Srednie wynagrodzenie w Polsce w latach 1995-2017 |
Moze wystapic takze zjawisko panstwowej dobroczynnosci w postaci np programu 500+ i innych inicjatyw zwiekszajacych ilosc pieniadza w obiegu droga redystrybucji wplywow panstwa (z podatkow czy zyskow przedsiebiorstw panstwowych). Taki wzrost pieniadza na rynku, jesli nie towarzyszy mu jednoczesny wzrost oferty towarow czy uslug, spowoduje inflacje. Dawno nie bylem w kraju wiec nie wiem czy ceny towarow powszechnego uzytku rosna czy tez nie. Ale spodziewalbym sie tego. W chwili obecnej wartosc nabywcza PLN pozostaje stala wiec zmiany cen sa spowodowane zwiekszona ilosci pieniadza na rynku. Pewna ilustracja wzrostu inflacji jest wskaznik podany tutaj: https://tradingeconomics.com/poland/inflation-cpi .
Trzeba jednak pamietac, ze takie oficjalne indeksy uzywajace "koszykow" roznego rodzaju artykulow powszechnego zapotrzebowanie nie sa calkiem wiarygodne no i nie nadaja sie do porownan z sytuacja ekonomiczna roznych krajow.
PKB per ca[ita dla Polski w latach 1980-2017 |
PKB (czyli GDP kraju) jest miara mocy gospodarki tej jednostki administracyjnej. Dla Polski widzielismy dosyc szbki wzrost w okresie post-komunistycznym (lata 1990-2000) . Pozniej moc tego ekonomicznego silnika osiagnela maksimum w latach 2000-2007 co sugeruje, ze wykorzystano wszystkie mozliwosci polskiej ekonomii pod wzgledem produkcji towarow i uslug. Od roku 2007 PKB realny ma silna tendencje spadkowa. Powody tego nie sa mi znane. W kazdym razie z poziomu 18 uncji zlota na glowe spadlismy do poziomu okolo 10 uncji. Silnik polskiej ekonomii najwyrazniej nie pracuje juz na wszystkich cylindrach. Mimo zapewnien w "Wiadomosciach", ze jestesmy ekonomia kwitnaca w wyniku zmiany partii rzadzacej te zapewnienia wydaja sie byc goloslowne. Ostatnie trzy lata wykazuja ponowna tendencje spadkowa. Czy to sie zmieni -zobaczymy za rok. Trudno nie zauwazyc, ze spadek PKB koincydencjuje z przystapieniem do Unii europejskiej. Nie wiem czy winne sa przepisy unijne ograniczajace swobode produkcji towarow czy tez daniny jakie rzad Polski placi na rzecz UE badz wreszcie czy jest to efekt obslugi zaciagnietych zobowiazan finansowych ale w kazdym razie nasz kraj i jego obywatele ubozeja. Widac to na wykresie pokazujacym srednie wynagrodzenie. Gdyby dla przykladu wprowadzic zasade indeksacji do zlota wszystkich zobowiazan finansowych i wziac za punkt odniesiena realne srednie wynagrodzenie w roku 1995 (wynoszace wtedy 20 uncji zlota na rok ) to obecne srednie wynagrodzenie powinno byc dwa razy wyzsze aby utrzymac ta sama wartosc nabywcza (czyli wynosic 108 tysiecy PLN/rok). Podobnie byloby z emeryturami itp zobowiazaniami, ktore nie sa rewaloryzowana w miare dewaluacji waluty. Swego czasu proponowalem rozwiazanie problemu dewaluacji walut :http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html
i moja rada jest w dalszym ciagu jedynym rozwiazaniem dla zakonczenia oszukanczej finansowej polityki panstwa, ktore od lat okrada Polakow z owocow ich wlasnej pracy. Co wiecej, bez wprowadzenia "twardej" zlotowki nie jest mozliwy powrot do racjonalnej i uczciwej polityki pozyczkowej i oszczednosciowej. Dla wiekszosci obywateli najrealniejszym sposobem na wzbogacenie sie jest akumulacja kapitalu pomiedzy pokoleniami czyli dziedziczenie dorobku zycia przodkow. Ten rodzinny kapital nie powinien byc kradziony przez dewaluacyjna polityka panstwa ale sluzyc powstawaniu warstwy ludzi zamoznych dysponujacych pewnym kapitalem. Oczywiscie, zdarzaja sie przypadki gdy do wiekszej zasobnosci finansowej dochodzi ktos w czasie swojego zycia. Taki przypadki sa jednak rzadkie i niemal zawsze maja watpliwa prowenencje. Sa bowiem najczesciej wynikiem dzialnosci nielegalnej polaczonej z unikaniem zobowiazan podatkowych.
8 komentarzy:
A słyszał Pan o Zdziechowskim, radzę poczytać. Zamach majowy został zrobiony w Polsce za pieniądze City przez agenta Piłsudskiego, I wtedy Państwo dekretem Prezydenta zrzekło się emisji własnej waluty w 1926 r. Liczy się siła nabywcza pieniądza adekwatna do gospodarki.
@plop
Ja jestem zwolennikiem Grabskiego i stalego parytetu waluty w stosunku do zlota. Nie wiem jak okreslic obiektywnie wartosc nabywcza pieniadza w stosunku (do jakiego) wskaznika gospodarki. Dewaluacja pieniadza dla utrzymania koniunktury gospodarczej faktycznie oznacza opodatkowanie wszystkich obywateli dla ratowania zatrudnienia niektorych z nich. W skali panstwa jest to nonsens nawet jesli poprawia samopoczucie wladzy. Jest wiele czynnikow, ktore moga ratowac gospodarke w czasie kryzysu ale jego pokopnanie nie powinno odbywac sie kosztem zubozenia wszystkich obywateli.
Zreszta jak widac z zalaczonych danych elastyczna polityka pieniezna nie zapewnila utrzymania wartosci nabywczej PLN ale raczej dokonala zubozenia obywateli.
Rzeczywiście trudno o inny, lepszy(constans)wskaźnik niż uncja złota. Wskaźniki gospodarcze czy ekonomiczne używane do tego typu porównań są relatywne. Zaprezentowane w tekście wykresy są aż nadto czytelne i sugestywne. Z własnego doświadczenia i obserwacji osobistej siły nabywczej również dostrzegam zubożenie społeczeństwa. W zasadzie tylko właściciele firm(nie wszystkich), management i szara strefa nadąża za inflacją. Reszta traci dystans i biednieje. Pomagają w tym niestety m. in. chore systemy bankowe nakierowane na realizację doraźnych celów biznesowych często pod presją rządzących a nie prowadzące długofalowej strategii kreowania podaży i popytu czy zrównoważonego rozwoju. Globalna spekulacja, właściwie już wszystkim, także nie pomaga w utrzymaniu czy podnoszeniu PKB.
Bawi mnie to bezrefleksyjne przeliczanie różnych makroekonomicznych wskaźników na złoto, które jest zajęciem bezsensownym, i do niczego nie prowadzi. Autor wpisu robi to świadomie i jednocześnie już nieświadomie sam sobie zaprzecza czego dowodem są choćby te wykresy z których ma wynikać że w latach circa 2000-2005 przeciętny mieszkaniec "umęczonej ojczyzny" osiągnął szczyt mierzonego uncjami złota bogactwa a później było już tylko gorzej. Przypominam że latach 2001-2005 bezrobocie w PL to 18-20% a ukryte 25-30%. Dla 20-25% bezrobotnych dorosłych polaków(uwzględniając że bezrobocie dotykało również dzieci w takich rodzinach to jakieś 30-40% populacji),parytet cena złota/ do zarobków nie miała żadnego znaczenia. W tym "złotym okresie" mieliśmy dołek w ilości nowo narodzonych dzieci( argument demografia odpada). Stąd pytanie jaką praktyczną wiadomość przekazuje ten wykres - PKB per capita w PLN w uncjach złota. Bo jeśli żadnej to można takich wykresów wyprodukować pierdyliony dla czystej zabawy.
JarekS
@JarekS
Pisze o tym jakie sa realne wskazniki ekonomiczne kraju np GNP czy wynagrodzenie srednie na tle polityki monetarnej panstwa. Realne (czyli w zlocie) wskazniki biora oczywiscie pod uwage automatycznie liczebnosc populacji oraz jej zamoznosc (czyli sile nabywcza). Jesli ktos (np 20% populacji o ktorej Pan wspomina) nie mialo zadnego dochodu (a z czego wtedy zylo?) to oczywiscie obnizalo srednie wynagrodzenie i GNP.
Nie zajmuje sie tu socjalna strona polityki panstwowej ale juz poprzednio pisalem o tym, ze populacja kraju powinna zmniejszyc sie o polowe. Czesciowo ze wzgledow ekologicznych ale takze dla tego, ze polska ekonomia nie jest w stanie dostarczyc obecnie dostatecznej liczby stanowisk pracy. Stad czreszta bierze sie emigracja. Wiekszosc ludzi mysli, jak Pan, ze parytet waluty papierowej do zlota nie ma praktycznego dla nich znaczenia ale jest to poglad bledny. Pracujemy nie po to aby dostac pare ladnie wydrukowanych banknotow ale po to aby moza bylo za nie kupic jak najwiecej towarow powszechnego uzytku i troche odlozyc.
Niestety, złoto to nie jest Św. Graal za pomocą którego można w cudowny, prosty i 100% skuteczny sposób opisać makroekonomiczną rzeczywistość. Średnio się do tego nadaje metal który potrafi w ciągu roku,dekady zmienić wartość o kilkadziesiąt procent. Popyt/podaż złota nie jest const tylko jest zmienną i zależy od wielu czynników które nie muszą być związane z polityką monetarną banków centralnych. W dodatku postuluje Pan stały parytet wymiany walut na złoto co np. w przypadku takiej peryferyjnej gospodarki i na dodatek otwartej jak polska z całą masą zależności gospodarczych,politycznych doprowadziło by do katastrofy. Jak mierzyć bogactwo? Na pewno nie złotem. Dla 95% społeczeństwa złoto w ich hierarchii codziennych potrzeb nie istnieje. Czym są te potrzeby? Można się podeprzeć choćby trójkątem hierarchii potrzeb Maslowa. Czyli od najważniejszych egzystencjalnych potrzeb jak bezpieczeństwo, zdrowie(służba zdrowia państwa),żywność (ceny produktów w stosunku do dochodów), stan infrastruktury, koszt mieszkania/domu do dochodów itd. w górę po drabinie. Częściowo się z Panem zgadzam że spora część tego polskiego bogactwa jest na kredyt i to bogactwo jest w sporym procencie pozorne bo na kredyt ale nie dlatego że parytet cena złota/dochód się pogorszył. Dla mnie elementarnym wskaźnikiem opisującym stan bogactwa społeczeństw jest poziom bezrobocia. To jest kluczowy i fundamentalny wskaźnik od którego zależy wszystko. W krajach gdzie jego niski poziom utrzymuje się przez dłuższy czas mamy wysoki poziom życia, niską przestępczość, wysoką innowacyjność choćby dlatego że przy pełnym zatrudnieniu przedsiębiorca płaci dużo za płacę i szuka oszczędności,niskiemu bezrobociu towarzyszy efektywny system edukacji, czyli nie jak w PL że mamy miliony politologów,socjologów a brakuje inżynierów. Jeśli to wszystko działa, mamy wykształcone społeczeństwo posiadające praktyczne umiejętności wówczas bogactwo jest kwestią czasu i nie zależy od ilości złota w skarbcu banku centralnego. Dlatego np. Korea Płd. w ciągu 2-3 pokoleń wydobyła się z biedy i osiągneła bogactwo (złoto im do niczego w osiągnięciu sukcesu nie było potrzebne) a Indie gdzie tamtejszy lud ma obsesje na punkcie złota i wciąż tkwi cywilizacyjnie i mentalnie w średniowieczu. Przykładów że złoto szczęścia nie daje można znaleźć w Europie. Takie kraje jak Włochy, Hiszpania Portugalia cofają się cywilizacyjnie do tyłu ze względu na wysokie bezrobocie i niski poziom wykształcenia zwłaszcza wśród młodego pokolenia. I ilość złota przechowywanego przez tamtejsze banki centralne i w posiadaniu obywateli nic nie zmienia. W tamtych krajach mamy całosciowy strukturalny kryzys a jeśli poziom bezrobocia będzie się tam utrzymywał przez dłuższy czas to i cywilizacyjny.
Podsumowując, nie mam nic przeciwko jesli ktoś kupuje,inwestuje w złoto, gromadzi w nim swój majątek. Złoto na tym polu ma dużo zalet. Ale do opisywania nim ekonomicznej rzeczywistości i wyciągania jakichś daleko idących wniosków się po prostu nie nadaje.
@JarekS
Nie istnieje (o ile wiem) idelany wskaznik dobrobytu spoleczenstwa. Jest tak dlatego, ze zycie ekonomiczne i spoleczne kraju ma wiele aspektow. Konieczny jest jednak obiektywny wskaznik wartosci czy sily nabywczej waluty. Bez niego mamy bowiem calkowicie zafalszowany obraz rzeczywistowci ekonomicznej. Przyklad tego podany jest na rysunku wyzej gdzie podaje wynagrodzenie srednie w perspektywie historycznej wyrazone w PLN i w zlocie. Podobnie jet ze wszystkimi innymi wskaznikami (np PKB) jesli uzywa sie miary (PLN) , ktora nie ma stalej wartosci . Poziom bezrobocia jest waznym wskaznikiem dobrobytu spoleczenstwa ale nie mierzy wielkosci wytwarzania ani tez zamoznosci obywateli (co najwyzej ich samopoczucie). Podobnie jest ze wskaznikiem skolaryzacji. Procent spoleczenstwa posiadajacego wyksztalcenie co najmniej srednie jest wiele mowiacy ale bez ekonomicznego znaczenia jesli gospodarka nie jest w stanie wytworzyc dla nich miejsc pracy.
@JarekS
"Dla mnie elementarnym wskaźnikiem opisującym stan bogactwa społeczeństw jest poziom bezrobocia..." To już chyba raz było, 100% zatrudnienia 0% bezrobocia i czy się stoi czy się leży to wypłata się należy. Tak fajnie było i się wszystko zawaliło... :(
"Dla 95% społeczeństwa złoto w ich hierarchii codziennych potrzeb nie istnieje..."
Jak skończy się wiara w papierki (a zawsze się kiedyś kończy - taka ich uroda) to świadomość istnienia złota szybko zaistnieje w tych 95% społeczeństwa. :) Każdy będzie biegał i szukał żeby wymienić swoje papierki na coś bardziej namacalnego.
Prześlij komentarz