sobota, 24 marca 2018

"Okupowani" - serial i polska rzeczywistosc

    Ostatnio ogladam zbyt duzo filmow w telewizji. Zawinil tu dostep do Netflixu czyli wypozyczalni na zadanie . Firma ta jest, o ile wiem, dostepna takze w Polsce. Z powodu tej namietnosci cierpia moje inne zainteresowania a takze aktywnosc blogistyczna.  Zreszta co mialem do powiedzenia to juz powiedzialem a powtarzac sie nie lubie.  Tematem obecnego esseju jest serial norweski pod tytulem "Okupowani", ktory jak widze byl czy nadal jest wyswietlany w Naszej Umeczonej Ojczyznie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Okupowani  
   Tym , ktorzy tego serialu jeszcze nie widzieli szczerze go polecam. Nawet nie tyle ze wzgledu na wciagajaca fabule co na uniwersalnosc przekazu. Jako czlowiek starszy widzialem juz tego typu okupacje w Polsce dwukrotnie. Pierwsza doswiadczylem w latach mlodosci w PRLu . Druga w wieku dojrzalym juz w tak zwanej (przez uprzejmosc lub naiwnosc ) III Rzeczpospolitej w latach po roku 2004 czyli po przystapieniu do Unii Europejskiej. W obu wypadkach dominujaca w polskim motlochu opinia jest  to, ze niemal calkowita kontrola zycia politycznego i ekonomicznego naszego kraju jest skutkiem korzystnej przynajmniej  dla pewnych warstw umowy podporzadkowujacej kraj obcym interesom . W przypadku rezimu komunistycznego naszym wlascicielem byl Zwiazek Radziecki ( w osobach jego najlepszych przedstawicieli) zas  obecnie suwerenem lennej Polski jest Unia Europejska a zwlaszcza Niemcy i Francja. Mamy bowiem do czynienia z "podwojna administracja" kraju oraz umowa pozwalajaca panstwom osciennym na interwencje zbrojna w wypadku gdy interesy suwerena sa zagrozone. Jest to "mieka" okupacja w wyniku ktorej zasoby kraju-lennika przechodza na wlasnosc firm i obywateli panstw osciennych w drodze legalnej. Wystarcza tu "przychylny nastroj" decydentow oraz silniejsza pozycja finansowa nabywcow. Tak jak i w tym norweskim serialu motloch macha choragiewkami a decydenci robia z krajem i jego ekonomia to co jest dla nich osobiscie korzystne.

   W norweskim serialu kryzys polityczny i wojskowy, ktorego wynikiem jest okupacja Norwegii, ma swoje zrodlo w idiotycznej decyzji premiera-ekologa, ktory w obliczu nowych osiagniec nauki norweskiej w dziedzinie wytwarzania "zielonej" energii  decyduje sie na zaprzestanie wydobywania ropy.  Ta decyzja wplywa oczywiscie niekorzystnie na gospodarcze interesy krajow, importerow ropy i producentow pojazdow wymagajacych plynnego paliwa. Zas perspektywa pojawienia sie nowego zrodla energii oczywiscie zagraza takze interesom krajow producentow ropy. W efekcie wszyscy sa niechetnie nastawieni do decyzji norweskiej a Rosja, przy cichej akceptacji UE, interweniuje przejmujac kontrole nad terytorium Norwegii oraz zajmuje jej wieze naftowe. Jak juz wielokrotnie pisalem zludzeniem jest to, ze istnieja zrodla energii, ktore sa obojetne ekologicznie. Najblizszym zrodlem "czystej" energii jest elektrownia wodna ale i ta niekorzystnie wplywa na klimat oraz migracje zwierzat wodnych. Rzecz w tym, ze nigdy nie generujemy energii "z niczego" ale tylko przetwarzamy jedna forme  (np paliwo) w inna (np elektrycznosc). Podczas procesu przetwarzania powstaja odpady, ktore stanowia trwale zanieczyszczenie srodowiska.Tego uniknac sie nie da. Elektrownie wiatrowe wykorzystuja faktycznie obrot Ziemi i ten obrot spowalniaja nieodwracalnie. Elektrownie sloneczne stanowia niebezpieczenstwo dla zwierzat zwlaszcza ptakow oraz sa zrodlem zanieczyszczenia zuzytymi plytami krzemowymi. To samo jest z energia jadrowa -odpady pretow paliwowych- czy elektrocieplowniami- haldy popiolow. Jedyna skuteczna droga jest obnizenie liczebnosci populacji i zwiazane z tym zmniejszenie zapotrzebowania na energie. Ten aspekt problemu jest zreszta niemal niewidoczny w serialu. Wedlug rezysera premier norweski chcial dobrze ale byl naiwny. Reszta panstw , z wyjatkiem moze Polski, nie ma nic przeciwko temu aby Rosjanie wprowadzili w Norwegii rzady silnej reki aby tylko ich interesy nie zostaly naruszone.

   Osobiscie dziwie sie tylko, ze taki serial mogl powstac i zostac wypuszczony na rynki swiatowe.
Swego czasu, za "glebokiej komuny" wyswietlono w Polsce film "Lot nad kukulczym gniazdem" (takze polecam). Opiewal on wydarzenia z domu wariatow, w ktorym pensjonariusze byli katowani i teroryzowani przez pielegniarzy i lekarzy.  Faktycznie byla to przenosnia. W rozmowie z jednym z kolegow z pracy- czlowiekiem mocno partyjnym- powiedzialem, ze dziwie sie cenzurze, ze taki film puscila. Jest to bowiem scisla analogia do sytuacji w naszym kraju - tez dom wariatow, z ktorego nie da sie uciec. Zostalem wtedy pouczony abym sie nie doszukiwal niestosownych analogii. Podobnie jest z serialem "Okupowani". Analogia rzuca sie w oczy ale nie jestem pewien czy jest dostrzegalna dla Moich Szanownych Czytelnikow .


21 komentarzy:

zielonylis pisze...

Analogia rzuca się w oczy i jestem pewien, że jest dostrzegalna przez Pańskich Szanownych Czytelników . Ale co właściwie mamy robić? Bomby podkładać? Ja do kościoła chodzę a dzisiaj Niedziela Palmowa.
Pozdrawiam.

Bobola pisze...

@zielonylis
Rozwiazania sa rozne i jednym z nich moze byc "akcja bezposrednia". Tak przynajmniej poucza nas serial. Ja zas mysle, ze nie nalezy robic bledow podstawowych przy wyborze osob na stanowiska publicznego zaufania co Polacy robia od samego poczatku III RP. No i im szybciej tym lepiej pojsc w slady Anglikow i opuscic socjalistyczny raj UE. Jeszcze sie tak nie zdarzylo zeby okupant dbal o interesy ludow podbitych.
A w aspekcie ekologicznym pamietajmy, ze kazda energia uzyteczna jaka wygenerujemy w ostatecznym rozrachunku zostanie przetworzona na cieplo. Pojemnocsc cielpna Ziemi jest skonczona wiec nastapi wzrost przecietnej temperatury (czyli efekt cieplarniany). To wlasnie, a nie wzrost CO2 w atmosferze jest glowna przyczyna globalnego ocieplania. Jesli chcemy tego uniknac to musimy ograniczyc zuzycie i produkcja energii w dowolej postaci. To zas jest mozliwe tylko przy ograniczeniu wzrostu populacji.

asasello pisze...

Zauważyłem u pana niebezpiecznego konika związanego z populacją ziemi. Przeludnienie ziemi to jeden z mitów które łatwo obalić. Ziemia jest w stanie "znieść" o wiele więcej ludzi niż jest pan sobie w stanie wyobrazić. Kłopoty z którymi się borykamy są wynikiem fatalnej dystrybucji (np. żywności) a nie przeludnienia. Z energią jest tak że jak się skończyło drewno, rozpoczęła się era węgla, kończy się węgiel, dopracowuje się energię jądrową i inne. Ludzkość sobie poradzi bo jest niesłychanie twórcza kiedy tylko dać wybitnym jednostkom szansę. Depopulacyjne mity są szerzone przez ośrodki marzące o oazach dla wybranych, żyjących w dostatku niedostepnym dla proli. To tak nie działa. Efekty ograniczania populacji w krajach tzw. rozwiniętych widać gołym okiem. Zastępowani są ludźmi do których pańsakie plany nigdy nie przemówią. Europa przestanie być biała za 2 pokolenia. Tym się skończą mrzonki o kontroli urodzeń i depopulacji.

Bobola pisze...

@asaello

Katastrofa populacyjna nie jest moim "konikiem" ale realnym problemem. Poswiecilem temu problemowi troche artykulow wiec nie bede sie powtarzal . Odsylam np do http://bobolowisko.blogspot.com/2014/11/jak-wybucha-bomba-populacyjna.html
Oczywiscie mozemy dopakowac ludzi do gestosci takiej jaka jest w Pekinie czy innych miastach Azji ale jakosc zycia spadnie do poziomu dla nas niezachecajacego. Nikt o zdrowych zmyslach nie chce zyc w takim bliskim sasiedstwie z motlochem. Ja osobiscie pamietam jak przyjemna byla Polska w latach gdy jej populacja wynosila po wojnie 24 mln . Luzne plaze, niemal nie sazone gory... . Teraz zyjemy na wyzszym stopniu komfortu technologicznego i przy niemal pelnej dostepnosci zywnosci. Ta ostatnia jest moze nizszej jakosci pod wzgledem zdrowotnym ale jeszcze jest.
Tak jednak nie bedzie jesli liczebnosc populacji polskiej i swiatowej nie bedzie zmniejszona. Postepy techniki czy energetyki nie beda tu pomocne. Jak juz powiedzialem, zuzycie energii rosnie wraz z wzrostem liczebnosci odbiorcow. To automatycznie gwarantuje ocieplenie Ziemi z tej prostej przyczyny, ze kazdy joul energii zuzytej oznacza takze joul energii dostarczonej srodowisku w postaci ciepla.

Janusz Gorzów pisze...

@Bobola
To nie jest najlepsza z pańskich notek...
Rekomenduje Pan film, który sądząc po pańskim opisie opiera się na bezsensownych przesłankach.
Kolejno:
1. Norwegia mogłaby sobie zaprzestać wydobycia ropy i z jej <2% udziałem w jej produkcji w skali globalnej miałoby nie za wielki efekt cenowy (circa 4-8%).
2. Dla Rosji korzystne jest ograniczanie produkcji ropy przez konkurentów, również hipotetycznie przez Norwegię, czego chyba nie trzeba wyjaśniać biorąc pod uwagę, że z pół budżetu FR to wpływ z ropy i gazu. Byłoby dokładnie odwrotnie, czyli II Zarząd GRU broniłby premiera-ekologa Norwegii do upadłego.
3. Nad argumentem o cichym wsparciu okupacji Norwegi przez UE nie będę się znęcał, bo to kompletnie niedorzeczne z punktu widzenia elementarnej wiedzy o geopolityce (vide cokolwiek co napisał W.Cz.Halford John Mackinder).
4. Podobnie nietrafiona jest sugestia o możliwości koalicji przeciwników i zwolenników spalania ropy (OZE vs. OIL).

Na kanwie tej absurdalnej fabuły wraca Pan do legendarnego już przeludnienia, którego póki co w UE oczywiście nie ma. Przypomnę, że twórcy "The Limits to Growth", którzy wprowadzili do obiegu ten wątek wyszli na kompletnych Durniów (BTW, powinni dać dobry przykład wyludniania zaczynając od Siebie i swoich Najbliższych).

Na koniec nowy argument:
"Jak juz powiedzialem, zuzycie energii rosnie wraz z wzrostem liczebnosci odbiorcow. To automatycznie gwarantuje ocieplenie Ziemi z tej prostej przyczyny, ze kazdy joul energii zuzytej oznacza takze joul energii dostarczonej srodowisku w postaci ciepla."

Nie trzeba wiele obliczeń by zestawić energię dostarczą przez Słońca na dane terytorium z generacją energii na tym terytorium, by zauważyć, że jest to jakaś części promila czyli NIC. Prędzej możliwy jest efekt cieplarniany w efekcie bankowania CO2 powodującego efekt cieplarniany.
Oczywista oczywistość.
Generalnie, Kto ogląda telewizję Ten sam sobie szkodzi.
Na dziś w większości to czysta neomarksistowska propaganda na poziomie kibuca...

Bobola pisze...

@janusz
Powinien Pan obejrzec ten serial. Istotnie przeslanki kryzysu sa naciagniete ale stanowia one (jak dotad) tylko tlo. Istotne jest to, ze Norwegowie wpadli na jakis, niewyjasniony sposob produkcji ekologicznej energii i wobec tego na alternatywe dla energii weglowodorowej.
Jesli chodzi o przeludnienie to wystepuje ono i w EU i w Polsce. Doplyw kolorowych tylko pogarsza sytuacje. Prosze obejrzec dane o global footprints itp, ktore sa takze liczone dla krajow https://www.footprintnetwork.org/content/documents/ecological_footprint_nations/.
Ostatnio popularnoscia cieszyly sie usilowania ograniczenia produkcji C02 ze wzgledu na efekt cieplarniany. Wykazywany wzrost sredniej temperatury byl przypisywany wzrostowi zuzycia paliw kopalnych. Moje obliczenia wykazywaly, ze jest to noznsens ale nie jest nonsensem obserwacja, ze kazdy rodzaj energii uzytecznej, bez wzgledu na pochodzenie, konczy w srodowisku jako cieplo. Im wieksza populacja tym wieksze zuzycie energii i tym wieksza generacja ciepla.

asasello pisze...

@Bobola

Jeśli udałoby się zmniejszyć populację w Polsce do 20 mln (co będzie miało miejsce z pewnością), jak chciałby pan w momencie uzyskania tego rezultatu, namówić rodaków do posiadania dzieci i utrzymania zastępowalności pokoleń?
Propaganda forsująca kontrolę urodzeń i promująca aborcję w Polsce zacznie nagle postulować coś przeciwnego?
Nie sądzi pan że procesu nie uda się zatrzymać i raczej pozwolimy sami sobie na wymarcie?
Przypominam że współczynnik zastępowalności pokoleń (obecnie 1.6) musi wynosić co najmniej 2.1. W jaki sposób chciałby go pan później przywrócić?

Bobola pisze...

@asasello

To nic trudnego. Zastosujemy metode kija i marchewki. Przerywanie ciazy bedzie sie traktowac jako zabojstwo (czym jest) oraz zlikwiduje sie legalny dostep do srodkow zapobiegawczych zaplodnieniu. Z drugiej strony zastosujemy bodziec finansowy w formie wysokiej pensji za kazde dziecko pozwalajacy rodzinie wielodzietnej zyc wygodnie bez pracy. Juz teraz - niestety przedwczesnie- widzimy rozplodowe skutki akcji 500+. W chwili obecnej to nie ma sensu bo musimy jeszcze zmniejszyc plodnosc i zwiekszyc umieralnosc ale kiedy osiagniemy stosowna wielkosc populacji wynoszaca okolo 20 mln to bedziemy mogli starac sie o utrzymanie ilosci zgonow rowna ilosci urodzen.

nie graj pisze...

Razi mnie pojęcie "motłoch" nadużywane w pańskich postach nader często. Nie próbuję nawet skłonić Pana do jego zdefiniowania, bo konteksty są oczywiste. Odczytuję je jako pogardliwe określenie większości populacji. Tak się historycznie składa, że każdy z nas ma swe korzenie właśnie w motłochu. Wejście na wyższy poziom intelektualny nie uprawnia do pogardy wobec innych.
Jest takie pojęcie "Bilans", którego zrozumienie pozwoli na wyjaśnienie powstania słowa motłoch.
To właśnie zazwyczaj jednostki uważające się za będące na wyższym poziomie intelektualnym czy tylko dysponujące większą maczugą doprowadziły do powstania tego terminu. Władcy, arystokraci, "inteligencja" czy po prostu silniejsi, sprytniejsi i cwani. Samozwańczy przywódcy czy wykreowani przez kliki(obecnie partie) zazwyczaj bardzo szybko pod wpływem władzy odjeżdżają od rzeczywistości przypisując sobie często nadzwyczajne cechy i przymioty. Wynikający z władzy ich nagły wzrost zamożności miesza im we łbach na tyle skutecznie, że bardzo szybko przestają myśleć o poddanych czy elektoracie a tylko o własnych korzyściach lub klik, skupiając się jedynie na przedłużeniu istniejącego stanu i pomnażaniu własnych dóbr materialnych. W demokracji, która jako system patologiczny i bardzo niedoskonały, również do takich sytuacji nader często dochodzi. Współcześni władcy, parlamentarzyści czy członkowie rządów zawsze mają wyższą sumę z oświadczeń majątkowych po zakończonej kadencji, choć jak pokazują zwykle wyniki kolejnych wyborów nie zasłużyli na to.
A bilans? No cóż, ten zawsze musi wyjść na zero. Jak ktoś jeden nagromadzi niewyobrażalny nadmiar to bardzo wielu ludziom musi nie starczać by utrzymać choć skromny lub wręcz nędzny poziom życia.
Bogacze powinni być opodatkowywani bardzo wysoko a uzyskane w ten sposób środki winny trafiać do programów typu 500+(wymaga korekt) czy np. mieszkań dla najuboższych(ubóstwo mimo wykonywania pracy!! – trudne do zrozumienia).
Bo jak dowiedziałem się ostatnio z państwowej TV w Polsce 75% mieszkań jest obecnie kupowanych za gotówkę w celach inwestycyjnych a tej nie posiada raczej „motłoch”. I to jest kolejny temat dla tego lub następnych rządów. Podatek katastralny od posiadania każdego kolejnego mieszkania przeznaczany na wsparcie „motłochu”, który wcześniej był okradany przez sprytniejszych władców i inteligentnych cwaniaków. Powiedzenie „wasze ulice a nasze kamienice„ dalej inspiruje do rabowania(przykłady ze stolicy). Nadwyżki pieniędzy z afer gospodarczych są właśnie pewnie w ten sposób obecnie „prane”.
Rasę nadludzi i panów już nam historia wielokrotnie proponowała, ale nie wyszło.
Co oczywiście nie znaczy, że chętnych do próbowania kiedykolwiek zabraknie.

Bobola pisze...

@piotr

Uzywam okreslenia motloch tam gdzie inni zastepuja go pojeciami "lud" czu "polactwo"> jest to bezmyslna masa , ktorej cecha typowa sa nieuzasadnione ambicje. Polska, w czasie gdy byla mocarstwem, byla rzadzona przez "Panow" czyli wlascicieli wiekszosci srodkow produkcji . Zwlaszcza ziemi ale takze, w okresie pozniejszym -fabryk czy jednostek handlowych. Poza Panami - ktorzy mieli wylacznosc na czynne i bierne prawa wyborcze mielismy mieszczanstwo i Zydow. Ci ostatni sprowadzeni nieostroznie jako warstwa posrednicza -sklepikarze, szynkarze i jubilerzy- byli plemieniem obdarzonym duza autonomia i stanowili rodzaj populacji rownoleglej do Polakow i Rusinow. Najnizsza warstwa bylo chlopstwo w zasadzie pozbawione jakichkolwiek praw politycznych i stanowiace rezerwuar sily roboczej oraz znajdujace sie "pod opieka " szlachty i duchowienstwa.
Czy byl to rozklad politycznej mocy sluszny? Oczywiscie tak. Wlasciciele bowiem zarzadzali i posiadali wiekszosc majatku kraju i stad w ich wlasnym interesie lezalo utrzymywanie panstwa i jego niezaleznosci oraz obrona posiadanego oraz uzyskiwanie naowego terytorium. Reszta ludnosci nie miala ani stosownej wiedzy ani srodkow aby obronic polski habitat przed wrogami. Tak zreszta jest i obecnie tylko propaganda powoduje niepotrzebne zludzenia wsrod motlochu.
Przeszlosc mowi nam jednoznacznie, ze gdy tylko lud dorwie sie do wplywu na warstwe decyzyjna - np komunizm, faszyzm itp, to sytuacja w kraju poddanym takiej "ozdrawiajacej" kuracji natychmist sie pogarsza ponad wszystko co potrafila dokonac warstwa rzadzaca uprzednio a wywodzaca sie z dziedzicznych "Panow".
Polska, jesli chce byc krajem zamoznych i wolnych Polakow, powinna holubic ludzi zamoznych w traktowac z gory biedakow, ktorzy sa tylko obciazeniem dla reszty spoleczenstwa. Postep jest mozliwy tylko wtedy gdy istnieja gradienty zamoznosci, ktore zmuszaja masy do pracy.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Czy byl to rozklad politycznej mocy sluszny? Oczywiscie tak."

Na czym polega owa "słuszność" rozkładu?? Przecież taki układ jest niestabilny nie mówiąc już o "sprawiedliwości".

Chłopi pozbawieni praw są naturalnym źródłem niepokojów i buntów.
Przecież im nie zależy na stabilności takiego państwa. Korzyści z siły (i ekspansji) kraju czerpią tylko warstwy uprzywilejowane. Łatwo jest (jak w carskiej Rosji) do zorganizowania rewolucji. Historia wielu krajów na przestrzeni tysiącleci zna chłopskie bunty czy rewolucje wzniecane przez biedotę.
Najlepszym sposobem na długowieczną stabilność krajów jest liczna klasa średnia. To są ludzie, którym "zależy" na sile państwa bo zapewnia im rozwój a gdy jest ich większość to w naturalny sposób "pacyfikują" mniej licznych ekstremistów i rewolucjonistów.

Bobola pisze...

@jeden naiwny

Rozne rozwiazania problemu stabilizacji byly stosowane w roznych okresach czasu. Klasa srednia jest eleganckim okresleniem tego co inni nazywaja proletariatem czyli klasa pracujaca dlatego, ze nie maja innego wyboru. W porownaniu do "klasy sredniej" chlopstwo jest klasa najczesciej drobnych posiadaczy. Co sie zas tyczy stabilnosci to w Rosji carskiej dynastai Romanovych rzadzila 300 lat a ustroj sprawiedliwosci spolecznej , w ktorym fizycznie wymordowano klase uprzednio panujaca istnial zaledwie 70 lat. Bunty motlochu wystepuja zawsze> W Polsce PRLu doprowadzily one -o dziwo! -do obalenia wladzy proletariatu miejskiego i wiejskiego na korzysc komunistycznej nomenklatury. Posiadacze musza stabilizowac kraj sila gdyz motloch jest zawsze sklonny do kradziezy, buntu czy morderstw. Jesli zacznie sie propagowac "spoleczenstwo wspolczucia" to sytuacja wkrotce wymknie sie spod kontroli. Widzimy to teraz w USA czy Anglii i Francji.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Klasa srednia jest eleganckim okresleniem tego co inni nazywaja proletariatem"
??? To mamy kompletnie różne definicje klasy średniej. W USA to są tzw. "białe kołnierzyki" i to są ludzie nie mający nic wspólnego z (klasycznie rozumianym) proletariatem. W USA proletariat określa się mianem "niebieskich kołnierzyków". Zwykle do klasy średniej zalicza się kadrę kierowniczą w firmach, urzędników państwowych średniego szczebla czy drobnych przedsiębiorców. To są zwykle ludzie zarabiający znacznie powyżej średniej krajowej i mający ustabilizowaną sytuację finansową. Nie żyją "z miesiąca na miesiąc" i mają odłożone znaczące oszczędności. Ogólnie mówiąc, to są ludzie, którzy "mają coś do stracenia". Łatwiej ich kontrolować i nie muszą "walczy o przetrwanie".

Bobola pisze...

@jeden naiwny

Istotnie "niebieskie kolnierzyki" to w USA nazwa dla robotnikow, gornikow, i mechanikow czyli pracownikow manualnych. "Biale kolnierzyki" to roznego rodzaju urzednicy. Ale faktyczna granica pomiedzy "panami" a "chamami" stanowi kryterium posiadanego kapitalu. Jesli masz wystarczajacy kapital, ze pracowac dla kogos nie musisz to nalezysz do klasy "wlascicieli panstwa". Inaczej mowiac, jesli musisz pracowac dla kogos bo nie masz wystarczajacych zasobow wlasnych to jestes proletariuszem.

nie graj pisze...

Rozumiem, że to jakaś forma systemu kastowego, w którym ma nie być żadnych szans na przejście do wyższej klasy społecznej. Wspomnę jeszcze tylko o rewolucyjnie lub poprzez kradzież przejętych majątkach Panów, którymi teraz spekulują zupełnie inni polityczni dorobkiewicze lub już teraz ich potomkowie.
Tzw. motłoch jest także potrzebny do spełniania zachcianek panów - także tych najbardziej wynaturzonych. Obecnie motłoch buduje sztucznie chłodzone stoki narciarskie dla zdemoralizowanych bogactwem szejków, w klimacie gdzie temperatury zewnętrzne przekraczają plus 40 stopni Celsjusza. Czy ropa i inne bogactwa naturalne są prywatną własnością panów? Według mnie NIE! Zatem dlaczego ktoś ją sprzedaje a inny musi kupić i komu wreszcie zależy by ten stan utrwalać kosztem pogarszania wspólnego przecież powietrza naszej planety?
Dwie nacje wykupują też udziały w spółkach notowanych na NYSE. Czym to grozi przekonywać nie trzeba. Może się okazać, że Ameryka nie jest już u siebie.
Zawsze znajdzie się bardziej chory na władzę pan, który dąży do władzy absolutnej również nad pozostałymi panami(nawet teraz widać takie próby). Choć trwają takie układy władzy czasem setki lat to jednak także się kiedyś kończą.

Bobola pisze...

@piotrem
Nie polecam tu zadnego systemu kastowego tylko obserwuje spoleczenstwo takie jakim jest. Awans spoleczny nie zdal egzaminu w krajach socjalistyczno-komunistycznych z tego wzgledu, ze korzystali z niego najmniej na taki awans zaslugujacy. To wprowadzalo do elity "wykonawczej" ludzi nieodpowiednich i pod wzgledem etycznym i fachowym. Lenin, Stalin czy Hitler to przyklady niepotrzebnego wyniesienia do wladzy ludzi z gminu. Podobna sytuacja istnieje od poczatku III RP gdzie wiekszosc decydentow sklada sie z ludzi, ktorym wahadlibysmy sie powierzyc klucze od wlasnego mieszkania.
To nie znaczy, ze "lud" nie jest niezbedny dla funkcjonowania panstwa. Ktos musi wykonywac pewne prace i ktos musi zarabiac aby powstal zdrowy rynek towarowy.
Bogactwa naturalne sa wlasnoscia panstwa, ktore administruje danym terytorium. Jesli te bogactwa sa wlasnoscia prywatna - czyli sa odkupione od panstwa badz odkryte prywatnie i odkrywcy dostali od panstwa licencje na eksploatacje to sa one wlasnoscia okreslonych osob badz spolek. W USA kazdy ma prawo grac na gieldzie i wykupywac akcje spolek nie-strategicznych. Mozna tego zakazac ale USA jak dotad tego nie robi bo jest zwolennikeim wolnego dostepu do zasobow gieldowych oraz traktuje gielde jako zrodlo kapitalu narodowego. To moze byc beldem ale ja na to nie mam wplywu.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Lenin, Stalin czy Hitler to przyklady niepotrzebnego wyniesienia do wladzy ludzi z gminu."
??? Dla kogo to było "niepotrzebne". Dla Stalina, Hitlera, ... i jego towarzyszy (popleczników) było to wydarzenie jak najbardziej potrzebne:). I przez kogo zostali "wyniesieni"? Zdobyli władzę bo umieli wykorzystac możliwości i okoliczności. Polityka to dziedzina zajmująca się metodami zdobywania (i utrzymania) władzy. Pan myśli, że grupy walczące o władzę pytają kogokolwiek czy ich wyniesienie do władzy jest "potrzebne"? Im jest to potrzebne i to w zupełności wystarczy do działania. Chyba że Pan jeszcze wierzy, że władza "pochodzi od Boga" i musi być "nadana" przez jakiegoś biskupa (papieża czy cesarza:). Ale to chyba dzisiaj, w XXI wieku, jakaś dziecinada.

Bobola pisze...

@jeden naiwny
Mam na mysli naturalna glupote motlochu, ktory ostrzy topor na wlasna glowe wybierajac na swoich wodzow osoby calkowicie nie zaslugujace na stanowisko publicznego zaufania. Pod tym wzgledem monarchia ma przewage. Jest ustalona droga sukcesji a ludzie tam pretendujacy do wladzy maja stosowne wyksztalcenie, etyke i maniery.

Anonimowy pisze...

@Autor:"Mam na mysli naturalna glupote motlochu"
Naturalną?? To arystokracja jest odporna na idiotyzm? Pierwsze słyszę (i czytam).
Proszę sobie poczytać o arystokracji cesarstwa rzymskiego, o różnych (upośledzonych) osobnikach z dynastii Habsburgów albo niektórych carewiczach Rosji. Wsród elit też roi się od idiotów a są na wysokich stanowiskach i rozkazują innym ludziom. W/g mnie rozkład idiotów nie zależy od statusu społecznego. Nawet powiem więcej. Obserwuje się degenerację elit, która chowana w cieplarnianych warunkach traci kontakt z rzeczywistością. Naprawdę Pan wierzy w to, że ludzie władzy są mądrzejsi? Jest takie stare niemieckie powiedzenie: "Hundert Professoren und das Vaterland ist verloren".

Bobola pisze...

@jeden naiwny
Oczywiscie ma Pan racje. Ale czlonkowie elit nalezacy do nich z dziada pradziada robia to przyzwoiciej i w lepszym stylu. A ogolnie historia mowi nam, ze elity wylonione z ludu maja w swoim skladzie wiecej skonczonych lajdakow niz elity pochodzace "z urodzenia". Problemem kazdej elity wladzy jest to, ze jej czlonkowie maja ograniczony dostep do kandydatow na stanowiska publiczne wywodzacych sie spoza niewielkieg kolka znajomych i krewnych. Ten problem wynika z poruszania sie w pewnym "towarzystwie" czy sa to bracia szlachta czy czlonkowie partii politycznej. Swego czau proponowalem rozwiazanie tego dylematu :http://bobolowisko.blogspot.com/2010/03/uniwersalna-proteza-ludowladstwa.html ale nie widze wiekszego zainteresowania tym problemem.

Bobola pisze...

A tu jeszcze jeden artykul na temat wyboru wlasciwego czlowieka na wlasciwe miejsce :http://bobolowisko.blogspot.com/2009/05/demokracja-wirtualna-czyli-zludzenie.html