrujacych. Tak bylo podczas wojny 1920 roku i tego mozna sie bylo spodziewac i w kampanii wrzesniowej. Podstawowym bledem strategicznym bylo to, ze Wodz Naczelny zdecydowal sie strategie "wymiany ciosow" (w jezyku bokserskim) z mocniejszym przeciwnikiem. Juz np Francuzi oparli sie na strategii wojny pozycyjnej (z linia Maginota) co zreszta takze nie wypalilo ze wzgledu na jej obejscie przez Niemcow przez kraje Beneluxu. Polacy mogliby bronic sie skuteczniej gdyby zdecydowali sie na obrone bierna w rejonach umocnionych z zaminowanym przedpolem. Dlaczego tak nie postapili tego nie wiem bo Rzydz Smigly , o ile wiem, pamietnikow po sobie nie zostawil.
To co jednak chcialem podkreslic to fakt, ze wsrod Polakow dominuje postawa przerzucania odpowiedzialnosci za kleske na kazdego na kogo sie nia da zrzucic. Jesli przegrywa reprezentacja pilkarska to winny jest trener, jesli uczniowie nie posiadaja wymaganej wiedzy to winny jest nauczyciel, jesli armia przegrywa bitwy czy kampanie to winni sa generalowie... itd. Tymczasem malo kto jesli wogole zauwaza, ze w koncu to zawodnicy biora udzial w grze, uczniowie moga sie nauczyc wszystkiego (i szybciej) sami z podrecznikow a generalowie na ogol w walce bezposrednio nie uczestnicza. Dlatego tez, chociaz nie mozna zaprzeczyc odpowiedzialnosci osob na stanowiskach kierowniczych, to odpowiedzialnosc za sam przebieg akcji spada na tych, ktorzy sa na pierwszej linii starcia. W wojnie 1939 roku obie strony byly bardzo mobilne ale polska logistyka zawiodla na calej linii. Brak bylo wyzywienia, amunicji, map i lacznosci. To podwazylo skutecznosc obrony ale nie tlumaczy masowego oddawania sie do niewoli czy dezercji.

Unknown pisze...

Cenię Pańskiego bloga, bo poszerza horyzonty (nie mam czasu wszystkiego czytać, na wielu rzeczach się nie znam itp.). Jednak tym razem sądzę, że Pańska analiza nie uwzględnia wielu ważnych czynników. Wydaje mi się, że trochę Pan wpadł w pułapkę odkrycia nowych teorii i nie oparł pokusie łatwego postawienia rewolucyjnej hipotezy (i obaleniu dotychczasowego "dogmatu", w tym wypadku o bohaterstwie polskiego żołnierza). Ja sam nie umiem zająć stanowiska, co było główną przyczyną porażki - brakuje mi dostatecznej wiedzy i obecnie nie mam czasu na jej gromadzenie. A jak walczyła Polska armia? Prawdopodobnie - różnie; warto wyjaśnić, kiedy i w jakich jednostkach (skład narodowościowy) doszło do owych masowych dezercji czy poddawania się bez walki.

Jednak znowu muszę się nie zgodzić wobec Pańskiej opinii. Błąd żołnierza łatwo naprawić, błąd generała może mieć skutki fatalne i nienaprawialne. Jest faktem, że strategia obrony była zła, wojska za bardzo wysunięte, szwankowała łączność (sam byłem wiele lat temu zaszokowany faktem, że generał dowodzący armią wybierał się osobiście motocyklem do sztabu sąsiada, aby dowiedzieć się, co się właściwie dzieje na styku obu armii), a zwiad lotniczy był niemożliwy. Przygotowanie Polski do wojny również pozostawiało sporo do życzenia, przecież prawie do samego końca eksportowaliśmy uzbrojenie. Itd. itp.

Fatalne skutki błędów na najwyższym pozimie dowodzenia łatwo wykazać. Np. bitwa pod Kurskiem, o której ostatnio czytałem - przełamywanie przygotowywanej miesiącami, bardzo głębokiej obrony, co nie miało sensu. Biorąc pod uwagę skuteczność korpusu pancernego SS (który w tych warunkach i dodatkowo przy znacznej przewadze przeciwnika wykonał głębokie włamanie i zniszczył kontratakującą sowiecką armię pancerną) można postawić tezę, że w innym miejscu obrona zostałaby łatwo przełamana.

Tak na marginesie, linia Maginota została w końcu przez Niemców przełamana, a Francuzi po prostu nie obronili odsłoniętej części granicy, choć próbowali i walki były zażarte.

plop pisze...

http://vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/po-prostu-program-tomasza-sekielskiego/wideo/17092013-2125/12218188

Opinia Churchilla o Polakach. W obliczu tego, co się wokół nas dzieje - jest ona tym bardziej na czasie: "Historia Europy ma swoją tragiczną tajemnicę, właśnie Polaków, którzy indywidualnie są zdolni do heroizmu i posiadają cnoty waleczności i wdzięku, a którzy wykazują w swoim życiu państwowym niedostatki nieuleczalne. Wspaniali w rewolcie i w czasie klęski, stają się nikczemni i nędzni w chwili zwycięstwa. Odważni z odważnych są częstokroć kierowani przez podłych pomiędzy najpodlejszymi. Ciężko mówić o arogancji i błędach ich polityki, o strasznych rzeziach i nieszczęścciachh, na które zostali skazani przez wariactwa swej polityki."

mikenn pisze...

A skąd pochodzą te niemieckie mapki?

Leaning Curve pisze...

Sporo celnych uwag ale analiza września 39r jednak kiepska. Niemcy mieli dużą przewagę techniczną w tym prawie całkowitą przewagę w powietrzu - jakie to destrukcyjne pokazuje np fron zachodni - gdzie amerykanie nie byli wcale jakoś nadzywczajnie ofiarnym wojskiem a mimo to stosunek straty Niemców z każdym miesiącem stawał się coraz bardziej podobny do tego z września 39r ( w wyjątkiem początku - ale właśnie lądowanie na umocnionych plażach to coś innego niż atak na naturalnie oflankowanego przeciwnika jak w 39r.

Nie neguję przy tym tego że wiele polskich oddziałów zbyt łatwo się poddawało - ale właśnie prawie zawsze to była wina dowódców ( i ich nieprzygotowania teoretycznego i czesto mentalnego) - a jak wiadomo armia owiec dowodzona przez wilka jest groźniejsza od armii wilków z owcą na czele ...