czwartek, 15 grudnia 2016

Obserwacje na koniec roku 2016

    Starosc ma jedna dobra ceche. Jest nia "perspektywa czasu". Daje nam ona wystraczajaca wiedze faktograficzna i doswiadczenie osobiste aby moc odroznic dobro od zla a jednoczesnie pozwala nam dokonac poinformowanego wyboru jednej wielu z mozliwych alternatyw zycia. Cechy tej, z koniecznosci , brakuje ludziom mlodym . Ci bowiem identyfikuja dobry wybor jako ten, ktory nastepuje chronologicznie pozniej. Cokolwiek jest nowsze jest tez podswiadomie przyjmowane jako lepsze. Tak byc moze istotnie w kolejnych wcieleniach jakiegos przemyslowego produktu. Na przyklad stacjonarny telefon z nakrecana tarcza numerowa operujacy wszedzie na swiecie do lat 1970-1980 jest niewatpliwie gorszym rozwiazaniem niz obecny inteligentny telefon komorkowy. Wspolczesne samochody sa tez bardziej niezawodne niz produkty wczesnych stadiow przemyslu motoryzacyjnego. Ale kryterium chronologiczne jest zawodne. Obecne samoloty stoja na wyzszym poziomie rozwoju technologicznego ale juz jakosc podrozy lotniczej i jej komfort wydaja sie malec z czasem.  Rozwiazania sprzed deregulacji kompanii przewozu lotniczego byly przyjazniejsze pasazerowi niz system panujacy aktualnie. Wyzsza byla tez jakosc obslugi pasazera nawet wtedy gdy lecial on klasa turystyczna. Podobnie jest z watpliwymi "blogoslawienstwami" jakimi obdarza nas przemysl towarow powszechnej potrzeby. Poczynajac od towarow spozywczych  z genetycznie modyfikowanyma zywnoscia do "suchych" pieluszek, ktore sa nie do zniszczenia przez mikroorganizmy wiele udogodnien zycia codziennego jest w gruncie rzeczy regresem.

     Nie inaczej jest ze swiadomoscia spoleczna. Wiele spolecznych zachowan jakie obecnie uchodza za postepowe badz dopuszczalne jeszcze nie tak dawno byly okreslane jako grzeszne czy nawet kryminalne. Homoseksualizm przez wieki uwazany byl za grzech a w niektorych krajach (np GB czy USA) takze traktowany jako przestepstwo. Podobnie bylo ze stosunkami seksualnymi pomiedzy osobnikami nalezacymi do roznych ras (np w RPA czy w USA). Potepiane a nawet kryminalizowane bylo naduzywanie alkoholu czy zazywanie narkotykow. Za usterke charkteru uwazano partycypowanie w grach hazardowych  czy tez czerpanie z tego zrodla dochodu. Obecnie kasyna sa jednym z glownych zrodel dochodu administracji lokalnych (stanow USA czy rezerwatow indianskich). Zmienily sie tez obyczaje towarzyskie. Niegdys rozwody niesly ze soba perspektywe spolecznego i religijnego ostracyzmu. Podobnie zreszta jak malzenstwa osob nalezacych do innych religii. Teraz zwiazki seksualne  czy malzenskie zawierane sa przez chetnych powszechnie a rodzice czy otoczenie towarzyskie samych zainteresowanych udaje badz istotnie uwaza, ze wszystko jest w najlepszym porzadku.  Czyzby istotnie nasi przodkowie  w ciagu calej historii ludzkosci nie wiedzieli co czynia i dlaczego? Uczestniczac od czasu do czasu w "zyciu medialnym" widze, ze nikt jakos nie porusza tego problemu. A jest to w koncu wazny objaw degenrecji zycia wspolczesnego badz co najmniej odejscie od ustalonych od wiekow zasad zycia spolecznego. Gdy niesmialo poruszam ten temat w gronie osob zaprzyjaznionych acz mlodszych slysze w odpowiedzi, ze teraz sa inne czasy (kryterium chronologiczne) albo, ze postep wymaga liberalizacji obyczajow.

    Religia i jej rytualy sa forma myslenia magicznego, ktore cechuje kazde zachowanie laczace faktyczny skutek z irracjonalna przyczyna. Czy modlitwa o zdrowie osoby bliskiej moze w rzeczywistosci wplynac na stan chorego? Czy chrzest lub jego brak moze wplynac na to jak potoczy sie "zycie wieczne" ? I czy cos takiego faktycznie istnieje? Wielu moich znajomych jest nominalnie wyznawcami Naszej Swietej Religii Katolickiej. Nie oznacza to jednak tego, ze aktywnie wcielaja wskazania Kosciola. Mam niekiedy wrazenie, ze pojecia takie jak Sad Ostateczny , grzech czy kara boza sa im nieznane. Co wiecej mam wrazenie, ze nauczanie Kosciola, zawsze podawane w formie dosyc zagmatwanej, jest w chwili obecnej jeszcze bardziej  zamacane   z papieskim blogoslawienstwem na droge. Rozumialbym to lepiej gdyby bylo jakies nowe objawienie prawd wiecznych przez Najwyzszego ale jak mi sie zdaje nic takiego nie nastapilo. Niebiosa milcza co nasz wierny lud traktuja jako przyzwolenie "robta co chceta".

   Nauka w powszechnym mniemaniu zastapila religie czy filozofie w tworzeniu tego co nazwano niegdys swiatopogladem czyli ogolnym zasobem wiadomosci na temat tego skad wszystko powstalo i w jakim kierunku zmierza. Dawniej byla ona powolaniem czyli zajeciem bezinteresownym - w istocie swojej podobnym do kaplanstwa czy medycyny. Obecnie zas , tak jak i w obu wspomnianych wyzej  zawodach, na pierwszy plan wysunely sie wzgledy praktyczne a zwlaszcza finansowe. Wyzsze Uczelnie - te nowoczesne swiatynie laickiej wiedzy dbaja wiecej o dochody z dzialnosci naukowej swoich profesorow niz o to by ich aktywnosc wniosla istotne nowosci pojeciowe. Producja gadzetow czy nowych lekow a wiec zajecia glownie inzynieryjne wyparla projekty bardziej ambitne.
Nie ma w tym niczego zasadniczo nieprawidlowego ale zadaniem nauki jest danie odpowiedzi na pytania pojeciowe : jak i dlaczego a nie  rozwiazywanie zagadnien w istocie swojej technologicznych.   Oczywiscie nauka stosowana ma sens ekonomiczny ale czas i liczba etatow dla pracownikow naukowych jest zawsze skonczona.  Jesli wszyscy naukowcy zajma sie sprawami dobrze oplacalnymi to kto bedzie posuwal do przodu granice wiedzy? I dlaczego wlasciwie mialby to robic skoro nikt : ani wladze uczelni ani tez jego wspolobywatele nie zamierzaja tego docenic?
Nagrody za osiagniecia naukowe zdegradowaly sie tez w opinii powszechnej tym, ze przyznawane sa one raczej animatorom nauki niz jej tworcom. Podobnie jest z nagrodami Nobla dla humanistow  czy politykow. Po oczywistych kompromitacjach w rodzaju Walesy czy Obamy trudno jest brac serio to wyroznienie.

   Ekonomia jest nauka praktyczna. Wydawac by sie wiec moglo, ze  jej adepci powinni baczyc na to aby nie powtarzac bledow juz raz popelnionych i umiec laczyc przyczyny i skutki gospodarczych posuniec. Tymczasem w ciagu ostatniego stulecia moglismy doswiadczyc trzech Wielkich Kryzysow gospodarczych o zasiegu globalnym. Ich powodem byla nadmierna generacja pieniadza powodowana spekulacjami gieldowymi oraz "inflacyjnym" napedzaniem koniunktury gospodarczej. I wszystko to za blogoslawienstwem prominentnych noblistow ekonomicznych. Dlaczego tak sie dzieje? Przyczyny sa proste. Oderwanie waluty papierowej od standartu zlota oraz szalenstwa gieldowe polegajace na generowaniu pieniadza "z niczego".  Przed rokiem 1970 (z malymi wyjatkami) obywatele kupowali akcje kompanii (a wiec byli czesciowymi wlascicielami srodka produkcji) w celu uczestniczenia w ewentualnych zyskach tej jednostki gospodarczej. Oczywiscie w wypadku gdy inwestycja byla nietrafiona parcytypowali oni takze w jej stratach. Konsekwencja tego bylo uwazne ocenianie perspektyw firmy i upadki firm, ktore zysku nie przynosily. Byl to rodzaj naturalnej selekcji obiektow gospodarczych. Ten tradycyjny sposob inwestowania niemal zaniknal po 1980 roku kiedy inwestorzy zamiast wspierac firmy o stalym przychodzie wyrazonym w formie wypalacanych regularnie dewidend zaczeli zabiegac o akcje firm majacych szybki wzrost kapitalu gieldowego. Szal zakupu akcji "szybko rosnacych" zaowocowal "teoria wiekszego glupca" no i gra na to aby sprzedac akcje zanim ped ulegnie zalamaniu. Rozpoczelo sie to co nazywam "ekonomia hazardowa" - rodzajem gry losowej w swojej istocie tylko wielkoscia stawek rozniaca sie od bazarowej gry w trzy karty.  Tym szalenstwom ekonomicznym mozna latwo zapobiec likwidujac gieldy z ich rynkiem wtornym akcji. Ale czy ktos wierzy, ze zdrowy rozsadek tu zwyciezy? Kazdy inwestor gieldowy jest przekonany, ze to wlasnie on zwyciezy w biegu do bogactwa. Ale latwo sie zapomina prawde, ze   suma wszystkich wkladow jest skonczona i jesli on zyskuje to inni wspolzawodnicy musza stracic.

   W ekonomicznym obledzie uczestnicza takze cale panstwa. Niegdys zasada bylo to, ze budzet panstwa musi byc zbilansowany. Wydatki musialy byc pokrywane z wplywow a tymi byly podatki sciagniete z obywateli, oplaty celne za towary importowane z zewnatrz oraz wplywy z monopli (spirytusowy, tytoniowy, zapalczany ) czy przychody z firm bedacych wlasnoscia panstwa. W ostatecznosci sprzedawano panstwowe obligacje ale te stanowily obciazenie przyszlosci. Kiedys bowiem musialy byc wykupione - oczywiscie z oprocentowaniem.Teraz USA ale takze i inne panstwa "post-industrialne" wpadly na pomysl globalizacji produkcji towarow powszechnego uzytku.
Sa one wytwarzane w Azji czy Ameryce poludniowwej i imporowane do kraju rozwinietego najczesciej bezclowo. Podstawowy argument zwolennikow tej polityki handlowej to to, ze obywatele dostaja towary bez ktorych sie nie moga obejsc taniej bowiem koszty produkcji "na zewnatrz" sa znacznie nizsze niz w kraju odbiorcy. Istotnie jest to prawda ale pracownicy, ktorzy uprzednio mieli dobry dochod i generowali kapital narodowy ( w postaci towarow powszechnej potrzeby) teraz ten dochod stracili. Nie placa wiec podatkow, wkladu na fundusz emerytalny, staja sie obciazeniem dla funduszy socjalnych i ubezpieczen medycznych.  Co wiecej przejawiaja zdrowe niezadowolenie, ktore zreszta bylo glownym powodem zwyciestwa Trump'a w ostatnich wyborach. Przy malejacych wplywach do skarbu panstwa i powiekszajacych sie oczekiwan obywateli rozwiazanie jakie stosuje obecna elita jest masowe zapozyczanie sie. U kogo? Oczywiscie u zagranicznych producentow towarow masowej potrzeby. Mamy wiec sytuacje, w ktorej kupujemy na kredyt towary a kredytodawca jest ten sam producent (zagraniczny) , ktory uprzednio zdewastowal nasz przemysl.
W efekcie dlug  rosnie do granic niesplacalnosci a obcokrajowiec ma stopniowo coraz wiecej do powiedzenia w sprawach naszego kraju. Wykupuje wiec wszystko co mu sie wydaje przydatne, zatrudnia ( lub nie) naszych wlasnych obywateli na coraz mniej korzystnych warunkach i w zasadzie jest panem sytuacji. Taka sytuacja nie moze trwac wiecznie i z tego powodu globalizacja musi sie zalamac. Ale kiedy to nastapi- tego nie wiem.

    

  



10 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

Niebiosa milcza co nasz wierny lud traktuja jako przyzwolenie "robta co chceta".
--------------------------------------------------------------------------------
Tu bym sie nie zgodzil. To raczej, choc i pozalowania godna, oznaka emancypacji. Toz i drzewiej, ladniejsi i madrzejsi twierdzili, ze nakazy i zakazy to dla tych plugawszych. Ze nie po to Bog ich waznymi stworzyl, by ich nakazami i zakazami krepowac.
Nihil novi wiec, tyle ze nieczystosci sie bardziej rozlaly...
IL.

plop pisze...

2019 wiosna lub lato Dolar beknie. Będzie bujało. Nie jestem pewien tylko czy wczesniej nie będzie huśtawki na euru przez jakiś kryzys bankowy np. włoski

PawelW pisze...

Odnosnie postepu, to polecam te ksiazke: https://pl.wikipedia.org/wiki/Powr%C3%B3t_z_gwiazd
Być może jednak te zmiany spoleczne są jednak dobre, bo niekoniecznie to, że się ludzie przez 5 tyś lat znanej historii ciągle usiłują mordować, jest stanem trwałe porzadanym.

Odnosnie przyczyny, czemu prawdopodobnie Trump wygral:
1. https://blindspotpodcast.com/2016/12/10/why-computers-know-you-better-than-your-spouse-michal-kosinski-on-the-rise-of-big-data/
2. https://www.dasmagazin.ch/2016/12/03/ich-habe-nur-gezeigt-dass-es-die-bombe-gibt/

Bobola pisze...

@Wesolowski

Ksiazke Lema znam . Niegdys bylem jego oddanym czytelnikiem.

Co do Kosinskiego mam mieszane uczucia gdyz ze wzgledu na pochodzenie i pisarstwo jego ojca (a niedaleko pada jablko od jabloni) nie daze go specjalna estyma.

Przemo pisze...

Slaby wpis. Doswiadczenie dlugiego zycia to malo,raptem kilkadziesiat lat, czyli nic w porownaniu z dlugoscia dziejow pisanych. Trzeba czerpac wiedze nie tylko z tego co samemu sie widzialo, ale rowniez z tego co widzialy miliony ludzi przed nami.

Generalnie caly ten wpis to takie bajanie dziadka na przypiecku. "Oj, kiedys to byly czasy, dzis to tylko upadek i zgnilizna". Jak swiat swiatem kolejne generacje starcow utyskiwaly nad zmianami, z rozrzewnieniem wspominali czasy gdy mieli mocne erekcje i jak to bylo fajnie przed wynalezieniem automobilu/drog zelaznych/maszyny parowej itp. Jak rozumiem autor najlepiej czulby sie w realiach AD 1910.

Bobola pisze...

@przemo

Wszystkim dogodzic sie nie da. Pewne prawdy maja jednak wiecej lat niz ja. Byc moze az tyle ile ma ludzka cywilizacja. Ale krytyk jest zapewne zwolennikiem kryterium chronologicznego. Wesolych Swiat!

Anonimowy pisze...

@przemo:"Oj, kiedys to byly czasy, dzis to tylko upadek i zgnilizna"

Podobno takie utyskiwania nad kondycją czasów (i młodzieży) były znane już w starożytnym Rzymie.
To rzeczywiście prawda znana jak świat światem:)

Bobola pisze...

To co mnie niepokoi to brak logiki w postepowaniu oraz niemoznosc uczenia sie na bledach przeszlosci.
Ponadto wiele aspektow zycia wspolczesnego, ktore sklonni jestesmy uznac , za dobre ma obosieczne skutki. Na przyklad postep medycyny pozwala przedluzyc a czasem i umozliwic zycie osobnikom, ktore dawnie umarly by na nieuleczalna wtedy dolegliwosc. To powoduje zanieczyszczanie populacji osobnikami posiadajacymi dziedziczne uszkodzenia genetyczne oraz sprzyja eksplozji demograficznej w sytuacji gdy zapotrzebowanie na wspolobywateli maleje.

PawelW pisze...

@Bobola: A próbował Pan spojrzeć na zachodzące wydarzenia na świecie z perspektywy memetyki i walki superorgaznizmów?
Mi swego czasu na ten aspekt rzeczywistości otworzyły oczy książki Dawkinsa i Blooma (np. The lucifer principle). Jakie wnioski by Pan wyciągnął patrząc z takiego punktu widzenia?

Bobola pisze...

@Wesolowski
Niestety nie znam ksiazki (Blooma), o ktorej Pan pisze. Zanim sprowadze ja z biblioteki nie zabiore stanowiska co do wartosci tych dziel. Nie wydaje mi sie jednak aby defekty postepowania ludzkiego, o ktorych wspomnialem byly czyms tak zorganizowanym jak walka . Jest to raczej wada umyslow, ktore nie sa dostatecznie poinformowane.Rodzaj wzrastajacej entropii mozgow.